Autor/Autorka/AutorzyJ „Dłoni” – Quackowi w odpowiedzi na tekst „Lajkonik itrudna decyzja”
Budziła się zawsze bardzo wcześnie, o szarym brzasku.Zaczynała dzień od patrzenia na śpiącego obok męża – na jego profil, policzek,tył głowy… Pół roku po ślubie zrozumiała, że to jednak nie jest On – mężczyzna jejżycia, więc co rano poświęcała chwilę na bezlitosne wpatrywanie się w jegostarzejącą się z roku na rok twarz dobrodusznego poczciwca. Zmarszczki na czole,nalane policzki, szadź na włosach, coraz głębsze zakola na skroniach. Każdego ranka – przez całe miesiące,kwartały, lata, dekady. Tak było do niedawna.
Leżała w łóżku gapiąc się bezmyślnie na zielonoamarantowybukiet storczyków poprzetykanych jakimś nie znanym jej zielskiem oświetlonyciepłym blaskiem stojącej obok lampki. Patrzyła próbując desperacko odtworzyć wmyślach tamtą swoją radość zprzedwczoraj, gdy Jan wkroczył zamaszyście do ich wspólnego gniazdka niosącprzed sobą ten olbrzymi pęk kwiatów w jej ulubionych barwach. Ale kolory corazbardziej rozmazywały się w oczach. Jak akwarela, gdy przypadkiem rozleje się naniej zbyt duża kropla. Niecierpliwie otarła policzki starając się nie pociągnąćnosem zbyt głośno, nie chciała żeby ją usłyszał. Zostawiła go w tej kuchnisamego tłumacząc się sennością. Nie zdziwił się, zrozumiał, że ona nie jest wstanie towarzyszyć mu codziennie do szarzejącego za oknem świtu, kiedy tokochali się nieco pośpiesznie, bo chociaż on kładł się spać, ona musiała juższykować się do pracy.
Z kuchni dobiegał od czasu do czasu delikatny brzęk szklankiodstawianej ostrożnie na marmurowy blat stolika. Dół brzucha bolał ją jak w tetrudne dni, bolały piersi i uda, cała była jednym kłębkiem mięśni napiętych woczekiwaniu. Nigdy by się nie spodziewała, że pragnienie może boleć takdosłownie i fizycznie. Przez dwadzieścia lat małżeństwa w ogóle nie wiedziała,że można pragnąć mężczyzny.
Wyczulone zmysły zarejestrowały cichy dźwięk otwieranejlodówki, sekwencję kolejnych odgłosów znała już na pamięć – kostki loduuderzające o grube dno szklanki, bulgot brandy, ciche „puff” zamykanej lodówki,chwila ciszy, delikatny, podwójny brzęk szkła stawianego na kamiennym blacie… Którato już tej nocy? Czym prędzej odpędziła złą myśl. Nie trzeba liczyć.
Wróciła pamięcią do listów Jana, do swojej dzikiej radościna widok migającej na monitorze ikonki sygnalizującej nadejście maila, dowyznań, do marzeń. Powtarzała w myślachsłowa wierszy, które pisał dla niej przez cały ten rok, zanim zdecydowali sięna pierwsze spotkanie. I oszaleli dla siebie, po wakacjach wyprowadziła się odmęża i zamieszkała w przytulnej kawalerce, którą Jan własnoręcznie dla niejumeblował, którą opłacał. Przyjeżdżał w każdy weekend, a niedługo wprowadzi sięna stałe. Nie zawsze rozumiała co do niej mówił i pisał, ale wszystkie jegomaile znała na pamięć, powtarzała teraz w myślach jak mantrę: „…kocham, pragnę,szaleję, tęsknię, jedyna, najdroższa…”
Tak, na pewno ją kocha tak, jak ona jego, powinna byćbardziej tolerancyjna, przecież wie jak mu ciężko, opowiadał o tym u terapeuty.Ten palant wyrzucił ich wtedy każąc wrócić dopiero, gdy Jan zdecyduje się oddaćmu wszystkie poukrywane w zakamarkachsamochodu butelki brandy. Sama była oburzona tym pomysłem – jak można takbeztrosko szafować cudzym dobrem? Tyle kasy!
Niby specjalista a nie zrozumiał, jak bardzo Janowi jesttrudno. Nie docenił, że się stara. Tylko dla niej. Dlatego to ona poda mupomocną dłoń. Przytoczyła wtedy kochankowi myśl wyczytaną w jakiejś kobiecejksiążce – miłość jest najlepszym terapeutą. Pochwalił, że jest mądra i dodał,jak bardzo on ją za to kocha. Dlaczego więc nie przychodzi teraz do łóżka?Pewno czeka, aż ona zaśnie, nie chce jej budzić po nocy, kochany jest.
Te lęgnące się od czasu do czasu niedobre myśli to jej wina.Jest zaborcza, chciałaby go zmienić w kilka miesięcy, a przecież ma na to całąresztę życia. Powinna okazać tylko więcej cierpliwości i dać mu więcej ciepła.
Pobiegła myślami do syna. Ciekawe, czy Piotr zaliczył jużten ostatni egzamin, rano zadzwoni do męża i zapyta. Od kiedy jej wychuchany,wypieszczony jedynak przestał odbierać telefony od niej, tylko za pośrednictwemmęża mogła dowiadywać się jak mu idzie na studiach.
Musi się trochę przespać, za trzy godziny będzie jużwychodziła do pracy. Gdyby nie ciało napięte w oczekiwaniu, miałaby pewnieszansę na odrobinę odpoczynku . Myśl o synu ukoiła ją trochę, ból zelżał.Wierzyła, że kiedy Piotr dojrzeje, zrozumie ją i zaakceptuje jej decyzję. Już wpółśnie zrozumiała, że niepotrzebnie się martwi, że przecież wszystko się jakośułoży. Najważniejsze, że jest wreszcie szczęśliwa.

Uff…faktycznie, musi nieskomplikowana ta instrukcja, skoro się udało:)
Ja chodzę obładowany instrukcjami”jak się obchodzić z wdowa””Jak się obchodzić z rozwódką””Jak się obchodzić z przystępna mężątka”.” Jak się obchodzić z wtórna dziwica”A jak mi sie mylą te instrukcje.Pod którą instrukcje podpadasz? Przećwicze.
Witaj Markizie….. jak zwykle szalenie uwodzicielski :)))))
Wiesz, ja tylko tak przed wyborami samorzadowymi…
:))) szkoda….. do twarzy Ci z tym :))))
bo też tylko twarza uwodze…..szkoda….
:))))) ! bene riposta … jakby powiedział Senator :)))
Przećwicz Mumiś wszystkie, coś tam sobie wybiorę.
Chętnie ale jutro. Dzisiaj już póżno.
“Chętnie, ale..” Ech…Dobra, to idę spać, jutro Cię przepytam.Dobranoc:)
Witaj Boska !!! :))))) Bardzo się cieszę, ze jesteś tutaj …… po cichutku na to czekałam i nie traciłam nadziei :))) !
“Ćmę ” zadedykowałaś, więc poczekam….. pierwsze kwestie należą do Kwaka :))))
… ale jak się nie zjawi wkrótce…… :(((
W między czasie.Są, bo już się zmartwiłem, darmowe randki – reklama obok.Może jakieś bonusy dają?
Na Kwaka bym nie liczyła. Powiedział, że musi to przemyśleć. I znikł był. Może potrwać, bo plan ma ambitny – zrozumieć kobietę 😉
:))) da radę ….. :))))
Smutne, tylko pozazdrościć
No. Tak się zastanowiłam nad zwrotem akcji. Czy happy endem byłoby, gdyby Jan się wziął i zapił na śmierć?
Ale jestem śpiacy. Do jutra
Uf, przepraszam, że dałem na siebie czekać. Wyrywam się tak co chwilę do kompa, goście dziwnie popatrują… ale śpią nie u nas, tylko obok, co jest in plus. Tekst jest niebezpieczny, bo wciąga, jest z rodzaju tych, co to się do nich wraca i trawi i przemyśliwa… przemyśliwuje… przemy… cokolwiek. [tu przerwał, lecz róg trzymał]
Cóż, chyba wypożyczymy Cię gościom. Na trochę wypożyczymy, róg trzymaj. Cieszę się, że masz o czym myśleć:)
Piękna sprawa Izis…. ktoś kiedyś powiedział mi, że kobiety uwodzi się słowami….. są znacznie skuteczniejsze niż kwiaty, klejnoty, codzienna troska….. . Twoja Ćma to ” żywy dowód”. …
.. jak bardzo pragnęła tych pięknych, namiętnych słów…. jak ćma ognia 🙁
Wiesz, mężczyźni chyba też, może mniej, ale też. Spragnieni ciepła, czułości, zainteresowania, pochwał… Wszyscyśmy jak dzieci, nie ma mądrych.
Zasmuciła mnie Twoja Ćma…. jest jak moja niegdysiejsza sąsiadka, która też wierzyła, ze jej ukochany przestanie pis, jak urodzi mu syna …. mam dokończyć ?:(
:))) nt tak…jak mogłabym bez literówek 🙁 przestanie pić…oczywiście.
Ta, literówki… a miało być bez polityki :)))Dobranoc:)
I przez złośliwość natury urodziła córkę??:)
Urodziła synka:( z ogromną wadą wzroku, a potem zeznawałam przed sądem w sprawie o znęcanie sie nad rodziną 🙁 I nie miałam cienia satysfakcji z tego, że radziłam:” niech najpierw przestanie pić, a potem urodzisz mu dziecko :(((
Ja nie osądzam Ćmy….. współczuję jej bardzo 🙁
Ja też, przede wszystkim starałam się ją zrozumieć. Tak to chyba jest, że dopóki czegoś/kogoś nie zrozumiemy, nie potrafimy współ-czuć. A z drugiej strony – jest skrzywdzony mąż, skrzywdzona żona, skrzywdzone dzieci i im też współczuję. Ot, życie.
.. mistrzyni ułudy ta Twoja Ćma……
.. do jutra :))))
No, a teraz się wynoście!No i poszli sobie goście.A nie, to zupełnie nie a propos. A nawet, rzekłbym, nie na miejscu.Ad rem: Tekst jest o alternatywie “stabilizacja czy szczęście”. Alternatywa niełatwa, chciałoby się zapewnić ukochanej osobie jedno i drugie; jakże często, niestety, wygląda to na zadanie nierozwiązywalne w stylu “zjeść ciastko i mieć ciastko”. Podstawowe pytanie, jakie mi się nasuwa, to “Dlaczego tak się dzieje?”. To jest chyba wbudowane w nas – w obie płcie. Mężczyźni to zdobywcy, którzy jednak jakże często po zdobyciu zwalają zdobycz w jaskini i nie zastanawiają się, co się z nią dalej stanie. A kobiety wprost przeciwnie, uwielbiają, jak się facet o nie stara, i bardzo boleśnie odczuwają “normalność” po “zwaleniu zdobyczy w jaskini”. Żeby było bardziej paradoksalnie, w naszej cywilizacji mamy monogamię – i to kobiety bardzo często dążą do stabilizacji związku (ślubu), a mężczyźni bronią się przed tym rękami i nogami, chociaż gdyby obie strony racjonalnie wzięły pod uwagę, jakie są psychologiczne następstwa sformalizowania i ustabilizowania związku (patrz wyżej), podejrzewam, że role dokładnie by się odwróciły. Ale ponieważ zafascynowanie/ zakochanie jest tak dalekie od racjonalności, jak tylko można to sobie wyobrazić, jest jak jest.A konkretny przypadek pokazany w tekście jest przejmujący. IMHO wcale nie przez to, że tytułowa bohaterka porzuca tego nudnego męża dla Jana, spełniającego jej potrzeby (lzis współczuje mężowi i dzieciom – OK, prawda, słusznie, ale w tym tekście oni są marginalni, tak przynajmniej ja to czytam), ale przez to, że jej WYDAJE się, że jej miłość mu pomaga, że w tym związku jest równowaga – Jan daje Ćmie fantastyczne uczucie, ubóstwia ją, pisze wyznania, wiersze, daje kwiaty, decyduje się (?) zamieszkać z nią, a ona pomaga mu w radzeniu sobie z nałogiem. A właśnie guzik – jedyne, w czym ona mu pomaga, to w samooszukiwaniu się, w usprawiedliwianiu swojego nałogu przed samym sobą. Pomoc w wyjściu z alkoholizmu nie polega na dosładzaniu życia osobie uzależnionej, a wręcz przeciwnie, ale to oczywiste. Natomiast sytuacja, w której alkoholik wybiera sobie osobę w niego ślepo zapatrzoną, świadomie lub podświadomie właśnie PO TO, żeby uczucie utrudniało partnerowi trzeźwe podejście do nałogu, rodzi raczej myśl o niezdrowej symbiozie, raczej wzajemnym pasożytnictwie. Przy tym o ile stosunkowo łatwo przychodzi ocena alkoholika, o tyle potrzebę Ćmy – bycia kochaną, podziwianą, spełnioną w uczuciach i w łóżku – traktujemy przecież jako naturalną. Trudno, żeby nie. Czy więc Jan ponosi w tej sytuacji większą odpowiedzialność, wygrywając swoim NIEzdrowym, nienaturalnym uzależnieniem nad uzależnieniem swojej partnerki? Ależ przecież to ona zdecydowała o porzuceniu dla niego swojej rodziny, jakkolwiek uznawanej przez nią za nudną i męczącą. Jak traktować tę decyzję – bardziej jako decyzję dziecka, które rzuca w kąt zabawkę i idzie bawić się kosiarką, ryzykując, że prędzej niż później skończy się to tragicznie, czy też jako decyzję dojrzałej kobiety, decydującej się w końcu, po 20 latach małżeństwa, zadbać o własne potrzeby? I na koniec, żeby odnieść się do dedykacji i połączyć wszystkie trzy teksty (“Dłonie”, “Trudną decyzję” i “Ćmę”) : Powroty – odejścia – poszukiwania alternatywy wobec obecnego związku potrafią być bardzo niebezpieczne. Zwłaszcza te, które przeżywamy NIE we śnie! Ale co w takim razie – kontentować się tym, co mamy? “Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma”? “Wyżej […] nie podskoczysz”? “Znaj proporcją, mociumpanie” ? Jakże naturalne i pożądane wydaje się podążanie za ideałem! I jak świetnie się sprzedaje – w tysiącach fabuł o Kopciuszku, ze szczęśliwym zakończeniem! Ale ten tekst robi coś więcej – stawia pytanie o cenę, jaką się płaci za wybór pogoni za szczęściem.Chyba tyle po pierwszych godzinach.PS. Aha, Lajkonik wtedy pojawiłby się jutro wieczorem, w sensie godziny nawet 19 lub 20. Niestety nie wyrobię się na fajf : (
Jest noc, bo przecież nawet przy najszczerszych chęciach nie można tej pory nazwać przedświtem, a ja, miast spać, siedzę, czytam “Ćmę” i tak się zastanawiam – czy wszystko co chcielibyśmy nazywać szczęściem musi być cudzym bólem okupione. Może bólem to zbyt mocne określenie, może wystarczyłoby napisać “stratą”..Słowa, słowa, słowa .To przecież wszystko jedno, grunt, że za poczucie szczęścia bohaterki ktoś swoim brakiem szczęścia zapłacił….I tak sobie myślę, że miał rację ten, za którym jak za panią-matką pacierz powtarzam, że szczęśliwym się nie jest, szczęśliwym się bywa. Ja popatrzyłem na tytułową Ćmę oczyma jej porzuconego męża – jak słusznie Quackie zauważył – dość marginalnie potraktowanego. Wiem, wiem – on tu nie bohater, nawet nie drugoplanowa postać, ot, halabardnik II i tyle, ale dla mnie to nie uzależniony od butelki Jan, nie Ćma, szczęśliwa znalezionym w końcu płomieniem, ale on jest postacią tragiczną! A tak, tragiczną, boć przecie tu przed nami tragedia, dramat się toczy. Spojrzałem zatem na nią jego oczyma i cóż zobaczyłem? Nic! I dopiero to mnie zabolało!
Najczęściej tak jest Senatorze, ktoś ponosi stratę, gdy sypie sie związek. Ale o czym innym chciałam : Ćma jest w tym wszystkim do pewnego stopnia przedmiotem ! Dla męża ale i dla syna i oczywiście Jana…. czy ona jest wazna ? czy ona istnieje jako osoba z której uczuciami sie liczą ? Nic o tym nie wiem.
A dla niej mąż i syn, czym są?? Obserwuje męża jak laboratoryjnego szczura! To obrzydliwe!!:((
i tego zupełnie nie mogę pojąć 🙁
Strach przed staropanieństwem.O jednym oku, byle tego roku.A póżniek brak tego oka.Mało takich zwiazków.Po latach, jak kocha, to spracowane Dłonie mogą być piękniejsze
Pewni tak Markizie, bo przecież to ” powołanie kobiety być żoną, matką, “…. Nie tak się wychowuje dziewczynki ?
Dzień dobry:))) Dzielnie śpią!!:)
Dzień dobry ! nie wszyscy jeszcze śpią:)))))
Dzień dobry:)) Oj jojojoj!!!:)
wiesz Senatorze co mnie najbardziej poruszyło w tym tekście ? Ten codzienny rytuał Ćmy, która po pół roku małżeństwa, niechętnie, omal sadystycznie, ogląda męża, jego zmarszczki, fałdy, siwiznę…… to jest po prostu straszne…..i robi to przez całe lata :(Jasne, zabieg Autorki, podkreślający zupełny brak fizycznej atrakcji małżonka, ale….. Ćma z tym żyje, a mąż niczego nie zauważa . .. toczy się to dzień po dniu.
🙂 I między innymi dlatego, spoglądając oczami jej męża, zobaczyłem “nic”:(
Dzień dobry:))), że się wtrącę, pozwolicie? Dziękuję :))) Nie kochała – proste. Nie ważne ile tych zmarszczek przybyło być może z troski, a może tylko czas był mało łaskawy dla tego pana ?
Madame Bovary doby internetu jako żywo 🙁 …
Powiedzmy tak.. znamy punkt widzenia Ćmy.. Druga na razie /mam nadzieję/ jest tylko wzmianką. Może Autorka przybliży nam i tę drugą stronę medalu?
Świetny pomysł!! Że ja na to nie wpadłem!!:(( (Tu Incitatus zasępił się okrutnie, bo poraziła go myśl, że znacznie się widać postarzał!)
Nie kpij ze mnie.. :(( I tak Cię.. noo.. teges… majonez (?) :))))
Jak ja raz poważnie, to ona mi nie wierzy!!:( Chlip chlip…
:))) Się przysięgnij:)))) Bez wykrętu, że przysięgać się to grzech:))))*
Jak bum cykcyk!! Czestnoje słowo czekisty!!
U mnie w dziecięctwie, żeby delikwent przekonał nas, że nie kłamie, mówiło się Zaklnij się! Jak wydobył z siebie Jak bony dydy, że nie kłamię uderzając się przy tym pięścią w pierś, to choćby opowiadał o wyprawie nanożnej na Marsa, wszyscy wierzyli.:)) I grzechu nie było.;)
U mnie delikwent mówił ‘klianus””:)
“Zaklinam się” też funkcjonowało, w obiegu równoległym.:)) “Bo kto przysięgę naruszy, to biada jemu, za życia biada i biada jego złej duszy”!:)
Autorka się zmaga z pokusą, od której strony zacząć, który punkt widzenia opisać, bo wszystkie ciekawe. Póki nie rozstrzygnęła dylematu, postanowiła pozmagać się z kartkówkami zalegającymi jej biurko 🙂
Dobry wieczór, Izis:)) Znajdź chwilkę czasu i pisz:)
Pewnie że znajdę, kiedyś :)Temat układa mi się w głowie, samo napisać to już szybko. Trudniej mi spojrzeć od drugiej strony, bo mimo wielu wspólnych rozważań z moją mądrzejszą połową, niektóre męskie reakcje pozostają zagadką.
Moja droga, męskie reakcje są zawsze i spontaniczne i wyrachowanie wysublimowane:)
A owszem, owszem.W tym cały kłopot:)
Dzień dobry:) Przeczytałam razy kilka i… Rozbitkowie? Wirtualna miłość? Trafić na drugą połówkę pomarańczy, jabłka – jak kto woli, nie wszystkim dane bywa. Jedni pogodzeni, bez większych burz, dopłyną razem do końca dni swoich. Inni, wszak (ponoć) życie ma się tylko jedno… szukają. Szukają wierząc, że.., że gdzieś żyje ten jeden/jedyna, który/a jestim przeznaczony/a:) Bywa i tak, że u boku jest kochany i kochający partner, mąż i…(?) jak grom z jasnego nieba spadnie irracjonalne uczucie.. I co wtedy? Najlepszym sprawdzianem by nie żałować tego czego się nie zrobiło /jak mawia Wiedźminka:)/ zamieszkać razem..(?) I kiedy hormony deczko uspokoją się, rozsądek mocno w czółko puknie, a z oczu spadną różowe okulary .. np. skarpetki na fotelu, buty zabłocone, przybory do golenia nie na miejscu dla nich przeznaczonych. Zamiast wierszy, czułych słów.. wygodny fotel i przerzucanie kolejnych kanałów sportowych:) A może jak Jan… zamiast czułości kolejna szklaneczka alkoholu, by zatopić bezradność, sumienie i co tam jeszcze…. Prawdą jest, że krainy wiecznej szczęśliwości na tym.. łez padole(?) nie ma. Bywają wyspy szczęśliwe… i każdy chciałby choć przez chwilę… Nie budzić się 🙂 Najpiękniej ujął w słowa Mistrz KIG:) A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałujty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumańwe śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością. Ćma szukała drugiej połówki.. opalając skrzydełka.. Ale.. gdyby (!) nie odeszła od męża, przeżyłaby te kilka chwil prawdziwego (??!) szczęścia? Pytanie czy warto…? Nie wiem.. Bo.. Chyba się cieszę, że moje życie jest poukładane i jako ciepłolubna, to ciepło mam… 🙂
Dzień dobry:))) I tak zupełnie Ci jej nie żal?:)
Witaj:))) Szczerze? Żal.. tak po ludzku.. Historia z happy endem na pewno to nie jest:)
Mnie jej nie żal, choć postępowanie mogę zrozumieć. A jak zechcę, to mogę udać, że nie rozumiem, o!:)
Wszystko możemy… :))) O! Dopisać własne zakończenie również :))))
To może ja z tym nowym zakończeniem lepiej się powstrzymam:)
Tragiczne..???? :))) Przecież może.. być piękne.. Nie wierzysz??:)
Kiedy oczyma duszy mojej widzę gałązkę, pieniek i gustowny kurhanik:)) I co inne zakończenie próbuję sobie wyobrazić, to jedyną różnicą jest tylko kolor postronka!:((
Senatorze…Można z byłymi w zgodzie żyć? Można. Po latach, ale jednak:) Znacie historię najpiękniejszej /według mnie/ ze spikerek p.Bogusi Wander?? Oj niełatwo miała, a jednak .. 🙂
Można z byłymi w zgodzie żyć, można. Tylko po co??
Po co ? Na przykład po to, zeby zobaczyć, że ten były, to mimo wszystko fajny człowiek :)))… ale najpierw emocje muszą wygasnąć … :)))
Jak taki fajny to dlaczego on ‘były”??
Bo nie słuchałam, gdy mówił :” poczekaj, ja dorosnę “) …. i dorósl o wiele za późno ! :)))
Może nadto wyprzedzałaś czas??:)))))*
:)))) zawsze byłam niecierpliwa :))))
W tej sprawie jest więcej znaków zapytania.Jak na to patrzy oblubieniec, mąż i syn.Nie wszyscy potrafia przeskoczyć Chinski Mur
Witaj Markizie:) Te Twoje instrukcje obsługi to da się jakoś pożyczyć??
Nie. To mój skarb. Ale mogę dla Ciebie, pełnić dyzur pod telefonem
Aha1 I będziesz mi dyktował?
i nie posumujesz, że Ćma to miągwa ? :)))))
Pomna doświadczeń przykrych, skopiowałam tekst do/na Worda, coby się zalogować i wyszły mi robaki, dlaczego? Przecież tam i tu piszemy w HTML:))) Wredne..to, to!!:))) Dlaczego więc?? Zna Ktoś odpowiedź? Z góry dziękuję:)))
Mie sie nie pyta, o!!!
Dzień dobry. O ile wiem, Word dorzuca kupę własnych formatowań, czasem to widać przy edycji tekstu (np. na kontro – przy przełączaniu pomiędzy trybem “zwykłym html” a “graficznym” wyskakują ni z gruchy, ni z pietruchy jakiejś dodatkowe linijki z opisem stylu, czcionki etc.). Dlatego ja piszę dłuższe rzeczy w Wordzie, z Worda kopiuję do Notatnika i dopiero z Notatnika do netu. Chyba mi się jeszcze nie zdarzyło, żeby przy takim trybie coś się wykrzaczyło.
Ooo matko:))) Jeszcze notatnik uruchamiać??:( No cóż.. Dzięki :)))
Notatnik jest prościutki, nie obciąża komputera zbytnio : )))
Nie więcej niż te 10 zakładek otwartych na MF :)))) Bo ja muszę latać :))))
Wiecie co? Przeczytałem uważnie nasze wszystkie dotychczasowe wypowiedzi i zauważyłem, że niezbyt podoba się nam Pani Ćma. Jesteśmy zazdrośni o ten jej ostatni lot, czy sztuka w sztukę mamy jakieś paskudne charaktery?:)
Dzień dobry. Chyba raczej – w przeciwieństwie do bohaterki, patrząc “z boku” sytuacji – widzimy, jaką ceną jest okupione to szczęście. I mamy – rzecz ludzka – wątpliwości, czy to opłacalne. Zapewne m.in. to Autorka miała na myśli…
Dzień dobry. Mam wszakże wrażenie, że i Autorka za swoją bohaterką jakoś specjalnie nie przepada, choć w odróżnieniu od nas patrzy na nią “od wewnątrz”. I to zdumiewająco z bliska.
Hmmmmm! Ciekawe w które…?
Senatorze…. Autorka pracuje w bardzo sfeminizowanym zawodzie nie na pewno niejednej historii wysłuchała….. :)))
Masz rację Wiedźmo, wysłuchałam wielu historii,ale tę obserwowałam z całkiem bliska. Senator ma rację, że patrzę niejako od środka – patrzyłam, słuchałam, przytulałam i próbowałam zrozumieć. Czy nie przepadam za bohaterką? To nie tak, ale Flaubertem to ja nie jestem:) Próbowałam potrząsnąć i otworzyć jej oczy, bezskutecznie. Ona widzi, a jednak. Tu każdy sam musi spełnić swój puchar, do końca.
Witam Wszystkich:)) Bez najmniejszych wątpliwości zgadzam się z Senatorem, mam wredny charakter:))
Cześć:)) Ty się bez bicia nie przyznawaj, bo nas przyjemności pozbawiasz:)
:))) charakterki to my niewatpliwie mamy :))))*
Papa? Do później:)))
Dzień Dobry.:))Bardzo smutny tekst. Jeśli pozwolicie to podpiszę się pod Waszymi komentarzami. Pewnie też jestem zła. Sie narobiło, z samego rana taka wiadomość. W dodatku o szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…Na ta, żeby nie było tak jak “Ćmie” mam tylko jedną zwielokrotnioną po wielokroć radę. Rozmawiać. Nie tylko mówić, ale też słuchać. W skrócie: Rozmawiać.Serdecznie i słonecznie, wbrew zaokniu.:))PS: Powinno być na początku. Cieszę się, że jesteś na Wyspie Izis.:))
Witaj Jasmine:)) Z cytowanego przez Ciebie wiersza z kobietami kojarzy mi się jedynie fraza ” tłuką w me okno…jęk szklany…płacz szklany…”:)
Też mi problem.Wybij szyby.
Markizie….niech Cię bogi kochają :))))
:))) Spójrz ciut wyżej:)
Terż się muszę na troszkę oddalić.
Przeczytałem jeszcze raz i stwierdzam, iż szczęście jest znacznie bardziej skomplikowane niż nieszczęście. Zdarza się jednak czasem i odwrotnie:))
To prawda. A jak jeszcze doda się do tego fakt, że nieszczęścia chodzą parami (jest też i wersja “stadami”), natomiast “szczęście” nie ma liczby mnogiej, to wynika z tego, że świat nie jest specjalnie przyjaźnie nastawionym do człowieka miejscem : (
Na szczęście jest jeszcze szczęście w nieszczęściu.
E. Jakoś tak mi się wydaje, że to takie pocieszanie się, wiesz, w stylu dom się spalił, ale pieska udało się uratować. Chyba się nie czuję dzisiaj zbyt optymistycznie, w związku z całokształtem.
Niech Ci się całokształt poprawi jak najszybciej Quackie.:)Może i takie tam samopocieszanie, ale na bezrybiu i ja ryba. A życie bez nadziei jest beznadziejne. Ja Ci to mówię, bom specjalistka od końców świata przejściowych.:)Uśmiechnij się.:) Jutro możesz nie mieć zębów!
Każdy koniec ma dwa kije:)))
I vice Wersal.:)))
:))) to też zależy od charakteru człowieka…. są tacy, którym do szczęścia niewiele potrzeba i są tacy, których szczęście omija szerokim łukiem, a i tacy, którzy się boją, bo szczęście bywa ryzykowne…. czasami :))))
Kiedyś może mi minie, ale teraz, w tej chwili “wiecznej” naiwności…wymarzam sobie tak, by było jak nie w “Ćmie”MałżeństwoŻe tak im było danezestarzeć się jak świątkom przy drodzetak samo spróchnialitak samopoorani mrozem i zawiejąŻe tak im dozwolonoiść serce w sercebiodro w biodrozmarszczka w zmarszczkęŻe tak im darowanoistnieć w sobie podwójniei milczeć wzajemnieŻe tak im dopuszczonoby nawet w sen wchodzili razemon ją obejmował na poduszceby o kamień snu nie zraniła stopyŻe tak ich wysłuchanoaby to onczerwone jabłko niósł jej do szpitalai ukląkł w jej ostatniej łzieAnna Kamieńska
Znam takie małżeństwa. Już obustronnie skończone.
Wiesz co Senatorze…Od zawsze ze wzruszeniem, większym od nawet od patrzenia na zakochanych nastolatków, patrzę na starych ludzi którzy nie tylko idąc trzymają się za ręce, ale patrzą na siebie wzajemnie tak, że aż bije od nich Miłość. Ta mądra, bo doświadczona przez lata. Nic nie muszą mówić. To się czuje.
To nic, że Ona ma siwe włosy, zmarszczki, podpiera się laską. Kiedy On na Nią patrzy rozkwita, ma znowu 18, jest piękna.:) Uśmiechowe zmarszczki wokół ust dodają Jej uroku…
I dlatego warto dbać by dalej istniał świat:)
:))
Nie… nie zapomniałam zapalić lampki….. :))) dobranoc.