Odwiedziło nas

  • 4 544
  • 97 314
  • 82 895

Kalendarz

październik 2010
P W Ś C P S N
« wrz   lis »
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
25262728293031
Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Slideshow

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Prawdziwa Historia Śródziemia, czyli wtę i wewtę

List otwarty do „Głosu Ithilien”

Szanowni Państwo!

Zainspirowany ustaleniami mojego szanownego kolegi, profesora Kiryła Jeskowa z Uniwersytetu Easterlińskiego, przeprowadziłem w ciągu ostatnich miesięcy szereg badań, obejmujących wiele woluminów z Państwowego Archiwum Akt Nowych, zawierających również niepublikowane fragmenty Czerwonej Księgi Marchii Zachodniej. Wynika z nich niezbicie, że szacowny nasz poprzednik, niewątpliwy twórca podwalin pod historię Śródziemia, profesor J.R.R. Tolkien, poszedł na lep taniej popularności, przedstawiając opowieść o tzw. „pierścieniu trzymającym władzę” w sposób nie do końca zgodny z prawdą historyczną.

Niezgodności zaczynają się już na poziomie interpretacji związków międzyludzkich (i innych ras). W aktach oznaczonych symbolem „Hiacynt” znalazłem szczegóły związku elfa Legolasa i krasnoluda Gimlego, z których niezbicie wynika, iż bohaterów tych łączyło coś więcej niż tylko tzw. męska przyjaźń. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że byłby to nie tylko związek homoseksualny, ale także międzyrasowy, a takowe związki w Śródziemiu były skrajnym ewenementem – dość wspomnieć, że w całej znanej historii były tylko trzy takie przypadki, a i to między ludźmi i elfami (Luthien z Berenem, Idril z Tuorem i Arweny z Aragornem). Jak więc traktować uczucie pomiędzy elfem a krasnoludem? Co myśleć o tym, że żaden z nich nie zdecydował się na coming out? Czy „przyjaźń pomiędzy Lasem a Górą” nie powinna być wykreślona ze spisu szkolnych lektur?

Moje wątpliwości wzmogły się po przeczytaniu akt niejakiego Mithrandira, znanego również jako TW Gandalf. Jego częste podróże i pozyskiwane podczas nich informacje wyraźnie wskazują na przynależność tego osobnika do numenorejskiej agentury . Świadczą o tym również częste zmiany tożsamości, do których sam zainteresowany przyznaje się z dezynwolturą godną arcyszpiega: „Wiele mam różnych imion w wielu różnych krajach (…) Mithrandir dla elfów, Tharkun dla krasnoludów; Olorinem zwano mnie za niepamiętnych czasów mojej młodości na dalekim zachodzie; Inkanusem – na południu, Gandalfem – na północy”.

Sama zresztą agenturalna działalność tego pana nie byłaby aż taką sensacją, jednak zmuszony jestem wysunąć pod jego adresem poważniejsze oskarżenia natury moralnej. Co kryło się za jego częstymi podróżami do Shire, kiedy to za wozem pełnym zabawek i fajerwerków uganiały się młode hobbicięta? Czy skłonność do tych północnych karłów nie daje nam do myślenia? A już gotowość do samotnej podróży spod wzgórz Dol Baran do Minas Tirith na jednym siodle z hobbitem Peregrinem Tukiem i niejasne wspomnienia tego ostatniego świadczą o Mithrandirze jak najgorzej. „Pojedziesz teraz ze mną. Przekonasz się, jak niesie Gryf” – oto jego słowa wypowiedziane do hobbita przed wspomnianą podróżą, w obecności osób trzecich. Na złodzieju czapka gore – TW Gandalf niedługo po tych wydarzeniach w pośpiechu opuścił Śródziemie na pokładzie jednego z elfich statków.

Prawdziwą jednak perełkę zachowałem na koniec. Otóż wiadomo powszechnie, że Powiernik Pierścienia wraz ze swoim wiernym sługą podróżowali przez Nindalf, Północne Ithilien i Mordor, prowadzeni przez przewodnika Smeagola, którego teczka w Archiwach zawiera również pseudonim operacyjny TW Gollum. Cóż stało się z tym osobnikiem? Nie ma niezależnych świadków, którzy mogliby zeznać pod przysięgą, że widzieli go PO zakończeniu misji Powiernika Pierścienia. Prześladowanie panów Bagginsa i Gamgee na pustkowiach płaskowyżu Gorgoroth? Walka z Powiernikiem Pierścienia w Sammath Naur? Cóż, to tylko wersja jednej strony tych wydarzeń, dodajmy, strony zainteresowanej ukryciem prawdy.

Pewne światło na sprawę rzucić mogą wspomnienia samego Samwise’a Gamgee, który konsekwentnie buduje obraz zwyrodniałego, fizycznie zniekształconego stwora, aby w pewnym momencie niebacznie zacytować własną groźbę „Ugotuję Smeagola na miękko w tym garnku, jeśli nie zrobi tego, o co go proszę!”. Czy muszę mówić, jaką zemstę wybrali obaj hobbici dla Bogu ducha winnego prostego tubylczego przewodnika, kiedy uznali, że ich zdradził? Czy wymaga dalszych wyjaśnień fakt, iż w ostatni etap drogi przez Mordor ruszyło trzech podróżników, a powróciło tylko dwóch? Czy wobec wyraźnie opisywanych trudności aprowizacyjnych możemy wziąć pod rozwagę możliwość popełnienia przez hobbitów kanibalizmu? Jakże wygodnie w tym kontekście brzmi ich opowieść o upadku TW Golluma w płynną magmę! Niestety brak dowodów rzeczowych i ucieczka Frodo Bagginsa ze Śródziemia (notabene tym samym statkiem, na którym płynął TW Gandalf – przypadek?) nie pozwalają ustalić prawdziwego przebiegu wydarzeń!

Kopię niniejszego listu, opisującego moje ustalenia, wraz z załącznikami, posyłam również do Instytutu Pamięci Numenoru, Oddział Gondor-Wschód.

Z poważaniem

Gomond ben Grima
Wydział Historii Najnowszej
Rohańska Akademia Nauk

No comments yet to Prawdziwa Historia Śródziemia, czyli wtę i wewtę

  • Quackie

    Dobry wieczór. Jak już wspominałem pod poprzednim wpisem, timer nie zadziałał i musiałem opublikować wpis ręcznie, ale, co najśmieszniejsze, poszedł z datą i godziną ustawioną wcześniej na zegarku. No nic, pierwsze koty za płoty, tekst wisi, kaloryfery grzeją (a OPEC miał awarię i były chłodne wcześniej!), zapraszam.

  • gryzon

    Drogi, KłaczkuTekst niewątpliwie wnoszący wiele w Prawdziwą historię Sródziemia, ale merytorycznie głosu zabrać nie mogę. Nie jestem bowiem fanem pana Tolkiena i dla mnie Twój tekst brzmi równie tajemniczo, co super trudne rozprawy Pani Yo la. Jedno na pewno zrozumiałem, a mianowicie to, że seks międzyrasowy jest o niebo bardziej moralny od seksu międzygatunkowego. Słusznie obawiałem się konkurencji. Pozdrawiam serdecznie

    • Quackie

      Ojej. Myślałem również nad wariantem: do Oblęgorka przyjeżdża dwóch smutnych panów, przekonywać niejakiego Henryka S., pseudonim Litwos, aby napisał prawdę o swoich bohaterach, bo przecież każdy widzi, co z nich za gagatki. Ale ponieważ akurat odświeżałem sobie trylogię Tolkiena, to na niego padło. A może by było czytelniejsze…Ale ton i sposób rozumowania Pan skądsiś zna, nieprawdaż?

      • ~wiedźma

        Quackie….. Sienkiewicza już ” rozbierali na części drobne”…. Tolkiena, o ile wiem…. nikt jeszcze nie tknął :)))) Brawo !

        • Quackie

          Owszem, z pewną różnicą, jak sądzę: Bohaterowie Sienkiewicza mieli pierwowzory w realu i można było na tej podstawie pisarza “rozliczyć”, “lustrując” postacie. I być może czasem nawet to odbrązowienie byłoby uzasadnione (nie pamiętam, czy było), a u Tolkiena? : )))

          • ~wiedźma

            Przeciez to jasne…. :)))) z ” odbrązawiania bohaterów Sienkiewicza zapamiętałam przede wszystkim, że Basia zwana Hajduczkiem płakała po trzech kawalerach….. w rzeczywistości urocza panienka była wdową po trzech mężach :)))….. szybko się wtedy zmieniało stan cywilny :))))

      • gryzon

        No tak. Punkt odniesienia położony w Oblęgorku wyjaśnia wszystko. Nasi łowcy prawdy nigdy nie śnili nawet, co literaci napisać potrafią kierując się ich tokiem rozumowania.

  • Incitatus

    “..W górze rzeki zobaczyliśmy ich miasta, tak delikatne, jakby utkane z porannej mgły, z której się wyłaniały. Wydawało się nam, że znikną za chwilę, że ulecą z wiatrem, który marszczył powierzchnię wody. Były tam pałacyki, białe jak kwiaty nenufaru. Były wieżyczki, zdające się być uplecione z bluszczu, były mosty, zwiewne jak płaczące wierzby. I były inne rzeczy, dla których nie znajdowaliśmy imion i nazw. A mieliśmy już przecież imiona i nazwy dla wszystkiego, co w tym nowym, odrodzonym świecie widziały nasze oczy. Nagle, gdzieś w odległych zakątkach pamięci, odnajdywaliśmy nazwy dla smoków i gryfów, dla syren i nimf, dla sylfid i driad. Dla białych jednorożców, które o zmierzchu piły z rzeki, schylając ku wodzie swe smukłe głowy. Wszystkiemu nadawaliśmy nazwy. I wszystko stawało się bliskie, znane, nasze. Oprócz nich. Oni, choć tak do nas podobni, byli obcy, tak bardzo obcy, że długo nie umieliśmy dla obcości tej znaleźć imienia. ” Hen Gedymdeith, “Elfy i ludzie” ” Dobry elf, to martwy elf.” Marszałek Milan Raupenneck A. Sapkowski “Krew elfów” W-wa 1998

    • Quackie

      No, ja takich ambicji jak Sapek nie mam. Ale czasem można się pokusić o paralelę, jak to jest, kiedy już opadnie kurz bitewny, przez chwilę nic się nie dzieje, a potem ktoś wpada na pomysł, że może nie tak to wyglądało, jak wszyscy pamiętają? : )

      • Incitatus

        Toteż ja i dlatego zamieściłem ten fragment, współgra, jak sądzę z Twoim tekstem, choćby to:”..Wszystkiemu nadawaliśmy nazwy. I wszystko stawało się bliskie, znane, nasze. Oprócz nich. Oni, choć tak do nas podobni, byli obcy, tak bardzo obcy, że długo nie umieliśmy dla obcości tej znaleźć imienia..” Nic nie jest takie, jak się wydaje, to chyba chciałeś napisać?

    • ~wiedźma

      Senatorze…. spodobałoby Ci się na pewno, że tłumacz pisze “elfowie”, a nie elfy, jakby wypadało po polsku :)))))

  • ~wiedźma

    Super…. lekcje u ” prawdziwych Polaków” ?:)))) bardzo mi się podoba, choć fani Tolkiena powinni ” zawyć ze zgrozy “…..

    • ~wiedźma

      Quackie…. w mojej wersji występuje Cienistogrzywy…. a nie Gryf. Czytałes oryginał ? czy może mamy inne tłumaczenia ?:)))

      • Quackie

        Ja mam trzecie polskie wydanie z 1990, tłumaczenie Marii Skibniewskiej, potem wydawano jeszcze w dwóch wersjach – o, proszę (Wiki): * Maria Skibniewska, Warszawa 1961-1963, wyd. Czytelnik * Jerzy Łoziński, Warszawa 1996-1997, wyd. Zysk i S-ka * Władca Pierścieni, Warszawa 2001, wyd. Amber: tom I i II (części I – IV) – Maria i Cezary Frąc, wiersze Tadeusz Olszański, tom III – opracowanie przekładu Maria i Cezary Frąc, część V Aleksandra Januszewska, część VI Aleksandra Jagiełowicz, wiersze – Tadeusz Olszański, dodatki Ryszard Derdziński.

        • ~wiedźma

          Ja mam wersję z 2001 roku, przekład Marii Skibniewskiej…. :)) poprawione, jak widać… ooo mam…. edytor podaje, które nazwy zostały zmienione. Jednoczesnie mówi, ze wersja z lat 60-tych jest uznawana za kanoniczną…… :))))

          • Quackie

            Nie wiem, skąd pani Skibniewskiej wyszedł ten Gryf, w oryginale jest “Shadowfax”, a więc “Cienistogrzywy” jest dużo bliższy oryginałowi! Ciekaawe…

            • ~wiedźma

              To jeszcze podrzucę kilka z wprowadzonych zmian : Brama Półmroku (Dimrill Gate) , poprzednio Brama Dimrillalas Chetwood ( Chetwood) poprzednio ZalesieNowosioło ( Nobottle) poprzednio Bezpiwie. Nie chcę przynudzać, ale to stąd, że przed tygodniem czytałam ponownie “Władcę Pierścienia” i mam to zupełnie na świeżo. :))))

              • Quackie

                Pani Skibniewska w ogóle niewiele nazw własnych tłumaczyła – tak z pamięci, w Hobbitonie nazwa uliczki Nad Wodą, Kamień Trzech Ćwiartek, Samotna Góra (Erebor), Żelazne Wzgórza na wschód od niej, pewnie jeszcze kilka, ale już nie wspomnę. Co do Dimrilla, byłem przekonany, że to jakaś postać, której imieniem nazwano Bramę, Dolinę i Schody, ale teraz patrzę, że można to tłumaczyć jako “cienisty strumyk”… O, Zalesie, faktycznie, też było przetłumaczone, nie wiem, wg jakiego klucza niektóre nazwy były tłumaczone na polski, a inne nie?

    • Quackie

      Ha, właśnie dostałem prywatnym kanałem krótką recenzję “I jak tu teraz czytać Tolkiena?”. Czytać, czytać! I śledzić wszystkich agentów!

  • all_a

    Też ugotowałaby na miękko.. I się nie odgrażam, wcale:))) Posiedzę cichutko i poczytam tym razem.. z dziobem zamkniętym:)))

  • gryzon

    Pożegnam się już nasennie. Wir wojny o waciki, rzucił mnie w całkiem barbarzyńskie ramy czasowe. Co jutro, witając się, udowodnię. Dobrej nocy

  • all_a

    Dobranoc Perełki moje:)))PS Mam nadzieję, iż elfowie nie przyśnią się nikomu:))))

  • Incitatus

    Czas na drobny podkurek i sen. Może jutro nie zerwę się trzy godziny przed świtem. Dobranoc:))

  • ~wiedźma

    Do tekstu wracając…… podoba mi się również tytuł ” czyli w tę i wewtę “, bo dla mnie jest sympatycznym odniesieniem do ” Hobbita tam i z powrotem “…. :))

    • ~wiedźma

      Do “Hobbita…” mam sentyment, bo to była jedna z moich pierwszych lektur fantasy….. :)))

      • ~wiedźma

        Sapkowskiego czytałam przed Tolkienem…. i oczywiście bardzo mi się podobał, niecierpliwie czekałam na kolejne tomy sagi….. A później, po jakimś czasie przeczytałam “Władcę pierścieni”…. i Sapkowski wydał mi się wtórny……. Czy Wy tez tak macie ? 🙂

        • Quackie

          Ja nie. Być może to efekt odwrotnej kolejności lektur; najpierw przeczytałem Tolkiena, nawet dość dawno, pierwsze polskie wydanie i to w gościnie u znajomych (pożyczyć nie chcieli!). Hobbita mieliśmy własnego, ale trylogię czytałem u nich. Niedługo potem wyszło II wydanie, ten sam przekład, ale inna edycja, z grafikami Stasysa Eidrigeviciusa, rodzice nabyli i już mieliśmy własną trylogię, czytaną na wyścigi. Dlatego Sapkowskiego czytałem już przygotowany, ze świadomością, skąd się wzięli hobbici i elfy – wojownicy. Sapkowski, przez motywów pomieszanie i przewrotne gry, był dla mnie wobec Tolkiena tym, kim np. Bułhakow wobec Goethego, toutes proportions gardees. Klasyczna fantasy (Tolkien) i postmodernistyczna (Sapek), tak to widzę. No i u Sapka nie ma happy endu.

          • ~wiedźma

            … gry słowne u Sapkowskiego to jest to, co mnie najbardziej zachwyciło…. Z wielką swobodą miesza przerózne wątki od celtyckich poprzez basnie i klechdy…. w tym nie ma sobie równych. :), tak myśę. 🙂

            • Quackie

              No właśnie, przewrotne wykorzystywanie motywów z klasycznych bajek – smok, który ma rację, kontra odrażający, prymitywny szewczyk – odwrócenie ról, że taki przykład mi do głowy przychodzi.

              • ~wiedźma

                mnie urzekła przewrotność zakończenia…. odesłanie Ciri z Galahadem na dwór króla Artura! :))) a odniesień jest mnóstwo : choćby Renfri czyli Dzierzba, prawda ?:)))

                • Quackie

                  Czekaj, czekaj, tego akurat nie pamiętam za dobrze… to jest wariacja na temat Królewny Śnieżki, która zamiast mieszkać spokojnie w lesie z krasnoludkami, zaczyna się mścić?

                • ~wiedźma

                  tak…. to jest ta historia…. oczywiście tragicznie zakończona za sprawą Geralta…. :((

                • ~wiedźma

                  po pewnym czasie doszłam do wniosku, ze popełniłam błąd……bo Tolkien i Sapkowski to dwa zupełnie inne rodzaje pisarstwa …. i masz rację tak ich określając :).

                • Quackie

                  Sapkowski dojrzał, trylogia husycka to już jednak inna klasa, niby bajki (np. Żelazny Wilk), literatura (Frieda z Bułhakowa) i historia (Gutenberg, Kopernik) tam się plączą, ale jednak osią jest co innego. I osadzenie tego w realnym świecie, można bez problemu zrobić sobie wycieczkę śladami Reynevana po Śląsku.

                • Incitatus

                  Kiedy, tak się składa, że za tę trylogie chętnie dałbym Sapkowskiemu w ucho. Osadzenie w realiach średniowiecza postaci baśniowych obok historycznych, mnie osobiście strasznie przeszkadza. Fantasy jest fantasy, powieść historyczna powieścią historyczną, dramat dramatem, a komedia komedią. Nie znoszę “silva rerum”:((

                • ~wiedźma

                  Pominęłam cały ten sztafaż….. a trylogii siedzi kawałek porządnej , mało u nas znanej historii….. ciekawym , jak dla mnie, wątkiem jest przenikanie kultur pogranicza…. ale łatwo sie tego nie czytało. Twoje zdanie Senatorze dzieli chyba wielu czytelników, bo furory ta trylogia nie zrobiła. .:(… zbyt skomplikowanie wymyślona ?

                • Quackie

                  Na ten przykład, moi Rodzice pod tym względem siedzą w okopach po przeciwnych stronach – z Mamą Quackie można rozmawiać na temat Tolkiena i jego twórczości o dowolnej porze dnia i nocy, a Tata Quackie, skądinąd zaprzysięgły zwolennik Dobrego Wojaka Szwejka, burczy gniewnie, że to takie pitolenie i czytać się tego nie da (i nie przeczytał trylogii nigdy, a Hobbita – może raz).

                • ~wiedźma

                  Twoi Rodzice zapewnili Ci wszechstronność:)) Wojak Szwejk ma swoje niezaprzeczalne uroki … :))))

                • Quackie

                  Och, nie tylko Haszek i Tolkien, ta rozpiętość jest sporo większa : ), natomiast porównałem Szwejka i Władcę Pierścieni, ponieważ Rodzice są do tych lektur przywiązani – każde do innej.Co do Haszka, to Tata twierdzi, że za każdym razem, kiedy to czyta, znajduje coś nowego, i tę książkę mógłby wziąć ze sobą na bezludną wyspę.

                • ~all_a

                  Rozumiem Twojego Tatę:)) Pierwszy raz Szwejka czytałam mając 14 lat i nie powiem żebym wszystko rozumiała. Odkrywałam go na nowo jako dorosła. Może znowu warto sięgnąć..:)))?

                • ~wiedźma

                  Nie wątpię, że tak jest :))) Ja bardzo lubię “Klub Pickwicka” :)))

                • ~all_a

                  “Ja jestem idiota z urzędu” :))) No! I.. Haszek do mnie przemawia, bardziej niż Tolkien :))))

                • Quackie

                  Pewnie dlatego, że pewne urzędnicze/ systemowe absurdy dzisiaj mają się nie gorzej niż za czasów C.K. Monarchii. Moje ulubione cytaty: “Wy mnie jeszcze nie znacie, ale wy mnie poznacie” i “Nazwisko przyszłej małżonki pańskiej: pani Kunertowa” : )

                • Incitatus

                  Może i tak…:)

                • Quackie

                  Senatorze, a jakie jest Pańskie zdanie na temat realizmu magicznego na modłę latynoamerykańską? Bo dla mnie pod względem przenikania się tych światów Sapek zbliża się właśnie do klimatów – zachowując wszystkie proporcje – cortazarowskich. Jest gdzieś – nie pamiętam już, czy w wiedźmińskiej części twórczości, czy w husyckiej, taki passus, że magia to stan umysłu – działa, dopóki ludzie w nią wierzą – a w średniowieczu wierzyli. Oczywiście nie twierdzę, że to się musi każdemu podobać, szukam natomiast uzasadnienia dla tego przenikania się realizmu i fantastyki. A poza tym jest tu pewna autorska/ narracyjna perfidia: “Narrenturm” zaczyna się od realizmu (Reynevan i Adela), elementy magiczne zaczynają pojawiać się sporo potem – i stopniowo, kroczek po kroczku, stają się równouprawnionymi elementami świata przedstawionego. Tak jakby autor chciał dać czytelnikowi czas na oswojenie się z realiami i dopiero kiedy ten będzie już “pogrążony” w średniowiecznym świecie – powiedzieć mu: a kuku, są rzeczy na niebie i ziemi, o których się nie śniło waszym filozofom.

                • ~Incitatus

                  “Narrenturm, jeśli pamiętam (na półkę sięgnę za chwilę), zaczyna się opowieścią dziada-bajarza w karczmie pospólstwu i cnym wielmożnym głoszoną. Później zaś alkowa, pościg i kosa do skór mizdrowania. .. Sapkowski po opowiadaniu zamieszczonym w Fantastyce, a rozpoczynało się ono:” Później mówiono, że człowiek ten nadszedł od północy od bramy powroźniczej..”, napisał kilka opowiadań i w końcu swą sagę… Sukces jakim kolejne jej części się cieszyły nieco zamieszał mu w głowie i choć czytelnicy prosili go na kolanach by Geralta oszczędził, ten wziął i go utrupował należycie.. Cóż, wydawało mu się, że to wciąż jego postać, rzekłbym własnośc, aliści grubo się pomylił. Z niezwykłą zręcznością stworzył własny świat, własną mapę, historię i prawa tego świata… Tolkien przed nim też. Sapkowski czuł niedosyć, a “Saga..” nazbyt mała mu się widziała, nie tak wielka jak tego rosnący apetyt na sławę, na wielkość pisarską się domagał. No to i napisał powieść zasadniczo różną od poprzedniej, jednakże zdawał sobie sprawę, że wojny husyckie na powieść historyczną owszem, nadają się, tyle, że nie na jego warsztat pisarski. By zatem móc wydać swe dzieło w dużym, a co za tym idzie, intratnym nakładzie, dołożył wątki baśniowe, wątki z cyklu “magia i miecz”. No i dla mnie to niestety niestrawna mieszanina.. Co zaś do literatury iberoamerykańskiej…. Jest mi obca, nie rozumiem jej, nie lubię jej czytać…. no i nie czytam.. Wiem wiem, wielkie nazwiska, słynne powieści…niestety, nic dla mnie nie mają. To nie znaczy, że nie próbowałem, kończyło się jak z “Ulissesem” Joyce’a czyli rzuceniem książki w kąt… Marquez, Coelho, Cortazar urodzony w Europie, w Europie zmarły, a argentyński pisarz (ot los!)…ten powinien być bliski i to bardzo Siostrzanowi naszego Gryzonia…mnie niestety nie…Jakaś wada umysłu nie pozwala mi przejąć się losami bohaterów tych wziętych i sławnych pisarzy…może zbyt odlegli w przestrzeni?:)

                • Quackie

                  Touche, monsieur!Narrenturm dokładnie tak się zaczyna.Nie należę do wiernych czytelników iberoamerykańszczyzny, owszem, mam na rozkładzie “Grę w klasy”, “Sto lat samotności”, a nawet “Rozmowę w ‘Katedrze’ “, ale raz, że to było dawno i nieprawda, a dwa, że nie wracam do tych książek (jak do Tolkiena i/lub Sapka). Chodziło mi o to, że połączenie elementów realistycznych (w tym i historycznych) oraz magicznych ma pewne umocowanie w (również światowej) tradycji literackiej i można trylogię husycką odczytywać przez tenże pryzmat.Bardzo prawdopodobnie brzmi hipoteza dotycząca motywacji ASa do wprowadzenia elementów magicznych. Natomiast co do sagi wiedźmińskiej i losów Geralta, zapewne Pan się orientuje, że istnieje alternatywne zakończenie (w opowiadaniu “Coś się kończy, coś się zaczyna”), Geralt i Yennefer biorą ślub i jest im całkiem dobrze ze sobą.

                • Incitatus

                  🙂 Analogie mają to do siebie, że dość dowolnie można je dobierać, żonglować nimi i dlatego nigdy analogia nie jest dowodem….ale to już inna, przyziemna materia. Jest taki zbiór opowiadań “Trzynaście kotów”, opowiadań różnych autorów i między innymi znajdują się w nim chyba dwa autorstwa Sapkowskiego, bardzo udane. Zresztą, tylko uśmiech jednego kota wisiał i rozpływał się w powietrzu, czyż nie tak??

                • ~wiedźma

                  Tak Senatorze… :)))) tylko jeden :)))

                • Quackie

                  “Złote popołudnie” się to nazywa, jeśli mnie pamięć nie myli, lenistwo powstrzymuje mnie przed wstaniem i poszukaniem na półce. Baardzo ładna wariacja na temat Krainy Czarów, Alicji i przyległości.

                • ~wiedźma

                  Wydaje mi się, że ta fala iberoamerykańska opadła…. teraz na topie są Hiszpanie (Zafon, Mendoza) i turecki noblista….. Pamuk Orhan…..a i tak tylko czas moze zwryfikować wielkości ……

        • Incitatus

          Nie macie!!!, Znaczy – ja nie macie!!! Ja z kolei Tolkiena nikiej Kraszewskiego mogę potraktować, nieco mniej nudny, za to równie rozwlekły! A teraz mogę oberwać, a co!!!:)

      • Quackie

        No właśnie, gdzie się w dzieciństwie kończą bajki, a gdzie się zaczyna fantasy?

  • ~wiedźma

    Chyba juz pora zapalić lampkę i powiedzieć : dobranoc :))) elfom tez :))

  • gryzon

    Dzień dobryMój wpis o tej barbarzyńskiej porze w najmniejszym stopniu nie dmucha w światło lampki, zapalonej przez Drogą Wiedźmę. Uczciwi niechaj śpią smacznie. Do świtu jeszcze daleko. Zapowiada się dzień złotej jesieni. Temperatura 10,5°C, ma wrosnąć do osiemnastu°. Bez opadów.Miłego dnia i do później

  • all_a

    Dzień dobry:))) Lampkę zdmuchnę, a co! Koniec spania, już świt..:))))

  • ~wiedźma

    Dzień dobry ! Senator uroczyście czy urzędowo ? :)))

  • ~wiedźma

    … pora na wyjście z domu…. ale wrócę niczym ten zły szeląg…. 🙂 spało mi się bardzo dobrze :))))). !

  • Quackie

    Uprzejmie informuję, że za chwilę oddalę się w nieokreślonym kierunku na równie nieokreślony czas (spotkanie z klientem), w związku z czym nie będę obecny na forum.

    • ~Iorek

      Dzień dobry 🙂 Wiedziałem kiedy przywlec swój nędzny zezwłok na wyspę ,tekst tudzież świetny,co oryginalnie potraktowany ,a dyskusja palce lizać ,pozatym wielce mnie zaintrygowała bytność W.Czc.Senatora z Zuzanną pod pachą ,lansik Zuzi na taka skalę,coś się musi za tym kryć :))))))))))

      • Quackie

        Dzień dobry! Witam Pana nędzny zew… Witam Pana serdecznie i nieco stropiony zapytuję, czy myśmy już kiedyś może mieli przyjemność, być może pod Pana innym nickiem? To jest pytanie, które co jakiś czas będę zadawał różnym rozmówcom, nowe miejsce tak na mnie działa. Dziękuję za uznanie, w przyszłości postaram się sprostać renomie (o ile będzie jakaś przyszłość – odsyłam do odpowiedzi panu Yo li nieco niżej).

  • ~Yo la

    Ależ Panie Kłaczku! Ten niestety znakomity wpis rażąco narusza moje dobre samopoczucie, czy na każdym kroku Pańskich wersetów muszę wspominać bolesną i niemożliwą do zrealizowania potrzebę gonienia niedoścignionego króliczka, choćby tylko po śladach zapachu?Dodam, iż coraz bardziej świadomość dociera inny problem – króliczek ósemkami się oddala, a ja gonię w piętkę, Macieju. Na szczęście tak szybko się zagnałłęm, że powoli dostrzec można mój ogon po kole.Tak czy inaczej, inaczej już nie będzie.Załączam się w kopercie, tak cieńko dziś stoję. Zmęczon owacjami

    • Quackie

      Dzień dobry, jam ci to wrócił, cieszę się, że się Panu podobało, ale martwię, że Pan tak cienko się czuje. Mam przestać, żeby Panu było lepiej? To przestanę…

  • ~wiedźma

    Witam Perełki, jakby powiedziała All_a, …. Iorka i Yo lę i razem z Wami fetuję literacki debiut Kwaka na Wyspie….. paluszki lizac i czekać na cdn…… nawet na zgoła inne tematy :))))

  • korab1

    DzieńDobry:)) Kocham Czechów!!! Haszek, Czapek, Hrabal, filmowcy!!!Tolkien też niezły,:)))

    • Quackie

      Dzień dobry, z filmowców czeskich, a dokładnie aktorów, uwielbiam po prostu śp. Rudolfa Hrusinskiego, w roli Szwejka i innych. Zwłaszcza zapadła mi w pamięć rola pana z małego miasteczka, który chłodził piwo WYŁĄCZNIE na siódmym stopniu schodków do piwniczki – na szóstym robiło się za ciepłe, na ósmym – za zimne. Nie pamiętam tylko tytułu filmu, ale pamiętam z okoliczności towarzyszących, że odgrywana przez niego postać miała nieznośną małżonkę, przed którą uciekała, jak tylko mogła.

      • korab1

        Wydaje mi się, iż chodzi o “Postrzyżyny” Jirzego Menzla:))

        • Quackie

          Bardzo możliwe! Jest i na YouTube, w częściach, ale nie jestem obecnie w stanie czasowo się wyrobić z oglądaniem.

          • ~Iorek

            Wracając do fantasy ,myślałem ,że to Ursula K.le Guin ze swym cyklem “Ziemiomorze” była przed Tolkienem ,bolesna pomyłka ,Tolkien był o 10 lat szybszy :))

            • Quackie

              Zapewne swoje zrobiła II wojna światowa jako częściowe źródło inspiracji JRRT.

              • ~wiedźma

                Chyba nie…… “Władca …. jest wcześniejszy… o ile pamiętam.

                • Quackie

                  Hmm, to tylko Wiki, ale… “It was written in stages between 1937 and 1949, much of it during World War II” – dlatego napisałem “częściowo”. Nawet gdzieś w recenzjach były porównywane opisy ataku na Minas Tirith, kotła Isengardu i krajobrazów Mordoru do scen po bombardowaniach Londynu, nie wykluczam, ale pewności nie ma.

                • ~wiedźma

                  To jest z przedmowy do II wydania angielskiego: ” Fałszywe również, chociaż oczywiście pociągające dla krytyka żyjącego współcześnie z autorem, są przypuszczenia, że nurty umysłowe i wydarzenia bieżącej epoki wywierają nieuchronnie najpotężniejszy wpływ na dane dzieło. To prawda, że trzeba osobiście przejść przez cień wojny, aby w pełni odczuć jej ciężar, lecz w miarę upływu czasuwielu ludzi zdaje się, tak jak teraz, zapominać, że młodość w latach 1914 – 1918 była doświadczeniem nie mniej okropnym niż lata 1939 – 1945. Podczas pierwszej wojny światowej zginęli wszyscy, z wyjatkiem jednego, moi najbliżsi przyjaciele”……..

                • ~wiedźma

                  tzn z 1966 roku…… :)))

  • ~Incitatus

    Chyba się muszę podciągnąć. A tak mi się nie chce!!!:(((

  • ~wiedźma

    Lampeczka zapalona, wszyscy śpią? no to dobranoc… :))))))

Leave a Reply to Incitatus Cancel reply

You can use these HTML tags

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>