Kot Iwan jako dziecko wcale nie przypominał koteczka z obrazkowych książeczek. I dziś, kiedy osiągnął wiek dojrzały, wcale nie jest podobny do normalnych kotów. Kot Iwan jest rodem z Leśnej Podkowy. Pytałem kilkakrotnie Marysię Iwaszkiewiczównę o jego rodowód. Bardzo zmieszana przyznawała się skwapliwie, że jego ojcem był słynny bandzior podwarszawski, kot Bazyli. Ale ja podejrzewam, że mama Wani, chowana w lasach, miała jakiś niedobry romans ze żbikiem albo nawet rysiem.
Bo patrzcie, jak wygląda kot Wania. Przede wszystkim ma wcale nie okrągłą, ale mocno pociągłą i chudą twarz. Nad tą twarzą bardzo męską,bardzo surową, zupełnie wyzutą z kociej dobroci i wręcz okrutną, sterczą do góry uszy dość długie, spiczasto zakończone, bez mała z pędzelkami, co to sami wiecie, a ja rozumiem. Oczy ma Wańka jaskrawoseledynowe, może raczej jak siarka i w tych oczach nie uświadczysz współczucia ani serdeczności. Cała postać jest dość olbrzymia, raczej przerażająca, nogi tak grube, jak moje ręce w przegubach. W każdym razie kot Iwan najczęściej budzi podziw i grozę.
Od razu wyznam rzecz wstydliwą. Kot Iwan nas często bija. Moją żonę, moje córki i mnie. O coś raptem obrażony zaczaja się w korytarzu i biada temu, kto tam wejdzie. Podskoczy,walnie łapami po nodze zamachowymi ciosami, a bywa, że i ugryzie. W stosunku do mnie stara się miarkować, ale też swoje odbieram. Bije mnie jak bokser, po męsku, chowając pazury. Czasem, kiedy nie jest zły, ale przychodzi na niego dziwna drapieżna fantazja, nagle przeleci obok i kopnie mnie wzgardliwie z obu tylnych nóg. Jest to nasza wstydliwa tajemnica rodzinna. Przed światem udajemy,że nasz kot kocha nas ślepą, szaloną miłością.
Trzeba przyznać, że jego gniew jest w zasadzie usprawiedliwiony. Kot Wania panicznie lęka się mężczyzn z torbami albo z pakunkami. Kiedy przyjdzie pan hydraulik, wesoły,pogodny, nieśwadom grozy, jaką budzi, kot Iwan zamienia się w malutką białą myszkę i chowa się w najdalszym kącie pod łóżkiem Ani. Pełen współczucia wpełzam do niego, żeby wyjaśnić sytuację. Lecz Wańka słucha mnie chyba końcem ogona, cały zamieniony w słuch pacjenta, który słyszy ostatnie uderzenia swego serca. Wańka w takim stanie to kupka wstrząsającego, matafizycznego przerażenia.
Ale gdy tylko pan hydraulik wyjdzie z mieszkania, Iwan w postawie tzw. “niskiego kota” biegnie szorując brzuchem do łazienki czy kuchni, obwąchuje krany, brzegi wanny i wszystkie te miejsca, których dotknął Bogu ducha winny rzemieślnik, i wtedy się zaczyna.
Całe swoje tchórzostwo, całą swoją małoduszność, całe swoje upokorzenie wyładowuje na nas.Gania nas po całym mieszkaniu, znowu zuchwały i pyszny, znowu arogancki i pogardliwy, gania nas tak wszystkich, gryzie, kopie, boksuje. A my chowamy się po kątach, ekskuzujemy się płaczliwymi głosami, prosimy o przebaczenie.
Jest tylko jedna osoba przychodnia, wobec której Iwan zachowuje się bezczelnie i okrutnie. To pewna miła, starsza pani, co przychodzi czasem pomóc w sprzątaniu.
Nie wiadomo, co w niej drażni naszego tyrana. Może fakt, że – zdaniem okrutnika – rządzi się samowolnie w jego mieszkaniu, że namaszcza cuchnącą pastą jego podłogi, a może tylko zwykły fakt, że jest słabą, bezbronną kobietą.
W takie dni zamykamy Iwan w kolejnych pokojach, a on brutalnie dobija się do drzwi, wygraża, jęczy domagając się wypuszczenia i wcale nie ukrywa, że chce pożreć z kościami sympatyczną, kochającą zwierzęta osobę.
Ale zanim tan drań tak się rozwielmożnił w naszym mieszkaniu, na które przecież ja mam urzędowy nakaz, zanim nas podporządkował sobie, zanim wprowadził ustrój krwawego despotyzmu, losy jego ważyły się dość długo chyba sześć miesięcy. Całe pół roku żona rozpoczynała dzień od pogróżek, że to już ostatni dzień, że po obiedzie definitywnie i ostatecznie wyrzuci kota Iwana do jego braci-clochardów w piwnicy. Początkowo próbowałem łagodzić żonę, usprawiedliwiać beniaminka. Lecz wkrótce spostrzegłem, że po obiedzie jakoś nic się nie dzieje. Kot dalej rządzi się bezceremonialnie po domu, jakby był głuchy niczym pień, jakby miał pamięć niczym kura. A żona jakaś cicha, zupełnie nie zawzięta.
Wobec tego od tej pory wysłuchiwałem już całkiem beznamiętnie – zupełnie jak kot – codziennych ostrych not, demerch’ów i wygrażań z pozycji coraz słabszej siły. Moja żona ciskała się w łazience, a kot drzemiąc spoglądał na mnie z nieprzyjemną ironią…
C.d.n.
Dzień dobry w ten chmurny deszczowy poranek:) Nie widzę chętnych do wrzucenia nowego tematu, niech więc kot Iwan na wyspie również dzisiaj się panoszy:)))
:)) chyba wrócę do całości… bardzo to apetyczne :))))
Pan Konwicki jest świetnym gawędziarzem. Dowcipnych opowiadań, anegdot z życia środowisk artystycznych w tej książce nie brakuje:)))) Nawet jest pojedynek… z.. Chińczykiem…:))))
Bardzo kolorowe sny mieliście kochani??:))))
Zjawi się Ktoś na poranną kawę?? Stan się wyciąga leniwie razem ze swoim futrzakiem, no, ale ma prawo. W końcu na urlopie jest, ale pozostali??? Se zapalę na półpiętrze, mentoska, kolejnego zresztą – sama, o! Śpijcie i jakby co to nikogo nie budzę!!!! Wcale nie krzyczę..:))))
Dzień dobryFaktycznie bez krzyku powitałaś dzień. Już wychodziłem. Tekst przeczytam później. Kawę piłem z myślą. Dym na cztery strony świata. Miłego dnia
mmmm, zaleciał i do mnie ten dymek, ale się nie zaciągnę , uparcie ćwiczę charakter :))))
Dzień dobry, komu rano się wstało i uprzejmie donoszę, że wyrażono arystokratyczną tęsknotę w Pańskiej intencji ustami samej Ini, i ni ma tu żadnej pomyłki.Dokłaniam się Zgromadzonym, jak mnie Pan próbował nauczyć i nie mówię żegnaj.Miłego i w ogólejoleczka
Odkłaniam się narazie :)))) Reszta korespondencji należy do naszego Gryzonia :)))))
Witam Pana… I w ogóle :))))
…. miłego zwierzaka ma Pan Joleczka?? Nie będąc wścibską, jednak zapytam:)))
Dobry wieczór, Yo laZajrzałem. Miłe, ale głosy apostołów tylko kopią mnie w dumę i utwierdzają w lipcowej decyzji. Przejdźmy do Twojego tekstu, tu najbardziej cierpię, nie mogąc komentować u źródła. Będę więc jak paryska ” Kultura “.Tekst, jak zwykle, daje do myślenia. Rozważania nad istotą niebytu przedurodzeniowego, to wyższa półka filozofii. Sam niejednokrotnie zastanawiałem się nad losem mojej ” duszy ” w czasach, gdy babcia nie znała dziadka. Pan o ojcu, którego roli w narodzinach nie przeceniałbym raczej, a tu trzeba w głębiej w przeszłość ludzkości sięgnąć.Swój niebyt przedurodzeniowy trzeba liczyć od czasów, w których historia naszego gatunku liczyła pół strony. Uważam bowiem, że szukanie siebie wśród kolejnych ogniw ewolucji, mogłoby nas na manowce wyprowadzić. Reinkarnacja nie tłumaczy tu wszystkiego. Ciekawe jest przy takim wstecz spoglądaniu, że można w miarę ściśle określić czasokres tego niebytu. Dużo gorzej wygląda sprawa, gdy zastanowimy się na niebytem pośmiertnym, którego to niebytu nie można, w ramach czasowych, określić. Tu pewną ulgę, z nadzieją połączoną, odczuwają ludzie wiarą dotknięci. Osobiście im zazdroszczę. Sam bowiem, kierując się rozumem i doświadczeniem życiowym uważam, że któregoś pięknego dnia, pięknego oczywiście dla tych, którzy zostaną, będzie po herbacie. Po prostu. Wszelkie rozważania o dalszym ciągu, to, moim zdaniem, rozbuchana pycha gatunku uważającego się za wyjątkowy. A jesteśmy tylko przyrodą, wszak. Proszę pozdrowić Apostołów, pomijając naczelną instancję.Dla Ciebie osobiście, wykonuję niepełny szpagat okolicznościowy.
Dzień dobry ! Jestem, nie tak późno znowu :))))) Buźka za ciąg dalszy. ! * ..to jest urocze:))))))
Witam:))) tylko jedna?? Bez krępacji:))))
Dzieeeń dobryyy. W stolicy prawie zima bo tylko 17°C, pochmurno i wietrznie. Odespałem się za wszystkie czasy. Słodkie nieróbstwo to jest zdecydowanie ten sposób na życie, który mi najbardziej odpowiada. No, przynajmniej przez trzy, cztery dni. Od piątku mam w planie wypad w okolice Giżycka na kilka dni i żadna pogoda mnie nie zniechęci.
Całkiem przyjemna ma być od piątku, ponoć:))) Może jednak się czasem odezwiesz? Do nas:))))
Dzień dobry:))) W moich ulubionych lasach jeszcze nie ma grzybów, sprawdziłem to dziś, ale mam pewność że za tydzień będą już się pokazywać. Znalazłem jedynie po drodze się zatrzymawszy dwa małe kozaki w przyszośnych krzaczkach:))
Czerwone były czy zwyczajnie brunatne ? )))) te czerwone są ładniutkie :)))
Taki komuch jak ja to tylko czerwone. Idź złoto do złota:))
Pojechali po resztę tych kozaków???
:))) kozaka płci nadobnej mam teraz w domu……. no, może małą kozaczkę:)))))… refleks mi ćwiczy :))))
Jak w hajdawerach to kozak:)))
jak to kiedyś napisała chmielewska;” zmęczyłam się, muszę odpocząć i trochę pobiegac “:))))))
Bardzo się zmęczyłam. Idę pobiegać.. bo zimnooo, w domu też:)))
A ja się nie zmęczyłem i dlatego ani myślę biegać:) O!!:)))
Szkoda, Miałam nadzieję, że pobiegasz.. ze mną, na przykład. Witam:)) Puśka obunóż już nie kopie??? :)))))
Kopie! Co ja za gehennę z tym kotem przechodzę!:(((
Tylko Ciebie?? A jaki ma stosunek do pozostałych domowników, równie jak kot Wańka??:))))
Tylko mnie!!! Żonie mruczy, do innych przychodzi,wdzięczy się, a ode mnie tylko jedzenia się domaga. Po to tylko do mnie jednego idzie!:(((
Będąc ufną, jakoś nie bardzo Ci wierzę:))))
Tylko ja jeden pozwalam się gryźć, drapać i kopać. Niech kocinka ma troszkę rozrywki:))
Wiedźminka na dywanik.. proszona!!! Się będzie tłumaczyć.. :))))
Tak jest, Wiedźminka do raportu!! Razem z tym hajduczkiem!!:))
.. wierzcie lub nie…. hajduczek mnie uśpił … :)))) jak juz pojechał do domu;)))
a razem ze mną mój zwierzyniec :))))
Dobrej nocki i pogodnego poranka :))
No, na mnie też już czas. Dobranoc:))
Dobranoc, dobranoc. Ja jeszcze dobry wieczór. Chyba się przykuję do klawiatury. Padnę z głodu, ale będę zawsze.
ja też … dobry wieczór ! :)))))
… pogodny i nawet księżycowy :))))
Dobry wieczór, Droga WiedźmoNie mogę wcześniej wpadać, ograniczenia monitorowe wciąż obowiązują, by zastać Wszystkich na przysłowiowych nogach. Rozumiem, tak już jest uroda specyficzna uroda Tej Wyspy.
Tęsknia za Tobą na Udrach….. bardzo nie cieszy , że tak bardzo im Ciebie brakuje ))))
chyba freudowska pomyłka…. miało być ” mnie cieszy “…. :))))
He, he. Chyba tak, co mnie z kolei cieszy.
Przeczytałem tekst tytułowy i zastanawiam się, jak to możliwe jest, aby kocur tak terroryzował swoich współmieszkańców. Może wychowanie zbyt bezstresowe było?
Możliwe….. to kwestia stosunku do zwierzątka….. mnie tez terroryzują na swój sposób…… gdy kotka rczy przyjść pod kołdrę spię na baczność, żeby jej nie przeszkadzać :)))))
… a ile grymasów przy karmie…. ciągle zmieniam i kupuję małe opakowania, bo nie może być z lodówki…. :))) dachowiec grymasi, a bardzo rasowy pies zjada co dają i chciałby więcej……..:))))
Tak się dziwię tylko. Sam nigdy psa, ani tym bardziej kota, poza tym osobistym, nigdy nie posiadałem. Ograniczyłem się do gryzoni. Żaden terrorystą nie był.
… pewnie im na to nie pozwalałeś zachowując zdrowy dystans:))))
:))) a ten osobisty krótko Cię trzyma ?:)))) *
… pozwalamy się terroryzować, bo chyba antropomofizujemy zwierzęta …. jako, że pies też człowiek :)))))
Antropo, co? Słownik!
:))) no dobrze…. uczłowieczamy :))))*
Dziękuję bardzo. Uczłowieczamy, a co gorsze czasem staramy się rozliczyć jak człowieka, zgoda.
Przypomniał mi się detektyw Bednarski, ten na kłopoty, który zapytany w którymś odcinku:- Co mi pan tu imputuje- z beztroską szczerością w głosie, odpowiedział- Ja pani nic nie imputuję, bo nie wiem, co to znaczy.
:)))) nie ogladałam, ale odzywka zabawna :)))))
Polski serial kryminalny z roku 1988. Akcja dzieje się w latach trzydziestych ubiegłego wieku, ubiegłego czy to nie paradne, na terenie Wolnego Miasta Gdańska. Serial w zasadzie nijaki taki, ale miał zabawne scenki.
a kto był serialowym Bednarskim ?:)))
Pan Stefan Friedmann
Ale, ale. Przypomniało mi się. Jak to możliwe, że zapach palonego tytoniu z Pomorzan, na Przyjaźni trafia? Tu gratuluję samodyscypliny, ja poległem, niestety.
to nie jest skończona bitwa…… :(( ale sie staram usilnie nie polec:)
Jak zwykle… pora na wieczorny spacer…… zajrzę jeszcze przed snem, zapalę obrzędową lampkę i powiem śpiochom dobranoc :))) Ty pewnie zbierasz sie do spanka ?:)
Nie tylko czujesz dym z oddali, Droga Wiedźmo, ale i niegłośne ziewanie słyszysz. Dobrej nocy, po której nastąpi niwy dzień. Nieuchronnie!
Nowy dzień, oczywiście, jak powiedział gazda, wieszając oczy na drzewie.
Gryzoniu… masz cały zapas powiedzoek, których wcześniej nie słyszałam :)))))
Spacer przyjemny, lampka zapalona….. do spanka się wybrać czy poczytać krzynkę :)))))……dobranoc tym, którzy nie mją takich dylematów :)))
Dzień dobry:))) Kto nie śpi??? :)))
Niemożliwe, żeby Senatorowi Puśka dała pospać, a obiecał..:))) Obiecałeś?? Senatorze?? Obiecałeś..:)))) Pani przedstawiająca horoskop w radiu powiedziała, żeby uważać za kierownicą, więc wychodzę wcześniej. Tak się jej słucham:))) No to papa? :))))