Jak już wspominałem, Dublin jest miastem bardzo zielonym. Kto nie wierzy, niech spojrzy z satelity poprzez Google maps – szare plamy to dachy domków (typowa tam dachówka jest szara jak kamienie średniowiecznych budowli), a pośród owego morza szarości coraz to pojawiają się spore plamy zieleni. Niewątpliwie najbardziej rzuca się w oczy ogromna plama zieleni w północno-zachodniej części miasta. To Phoenix Park – Park Feniksa – założony w 1662 roku jako Królewski Park Łowczy. Aby uchronić królewską zwierzynę łowną, otoczono park kamiennym murem (bagatelka! 11 km!).
Skojarzenie feniksa z odrodzoną Irlandią jest zatem kuszące, ale błędne – nazwa jest fonetyczną kalką starej irlandzkiej nazwy Páirc an Fhionnuisce oznaczającej „czystą wodę”.
Szczęśliwie przez wszystkie te lata park został utrzymany w całości, przechodząc wreszcie na własność miasta. Ciągłość historii parku pozwoliła na utrzymanie różnorodności zamieszkujących go gatunków, zarówno roślin (351 gatunków), ptaków (72) i zwierząt (obecne stado ok. 400 danieli zostało wprowadzone w dekadzie lat 1660-tych). Park jest częściowo pokryty trawą, częściowo zadrzewiony. Co zaskakuje w pierwszym momencie, to otwarte drogi ruchu kołowego, przecinające park – jedyny znany mi park miejski, do którego można wjechać samochodem, i nawet go tam zaparkować! No ale gdy weźmie się pod uwagę rozmiary parku, ruch kołowy przestaje dziwić.
Na terenie parku znajduje się zbudowana w połowie XVIII wieku oficjalna siedziba przedstawiciela Korony Brytyjskiej na Irlandię, zwanego tu Lordem Porucznikiem (Lord Lieutenant of Ireland ), obecnie siedziba prezydenta Irlandii Áras an Uachtaráin (jedna z tych instytucji, które mają nazwy wyłącznie po irlandzku). W pałacu tym podejmowani są najważniejsi goście Irlandii; tu np. mieszkała podczas wizyty angielska królowa Elżbieta. Podczas tak ważnych wizyt dostęp do parku bywa ograniczany – na szczęście, podczas naszego pobytu niedostępna była jedynie niewielka część, tzw. Biały Park – w związku z irlandzką prezydencją w UE. Z tego samego zresztą powodu nie mogliśmy zwiedzić Zamku Dublińskiego.
Na terenie parku znajduje się jeszcze jedna zabytkowa rezydencja z II połowy XVIII wieku – ówczesna siedziba szefa brytyjskiego rządu prowincjonalnego w Irlandii. Po proklamowaniu niezawisłej Irlandii rezydencja została wydzierżawiona Amerykanom na potrzeby ich ambasady oraz siedzibę ambasadora. Jedna z romantycznych pań ambasadorowych nadała jej nazwę „Jeleniego Pola” (Deerfield) i nazwa ta przylgnęła do rezydencji.
Oprócz trawników drzew danieli i rezydencji w parku możemy znaleźć jeszcze trzy charakterystyczne punkty. Na południowo-wschodnim rogu góruje 62-metrowy obelisk, wystawiony ku chwale zwycięzcy spod Waterloo, księcia Wellingtona – najwyższy ponoć w Europie, a i tak trwa zbiórka funduszy, aby go jeszcze podwyższyć. Rondo na samym srodku parku zdobi kolumna (ok. 10m) zwieńczona rzeźbą, przedstawiającą feniksa miała zapewne utrwalać brytyjską nazwę posiadłości – i jak widać, skutecznie utrwaliła. Trzecia, wystająca ponad park pamiątka wygląda dziwnie znajomo dla turysty z Polski – 35-metrowy betonowy krzyż, będący pamiątką po wizycie JPII we wrześniu 1979 roku. Msza papieska – a była to pierwsza i jedyna wizyta papieża w Irlandii – zgromadziła pod tym krzyżem ponad milion ludzi.
Phoenix Park nie ma sobie równego nawet w Dublinie, istnieje tu jednak wiele mniejszych a równie uroczych parków. Drugim co do sławy jest St. Stephen’s Green, czyli Zieleniec Św. Stefana. Jest to piękny park miejski (maleństwo! Zaledwie 9 ha!), z fontannami, stawem zamieszkałym przez kaczki i obowiązkowym mostkiem, klombami i altankami. No i oczywiście mnóstwo ławeczek, na których w suche dni wygrzewają się masy Dublińczyków. Park znajduje się w ścisłym centrum miasta, niedaleko dublińskiego uniwersytetu Trinity College – można więc tu spotkać i studentów przed/po/zamiast na (niepotrzebne skreślić) zajęciach, jak i poważnych urzędników, przemieszanych z matkami z dziećmi o wszystkich kolorach skóry. Pięknie wystrzyżone trawniki, po których można bez problemów chodzić i układać się w słoneczne dni. Pośród tych alejek – jak nie przymierzając w Parku Krakowskim – coraz to natrafiamy na jakiś pomnik lub popiersie. I tu niespodzianka: polskie nazwisko Markiewicz na jednym z popiersi. Angielska malarka sufrażystka, która wyszła za mąż za hrabiego Kazimierza Dunin-Markiewicza, zrobiła karierę zarówno artystyczną, jak i polityczną w walce o prawa kobiet i wolność Irlandii (niestety, brak fotografii – do znalezienia w Wiki).
Doszliśmy zatem do obiecanych pomników. Pomniki w Dublinie stoją prawie wszędzie – w parkach, na skwerach, w ciągach ulic. Są nawet tworzone specjalne miniparki dla wyeksponowania pomnika – jak „Ogród pamięci” przy Parnell St., poświęcony poległym za wolność, z kompozycją „Dzieci króla Lira”, w której dusze bohaterów ulatują w niebo w postaci łabędzi. Na głównej ulicy O’Connely Street poustawiano rządkiem bohaterów uroczo wymieszanych przy każdej przecznicy. Takie prawo starego miasta o niewątpliwie bujnej historii… Najbardziej dla mnie zaskakująca była figura św. Krzysztofa, ufundowana i utrzymywana przez dublińskich taksówkarzy, bardzo praktycznie ustawiona obok największego w mieście postoju taksówek. Koncepcje pomników bardzo rozmaite, dość zresztą dynamicznie traktowane. Ustawiony na okoliczność tysiąclecia Dublina (1998) na wspomnianej O’Connely St. posąg czy raczej kompozycja ku czci postaci z „Finnegans wake”, Anny Livii, uosobiającej rzekę Liffey, który zyskał potoczne nieprzychylne miano „zdziry w jacuzzi” został przeniesiony w inne miejsce, a na głównej ulicy ustawiono minimalistyczną w formie iglicę z nierdzewnej stali (121m!), oficjalnie „pomnik światła” – górna część iglicy w nocy jest rozświetlona – potocznie nazywaną „szpilą”.
Są oczywiście pomniki które wrosły na stałe w miasto, jak pomnik słusznych bohaterów czy irlandzkich pisarzy – wśród których oczywiście najważniejszy jest Joyce. Ślady jego, jego twórczości i jego bohaterów można w Dublinie znaleźć na każdym prawie kroku.
Nie samą fikcją i tryumfami pasą nas dublińskie pomniki. Na nadrzecznym bulwarze grupa posągów upamiętnia ofiary klęski głodu, jaka dotknęła Irlandię w połowie XIX wieku – jest to pomnik o ogromnej sile wyrazu…
Ale Dublińczycy wciąż uważają, że pomników jest za mało. Na najważniejszym deptaku miasta, na Grafton St., co dzień ustawiają się grupy ulicznych performerów udających pomniki. Znamy to z Krakowa… ale te irlandzkie „żywe pomniki” nie są złote, brązowe ni srebrne, ale czarne i w maskach, a nie malowane. Widać popyt jest, i można z tego wyżyć…
Zapraszam na kolejną przechadzkę po Dublinie.
Oczywiście mam jeszcze mnóstwo fotek z pomnikami, ale nie chciałbym was zanudzić…
I, jeżeli zechcecie, to następne będą „Okolice Dublina”.
Witaj, Tetryku, Ty chyba lubisz Irlandię!: )
Dziękuję za interesujący komentarz i arcyciekawe i piękne fotografie.
Ilekroć mam możliwość zobaczyć coś z „Wysp”, tylekroć budzi się we mnie głęboki żal do historii przechodzący często w prawdziwą zachłanną zazdrość. Jakaż piękna byłaby i nasza kraina gdyby nie stałe wojny i przemarsze różnych armii. Obcoplemiennych armii, choć i własne lekkie swej ziemi często nie były! Wiem, wiem – najtragiczniejsza jest wojna domowa gdy brat przeciw bratu powstaje, ale ona, choćby i gwałtowna, tyle i aż tak nie niszczy. Ludzie zabijają siebie nawzajem, ale chyba podświadomie nie niszczą wzajemnie swych siedzib. Przynajmniej doszczętnie! Może gdzieś w nich istnieje jakiś szacunek dla przodków, którzy tyle trudu sobie zadali by je wznieść i pielęgnować!
Ile my mamy doskonale zachowanych budowli średniowiecznych…..Siedmiusetletnich trawników….
Ech, żal!!
Witaj Senatorze….. takie te nasze granice, jakby ich nie było…
Witaj, Wiedźmineczko: )))
Jak to pisał Mistrz Wańkowicz:”.. Hde hranicia? Od hrywoho dubka po sieje bołoto..” Dąb padł, błoto wyschło….Szukaj tej granicy…
Myślałby kto, ze jesteśmy tacy otwarci na świat 🙂
Jakoś tak jeno z jednej strony chronieni, a i tak bracia-Czesi włazili do nas jak koń w koniczynę!
Zaskakuje mnie ta szara barwa kamieni i dachówek ! Na żywo wydaje się mniej smutna ?
Budowali z dostępnych materiałów i najlepiej dostosowanych do klimatu. Praktyczni byli nasi przodkowie.
A swoją drogą jak to zabawnie, że ci wspaniali weseli ludzie są potomkami tych samych Celtów, którzy najechawszy swego czasu Brytanię stali się przodkami dzisiejszych Szkotów!
Tak to byt kształtuje świadomość!!
I jak tu o starym Marksie zapomnieć, no jak!!??: )))
Dzień dobry 😀 Z największą przyjemnością przeczytałam i oglądnęłam. Dziękuję Tetryku, za wiedzę, piękne opisy i zdjęcia.
I bardzo proszę o jeszcze i jeszcze..
Dzień dobry, Madame: ))) Jak mają się muszki i motylki??: ))
Dzień dobry ! 🙂 Urokliwy spacer po Dublinie, Tetryku
! Po burzliwej nocy dobrze obejrzeć parki tchnące spokojem. Czy danielom, jak widać zupełnie spokojne strzygącym trawniki, nie przeszkadzają psy ? Bo zdaje mi się, że jakiegoś zoczyłam na jednej z fotek…..
To jasne, że CEDEN jest bardzo oczekiwany ! 🙂
Bardzo proszę… zamieść jeszcze !
Dziwna była ta nocna burza… jakbym siedziała w środku, opasana błyskawicami…dużo ich było, ale bez huku piorunów… Dopiero po jakimś czasie coś tam mruczało po niebie i lunął deszcz…
To już lato…. lipy zakwitły 🙂
U mnie nie pada, za to pali piekielnie!: (
U mnie już nieco chłodniej, więc pewnie dojdzie i do Ciebie. Serdecznie nam tego życzę !
Nawet pokropiło… jak ksiądz w kościele 😀 Witaj Wiedźminko.
Dzień dobry 🙂 Burza szła gdzieś bokiem Wiedźminko, dlatego nie docierał grzmot piorunów, ale błyskało tak, że było widno jak w dzień i z nieba lały się potoki wody, nigdy jeszcze takiej burzy nie widziałem 🙂
Szczęśliwiec!!
Bogatemu to nawet byk się ocieli!!: (((
Nie padało tygodniami Senatorze, jest tak sucho, że już nawet ślad po tej ulewie nie został, wszystkie kałuże nawet wyschły 🙂
No to rzeczywiście mieliście pustynię!
Witaj
Zgadza się Miśku…. cały horyzont świecił… 🙂
Im więcej pomników tym więcej cienia 😉 A cień dobra rzecz. Zwłaszcza gdy trza akurat złapać jakieś inny pomnik w kadr, a słońce się pcha z flarami 😀
A Flatley na filmiku u Senatora jeszcze taki młody… i taki ubrany 😀
Irlandia pociąga mnie własnie muzyką i tańcem.
Witaj Bzw ! ma swój klimat ta muzyka i taniec 🙂
Witam Bzw: ) Taniec rzeczywiście urokliwy! No i świetna choreografia!
Dzień dobry. Kolejna doskonała porcja tekstu i rewelacyjnych zdjęć – ten pomnik wielkiej dłoni wg mnie chyba najlepszy? Ogród pamięci przypomina mi waszyngtońskie pomniki – a może to Amerykanie wzorowali się na europejskich dziełach?.
Co do zieleni i parków, skojarzyło mi się z Poznaniem – parki małe i duże: Sołacz, Cytadela, Wilsona, park między Operą, UAMem i Akademią Muzyczną i wiele innych, do tego zieleń wzdłuż ciągów komunikacyjnych, jak Aleja Niepodległości…
PS. Piątek biegający conieco, ale miał się zakończyć miłą wizytą – tymczasem właśnie dostałem SMSa, że być może jutro.
Witaj Kwaku ! 🙂 u mnie też jest zielono… i parki większe i mniejsze:) Ale pomników, na szczęście niezbyt wiele.Najbrzydszy jest Anioł Solidarności…
A co, bez skrzydeł??: )
Obejrzałem. Skrzydła ma…a w rękach co on trzyma, miskę z zupą Kuronia??: (
Chyba nie miskę soczewicy
Skrzydła prościutko do nieba bram 😀
Urokliwy nie jest, to prawda.
Jest koszmarny, w dodatku zbudowany w najpiękniejszym miejscu miasta na Jasnych Błoniach, piękny park, aleje Platanów i zasadzony taki zabetonowany koszmarek, ohyda 🙁
To z betonu jest??: (((
Toto stało w pobliżu komendy Wojewódzkiej MO.. i Bramy Hołdu Pruskiego…przenieśli ?….nawet nie wiem gdzie. Misiek, mówisz, ze na Jasne Błonie ? 🙂
Nie wiem z czego on ci…. nigdy do niego nie podeszłam dość blisko!
Kto toto wykoncypował powołać do istnienia?
Ja wiem, że w kraju krzyża na krzyżu krzyżem podpartego trudno znaleźć decydenta z gustem odległym o więcej niż metr od kropielnicy, aliści takie …. -no właśnie, jakie? – cóś to niezły dowcip jest!
Pogubiłem się, to nie mówimy o pomniku Czynu Polaków, czy jak on się tam zwie, te trzy kury siedzące jedna na drugiej ? 🙂 🙂
Aha, jużem się dokopał! ”
Pomnik upamiętniający wydarzenia grudniowe 1970 roku, kiedy to w wyniku wystąpień robotników na ulicach Szczecina zginęło 16 osób.
Pomnik przedstawia anioła stojącego na łodzi, który wyłaniając się spod ziemi łamie betonowe płyty. Na wyciągniętych przed sobą rękach trzyma koronę cierniową. Dodatkowo przy rzeźbie ustawiono pamiątkowe tablice, na których umieszczono nazwiska ofiar Grudnia’70, metrykę pomnika oraz inicjatorów budowy.
Wokół powstania w Szczecinie pomnika upamiętniającego wydarzenia Grudnia’70 było wiele zamieszania i kilkakrotnie zmieniano projekty pomnika. Ostatecznie, wybrano kontrowersyjny projekt „Anioł Wolności” autorstwa Czesława Dźwigaja. Wykonany ze spiżowego brązu, mierzy 11 metrów i waży niemal 9,5 tony. Osłonięcia pomnika dokonano 28 sierpnia 2005 roku w rocznicę 25-lecia Solidarności.”
He, spiżowy brąz! A Miśku twierdzi, że beton! I okazuje się, że nie miskę zupy, a cierniową koronę w rękach trzyma. No, jak to ma być alegoria, to poszło jakoś letko kulą w płot!!
To jeszcze trzy kury na kupie macie?? Nie, mówimy nie o tym, a o Aniele Wolności na Placu Solidarności. Też z drobiu, bo skrzydlaty!!
Pomniki mnie się pomylili, tego janioła nie widziałem na oczy, wyczytałem, że go przenieśli do magazynu, bo na jego miejscu ma powstać Muzeum Przełomów, jakie w mordę muzeum, jakich przełomów,
Missouri ??? Ta koalicja PiS-SLD, która miastem rządzi zdurniała już chyba do reszty, dziury w drogach by połatali, zamiast muzeum kij wie czego budować 🙁
Będziesz miał nowe muzeum. Pójdziesz, pooglądasz. A że „przełomów”? Miśku, w tym kraju już nic mnie nie zadziwi!
Ta mnie w taki upał Starym Testamentem!!: ((
Czy tu nikt nie ma ludzkich uczuć??
Jaki upał, jaki?? Taż przyjemne 26 z wiaterkiem 😀
Mówiłam?? Mówiłam. Nie słuchasz
Dobrej rady 😀
Dzie te 26, dzie ten wiater, w marzeniach!!??: ((
Niestety czytanie z oglądaniem zostawiam sobie na wieczór, w pracy się nie da, ciągle ktoś gitarę zawraca 🙂
Jeszcze masz do ludzi pretensje, krwiopijco??
Co, ciepełko u Waści ?
Złośliwiec!!!
Prowokator
DzieńDobrty :)) Lipa kwitnie id wczoraj :))
Witaj, Stateczku: ))) Nie mam siły szukać lip!: (
Witam wszystkich dość dorywczo – niestety w pracy młyn jak zwykle…
Witaj, Tetryku.
Młyn?? To uważaj żebyś pylicy nie dostał!
Na razie tyle. Więcej potem. Doczytam też potem. Muszę się rozejrzeć CO mi jeszcze, poza GG uległo awarii i może jakoś temu zaradzić.
Poza tym to pogoda koszmarna, słońca nie ma, ale goręcej niż wczoraj. Parówa po nadrannej, poszedłszej bokiem burzy. Trochę popadało.
Przepraszam, zwłaszcza Gospodarza, że nie na temat.
Do popotem, mam nadzieję.
Dobrze jest, najważniejsze że jesteś!
Uff! Udało mi się dojechać do domu nie wtopiwszy się w fotel.
Wreszcie mogłem obejrzeć tancerzy. Grupa Riverdance regularnie występuje w Dublinie – widziałem plakaty, zapraszające na ich występ pod koniec czerwca.
Byli dopieroco w Gdyni, ale jakoś nie miałem chęci. Mam zresztą DVD z zarejestrowanym występem.
Poczytałem i pooglądałem i czuję niedosyt, zwłaszcza oglądania, zdjęcia super i świetne opisy, gdybym miał zwiedzać Dublin zabrałbym Tetryku, Twój opis jako przewodnik 🙂
To znowu ja. 😉 Doczytam wszystko w nocy, duuużo mam do nadrobienia. Cieszy mnie to. 🙂 Zaniebawem wpadam w stały rytm. O 20 Liga Światowa. Odreaguję emocje, sporo negatywnych, oglądając jak nasi wygrywają z Francuzami. Muszą ❗ 🙂

Nie macie pojęcia jak się cieszę, że mogłam wrócić na Wyspę wcześniej niż się spodziewałam.
My tyż (się cieszymy)!
Nawet bardzo 🙂 🙂
Witaj, Wonna: ))) Czy lubisz motylki i inne insekty??
Witaj Kochany Senatorze.
Inne insekty w stylu komary, muchy, wszy, pchły, pluskwy i tym podobne, to nie bardzo. 
Motylki tak, są bardzo ozdobne a ja mam upodobanie do tego co ładne/piękne. 🙂 Lubię też biedronki, chociaż jak mnie kiedyś jedna dziabła to miło mi nie było. Nie utłukłam, wybaczyłam i puściłam wolno.
Idę na mecz. Dam Wam na czas jakiś od siebie odpocząć. Oby krótki.

Witam Pachnącą z nadzieją, że już po kłopotach z netem?? 😀
Wróciwszy z imprezy się udaję.. wiadomo gdzie 😉
Dobranoc i do jutra 😀
PS Senator barankiem z grilla jutro częstuje
Się z Wami dobranoc. 🙂 Padniętam na nos pogodowo.
Do jutra Kochani. Chyba.
PS: Przegrali. Załamka.
Dzień dobry.. a deszczyk kapu, kap.. i 12°C
Zdaje się, że u mnie koniec lata 😀
Witaj Skowronku…
nie smuć się, lato będzie ! 
… albo przyjedź do mnie !
Dzień dobry: )))
Dzień dobry: )))
Dzień dobry 😀

Dzień dobry: )))
Pierwszy o tej porze?? Rozumiem, że wszyscy poza mną harcowali wczoraj do późna! Ot, birbanci!!
Gapa!!!
Cześć stary koniu!: ))) Eee, widzę że nieźle się trzymasz!
Kiepski dzień będzie.. 🙁 Nie dość, że nie spałam /co to pełnia była?/ to jeszcze głowa coraz cięższa się robi.. Łeee, noo i co z tym ciśnieniem..?!! Pada czy co?? 😀
U mnie nieco chłodniej, ale nie pada i nic na razie nie zapowiada deszczu. Troszkę zachmurzyło się, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Też źle spałem, psiakość!: (
Może dzisiaj nadrobisz… Po takiej nieprzespanej, zazwyczaj kolejną śpi się kamiennym.
A baranek /biedny :(/ gotowy do podpieczenia??
Czemu biedny?? Z ochoty do pieczenia aż się wstępnie zarumienił!: )))
I go pożarli

Bez nas
Dzień niech będzie dobry.
Na nogach od rana. Po wczorajszym koszmarze pogodowym, było jak u Mireczki, padam na nos. Księżyc w pełni ukazał się nad ranem, jak chmury zniknęły. Teraz ani jednej. Gorąco, ale lepiej niż wczoraj, bo bez parówy. Jeśli zacznie padać to będę miała powtórkę z rozrywki.
Zamień się ze mną Skowroneczku chociaż na jeden dzień.
A teraz wracam zbawiać świat.
Do popotem zatem.
Witam: )))
Matkoż jedyna! Jasminka też świat zbawia!! Nu, widać każdy go zbawia i każdy na swój sposób. To dlatego taki bardak wszędzie!!
Witaj Senatorze.


Wszystko się zgadza, oprócz kasy, bo ukradli. Ale nic to. Przyjdzie walec, nie mylić z walcem, i wyrówna. W końcu ktoś musi. Albo i nie.
Witaj Jasminko 😀 Do 23 dociągnął słupek rtęci, ale wiatr chłodny. Nie jest źle 😀
Dzień dobry. Sobota, sobota… a u mnie robota. Będę zezował na Wyspę niemniej.
Aha, w nocy wyjeżdżamy z Juniorem na kilka dni wcześniejszych wakacji, jak zwykle nie wiem, czy będziemy mieli dostęp do sieci. Jeżeli tak – dam znać, a jeśli nie – do czwartku proszę się nie niepokoić.
Dobrze, że dałeś znać. Bawcie się, odpoczywajcie i wracajcie. Relacjami w miarę możliwości w międzyczasie nie tylko ja ucieszona będę.
Witaj, Mistrzu: ))
Odpoczywaj za trzech!!: )
Kochany Quackie. Zawsze grzecznie uprzedzi przed własnym zniknięciem. Gdzie tym razem się zaszywacie???
Witam ranne ptaszki!
Trochę chłodniej i wieje, może już w dzień da się żyć?
U nas całkiem, całkiem, wiatr przegania chmury po niebie, za oknem raz jaśniej, raz ciemniej nieco…
Witam ponownie 🙂 Przepraszam, czy tu biją ? Senatora nie ma to se przycupnę, na razie w kąciku, jak wróci każe mi metrykę dziadunia okazać, odpis pierwszej komunii, dyplom ukończenia zawodówki przy OHP, odciski palców i skan tęczówki oka, później się zastanowi czy jestem Prawdziwym Prawdziwkiem, czy tylko kundlem aby 🙂 🙂
Odcisk łapy pancerbjorna może się okazać fascynującym przeżyciem dla osoby, która będzie ten odcisk pobierać!
Jakbym Go nie znał, gotów mi łapę urwać, coby odcisk zrobić, nie ma zmiłuj, to skrupulant, humanitarny 🙂 🙂 🙂
Gdzie tam urwie, w zbroi?
Palnik znajdzie, a urwie!
Z tego co czytałem w humanitarnych krajach Emiratów Arabskich, co prawda obcina się złodziejowi prawicę, ale zaraz potem delikwent jest ciupasem odstawiany do szpitala, gdzie rączkę zapobiegliwie trzymaną w lodzie, lekarze mu przyszywają
Ciekawe czy i tam lekarzom płacą za każdy zabieg oddzielnie….
To taka mało subtelna aluzja do III części epopei szpitalnej Senatora
Czytałaś ??? To opowiadaj, może być w skrócie

Senny ten dzień…
też się nie wyspałam. A gości – pełna chata 🙂
Witaj Wiedźminko.

Se polecę cytatem, zanim raczę się oddalić w truskawki.
Nie spać ❗ Zwiedzać ❗
Tuptusiów kochanych ?? 😀
Krwawe tematy jak widzę. To z gorąca ❓ U mnie też odrobinę za ciepło. O jakieś marne 10 stopni. Kto by się takimi drobiazgami przejmował, czyż nie ❓ Są sprawy o wiele ważniejsze.
Czy ktoś z szanownych Wyspiarzy lubi truskawki ❓ Latoś obrodziły i potrzebuję pomocy w zrywaniu. W podzięce podzielę się urobkiem.
Na zgłoszenia czekam całe 5 minut. Jeśli chętnych nie będzie to będę musiała iść sama. Nie chce mi się.
Gdybym miał skrzydła, dziewczyno,
gdybym miał skrzydła…
Za daleko mieszkasz miły… 🙁
Nic to, idę. 🙂
Do popotem.
Wiewiórki i ślimaki Ci nie chcą pomóc, Jaśminko ? 🙂
Truskawki Pachnąca, to najlepiej zrywać bladym świtem 😀
Są soczyste, ogonki mają kruche i lekko się zrywają z szypułkami. Popołudniu, niestety, szypułki robią się gumiaste i ciężko zrywać żeby nie uszkodzić delikatnego owocu.
Ha, się onegdaj zrywało dla zarobku 😀
Witaj Skowroneczku.
Bladym świtem to się śpi, nie ma mowy o żadnym zrywaniu. 😆 Nie uszkadzywam, bardzo uważam. 🙂 Na zarobek nigdy nie zrywałam, Nawet nie dlatego żem leń, co jest prawdą, ale się do tego nie nadawam. U siebie mogę od czasu do czasu odpocząć chwileczkę. 🙂
Jak się miało szylingi w oczach, to i się nie patrzyło czy się nadawa, czy nie

Na kolanach się zrywało, a pamiętam, że i siadałam pomiędzy rajkami i na dwa rzędy zrywałam 😀 Od 6 rano do 11:30, dało się wytrzymać. Przyznam, że praca nie lekka, ale smaczna
Jeszcze jedna poprawka – Stephens Green to zaledwie ( 🙂 ) 9 ha zieleni w środku miasta – ciotka Wiki po polsku kłamie!

PS. Aha, i pięknie dziękuję za wszelkie życzenia dotyczące podróży i szczęśliwego dojechania! Postaram się dać znać, czy wszystko OK.
Dobranoc – i do dzisiaj!
Przeczytałam od dechy do dechy
Trochę mi to zajęło…

Wspaniale się to czyta i ogląda
Dziękuję za kolejną wycieczkę
A tak w ogóle, to dzień dobry, bo zapomniałam o dobrym wychowaniu

Witaj, Miral!: )))
Mieliśmy jechać rano podziwiać wschód słońca nad Lake Michigan, ale chyba nie pojedziemy
Już późno i ciężko będzie przed 4 rano wstać. Ale małżonek musiał obejrzeć mecz hokejowy
Dobrze, że chociaż nasi wygrali 
No to macie pecha! Każdy choć raz w życiu powinien wschód słońca zobaczyć!!: ))
Ale i tak uciekam do łóżeczka miłego dnia życząc
Zapraszam na pięterko 😀