Było sobie drzewo, które kochało małego chłopca.
Chłopiec przychodził do drzewa codziennie. Z jego liści splatał sobie wieńce na głowę i udawał leśnego króla. Wspinał się po jego pniu. Huśtał w jego gałęziach. I zjadał owoce.
Razem bawili się w chowanego.
A kiedy chłopiec się zmęczył, zasypiał w cieniu drzewa.
Chłopiec kochał drzewo.
Kochał je bardzo.
I drzewo było szczęśliwe.
Mijał czas.
Chłopiec był coraz starszy i drzewo często zostawało samo.
Wreszcie, gdy chłopiec przyszedł, drzewo powiedziało:
– Chodź, chłopcze! Chodź! I wspinaj się po moim pniu. Huśtaj się na moich gałęziach! I jedz moje owoce! Baw się w moim cieniu i bądź szczęśliwy!
– Jestem za duży, by tak się bawić – odpowiedział chłopiec. – Chcę kupować sobie różne rzeczy i cieszyć się nimi. Chcę pieniędzy. Czy możesz mi je dać?
– Niestety. Nie mam pieniędzy – powiedziało drzewo. – Mam tylko liście i owoce. Weź moje owoce, chłopcze, i sprzedaj je w mieście. Tak zdobędziesz pieniądze i będziesz szczęśliwy.
Chłopiec wspiął się na drzewo, zerwał owoce i poszedł do miasta.
I drzewo było szczęśliwe.
Ale chłopiec długo nie wracał. Bardzo długo.
I drzewo było smutne.
Aż pewnego dnia chłopiec wrócił. Drzewo zadrżało z radości i powiedziało:
– Chodź, chłopcze. Wspinaj się po moim pniu. Huśtaj się w moich gałęziach. I bądź szczęśliwy.
– Jestem zbyt zajęty, by móc łazić po drzewach – odpowiedział chłopiec. – Potrzebuję domu, by mnie chronił przed zimnem. Chcę mieć żonę i dzieci, dlatego potrzebuję domu. Czy możesz dać mi dom?
– Nie mam domu – odparło drzewo. – Moim domem jest las. Ale możesz ściąć moje gałęzie i zbudować dom. Wtedy będziesz szczęśliwy.
Chłopiec ściął gałęzie i poszedł budować swój dom.
I drzewo było szczęśliwe.
Ale chłopiec długo nie wracał.
A gdy wreszcie wrócił, drzewo było tak szczęśliwe, że ze wzruszenia nie mogło wydobyć głosu.
– Chodź, chłopcze – wyszeptało. – Chodź i baw się!
– Jestem zbyt dorosły i zbyt smutny, by się bawić – odpowiedział chłopiec. – Chcę mieć łódź, by móc stąd odpłynąć gdzieś daleko. Czy możesz dać mi łódź?
– Zetnij mój pień i z niego zrób sobie łódź – powiedziało drzewo. – Wtedy będziesz mógł odpłynąć daleko. I będziesz szczęśliwy.
Chłopiec ściął pień drzewa.
Zrobił z niego łódź i odpłynął daleko.
I drzewo było szczęśliwe…
Jednak – niezupełnie.
Upłynęło dużo czasu, zanim chłopiec wrócił.
– Niestety, chłopcze – powiedziało drzewo – nie zostało mi już nic do ofiarowania. Nie mam już owoców.
– Mam za słabe zęby, żeby jeść owoce – odpowiedział chłopiec.
– Nie mam już gałęzi – powiedziało drzewo. – Nie będziesz miał się na czym huśtać.
– Jestem już za stary, żeby się huśtać – odpowiedział chłopiec.
– Nie mam już pnia – oznajmiło drzewo. – Nie będziesz miał się po czym wspinać.
– Jestem zbyt zmęczony, żeby wspinać się po pniu – odpowiedział chłopiec.
– Szkoda – westchnęło drzewo. – Pragnę ci coś ofiarować, ale nie mam już nic. Niestety. Jestem tylko starym pniakiem.
– Nie trzeba mi wiele – odpowiedział chłopiec. – Szukam tylko spokojnego miejsca, by usiąść i odpocząć.
– Skoro tak – powiedziało drzewo, prostując się na tyle, na ile mogło – stary pień doskonale nadaje się do tego, by na nim usiąść i odpocząć. Chodź, chłopcze. Usiądź i odpocznij.
I chłopiec tak zrobił.
I drzewo było szczęśliwe.
Koniec.
Shel Silverstein
tł.: Ryszard Zaberzeski
Dobry wieczór.
To jest piękna i smutna baśń. Jeżeli odbierać ją w kategoriach metafory międzyludzkiej, to opowieść o kimś, kto tylko daje komuś, kto tylko bierze. Jeżeli ekologicznie, to o wykorzystaniu zasobu naturalnego do cna. Nie uważaj mnie proszę za malkontenta, ale lepiej bym się czuł, gdyby np. chłopiec zasadził w dzieciństwie nowe drzewa, które rosłyby wokoło ściętego pnia – i odnowił to, co zużył.
Tak, pojmowana w taki sposób postawa chłopca nie napawa optymizmem:)
Ja również, podobnie jak Ty, czułam się proekologicznie sfrustrowana. Nawet jeśli wziąć pod uwagę, że opowieść została opublikowana w 1964 roku, gdy wyczulenie na eksploatację zasobów było mniejsze, trudno wyobrazić sobie ten brak naturalnego odruchu, by zadośćuczynić dokonanemu spustoszeniu.
Dobry wieczór, Quacku:)
Ale na pewno skłania do myślenia, to już jest coś.
Podejrzewam, że autor mógł mieć na myśli, że każdy wiek ma swoje potrzeby i to drzewo je spełniało. Do tego czuło się użyteczne, więc mimo chwilowych rozczarowań (pod nieobecność chłopca) miało swoją porcję radości.
Bez wątpienia skłania do rozmyślań.
W pierwszej chwili pomyślałam, że pisząc o wieku, masz na myśli konkretną epokę, której uwarunkowania determinują zachowania jednostki, ale Tobie chodziło chyba raczej o etapy rozwoju tej jednostki właśnie, czy tak?:)
Bo w kontekście użyteczności bardzo by się to wpasowywało w popularny swojego czasu schemat myślenia: Kobieta jest odpoczynkiem wojownika.
To, oczywiście, tylko postulat, który, odwrócony: Mężczyzna jest odpoczynkiem wojowniczki. nie przestaje nawoływać do myślenia schematami czy stereotypami.
Tak właśnie. Jedno postrzegane jako służebne wobec drugiego. Człowiek wobec człowieka czy natura wobec człowieka
Dobry wieczór na nowym pięterku.
Bardzo ładne opowiadanie. Nie będę wchodzić między „wódkę a zakąskę”, czyli między Lenę, a Mistrza Q, za wysokie progi.
Powiem więc po makówczynemu -życie nauczyło mnie czerpać przyjemność i z dawania i z brania.
I to jest bardzo zdrowe podejście, sam się ku niemu skłaniam
I tak właśnie powinno być.
Bo najważniejsza jest równowaga.
A takiej zrównoważonej umiejętności brania i dawania trzeba się, moim zdaniem, uczyć wciąż od nowa.
Dobry wieczór, Makówko:)
Dobry wieczór Leno!
Trochę to trwało (wszak już dość długo żyję), ale udało mi się tego nauczyć.
Kochani, dobranoc!
Dobrej nocki, Quacku:)
Jest w tej opowieści intrygujące przeniesienie cech — to ludzie mają umiejętność kochania, drzewom zazwyczaj jej odmawiamy. Jednak ta antropomorfizacja drzewa służy do wskazania, że zachowania chłopca — wszak zwyczajne, codzienne i tradycyjne wśród ludzi — są o wiele dalsze od naszego o sobie mniemania, niż tego drzewa; A my wmawiamy sobie, że jest na odwrót…
Prawda?
Jesteś chyba najbliższy tego, co i mi przyszło do głowy:)
Tak, chcemy widzieć siebie kochającymi, empatycznymi, dobroczyniącymi, a czasami… cóż… to tylko pobożne życzenia:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
🙂
Lampkę zostawiłem poniżej, ale tu jeszcze powiem: Dobranoc!
Dobranoc, Tetryku!
Dobrej nocki, Tetryku:)
Dobry wieczór na nowym pięterku. Jeszcze nie czytałem, ale postaram się nadrobić, ponieważ mam aż 4 dni wolnego. Jutro tutaj święto. 🙂
Miłego czytania zatem:)
Dobry wieczór, Riverze:)
Dobry wieczór, Leno:)
Na jutrzejsze święto indyka szykuję kaczkę.
Pieczoną kaczkę z jabłkami może?
A swoją drogą – dziwny jest ten świat:
Szczęściarzowi-indykowi się upiekło, ale to kaczka będzie pieczona 😉
Tak, będzie z jabłkami i śliwkami. Jestem prawie jak prezydent, darowałem życie indykowi, ale kaczka przepadła:)
To może napiszę i ja, co myślę o tej opowiastce:)
Każdy chłopiec ma swoje drzewo…
To, że drzewo można potraktować jak metaforę życia, wydaje się oczywiste – czerpiący z niego pełnymi garściami człowiek zawsze jest trochę egoistą, zawsze przyjmuje nieco roszczeniową postawę, gdy chciałby dostać to, na czym mu w danej chwili najbardziej zależy. A w swojej pogoni za szczęściem posuwa nawet do bezwzględności.
Trochę kłócą mi się jednak z taką interpretacją dwa, kluczowe, jak sądzę, dla tej opowieści pojęcia – miłość i szczęście.
Miłość. Przy takim założeniu trudno uwierzyć, by chłopiec obdarzał drzewo prawdziwym uczuciem. Ktoś, kto kocha – nie krzywdzi (mam tu na myśli zdrowe relacje) obiektu uczuć.
Szczęście. Podobnie jest z tym pojęciem. Samotne drzewo, najbardziej nawet altruistycznie nastawione, nie wydaje się być wiarygodnym w swoich deklaracjach, że jest szczęśliwe. Każdemu, kierującemu się zdrowym instynktem obserwatorowi postawa drzewa musi się prędzej czy później wydać nienaturalna, ciążąca ku masochizmowi, autoagresji i – wreszcie – autodestrukcji.
To skłoniło mnie do odwrócenia ról…
I doszłam do wniosku, że równie dobrze (a może nawet lepiej) to chłopiec może symbolizować życie, a drzewo – próbującą żyć jednostkę:)
To życie jest w swoich aspektach bezwzględne i egoistyczne, nie liczy się z nikim i z niczym, toczy się, nie zważając na wysiłki i uczucia jednostki. Wymaga, czasami dając coś w zamian, a czasami – nie dając nic.
A jednostka-drzewo? Cóż… bywa szczęśliwa w swoim oczekiwaniu tego, co… przyniesie życie… 🙂
Czyż w rytm chłopca-życia nie jest wpisany rytm drzewa-jednostki?
Więc ja bym raczej powiedziała, że:
Każde drzewo ma swojego chłopca… 🙂
Tymczasem późność nastała, więc:
miłych snów, Wyspo:)
Dobranoc, Leno:)
Dobranoc Wyspo!
Dobranoc, Makówko!
Dzień dobry, za oknem ponurawo, cóż, taka pora roku 🙂 na Wyspie zaś słońce 🙂
Pani Gieniu, poprosimy z zaopatrzeniem!
Kawa zawsze mile widziana
Mnie zaopatrzono dziś w bakaliowo-owsiane przysmaki oraz mocną, gorzką herbatę:)
Dzień dobry, Quacku:)
Deszczowo witam!
Gienię poproszę o dobrą jesienną herbatę tzn. z imbirem, goździkami, owocami itd.
Gienia zjawiła się z tą herbatą u mnie 🙂
Dzień dobry, Makówko:)
Dzień dobry Leno!
Dobra była ta herbata? Bo moja -pyszna.
Moja też. Zwłaszcza po spacerze w deszczu bez parasola.
Dobry wieczór, Makówko:)
Dobry wieczór Leno!
Dzień dobry
Czytałem tą książeczkę jakiś czas temu i bardzo mi się podobała
Jest mądra i warta przeczytania.
Witaj, Krzysztofie:)
Cieszę się, że i tym razem mój wybór przypadł Ci do gustu.
Jak widać – dobre opowieści, w przeciwieństwie do ich bohaterów, nigdy się nie starzeją:)
Dzień dobry.
Witaj Rivierze!
Miłego świętowania.
Witaj, Makówko!
Przede wszystkim to wolne dni. 🙂
Cóż jest bardziej godnego świętowania od wolności?
Dzień dobry, Riverze Odświętny:)
Witajcie!
Nieprzemyślane decyzje z zewnątrz zafundowały mi w pracy taki bajzel, że jeszcze parę dni będę sprzątać…
Dla tych z zewnątrz
Dla Ciebie
Witaj Tetryku!
Najgorzej jak po kiepskich decyzjach piętrzą się problemy. Wtedy jest stres i zmarnowany czas.
Umykam póki co:)
Dzień dobry, po pracy i na przerwę (a dzisiaj potrwa chwilę, gdyż jeszcze czeka nas niewielka wycieczka).
Mgielnie… Igielnie…
Bo modrzewie rozsypały niepostrzeżenie seledynowe szpilki na całkiem dziarskie jeszcze trawniki:)
Spacerek bliskodomowy, z echem własnych kroków i stonowanym blaskiem zakotarzonych okien.
Dobry wieczór, Wyspo:)
Dobrze, że mgły nie masz!
Swoją drogą, na pierwszy rzut oka odczytałem, że poszłaś na spacer w rozsypujących się seledynowych szpilkach!
Taki Kopciuszek XXI wieku? 🙂
Oddaję się czasem szaleństwu, ale w zdezelowanych pantofelkach chyba nawet ja nie odważyłabym się wywędrować zbyt daleko:)
Dobry wieczór! Jeszcze seledynowe te modrzewiowe szpilki? Nie zrudziały na jesieni?
Och, takie klimaty z echem, jesienną ulicą i melancholią odbijającą się od okien kojarzą mi się z płytą Marillionu „Clutching At Straws”, z lat osiemdziesiątych jeszcze.
Tak. Wpadające w pomarańczowawo-żółtawe odcienie, ale z przewagą seledynu jeszcze:)
Jak w Torch Song na przykład? 🙂
Tak właśnie, dokładnie tak.
Pamięć nie ta, czy to w kontekście mojego przekładu tej piosenki?
Wydaje mi się, że nie znam Twojego przekładu, Quacku:)
Po prostu było to pierwsze skojarzenie z Twoją muzyczną refleksją:)
Dobry wieczór.
U mnie też ponuro dzisiaj. Pogoda normalnieje, jest dużo chłodniej i nawet przymrozki. Ale od jutra ma być słonecznie, ale jeszcze zimniej.
Tu nie było ponuro. Raczej nieco katastroficznie.
Ołowiane chmury wiszące nad Miasteczkiem wiodły myśli ku jakiemuś kataklizmowi raczej. Czemuś w rodzaju kamiennej burzy z piorunami, albo innemu deszczysku rekinów… 😉
Dobry wieczór, Riverze:)
Dobry wieczór, Leno:)
Dobry wieczór! Tu po śnieżnym weekendzie od poniedziałku ocieplenie, ale raczej plucha.
Taka pluchowata pogoda jest najgorsza, można szybko załapać jakieś paskudztwo.
Na szczęście zaszczepiłem się na grypę i covida – co oczywiście nie wyklucza zwykłego przeziębienia. I przy takiej pogodzie chwalę sobie pracę w domu.
O to to! Na przykład pluchełka plamistego (Slob Maculosus) albo deszczulę błotną (Pluvia Latenta) 😉
Dobranoc, umykam!
Dobranoc, Quackie!
Spokojnej nocki, Quacku:)
Jutro też jest dzień, więc warto trochę pospać:)
Spokojnej nocki, Wyspo:)
Dobranoc, Leno:)
Dobranoc Wyspo!
Dobranoc, Makówko!
Dzień dobry, nieco spóźnione, gdyż zaprzęgnięto mnie do jeszcze kilku zadań pobocznych.
Ale już jestem, a razem ze mną pani Gienia. Poprosimy z czymś dobrym!
Z dobrym sercem…
Z dobrym słowem…
Z dobrym dniem, Quacku:)
Witajcie!
Większość już posprzątane, więc udało się zajrzeć na Wyspę!
I to jest superwiadomość:)
Dzień dobry, Tetryku:)
Deszczowo witam!
Witaj, Makówko:)
Dzień dobry wieczór!
Witaj, Riverze:)
Hej! Po pracy i na przerwę piątkową 🙂
Ponieważ wieczór zamierzam spędzić w kinie (idę na film! 😉 )więc co najwyżej po północy powiem „dobranoc”. Może ktoś wcześniej mógłby wystawić lampkę?
Nie wiem, czy doczekam pory lampkowej dzisiaj
Skoro idziesz „do kina”, ale jednak „na film” zdradź proszę tytuł.
Będzie z tego pięterko?
W kinie w Lublinie…
W gminie w Kętrzynie… ?
😉
Udanego kinienia się, Tetryku, i dobry wieczór:)
Dobra północ, Leno! 😉
🙂
Senna odrobinkę…
Miało być dziś słońce. Ech, znowu ciemno, taka dołująca pogoda, nie ma gdzie się wybrać.
Zupełnie tak samo tutaj 🙁 ale są różne miejsca, w tym Wyspa, gdzie słoneczniej!
Pisząc o ciemności, myślałem o zdjęciach, bo bez światła to kiepsko dla zdjęć.
A to swoją drogą. Na Wyspie można najwyżej robić zrzuty ekranu… 😉
Tylko trzeba uważać, żeby nie rzucić tym ekranem za mocno. 🙂
Brzmi, jakbyście planowali desantowy zamach 😉
Dobry wieczór Riverze i Quacku:)
My? Skądże znowu!
Dobry wieczór, Leno:)
Tak jak piszesz, to trzeba by być kotem. One lubią zrzucać różne rzeczy w ten sposób
O! tak. Takiż kot-rozrzutnik mieszka nad nami.
Człowiekom to czasami przeszkadza, ale Rude sobie dzięki temu skręciło piłeczkę z dzwoneczkiem 🙂
No proszę, co za korzystny układ kocio-psi!
Dla Rudego na pewno 🙂
Jakoś nie miałam dziś weny na mobilne spacerki, więc podreptywałyśmy sobie po zimnomiasteczkowych uliczkach. Stosownie odziane (jedna z nas w ciepłej kurcie, takiejż czapie i traperach, druga we futrze) zrobiłyśmy mały maratonik, podziwiając kapryśność nieba, które tu było błękitno-wypłowiałe, ówdzie antracytowo-gwiezdne, tam mgliście-zachmurzone, siam przejrzysto-granatowe:) A w dole zwierciadlane tafle nocnie zroszonych trotuarów świetliście przekomarzały się z migocącymi witrynami. Bezwiaterek podrzemywał w kruchych gałązkach topól, a niemrozik wygrywał w rynnach i na parapetach pokapujące melodie w blaszanych tonacjach:)
Wróciłyśmy orzeź(jedna z nas)wione, rozdokazy(ta druga)wane i zadowo(obie)lone:)
Teraz niektóre zalegają do góry brzuchem na ulubionej wersalce i pochrapują, a inne ucierają masło awokadowe:)
Pomiejskospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór!
Ha, błękitno-wypłowiałe z jednej strony, a antracytowo-gwiezdne z drguiej, co za rozmaitość na samej górze! A i niżej nie gorzej!
Zadowoobielone w mowie, bez nawiasów, brzmi, jakby ktoś Was bardzo satysfakcjonująco maznął białą farbą!
A wiesz Quacku, że Iga wpadła na dopingu?
Tak! Polskie media wszakże przedstawiają sprawę jako kwestię melatoniny na sen zanieczyszczonej śladowymi (ale wykrywalnymi przez antydopingowców) ilościami substancji zakazanych. Cała afera na ten temat, producent owej melatoniny broni się, że została dopuszczona do użytku przez Główny Inspektorat Farmaceutyczny (i bardzo możliwe, że ma rację, przecież 99,99% użytkowników nie sprawdza agencja antydopingowa), wszyscy czekają na ciąg dalszy!
Media u nas raczej są przychylne Idze i sprawę przedstawiają, że jest niewinna. Oglądałam jak Iga się tłumaczyła. Nie wiem jak dalece to było „zagrane”, a jak bardzo faktycznie jest przygaszona i zdołowana sytuacją. Gdzieś przemknęła informacja o planowanym ślubie z byłym trenerem.
Tak czy siak, ja Igę lubię za jej uśmiech, spontaniczność i żywiołowość.
Bo nie będę pisać, że za grę, bo to oczywiste.
Bo i działo się nad nami, jak rzadko:)
Rzeczywiście:) I to maznął z tej ponoć (jak to kiedyś sugerowano w przytaczanym przeze mnie w komentarzu opowiadanku) najlepszej strony 😉
Wy to macie szczęście! 😀
Kochani, umykam, dobranoc wszem!
Dobranoc, Quackie!
Dobrej nocki, Quacku:)
Skoro jest lampka to należy iść spać?
Ja jeszcze nie idę, ale pożegnać się już mogę.
Dobranoc Wyspo!
Do niczego nie namawiam. Spełniam tylko prośbę Tetryka. 🙂
Jak dobrze, że jest ktoś, kto spełnia prośby.
Już w domu. Dzięki, Riverze! No i dobrej nocy wszystkim 🙂
A tytuł filmu????
Kolorowych snów, Tetryku!
Dobrej nocki, Tetryku:)
Jako się rzekło, nocka senność (nie wiedzieć czemu) wywołuje, więc:
spokojnych snów, Wyspo:)
Dobranoc, Leno:)
Dzień dobry, pospane jeszcze nie do oporu (to być może jutro), ale i tak nieźle.
Poprosimy pannę Esmeraldę!
Witam sobotnio i pochmurnie!
Takoż i tutaj!
Na froncie rekonwalescencji nadal powoli do przodu 🙂 tak jak powiedziałaś w Krakowie, młodzi ludzie zdrowieją szybciej.
Super, cieszę się, przekaż córce pozdrowienia ode mnie i syna.
Córka pozdrawia również! 🙂
Cieszę się z dobrych wieści! Pozdrawiam was oboje!
Dla równowagi — starzy ludzie szybciej zapadają. 😉
A tfu tfu. Dziękuję i odpozrawiam także!
I mnie bardzo to cieszy:)
Nieustająco ślę Rekonwalescentce pokrzepiające myśli, a obojgu mówię:
dzień dobry:)
Dziękuję ślicznie w imieniu!
Witajcie!
Weekend, zwłaszcza szary i ponury, to najlepsza okazja nadrobienia deficytu snu 🙂
Więc śpij, bo w grudniu,
Kiedy wiatr zawieje, będzie trudniej…
😉
Dzień dobry, Tetryku:)
Jutro pierwszy grudnia. Kto z koleżeństwa zaprezentuje nam pożegnalnego Patrona?
Jest weekend, to mogę pomyśleć!
Wkrótce umykam:)
Pomyślności!
Czy ktoś leje dziś wosk?
Eh…gdzie te czasy gdy w Andrzejki się bawiłam:)
Dziś to już raczej tylko wodę, ale wczoraj miałam okazję trochę się powoszczyć.
Dzień dobry, Makówko:)
Z wariantem przez o z kreską…
Dzień dobry Leno.
Ja wypiłam piwo w miłym towarzystwie i wracam do domu.
Wczes(ale bez przesady, wszak pospać też kiedyś czszaa)nym sobotnim rankiem wyruszyłyśmy niewiadomogdzie na poszukiwania niewiadomoczego:)
I donosimy, że na tle szaro-szarych dąbrów i brzezin tym piękniej szmaragdzą się i morszczą świerki, sosny i jałowce. Za to między innymi lubię listopad – że pozwala zaistnieć iglakom. Zupełnie inaczej pośród ciepłych szarości i żółcieni niż otulone śnieżną bielą:)
Jużraczejdomowe dzień dobry, Wyspo:)
Dzień dobry, a my po krótkim spacerze z rekonwalescentką, połączonym z załatwianiem kilku rzeczy. Takim miejskim raczej (nie żeby w okolicy było zbyt dużo okazji „niemiejskich”).
Po sympatycznie przegadanym wieczorze zanurzam się w zoomowe spotkanie z przyjaciółmi.
Dobry wieczór.
Hej, dobry!
Witam, Quacku!
Cześć, Riverze!
Witaj, Tetryku!
Dobry wieczór, Riverze:)
Popołudnie w miłym towarzystwie i przy dwóch grzanych piwach. Potem sympatyczne spotkanie na Zoomie, a teraz jestem na Wyspie.
Chciałbym zwrócić uwagę koleżeństwa na głosowanie na przyszłorocznego patrona, które pojawiło się w prawej kolumnie…
Zagłosowałam:)
Głos oddany!
Takoż
Dziś miejski spacerek bardzookołodomowy, więc bez niebnych sensacji:) Trawa nam się zieleniła pod stopami, ludełki nie plątały, a i autka gdzieś przepadły pewnieandrzejkowo:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór. To auta też obchodzą Andrzejki? 🙂
Ludzie wystawiają buty za próg, a auta-opony?
I leją wosk (do woskowania karoserii) przez kluczyki!
Podobają mi się takie Andrzejki!
Te żeńskie bez wątpienia:)
A te męskie wyhulały się na Katarzynkach;)
Dobry wieczór, Quacku:)
Z rykiem (silników) 🙂
Dobranoc Państwu!
Spokojnej!
Pożegnam się jeszcze tutaj, zapraszając jednak na nowe, patronackie piętro wyżej.
Dobranoc!
Oczka mi się zamykają, więc:
miłej nocki, Wyspo:)
Dzień dobry, Wyspo, na baśniowym pięterku:)
Dziękuję za miłe rozmowy i wszystkie uwagi.
I – nie przedłużając – biegnę na patronackie pięterko Quacka:)