Dzień dobry, równolegle do ostatniej części tryptyku Leny publikuję pięterko patronackie – co oznacza, że dyskusja może się toczyć i tu, i tam.
Dlaczego ten akurat utwór? Po części dlatego, że wrzesień to powrót do szkoły, a ten wiersz często się interpretuje w szkole. Pewnie też i dlatego, że doczekał się umieszczenia na budynku w Poznaniu (zdjęcie w komentarzu), w miejscu, które za czasów zamieszkiwania tam często mijałem. A trochę dlatego, że koniec wakacji zawsze wywołuje u mnie poczucie tymczasowości wszystkiego – i o tym to właśnie jest.
Jeżeli porcelana, to wyłącznie taka,
której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu;
jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby
nie było przykro podnieść się i odejść;
jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce,
jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci,
jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć,
kiedy nadejdzie czas następnej przeprowadzki
na inną ulicę, kontynent, etap dziejowy
lub świat:
kto ci powiedział, że wolno ci się przyzwyczajać?
kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?
Ten wiersz jak butem tragarza rozdeptuje nasze umiłowane marzenie o stabilności, przewidywalności i pomyślnej przyszłości. A więc, zdaniem poety, Bóg gra jednak w kości?
Coś w tym rodzaju. Albo po prostu wielkie wydarzenia toczą się swoim torem, nie dbając o ludzi.
Witajcie!
Dopiero teraz udało się,że mogę pisać!
Stabilność nie jest nam dana chyba.
Ani na świecie,ani prywatnie.
Im jestem starsza tym bardziej marzy mi się stabilność,przewidywalność jutra.Tym bardziej męczy niepewność.
No właśnie nie wiem, myślisz, że wszystkie stabilne elementy są warte zachowania?
Nie wszystkie.Jednak to co innego jak strach przed niepewna przyszłością.
Np.nie wiem jakie „niespodzianki”tzn kłopoty przyniesie jutrzejszy dzień.
Pozostaje mi trzymać kciuki…
Przydadzą się.
Grechuta (za Mickiewiczem) afirmował „Niepewność” 😉
Mickiewiczowi i Grechucie chodziło o niepewności „sercowe”.
Ja akurat (chwilowo?)takich dylematów nie mam.
Moje aktualne problemy są bardzo prozaiczne.
Dzień dobry, Wyspo i na tym pięterku.
Ja to lubię stabilizację chyba od zawsze.
Ja też, z tym że właśnie niekoniecznie w całości, taką, jaka jest.
To jest tak: pragniemy poprawiania rzeczywistości, ale zgodnie z naszymi wyobrażeniami, i chcemy, aby te zmiany pozostały trwałe…
Mnie uczono od dzieciństwa konsensusu i kompromisu, natomiast nikt nigdy mnie nie uczył, żebym potrafił postawić temu kompromisowi tamę, tzn. granicę, za którą się już dalej nie posunę. Być może sam się tego nauczyłem – ale tylko być może.
Dlatego tak trudno przeciwstawić się metodzie plasterków salami (albo powolnego podgrzewania żaby).
Wolałbym pocałować taką żabę (pci przeciwnej) niż ją podgrzewać
Ostatnio coraz częściej mamy chyba takie żabio -plasterkowe dylematy?
Ciepełko było, gwiazdki były, ludełków nie było:)
Tośmy się przespacerowały trochę w jedną stronę, trochę w drugą i zgodnie orzekłyśmy, że pora do domciu:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór. Gwiazdki bezpieczniejsze, dużo rzadziej spadają, niż ludełkom odbija 🙂
Nie wiem, czy podświadomie wybrałeś wiersz z tomu: Tryptyk z betonu, zmęczenia i śniegu, ale wybór bardzo mi pasuje:)
Już kiedyś pisałam, że ten wiersz ma dla mnie bardziej wydźwięk osobisty niż filozoficzny:)
Właściwie każdy dystych pierwszej części dałoby się dopasować do moich przeżyć. Nie tylko tych przeprowadzkowych, choć zmian domu przeżyłam wiele:) Dałoby się też wspomniane dwuwiersze dopasować do wspomnień moich Najbliższych, którzy, irracjonalnie zupełnie, podczas ucieczki zabierali filiżanki, samowar, bombki – zamiast kosztowności:)
A im jestem starsza, tym częściej, po przeczytaniu drugiej zwrotki, przychodzi mi na myśl, że St. Barańczak miał osobliwe jakieś przeczucie nieustannej włóczęgi. Trochę jak Żyd Wieczny Tułacz, trochę jak Odys… Ale najbardziej jednak jak Don Juan, z tą swoją miłością do człowieka i awersją do ludzi:)
Dobry wieczór, Quacku:)
Dobry! Tak też to odbieram, włóczęga i brak stałego miejsca. I to się powtarza, przecież o tym miejscu właśnie jest puenta „Obserwatorów ptaków”, których czytaliśmy w styczniu.
Niepewność indywidualna i taka bardziej ogólna.
I jeden wniosek -nic nie jest dane raz na zawsze.Wolnosc,demokracja…itd,a nam (takim idealistom jak ja) się wydawało…
Z miłością też tak jest.
O zdrowiu nie wspomnę.
No. Trzeba dbać, podlewać, chuchać i dmuchać. Zwłaszcza demokrację, jak widać.
Demokrację, praworządność…znowu dbać,znowu walczyć?Znowu,nadal..
Wciąż. Mam nadzieję, że parę osób z młodszych pokoleń też to zrozumie.
Wątpię.
Ten komentarz miał być wyżej pod kom.Tetryka o wierszu.
Stałe mi coś dęba staje gdy piszę z komórki na Wyspie i za każdym zagladnieciem dylemat -da się pisać czy tylko czytać?
Tetryku nie wiesz dlaczego?
Niestety, telefonu nie potrafię diagnozować na odległość…
Spróbuj to przespać!
Ten problem trwa już parę dni i dotyczy tylko Wyspy.
Cóż mój telefon…od początku nie polubił Zooma,a teraz widać ma jakieś fochy na Wyspę?
Kochani, jutro kolejny pracowity dzień z przerwą na ważne spotkanie online (a potem podobnie w czwartek). Pożegnam się już na dzisiaj, dobranoc!
Spokojnej nocki, Quacku:)
Też już będę umykać, bo jutro kolejne nieludzkie wstawanie:)
Miłych snów, Wyspo:)
Dobranoc!
Witajcie!
Hej hej!
Dzień dobry, dzień rysuje się na razie dość optymistycznie. Zanim więc do pracy, poprosimy panią Gienię. Dzisiaj zapewne będę jadł i pił mało estetycznie. Z trzymanymi kciukami trudno się chwyta to i owo z talerza, kubek też 😉
Trzymaj Quacku!
Teraz!
Ja na nogach już od dawna.
W niepewności.
Bynajmniej czy to jest przyjaźń,czy kochanie…W tej kwestii uważam,że najlepiej jest gdy jest jedno i drugie.
Pędzę do Gieni na ciepłe śniadanie.
U nas były buły domowo-drożdżowe i zimne mleko:)
Dzień dobry, Quacku:)
Witajcie!
Znowu mnie wir wciągnął!
Makówko, kciuki zadziałały?
Niestety nie!
Wychodzi na to,że w tej sprawie kciuki będą długo potrzebne…
Najważniejsze,abyśmy zdrowi byli,bo wczoraj jeszcze kłopoty zdrowotne były z synem.
Jednak te inne problemy może mniej ważne,ale nie umiem się nie denerwować,gdy czuje się bezradna.
Mnie jakiś taki wełniany… Zero przewiewu, zero chłodku, zero świeżego powietrza. Ledwie-m się wyplątała:)
Dzień dobry, Tetryku:)
Dzień dobry, choć okropnie upalny…
Okropnie?
Cudownie upalny chyba 😉
I nic w tej kwestii ma się nie zmienić przez najbliższe dwa tygodnie ponoć:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Dobry wieczór, Leno!
Wracałem między 4. a 5. 11 km na rowerze, ostatnie 1,5 km pod lekką górkę — taki los! — i dojechałem, ale cudownie wykończony 😉
Miałam podobnie, gdy wracałam dziś pod górkę nóżkami ok. 14.00 😉
Wciąż bardzo upalne, rozsłonecznione, ale już poprackowe dzień dobry, Wyspo:)
Praży od paru dni, więc wszystko co żywe łaknie wilgoci:) Zauważam to nawet u Rudej, która z dziwnym upodobaniem zalega w okolicy kaloryferów 😉
Wilgoć z kaloryferów? Tego jeszcze nie słyszałem. Dobrze, że są z metalu! 🙂
I obyś nie usłyszał! Leciutkie przebicie lub przeżarcie korozją może w sezonie grzewczym zapewnić niezapomniane wrażenia!
A i owszem, zapewniało 🙁
Raczej – w kaloryferach. Woda. Nikt tego przecież chyba nie spuszcza na lato? Ale dokładnie nie wiem, to tylko takie moje domysły, czemu Rudego do tych grzejników tak ciągnie 😉
Dobry wieczór, Quacku:)
Nie nie, nie sugerowałem, że spuszcza (chyba że remont). Ciekawe!
I dobry wieczór 🙂
Uf, no to trzymamy dalej, do skutku.
A ja po pracy i spotkaniu, wszystko się udało.
I na przerwę.
A ja przed spotkaniem, ale za to po kolacji 🙂
Nocka gwiezdna, cicha, ciutkę senna, ziewająca:)
Szłyśmy przy akompaniamencie naszych nikłych (na gumowych u jednych, na włochatych u drugich podeszwach) kroków:) Uliczki delektowały się prawiechłodkiem, drzewa – nocnym cieniem, a my – bezcelem. Po prostu szłyśmy przed siebie bez założeń i planów i było nam fajnie:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór. Jest w tym coś z buddyzmu zen – iść przed siebie i delektować się samym iściem 🙂 oczywiście w chwili, kiedy o tym mówimy albo piszemy, cały zen mija, ale kiedy to się dzieje, to jest bardzo zen 🙂
U nas aktualnie 22oC 🙂
U nas 24.
A jutro znowu ma być ponad trzydzieści:)
Kochani, trochę mnie nie ma, bo jeszcze podpisuję zdjęcia do drugiej części relacji (i tak wszystkich dzisiaj nie zdążę), ale zaglądam.
Ten upał i mi dał się we znaki, a jutro ma być ponoć powtórka, więc:
dobrej nocki w cieniu snów, Wyspo:)
I Tobie spokojnej (oraz chłodzącej)!
Umykam również, dobranoc!
Dobranoc!

Witajcie!
Przynajmniej poranki są teraz rześkie!
Dzień dobry, całkiem przyjemnie, słońce, ale bez szaleństwa z upałem.
Pani Gieniu, poprosimy o śniadanie – z kawą koniecznie!
Witajcie upalnie!
Dopiero teraz,bo miałam problemy techniczne.
witaj!
Dziś dojechałem do domu chyba tylko dzięki temu, że sobie po drodze zrobiłem przerwę na lody… 😉
Trza było wjechać do fontanny i udać,że przez pomyłkę.
Hej hej! Dzień bardzo udany pracowo i inaczej 🙂
A teraz na przerwę!
Niech trwają udane dni!
Mój dzień średnio udany.
Nie było wyjazdu nad wodę,bo dziś dzień powrotu.
To dobrze, że chociaż wczoraj Ci się udało nad wodę 🙂
W tzw.miedzyczasie udało się,to prawda.Taki przerywnik.
Dziś trochę malowania belek.
Ten domek za chwilę się rozleci że starości.
Nieubłagany ząb czasu dotyczy i chatki i mnie…
Remont? Wymiana domku na całkiem nowy? Cokolwiek z tego wchodzi w grę?
Nic nie wchodzi w grę.
Brak kasy.
Mając kasę zrobiłabym remont,różne zmiany,ale nigdy nie zamieniłabym drewnianego domku na nowy,bo do tego mamy sentyment.
Możemy jedynie jakoś ratować co spróchniało i to też tylko własnymi rękami i najtańszymi środkami.
A ja za chwilę zanurzam się w Klub Książkowy 🙂
No i po spotkaniu. Jak zwykle była szeroka i wielowątkowa dyskusja.
A co dzisiaj było na warsztacie, przypomnisz? (Bo zdaje się anonsowałeś)
„Kamienie musiały polecieć. Wymazywana przeszłość Podlasia” Anety Prymaka-Oniszk.
Za miesiąc: „Nadać sens temu światu” – Henryk Wujec
Dzięki x 2
Jeszcze na tarasie w Stróży.
Zbieramy się ,zbieramy i szkoda nam wyjeżdżać.
Taka miłość co nie widzisz,że stare,brzydkie,sypie się,ale kochasz mimo wszystko.
Obydwoje tak mamy z synem.
Dla wielu osób pewnie trudne do zrozumienia.
Dla mnie absolutnie zrozumiałe.
Domkowi (wynajmowanemu przez nas od lat) nad jeziorem na Kaszubach też się należy solidny remont wielu rzeczy naraz, ale właściciel robi to raczej na raty i po małym kawałku – mimo to jeździmy tam, bo mamy sentyment do tego kawałka ziemi i domku.
Syn tu jeździł od momentu jak był niemowlakiem.Ze mną,z moimi rodzicami…
Startujemy za chwilę.
Pomyślności!
Witam Wyspę poprackowo:)
Dobry wieczór!
Dobry wieczór, Quackie.
Zaraz Iga gra. 🙂
Ach, faktycznie, bo to po Waszej stronie Atlantyku teraz! No to może przez chwilę jeszcze pobędę, żeby chociaż początek poobserwować 🙂
Aj, ale to dopiero o pierwszej? Och, to chyba jednak nie dotrwam
No tak, W Polsce ciężko jest oglądać teraz. Na pewno bym nie dotrwał, albo dużo wcześniej iść spać.
Obawiam się, że jednak dopiero rano zapoznam się z wynikiem i ew. relacją z meczu.
Marzy mii się usz óżeczko…
Z miękką kołdrą… poduszeczką…
Dobrej nocki, Wyspo:)
Spokojnej!
Dobranoc, Leno:)
Było miętko, było miło,
wielki żal że się skończyło..
Dzień dobry! 😉
Dobranoc wszem wobec, liczę, że obudzę się i wynik meczu Igi mnie ucieszy 🙂
Dobranoc, Quacku!
Wy do spania,a ja wróciłam do domu w tej chwili.
Dobry wieczór, Makówko. 🙂
Dobry wieczór Rivierze!
Dobranoc Wyspiarze !
Dobranoc, Makówko!
Powstało nowe pięterko. Zapraszam wszystkich chętnych, niechętnych również. 🙂
Witajcie!
Kłaniam jeszcze tutaj i biegnę na górę 🙂
Och, obudziłem się i sprawdziłem wynik 🙁 szkoda.
No trudno. Idę piętro wyżej oficjalnie się przywitać.