« Makówka na Teneryfie-część pierwsza. Skrzydlata Wielkanoc »

Makówka na Teneryfie-część druga.

Pierwszą część wpisu „Makówka na Teneryfie” zakończyłam opisem wycieczki z 2 kwietnia w góry Anaga.

Teraz więc bez zbędnych wstępów z zachowaniem chronologii.

3.04.2023

Dzień wita nas takim niebem.

Powyższe zdjęcie zrobiłam sprzed hotelu w momencie wyruszania.
Na ten dzień mieliśmy zarezerwowane (wcześniej jeszcze z Krakowa przez Internet) wejście do Parku Anaga.

Błękitne niebo wprowadziło w błąd nawet wytrawnych turystów, część z nich nie zabrała cieplejszych rzeczy. Tymczasem na miejscu — mgła, deszcz, zimno.

Przed zimnem ratowano się kto czym może i jak może.

Kolega zrobił sobie długie rękawy z nogawek od spodni (zezwolił na pokazanie swojego wizerunku na blogu).

Makówka jako pesymistka miała bluzę z kapturem (a i tak marzły mi uszy!) i pelerynę.

Wędrujemy po lesie wawrzynowym.

Wypogodziło się i są już takie widoki.

https:/home/u194284526/domains/madagaskar08.pl/public_html/www.czescwyspykanaryjskie.com/obszary-dzikiej-przyrody/teneryfa/park-wiejski-anaga/

To nie koniec wycieczki. Teraz jedziemy zwiedzać San Cristobal de La Laguna.

Historia miasta sięga końca XV wieku, kiedy andaluzyjski arystokrata Alonso Fernández de Lugo założył tu stałą bazę wypadową do podboju wyspy. Istniała tu wtedy laguna, której miasto zawdzięcza swoją nazwę, została jednak osuszona w 1837 roku. W okresie swojej największej świetności La Laguna była prężnie rozwijającym się miastem kupców, żołnierzy, biurokratów i dewotów. W 1701 roku powstał tu istniejący do dziś uniwersytet. Ze względu na liczbę zabytków w 1999 roku miasto wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO.


4.04.2023

Jedziemy w kierunku Teide (na Teide można wyjechać kolejką, ale nie kursowała z powodu zbyt silnego wiatru).

Teide to trzeci najwyższy i najokazalszy wulkan na świecie.

Tu można poczytać i zachwycić się profesjonalnymi zdjęciami.

https:/home/u194284526/domains/madagaskar08.pl/public_html/www.volcanoteide.com/pl/park_narodowy/wulkan_teide

A teraz parę zwykłych zdjęć z komórki. Dla oglądającego zwykłych, a dla mnie wywołujących niesamowite wspomnienia zachwytu, ale i też ogromnego wysiłku, aby wspiąć się na szczyt Guajara 2718 m n.p.m.

Oto Teide pokazuję uśmiechnięta, jeszcze niezmęczona i niewiedząca co mnie czeka.

Czy zdjęcia z komórki mogą oddać piękno „księżycowego” krajobrazu? Jednak parę pokażę, a Wy uruchomcie wyobraźnię, albo pamięć jeśli ktoś był w tym, albo podobnym miejscu.

Tu na tym zdjęciu widać zastygłą lawę.

Idziemy poprzez ten księżycowy krajobraz, wspinamy się na szczyt Guajary; Teide widać po drugiej stronie. Ta sinusoida w dole to ścieżka, którą wędrowaliśmy.

Zdjęcia z oddali nie oddają (na szczęście) zmęczenia trudem wspinaczki. Ten silny ból brzucha, głowy, to myślenie „ani kroku dalej”, tę walkę z własnym organizmem.

Natomiast to zdjęcie oddaje już (chyba?) szczęście i satysfakcję, że oto jestem na szczycie Guajary!

A w „okienku” widać Teide!

Że, oto wędrowałam ponad chmurami…

…cały czas patrząc na Teide.

O! Tu byłam, gdzie pokazuję. Na wysokości 2718 m n.p.m.!

Teraz, z dołu tak to niepozornie wygląda.

Na drugi dzień była wycieczka, równie męcząca co zachwycająca widokami, ale o tym będzie w trzeciej części, czyli c.d.n.

159 komentarzy

  1. Makówka pisze:

    Zapraszam do współodczucia ze mną mojego zmęczenia, zachwytu i satysfakcji.
    O ile w ogóle takie uczucia i odczucia jakoś udało mi się przekazać.

  2. Quackie pisze:

    Dobry wieczór.

    Ręce kolegi w tych nogawkach wyglądają niepokojąco. Jakby wymagały interwencji ortopedycznej Worry ja wiem, że nie wymagały, ale te kąty, pod jakimi się zaginają nogawki…

    Makówka jako pesymistka, ale bardzo przezorna. Mówi się nawet, że pesymista to też optymista, ale dobrze poinformowany.

    Kurczę, jak tak wygląda park WIEJSKI, to nie wiem, czy chcę wiedzieć, jak wygląda przyroda uznawana przez miejscowych za dziką Pondering

    Opis miasta San Cristobal de La Laguna fajny, jak rozumiem, dewoci oraz biurokraci byli utrzymywani przez wszystkie pozostałe grupy (być może żołnierze również, co pozostawia całość kosztów na barkach kupców) Devil natomiast dracena przepiękna, mimo że jakby pokawałkowana.

    Krajobrazy wulkaniczne i lawowe przepiękne, jako dziecko geologów i w dzieciństwie namiętny czytelnik (rosyjskojęzycznego) albumu „Czudiesa ziemlej”, gdzie wulkanizm był reprezentowany (chociaż bardziej na Lanzarote niż na Teneryfie), oznajmiam, że to akurat chętnie bym zobaczył na własne oczy.

    Czekaj, ale z czego wynikała uciążliwość wspinaczki i cierpienia? Z gwałtowności przewyższenia? Ze zmian ciśnienia? Ze stanu ścieżki? Bo przecież w Polsce cały czas chodzisz po górach, no owszem, nie aż takich, ale jednak jakiś trening chyba masz? Patrzę na to z lekką zgrozą, prawdę mówiąc, co by mnie tam spotkało, gdybym się zdecydował kiedyś pojechać i odwiedzić to miejsce (jak wyżej, ze względu na lawę i czudiesa zielmlej).

    Roślinka na drugim zdjęciu pod „okienkiem na Teide” wspaniała, myślałem w pierwszej chwili, że to ogon jakiegoś stwora! Delighted

    • Makówka pisze:

      Nie zwróciłam uwagi na to, że te ręce w nogawkach mogą budzić takie skojarzenia. Ciekawe co on na to?

      • Quackie pisze:

        Wiesz co, być może to dodatkowy efekt kontrastu limonkowej, odblaskowej koszulki z szarościami tych nogawek, ale tak trochę te ręce w nich wyglądają na doklejone?

        • Makówka pisze:

          No chyba racja, bo jednak te odpinane nogawki od spodni turystycznych to jakoś inaczej się układają.
          Jednak ręce to nie nogi!
          Dlatego zrobiłam zdjęcie i zapytałam, czy mogę dać na bloga.

    • Tetryk56 pisze:

      Dracenę podgryza od dołu dracenowy miś. Niewykluczone, że jest to miś na miarę tamtejszych możliwości i ambicji…

    • Makówka pisze:

      Uciążliwość wspinaczki wynikała moim zdaniem z wysokości. I z dużej różnicy ciśnień. Chodzę po górach, ale zawsze z dużym wysiłkiem. Jednak nigdy po tak wysokich. Przewyższenia na innej wysokości byłyby dla mnie do przeżycia. Ścieżka była cały czas ok, po gorszych wertepach chodziłam.
      Wrażenia widokowe niesamowite, ale jednak wiem, że przy moich schorzeniach muszę na przyszłość darować sobie wysokości powyżej 2000 metrów.
      Jeśli jesteś zdrowy to nic by Cię nie spotkało.

      • Quackie pisze:

        Dzięki, faktycznie, wysokość najwyższych szczytów polskich Tatr (i wyżej) może być groźna Worry

        No wiesz, od kiedy zdiagnozowano u mnie nadciśnienie, nie byłem w wysokich, solidnych górach. Przedtem zdarzyło się zjeżdzać (na nartach) i z Cime de Caron w Val Thorens (3195), i z Cima Presena nad Passo Tonale (3069), ale oczywiście nie wchodziłem tam, tylko wjechałem kolejką i wyciągami, tak że z samą wysokością (=zmianą ciśnienia) problemu nie miałem. Teraz nie wiem, jak by było. Pewnie musiałbym się poradzić lekarza.

    • Makówka pisze:

      Pozostaje jeszcze do wyjaśnienia nazwa „park wiejski”.
      Chyba chodzi o historyczny folwark Taganana, który tam się znajduje jak wynika z opisu?
      My tam nie byliśmy, nie można być wszędzie w tak krótkim czasie.

      • Quackie pisze:

        No tak, ale na zdjęciu to nie wygląda jak wieś – a przynajmniej taka, do jakiej nas przyzwyczaiła Polska czy większość innych krajów w Europie 🙂

        • makowka9 pisze:

          Bo na zdjęciu jest tylko to gdzie byliśmy.
          Można poszukać w Internecie jak wygląda ten folwark, ale ja dopiero wieczorem jak wrócę.
          A może Lena była?

  3. Makówka pisze:

    Najwyższy czas już się pożegnać i pójść spać.
    A tymczasem za oknem deszcz. Tu jest Kraków, nie Teneryfa, Makówko zejdź na ziemię.

    Dobranoc!

    kordelka

  4. Quackie pisze:

    Dzień dobry, pogoda nie może się zdecydować, jaka jest, czy brzydka, czy ładna. Chmury i nastrój „zaraz lunie. A może nie.”

    Poprosimy panią Gienię z rozmaitymi dobrociami.

    Koffie

  5. Tetryk56 pisze:

    Oj! Przez gapiostwo przywitałem się pod częścią pierwszą… Witajcie i tu! Happy-Grin

  6. makowka9 pisze:

    Witajcie drodzy Wyspiarze!

  7. makowka9 pisze:

    Dziękuję Ultro, że zajrzałaś.
    Z przyjemnością poczytam już z domu, teraz pozdrawiam ze Stróży.

  8. Quackie pisze:

    Po pracy i na przerwę, całkiem udany dzień zawodowo Pleasure

  9. Tetryk56 pisze:

    A ja ponownie w domu — i już zdążyłem zmieścić na stronie Stowarzyszenia kolejny felieton…
    Teraz jeszcze trochę wczorajszego chleba na jutro, i spanko 😉

  10. Lena Sadowska pisze:

    Baaaaardzo zmęczone dobry wieczór, Wyspo:)

    Jak to dobrze, że spacerkowo powitał nas Chłodek Jeziorny:) Tak zmarzłam, że zapomniałam, jak bardzo chce mi się spać:)

    • Tetryk56 pisze:

      Bardzo oryginalna afirmacja chłodolubności! Aż mi się z zamierzchłości „Dzieci z Bullerbyn” przypomniały 😉

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        „Dzieci…” to klasyka gatunku, ale fajnie w chłodku mają się też bohaterowie książki „My na wyspie Saltkråkan” tej samej autorki:)

        • Tetryk56 pisze:

          Konkretnie chodziło mi o „Fuj! jak słońce świeci!”…

          • Lena Sadowska pisze:

            Tak, pamiętam:)
            W przytoczonej przeze mnie powieści dzieci zachwycają się padającym śniegiem. Przez dziury w dachu wprost na ich łóżka;)

        • Quackie pisze:

          A, to ta powieść, której pierwsze wydanie nosiło tytuł: „Dlaczego kąpiesz się w spodniach, wujku?” (przy czym treść, o ile mi wiadomo, była ta sama – przekład Marii Olszańskiej).

          • Lena Sadowska pisze:

            Tak:)
            A ja kupiłam ją la okładki, bo to był czas, gdy mogłam tylko pomarzyć o… własnym bernardynie:)

            Dobry wieczór, Quacku:)

  11. Lena Sadowska pisze:

    Witaj, Makówko:)

    Gratuluję wytrwałości i wytrzymałości, bo Twój wyczyn na to zasługuje.
    Myślę, że widoki to bonus, a najważniejsza jest jednak satysfakcja, że się nie poddałaś:)

  12. Lena Sadowska pisze:

    Wybaczcie, ale oczy same mi się zamykają, gdy tylko zaczynam liczyć, ile godzin już nie śpię, więc:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  13. Makówka pisze:

    Też coś zmęczona jestem (trochę robót ogrodowych, trochę spaceru po lesie) i dlatego też już się pożegnam.

    Dobranoc!

    kordelka

  14. Quackie pisze:

    Również umykam, dobranoc!

  15. Makówka pisze:

    Witam Wyspę!

  16. Makówka pisze:

    Dziś knucie uliczne,rozmowy z suwerenem.

  17. Quackie pisze:

    Dzień dobry, spanie weekendowe zaliczone.

    Pani Kelnereczka przyznaje, że poglądami zbliżona jest do Gieni.

    Zapraszamy!

    Kelnereczka

    A ja po południu mam jeszcze dłuższe wyjście w celu załatwiania spraw, do tej pory i potem będę na Wyspie, jak rzeczywistość pozwoli 🙂

  18. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Wciąż na razie w przelocie, zajęcia opiekuńczo-rodzinne przeplatają się ze zwyczajowymi zakupami…

  19. Quackie pisze:

    Kochani, wybywam, odezwę się po powrocie.

  20. Makówka pisze:

    A ja wracam do domu po knuciu ulicznym

  21. Tetryk56 pisze:

    A ja właśnie wróciłem do domu… Czas pomyśleć o obiedzie!

  22. Quackie pisze:

    Też już z powrotem. Opony zmienione na letnie i nowe (zarówno kierowca, jak i pasażer są bardzo zadowoleni, przyczepność znakomita, komfort jazdy duży), wszystkie rzeczy poza tym załatwione.

    • Tetryk56 pisze:

      O! A ja sobie naprawiłem oświetlenie roweru…

      • Quackie pisze:

        Jeszcze troszkę i pewnie też będę musiał coś zrobić z rowerem (w sensie: przystosować do używania po dłuższym okresie NIEużywania).

    • Makówka pisze:

      A ja nic W SOBIE nie zmieniłam, nic nie naprawiłam (a tak by się przydało).

      Pogadałam natomiast z „suwerenem ulicznym” i ze smutkiem stwierdziłam, że przybyło ludzi zniechęconych. Ale nie tak jak do tej pory „to mnie nie dotyczy”, „ja się polityką nie interesuję”, „oni wszyscy tacy sami”, ale takich, którzy zauważają, że bardzo źle się dzieje, ale „oni i tak sfałszują wybory i zrobią swoje”.

      • Quackie pisze:

        Właśnie się zastanawiam nad jedną rzeczą: czy to przypuszczalne (prawdopodobne) sfałszowanie wyborów zadziałałoby tylko w momencie, gdyby różnica na niekorzyść Partii była niewielka, a nie byliby w stanie sfałszować przy wyraźnej przewadze opozycji, czy też możliwe jest fałszerstwo niezależnie od wspomnianej przewagi?

        Czy chodzą jakieś słuchy na ten temat wśród zorientowanych knujących?

        • Makówka pisze:

          Rozmawiając dziś z „suwerenem ulicznym” przekonywałam, że nie wolno się poddawać, że dlatego należy iść na wybory i zapisywać się do OKW.

          I oczywiście zapisałam się do OKW i oczywiście uważam, że nie wolno być biernym, bo władzy właśnie o to chodzi, aby suweren był albo zaślepiony i wierny, albo był uwikłany w szemrane interesy albo…stracił nadzieję.

          Natomiast w głębi, (do czego głośno się nie przyznam) źle to widzę.

          Opozycja skłócona, a „oni ” mają w swoich rękach wszystko -TVP, ambony, kasę do rozdawania, komisarzy wyborczych, SN.

          • Quackie pisze:

            Wybacz, że jeszcze chwilę będę kontynuował wątek: ja to rozumiem tak, że są jeszcze jakieś niezależne(?) sondażownie, które na podstawie exit polls są w stanie przedstawić wyniki wyborów w pewnych granicach zbliżone do rzeczywistych – i tak naprawdę moje pytanie jest o to, na ile bezczelni są rządzący. Jeżeli wyniki przedstawione jako rzeczywiste będą zbytnio i rażąco odbiegać od tych z sondaży, to jasne, że ktoś coś namieszał. Natomiast jeżeli będą odbiegać w granicach błędu statystycznego (ale wciąż na niekorzyść opozycji, załóżmy czysto teoretycznie, przy wynikach zbliżonych do 50/50)…

            • Tetryk56 pisze:

              Deklaracje sondażowe niestety nie do końca pokrywają się z późniejszą rzeczywistością. Spora — może nawet znacząca — ilość wyborców w ostatniej chwili zadecyduje o udziale w wyborach i na kogo odda głos. OKW ma szanse znacznie zmniejszyć prawdopodobieństwo cudów między urną a okręgowymi komisjami i dalej. Gdyby wynik był drastycznie niekorzystny dla władzy, mogą też zechcieć przewrócić stolik…

            • Makówka pisze:

              Nie wiem, w jakim stopniu są bezczelni, a jak dalece zdeterminowani, aby władzy nie oddawać.
              Fałszerstwem wyborczym jest również kłamliwa propaganda w telewizji PUBLICZNEJ, jest podsłuchiwanie, zastraszanie lub przekupywanie opozycji.
              Jest przekupywanie, zastraszanie zwykłych ludzi.
              Od paru lat biorę udział w takich „namiotowych” akcjach i nigdy tak masowo nie słyszałam „oni i tak te wybory sfałszują”.

              Podzieliłam się moimi dzisiejszymi spostrzeżeniami. Kraków, centrum miasta to i tak zapewne mało reprezentatywna grupa.

              O tą chęć „przewrócenia stolika” chodzi, a sposobów na to jest niestety wiele.

  23. Makówka pisze:

    Aby odejść od tematu, w jakim kierunku zmierza nasz kraj zajrzałam na blog Ultry i nacieszyłam oczy pięknymi zdjęciami i z przyjemnością poczytałam o miejscach, gdzie byłam i tych w których (jeszcze?) nie byłam.

  24. Lena Sadowska pisze:

    Zzzzzmarzzznięte dobry wwwwwieczór, Wyspo:)
    Zzzziąbrrr około zerostopniowy ale wyspanie stuprocentowe:)
    Zmokłyśmy obie, ale zmarzła raczej tylko jedna z nas, bo ta druga wcale nie chciała wracać do domu. Parę razy strzepnęła rude futro i buszowała po mokrych wykrotach w najlepsze:) Druga (ta zmarznięta) musiała użyć aż przekupstwa w postaci czekającego w domku ciacha:)
    Trzeba było widzieć tę rudo zawiedzioną minę, gdy zamiast spodziewanej muszelki z jabłkami (ta jedna) dostała ciastową kochę:)

    • Tetryk56 pisze:

      Kochę! Okrutna!!!

    • Quackie pisze:

      Hmm, ja dzisiaj się nie mogłem zdecydować – sama podpinka z szalikiem pod szyją, czy jednak z kurtką na wierzchu jeszcze. Ale ponieważ przemieszczaliśmy się samochodem (i w jego pobliżu), to jednak stanęło na podpince, bez kurtki. I nawet się nie przeziębiłem.

      • Makówka pisze:

        Ja jednak jutro nie będę w pobliżu samochodu i nie mogę się zdecydować jak się ubrać.
        Bo jednak za cienko się ubrać nie mogę, ale i też za dużo dźwigać w plecaku też nie.

        • Quackie pisze:

          Ale masz bogaty repertuar ubraniowy, więc chyba możesz wziąć parę warstw (nie za grubych) na siebie (na cebulkę), żeby w razie potrzeby je z siebie zdejmować i wrzucać (do plecaka albo przewiązywać się w pasie, czy jakoś tak).

      • Lena Sadowska pisze:

        Już jestem:)
        Akrobacje mi nie pomogły, to musiałam się dogrzać kąpielowo:) A w trakcie doszłam do wniosku, że mogę przy okazji umyć włosy. A jak mycie, to i wycieranie. I na tym wycieraniu tak mi zeszło. Ale już znowu jestem i znowu jestem prawie śliczniutka;)

        Na wieczornym spacerku byłam w zimowej kurcie, bo w trakcie wcześniejszego bardzo wiało. Żeby nie ten mokry wiatr, to bym tak nie zmarzła. Ale Las wydawał się dziś taki nasiąknięty wodą, że spacerowałyśmy po odkrytej przestrzeni.
        Też mam nadzieję się nie przeziębić:)

        Dobry wieczór, Quacku:)

  25. Makówka pisze:

    Pa,pa…

  26. Lena Sadowska pisze:

    Też będę się już żegnać:

    spokojnej nocki, Wyspo:)

  27. Makówka pisze:

    Witam!

  28. Makówka pisze:

    Słońce!
    Ale zimno.

  29. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Słonecznie i pięknie! Ta Makówka to ma szczęście! Delighted

  30. Quackie pisze:

    Dzień dobry, a tutaj spanie weekendowe miało miejsce.

  31. Quackie pisze:

    Poprosimy tę panią 🙂

    Kelnereczka

  32. Quackie pisze:

    Makówko, zgodnie z obietnicą stawiam nowe pięterko.

    • makowka9 pisze:

      I bardzo dobrze, ale na wycieczce nie było czasu oglądać i nie zawsze był zasięg, a teraz nie mam już siły, więc jutro będę podziwiać ptaszki.

  33. Quackie pisze:

    I postawiłem. Zapraszam piętro wyżej!

  34. makowka9 pisze:

    Pożegnałam się piętro wyżej, więc jeszcze zrobię to tu pod Dobranocką.

    kordelka

  35. Makówka pisze:

    Dziękuję tym, co tu zaglądali, komentowali itd.

    THANK-YOU

    Miło było razem z Wami przypomnieć sobie te chwile i widoki, które do końca mego życia pozostaną w mojej pamięci.

Skomentuj Quackie Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)