Ten odcinek jest przyjemny co najmniej z trzech powodów: po pierwsze pojawia się w nim pewna tłumaczka (chociaż tylko wspomniana), po drugie można zagrać na nosie pewnemu Wielkiemu Koncernowi, a po trzecie kończy się tak ulubionym przeze mnie autotematyzmem i burzeniem ściany między twórcą a jego bohaterem. Oryginalnie opublikowany na Wyspie tutaj
___________________________________________________
Pan Ignacy Lajkonik ze względu na nieobecność pani Chandry, a powracającą niestety czasem obecność tej drugiej, przez małe „c” i wcale nie tytułowanej „panią”, miał takie dni, kiedy nie chciało mu się wychodzić z domu. No nie chciało mu się i już. Zakładał wtedy stary, powyciągany sweter, ciepłe papucie, zamiast herbaty z sokiem malinowym robił sobie bawarkę i błogosławił fakt, że praca przybywa do niego internetowymi łączami, a nie on do niej samochodem lub komunikacją miejską.
Nieuchronnie spędzał wtedy sporo czasu przed ekranem komputera. Raz – ze względu na pracę, dwa – ze względu na panią Chandrę, z którą prawie codziennie wymieniali maile. Pan Ignacy nieodmiennie trzymał w nich fason, żartował pogodnie i opisywał, jak też się ma bauhinia i pozostałe rośliny w mieszkaniu pani C. Czasem, ale niestety rzadko, udawało im się obojgu być przed ekranami komputerów w tym samym momencie i wtedy włączali na kilka minut komunikator, ciesząc się swoją zdalną obecnością i uśmiechając do siebie za pośrednictwem webcamów.
Poza pracą i panią Chandrą panu Ignacemu zdarzało się zajmować w sieci również innymi rzeczami. Czytywał serwisy informacyjne i felietony online, zdarzało się, że wpadał na jednego czy drugiego zaprzyjaźnionego bloga, a już najrzadziej udzielał się na internetowych forach. Temat dyskusji musiał go naprawdę zainteresować, a styl jej prowadzenia – zachęcić do udziału, a co najmniej – nie zniechęcić. W ten sposób właśnie trafił do jednego z portali na wątek „Jak nadążyć za zmianami?”. Autor tego wątku, podpisujący się jako „Pewien_Mis”, opisywał w dość melancholijny sposób, jak zmieniła się ostatnio jego praca:
„Kiedyś byliśmy wszyscy przekonani, że przynosimy dzieciom radość. Dzięki współpracującej z nami pani Irenie nasze powiedzonka były używane w zabawie i nie tylko, przez rodziców i ich pociechy. Całe rodziny siadały wspólnie do lektury opowiadań o nas, a na zabawy karnawałowe dzieciaki przychodziły poprzebierane w kostiumy ściągnięte z ilustracji do tych historii.
Aż wykupił nas duży koncern. Od grafika z wyczuciem trafiliśmy do montażysty, który uprościł nasze wizerunki, zamienił pastele na zdecydowane kolory i postawił na wulgarną dosłowność. Do naszych przygód wymyślono dalszy ciąg, pasujący jak za przeproszeniem pięść do nosa, a do kompanii ni stąd, ni zowąd przybył nam nowy, który cały czas kopie pod nami dołki. Myślę nawet, że donosi na nas do szefostwa.
A najgorsze, że nic już nie jest takie jak przedtem! Nie wolno nas naśladować, z cytowaniem są kłopoty, od razu do rzeczy bierze się sztab prawników. Okazało się, że to, co dla nas zrobiła pani Irena, nie zgadza się z tym, czego chce nowy prezes. Mówię wam – aż się odechciewa pracować!”
Panu Ignacemu cała ta historia wydała się skądsiś znana, ale wolał się upewnić. Wysłał do „Pewnego_Misa” e-maila, dostał po niedługim czasie odpowiedź i pokiwał nad nią głową: tak, wszystko się zgadzało! A potem wziął się do swojej pracy, ale kątem umysłu cały czas rozważał możliwe opcje. Na drugi dzień rano miał już gotową koncepcję, którą spisał w kilku wyrazistych punktach i wysłał na adres pewien_mis@darmowekonto.znanyportal.pl Odpowiedź przyszła po dwóch kwadransach i zawierała tylko jedno słowo: „Spróbujemy!”. I podpis.
Pan Lajkonik zatarł dłonie i czekał. Oczywiście nie tylko czekał, ale w tym czasie normalnie funkcjonował, co wychodziło mu nawet lepiej podczas tego czekania. Tak minęło kilka dni, aż wreszcie pan Ignacy w łączył radio i usłyszał, jak spiker zbulwersowanym tonem czyta o bohaterach popularnego filmu animowanego dla dzieci, którzy zachowywali się na kinowym ekranie podczas projekcji w sposób bardzo nie dla dzieci. Mowa była o wypaleniu cygara, karafce szkockiej whisky i dwuznacznych kupletach, śpiewanych przez pewne zwierzę w paski.
Następnego ranka gazety i portale piały na temat nader niestosownej dobranocki, która została wyemitowana poprzedniego dnia na antenie ogólnopolskiej telewizji. Jej bohaterowie wymieniali niepochlebne uwagi na temat swoich twórców, a na koniec jeden z nich… zdjął koszulkę, w której zawsze dotąd występował. Media z jednej strony utyskiwały nad upadkiem obyczajów i obniżeniem jakości dobranocek. Media z drugiej strony metaforycznie załamywały ręce w związku z obnażeniem się na oczach dzieci. Rzecznik koncernu stwierdził, że to prowokacja konkurencji i serial w takim kształcie nigdy nie opuszczał montażowni.
Po kilku dniach afera trwała w najlepsze. Animowanym bohaterom spadała oglądalność wśród najmłodszej widowni i nie rekompensowała tego wcale rosnąca – wśród widowni nastoletniej i zbuntowanej. Po serii nieprzystojnych napisów, wykonanych przez rysunkowe postacie od środka telewizorów sprayem (który z niektórych ekranów w ogóle nie chciał schodzić!), część rodziców w ogóle zakazała włączania swoim dzieciom odbiorników w porze dobranocki. Miarka się przebrała, a prezes koncernu pod naciskiem przerażonych mam i tatusiów nie miał innego wyjścia, jak pójść bohaterom na rękę. Powrócono do pierwotnej grafiki, prawników zagoniono z powrotem do ich działu, a do skrzynki pocztowej pana Lajkonika – tej realnej, nie wirtualnej – trafił garnuszek miodu z niewprawnie nakreśloną karteczką z napisem „Dźkuje barzdo”.
Pan Ignacy zrobił sobie więc na kolację miodową ucztę, obficie smarując słodkim specjałem maślane bułeczki, przekrojone wzdłuż równoleżników na trzy części. Humor poprawiły mu zarówno przysmaki, jak i rozmowa z panią Chandrą przez komunikator, dlatego też wieczór ten należał do najmilszych od wielu dni. Pod koniec pan Lajkonik coś sobie przypomniał, odwrócił się w stronę Autora, ruchem brwi pokazał słoiczek, a następnie gestem Nikodema Dyzmy uniósł dłoń z ostrzegawczo wystawionym palcem wskazującym i powiedział znacząco: – Nno!
_____________
Tekst chroniony prawem autorskim (wszystkie części cyklu o p. Lajkoniku). Opublikowany w witrynie www.kontrowersje.net oraz madagaskar08.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przedruk tylko za zgodą autora.
Motyw bohatera buntującego się przeciwko twórcy zawsze bardzo mi się podobał. No to czemu go tu nie użyć?
A jeszcze bohaterowie różnych fikcji komunikujący się między sobą, to już w ogóle 😀
🙂
Bardzo mi się spodobał „kąt umysłu”.
A refleksję mam taką, że wiele kreskówek się unowocześniło. A nawet skomputeryzowało graficznie, co wcale nie wyszło im na dobre.
Choćby taki „Pewien_Tchorzliwy_Pies”:) Moje Smarkactwo do dziś ubolewa i twierdzi, że nie da się tego oglądać:)
Ale muszę Ci też powiedzieć, że byliśmy kiedyś na interaktywnym przedstawieniu w teatrze i dzieci wśród wiktuałów, które trzeba włożyć do koszyczka idącego do Babci Czerwonego Kapturka wymieniły wino:) Znamię czasów – rzec by można.
Natomiast co do motywu bohatera buntującego się przeciwko twórcy, fajnie jest to pokazane w Deadpoolu, który wraca do przeszłości i (to film dla dorosłych) strzela do scenarzysty – pomysłodawcy (tuż przed wpadnięciem tegoż na taki koncept) czyniącego w jednej z części rzeczonego Deadpoola bezustym, a samą część – kompletną klapą, bo to komentarze stanowiły i stanowią o sile tej postaci:)
Prawdą jest też, że bohaterowie kreskówek bardzo zwulgarnieli i zagresywnieli, więc dziś pewnie pomysł pana Lajkonika podniósłby jednak oglądalność. Przynajmniej na początku. A potem widz by przywykł…
Generalnie – bardzo fajny pomysł i opowiadanko też:)
Co do Tchórzliwego Psa, to nawet nie wiedziałem, że są jakieś nowe, skomputeryzowane części. Zostałem na etapie pierwszych sezonów i wobec tego, co piszesz, dalszych nie będę tykał.
Deadpoola oglądałem, ale nie kojarzę tej sceny, a brzmi smakowicie! 😀 Znaczy trzeba sobie odświeżyć.
Tak, teraz by pewnie taka kreskówka zwiększyła oglądalność i cały bunt wziąłby w łeb. No ale to było pisane w 2010
Bardzo dziękuję!
A, jeszcze zapomniałem dopisać, a propos tego braku koszulki: o ile mi wiadomo, Miś o Bardzo Małym Rozumku w czerwonej koszulce jest postacią zastrzeżoną przez Wielki Koncern – ale bez koszulki (zresztą tak jak na oryginalnych ilustracjach) już nie. W związku z czym powstały różne dowcipy i memy, oparte na motywie striptizu
Ale pisząc to opowiadanie jeszcze o tym nie wiedziałem! (A może i jeszcze to było przed tymi memami?)
A teraz już dobranoc!
To ja dopiszę jeszcze a propos tej koszulki: odkąd pamiętam, bardzo śmieszyło mnie, że Kubatek nosi swoje wdzianko nie na tej części, na której powinien;)
Dobry wieczór, Quacku i efektywnego wyjazdu:)
Przelotne dzień dobry, jeszcze przed wyjazdem! Do niedzieli!
Dzień dobry na nowym pięterku!
Opowiadanko dało mi do myślenia.
Nigdy nie oglądałam Dobranocek (Za mojego dzieciństwa nie było w domu telewizora i chyba nie było Dobranocek. Gdy moje dzieci oglądały ja w tym czasie usiłowałam ten czas względnego spokoju wykorzystać na zrobienie czegokolwiek)
Pomyślałam więc o „motywie bohatera buntującego się przeciwko …propagandzie”.
I przypomniało mi się „a teraz drogie dzieci pocałujcie mnie w d…”
Ponoć to Wicherek wymyślił tę anegdotę, a ani pan Pawlik, ani pan Wyszyński się do autorstwa powyższej złotej myśli nie przyznawali:)
Dobry wieczór, Makówko:)
Ano tak, to jeszcze jeden kontekst!
Może Gienia ma dobre śniadanie dla zbuntowanych?
Witajcie!
Dzięki, Makówko, za misia! Dziś znowu brakowało mi czasu nawet, żeby się za siebie obejrzeć! Na szczęście już weekend!
Pamiętacie film „Tootsie” z wyśmienitą rolą Dustina Hoffmana? To trochę podobna koncepcja!
„Tootsie” nie da się zapomnieć. Podobnie jak „Mrs. Doubtfire” czy „Poszukiwanego, poszukiwanej”:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
A ja już w teatrze.
Baw się dobrze!
Bawiłam się doskonale. Choć więcej było zadumy niż śmiechu.
I zachwytu.
Napiszesz coś więcej? Choć tytuł sztuki może… 🙂
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Bardzo jednak lubię taką zaśnieżoną zimę. Nawet jeśli ze spaceru wracamy jak dwa ucukrzone łbawanki
Niektórym z nas cudnie brodziło się po nietkniętych ludzką stopą białych połaciach, a innym z równą radością – wykopywało noskiem tunele:)
Rozsrebrzony Las robił niesamowite wrażenie i pachniał przepięknie. Zwłaszcza pod jedną z brzózek aromat musiał być naprawdę zniewalający, skoro na dobry kwadrans postawił pod znakiem zapytania powrót do domu:)
Widzę (in the eyes of my imagination) jak otaczacie tę brzózkę i obwąchujecie ją z wielkim zaangażowaniem (zwłaszcza niektóre z was!)
Och! Widok musiał być przezabawny:) Zwłaszcza gdy ta druga, zapadając się coraz głębiej, próbowała wszelkimi dostępnymi metodami wyperswadować ogonkowi tej pierwszej tkwienie pod drzewkiem:)
Czyli kto rządzi? Ogon psem czy reszta psa ogonem?
Nos:)
Jestem już w domu.
Szybko, bo zostałam odwieziona na moje osiedle, choć nie taki był plan, ale kolega pobłądził i tak jakoś wyszło.
Chwała i cześć Błądzącym Kolegom;)
Tradycja Błędnych Rycerzy nie ginie!
O!Błędni Rycerze! O!błędne ogniki! 😉
Serio tak było. Umówiliśmy, że „podrzuci ” mnie do Jubilata co było dla mnie bardzo korzystną propozycją.
Potem wobec zabłądzenia zostało to zmienione na Mateczny (O! jeszcze lepiej ucieszyła się Makówka).
Jak zbliżaliśmy się do pomnika na Kamieńskiego zakrzyknęłam „to tu wysiądę, bo stąd to na piechotę dojdę!”
„Na piechotę? To tak blisko? ” zdziwił się kolega i oświadczył, że w takiej sytuacji podwiezie mnie pod dom.
Bardzo sympatyczny jest ten Błędny Rycerz!
To i ja zahipnotyzowana piosenkami Koniecznego powiem dobranoc.
Spokojnych snów, Makówko:)
Też powiem już:
dobrej nocki, Wyspo:)
I udam się do swoich zajęć:)
Witajcie!
Na szary dzień Gienia z dobrym śniadaniem może coś pomoże?
Witajcie!
To prawda, dobre śniadanko znakomicie ubarwia szary dzień!
Niech on będzie kolorowy. O ile to możliwe.
Mroźne nieco, ale jużdomowe dzień dobry, Wyspo:)
Jużdomowe, ale przedspacerkowe czy po?
Pojednospacerkowe i przeddrugospacerkowe:)
Chociaż tak sypie, że waham się nad niewybywaniem:)
Jak stan wahadła?
I znów biało pod blokiem.
A miało być kolorowo…
„Wokół mnie gorąco, bezpiecznie.
Słońce topi serce – bajecznie.
Uwielbiam cały świat za dobre słowo,
Ubóstwiam właśnie tak kolorowo…”
(„Zaopiekuj się mną” – Rezerwat)
😉
Witaj, Tetryku:)
Zaopiekuj się mną!
Nawet gdy nie będziesz chciał?;)
Skąd takie przypuszczenie?
To przez pana Andrzeja. Adamiaka:)
U nas też biało. I wciąż dosypuje:)
Witaj, Makówko:)
Witaj Leno!
Chciałam powrotu zimy to marudzę, że nie o to chodziło…
Też chciałam i to, co jest, mnie satysfakcjonuje:)
Bo u Ciebie jest zima, a u mnie na termometrze teraz coś na granicy minus 1, a zero, czyli za chwilę będzie bryja, a nie śnieg.
Tu jest -3. Trochę wieje. Trochę posypuje. Więc – tak. Całkiem zimowo jest:)
Powszystkospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Wieje wiatr. Pod stopami chrzęści koronkowa warstewka śniegu. Siecze grad. Galop poszarpanych na strzępy chmur po bezgwiezdnym niebie. Trzaska mróz. Zimnobrylantowa poświata przeszywa struchlałe pnie. Zgrzyta lód.
Tak to jest, gdy nie słucha się przeczuć;)
Dwie bohaterskie istoty pośród struchlałych pni i poszarpanych strzępów chmur! Obrazek godny pędzla mistrza!
Bardzo być może, ale cóż robić, gdy my tylko piórem dysponujemy;)
I to tylko niektóre z was!
Ta druga ma ogonek!
A ta pierwsza różki… 😉
I jak żyć? Jak żyć?
Z różkami i ogonkiem!
Możecie dokupić węgiel… 😉
Kojarzysz prof. Zina?
Albo chociaż czapkę;)
Czapką się kiepsko rysuje. Piórkiem i węglem Zin rysował całkiem udatnie! 🙂
Chyba że to „czapka z piór”;)
A makówka idzie pakować plecak.
Czyżbyś znów chciała niedzielnie (to znaczy – dzielnie) wyciec?
Uhmu…no ileż można siedzieć w domu?
Jesteś pewna swoich sił?
Ani trochę. Cały dzień dziś się kiepsko czuję…
Dobranoc!
Może jednak warto przedłożyć wypoczynek nad szwędactwo? Rozważ to, proszę! Spokojnych snów!
Dziękuję za troskę,wiem, że mi dobrze życzysz.
Dziś jest łatwa wycieczka.
Spokojnej nocki, Wyspo:)
Witam Państwa już z autobusu.
Ależ ci się udała pogoda!
Tak!
Super jest!
Witajcie!
Czy to już świta? bo tak jakoś jasno się zrobiło…
Wybywam. Będę wieczorkiem 🙂
Wieczorem to i ja będę
Dzień dobry, bezpiecznie z powrotem w domu.
Byłem m.in. (tzn. głównie) na targach książki w Poznaniu, spotkałem prawie wszystkich, których chciałem spotkać, załatwiłem parę ważnych spraw, nabyłem kilka książek… Działo się sporo, aczkolwiek nie tak, żeby opisywać.
Brawo Ty!
A ja byłam na bardzo ciekawej wycieczce zakończonej ogniskiem.
Wracamy już,jedziemy.
No to bezpiecznej i szerokiej drogi powrotnej!
Witaj, Quacku Powrócony:)
(Przerwa)
Ktoś tu ma dziś urodziny.
Jo! Wszystkiego, co byś chciała!
(w tym kieliszku jest Prosecco)
I niczego poza tym! 😉
Przyłączam się, cały czyściutki i odszykowany na imprezę
Zdrowia, spokoju i wielu wizyt w ukochanych miejscach, czy na Ziemi Przodków, czy we Włoszech…
Sto lat!
(nie dlatego, żebym czerwonego żałował, ale jak ma być prosecco…)
O. Dziękuję Makówko! Tetryku i Quacku takoż (ukłony dla Ani).

Wróciłem. Byłem niespodziewanie na ciekawym spotkaniu z Andrzejem Lederem — autorem m.in. Prześnionej rewolucji.
Opowiesz coś więcej?
No to ja opowiem jak spędziłam niedzielę.
Nie tak intelektualnie, jak Tetryk, ale turystycznie i poznawczo.
Plan był taki:
rezerwat „Pazurek”
– rezerwat Smoleń z Zamkiem „Pilcza
– Okiennik wielki
-Zamek Morsku
– rezerwat „Góra Zborów”
– zamek Bobolice
Uznałam, że będzie to łatwa wycieczka w sam raz dla rekonwalescentki.
I zasadniczo tak było, ale jednak trochę podejść pod górę było i wspinania się po skałach.
Na koniec -ognisko z kiełbaskami i płynami rozweselającymi.
Czekaj, to ile było tych zamków? I ile kilometrów między nimi, na tej łatwej wycieczce w sam raz dla rekonwalescentki?
To jednak była łatwa wycieczka, choć niektóre podejścia strome (ale krótkie), bo część odległości pokonywaliśmy busem.
To chyba nawet (jakbyście chcieli) mogłoby być pięterko.
A co z dziewczynami na Malcie?
Miałam robić, gdy proza życia zmusiła mnie do biegania w te i wewte i jeszcze na tyle zestresowała, że jakoś …nie udało się.
To trudniejsze zadanie, bo trzeba powybierać zdjęcia i przypomnieć sobie coś, co czas pozacierał. I ułożyć to w jakąś całość.
A takie coś, co było TERAZ i parę godzin to łatwiej.
A, jak busem, to inna rozmowa.
Mroźnie rozgwieżdżone (czy groźnie rozmwieżdżone?) dobry wieczór, Wyspo:)
Planowałam dziś birbancką niedzielę, bo ostatni tydzień dał mi trochę w kość. Oprócz miękkiego kocyka miał być kociołek gorącej czekolady ze szczyptą chili i kropelką whisky, imbryk mocnej herbaty, paczka ulubionych cukierków i randka z niejakim Gabrielem Garcíą M. – jednym z najbardziej interesujących mężczyzn przełomu wieków…
Cóż…
Rozkładanie kocyka przerwał telefon z w e z w a n i e m.
Już i natychmiast byłam potrzebna. Tak natychmiast, że podjeżdżał już po mnie mąż koleżanki. Na wezwanie zareagowałam prawidłowo – byłam zwarta i gotowa w ciągu kwadransa. A że nie lubię być od nikogo uzależniona – nie czekając na cudzego męża, wsiadłam w swój samochód i pojechałam, bo wiedziałam – dokąd.
Sprawą niecierpiącą zwłoki okazało się… ochrzczenie nowego pieco-grilo-rusztu…
Było bardzo przyjemnie, towarzystwo urocze, potrawy znakomite, a aromaty nieziemskie. Zwłaszcza trunków, których jako kierowca – nawet nie próbowałam tykać:)
Szczęśliwe i zadowolone wróciłyśmy niedawno do domu.
Ciekawe, co nie pozwoli mi pobirbancić w przyszły weekend:)
No tak…
Tetryk się intelektualizował, Quack dodompowracał, Makówka krajoznawczyła… I tylko ja – piecuchowałam… Chlip!
😉
Ech, wiesz, na takie piecuchowanie-grillowanie-rusztowanie to bym się zamienił (zaraz zaraz, rusztowanie? Słowotwórstwo wiedzie czasem na manowce
)
Dobrze, jeśli manowce są konstrukcyjne;)
I konstruktywne!!!
🙂
Ja też bym chętnie tak popiecuchowała.
Na to żeby tak piecuchować, jak ja dzisiaj, to trzeba najpierw nie skorzystać z czyjejś uprzejmości;)
Witaj, Makówko:)
Za to ja miałem okazję napić się po dyskusji fundowanego przez teatr wina (a nawet w trakcie, podczas „stand’up-u filozoficznego” byłem częstowany whisky!) 🙂
To znakomicie ułatwia rozmowę na tematy filozoficzne. In vino veritas 🙂
🙂
…in aqua sanitas…
…ale kto przy zdrowych zmysłach zagłębia się w tematy filozoficzne?
Tak to jest: „nie bądź piękna, nie bądź mądra, nie bądź nadgorliwa – miej szczęście w życiu…” 😉
Witaj, Tetryku:)
Dobry wieczór!
Szczęście zawsze się przyda. Ale czemu rezygnować z innych zalet?
Bo jakieś wady trzeba mieć;)
Ja na ten przykład nałogowo zajadam się cukierkami;)
Ooo, to jednak trochę nie za fajne, że nie skorzystałaś z trunków.
Ale cała reszta faktycznie bajeczna.
Czy ten pieco-grillo-ruszt to na świeżym powietrzu?
No, przedobrzyłam:) Pani domu trochę osłupiała, widząc mój samochód, a potem już tylko się śmiała:)
Tak. Ten pieco-grill jest podwórkowy.
Tymczasem wstawili go do takiej trzyściennej wiaty, w której budowę dachu odłożyli do wiosny:)
To i ja zmykam.
Dobrej nocy!
Muszę przyznać, że dzień odpoczynku wykończył i mnie, więc:
miłej nocki, Wyspo:)
Dzień dobry. Tutaj wciąż jeszcze w sporej części biało.
A na Wyspie wcale. Pani Gieniu, poprosimy.
Witajcie!
Może dzisiejszy wiosenny dzień będzie mniej wyczerpujący?
Witajcie!
Też jakoś zmęczona jestem po wczorajszym wypoczywaniu,
Deszczowo uśmiechnięte dzień dobry, Wyspo:)
Ufff – jak miło być już w domu. Nawet jeśli tylko na trochę:)
Home, sweet home! 😉
Dobry wieczór!
„To właśnie tutaj zwykliśmy powiadać: co za
pogoda, wiatr huczy w gałęziach topól, będzie
padać, dobry wieczór, ach, cóż za koszmarna noc
i ten dzień zawsze dobry…”
(„Dom” – E. Diego,
tł.: A. Nowak)
Witaj, Tetryku:)
Ten dzień zawsze dobry… 🙂
🙂
Po pracy i na przerwę. Jakoś jakby ciężej po weekendzie…
No to jestem, czyściutki i tego, radosny. Na Wyspie.
W ogóle dostałem propozycję adminowania branżowym forum na Facebooku i przyjąłem ją (pro bono), nie jest to mam nadzieję BARDZO czasochłonne, ale pewnie chwilę też mi to zajmie.
Jako jedyny, czy w zespole?
W zespole, w zespole, sześcioro adminów. Do ogarniania jest forum na 1000+ osób, jedna osoba by nie dała rady.
Gratulacje, brawo!
No, to jest bardziej odpowiedzialność niż zaszczyt 🙂 ale dziękuję, mam nadzieję, że obejdzie się bez wertepów (a bywają, tak raz na rok, raz na dwa lata).
To dobrze, będziesz się mógł stopniowo wdrażać 🙂
Już zaczynam, powolutku. Robota jest głównie przy przyjmowaniu nowych osób (bo są warunki przyjęcia), ale z czasem i pewnie inne sytuacje zajdą.
To życzę, żeby to wyzwanie dało Ci wiele satysfakcji, Quacku:)
A dziękuję! Być może będzie okazja się podzielić wrażeniami (na jakimś tam poziomie ogólności i po anonimizacji).
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Rządy panien Mżanien nastały:)
Na początku spacerku obie nieco (jedna – obuwniczo, druga – łapkowo) przeciekłyśmy. W połowie zaliczyłyśmy masowy ślizg do samochodu. Potem nas jeszcze trochę poślizgało powrotnie, a przy bramie przeciekłyśmy po raz drugi:)
No, u nas to też jest problem. Buty zimowe mi się rozkleiły (lewy), a niezimowe właśnie mają oddychającą membranę, która na śnieg albo mocniejszy deszcz się nie nadaje, więc muszę uważać, gdzie chodzę i czy czasem nie w głębokim śniegu.
Dobry wieczór (porowerkowe)!
🙂
Mnie w przeciekaniu najbardziej deprymują nagłość i niespodzianość:)
I ten dreszcz pełznący po stopie, brr
O to to!
Ciekawe, czy po włochatej też tak pełza… 😉
Wcale nie mam aż tak owłosionych!
Kiedyś na jednym z blogów autor, chcąc zareklamować innego blogera -fotografa, napisał o nim i na dowód wstawił zdjęcie. Dzika. Jedna z komentujących momentalnie zadała żartobliwe pytanie, które nasunęło się chyba wszystkim:
„To jest ten fotograf?”
Na co fotograf odparł:
„Fakt! Trochę się zapuściłem… Ale jak się ogolę…”:)
Zadzidziowo wracam do domu!
Wracaj również bezpiecznie!
Wróciłam! Jestem!
Ale pomieszałam -piwo, wódka, domowe wino i w ogóle tego nie czuję.
Umykam coś zjeść, jakąś kolację…
Najwyższy czas!
Hm. No jednak z mieszaniem uważałbym. Ale jak nie czujesz, to może mieszałaś rozsądne ilości.
Otóż to!
ROZSĄDNE.
Też umykam:)
Dobranoc, Wyspo:)
Dobranoc!
Dzień dobry, coś dzisiaj się szykuje pracowity dzień.
Coś na pokrzepienie od Gieni?
Witajcie!
Gienię poproszę o dwa jajeczka na miękko, talerz serów i wędlin, sałatkę i dobrą, mocną herbatę.
Witajcie!
Ależ Makówka sobie dogadza! Widać – światowy człowiek!
Skoro „światowo” to jeszcze jakieś owoce i chrupiący rogalik z dobrym nadzieniem. I sok ze świeżo wyciśniętych pomarańcz.
Witaj Tetryku!
U Gieni wszystko jest! 🙂
Umykam…
Miłe spotkanie,potem knucie biurowe,potem knucie na Zoomie…
Do popotem zatem
Quackie – czytam (wreszcie) OBOWIĄZKOWĄ lekturę i jestem oczarowana. Ale tych emocji jest znacznie więcej, nie tylko oczarowanie.
Well done! I dziękuję.
To ja bardzo dziękuję za życzliwe przyjęcie.
A w ogóle to dzisiaj jestem po pracy i właśnie jadę na spotkanie.
Odezwę się po powrocie!
Jasne 🙂
O! Jaki długi podpis!
Dobry wieczór, Jo. 🙂
No i powiedz KTO go tam wsadził??? I JAK?
1. Wyciągnij przed siebie ręce (lub połóż dłonie na stole)

2. Przyjrzyj się uważnie paluszkom…
4. Zaobserwuj, który się najbardziej/najszybciej zaczerwienił…
5. To on!!!
Uuu… to my tu musimy sobie poważnie porozmawiać!
Kto z kim?
Joanna Piotrowicz z Jo czy obie z paluszkiem?
Dobranoc!
Pochmurne i niewyspane dzień dobry!
Może Gienia ma coś na niedospanie i miły dzień?
Dzień dobry! No mam nadzieję, że ma. Tutaj dość mocno wieje – co by było dobre na taką pogodę? Coś zatykającego?
Mocna herbata dla mnie!
A potem świeże chrupiące bułeczki, pasta serowa, pomidory i jakieś owoce.
Ohoho, na bogato!
Ja jak zwykle, tylko banana i witaminki.
I zmykam popracować.
Wystarczy jeden banan codziennie, aby uśmiech nie schodził z twarzy?
Chyba nie wystarczy
właśnie byłem w tym celu (żeby uśmiech…) u dentysty. Będzie dłuższe leczenie, ale wszystko pod kontrolą.
Witajcie!
Coś zatykającego? Może „koreczki” z kiełbaski?
Eeee…z kiełbaski? Coś ciekawszego poproszę -łosoś, sery, owoce.
To ja po pracy, po wizycie u stomatologa i zdecydowanie na przerwę.
Melduję, że jestem w domu.
To ja się domeldowuję (tylko na Wyspie, nie bój nic, nie do Ciebie do domu
)
Ależ czemu nie? Wniósłbyś swoją empatię i życzliwość do ludzi.
Ale zajmuję sporo miejsca!
No trudno!
„Nikt nie jest doskonały!”
Ja też jestem w domu, udało mi się nieco nadrobić lektury 🙂
A propos lektur: czytam teraz „Pilot ci tego nie powie” Patricka Smitha w przekładzie Jolanty Sawickiej, znakomite kompendium wiedzy o lotnictwie pasażerskim z punktu widzenia pilota zawodowego, który jest jednocześnie pasjonatem lotnictwa jako takiego, samolotów etc. Co jakiś czas pojawiają się pytania od pasażerów, którzy chcieliby wiedzieć coś więcej na temat tego, co się dzieje podczas lotu i na lotnisku.
Nieoczekiwanie mroźne dobry wieczór, Wyspo:)
Cały dzień tak ładnie uśmiechało się słoneczko, że nawet termometrom drgnęły serca i poszybowały w górę;)
Wiosennie wyszykowane spacerkowałyśmy, póki nas mrozik nie zaczął podszczypywać, zmuszając do odwrotu:)
Mroźny, ale za to pogodny. Taki klimat, że żeby było czyste niebo, to musi wyszczypać w policzki i inne odsłonięte części ciała.
Dobry wieczór!
Toteż ja nie z pretensjami:)
Poza tym – w pewnym wieku to już się trzeba cieszyć, że choć mrozik chce tu i ówdzie podszczypać… 😉
Dobry wieczór, Quacku:)
Formuła sędziego Deckerta?
Dobry żart tymfa wart;)
Ja tam w ogóle nie jestem za szczypaniem. No chyba że ktoś BARDZO sobie tego życzy, np. żeby upewnić się, że jest na jawie.
Bo szczypanie przeważnie wredne jest.
Ale podszczypywanie raczej delikatne, bez zamiaru zrobienia przykrości czy krzywdy – patrz suto marszczone spódnice;)
A taka Psiulka np. – podszczypuje? Bo znam psy, które potrafią to robić, czasem w niewinnej zabawie, czasem dla pokazania dominacji, a czasem rzeczywiście złośliwie i po kostkach.
Hmmm… suto marszczone spódnice zachęcają do podszczypywania? Nigdy tak na to nie patrzyłem… 😉
Pewnie mogą zachęcać, Tetryku:)
Ale także tę czynność zbierania materiału nazywa się podszczypywaniem, uszczypywaniem, a zmarszczenia – szczypankami:)
Tak, Quacku.
To psia dziewczyna, a one w taki sposób okazują sympatię, przywiązanie – delikatnie podgryzając:)
A to miłe – że można mieć podszczypywanie BEZ mrozu!
🙂
Ja średnio to lubię, ale raz dziennie przez mniej więcej pół godziny pozwalam jej na tak zwane: hulaj dusza – piekła nie ma! I wciąż nie mogę nadziwić się temu szczęściu, które od niej bije, gdy na przykład z dumą obnosi z prawa na lewo i z lewa na prawo moją pochwyconą delikatnie dłoń, a jej merdający ogon osiąga taką prędkość, że cud, iż jeszcze nie odpadł:)
To zabrzmiało, jakbyś sobie odkręcała tę dłoń w celu obnoszenia przez Psiulkę?!
Możliwe:) Ale z mojej perspektywy jest to po prostu przesuwanie całej ręki z prawa na lewo i z lewa na prawo:)
Takie chłodne powitanie! Dobrze, że zdołałyście zemknąć – zwłaszcza, że niektóre z was nie były w futrze! 😉
Uszczypliwe – wręcz:)
Niektóre z nas nie miały nawet porządnej kurtki:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
A Psiułka się nie chciała podzielić?
Ależ chciała. I dzieliła się – całe siedzenie było w sierści;)
W tej chwili plus 1 stopień. Do mrozu trochę brakuje, ale łaziłam od 17 do 22 i teraz już wiem czemu tak zmarzłam.
Znaczy — albo za wolno, albo za długo myszkowałaś. Ale miło było?
Oj!
Burzliwie. Mam takiego kolegę, który zwykł mawiać „przeplatanka emocji”.
U nas -3.
A cały dzień było powyżej dziesięciu, przez chwilę nawet +15:)
Witaj, Maczku:)
Witaj Leno!
Zmarznięte dobranoc!
Spokojnej.
Mam nadzieję, że odtajałaś pod kordełką…
Też będę się już żegnać, bo wczoraj miałam ciężki dzień, dziś – też, a jutro nie zapowiada się lepiej:)
Poza tym wczorajszy dzień był też przykry i jeszcze po nim nie ochłonęłam. Ale jak już ochłonę – to wysmażę taki nobelon, że… drżyjcie narody:) Tytuł już mam:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Spokojnej. To ja również zmykam, niesiony nadzieją na nobelon!
Czekamy, bo to znów urosło.
Witajcie!
Nowy dzień – nowe nadzieje. Czekamy, Leno!
Dźbry, dość nawet wyspane. Ale nie pamiętam nic a nic ze snu.
Słoneczne dzień dobry!
Jezioro,piasek,sosny…
Trochę słońca, trochę chmur,chłodny wiatr…
Dobry wieczór, po pracy i właściwie niewielu więcej rzeczach.
I na przerwę.
Pojawiam się i nie zniknę tak prędko
Gdzie nobelon?
Spokojnie, Lena napisała, że musi ochłonąć po faktach, które opisze. I na razie ma tytuł, a reszta przyjdzie później
Pewnie tam, gdzie pięterko o łatwej wycieczce;)
Dobry wieczór, Makówko:)
Dobry wieczór Leno!
Jak tam, gdzie pięterko o łatwej wycieczce to już wiem gdzie -w planach!
Już nieco odetchnięte pospacerkowo dobry wieczór, Wyspo:)
Dzień był wyczerpujący, ale niewielki mrozek podziałał orzeźwiająco, rozgwieżdżony firmament – regenerująco:)
Dobry wieczór. Tutaj wyjątkowo spokojnie, jak na możliwości tego miejsca w czasoprzestrzeni
Mogę, oczywiście wstawić jakiś nobelon (nie ten o przykrościach, bo potrwa trochę, nim ochłonę…), ale myślałam, że teraz Makówka coś buduje:)
Dajcie mi z pół godziny. Zjem później. Albo jutro;)
A ja zrozumiałam, że zgłosiłaś chęć budowy i zaniechałam budowania.
Zresztą jakaś skapcaniała jestem i śpiąca i niezdolna do używania komórek szarych tych moich nielicznych.
Ok. To zrobię. Chyba, że jednak wolisz Ty?
Rób, rób.
Ja następnym razem.
Dobranoc Wyspiarze!
Spokojnej!
Dotarłem do domu! Jest kolacja!
A mogło jej nie być?
Już jej nie ma!
No, to jest tempo!
A to dopiero włóczykij!
A ja zmęczona chyba tym widokiem jeziorka jestem i znikam, pa
Dobrej nocki, Makówko:)
Po spotkaniu z pomysłowym panem Ignacym zapraszam na nobelonikowe pięterko:)