Wpis z 18.12.22 https://madagaskar08.pl/2022/12/18/cypr-w-listopadzie-czesc-1/ zakończyłam na dniu 23.11.22 i obietnicą ciągu dalszego.
Teraz bez wstępów będę kontynuować
24.11.22
To był dzień, kiedy zgodnie z zapowiedziami nastąpiło załamanie pogody. Rano na błękitnym niebie pojawiły się chmurki.

Które robiły się coraz ciemniejsze, deszczowe.

No i lunęło. Pobiegliśmy do pobliskiego hotelu i tam przycupnęliśmy pod daszkiem na schodach.
Zrobiła się silna ulewa z wiatrem, więc miła recepcjonistka zaprosiła nas do środka. Okazało się, że była kiedyś w Warszawie, gdyż ma tam kogoś z rodziny, więc jej życzliwość do nas wzrosła.
„Daj palec, wezmą rękę” – Makówka nieśmiało zapytała o możliwość skorzystania z ubikacji.
Na paluszkach zeszłam na dół po schodach, starałam się przemknąć niezauważenie, żeby nie narażać recepcjonistki na jakieś kłopoty z powodu wpuszczenia obcych.
Wyszłam z ubikacji, na paluszkach, szybko pobiegłam do wyjścia, ale pomyliłam kierunki. Wydawało mi się, że mam przed sobą wyjście na podwórko, a tymczasem były to idealnie czyste oszklone drzwi.
No i z impetem wpadłam na szybę, rozbiłam nos, krew się lała, a z wszystkich pokoi wybiegli ludzie, aby mnie ratować. Plasterki, dezynfekcja itd. A chciałam, aby mnie nikt nie zauważył!
Potem się rozpogodziło, więc lekko oszołomiona, z opatrunkiem na nosie kontynuowałam wędrówkę wzdłuż wybrzeża.






Teraz maszerujemy oddalając się od wybrzeża

Natrafiamy na taki stoliczek z pieniążkami. Też tu coś dokładam z nadzieją, że jeszcze kiedyś wrócę na Cypr.

Tereny wojskowe, my skręcamy w bok, a w kolejnym dniu wrócimy w to miejsce, ale od innej strony.

Teraz zdjęcie, na którym pokazuję na skałkę (Cape Greco), która będzie celem naszej wędrówki, ale dopiero 27 listopada.

Wracamy znów w pobliże morza, aby nacieszyć oczy skałami oraz kolorami morza i nieba.


Do hotelu wracamy wzdłuż wybrzeża, patrząc ze strachem w niebo czy zdążymy przed deszczem.

Cdn.
Na koniec jak kogoś znudził Cypr zdjęcie z wycieczki na Mogielicę z 7 .01.23.

Tak dla porównania – co wolicie Cape Greco czy Mogielicę?
Zapraszam po trochę słońca na Cypr, a na koniec znajdzie się coś dla tych, co lubią kałuże.
Nie no, wiadomo, że o tej porze roku wolałoby się Cypr 🙂
Sugestywnie pokazałaś te chmury, nie ma co!
A incydent z nosem i szybą przypomniał mi, jak znajomy na studiach wykonał dokładnie ten sam numer na którymś ze ścisłych wydziałów UW, idąc z roztargnieniem godnym anegdotycznego naukowca, z tym że on ma do dzisiaj pamiątkę, bo nos wtedy złamał.
Wybrzeże przepiękne, jak już pisałem, pasjami lubię te dziury i zakamarki tuż nad wodą, gdzie sobie mieszkają różne żyjątka wodne, ziemne i ziemnowodne.
Pieniążki robią wrażenie, jakby po zebraniu w tym miejscu odpowiedniej sumy robiła się pogoda (trochę jak ze Smokiem Wawelskim ziejącym ogniem na SMSa).
No i oczywiście niecierpliwie czekam na nasz ulubiony ciąg dalszy, w tym zwłaszcza z tego Cape Greco!
Dziękuję Quacku za komentarz.
Też bym wolała Cypr niż ten deszcz za oknem. Ci panowie, z którymi byłam na Cyprze są teraz w Turcji, opalają się, kąpią, eh..
Mój nos był kiedyś złamany (w innych okolicznościach), więc tym razem zakończyło się tylko lekkim uszkodzeniem.
Też uwielbiam takie wybrzeża.
Połączenie położenia pieniążka na stoliczku ze zrobieniem się pogody i smokiem wawelskim na smsa bardzo mi się podoba. Tylko ktoś o takiej kreatywności jak SZANOWNY PAN TŁUMACZ mógł wymyślić coś takiego!
Tak mi się skojarzyło z interesownością niektórych(?) nacji śródziemnomorskich
Tak, zarówno chmury jak i błękitne nadcypryjskie niebo są bardzo sugestywne, zwłaszcza w kontekście widoków zza okna 🙂
Jeszcze są 3 1/2 dnia do opisania.
Będzie więc trochę nadcypryjskiego nieba. Chmurki też będą.
(A teraz umykam, dobranoc!)
Ja też. Dobranoc!
Dobry wieczór, Maczku:)
Czyli błękitów ciąg dalszy.
Bardzo dynamiczne te burzowe chmury. Ciekawie obrazują dramatyzm Waszej ucieczki. Przykro, że punktem kulminacyjnym przygody był Twój rozbity nos. Dobrze, że wszystko skończyło się plastrami, a nie – nastawianiem lub szyciem nosa.
Mi tam kałuże nie przeszkadzają, jeśli mam szczelne bity. A latem to nieszczelne nawet lepsze;)
Miły ten egzotyczny spacerek z Tobą po dzisiejszych krajowych mokrościach:)
Dobry wieczór Leno!
Dziękuję, że zajrzałaś mimo tak późnej pory pooglądać błękity i chmury.
Nos okazał się niegroźnie rozbity. Największy stres był spowodowany tym, że bałam się awantury czemu ktoś obcy pęta się między pomieszczeniami biurowymi, ale wszyscy byli bardzo mili i zatroskani.
Na wycieczkach gdy mam turystyczne buty też nie boję się błota.
Wyspa zwariowała i nie wiem czemu komentarz ukazał się nie jako Makówka, ale Ewa Łukasik (no dobra, to ja i tak wszyscy wiedzą, ale hm Rodo i te rzeczy…
Miłych snów, Wyspo:)
Miłych snów Tobie Leno i wszystkim Wyspiarzom.
Witajcie!
Widzę, że poszedłem spać tuż przed twoją publikacją 🙁
Jedyne, co mnie nieco usprawiedliwia, to nieświadomość i fakt, że i tak jestem niezbyt wyspany 🙂
U nas w budynku też się zdarzyła podobna, nosowa historia i od tego czasu na wszystkich szklanych drzwiach na wysokości wzroku jest wymalowany szary pas. Więcej już się takie wypadki nie zdarzały.
Witaj Tetryku!
Usprawiedliwia Cię fakt, że wcześnie rano wstajesz do pracy.
Pięterko nie ucieka przez noc.
Miłej pracy,bez wirków.
Deszczowo witam Wyspę!
Dzień dobry, zastanawiam się, czy się wyspałem, czy nie… Chyba jednak nie bardzo.
Poprosimy panią G., chyba wyspana?
Ja się nie zastanawiam, ja WIEM, że się nie wyspałam.
Czy Gienia ma jakiś pomysł na śniadanie dodające energii?
Tzw. śniadanie angielskie. Mnóstwo smażonego, fasolka w sosie, bekon, jajka sadzone, paróweczki, nie pamiętam, co tam jeszcze, generalnie mnóstwo kalorii, nie ma szans po tym zasnąć, a jak się nawet przyśnie, to wystarczy, że się człowiekowi odbije i sobie przypomni śniadanie…
To ja poproszę jajka na miękko i grzanki. Padam na nos z niewyspania.
Niewyspana i zdegustowana deszczem jednak umykam, zamiast siedzieć w domowym ciepełku.
Do popotem…
Uśmiecham się w przelocie!
Praca wykonana, nawet nieco ponad założoną normę.
I na przerwę!
No i doleciałem z powrotem…
A ja wracam do domu. Ale autobusem (nudy!), a Tetryk lata…
Kolacja i knucie.
Bęc. I spadłem z rowerka prosto na Wyspę.
„Jest wyspa wyspa za morzem…
A kiedy kiedy wichura nadciągnie od morza
I gałąź o gałąź o gałąź O gałąź zastuka
Zaczyna się wielkie jesienne spadanie…
Bęc bęc już jeden leci
Pac pac pac już drugi spadł…
(„Wyspa” – M. Dutkiewicz)
Dobry wieczór, Quacku:)
No więc tę piosenkę pamiętałem z dzieciństwa, ale przez długi czas nie mogłem jej skojarzyć ani z wykonawcą, ani z tytułem. Dopiero ostatnio, w ciągu ostatniego roku, jak się wziąłem za retrospektywne słuchanie Dwa Plus Jeden…
🙂
Miałam podobnie:)
Kiedyś podsłuchiwałam (często to robiłam, bo wstydziłam się wejść) pod drzwiami Brata, jak sobie muzykuje z kolegami i usłyszałam śpiewającą dziewczynę. Bardzo mi się spodobał jej śpiew, ale długie lata nie mogłam zidentyfikować głosu z postacią. Aż tu pewnego razu Kneź (z Kneziowiska) wstawił u mnie piosenkę i wtedy rozpoznałam głos:) To była Jana Diagilewa:)
Nie znałem, ale życiorys smutny. No i ten – wg Wikipedii – punkrock dość dyskusyjny, jak na standardy punkowe. Niemniej głos charakterystyczny i godny uwagi.
Punkowa była raczej poetyka tekstów:) Dosadne, często dysfemiczne okreslenia:)
A, to pewnie tak, z tym się po prostu nie zdążyłem zapoznać.
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Cały dzień Miasteczko spowite gęstą mgłą.
Dobry wieczór Leno.
A Kraków dziś cały zadeszczony.
Hop, hop, Leno, jesteś tam?
Bo zza mgły ledwie Cię widać 😉
Dobry wieczór!
🙂
Jestem:)
I – zgadłeś – widoczność była znikoma, przechodnie też;)
Z drugiej strony, jak jest mgła, to dźwięki lepiej się przenoszą (zgodnie z tym, że szybciej biegną w wodzie niż w powietrzu). Więc i wołanie lepiej słychać.
Dobrze, że się znalazłaś!
I nawet nie musiałam długo szukać;)
Witaj, Tetryku:)
Kochani, czas na mnie, dzisiaj trochę wcześniej, ale jutro zapowiada się pracowity dzień. Dobranoc!
Dobranoc, Quacku:)
A ja skończę swoje mereżkowanie, skoro ręce mi trochę odpoczęły, i też znajdę sobie objęcia jakiegoś boskiego Hypnosa;)
Dobranoc, Wyspo:)
Dzień dobry, od wschodu jakoś różowo i nic dziwnego, bo słońce wzeszło 23 minuty temu.
Pani Gieniu, widziała pani, jakie śliczne niebo?
Witajcie! Dziś nieco później, bo usuwałem drobną awarię…
Słonecznie witajcie!
Słonecznie! Niektórzy mieli dzisiaj fart, po pięknym niebie rano wszystko się zachmurzyło i przez cały dzień znowu był niskowiszący sufit nad głową
Ale praca poszła całkiem sprawnie. I teraz z czystym sumieniem mogę na przerwę.
Coś wszyscy dziś zapracowani… 🙁
Już biegnę z dobranocką! (I dzisiaj mam przerwę w kręceniu)
To dziś nie będziesz taki zakręcony? ani nakręcony?
Nie, robię sobie dzień przerwy. I następny w niedzielę, kiedy mam spotkanie branżowe na zoomie.
Coś nam dzisiaj panie nie dopisują… Tęskno…
Jestem.
Hej hej. Tak lakonicznie jesteś?
Ok, to rozwinę.
Cały dzień w domu, wieczorem byłam w teatrze.
Scena pod ratuszem, „Wujaszek Wania”.
Z moim synem; zachwycony sztuką.
Mnie też się podobało. Dodatkowym miłym akcentem było spotkanie znajomych z KODu, więc chwila rozmowy w czasie przerwy (bilety były rezerwowane kanałami Stowarzyszenia, więc na sali sporo znajomych)
A, to zmienia postać rzeczy. Obawiałem się, czy co się nie stało.
Dziękuję za troskę Quacku!
Uśmiechnij się! 🙂
Tetryku !Skąd wiesz, że jakoś nie potrafię?
Nawet po spotkaniu z wujaszkiem? Spróbuj!
Śmiechu było mało, więcej zadumy nad sensem życia. Mnie skłoniło to do smutnych refleksji i wniosków.
To i ja mówię dobranoc.
Dobrowieczorne dobranoc, Wyspo:)
Dzień dobry, za oknem znów ponurawo, lepiej na Wyspie 🙂
Pani Gieniu, zapraszamy!
Witajcie!
Obserwuję powyżej ciekawą redefinicję wieczoru!
Zredefinitywnym powitaniem mówię dziendobry!
Kardiolog,a tu takie słońce
Czy kardiolodzy są cieniolubni?
Nie chcą badać na wycieczce. Każą przychodzić do gabinetu, a tam nie ma słońca.
Znaczy, jednak cieniolubni…
I jeszcze ukryci za maskami.
Jestem w domu i już będę. Spotkanie z Kazimierą Szczuką zostało odwołane.
Ubytek przegrody międzykomorowej, przeciek lewo- prawy i znów mam biegać po bieżni-skierowanie na badanie na maj. A potem …się okaże.
Właśnie już coraz gorzej z tym po górach. Nigdy nie byłam mocna, ale coraz bardziej nie daję rady i nie nadążam za innymi (w moim wieku, a nawet zdecydowanie starszymi).
Po pracy. Przez ostatnie kilka dni udało się po troszku nadrobić tyle, że w poniedziałek, 23 stycznia powinienem skończyć etap I. Potem etap II i następne zlecenie i tak dalej. Zapowiada się pracowity rok….
Trochę
ale trochę i
Większy urlop na początku lipca. Plus mniejsze wyjazdy po drodze.
A teraz już na przerwę.
Nagrałem 2 minuty gadania. Zajęło mi to 2 godziny…
Samo życie!
Korzystając z bycia makówką domową pozwoliłam sobie na zbudowanie pięterka bez pytania, czy ktoś coś buduje.
Proszę oba wpisy potraktować jako jeden, czyli bez przeszkód publikować, gdy ktoś miał takie plany.
Zapraszam piętro wyżej, albo raczej -zapraszam do nadbudówki tego pięterka.
Uf, jestem. No to co, piętro wyżej by się trzeba wspiąć.
Witajcie!
Nadal piękną wiosnę mamy tej zimy
Bry, mokro za oknem. Ale już nie pada.
Miałem sen, coś jak thriller/ kryminał z akcją osadzoną w szpitalu: jakiś stażysta zabił pana obsługującego aparaturę (czyli, hm, technika?). Mniejsza o motywy. Narracja na szczęście trzecioosobowa. Ale obudziłem się przed zakończeniem, więc nie wiem, czy mu uszło na sucho. Różne rzeczy wskazują, że chyba raczej nie.
Noc pełna wrażeń, no.
To teraz poproszę panią G. z czymś dobrym na uspokojenie.
Materiał na nowego Lajkonika?
Szaro-bure dzień dobry!
Mnie się śniło, że wyszukuję na szybko czarne ubrania na pogrzeb.
To było w mieszkaniu na Galla, czyli tam, gdzie mieszkałam z moimi rodzicami. Nie wiem, czyj to był pogrzeb i nie chcę wiedzieć.
Coś na uspokojenie, ale i pobudzenie (znowu źle spałam) panią Gienię poproszę