W ostatni weekend września (tak tak, ten następny był już mieszany, wrześniowo-październikowy, jeżeli piątek liczyć jako jego część) wybraliśmy się w Nasze Miejsce na Kaszuby. Pogoda dopisała o tyle, że nie padało, a to już pewien sukces, ale chwilami bywało pochmurno, więc zdjęcia wyszły jak wyszły. Dzisiaj nie tylko awifauna, ale także fauna bez skrzydeł, do tego flora i jeszcze mykobiota, czyli grzybki, te, co przez nie chłód rodzinnej kryptki, jak sądzę.
Na zdjęciach tego akurat nie ma, ale zebraliśmy jakieś ćwierć reklamówki kurek, podgrzybków i jednego niedużego borowika – zapewne tydzień później, po sporych opadach, wysypało tego więcej, no ale tydzień później byliśmy już gdzie indziej.
A teraz już zapraszam na jesienne zdjęcia.
Dobry wieczór na nowym pięterku, tak to wyglądało na Kaszubach, nad jeziorem.
Bardzo sympatyczne przyrodobycie…
Całkiem całkiem. I bateryjki trochę podładowane.
Pospacerkowe dobry wieczór na ptaszkowym pięterku:)
A dobry wieczór, dotleniony!
O, tak. Bardzo dotleniony, bo było dziś u nas piekło i szatani:) Zaczęli nam robić porządną drogę przed furtką, co zaowocowało tak niebywałym hałasem i wstrząsami budynku, że z samego rana zwiałyśmy, gdzie pieprz rośnie, czyli – w plener:) Wróciłyśmy koło siedemnastej, a potem wybyłyśmy jeszcze na zwyczajowy spacerek. Teraz nadrabiam pracowo, bo jutro od rana – powtórka z rozrywki, więc pewnie znowu umkniemy:)
Dobry wieczór, Quacku:)
Koteczka rzeczywiście prześliczna, Wygląda trochę jak czarny lis:)
Zdjęcie z panią sójką wydaje mi się bardziej letnie niż jesienne, a przecinka leśna, nie wiem, czemu, skojarzyła mi się ze spacerem Wokulskiego i panny Izabeli w trakcie grzybobrania:)
Jeśli chodzi o czarnobiałe zdjęcia – podobają mi się wszystkie, bo mam do takich słabość, a perkoz w nadświetlnej – cukiereczek:)
Jeśli chodzi o nieznany grzybek, wydaje mi się, że to któryś z łzawników i obstawiałabym rozciekliwy:) U nas nazywają go także „jodłowym”, jeden bóg raczy wiedzieć, czemu, bo jodeł u nas jak na lekarstwo:)
Gratuluję kolejnych udanych łowów:)
Znalazłem tego nieznanego grzyba, wedle wszystkich znaków na niebie i ziemi to śluzowiec, gładysz kruchy (edytowałem również podpis w galerii). Łzawnik – jak widzę w sieci – z koloru bardzo podobny, ale rośnie w mniej foremnych grudkach, gładysz to regularne kropelki lub (jak chciał jeden z portali przyrodniczych) kolbki.
Co do perkoza w nadświetlnej, to jak robiłem zdjęcia, to to w ogóle tak nie wyglądało, dopiero jak zobaczyłem na ekranie komputera, to mnie nomen omen oświeciło. Jednak „spłaszczenie” trójwymiarowego świata przez fotografię potrafi wiele zmienić.
Tak, ten las w ogóle taki zielony (pewnie po deszczu), bardziej późnoletni niż wczesnojesienny.
Tak, istotnie – bardziej gładysz niż łzawnik:)
Ja bym tego perkoza wysłała na jakiś konkurs, bo naprawdę zdjęcie wyszło niesamowicie:)
Och, bardzo mi miło, ale na konkurs ono jednak jest za słabe
Ludzki personel do kota – bjuti. A klucze orzypominają mi te bociany nad Ziemią Przodków, co to je kiedyś wrzucałam u siebie.
Ha, na grupie ptaszkowej na Facebooku ktoś wrzucił zdjęcie łączonego klucza – żurawie leciały wspólnie z gęsiami! Więc nie tak daleko do tych bocianów.
Nb. żurawi żadnych na Kaszubach już nie było, co akurat dość normalne, ale z punktu widzenia fotografa trochę szkoda, bo na zżętych polach by fajnie je było pstrykać.
Słaba jestem w ptaszkach. Może nie jak Tetrykowy Niebądź, ale jednak.
Rzuciłam okiem na zdjęcia, ale wybacz Quacku jutro obejrzę.
Cały czas atakowała mnie „proza życia” w podłym wydaniu i dopiero teraz zabieram się za pakowanie na jutro.
Jak jutro nie odreaguję na wycieczce to zwariuję.
Wrócę, będę oglądać.
DOBRANOC!
Spokojnej, pięterko tu na Ciebie zaczeka!
Muszę jeszcze trochę nadgonić z pracą, więc pożegnam się już:
dobrej nocki, Wyspo:)
Spokojnej! I ja zmykam.
Witam!
Zawołam kelnereczke,bo ona cichutko poda co trzeba tym co już nie śpią i ptaszków nie spłoszy.
To ja poproszę tradycyjnie banana i witaminki do popicia.
Witajcie!
Poranek romantycznie mglisty, powyżej słoneczko. Nie wiem, gdzie dziś Makówka wyruszyła, ale będzie miała pięknie!
Dzień dobry, nawet dość pogodnie, mam nadzieję, że Makówka też tak ma po drugiej stronie kraju!
Witajcie.
Źle jest. Chyba odreagowuję ostatnie wydarzenia. Ale tym razem na ostro.
Głupio by było teraz zejść. Ten biedny Piter do końca życia miałby wyrzuty, że zapomniał o ostatniej rocznicy ślubu…
Nie możesz do tego dopuścić!!!
Nie wypada. W sumie nie jest taki najgorszy…
Przelotne dzień dobry, Wyspo:)
Dobry! A dokąd to lecisz, gołąbko?
„Sposobi się gołąbeczka,
Wnet w słonko uleci,
I w powietrzu cichem, modrem,
Jak srebrna zaświeci.”
(Wg: „Co gołąbki widzą” M. Konopnickiej)
😉
Mam nadzieję, że wieczór równie dobry, Tetryku:)
A, nie narzekam, choć gwiazdy mnie nie otaczają 🙂
No to koniec pracy na dzisiaj, norma wykonana, ale ta inna norma, norma z etapu III innego zlecenia, no mniejsza z tym, ważne, że wykonana.
I na przerwę.
To może być nawet wygodne, mieć parę różnych norm w zapasie…
Gdyby tak można sobie było luzem dopasować… Ale nie, norma zależy od etapu pracy nad zleceniem.
Jestem.
Totalnie padnięta, niewyspana i trochę odreagowana.
Tak Q, pogoda dziś była cudna.
A widzisz. No to cudnie
No to teraz spać! Marsz! 😉
Można wspominać i marzyć…
Mroźne nieco pospacerkowo lecz gwieździste dobry wieczór, Wyspo:)
Też widać Księżyc i Jowisza u Was? Piękna pogoda na takie obserwacje!
O, tak:)
Jutro parę minut przed 23.00 mają się spotkać:)
Pięknie przyświecają też gwiazdy z Pasa Oriona:)
Witaj, Quacku:)
Kraków niestety jest zbyt zanieczyszczony światłem na takie obserwacje… Ale na pewno przekażesz nam nieco tych pozytywnych emocji! 🙂
Myślałam, że pisałeś do mnie, Tetryku, więc gorączkowo zaczęłam szukać czegoś w swoich szpargałach:)
Znalazłam kilka gwiezdnych baśni i jedno haiku, ale skoro chodziło o udokumentowane obserwacje Quacka, to czuję się zwolniona z przekazywania pozytywnych emocji:) Materialnego, bo mentalnie wciąż je przekazuję:)
O te mentalne chodziło! Czyż zresztą słowa są przekazem materialnym?
Jestem człowiekiem starej daty, więc te zapisane zawsze kojarzą mi się z papierową wersją, a wobec powyższego – z mojego punktu widzenia – są:)
Ha, zobaczymy, może spróbuję odkurzyć statyw, bo po poprzednich zdjęciach za nic nie mogę powtórzyć sukcesu – cały czas wychodzą mi ruszone (czas naświetlania robi się b. długi i wystarczy najmniejsze drgnienie, żeby guzik wyszedł ze zdjęcia).
No i oczywiście dobry wieczór, bo dopiero patrzę, że się nie przywitałem.
Marianowicz (chyba) pisał kiedyś o świetlanej przyszłości, jaką zapewni powszechne zastosowanie automatyki (to była era przedinformatyczna), gdzie zwieńczeniem sukcesu było:
naciśniesz guzik — dostaniesz guzik.
Wystarczy tylko napisać podanie
i każdy taki guzik dostanie!
Ale to kiepska wymiana.
Guzik za guzik. Żadnej wartości dodanej
Ale też żadnej ujętej!
Czy to aby nie Ibsen zaczął z tymi guzikami w „Peer Gynt”, powołując Przetapiacza Guzików (okrutnego wysłannika Śmierci), którego zadaniem było właśnie zmienianie „podpadniętych” delikwentów w guziki:)?
Och, tego fragmentu z Ibsena nie znam akurat
ale coś w tym jest. U Brzechwy w „Akademii Pana Kleksa” guziki też pełniły ważną rolę, i też się w nie zamieniano.
Jak znajdziesz chwilę, to sobie przypomnij ten dramat, Quacku:) Ja zawsze świetnie się przy nim bawię:)
Kiedyś uwielbialiśmy obserwacje nocnego nieba, więc woziliśmy ze sobą teleskop, rozstawialiśmy go w różnych miejscach i godzinami mogliśmy się przy nim tłoczyć:)
Odkąd jeżdżę tylko z Psiułką, jakoś mi ten teleskopowy zapał minął:)
To znaczy – ochotę może i bym miała, ale koleżanka Pe jest z tych dynamicznych:)
Może zaproponować jej obserwację Psiej Gwiazdy?
Ona mówi, że z Syriuszów lubi tylko Blacka;)
No tak, to nie przed teleskop, tylko bardziej telewizor. Albo ekran kinowy
Fanka?
Raczej pokrewieństwo. Tylko nie wiem – *krwi czy dusz…:)
*ciał, miało być: ciał i dusz:)
To ja też umykam.
Ten weekend wypada niewyjazdowo, ale potem już do końca miesiąca bardzo wyjazdowo!
Dobrej nocki, Quacku:)
W takim razie też mówię grzecznie: dobranoc, Wyspo:)
Słonecznie witam!
Gienia zaprasza na śniadanie!
I co? Nikt się ze mną nie napije herbaty od Gieni?
Ja poproszę.
A czekoladkę na dobry nastrój?
Za czekoladkę dziękuję (alergia), ale wezmędla Kuby.
Mam nadzieję, że mu smakowała?
Witajcie!
Jak zwykle w sobotę, zakupy i śniadanko!
Co dalej, zobaczymy (o ile uda się utrzymać otwarte oczy).
Otwieraj szeroko, bo za oknem słońce i wreszcie trochę pięknej kolorowej jesieni.
Tak, Kraków zaczyna wreszcie być jesiennie kolorowy
Dzień dobry, wstałem, hm, jakieś pół godziny temu i zostałem jeszcze zaprzęgnięty do jednej sprawy tutaj na komputerze…
Ale dzisiaj pobędę.
Ja też dziś cały dzień domowa mimo pięknej pogody.
Zaraz idę na spacer z psicą i Paniczem, bo reszta na zajęciach. Aż szkoda, bo by się na wieś wyskoczyło.
To ja idę na chwilę „na spacer” na balkon z książką, a potem do sklepu i będę domowa, choć pogoda zachęca do spaceru.
Wyspana, trochę odreagowana dopiero teraz mogłam nacieszyć oczy galerią zdjęć z wrześniowych Kaszub.
Ptaszki, jeżyny, grzybki, obłędne jesienne kolory-bardzo urozmaicona relacja.
Moje serce skradło spojrzenie kocura z białą krawatką. Może dlatego, że kiedyś miałam czarnego kotka z taką białą krawatką?
No i oczywiście zdjęcia jeziora. Woda w każdej postaci -morze, ocean, jezioro, rzeka, ba nawet mały stawik to są widoki, które nigdy mi się nie znudzą.
Dziękuję Quacku za zdjęcia, które poprawiają nastrój, bo nic tak nie poprawia nastroju jak przyroda, która (jeszcze?) nie daje się szaleństwu,któremu ulega obecna rzeczywistość.
Tak, no właśnie, dlatego napisałem o podładowywaniu baterii.
Ale znów: jezioro się cofa, z pomostu, z którego robiłem zdjęcia, 20 lat temu skakało się do wody (nie żeby na główkę, ale jednak), teraz już nie da rady, bo woda po kolana – więc z tą wodą tak trochę też nie bardzo.
Koty – wszelakie – traktują te działki jak jeden wielki i własny teren, najwyżej dochodzi do spięć. Nie wiem, czy pisałem w sierpniowej relacji, jak kotka, którą przywieźli sąsiedzi, naparzała się wrzeszcząc z jakimś kotem z sąsiedztwa. Nie wiem, czy nie właśnie z tym czarnym.
Mimo że z przyrodą też bywa coraz gorzej na wskutek bezmyślnej, rabunkowej gospodarki człowieka dalej przebywanie na jej łonie ładuje akumulatory.
A co do „naparzania” kotów …świat zwierząt też jest krwiożerczy i okrutny. I często nie jest to tylko walka o posiłek, ale i okrucieństwo. Wystarczy popatrzeć jak kot „bawi się” dręcząc mysz.
Zgoda, również z tymi kotami. Kotka (Naj)juniora jak przychodzi do nas, to ma swoje miejsce na parapecie w kuchni, dla niej to jak telewizor, bo od podwórza latają ptaki, a jej się wtedy uruchamiają instynkty myśliwskie i skacze na szybę. A jak coś wyłożymy na parapet dla ptaszków i podlatują blisko, to już w ogóle jest amok.
Gdyby nie szyba skończyłoby się to źle dla ptaszków.
Instynkt, a nie głód działa.
I dla kota też, bo z czwartego piętra na beton (nic innego pod spodem nie ma) to by raczej się ulgowo nie skończyło.
Dlatego dobrze, że jest ta szyba, dla obu gatunków.
Jednak nie wszędzie jest szyba. W przyrodzie i w ogóle.
Gdybyż taka szyba mogła oddzielać zwaśnionych ludzi, tych co toczą ze sobą wojny, tych co czują do siebie wrogość z powodu koloru skóry, orientacji seksualnej, religii albo narodowości.
Tych, co są ” zwolennikami i tych, co „przeciwnikami”. Senat wybrał 30 ławników Sądu Najwyższego drugiej kadencji. Ależ hejt wylał się na tych 26 zgłoszonych przez KOD! Oddzielić ich szybą?
A w ilu rodzinach nieraz przydałaby się taka szyba?
To musiałby się ujawnić ktoś, kto pozostaje w takim stosunku do ludzi, jak ludzie do kotów (i ptaków), żeby taką szybę wstawić…
Taaa.
Dobry Bóg, jednakowo dobry dla całego Wszechświata?
Uprzedzam pytanie Quacku -nic dzisiaj nie piłam oprócz herbaty i soku.
Niee, nie ma takiego i nie będzie. Świat jest z natury nieżyczliwy dla życia, bo życie to samoorganizacja, a w świecie cały czas rośnie entropia, chaos, przeciwieństwo tej samoorganizacji (patrz: Doktryna Trzech Światów w: Stanisław Lem, „Wizja lokalna”)
W szczenięcych czasach pobiłem się kiedyś z siostrą. Ta zastawiła się szklanymi drzwiami. Efekt: 5 szwów na ręce i robota dla szklarza.
Szyby są dobre na koty i ptaszki 😉
Problem nie w szybie, tylko w grubości!
Q! Tak niestety to działa, tak mnie uczono na termodynamice, tak jest to zgodne z II zasadą termodynamiki.
Tetryku! Niestety masz rację. Dobre na kotki i ptaszki, dla ludzi -nie.
A kraty jako pomysł oddzielający ludzi inaczej myślących to jednak zły pomysł.
Dzień dobry Państwu:)
Trochę trwało, nim znalazłam (i przepisałam:)), ale, myślę, warto było się porudzić i podzielić skojarzeniem:):
„Rzeczy nam kłamią: przecież
szyby przejrzysta gładź
umie najchytrzej na świecie
maskować się i łgać.
Z pozoru jest czymś co dzieli:
na ulicę i wnętrze,
na skwar zakurzonych zmęczeń
i rzekę chłodnej pościeli,
na świat drzew i świat mebli,
na otwarty na przestrzał
wiatr i na martwy sześcian
powietrza wbitego w cegły,
na parkiety i bruki,
na ogrzewanie i mrozy,
na chmury i na sufit:
ale to tylko pozór.
Naprawdę szyba nie jest
podziałem, ale sama
z własnego wnętrza zieje
wąską, głęboką jamą.
Mało kto z nas to dostrzegł:
dlatego tylko szyba
jest cienka jak noża ostrze,
że z obu jej stron przywarł
nierozerwalnym parciem
dwu meklemburskich półkul
świat, w niesłyszalnym huku
zgniatający uparcie
barwy, czasy, przestrzenie,
zwierzęta, ptaki, ryby,
pod ogromnym ciśnieniem
aż do grubości szyby.
Ten świat skondensowany,
gdy spojrzeć na szkła krawędź,
zielonością jaskrawą
lśni jak toń oceanu:
i tylko stąd wiadomo,
że wewnątrz coś się dzieje,
że wewnątrz szyby toną
zmiażdżone epopeje,
bo szklany świat, zgniatany
do utraty kolorów
przez świat, który my znamy,
zrezygnował z oporu.
Zbyt wielkie tu zagęszczenie,
by mógł dać znać, że żyje;
czasami tylko drżenie
szybę znienacka przeszyje,
gdy na ulicy wystrzał
tryśnie fontanną huku
ponad domy najwyższe,
a po zmartwiałym bruku
czołgów zadudni horda;
lecz wtedy gospodyni
okleja szybę, przezorna,
paskami papierowymi.”
(„Szyba” – St. Barańczak)
Szybowym, Oczywiście:)
Znakomite. Pewnie wysoce subiektywna ocena, bo po prostu lubię wiersze (i przekłady) Barańczaka.
To jest nas już (takich zasubiektywizowanych) dwoje, bo też uważam ten wiersz za znakomity, Quacku:)
Barańczak wielkim poetą jest! 🙂
🙂
Za chwilę wybywam na spotkanie rodzinne. 🙁 Wrócę raczej późno 🙁
Życzę dobrej atmosfery i miłego spotkania.
Dołączam się!
Dzięki! Choć przyznaję, że wolałbym spotkać się z wami
Spotkasz się wirtualnie jak wrócisz na Wyspę.
Pomyślałam sobie, że możemy przecież odnowić (bardzo młodą) tradycję i spotkać się w któryś weekend na zoomie:)
Jeśli chodzi o mnie to chętnie, ale w niedziele raczej mnie nie ma w domu.
Poprzednie spotkanie musiało odbywać się około południa ze względu na przesunięcie czasowe, ale teraz Miralki nie ma już wśród nas, więc czy nie lepiej byłoby późnym popołudniem/wieczorem w tygodniu?
Nie wiem, jak w tygodniu (i czy w ogóle) reszta Wyspiarzy.
Ja wolę później niż w południe, a najbardziej pasowałyby mi piątek lub sobota wieczór, ale dam radę i w tygodniu, bylebym wiedziała – kiedy.
Ostatecznie nikt tu nie mówi o codziennych zoomowych maratonach, a raz na jakiś czas na pewno udałoby się zgrać dogodny termin;)
Dzień dobry, Tetryku i miłego urodzinniania się:)
Ciepło-jesienne dzień dobry, Wyspo:)
O, miło, że ciepło. Czyżby już Złota Polska się zbliżała?
Dzień dobry!
W Miasteczku przeważa jeszcze zieleń, ale za opłotkami złoci się coraz bardziej:)
Witaj Leno!
Witam ciepło, jesiennie i domowo.
U mnie też jesiennie, ciepło i jeszcze przez chwilę domowo:)
Za kwadrans wybywam towarzysko:)
Dybra, lecę, bo nie lubię się spóźniać:)
Pomyślności!
Baw się dobrze Leno!
Mieliście kiedy taką sytuację, że słychać, jak wam zardzewiałe tryby w mózgu szorują o siebie?
Chyba tak, ale w tej chwili nie kojarzę, w jakich okolicznościach i kiedy.
Zwykle dotlenienie pomagało.
U mnie nie ma trybów, jest sam mak i dwie szare komórki.
No bardzo ładnie.
Ze dwie godziny siedziałam z pomocą techniczną z Zenboxa. Ta pomoc była taka umowna, z łaski nieco. Musiałam wszystko sama robić (przy moich zdolnościach informatycznych, cholera jasna za przeproszeniem). I na koniec okazało się, że mogę rezultat wiedzie gdzie i co.
No się wściekłam.
Ja bym pewnie nawet nie próbowała…
No ale ja blondynka jestem i na dodatek makówka.
Nie no, ja cię proszę… Ostatecznie szlag mnie trafił na tego specjalistę i po prostu zainstalowałam inną wtyczkę. Zobaczymy, czy będzie lepiej.
No to jestem pełna podziwu dla Ciebie.
Ja dla siebie też
Idę na przerwę. Może się przedłużyć przy sobocie.
Ej, choćmy na drinka, co?
Z chęcią. Dziś już nie ruszam samochodu!
Tetryku już po rodzinnej imprezie?
To się imprezka zrobiła
No to cyk!
Za dużo nie mogę, bo jutro wstaję o jakiejś zupełnie idiotycznej godzinie.
Znowu wyciekasz?
Co to znaczy znowu? Dziś CAŁY DZIEŃ SIEDZIAŁAM W DOMU.
Jutro faktycznie mam taki plan.
Cieplutko rozdeszczone pospacerkowo dobry wieczór, Wyspo:)
Brzmi jak powitanie po wiosennym deszczyku, nie jesiennym?
Dobry wieczór
🙂
Tak właśnie sobie myślałam, spacerując:) Że bardzo wiosenna pogoda. Przyjemnie ciepło, bezwietrznie i dość jasno.
Nie czekając na lampkę powiem dobranoc:)
Spokojnej. Ja też powoli się zbieram…
Dobrej nocki, Wyspo:)
A lampka?
Co do spotkania on-line, wystawiłem ankietę do wskazania preferencji. Wpisanie swoich preferencji wymaga zalogowania. Po ustaleniu dnia tygodnia zastanowimy się nad terminem 🙂
P.S. Ankieta jest pod ostatnimi komentarzami 🙂
Nie cierpię zooma. Chyba nie jestem z nim kompatybilna.
ZANIM ktoś zauważy, że nie ma przymusu, chciałabym powiedzieć, że życzę wam miłego spotkania. Serio.
Zaznaczyłem początkowe/ robocze dni tygodnia, bo w weekendy bywa różnie. I raczej wieczorem, koło 21.00?
Mnie godzina jest obojętna, ale wieczorne lepsze.
Powieliłam swój wybór z wcześniejszego komentarza, dodając opcjonalnie wtorek, ale może to być też każdy inny dzień tygodnia prócz niedzieli:)
Godzina – im późniejsza, tym – lepsza;) choć nieodbycie dłuuugiego wieczornego spacerku raz na jakiś czas jakoś znacząco na kondycję Psiułki nie wpłynie, więc się dostosuję:)
Ja też się dostosuję. Choć wiadomo każdy z nas miewa jakieś zajęcia, obowiązki itd.
Witajcie!
Ja już w busie.

Gienia niech odpocznie.
…bry
Znowu się zachmurzyło.A gdzie Cię tym razem wywiewa?
Hala Łabowska.
Dzień dobry, odsypiania dzień drugi.
Może za chwilę jakiś spacer?
Witajcie!
Wczoraj wieczorem zauważyłem pewną nieprawidłowość w bazach Wyspy, usuwanie jej zajęło mi trochę czasu i też musiałem nieco odespać 🙂
Dzię-ku-je-my!
Wiosenno-jesienne dzień dobry, Wyspo:)
Hej hej!
Albo, jak mawiał Karlsson z Dachu (jej Bohu, nie pamiętam, w czyim przekładzie): hejssan-hopssan!
早上好, Quacku:)
Jak mawiał pewien Chińczyk u Vernego;)
No i co mam teraz zrobić, włączyć jakiś automatyczny translator, hm?
Szwedzkie „Hejsan hopssan” = chińskie „早上好”:)
Domyśliłem się
ale pierwsze wrażenie było „orany!”
Czyli podobne do mojego, gdy zobaczyłam pierwszy raz te robaczki na ilustracji do „Przypadków…”:)
Witaj, jesiennobarwna Leno! 🙂
O! Jak ładnie:)
Witaj, wiosennopogodny Tetryku:)
Perzerewa niedzielna.
Perzerewa brzmi nieco… perwersyjnie…
Perwererza?
To moje drugie imię
Ja pomyślałam, że – apodyktycznie:)
Wróciłam.
Niewyspana, zmęczona i z mieszaniną uczuć.
Piękne kolory jesieni, żurek w schronisku na Hali Łabowskiej, potem kiełbaski z ogniska.
Jednak odreagować się nie udało w pełni.
Odsapuj i posortuj uczucia w takim razie! A potem do spania.
A w międzyczasie, hmm, trochę Wyspy?
Uczucia są posortowane -nie potrafię całkiem zapomnieć o tym co czeka nas w przyszłym tygodniu.
Jednak gdyby było zwariowane ognisko, śmiech, żarty to byłoby łatwiej „zapomnieć”, a tymczasem grupa się rozlazła i nie było tej atmosfery co dawniej.
Jakoś mi się wydaje, że najpierw covid, teraz wojna, niepewność jutra itp. itd. powoduje, że wszyscy są jacyś inni.
Organizator wycieczek zapowiedział, że to była ostatnia wycieczka. Zmęczony jest negocjacjami z przewoźnikami, którzy drastycznie podnoszą ceny. Wtedy każda rezygnacja kogoś podnosi cenę i nie wiadomo jak to wyważyć.
Zmęczony jest również odpowiedzialnością i chęcią pogodzenia różnych potrzeb i „zachciewajek”.
Niby mały problem, ale dla mnie te wycieczki były czymś, co dawało mi odskocznię od problemów, ładowało akumulatory.
Och. A nie ma możliwości, żeby się zrzucić na paliwo do prywatnych samochodów uczestników? Czy nie ma ich wystarczająco dużo?
Dziś byliśmy tylko busem (21 osób), normalnie to był autokar duży.
Nie ma wystarczająco dużo kierowców no i to wtedy już nie to samo, gdy niektórzy popijają przy ognisku naleweczki, a kierowcy patrzą.
Prywatnymi samochodami jeździmy często z kołem PTTK i zawsze zwracamy za benzynę. Dlatego mam porównanie czym się różni wyjazd autokarem od wyjazdu w parę samochodów .
O, racja :/ o tych naleweczkach nie pomyślałem.
Są oczywiście poważniejsze problemy (na ich brak nie narzekam), ale te naleweczki były sposobem na zapominanie o tych problemach. Nie tylko dla mnie.
Pospacerkowo bezchmurne dobry wieczór, Wyspo:)
Gdy weszłyśmy do domu, wpadający waśnie przez okno księżyc oświetlił granatowy pokój i przez chwilę poczułam się tak, jakbym znalazła się w zupełnie nieznanym mi miejscu:)
Z lekka
l u c y f e r y c z n e
przeżycie;)
Poczucie niesamowitości – a wszystko przez ten księżyc!
Myślę, że zestawienie granato-bieli też miało wpływ na tę upiorność:)
W beżowym tego nie doświadczyłam:)
No. Ten efekt upiornego połączenia bieli i niebieskiego/granatu bywa też w rozmaitych filmach, osobliwie horrorach.
No, niestety:)
A nie wiem, czy dasz wiarę, ale nie o taki efekt zabiegałam, urządzając ten pokój:)
Księżyc potrafi porozrabiać!
🙂
Może zamiast wieczornych eskapad powinnam po ciemku siedzieć w domu;)
Czy to znaczy, że głównym motywem waszych spacerków jest szukanie upiorności?
Lecz gdy spłynie mrok wieczorny
Typem staję się upiornym
Gdy noc wdziewa czerń upiorną
typką staję się niesforną;)
Przebóg, powiało poezją!
Nie:) Upiornie bywa przy okazji, Tetryku:)
Te spacery są moim sposobem na zresetowanie:)
Padam na nos.
Dobranoc!
Celuj w poduszkę! 🙂
Już jestem w łóżku.
Tylko myję ząbki i lulu.
Dość makabrycznie mi się skojarzyło mycie ząbków w łóżku;)
Dobrej nocki, Maczku:)
Hmmm. Jeden starszy prawuj tak sobie dworował kiedyś, że on jest już w wieku, kiedy myje się zęby nie tak (tu wykonywał gest jak przy myciu szczoteczką zębów w buzi), tylko tak (tu wykonywał gest szorowania czegoś w dłoni).
Ty to napisałeś, Quacku;)
To mi przypomina pewną panią, która w ramach gimnastyki porannej po przebudzeniu zawsze 100 razy dotykała (z wyprostowanymi kończynami) palcami czubków swoich pantofli.
Potem oczywiście wkładała je na nogi.
🙂
Nie taki znowu wielki wyczyn gimnastyczny, zważywszy, że wszyscy dotykamy (z wyprostowanymi kończynami) czubków obuwia palcami. U stóp;)
Czuję się wygimnastykowany.
Prawda?
🙂
A propos „prawuja” (oznaczającego „sprawiedliwego” w przypowieściach rosyjskich) przypomniałam sobie pewnego pana, który (podczas długiej podróży) rozpoczął swoją opowieść zdaniem:
-Jaszczura widziałem…
Na co odparłam:
-To chyba musiał z jakiegoś zoo uciec?
Pan rzucił mi zdumione spojrzenie, a do mnie dopiero po chwili dotarło, co było treścią komunikatu…
Że – szczura, nie – jaszczura widział:)
Do głowy by mi nie przyszła taka dwuznaczność, widocznie za rzadko słucham przypowieści rosyjskich.
Zresztą „prawuja” użyłem wyłącznie identyfikacyjnie, żeby określić stopień pokrewieństwa, na co dzień był to normalnie, wujek Jurek. Szwagier babci, dokładnie rzecz biorąc.
Czyli nawet nie praszczur (w sensie przodkostwa)
A ja naprawdę w pierwszej chwili pomyślałam, że użyłeś „prawuja” w znaczeniu, które podałam:) Drugie zerknięcie nasunęło myśl o wiekowym wuju:)
Spokojnej!
Prawie północ na zegarze, więc pożegnam się, Wyspiarze:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Spokojnej wszystkim, umykam również!
Witajcie!
Kraków powitał dzień romantyczną mgiełką – ale tylko na lewym brzegu Wisły.
Ale nie masz na myśli smogu?
Ten jest mało romantyczny…
Dzień dobry, pogodnie tutaj i słonecznie nawet.
Poprosimy
Dzień dobry.
Tu błękitne niebo.
Gieniuchna szybciutko dobre śniadanko poproszę!
Wyspa jakaś taka cicha, pusta…
Wkrótce i ja umykam „pod Adasia” wspierać Ukraińców.
Takie demonstracje są codziennie o 12 i 19.30, ale dziś jest to szczególnie ważne jako odpowiedź na bombardowanie Kijowa i innych ukraińskich miast.
A ja po pracy i na przerwę.
Pośliźnięte dobry wieczór, Wyspo:)
Jeśli chcecie nowe pięterko, dajcie znać, wstawię po powrocie:)
A teraz lecę na spacerek. Też pośliźnięty:)
Chcemy, pewnie że chcemy! 🙂
Absolutnie się przyłączam!
Ja też zawołała Makówka
Zapraszam zatem Szanownych Państwa:)
Już tam jestem!
Patrząc na wyniki ankiety, każdy dzień oprócz środy i weekendu jest równie dobry — ale żaden nie dostał głosu od wszystkich…
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Po plenerowych hulankach i swawolach z Quackiem zapraszam na obiecane wspobelonowe pięterko:)