W bambusowym chińskim kiosku,
Co barwami oczy wabi,
Siedzi strojna w zwój jedwabi
Uśmiechnięta Chinka z wosku.
Skośnem okiem równo mruga
Krzywiąc szyję swą woskową,
A na drążku nad jej głową
Sennie buja się papuga.
Lalka trzyma wachlarz pawi
I woskowym swym urokiem
Przechodzące tłumy bawi,
A papuga strosząc skrzydła,
Osowiałem patrzy okiem
W egzotyczne malowidła.
Bronisława Ostrowska
Z: Opale
Warszawa 1902
« Żegnaj, Maksiu | Cerkiewki Beskidu Niskiego » |
19
wrz 2022
Dzień dobry na nowym, zakątkowym pięterku:)
Wyżej piękny sonet pani Bronisławy pod wieloznacznym tytułem:)
Nieco starsza od Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, rewelacyjna, a tak mało znana Poetka:)
O Jej kunszcie najlepiej świadczą właśnie sonety.
Oczywiście – jak zawsze – zapraszam nie tylko do poczytania, ale też do zmierzenia się z tą formą, jeśli tylko ktoś ma ochotę:)
Miłej zabawy:)
Dobry wieczór, przysiągłbym, że kiedyś czytałem ten wiersz. A może to był inny wiersz o podobnym temacie?
W każdym razie bardzo ładna poezja, forma europejska, ale treść dalekowschodnia, bo taki obraz, impresja to jak w haiku bardziej niż w sonecie.
Tym lepiej:)
A w podobnej estetyce są też niektóre wiersze M. Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.
Tak, zgadzam się z tym kontekstowym dualizmem:)
I ten „gabinet woskowych osobliwości” okazuje się dość przewrotnym miejscem.
Dobry wieczór, Quacku:)
Zapomniałam:):
„Jak stos pereł świeci w kącie modelka,
wśród głów, sztalug, papierów, jaśniejąca i wielka.
W roztopionym owalu leży na dywanie,
z ręką zwisającą jak kiść róży.
Wkrótce wstanie,
koszulą się zachmurzy,
włoży czarne, półślepe buciki
zapinane na nieliczne guziki
i zniknie za parawanem,
i wyjdzie,
niby słońce zaćmione suknią i kaftanem.”
(„Modelka” – M. Pawlikowska-Jasnorzewska)
Choćby.
I jeszcze kilka innych utworków z „Wachlarzy”:)
O, o, o!
To mogło być właśnie to!
Dobry! Bardzo możliwe, że MPJ gdzieś miała podobną obserwację.
Może od Broni, bo Lilka młodsza równą (niemal) dychę:)
Pospacerkowe, jednocyfrowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dlaczego tylko jedno? Nie ograniczaj się!
Ba! Gdybym tylko miała jakiś wpływ na temperaturę zewnętrza;)
Trzeba stanąć Ci pod domem i nachuchać. Grupowo, wszyscy Wyspiarze.
„… wespół w zespół, wespół w zespół,
By żądz moc móc zmóc…”;)
No właśnie próbuję wymyślić coś jednosylabowego w dopełniaczu, co mogłoby zastąpić te żądze i być a propos aury, ale na razie guzik
Tam było „by rząd pod mmm móc wzmóc”, więc proponuję
„…by aury moc móc zmóc…”
Trochę szybciej się śpiewa, ale daje radę!
„…by aur moc móc zmóc”;)
Śpiewa się ałry i już mamy jedną sylabę!
🙂
„Arły, sakały”;)
A aura na to: wy mi możecie nachuchać!
Bardzo piękny wiersz. Ale — wybacz laikowi — czy sonet o wersach ośmiozgłoskowych to nadal sonet?
No klasycznie niby jedenasto- albo trzynastozgłoskowiec, ale w XX wieku to już chyba nie miało takiego znaczenia.
Powiedziałabym, że – tak:)
Ponieważ ważniejsze było jednak zachowanie struktury: czternastowersowej całości składającej się kolejno z dwóch czterowierszy i dwóch trójwierszy. Układ rymów w ostatnich dwóch strofach także nie był stały:)
Układem treści utworek też nieco odbiega od normy:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Wcale dobry!
I nie nadawaj na mój brak entuzjazmu — on jest zawsze, tylko nie zawsze się werbalizuje! 😉
Mój entuzjazm i energia poszły tam, gdzie ten ruski…no wiecie co i kiedy…
(русский корабль, иди нахуй , czy jakoś tak)
A wiesz, Maczku, że „chrien” też wcale nie oznacza chrzanu?
A to ostatnie w zdaniu o korablu to są dwa wyrazy;)
Też mnie to dziwi, ale oni piszą jeden wyraz…
Może w necie…
Normalnie jest „иди на хуй” po rosyjsku, a po ukraińsku: „йди на чуй”:)
W necie niektórzy nie używają też miękkiego znaku na końcu czasowników w 2 os.l.p.cz.t.:)
Łączną pisownię widziałem na wielu zdjęciach z UA — m.in. na przerabianych drogowskazach
Nie jestem aż tak oblatana w rosyjskich i ukraińskich wulgaryzmach, więc nie przeczę, że mogło się coś w zasadach ortograficznych zmienić:)
Żebym ja jeszcze wiedziała, co to jest „UA”… To jakaś domena?
Skrót od Ukrainy, taki „samochodowy”, jak PL albo UK albo DE.
Może być i domena, ale nie wiem, czy o to chodziło Tetrykowi. Raczej jak Q napisał o Ukrainę zwyczajnie.
ua jest domeną internetową przypisaną dla stron internetowych z Ukrainy.
Dziękuję bardzo za wyjaśnienie, Quacku:)
Jakoś nie zwróciłam uwagi, ale to pewnie dlatego że tu u nas mało pojazdów ze wschodu…;)
Pomyślałam o domenie, Maczku, bo Tetryk wspomniał o zdjęciach:)
Prawie jak w dowcipie z kompotem, Tetryku:
-Leno, ty nadajesz? Czemu do tej pory tego nie robiłaś?
-Bo entuzjazm zawsze był!
😉
Hmmm… nie podano?
Pytasz o dowcip, Tetryku?
W pewnej rodzinie urodził się chłopiec-niemowa. Rósł sobie spokojnie, ale pewnego razu przy obiedzie nagle zagaił:
-A gdzie kompot?
Cała rodzina zaczęła wykrzykiwać:
-Synku! Synku! Ty mówisz! Czemu wcześniej się nie odzywałeś?
-Bo kompot zawsze był…
Dowcip to ja znam… zastanawiałem się, czy entuzjazmu nie podano. Bo przecież kompot też był, tyle że nie na stole.
Do mnie ostatnio nie dowieźli entuzjazmu.
Na to wychodzi…;)
A poważnie – rzecz w tym, że nie jestem tu jedyna, więc się nie szarogęszę. Spytanie nie boli, więc zawsze staram się pytać, nim coś na Wyspie wstawię.
Też się zawsze pytam. Inni też. Aby nie zdarzyła się sytuacja, że ktoś buduje, a w międzyczasie ktoś inny opublikuje.
Zostało nas tak mało, że nie jest problemem się dogadywać.
Gdzie te czasy, gdy była kolejka chętnych do publikacji…
Pytam z podobnych powodów, a brak odpowiedzi nieco dezorientuje:)
Dobranoc!
Chyba i ja się pożegnam, choć jeszcze nie idę spać.
Dobranoc!
Dobrej nocki, Maczku:)
„Fala się garnie w nadbrzeżne kaczeńce
I skry gwiaździste na głębi roztrąca,
A wkrąg rusałki splątane we wieńce,
Jak nenufary w poświacie miesiąca…”
(„Rusałki” – B. Otrowska)
Snów baśniowych, Wyspo:)
Witajcie!
Nieźle się spało w gwiaździstych kaczeńcach
gdzie ponętne rusałki wabiły z daleka
uśmiechem utajonym w nenufarów wieńcach…
A tu budzik zadzwonił! A tu praca czeka…
tym milej że pośród rusałek orszaku
co z blaskiem poranka figlarnie się droczył
do larma budzika i świergotu ptaków
z beztroskim uśmiechem pląsał nimf uroczy
😉
Późne dzień dobry, Tetryku:)
W zasadzie już dobry wieczór! 🙂
W zasadzie tak:)
Dobry, bo za chwilę spacerkowy:)
Dzień dobry. Nawet dość słonecznie się zaczyna, ale humor z jakiegoś powodu mam taki sobie. Może coś mi się śniło, ale nie pamiętam.
Poproszę Gienię.
Poranna kawa – humoru poprawa! 😉
Aż mi się przypomniał taki skecz(?) na pokładzie samolotu:
(stewardessa do pasażera:)
– Dzień dobry! Kawa czy herbata?
– Dzień dobry. Kawa.
– No niestety, nie zgadł pan. Herbata!
🙂
Dziś rano:
Mama: Czemu nie wypiłeś całej herbatki?
Dziecię: Herbatki? Ymmm… A mówiłaś, że to kawa…
Dzień dobry, Quacku:)
Musiała być mało wyrazista…
Albo Dziecię zaspane;)
Takie coś się nam jeszcze nie zdarzyło, może dlatego, że dzieci sobie robią same kawę? A herbatkę głównie zieloną albo ziołową. Trudno pomylić.
U nas śniadanie robi ten, kto wcześniej wstanie:)
A ja się po prostu przejęzyczyłam z herbatką:)
Witajcie !
Na śniadanie Gienię poproszę talerz serów, chrupiące bułeczki, jakąś sałatkę i mocną herbatę.
Gieni dziękuję za śniadanie, umykam…
Witaj, Maczku i wędruj przyjemnie:)
Koniec pracy na dzisiaj i przerwa!
„Dostaną od nas uśmiech wszyscy — chcą czy nie chcą!
Sprzedawane szczenięta wrócimy do matek,
Wszystkie kosy od szewców wypuścimy z klatek.
Tylko — Boże kochany — co my damy szewcom?”
(„Tartak słoneczny”)
Zabiegane dzień dobry, Wyspo:)
No to umykamy na spacerek:)
Pospacerkowo przyjemne dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry! Tuszę, że pogoda mniej więcej dopisuje?
Tak, dziękuję:)
Chłodno było, ale sucho, bezwietrznie i gwiezdnie.
Czyli tak, jak lubisz 🙂
Dziś nawet bardziej niż tak jak lubię, bo we trójkę:)
Lena życzyła mi miłego wędrowania.
Jednak dziś to nie był spacerek wśród pól i lasów, lecz na trasie -Przychodnia -apteka-Punkt szczepień-sklep -dom.
Najpierw byłam u mojego miłego przystojnego doktora pierwszego kontaktu.
Zakończyło się to wypisaniem skierowania do laryngologa (ciało obce albo jakiś guz w uchu), pulmunologa, na badania i na szczepienie przeciw grypie.
Pogoda była zmienna -słońce, deszcz, słońce, pochmurno bez deszczu, ulewa.
A potem dzień upłynął na robieniu obiadu (dziecko przyszło na obiad)i zapisywaniu się na termin do lekarzy.
I jeszcze pewne uzgodnienia na WhatsApp z koleżankami z USA.
I tak jakoś zrobił się wieczór i Dobranocka na Wyspie.
To sobie powędrowałaś, mimo że nie górami! Dobry wieczór!
Otóż trochę i pod górę!
Od mojego domu do Przychodni jest jeden przystanek, ale pod górę.
Tak więc panu doktorowi powiedziałam, że nawet idąc ten kawałeczek dostałam zadyszki.
Dobry wieczór!
Ale był to odcinek bez tlenu (w butlach), więc sukces!
Przy krakowskim smogu to faktycznie sukces!
Wędrowanie to – wędrowanie:)
Mniej ważne uliczkami czy ścieżkami.
Dobry wieczór, Maczku:)
Dobry wieczór Leno!
Kochani, padam na dziób. Dobranoc!
Miłej nocki, Quacku:)
„Czyś topił kiedy oczy w lazurowem niebie,
Gdy czar miesięczny tchnie wśród pól gwiaździstych?
Czy wielką falą blasku szło z błękitu w ciebie
Powietrzne zadumanie owych sfer przeczystych?”
(Śnienie”)
Niczego wprawdzie dziś nie filtrowałam, ale też natuptałam się trochę, więc – czarów miesięcznych pośród pól gwiaździstych:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Skoro już nawet Lena się pożegnała to i ja powiem dobranoc.
Witajcie!
Niestety powietrzne zadumanie już ze mnie uszło. To znowu sprawka budzika…
Okrutnik ten budzik.
Spałam dziś tak krótko, że „powietrzne zadumanie” nie zdążyło mnie ogarnąć:)
Dzi*eń dobry, Tetryku:)
*eee… cukier nie odpuszcza;)
Witajcie, od rana pogoda mocno mokra, dobrze, że za oknem.
Pani Gieniu, poprosimy o rundkę.
U nas było słońce, potem posiekało gradem z deszczem, a teraz znów jest słonecznie:)
Witaj, Quacku:)
A tu przed chwilą była ulewa.
Witam i biegnę na śniadanie do Gieni!
Dziś spacerek na echo.
Pozdrawiam z Bronowic.
Metodą nietoperzy?
Możesz jaśniej Tetryku?
One latają na echo…
Jakoś nie pomyślałam o echolokacji.
Makówka natomiast zwana w niektórych kręgach Czarownica lata czasami na miotle.
Jestem w domu. Echo wykazało jedynie jakiś tam ubytek w przegrodzie międzykomorowej.
NIE WSZYSTKIE
„Idziemy. W oczach świat się przemyka,
Lodowe bicze plecy nam sieką.
Nigdzie błękitu, nigdzie promyka…
-Dalekoż jeszcze? -Ho! ho! daleko!
Idziemy. Wszędzie kurzące zgliszcze.
Z chat dookoła dymy się wleką.
Siecze grad z deszczem – zimny wiatr świszcze.
-Dalekoż jeszcze? -Ho! ho! daleko!”
(„Zapłata…” – F. Faleński)
Zagradzono-przelotne dzień dobry, Wyspo:)
Grad ci zagradza drogę na Wyspę?
Cień zacienia, śnieg zaśnieża, więc grad zagradza. Logiczne…
Oczywiście: gach zagasza, pal zapala, gaj zagaja…
A „pióro” bo: „piorę”;)
Pióro zapiera.
Się. Czasami.
Biuro zabiera a dziuro zadziera;)
No. A co dopiero biurokracja, uchowaj Boże. Nawet Lem o tym napisał w Cyberiadzie, tam, gdzie było o maszynie przez duże „B”.
St. Lem miał własne porachunki z tą panią. Problem biurokracji jest też ciekawie pokazany w „Pamiętniku znalezionym w wannie”
A bardziej obrazowo w „Dwunastu pracach Asteriksa i Obeliksa”, którzy próbują zdobyć słynne chyba na cały świat Zaświadczenie A38:)
Hmm, a nie było to A39? Jako załącznik do B65?
🙂
Nie, Tetryku:)
Grad zagradził mnie w połowie drogi z jednego przybytku do drugiego. Niby nie było daleko (ok. kilometra, bez możliwości zaparkowania, więc per pedes), ale (wraz z deszczem) nie zostawił na mnie suchej nitki;) Nawet w butach mi chlupotało:)
Dziękuję, Tetryku:)
Właśnie mnisiowego ukojenia mi było trzeba:)
Oj. Chlupotanie w butach jest najgorsze. Reszta do wytrzymania, jak się zaciśnie zęby, ale buty nie.
I resztę się łatwiej suszy.
Prawda.
Może nie uwierzysz, Maczku, ale buty schły parę godzin, a kurtka – całą noc:)
Lepiące się do ciała ubrania też nie zachwycają:)
Witaj, Jo.
Miss mokrego podkoszulka?
Miss jak miss… I raczej kurtki i dżinsów;)
Dobry wieczór, dzisiaj trochę zeszło, ale cały czas mnie odwoływano, niemniej udało się wykonać normę.
To teraz na przerwę!
Brawo, Quacku!
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór, dla odmiany poprzerwowy!
🙂
Ale nie poprzerywany, Quacku? 😉
A nie, nawet dość spójny i po kolei, a bywają takie, że co 5 minut ktoś coś, a to do drzwi, a to telefonem, i przerwa się przedłuża.
Domowe dobry wieczór Leno!
🙂
I moje nareszcie domowe, Maczku:)
Zazwyczaj lubię się powłóczyć, ale dziś bardziej zlubiłam podomowienie (się).
Lena udomowiona! Koniec świata!!!
🙂
Zazwyczaj to ja staram się udomowić otaczającą przestrzeń, dziś ona udomowiła mnie:)
Ale nie na długo, myślę;)
Ja się dziś „powłóczyłam” na drugi koniec Krakowa i to mi zupełnie wystarczyło przy pogodzie, gdy na zmianę była ulewa, a potem przebłyski słońca.
Przed chwilą w ramach „atrakcji” miałam rozmowę na WhatsApp z koleżankami z USA.
Jutro ma nie padać! 🙂
To było pobożne życzenie, które daleko odbiegło od rzeczywistości.
Moja miejska włóczęga (nie mylić z: czyimś miejskim włóczęgą) była nie dla przyjemności lecz z musu:)
Moja też. Ostatnio przyjemności u mnie brak.
„Rzucone w przestrzeń złotych gwiazd kagańce,
Te wirujących światów zbiorowiska,
Skupione bytów chwilowych ogniska…”
(„Gwiazd kagańce” – A. Asnyk)
Snów wolno-gwiezdnych i dobrej nocki, Wyspo:)
Skończyłam rozmowę na WhatsApp i wpadłam na Wyspę, aby powiedzieć dobranoc.
Dzień dobry.
Za oknem deszcz i niedeszcz, na zmianę. Mimo wciąż zielonych liści i trawy dość już jesiennie.
Pani Gieniu, coś na rozgrzewkę i rozpęd od rana? Poproszę.
U nas zaledwie 17 stopni, więc pewnie będzie awantura o plażę.
3 tygodnie wakacji z moimi panami to zdecydowanie za długo.
Herbatę poproszę. I jakieś ciasteczko.
Wrócisz do domu i panowie też będą (wiem, wiem nie 24 godziny non stop), ale dodatkowo będzie zimniej i będzie padał deszcz.
Ciesz się słońcem.
Jezu…
Co?
Spóźniłam się, więc na rozgrzewkę i rozpęd dnia zrobiłam sobie mocną herbatę. Swymi rączkami.
Dzień dobry, Quacku:)
Witajcie!
Wirek się kręci…
Witam Państwa !
Gienię poproszę jakiś dobry soczek świeżo wyciskany z …(wedle uznania).
Soczek wyciskany z… Gieni?
Gieniosoczek;)
Dzień dobry Makówko i Tetryku:)
Czy wyciśnięta Gienia by jutro wróciła? Obawiam się, że mógłby być kłopot…
Soczek ze świeżo zerwanych owoców albo warzyw.
Bardzo lubię sok z buraków. Albo zielonej pietruszki. A najchętniej-buraki, marchewka, jabłko i kawałeczek np. selera, pietruszki (korzeń i natka).
Też przepadam za selerem ale z pomidorami:) I do tego świeży lubczyk albo kozieradka…
pomidorek to jest gratka
to i każdej kozie radka
😉
„W powietrzu krąży świetlny kurz
Nad zżętych pól ścierniska,
A nić pajęcza blaskiem zórz
W jesiennem słońcu błyska.”
(„Wiosną”)
Wrześniowo-słoneczne dzień dobry, Wyspo:)
Gdy dzisiaj wspomnę wiosny czas
łza się zakręci w oku!
Dziś zimna jesień wokół nas
świat grąży wcześnie w mroku…
Wrześniowo-siąpliwe ukłony 🙂
tu jesień wdziewa złoty szal
otula bzy jesiony
i na wrześniowy prosi bal
kaliny brzozy klony
🙂
No cześć, to ja po pracy zasadniczo, norma wykonana, ale jeszcze muszę gdzieś jechać, a potem już przerwa.
Udanej wyprawy, Quacku:)
Aha, jutro po południu wybywam, nie będzie mnie do niedzieli. Ostatni weekend na Kaszubach, tam-gdzie-zawsze. Pewnie zmarzniemy, ale mam nadzieję, że będzie bardzo przyrodniczo. Niestety zapowiadane jest zachmurzenie, więc nie przewiduję światła do zdjęć
Ale pewnie jednak jakieś tam „ptaszkowe pięterko” zbudujesz?
Szerokiej drogi i miłego wypoczynku!
No właśnie a) nie wiem, jakie ptaszki będą tam w ostatni weekend września, b) raczej będzie kiepskie światło do zdjęć, ale na pewno biorę aparat i jak tylko coś będzie, to pstrykam!
Więc przyjemności, Quacku, i oby wyjazd udał się też widokowo:)
Prawdę mówiąc, miałem i ja zamieścić podobne wyznanie, ale niestety Kartoflisko nie wypaliło i w tym roku się nie odbędzie…
Przykro mi, Tetryku.
Zamiast dziób w dziób spotkamy się w sobotę na zoomie…
To jednak zupełnie nie to samo.
Dziób w dziób, spacery, jedzonko, dobre trunki…
Faktycznie szkoda.
Najbardziej właśnie tej atmosfery.
Ale przynajmniej cerkiewki się doczekają 🙂
Cerkiewki doczekają się spotkania z nami, jak rozumiem;)
Super:)
A ja cieszyłam się na wyjazd na Kretę w październiku, ale właśnie około godziny temu napisałam maila z rezygnacją.
I teraz mi smutno.
A jutro laryngolog ma się wypowiedzieć czym jest ten naciek w uchu i czy ma to związek z moim guzem i czy to, co wydawało się zapaleniem ucha w lecie to jednak …
Poproszę o trzymanie kciuków.
Trzymamy jak jeden mąż!

Również!
I ja także.
Jużdomowe, całkiem przyjemne dobry wieczór, Wyspo:)
Pięknie! Dobry wieczór 🙂
🙂
Pochłodniało wprawdzie, ale było bezwietrznie, bezdeszczowo i bardzo gwiezdnie, więc naprawdę pięknie:)
Luksusowo, znaczy. Bardzo fajnie. Jakieś natchnienie może w takich okolicznościach?
Natchnienie poetycko-sonetowe?;)
W ogólności natchnienie, do pisania, do kucharzenia, do tworzenia na każdym polu. Mózg się dotlenia, otoczenie daje punkty do estetyki, gwiazdy pozwalają na refleksję – warunki znakomite, jak sądzę?
Wiesz, Quacku, ja wciąż coś robię:)
Nie wiem, czy to wymaga aż natchnienia, nazywam to sobie „pomyślikiem”.
„Mam taki pomyślik…” – przychodzi mi do głowy i tak się zaczyna:) To, że nie zawsze wspominam na Wyspie, nie znaczy, że niczego nie robię:) Robię:)
Teraz akurat mam fazę na szycie:)
No a nie łączy się to z tymi spacerkami jakoś? Tak tylko nawiasem pytam…
Oczywiście że się łączy:)
Spacery są niezwykle inspirujące.
A resztę pozwoliłam sobie przenieść w szersze okienko:)
Z któregoś z ostatnich spacerków przywiozłam takie cóś:):
jaki piękny dzień wstaje nad jeziorem w trzcinach
księżyc miedziany blednie zachwytem speszony
jeszcze słońce nie wzeszło a widnieć zaczyna
wplata się pasmo światła w brzozowe korony
fale mruczą uśpione słodką kołysanką
co ją słowik układa każdego wieczora
i w żołędziach zamyka do siego poranka
by malinom wydzwaniać po zmroku ten chorał
świt się mieni barwami drga kaskadą dźwięku
w swej świeżości niezmienny fragment panoramy
pełen wonnych półszeptów pierwotnego wdzięku
trwa poranne misterium cykliczny obrządek
niby nowy zupełnie a jednak tożsamy
niczym nie zakłócony odwieczny porządek
🙂
Dziś ostatni dzień lata.
Jutro oficjalnie początek kalendarzowej i astronomicznej jesieni.
W pogodzie jesień zaczęła się wcześniej, a w górach to i nawet zima.
„A mnie jest szkoda lata…”
Wszystko ma plusy dodatnie i ujemne, każda pora roku. Oczywiście co kto lubi, ale lato nie rozpieszczało upałami, szczerze mówiąc.
Trochę mi brakuje tych przejściowych pór roku, łagodniejszego, późnego lata/ wczesnej jesieni (może złota polska jeszcze nadejdzie???), i na wiosnę to samo – majowych ciepłych-ale-jeszcze-nie-upalnych dni, które czasem przeciągały się do czerwca. To irytujące również i dlatego, że trzeba ekspresowo wymieniać garderobę.
No właśnie. Dopiero wczoraj chowałam sandały, bo jakoś tak nagle zrobiło się na nie za zimno.
Nic mi nie mów, od tygodnia zakładam skarpetki i niemal ze łzami w oczach (świeże, więc to nie od niemiłej woni).
Zastanawiam się, czy nie czas już „wydobyć” z zakamarków rękawiczki i opaski na głowę?
A w to miejsce upchnąć krótkie spodenki.
Zazdroszczę tym, którzy mają duże mieszkanie i tzw. garderobę i nie muszą robić tych przemeblowań.
O widzisz, opaski na głowę. Właśnie wczoraj się pozbyłem (po raz kolejny) włosów, bo już były za długie, a nie mam czasu szukać fryzjera, bo tego „mojego” pandemia wykończyła, więc zamiast przyciąć na krótsze, ale jeszcze odstające, wręczyłem małżonce maszynkę i ziuuu, jestem prawie łysy, no i ta pogoda tak nie bardzo się z tym rymuje. Więc opaska brzmi dobrze.
Przemeblowania nie są potrzebne, ale i tak trzeba co jakiś czas (np.: raz w miesiącu) wszystko, co wisi – przepatrywać, żeby nie udusić się wzbitymi znienacka tumanami osiadającego kurzu, Maczku:)
Jak napisał Quack: „wszystko ma plusy dodatnie i plusy ujemne”:)
Skąd potrzeba takiego skupienia przy zakładaniu skarpetek? Żeby nawet mówienie do ciebie przeszkadzało?
No muszę się skupić, to prawda, żeby trafić nogą do skarpetki albo odwrotnie, skarpetką na nogę
Dobranoc, do jutra!
Dobranoc Wyspo!
„Na sine góry, na ciemne bory,
Skoszone, szare łany,
Pada z księżyca światła mgławica,
Jak gdyby szron świetlany.
I ziemia cała w blask się ubrała
I drzemie lśniąc srebrzyście,
A w ciszy sennej wicher jesienny
Szumi kołysząc liście.”
(„W noc jesienną” – K. Przerwa-Tetmajer)
Miłej nocki, Wyspo:)
Witajcie!
Chmurki blokowały srebrzyste blaski, poza tym prawie się zgadza!
Witajcie.
Pogoda b. ładna, ciekawe, jak tam w naszym dzisiejszym miejscu docelowym.
A chwilowo poproszę Gienię.
Drugie śniadanie jak wrócę poproszę.
Gienię, jak zwykle, przegapiłam, ale i tak życzę Ci miłego dnia, Quacku:)
Witam!
Zanosi się na ładny dzień.
Jednak zimno teraz.
Wróciłam do domu (na chwilę) na drugie śniadanie od Gieni.
W realu też zjem i zaraz umykam znów.
Dobrze trzymaliście kciuki -laryngolog wyjął ciało obce z ucha, więc na szczęście to niezależne było od guza.
Jednak stwierdził, że jestem medycznie wyjątkowo rzadkim i nietypowym przypadkiem i mam skierowanie na badania na 5 października i do niego wizyta na drugi dzień. Jak na NFZ to jednak bardzo szybkie terminy.
Cieszę się, że wszystko w porządku:)
Witaj, Maczku:)
Też się cieszę i cieszę się, że Wy się cieszycie.
Udało mi się złożyć wniosek o paszport. Sukces, bo jak przyszłam „nie było numerków”, ale pan powiedział, aby czekać, bo może się coś zwolni.
Wiem, wiem można sobie zaklepać termin przez internet, ale najwcześniejsze terminy były na listopad, a ja przegapiłam i mam paszport ważny tylko do stycznia.
Ponad dwie godziny czekania, ale było nawet wesoło. Obok mnie siedziała pani mieszkająca na stałe od lat w Austrii i opowiadała, że jednak tam urzędnicy „inaczej” pracują.
To teraz obiadek, herbatka, ciasteczko i wkrótce myk do teatru.
Opowiesz?
Nie wiem, czy potrafię.
Nie dowiesz się, jeśli nie spróbujesz! 🙂
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Czyżby wszyscy świętowali pierwszy weekend jesieni, że taka cisza?
🙂
To i ja zniknę jeszcze na trochę:)
I po co tak od razu brać przykład???
Dobry wieczór, Leno!
Rzeczywiście coś wzięłam… Ale nie przykład lecz – kąpiel, bo takie rozgwieżdżone niebo zapowiada u nas chłodek:) Dziś trzystopniowy. Niby nie wiało, nie deszczyło, ale już czuło się ten przeszywający, północnowschodni ziąb:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Nieuśpionych jeszcze zapraszam do obejrzenia cerkiewek 🙂
„Jesień słodyczą z niebios się uśmiecha
Ogromnie jasna i ogromnie wielka,
I słucha letnich snów i szałów echa
Niby spowiedzi dziecka rodzicielka,
Co w swojej cichej i dobrej zadumie
Wszystko przebacza i wszystko rozumie.”
Tym pięknym fragmentem „Spowiedzi” pani Bronisławy Ostrowskiej żegnam wszystkich, którzy zajrzeli do mojego nieznanego zakątka:)
Dziękuję za miłe rozmowy i lecę do Tetryka podziwiać cerkiewki:)