« Makówczyne kwietniowo-majowe spacerki. Spacerkiem po Podgórzu. »

Spacerek

Nie jest wielką tajemnicą, że nie znoszę miejskich spacerów z Psiułką, unikam ich więc jak ognia, kiedy tylko się da i wybywam w plener.
Nie zawsze jednak okoliczności pozwalają na trzykrotny wyjazd za miejskie opłotki.
Tak też było wczoraj.
Z wielką niechęcią, bo jest to równie stresujące dla nas obu, wpięłam Psiułkę i pod osłoną nocy wyruszyłyśmy zdobywać okoliczne zaułki.
Spacer tradycyjnie rozpoczęłyśmy od naprzeciw-domowego trawnika, bo bez obwąchania go Psiułka ani myśli wypuszczać się gdzieś dalej.
Niuchała więc sobie spokojnie, a ja zerkałam w niebo, szukając znajomych konstelacji, gdy w pewnej chwili poczułam, że smycz się napręża. To zawsze jest zły znak.
Zeszłam więc (wzrokiem też) na ziemię i półtora metra przed sobą zobaczyłam psa. Że był to pies, powiedziała mi Psiułka – moja panna na wydaniu. Nagle uniosła uszy, wypięła rudą pierś, a na końcu kuperka zasprężynował ogon.
Zaklęłam. Niespecjalnie marzyło mi się starcie z dwa razy większym od mojej dziewczyny amatorem psich wdzięków.
Pies miał obrożę i doszłam do wniosku, że może jakiś niefrasobliwy właściciel puścił go luzem i za chwilę pojawi się na horyzoncie, by spacyfikować swojego pupila.
Tymczasem postanowiłam się dyskretnie wycofać.
Niestety, to , że ja chciałam i że Psiułka chciała, nie oznaczało, że obie chciałyśmy tego samego.
Jej chciejstwo było raczej tożsame z chciejstwem psa – oboje mieli chyba nadzieję na zawarcie bliskiej znajomości.
Pies przyglądał się nam chwilę z przekrzywioną głową, po czym zrobił w naszym kierunku kilka nieśmiałych kroków.
– Won! – powiedziałam, siląc się na groźny ton.
W tym czasie Psiuła zachęcająco zamachała ogonem, więc przystopowany na mgnienie oka pies ponownie ruszył.
– Won! – powtórzyłam i zaczęłam się cofać, ciągnąc za sobą oporną Psiułkę.
Mam tylko dwoje oczu i oboje zajęte było patrzeniem na manewry potencjalnego ojca szczeniąt mojej suni, więc cała reszta mi umykała.
Cofałam się i cofałam, walcząc z oporem mojej zalotnicy, gdy nagle poczułam, że tracę grunt pod nogami i lecę do tyłu. Lot nie trwał długo, ale zdążyłam przypomnieć sobie o gałęzi, którą zimowe wichury przywlekły na rzeczony trawniczek. Przypomnieć po niewczasie, niestety.
Jak nietrudno się domyślić – wylądowałam dość miękko. Upadek trochę zamortyzowała mizerna trawka, a trochę puchowa kurtka i nałożony kaptur. Jedynym, co poza moją dumą ucierpiało, były okolice kości ogonowej. Tak. Wyrżnęłam nią o tę pioruńską gałąź.
Nie wiem – ze stresu czy od niecodziennego sposobu przemieszczania się – zakręciło mi się w głowie.
Poleżę chwilę – pomyślałam i spojrzałam w górę.
Trzy gwiazdy z Pasa Oriona mrugały do mnie uroczo i byłoby całkiem przyjemnie, gdyby nie potworny ból w lędźwiach, skomląca Psiuła i obwąchujący moje buty sprawca całego zamieszania.
– Won… – powiedziałam słabym głosem i pies, o dziwo, tym razem usłuchał. Merdnął ogonem, odwrócił się i pokłusował w ciemność.
Poleżałam więc sobie jeszcze momencik, właściwie do czasu, aż przestało mi się kręcić w głowie, i spróbowałam usiąść. Powiodło mi się i chyba pierwszy raz w życiu czułam, że mam na – chudym, bo chudym, kościstym, bo kościstym, ale – czym siedzieć…
Metodą drobnych ruchów pełzaczkowych udało mi się jakoś, średnio bezboleśnie, wstać i nawet nie pomylić kierunków. Bez przeszkód dotarłyśmy do domu, choć wchodzenie po schodach okazało się wyczynem nie lada, a wypięcie Psiuły ze smyczy – bodaj czy nie większym.
Potem wahałam się, czy nie zostać w kurtce i butach, ale przezwyciężyłam ten odruch słabości…
Cóż… Wciąż jeszcze siedzę na klęczkach, myłam się na klęczkach, spałam… nie, nie na klęczkach – na brzuchu, ale do łóżka wchodziłam z klęczek i tak też z niego wychodziłam. Nie poddaję się jednak i dziś w ciągu dnia wiele razy sprawdzałam dzielnie, czy moje cztery litery nadają się już do siedzenia…

232 komentarze

  1. Lena Sadowska pisze:

    Witam:)

    Po Makówczynych wycieczkach zapraszam na przydomowy spacerek:)

  2. Tetryk56 pisze:

    Mam nadzieję, że po niejakim rozmasowaniu twoja duma dojdzie wreszcie do siebie — czego ci z całego serca życzę!

    • Lena Sadowska pisze:

      Moja duma?
      🙂
      Dziękuję, Tetryku.

      Dziś był masażysta, stwierdził, że „piękny siniec rozkwita”, poza tym wszystko w porządku, a w tym przypadku „najlepszym lekarzem będzie czas”, czekam więc:)

  3. miral59 pisze:

    No faktycznie, nic przyjemnego Weary
    Uderzenie w kość ogonową jest bardzo bolesne… wiem coś o tym Worry
    Mam nadzieję, że szybko Ci przejdzie i wrócisz do normy Pleasure

    • Lena Sadowska pisze:

      Witaj, Miralko:)

      Dziękuję.
      Też mam taką nadzieję.
      Najgorsza ta niemożność siedzenia, w klęku niewiele da się zrobić.
      Poza tym drętwieją nogi, więc dzisiejszy dzień upłynął mi na klęczeniu i chodzeniu na zmianę:)

  4. Makówka pisze:

    Byłoby bardzo zabawne gdyby nie Twoja boląca kość ogonowa.

    Brawa za zabawny opis! Brawo!
    Ja natomiast 1 maja na wycieczce w drodze na Ćwilin spadłam z pniaka.
    Na obu kolanach (tak dziwnie, bo od wewnątrz) mam ogromne siniaki, które dziś nabrały już żółtego koloru).

    Tej wycieczki nie opisywałam, choć jej zakończenie było z przygodami, ale jakoś tak się złożyło, że nie robiłam zdjęć.

    • Lena Sadowska pisze:

      Dziękuję, Makówko:)

      Współczuję. To musiało być nie mniej bolesne niż moje lądowanie.

      Mnie rzadko zdarzają się takie „przygody”. Ostatnia na samym początku pandemii, kiedy jeszcze nie byłam przyzwyczajona do maseczki i nie zauważyłam pierwszego schodka. Sturlałam się pod same klatkowe drzwi, ale smyczy nie puściłam:) Wtedy prawie się nie poobijałam:)
      Za to teraz najgorszy jest brak zajęcia. Trudno skupić się na czymkolwiek, gdy wciąż czuje się te… małe, czarne, co budują wielkie kopce w lasach… jak im tam… mrówki:)

      • Makówka pisze:

        Dalej boli, a przecież upłynął ponad tydzień.

        Ale cóż…
        Ja tylko siedziałam na pniaku i szybko chciałam wstać i tak jakoś padłam do klęku.

        DOBRANOC!

        • Lena Sadowska pisze:

          Naprawdę mi przykro, Makówko.

          Ale jutro na pewno będzie odrobinkę lepiej, więc uzdrawiającej nocki, Maczku:)

          Dobranoc:)

  5. Lena Sadowska pisze:

    Chyba wszyscy poszli spać, więc i ja klęczkam do óżeczka:)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  6. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Ludzie (i psy) chodzą na spacerki, a wypadki – po ludziach. Mnie na takie poważniejsze kontuzje jak stłuczenia pomaga Olfen, w żelu jest bez recepty, ale najlepszy jednak doustny (w postaci kapsułek niestety na receptę).

    • Lena Sadowska pisze:

      Witaj, Quacku:)

      Dziękuję za radę.
      Wspomniany rehabilitant przyniósł mi Tavon. Sprawdza się.
      Jeszcze nie siadam, ale podczas chodzenia już mniej boli:)

  7. makowka9 pisze:

    Słonecznie witam!

  8. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Trochę dziś chłodniej, ale miło 🙂

  9. makowka9 pisze:

    Tu piękna pogoda.Jade do kardiologa,a potem… miłe plany i knucie .
    W domu będę wieczorem.

  10. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    U nas zaczęła się fala upałów i chyba to dobrze Happy
    Trochę się ziemia osuszy i będzie zdatniejsza do obróbki Pleasure
    Na dziś zapowiadają 31C, a to już trochę gorąco. Chociaż ma też być pochmurno… zobaczymy Happy

  11. Makówka pisze:

    U kardiologa ok.
    Tu też upał.

  12. Makówka pisze:

    Jedno miłe spotkanie,drugie miłe spotkanie,biurowe knucie i wracam do domu.

  13. Quackie pisze:

    Będę koło 22.00!

  14. Tetryk56 pisze:

    I ja dotarłem. Teraz c.d. na zoomie…

  15. Lena Sadowska pisze:

    Pobardzosłoneczne dobry wieczór, Wyspo:)

  16. Quackie pisze:

    Uf, ale się zadziało, zaraz po pracy pojechałem na spodziewane spotkanie, które jednak trwało dłużej i było ciekawsze, niż się spodziewałem. Poznałem parę ciekawych osób, ale o szczegółach na razie nie mogę nic napisać ani powiedzieć.

    To teraz idę po dobranockę.

  17. Quackie pisze:

    Złoci moi Wyspiarze, umykam. Nadmiar wrażeń, czy co.

    Aha, jutro o tej samej porze kroi się jeszcze jedno spotkanie, postaram się poinformować, kiedy będę, a kiedy nie.

  18. Lena Sadowska pisze:

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  19. Makówka pisze:

    To i ja.

    Śpijcie dobrze!

  20. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    O tej porze roku poranne przejażdżki są całkiem miłe…

  21. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Wrażenia widocznie były tak mocne, że zaspałem conieco. Ale nie tragicznie.

    U nas też chmurki, przetykane słoneczkiem.

  22. Makówka pisze:

    Słonecznie witam!

  23. Max pisze:

    Dzień dobry 🙂 Przeczytałem o przygodzie Leny na spacerku z Psułką , którą chciał poznać samotny ,nocny partner . I chcę przytoczyć z tej okazji zachowanie , naszego rodzinnego pieska z gatunku owczarków niemieckich . Pewnego razu w zimie , zauważyliśmy jak przez zaśnieżone pole , pies wyprawiał jakieś dziwne harce . Okazało się , że torował drogę małemu szczeniakowi , którego przyprowadził do naszego obejścia . Wychowywał tego przybysza , aż wydoroślał ,chociaż rozmiarami był drobniejszy od naszego Azora . Jedli z jednej miski i zawsze Azor czekał aż młody da mu szansę . Byli tej samej płci , zatem była to tylko koleżeńskość , a nie romansowe uwodzenie . Jak widać , między zwierzętami też są przykłady dobrego wychowania . Pozdrowionka … Bukiet

    • Lena Sadowska pisze:

      Witaj, Maksiu.

      Kiedyś nasza Kociczka przyniosła półżywego szczura i chyba zadziałał instynkt macierzyński, bo też się nim zaopiekowała: dokarmiała go i chodziła krok w krok, póki nie wydobrzał na tyle, by móc samemu dojść do miski.
      Bożenka ma rację, że niejeden człowiek mógłby się od zwierząt uczyć życzliwości.

      Pozdrawiam:)

  24. Quackie pisze:

    Koniec pracy & zaraz wybywam na spotkanie nr 2.

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Quacku:)

      No, jakby się wszyscy zmówili z tą aktywnością, kiedy ja nie mogę, chlip.
      🙂

  25. Tetryk56 pisze:

    I ja dzisiaj mało domowy jestem, i za chwile również wybywam na spotkanie 🙂

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Tetryku:)

      A ja ledwo daję radę ze schodów zejść, żeby Psiułkę wyprowadzić:)
      Pan Er mówi, że jutro powinno być już lepiej:)

  26. Makówka pisze:

    Wracam do domu.
    Zebranie wyborcze koła PTTK. Wybór zarządu na 4 lata, wnioski, zażarta dyskusja.
    Musiałam towarzystwo uciszać jako przewodnicząca zebrania i teraz mam zdarte gardło.
    A potem poszłam pod Adasia wspierać Ukraińców.

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Makówko:)

      Czyli w przeciwieństwie do mnie – miałaś bardzo aktywny dzień:)

  27. Lena Sadowska pisze:

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    Wybaczcie, że dopiero teraz się odzywam, ale jestem tak poirytowana niemożnością robienia czegokolwiek, że aż się nie chce gadać…

    🙂

  28. Makówka pisze:

    To i ja umykam…pa, pa, dobranoc.

  29. Lena Sadowska pisze:

    To i ja się pożegnam:
    dobranoc, Wyspo:)

  30. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    W Krakowie prawdziwe lato! Lezak

  31. Quackie pisze:

    Dzień dobry, wróciłem do domu wczoraj, tzn. technicznie dzisiaj. Spotkanie przerodziło się w całkiem fajną imprezę, ale w środku tygodnia to jednak niebezpieczne jest.

    W nocy padało, teraz się wozi, tak jakby miało padać dalej.

    • Lena Sadowska pisze:

      Dzień dobry, Quacku:)

      U nas wietrzysko do 23 km na godzinę, więc chmury przegonione, ale trochę huczy:)

  32. Makówka pisze:

    Upalnie witam Państwa!
    TooHot!

  33. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Wczoraj był piękny dzień Approve Nawet nie wchodziłam na górę, do komputera. Nie miałam czasu… Delighted
    Rano pojechaliśmy do Zion. Po raz pierwszy w parku Happy Było cudnie. Co prawda nie miałam siły by połazić tak jak zawsze, ale trochę pochodziłam Delighted Najgorzej było nad Lake Michigan, na plaży. podłoże miękkie i trochę mnie machało na boki, ale się utrzymałam i nie upadłam Pleasure
    Potem oczywiście do Kenosha na zakupy. Daleko nie jest z tego Zion, więc można się przejechać Pleasure
    I tu wystąpiło coś dziwnego. Gdy jechaliśmy przy jeziorze było chłodno, zaledwie 17C, a w mieście, gdy już pojechaliśmy do Kaputo’s było 33C. Duża różnica… Worry
    Do domu wróciłam tak utuptana, że nadawałam się tylko do spania Pleasure
    Jeszcze dziś chcę kupić sadzonki pomidorków, ogórków i papryki. Mąż będzie musiał je posadzić, bo ja na razie nie mogę Tired Za słaba jestem…
    W kuchni też już wywaliłam całą masę rzeczy. Na razie zapakowałam do pudła (po umyciu), niech córka i Sarah obejrzą, może im coś się przyda. Happy-Grin

  34. Makówka pisze:

    Jestem w domu. Domowa do końca dnia i do jutra…

  35. Tetryk56 pisze:

    I jednak burzy nie było Pleasure Ma się te znajomości! Hihihi!

  36. Lena Sadowska pisze:

    Bardzo wietrzne ale już lepszo-humorkowe dzień dobry, Wyspo:)

  37. Quackie pisze:

    Dzień dobry, całkiem udany pracowo – mimo wczorajszych użyć i, hmhmhm, nadużyć Wink1 widocznie nie były aż tak bardzo „nad” Pleasure

  38. Quackie pisze:

    A ja na przerwę.

  39. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowo przykuśtykane do domu:)

    • Quackie pisze:

      Och. Dobry wieczór, ale i zdrowia!

    • Makówka pisze:

      No to podsyłam misia Leno!

      Misio

    • Tetryk56 pisze:

      Jak pospacerkowo, to musi być lepiej! 🙂

      • Lena Sadowska pisze:

        Psiułka jest mądra, ale z toalety korzystać jakoś nie chce, więc lepiej czy nie lepiej – wychodzić z nią trzeba:)
        Brat załatwia mi dwa pierwsze spacerki, ale ten ostatni muszę sama:)
        Ale – tak – jest lepiej:)

        • Makówka pisze:

          A mój pies jak była bardzo brzydka pogoda sikał do nocnika.
          Niechętnie, ale jak się podstawiło to dawało szansę na „przeczekanie”.
          Ale i tak prawie codziennie dawaliśmy mu się wybiegać, porządnie, bez smyczy.
          To był mój pies gdy byłam nastolatką -Trop.

          • Tetryk56 pisze:

            Ostatniego psa w rodzinie nie pamiętam, byłem za mały. Też miał na imię Trop, był (wg opowiadań siostry) dużym i pięknym owczarkiem, i zginął tragicznie przejechany motocyklem przez pijanego milicjanta. Było to dla małej takim wstrząsem, że więcej zwierząt już w domu nie mieliśmy…

            • Makówka pisze:

              Trop miał nowotwór. Bardzo cierpiał, wył po nocach, nie mógł samodzielnie zejść po schodach. Był „łyżwopodobny”(bo nierasowy), ale jednak średniej wielkości. Znoszenie i wynoszenie go na II piętro było dość trudne. Rodzice (bo to był ich pies) podjęli decyzję (wraz z weterynarzem) o uśpieniu go.

              To była bardzo trudna decyzja.

              Ja wtedy byłam zajęta dwójką małych dzieci, więc mniej to przeżyłam jak śmierć mojego psa Pokera, który zginął pod kołami auta. Ryczałam wtedy dwa dni, a mój młodszy syn nie chciał iść do szkoły i mało brakowało nie poszedłby na maturę.

              Te domowe zwierzaki to jak domownicy.

  40. Makówka pisze:

    A jeszcze w temacie tego co na torbie -tak napisała Ewa:

    Zolwie sa jednym z sumboli ladowej fauny Hawajskiej, w tamtym jezyku -„Honu”. Na torbie jest tez pare innych sumboli: kaczka „Nene”, drzewo/krzak „Ochi’a”, z czerwonymi kwiatami, ktore pierwsze rosnie na glebie wulkanicznej, oraz rozlozyste drzewo „Koa” . Nie mowiac o slawnym widoku chalupki z lisci palmy kokosowej.

  41. Quackie pisze:

    No to ja mogę napisać, że po wykonaniu mniej więcej 1/3 bieżącego zlecenia wyszedłem na prostą, tzn. wiem już, jak je doprowadzić sensownie do końca. Poradziłem się paru mądrych ludzi w różnych sprawach (od gwary do hodowli gołębi i elektryczności statycznej…) i jestem dużo mądrzejszy.

  42. Quackie pisze:

    Dobranoc!

  43. Lena Sadowska pisze:

    Miłych snów, Wyspo:)

  44. Makówka pisze:

    To i ja miłych snów życzę!

  45. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dziś zrezygnowałem z rowerka, bo na czas powrotu zapowiadają konkretny deszcz 🙁

  46. Makówka pisze:

    Witam!
    Jakoś tak pochmurno aktualnie…

  47. Makówka pisze:

    Teraz piękne słońce.Jade więc na malutki spacerek na Rajsko.

  48. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Ja to chyba mam coś z głową nie tak Weary Wstałam o 12:30 (w nocy) i doszłam do wniosku, że to dobra pora na zrobienie sałatki jarzynowej Delicious No i się wzięłam do roboty… Posprzątałam i już o 3 poszłam z powrotem spać. Rano mąż tylko doprawił, bo ja nadal nie mam smaku i ta infekcja w ustach ma się dobrze. Żadne leki nie pomagają i to mnie wkurza Disapproval
    18 maja mam kolejną umówioną wizytę i akurat leki od tej infekcji mi się kończą. Muszę powiedzieć o tym, może dadzą coś innego, co podziała skutecznie, bo mam tego serdecznie dość Angry

  49. miral59 pisze:

    Dziś ma być gorąco – rekordowe temperatury TooHot!
    Nie wiem dokładnie ile, ale zawsze to gorąc…
    W zasadzie nic takiego nie planujemy, ale kto wie co nam odbije Wink

    • Makówka pisze:

      Tu też upał.
      Ta infekcja i brak smaku to skutek radioterapii,tak?

      • miral59 pisze:

        Nie wiem, ale muszę coś z tym zrobić, bo to jest nie do wytrzymania. Coraz trudniej mi jeść, nie mogę myć zębów bez bólu, dziąsła mi krwawią i ogólnie mam tego dość Disapproval
        Żadne leki nie pomagają i jest coraz gorzej Weary Jak długo jeszcze?

        • Makówka pisze:

          Jedyne co przychodzi mi do głowy Miralko to napisać, że bardzo Ci współczuję.
          I podsyłam dobre myśli.
          Te osoby, które znam miały jakiś preparat do smarowania.
          Mijało gdy kończyła się radio lub chemioterapia.

        • Tetryk56 pisze:

          Misio Tak bez słów…

        • Lena Sadowska pisze:

          Witaj, Miralko:)

          Mam nadzieję, że jakiś skuteczny środek na Twoją infekcję jednak się znajdzie.

  50. Makówka pisze:

    Wracam już do domu,ale zapowiadana burza to chyba nie tu.

  51. Tetryk56 pisze:

    Wróciłem w upale i duchocie. Już koło osiedla usłyszałem kilka grzmotów, i zaliczyłem ok. 20 kropli deszczu na trasie od autobusu do domu (na asfalcie mokre plamki w odległościach 15 – 30 cm od siebie). Ciąg dalszy — póki co — nie nastąpił.

  52. miral59 pisze:

    U mnie też ani kropli, za to gorąco i nic nie można na podwórku robić. Człowiek robi się mokry minuta osiem… Dobrze, że chociaż rano posadziłam co nieco. W większym naczyniu nie tak woda paruje Happy

  53. Quackie pisze:

    Koniec pracy, jestem wypluty, na sam koniec dnia i tygodnia trudny kawałek, metafory ni przypiął, ni przyłatał, na szczęście już przerwa.

  54. Makówka pisze:

    A ja jestem domowa, więc mogłabym coś szybko zbudować.
    Bo jutro mnie nie ma-jadę na wycieczkę.

    Ktoś coś ?
    Chcecie?

  55. Makówka pisze:

    Zaszły małe komplikacje, ale już buduję, jedynie zmodyfikowałam plan i skracam.

  56. Quackie pisze:

    No to jestem i idę po dobrą nockę.

  57. Makówka pisze:

    Bożenka przeczyta jutro, a tych, co jeszcze nie śpią zapraszam piętro wyżej.

  58. Quackie pisze:

    Mistrzu Tetryku, czy teraz będzie tak, że nowe wpisy (po opublikowaniu) będzie widać również w kolumnie po prawej, tak jak komentarze? Bo właśnie coś takiego widzę, nie przeszkadza mi to, ale jest to element nowy, więc wolę się upewnić.

    • Makówka pisze:

      A, faktycznie.

      Ale jako „nowy wpis” też jest. W ten sposób nie przegapi się nowego wpisu co czasami się zdarzało.

  59. Lena Sadowska pisze:

    Udreptane dobry wieczór, Wyspo:)

    Miałam dziś gościnny dzień, ale już jestem:)

  60. Lena Sadowska pisze:

    Dziękuję za miłe towarzystwo oraz Wasze serdeczne wsparcie po tej średnio udanej eskapadzie z Psiułką i tuptam do Makówki:)

Skomentuj miral59 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)