Wyspa to takie miejsce, gdzie każdy opowiada o tym co lubi.
Ja zazwyczaj o wycieczkach i spacerkach, bo to mój sposób na odreagowywanie stresów i odpędzanie smutków.
Spacerki bywają autokarem, busem, pociągiem z większą grupą turystów, ale i też indywidualne.
Czasami gdzieś dalej, czasami w Krakowie lub najbliższej okolicy.
Zacznę od wycieczki (ha, ha) ZAGRANICZNEJ, której celem były SKORUSZAŃSKIE WIERCHY.
Oto jaki był plan wycieczki 24 kwietnia 2022
Kraków -Chyżne – gran. PL-SK – Trstena – Twardoszyn – Dlhá nad Oravou – Chlebnice skąd pieszo – bez znaków – Kubiznova – Diel (1051) – szlak czerwony – Vrchy – Pod Mostkami – cyklotrasa zielona – Košárec – – Mlada Hora (813) – Rakitynka (808) (ognisko) – cyklotrasa żółta – Chlebnice skąd powrót busem – Dlhá nad Oravou – Twardoszyn – Trstena – gran. SK-PL – Spytkowice (kociołek góralski w restauracji „Przystań Kabanos”) – Kraków
A tu mapka trasy pieszej (jakby ktoś chciał iść naszymi śladami np. Tetryk, który lubi mało zadeptane szlaki).

A teraz parę zdjęć.







Pogoda niestety nie dopisała, góry zazwyczaj schowane były za chmurami. Przy lepszej pogodzie trasa byłaby wyjątkowo piękna.
Były momenty intensywnego deszczu-turyści wyciągali peleryny i parasole.

A moje buty wyglądały tak.

Po takiej wycieczce postój na „ciepły kociołek” był miłym zakończeniem.

Teraz dla odmiany spacerek po Krakowie w ostatnim dniu kwietnia.
Nie będę pokazywać zbyt wielu zdjęć, więc tylko na początek Bagry, aby dać wyraz mojej tęsknocie, że jeszcze za zimno na pływanie.


I coś dla Quacka –fort Lasówka (dawno fortów nie było).

3 maja 2022 dla odmiany trochę gór — wycieczka na Ciecień w kameralnym gronie trzech osób.
Wycieczkę rozpoczynamy w Szczyrzycu.
https:/home/u194284526/domains/madagaskar08.pl/public_html/pl.wikipedia.org/wiki/Szczyrzyc
Czasu nie ma na zwiedzanie, więc tylko trzy zdjęcia.



My idziemy dalej, gdyż naszym celem jest Ciecień
https:/home/u194284526/domains/madagaskar08.pl/public_html/pl.wikipedia.org/wiki/Ciecie%C5%84

Poniżej miejsce startu dla paralotni na Ciecieniu.

Przy dobrej pogodzie można się tu cieszyć pięknym widokiem, podziwiać Babią Górę.
W ciągu dnia towarzyszyły nam grzmoty, miejscami kłębiły się czarne chmury — cieszymy się więc, że bodaj nie zmokliśmy.
Oto widok z Ciecienia na zachód. Najciemniejsza góra to Wierzbanowska Góra.

Tak jak na szczycie tak na trasie widoki nie były tak piękne, jakie byłyby przy idealnej pogodzie. Ale nie grymasimy — cieszymy się soczystością zieleni śpiewem ptaków oraz wiosną.
Mijamy dużo pięknie kwitnących sadów. Na poniższym zdjęciu na drugim planie — Śnieżnica.

Tu natomiast widać Mogielicę, a na lewo od Mogielicy — Łopień.
Dla każdego coś miłego — dla Leny kapliczka.

Dla wszystkich trochę wiosny z Bielańsko-Tynieckiego Parku Krajobrazowego ze spacerku 2 maja 2022



Na koniec jedno zdjęcie z dzisiejszego łażenia po Krakowie na zachętę i dla wzbudzenia ciekawości gdzie byłam.
Do opowiedzenia na kolejnym pięterku.

Jako obrazek wyróżniający zdjęcie z dzisiejszego (5.05.22) łażenia po Krakowie.
Pstryknięte w Parku Serkowskiego. Też tak na zachętę.
Zapraszam do pospacerowania ze mną.
Zgodnie z tabliczką na ostatnim zdjęciu robicie to wyłącznie na własną odpowiedzialność.
Dobry wieczór, opis ZAGRANICZNEJ wycieczki wzorowy, z mapką, odległościami etc. Nie było tam ZBYT stromych podejść, co? No a ubłocone buty, cóż, świadectwo, że Autorka się nie oszczędzała!
Bardzo dziękuję za fort, pooglądałem sobie i poczytałem, no tak, fort oblany fosą z wodą na przełomie XIX i XX wieku to takie trochę średniowiecze, bardzo ciekawa sprawa.
Co do Szczyrzyca, wuj-limerysta rzucił kiedyś wyzwanie, żeby napisać limeryk z rymem do tej miejscowości, i na razie nikt mi znany go nie podjął! A Ciecień był wg Wikipedii znany pod nazwą Czeczen
co prawda w połowie XIV wieku, więc chyba nie ma to nic wspólnego z Czeczenią…
Wiosna prześliczna, a na ostatnim zdjęciu to chyba jakiś labirynt, ale zwykle wycina się je w kukurydzy, a to nie wygląda na kukurydzę. I te deski pod nogami?
Już odpowiadam po kolei.
Mapkę i skrótowy plan wycieczki skopiowałam z maila, który podesłał kolega, ale z upoważnieniem do „korzystania”. Reszta to już moje „wypociny”
Zbyt stromych podejść nie było. Na wycieczki z dużymi przewyższeniami niestety nie jestem zabierana, bo mam zbyt słabą kondycję, choć dusza się rwie.
Gorzej, gdyby zaczęła się dusić (na zbyt stromym podejściu na ten przykład)
Niestety tak się często czuję przy podchodzeniu. Ilość kilometrów mnie nie przeraża, ale duże przewyższenie i mało czasu ogranicza i eliminuje z większości wycieczek tej grupy, choć są tam osoby starsze ode mnie.
Ale zdrowsze. Pozostaje cieszyć się tym, co jest.
To ostatnie zdjęcie to faktycznie labirynt.
Zdjęcie zrobiłam dziś w czasie łażenia po Krakowie.
Byłam w paru miejscach i jak napisałam opiszę to na nowym pięterku, bo to byłoby za duże.
Nowe pięterko o przechodzeniu labiryntu. Tyle to trwało?
Ależ skąd!
Labirynt trwał jakieś 5 minut. I nie mam więcej zdjęć z tego miejsca. Pięterko będzie z tego co trwało ok. 2 godzin i pewnie doczepione do jakiejś nowej wycieczki.
Dwugodzinne pięterko
Quacku wczoraj napisałam, że nie mam więcej zdjęć z labiryntu.
Byłam już śpiąca i zapomniałam, że mam zdjęcie budynku, w którym był ten labirynt.
To stara synagoga, ale resztę szczegółów zostawię na kolejny wpis, bo bardzo chcę Was zabrać na ten dwugodzinny spacer po Krakowie.
Dobry wieczór, Makówko:)
Piękne spacerki:)
Jak dobrze, że mogłam sobie z Tobą pochodzić, nie ruszając się z fotela:)
Nawspinałam się dziś, a widoki były daleko brzydsze niż u Ciebie:)
Za kapliczkę bardzo dziękuję:)
I masz rację z tą wiosną. Na kwietniowej wyprawie królowały głównie płowości, a parę dni później taka miła zieloność nastała:)
Dobry wieczór Leno!
Cieszę się, że miło Ci się spacerowało siedząc w fotelu.
Z tą zielonością to jest różnie. Nie zależy tylko od daty (choć oczywiście też). Np. wtedy kiedy w Krakowie było już zielono w Stróży było jeszcze bardzo buro i dopiero teraz się zazieleniło.
Kwietniowa wyprawa była jednak na pewnej wysokości. Na zdjęciu widać, że trochę wyżej leży jeszcze śnieg.
Tak, to oczywiste, że data nie jest najważniejsza w kwestii śniegu:)
U nas też jeszcze zdarzają się miejsca nim pokryte, a mamy maj:)
Wiesz, tu noce są chłodne, słońce nie w każdym miejscu do poszycia dociera, więc bieli wciąż nie brakuje:)
Ale owocowe dziczki też już kwitną, i na łąkach coraz bardziej zielono i kolorowo:)
Wiosna przyszła w tym roku późno i dalej było mało ciepłych dni.
W majowy weekend zazwyczaj już pływałam w jeziorze, zdarzało się nawet w kwietniu, a ja morsem nie jestem i woda musi być dobrze ciepła.
Natomiast w tym roku oprócz morsów nikt nie pływa co widać na zdjęciu -pusta plaża, sobota, długi weekend. Natomiast dużo ludzi wokół tężni i spaceruje po alejkach.
Kochani, zmykam, bo mnie morzy potwornie. Nie wiem, dlaczego, ale jakoś tak. Dobranoc!
Śpij dobrze.
Tu zaczął padać deszcz i też jakoś senna się robię, ale jeszcze chwilę będę.
Quack napisał: Co do Szczyrzyca, wuj-limerysta rzucił kiedyś wyzwanie, żeby napisać limeryk z rymem do tej miejscowości, i na razie nikt mi znany go nie podjął!
A może Wyspiarze spróbują?
Raz pewnej panience w Szczyrzycu
pojawił się pryszczyk na licu.
Że chłopa jej trzeba
modlitwę do nieba
zaniosła przy pełnym księżycu…
Brawo!
Dziękuję za ubarwienie pięterka!
Tetryku jesteś człowiekiem wielu zdolności!
Ooo, wiedziałem, że przynęta zadziała! Piękny limeryk!
Też tak uważam i to tak napisany „na zlecenie” z szybką realizacją.
Ten Tetryk to jednak MISTRZ!
Bardzo fajne zdjęcia, fajne spacerki! Do mapki przydałoby się podłączyć link, bo przy tej wielkości obrazka niewiele widać. Ale można wszak poszukać samemu…
Dziękuję.
Ja nie umiem dodać takiego linka.
Mogłabym jedynie podesłać mapkę w większym formacie.
Dzień dobry


Gdy coś się dzieje, gdy widać radość na twarzach turystów…
Piękne widoki, cudne spacerki
Brawo Makóweczko
To właśnie Miralki lubią najbardziej
To nic, że pogoda nie do końca dopisała. Widoki na góry są piękne, chociaż widać i chmury… a w sumie, czy zawsze musimy oglądać tylko słoneczne dni i piękną pogodę? Czy słońce za chmurami nie wygląda ciekawiej? Moim skromnym zdaniem, każda pogoda jest dobra, byle humor dopisywał, a w dobrym towarzystwie wszystko się zdarzyć może
Dziękuję Miralko!
Oczywiście, że każda pogoda jest dobra byle nie było burzy i silnej ulewy, bo wtedy w górach bywa niebezpiecznie.
Coś się dzieje, widać radość -hm…dlatego wybierając zdjęcia pokazałam parę takich, na których jestem…
Wiem, że głównie są to Twoje zdjęcia, ale jesteś na nich tak radosna, że serce rośnie i z przyjemnością się to widzi

Bo nie wygląda to na udawane – na prawdę jesteś zadowolona, miło to widzieć
I na mnie przyszła pora:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
To i ja się żegnam.
DOBRANOC !
Witajcie!
Dzień dobry, piątek brzmi optymistycznie!
Witajcie!
U nas popaduje, ale po południu ma się przejaśnić.
Dzień dobry
Mam serdecznie dość takiej pogody, ale cóż mogę zrobić? Tylko czekać aż się poprawi… 
Każdy pytał tylko o ZIP Code i mówił, że mu przykro, ale w tym rejonie nie mają swoich zbiórek. Także dostawiliśmy to wszystko do „Donation Center”. Przy okazji zapytałam, czy naczynia też przyjmują – też. Dostałam też kartkę na odpis podatkowy. Do końca roku trochę się uzbiera 
U nas znowu chmury i popaduje deszcz
Ponieważ nikt nie chciał przyjechać po moje rzeczy, sama je zawiozłam do Salvation Army. To blisko i nie było z tym kłopotu. A wszystkie firmy, które obdzwoniłam, nie operują w moim rejonie. Chyba w złym miejscu mieszkam
Witaj Miralko!
Tu pochmurno, bez deszczu. Makówka dziś skrajnie domowa.
A Ty pracusiu jak zawsze godna podziwu.
Brawa dla Ciebie!
Nie wiem czy brawa
Ale ja po prostu nie potrafię inaczej. Coś mnie goni i nawet jak poleżę chwilkę, to zaraz wstaję… 
Dziś w planach wizyta u lekarza ogólnego. Dopiero na 13, ale mam być 15 minut wcześniej. Może jeszcze wcześniej pojedziemy do szpitalnej apteki, bo mam zamówione niektóre leki. A muszę je brać… zobaczymy.

Zdjęcia do paszportu zrobione, więc czas wyrabiać nowe paszporty. Musimy jechać do Konsulatu… niby są punkty gdzie można wyrobić nowy polski paszport, ale nasze są nieważne więcej niż 10 lat i prawdopodobnie Konsulat musi sprawdzić, czy nadal mamy polskie obywatelstwo. My wiemy, że mamy, ale oni nie muszą wierzyć nam na słowo…
Żeby zacząć załatwiać, musimy zrobić appointment, czyli ustalić wizytę. Zgromadzić potrzebne dokumenty… chciałabym to zrobić jak najszybciej, bo czas najwyższy i pora zrobić te upoważnienia dla brata i niech załatwia co się da
Załatwianie polskich dokumentów i polskiej emerytury trochę trwa, wiem jak załatwiały moje „amerykańskie przyjaciółki”
Wiem o tym i te wszystkie problemy kładę na karb trudności związanych z wyrobieniem tych dokumentów. Ale abym zyskała polski paszport i upoważnienia dla brata, to już będę miała łatwiej
No i niestety znów zmykam i całe popołudnie będę poza…
Koniec pracy i drugiej pracy. Norma dzienna i tygodniowa wykonana, wszystko idzie wg planu.
A teraz przerwa.
Jak pisałam wyżej Makówka dziś skrajnie domowa.
Wyszłam jedynie, aby kupić prezent na niedzielne Imieniny.
Pogoda szara, bura, a ja totalnie niedospana. Tak więc snuję się po domu i usiłuję „udawać że sprzątam”.
Pokropione dobry wieczór, Wyspo:)
Suchy i dobry
🙂
I to najważniejsze, że dobry:)
Pojechałem na zebranie na rowerze. W pół drogi usłyszałem grzmoty, ale do celu dotarłem suchy. Gdy wyszedłem, mój rower stał nadal niezmoczony, a po drodze do domu mijałem po kolej obszary suche, pokropione i nie najgorzej zlane w różnych sekwencjach. Niemniej, na mnie nie spadła ani kropla!
Och. Był kiedyś taki dylemat, zdaje się fizyczny: czy w czasie deszczu lepiej iść normalnym tempem, czy biec (przy założeniu, być może błędnym, że w ten sposób spadnie na biegnącego MNIEJ kropel deszczu)? Kojarzysz może?
Wydaje mi się, Quacku, że Tetryk już w którymś wpisie to wyjaśniał:)
Być może dlatego mi się to przypomniało
Sam kiedyś usiłowałem to policzyć, ale poległem na zależności przekroju czynnego od kąta padania…
To chyba prościej otworzyć parasol
A może zrobić eksperyment?
Na tej samej trasie z miednicą lub garnkiem jedna osoba biegnie a druga idzie wolno.
Po 10 minutach porównują ilość wody.
Coś pokręciłam?
Nie, w zasadzie chyba słusznie
albo może zamiast miednicy takie same ciuchy, a po trasie zdjąć i wyżąć wodę?
Troszkę.
Najlepiej jest pobiec zygzakiem pomiędzy kroplami 😉
I przez te krążące deszcze ja dziś cały dzień tak się fatalnie czuję.
Jednak grzmotów nie słyszałam, burzy nie widziałam.
Może jutro powinnaś pokrążyć Ty, żeby to deszcze poczuły się fatalnie;)
Dobry wieczór, Makówko:)
Czyli – uszło Ci na sucho, Tetryku:)
O mnie tego powiedzieć nie można – ten pierwszy majowy tydzień rozpoczęła kaloryferowa powódź, potem sama sobie zafundowałam lodówkowe roztopy, a dziś rozkropiło się od rana i dalej mokrzy:)
🙂
W tęczy nadzieja!
Znam piękną baśń o tęczy:)
Dawno, dawno temu pewna królewska para bardzo chciała mieć dziecko i po wielu latach starań udało jej się wreszcie spełnić to marzenie. Cóż z tego jednak, że maleństwu nie brakowało nawet ptasiego mleka, skoro na królową uwziął się okrutny czarownik i podstępem odebrał jej ten największy, upragniony skarb, porywając dziewczynkę i umieszczając ją na maleńkiej wysepce, do której broniły dostępu potężne skały.
Król załamał się i rozchorował, ale królowa postanowiła odnaleźć swoje dziecko.
Ruszyła w świat i po wielu perypetiach dotarła nad brzeg ogromnej, wzburzonej wody. Przyglądała się szalejącemu żywiołowi i pierwszy raz zwątpienie wkradło się w jej serce. Jak miała przebyć tę otchłanną kipiel? Spojrzała z rozpaczą w zachmurzone niebo i ciężka łza pojawiła się w kąciku oka.
Nagle zza chmur wyjrzało słońce, ujrzało zasmuconą królową i postanowiło jej dopomóc. Wysłało w jej kierunku wszędobylski, radosny promyczek, który odbił się w spływającej po policzku łzie i rozjarzył najpiękniejszym tęczowym mostem.
Jak się domyślasz, królowa bezpiecznie przeszła po tym moście, odnalazła córeczkę i obie powróciły na stały ląd.
Okrutny czarownik próbował je dogonić, ale kiedy tylko zeszły z mostu, promyk umknął w kierunku słońca, a prześladowca został zaklęty w królewskiej łzie, wpadł w wodną otchłań i słuch po nim zaginął.
🙂
Ładna.
Dziękuję Leno.
W ten sposób na tym pięterku mamy już limeryk i baśń
Witaj, Makówko:)
Dziękuję.
Czyżbyś zaczęła kolekcjonować nasze wytwory?
🙂
One same się kolekcjonują na Wyspie.
Jako rzekłem, tak się stało. Ale już jestem 🙂
Ja się chyba pożegnam.
Z tęczą
I bez lampki.
To ja też się pożegnam i sobie troszkę pokoralikuję:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dobranoc wszystkim!
Dzień dobry. Wstałem nieco wcześniej, bo zaraz wybywamy w plener, wracamy popołudniem najpewniej.
Witajcie!
W Krakowie za oknem szare niebo…
Bożenko podeślij trochę Twojego błękitu nieba
Witajcie!
Dziś — co już Makówka sygnalizowała — będę do wieczora poza domem z dala od klawiatury…
Czyżbym była sygnalistą?
Ale to w dobrej sprawie…prawda?
🙂
Sygnalistka jedzie tam gdzie sygnalizowała.
Dzień dobry
Po powrocie do domu padłam jak kawka po strzale…
Ależ mnie wczoraj pani doktor wymęczyła
Zrobiła mi masę badań, zadała może z tysiąc pytań, dwa razy mierzyła ciśnienie, wysłała do laboratorium na badanie krwi. Czułam się wykończona…
Ale w sumie to dobrze. Przynajmniej nie muszę się zastanawiać co i jak. Wszystko jest pod kontrolą. Wprowadzał nas Łukasz – Polak, który świetnie mówił po polsku. Aż byliśmy zdziwieni. Przeprowadzał ze mną pierwszy wywiad.
Chyba od sterydów zaczęły mi puchnąc nogi (szczególnie lewa). Oczywiście powiedziałam o tym lekarce. Obejrzała, pomacała i przepisała mi specjalne skarpety uciskowe. Mam je nosić przez cały dzień. A na groma mi one? Może jak będą uciskać, to opuchlizna będzie mniejsza, ale w zasadzie nic nie dają. Wystarczy jak poleżę z nogami do góry i też opuchlizna się zmniejsza. Tym bardziej, że pomału schodzę ze sterydów, więc część problemów sama zaniknie
Łukasz przy okazji dał nam papier z zaznaczonymi datami różnych spotkań, ustalonych wcześniej. Najbliżej mam spotkanie z hematologiem, za trzy tygodnie z panią doktor, bo chce zobaczyć jak moje ciśnienie, z onkologiem, z radiologiem… trochę się tego nazbierało

Ale co tam! Mam czas to sobie pojeżdżę
Bardzo kompleksowe podejście. Podoba mi się. Jak bardzo brakuje tego w Polsce!
Dziś ma być ładna pogoda
Nareszcie!!!


Może w końcu się uda doprowadzić ogródek do porządku
Mąż co prawda chciał piłować kolejne drzewo na parkingu, ale ja jestem za tym, żeby najpierw zrobić miejsce na nowe pniaki. To co jest dokoła piknikowego stołu, chciałabym popiłować do końca i poukładać pod domem – niech schnie. Wyglądałoby to porządniej…
Ale oczywiście sama nic nie zrobię i do tego potrzebny jest mąż, a on zrobi co będzie uważał za stosowne
No i jestem. Pojechaliśmy do jednej znajomej małżonki, w zasadzie matki byłego ucznia pani Q., która przeniosła się z Trójmiasta na Kaszuby i bardzo sobie chwali. Miejsce rzeczywiście przepiękne, w samym środku urozmaiconej (lasy, pola, jeziora, wzgórza) przyrody, ale jakbym musiał dojeżdżać do Trójmiasta… Poza szczytem godzina w jedną stronę, w szczycie i ze dwie może być mało. Niemniej bardzo przyjemne przedpołudnie, gospodarze czarujący, mieliśmy być 2 godziny, byliśmy prawie 3 i z żalem wyjeżdżaliśmy. Jeszcze w drodze powrotnej załatwiliśmy pewne zakupy w markecie budowlanym.
Aż zazdraszczam
Piękna okolica, pewnie masa ptaszków (chociaż pewnie ich nie pstrykałeś), co więcej trzeba 

Cieszę się, że wyjazd był udany, Mistrzu Q
Sygnalistka wraca.
Było i mądrze i bardzo zabawnie.
I ja wróciłem. Chyba miałem dalej…
Ja wtedy napisałam, że wracam, a nie, że już wróciłam.
Ale siedząc w autobusie łatwo pisać, a pedałując na rowerze chyba …hm trochę trudniej.
Teraz już jestem w domu i nawet już zjadłam obiad.
Bardzo-miło-dzienne dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór Leno!
Wygląda na to, że dziś wszyscy mieli miły dzień.
Mój zaczął się śniadankiem, podczas którego odwiedził mnie Brat, potem zrobiłyśmy sobie długi spacerek, po powrocie zajęłam się sprawami kartkowymi, a teraz koralikuję, a właściwie – drucikuję i zerkam na Wyspę:)
Mój dzień zawsze zaczyna się śniadankiem

Co prawda gdzieś tak ok. 4 rano, ale zawsze
Witaj, Miralko:)
Mój też, ale nie zawsze z Bratem:)
Przeważnie jem sama pod palącym spojrzeniem Psiułki, która udaje, że nie patrzy:)
Mnie zazwyczaj towarzyszy kot.
W sumie tutaj też!
Miło to czytać, Quacku:)
Znalazłem w sieci fraszkę J. I. Sztaudyngera:
Tylko mądra się wygłupia,
Głupia jest po prostu głupia.
Przy układaniu napisu na Błoniach było dużo śmiechu.
Zastanawiam się, czy to było również wygłupianie się?
Również zmykam!
A więc spokojnej nocy Wyspiarze !
DOBRANOC!
Dobrej nocki, Wyspo:)
Witam Wyspiarzy !
U mnie na niebie trochę słońca, trochę chmur.
„Póki co ” wiosennie.
Witajcie!
Teraz jest słonecznie i miło
Witaj Tetryku!
Pogoda zachęca do spaceru.
Ja jednak domowa, tak jakoś się złożyło.
Na 16 idę na Imieniny do mamy moich dawnych „podopiecznych”, więc na jakąś dalszą wycieczkę nie ma czasu.
Zaproszenie jest dla mnie miłe, traktuję to jako bardzo sympatyczne wyróżnienie, że jestem traktowana „jak członek rodziny” i będę na rodzinnej imprezie.
Dla takiej sytuacji warto zrezygnować z wycieczki.
Dzień dobry, właśnie wstałem
to całkiem miłe, tak się nieprzyzwoicie wyspać od czasu do czasu.
Ale oczywiście już mnie wyciąga druga połowa rzeczywistości na spacer.
Bardzo ładnie podkreśliłeś autonomię swoich marzeń!
Druga połowa rzeczywistości -cudne określenie!
Ale Tetryka autonomia swoich marzeń też doskonałe.
Jednak nie bez powodu zostaliście kiedyś nazwani Mistrzami na Wyspie.
A dziekuję. To był (dla mnie) krótki spacerek, bo się umówiliśmy w pewnym miejscu, do którego małżonka doszła po (swoim) dłuższym spacerze wcześniej.
I już po?
I już w domu ? Ptaszki były?
Iii, za krótko było, mam jakieś 2 zdjęcia na krzyż, a w dodatku nie wiem, co to, bo w krzakach pochowane. Piegża chyba, a może cierniówka. Nawet jeszcze nie przegrałem do komputera.
Dzień dobry


Jak widać, Makóweczka brała udział w czymś co jest radosne i piękne
Może ludzie nie do końca dopisali, ale to co widać, też ma swoje znaczenie. Ważne, że coś się robi i nie zasypia się gruszek w popiele
Nie tylko ja, Tetryk przede wszystkim.
On będzie umiał lepiej to opisać, Tetryku uzupełnisz
Dziś mamy pojechać do szpitala po nowe leki
Mam ich serdecznie dość, ale póki co muszę je brać…
Wybieramy się nad Mallard Lake. W sumie wiadomo, że daleko nie zajdę, bo jestem słaba jak g…, ale zawsze trochę połazimy
No a potem do sklepu. Musztarda nam się skończyła i jeszcze parę innych rzeczy. Czas kupić nowe
Może coś jeszcze znajdziemy w tym sklepie. Jest ogromny i ma dużo różnorodnego towaru. Jest nawet polski dział, gdzie można kupić sprowadzane z Polski rzeczy. A potem już do domu 
Potem ma być przyjemniej
No, przy odległościach w USA to brzmi jak niezła wyprawa
Jednak tam te odległości się trochę szybciej pokonuje jak w Polsce.
Choć w dużych miastach też są korki.
Miłego spaceru Miralko!
No i nie pojechaliśmy nad Mallard Lake
Trochę długo zajął nam pobyt w szpitalnej aptece… mieli problemy z jednym lekiem, to znaczy nie mieli go. Mąż przedłużał go już w środę, ale nadal go nie mieli. W poniedziałek aptekarka ma dzwonić do lekarza i spytać czy może zamienić te zastrzyki w brzuch na tabletki. Mnie by pasowało
Mam dość tych zastrzyków – cały brzuch od nich siny 


Potem jeden sklep i drugi… w międzyczasie się zachmurzyło… czułam się zmęczona, a dodatkowo przy takich chmurach, zdjęcia wychodzą do kitu. Zadecydowaliśmy, że zajedziemy do jeszcze jednego sklepu i wracamy do domu. Przy okazji zjedliśmy, bo w tym sklepie jest też garmażerka. Już najedzeni mogliśmy robić zakupy
A odległości w USA… no cóż, na pewno są większe niż w Polsce. Szczególnie, że miasta są znacznie mniejsze (w Polsce)… korki są za to większe i czasami na przebycie tej samej drogi w czasie największego natężenia ruchu, potrzeba przynajmniej 3 razy tyle czasu
No, pewnie wchłanianie i skuteczność leków też zależą od sposobu podania, czy bezpośrednio do organizmu (zastrzyk), czy przez cały układ pokarmowy (tabletki). Ale oczywiście życzę jak najlepiej.
Och, korki, no tak, w kraju, gdzie (w wielu miejscach) w ogóle nie ma chodników…
Zastrzyk jest skuteczniejszy i nie niszczy przewodu pokarmowego.
Ale oczywiście to wkłuwanie nie należy do przyjemności.
Wkrótce umykam na Imieniny.
Wieczorem się odezwę.
Miłej niedzieli Wam życzę!
Przelotne dzień dobry, Wyspo:)
No czeeee…
Jak to niedziela. Po powrocie ze spaceru jeszcze się udało załatwić parę drobnych spraw, dzięki czemu jutro będzie NIECO luźniej.
No i tak. Trochę porozrabiałem i być może niektórzy z was odbili się od strony niedostępnej lu ograniczonej funkcjonalnie. Ale już po problemie.
Przez chwilę był błąd 500, a potem zdaje się 508, ale tylko przez chwilę.
Kochani, zmykam, bo jutro bladym świtem muszę wstać na badania (tzn. na pobranie krwi, nic się nie dzieje, tylko kontrolnie).
Myk, myk…
Dobrej nocki, Wyspo:)
Cofło?
No to jeszcze lepszej nocki, Wyspo:)
Dzień dobry, już po badaniach, wszystko cacy, zero kolejki, i Junior też poszedł na swoje.
Witam Wyspę!
Cieszę się z dobrej wiadomości Q!
Witajcie!
Cieszę się, że wszystko cacy – ja taż lubię słuchać, gdy kardiolog mówi „…po prostu wzorcowe wyniczki!”
Niech będzie dobry dla nas wszystkich!
Jutro idę do kardiologa…hm…napiszę co mi powie.
Idź do mojego – on uwielbia takie teksty j.w.
Nawet jak „wyniczki” nie są wzorcowe?
Ja też się cieszę


I u Mistrza Q i u Ukratka wszystko w najlepszym porządku, a mam nadzieję, że i u Makóweczki wszystko gra
Takie wiadomości mogę dostawać codziennie
U Makówki chwilowo jest ok. Oby nie było gorzej to już będzie dobrze!
Dzień dobry, wyniki w miarę dobre, nic nowego.
Dzień pracy owocny, wszystko zgodnie z planem.
Z rzeczy ciekawszych: panowie remontujący lokal na parterze przewiercili się przez strop do biura na I piętrze. Bez ofiar w ludziach i sprzęcie, no ale jednak nie może tak zostać, żeby z podłogi na I piętrze wystawał kawał kołka rozporowego z końcówką wkręta. Na szczęście ta sprawa nie zajęła mi zbyt wiele czasu.
A teraz na przerwę.
Delikatnie wybijasz rzeczoną końcówkę i nadsłuchujesz z dołu dźwięku rozbijanego żyrandola…
A poważniej: macie tak cienkie stropy, czy oni podwieszali pod sufitem zdobyczny ruski czołg, zdobyty w Ukrainie?
To jest jeszcze do ustalenia. Stropy nie są cienkie, mieszkamy tu od 1994 i jeszcze się coś takiego nie zdarzyło nigdy, przy podwieszaniu czegokolwiek, sufitu, lamp, wyciągów kuchennych, szyldów, czegokolwiek. Sprawa w toku, fachowcy mają przyjechać jutro lub pojutrze i rzecz naprawić.
Z tym wybijaniem to spróbujemy, jak nie przyjadą
Czołg pod sufitem…
Między Dobranocka a lampką melduję, że jestem.
Na Wyspie, bo w domu wcześniej, ale tak jakoś nie składało się dopłynąć do Wyspy.
Obierz właściwy kurs!
Taż przecież już obrałam skoro jestem i nawet napisałam parę komentarzy.
No i bardzo dobrze, ahoj i te sprawy
Dzielne-poniedzielne dobry wieczór, Wyspo:)
Musiałaś udowadniać dzielność? W jakich okolicznościach?
Witaj, Quacku:)
A, daj spokój – że tradycyjnie pojadę rodzinnym klasykiem…
Będzie nobelon?
W sumie…
U Ciebie już wysoko…
A chcecie?
To potrzebuję z pół godziny…
Pewnie że chcemy! 🙂
Oczywiście, że chcemy!
🙂
Więc zapraszam:)
Witaj, Dzielna! 😉
Witaj, Tetryku:)
A żebyś wiedział, że uważam się za bardzo dzielną. Dziś;)
E, tam -dziś!
ZAWSZE !
Witaj, Makówko:)
Zawsze jestem taka jak zawsze, a dzisiaj… sama nie wiem – bardziej to wkurzające czy śmieszne, co mi się przydarzyło…:)
Kochani, umykam już dziś, za wcześnie wstałem, żeby teraz bezkarnie siedzieć. Dobranoc, do jutra.
Dobrej nocki Quacku!
Miłej nocki, Quacku:)
Ponieważ wszyscy lubimy spacerki, zapraszam na kolejny:)
Pospacerowałam z Leną i jeszcze wróciłam tu, aby wzorem Leny napisać:
DZIĘKUJĘ PAŃSTWU ZA WSPÓŁUCZESTNICZENIE W MOICH WYCIECZKACH I SPACERKACH I WZBOGACENIE PIĘTERKA KOMENTARZAMI, LIMERYKIEM, BAŚNIĄ …
🙂