W lipcu, sierpniu, we wrześniu i październiku byliśmy na wielu wycieczkach, a że są to ciągle te same parki nie będę ich wymieniała. Wiadomo, że głównie nastawiamy się na ptaszki, a te do drzew i krzaków przywiązane nie są i za każdym razem spotykamy inny „zestaw”. Co prawda są miejsca, gdzie wiemy co możemy spotkać, bo są tam budki lęgowe i stałe miejsca gniazdowania…
Też fakt, że najlepszym okresem jest wiosna i jesień, gdy ptaki migrują na północ lub południe (w zależności od pory roku). Wtedy spotykamy takie, które nie żyją na tych terenach, a tylko przez nie przelatują… i w sumie nie spodziewałam się, że aż tyle spotkamy nowych gatunków… oczywiście nowych dla nas…
Na początku, gdy tylko zaczęliśmy kolekcjonować zdjęcia ptaków, tych gatunków przybywało nam co tydzień po kilka. Teraz znacznie wolniej, bo większość popularnych pierzastych już obcykaliśmy. Mamy, jakby nie było, 152 gatunki (obcykane i opisane)…
Jak już wspominałam, popełniłam wiele omyłek w ocenie gatunków… na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że nie jestem profesjonalnym ornitologiem, a tylko amatorem. Chociaż wydaje mi się, że i profesjonaliści popełniają omyłki…
Za długi spacerek toto nie jest, ale zawsze jako „poczekajka” może być

Zapraszam serdecznie do wspólnego oglądania
A tak w ogóle, to wróciłam dziś z pracy po 21 i padam na dziób
Dom opuściłam, jak zwykle, o 8 rano. I co się dziwić, że padam ze zmęczenia… po tylu godzinach pracy?!!!
Witam!
Oglądać też będę trochę później.
Witajcie!
Jak zawsze, bardzo ciekawe i ładne ptaszki. Ten nowy, kacykarz, wygląda faktycznie majestatycznie 😉
A ostatni — po czym poznajesz, że samiczka? Po fryzurze?
Witaj Ukratku

Za to samiczek jest trochę o takim wyglądzie…
Cieszy, że Ci się ptaszki podobają
A to że samiczka (na ostatnim zdjęciu) poznaję nie tylko po fryzurze. Po prostu nie znalazłam samca, który by tak wyglądał
Przepatrzyłam jeszcze raz swoje albumy i wydaje mi się, że na ostatnim zdjęciu jest samica kapturnika… jakoś taka podobna
A ten jeszcze jeden, co do którego miałam wątpliwości, to chyba lasówka bagienna. Amerykanie mają na ten gatunek jedną nazwę – „Palm Warbler”, według nazewnictwa polskiego są dwa podgatunki – lasówka bagienna i lasówka kasztanowogłowa.
Jest tych ptaków wiele odmian kolorystycznych… ale jak dla mnie wszystko się zgadza… nawet ten długi ogonek i paski na brzuchu
Wróciłam z knucia jakiś czas temu, ale najpierw musiałam się zagrzać, zjeść obiad itd.
Potem dodałam parę pstryczków z dziś na fb, bo nie o jakość zdjęć tu chodzi, ale o utrwalenie chwili.
Rozdawaliśmy ulotki i inne materiały i rozmawialiśmy z przypadkowo spotkanymi przedstawicielami suwerena. Było dużo i życzliwości i obojętności.
Jeden dialog spowodował, że uznałam, że jednak to, co robimy ma sens.
Miła starsza pani bierze ulotki, ale mówi „ja już zobojętniałam i czuję się bezsilna”.
Odpowiadam „a my tu stoimy, aby jednak coś robić, nie czuć się bezsilnym”.
Pani mnie uściskała i powiedziała „dziękuję pani za te słowa i za to, że tu jest”.
Jak dobrze, że ptaszki są apolityczne. Urocze profesjonalnie obcykane dają wytchnienie i odskocznię od szarej rzeczywistości.
Dzięki Miralko,
, 
Byłem tamże i ja, ale po trzech godzinach na nogach i obiedzie padłem…
Ten obiad był tak męczący?
W moim też było coś męczącego, bo też poczułam jakieś zmęczenie, ale przewalczyłam i nie położyłam się spać.
Makóweczko
Ten całus to za miłe słowa i za knucie, Makóweczko

Jestem nafaszerowana pesymizmem jak karmna gęś kluskami, ale może dzięki takim ludziom jak Ty i Ukratek, coś w końcu się ruszy i zmieni…
Po wycieczce i zakupach padłam jak kawka po strzale
Niestety i na nie musimy jeździć, bo trzeba coś jeść, czymś się myć i czymś prać swoje rzeczy, że o innych drobiazgach nie wspomnę…
Sama wycieczka to nic, ale najgorsze są te zakupy (po wycieczce byliśmy w 3 sklepach)
Przy okazji, przed wycieczką, zajechaliśmy do naszego banku. Chcieliśmy się zorientować jaką mamy szansę na przefinansowanie pożyczki na dom. Niby procent, który mamy teraz duży nie jest, ale jest szansa na zmniejszenie go niemal o połowę. Czemu nie spróbować?
Docierają dopiero paragrafy i groźba wyciągnięcia konsekwencji… 
Co prawda chcieliśmy tylko zapytać ile to może kosztować, ale obrotna pracownica banku od razu umówiła nas na spotkanie z facetem od pożyczek, poinformowała jakie dokumenty powinniśmy przygotować… dała nawet spis wszystkiego co będzie nam potrzebne. Głupio było protestować
Może to i dobrze. Obecna firma jest chyba piątą z kolei, którą mamy. Z żadnej wcześniej nie rezygnowaliśmy, przekazywali nas po prostu jedna drugiej. Ta ostatnia jest paskudna. Pożyczkę na dom ma tylko małżonek, a oni dopisali mnie bezprawnie i nawet wpisali mi to na rekord. Próbowałam to wyprostować, ale na wysłany do nich list nie raczyli odpowiedzieć i oczywiście niczego nie zmienili. Niby to drobnostka, bo przecież płacimy regularnie wszystkie raty, ale dlaczego mam mieć na koncie coś, czego nie powinnam? To jest wbrew prawu, bo niczego nie podpisywałam… to jest samowola pracownika tej firmy. Ale jak się już przekonałam, tak jest na porządku dziennym. Ktoś gdzieś popełni błąd i trzeba dużo wytrwałości, żeby to naprostować… czasami bez udziału (pomocy) prawnika niczego się nie załatwi
Witam!
Zimno…brrr
Dzień dobry, wróciliśmy bezpiecznie do domu.
Było tak: w piątek przeskoczyliśmy do Bydgoszczy, z korkami depczącymi nam po piętach (dosłownie: gdybyśmy wyjechali 15 minut później, jechalibyśmy dobre pół godziny dłużej), tam przenocowaliśmy, w sobotę po niewielkich porządkach u teściowej ruszyliśmy do Torunia i zainstalowaliśmy się w hotelu. Jeszcze mały spacerek po toruńskiej starówce (w trakcie którego, niespodziewanie, spotkałem kolegę z radia, w którym działaliśmy ćwierć wieku temu z okładem), i potem wieczorem już impreza – 60. urodziny szwagra.
Było bardzo udanie, co prawda zwinęliśmy się koło 1.00 w nocy, kiedy towarzystwo jeszcze się bawiło, ale nie zmienia to faktu, że było cacy. Alkoholu użyłem, ale nie nadużyłem – dzisiaj rano nic mi nie było, no, może troszkę suszyło, ale to naprawdę nic.
Natomiast dzisiaj rano okazało się, że córka owego szwagra (czyli bratanica żony) tak się nieszczęśliwie okręciła w tańcu, że złamała palec i jeszcze jakąś kość śródręcza. Miała już operację, ale zanim jej się to zrośnie i wyzdrowieje…
W każdym razie wróciliśmy już do domu i zaraz się biorę za oglądanie zdjęć, niewątpliwie z olbrzymią przyjemnością
Czyli, krótko mówiąc, bawiłeś się całkiem nieźle – i to cieszy


Bratanicy ze złamanym palcem żal, bo musiała swoje odcierpieć (wiem coś o tym, bo sama miałam takie złamanie)
I na pewno u niej dłużej potrwa zrastanie się, bo w chwili złamania na pewno byłam młodsza, to i kosteczki szybciej się zrastają
No więc tu dochodzi jeszcze taka kwestia, że ona jest dentystką, więc z takim złamaniem, mimo że to lewa dłoń, nie popracuje. No nic, zobaczymy, ile to się będzie goić, zrastać, wracać do sprawności…
To tym bardziej współczuję
Na pewno do sprawności za szybko nie dojdzie… zajmie jej to ładnych kilka tygodni. Potem rehabilitacja – pomoc w odzyskaniu sprawności… to długi proces. Według mnie, zajmie jej to co najmniej dwa miesiące, a może i dłużej.
A tych zdjęć do oglądania za dużo nie ma

Już mi zbrzydło (podejrzewam, że innym też) pokazywanie tych samych miejsc i tych samych pierzastych, choćby nawet w różnych ujęciach.
Czy ja wiem? Mnie nie brzydnie
U mnie dochodzi 9 rano, więc czas najwyższy gdzieś się wybrać. Tradycyjnie nie wiem dokąd, ale po drodze coś się wymyśli

Poczytam co napisałeś jak wrócimy
No to ad rem – czapla zielona przepiękna, faktycznie z tą głową do góry przypomina bąka, ale z „irokezem” już nie!
Z małymi ptaszkami ten sam problem, tutaj piszesz, że nie wiadomo, czy nie wireonek szary, a ja w Polsce miewam podobne wątpliwości, z tym że z pierwiosnkami, piecuszkami i świstunkami. Niby piszą, że ten ma nóżki ciemne, tamten jasne, a brzuszek taki albo siaki, ale zdjęcia się robi w różnych warunkach, w różnym oświetleniu i potem bądź człecze mądry.
Kureczka karolińska przepiękna, na długich nogach dystyngowanie jak modelka!
Kacykarz karoliński robi – przynajmniej na tych zdjęciach! – wrażenie „drapieżnika-miniaturki”, z tymi żółtymi oczami i ostrym (na oko dziobem).
Ta samica pływająca od zakładania gniazda nie wygląda mi ani na nurogęś, ani na szlachara, chyba że w Ameryce one wyglądają trochę inaczej albo znów, kwestia oświetlenia na tym konkretnym zdjęciu, wydaje mi się, że oba te gatunki mają bardziej kontrastowe upierzenie między głową a szyją, plus charakterystyczny czubek z tyłu głowy. Ale to takie moje domysły, poza tym mało konstruktywne, bo nie umiem zaproponować żadnej alternatywy.
Wróciliśmy. Poczytałam wszystko i teraz mogę odpowiedzieć


Czapla zielona tak mnie zmyliła, że nawet Wam się pochwaliłam utrwaleniem bąka amerykańskiego. Nigdy wcześniej nie widziałam czapli zielonej w takiej pozycji. Normalnie siedzi nad wodą i czatuje na rybki, żabki, czy inne drobne zwierzątka. Szyję ma przykurczoną. A ta spory czas stała wyprostowana (jak bąk) i tylko kręciła szyją na boki. Dopiero po przyjściu do domu i po dokładnym przejrzeniu zdjęć, zobaczyłam tę ciemną „czapeczkę” na głowie. Bąk na 100% takiej nie ma…
Co do oznaczania gatunków, mam z tym stały problem. Tyrankowate, czy trznadle są do siebie tak podobne i różnią się takimi szczególikami, że czasami wręcz niemożliwością jest określić które to jest. Niemal identyczne dzięcioły – kosmaty i włochaty, nauczyłam się odróżniać, chociaż czasami mam z tym niejakie problemy.
Kacykarz, jak sama nazwa wskazuje jest z rodziny kacyków. Do tej samej rodziny należą też i epoletnik, i wilgowron, i starzyk, i jeszcze inne. Nie są to drapieżniki, chociaż w okresie wylęgu młodych polują na różnego rodzaju insekty czy robale. Tym karmią młode. Dorośli wolą nasiona, jagody i orzechy…
Wiem, że kacykarz może robić wrażenie drapieżnika, ale nim nie jest
Co do tej samicy samotnie pływającej na ostatnim zdjęciu, doszłam do wniosku, że to samica kapturnika (Hooded Merganser), bo najbardziej ją przypomina. Wykluczyłam samice nurogęsi i szlachara. Faktycznie zbytnio się różnią od tego ptaka na zdjęciu. Co prawda kapturnik (czy może raczej kapturnica) też ma odstającą „czuprynkę”, ale jak nie jest czymś zaniepokojona, ani zaciekawiona, może ją położyć i prawie jej nie widać
Brawo, tak, pani kapturnikowa wygląda najbardziej prawdopodobnie!
Miło mi, że masz podobne skojarzenia co do gatunku

To w pewnym sensie potwierdza moją hipotezę…
Ja się już pakuję. Będę zaglądał czasami z telefonu. Do soboty!
Szerokości i pomyślności!
Udanego wyjazdu, Ukratku
Lubię przyrodę , bo jest ciekawsza od beznadziejnej polityki . Czas poświęcony na kontakt , a oglądanie jest w pewnym sensie kontaktem , nie jest czasem straconym . Daje nam chwilę relaksu i odpoczynku od wrzasku otaczającego nas świata . Użyłem słowa wrzasku , bo od tygodnia , każde moje wyjście z bloku na osiedlu Koło w Warszawie , tak denerwuje wrony , że mój spacer do Parku Moczydło jest w atmosferze wielkiego podniecenia tych ptaków . Przed laty , wrony nawet atakowały mnie usiłując dziobnąć w głowę , teraz tylko za mną lecą , ale jest to jakaś sensacją . W Parku , czasami karmie te ptaszyska z ręki i są grzeczne , a od tygodnia mam z nimi problem . Myślę ,że dam sobie z tym radę . Za piękne zdjęcia dziękuję Miralce i proszę o jeszcze 🙂
Skoro karmisz, to może nie denerwuje, a ekscytuje? „Patrzcie, idzie ten ludź, co nas czasem karmi, ciekawe, czy dzisiaj będzie coś dla nas miał?!?”
Może masz rację , ale ten wroni wrzask w osiedlowej ciszy jest denerwujący . Nie wiem czy mam rację , ale wg. mojej oceny spadła znacznie populacja miejskich gołębi . Może przeniosły się d inne , lepsze dla gołębi miejsce ??
Pewnie tak. Niewykluczone, że to wrony je zniechęciły do tego miejsca?
Dziękuję Maksiu


Zgadzam się z Mistrzem Q. Te wrony po prostu Cię znają i wiedzą, że je dokarmiasz. Jest to ważne szczególnie gdy robi się zimno. Wszystkie krukowate (a wrony do nich należą) potrafią zapamiętać twarz człowieka. Wiedzą, że je dokarmiasz i dziobiąc Cię, domagają się jedzenia. W parku, gdy już je karmisz, uspokajają się, bo widzą, że osiągnęły swoje
Podejrzewam, że gdybyś dał im jeść pod blokiem, nie poleciałyby za Tobą do parku, tylko zajęłyby się jedzonkiem
Nie sądzę też, żeby gołębie wyniosły się ze względu na wrony. Może gołębie miały za mało pożywienia, a może nie potrafiły znaleźć dobrych miejsc lęgowych? Jak wiesz, one mieszkają często w koloniach, gniazda są blisko siebie. Jak jedna rodzina znajdzie lepsze miejsce, to pociągnie za sobą resztę…
Wróciłam!
W drodze na Skrzyczne podziwialiśmy piękne jesienne widoki.
Trochę zmęczona, niedospana, ale bardzo zadowolona…idę do
„Słodką kąpiółkę śpiewaj o zmierzchu
Co całe błoto obmywa z wierzchu”
śpiewali hobbici we „Władzy pierścieni” J.R.R. Tolkiena w przekładzie Marii Skibniewskiej (chociaż wiersze tłumaczył bodajże Włodzimierz Lewik).
Dojechaliśmy bez problemu, pozdrawiamy Wyspę 🙂
Udanych wycieczek, pięknej pogody, dobrego wypoczynku panie T. !
Umykam, dobranoc!
Wróciliśmy z wycieczki i chociaż nic nowego nie zobaczyliśmy, trudno zaliczyć nasz wypad do nieudanych


Już wracaliśmy, gdy spotkaliśmy dwie kobiety i chłopaka. Starsza z nich zapytała nas, czy widzieliśmy Chipmunka (to po angielsku pręgowiec amerykański). Oczywiście że widzieliśmy!!! Trudno ich nie zobaczyć, bo są niemal wszędzie. Kobieta wyjaśniłam nam, że ta młodsza przyleciała z Florydy, w życiu żadnego takiego zwierzaka nie widziała i chciałaby zobaczyć. Starsza była w tym parku wiele razy i widziała tych gryzoni masę, ale dziś jak na złość ani jednego
Mąż pokazał w aparacie jak taki gryzoń wygląda… może łatwiej im będzie go znaleźć? Młody był bardzo podekscytowany, więc prawdopodobnie był synem tej młodszej i też w życiu pręgowca nie widział
Coś podobnego, nie wiedziałem, że na Florydzie NIE MA pręgowców. Nigdy nie badałem zasięgów, a tu faktycznie, wschodnia odmiana sięga gdzieś do prerii i dalej nie. Ale są i inne odmiany, dalej na zachód, niemniej do Florydy żaden nie sięga.
Nie sprawdzałam zasięgu występowania… uwierzyłam na słowo. Skoro stwierdziły, że nie widziała w życiu, to znaczyło że nie widziała
Tetryk „wyjechany”, Q -śpi.
Zanim Lord wyjdzie z krzaków i zapali lampkę ja się pożegnam.
DOBRANOC!
Dzień dobry!
Deszczowe dzień dobry!
Witajcie!
Wróciliśmy właśnie po paru godzinach łazęgi po piękne jesiennych górach. Obeszliśmy dookoła przełom Hornadu, przez Klastorisko z jednej strony i Zelenou Horu z drugiej. Makówkę proszę o zilustrowanie 😉
To ja po pracy i na przerwę.
Wróciłam do domu.
Nadinprezowana, zdjęcie Tetryka pokaże jutro.
Dobranoc
Dzień dobry, kawę może chociaż wirtualną poproszę…
Witam słonecznie.
Gienię poproszę o mocną herbatę .
No to po pracy (i zakupach, i załatwianiu spraw…) i przerwa.
Witajcie!
Dziś zaliczyliśmy kolejną dawkę złotej niepolskiej jesieni. Pewnie was zanudzę wkrótce nadmiarem płonących żółtością i czerwienią drzew, ale ich piękne kompozycje wychodzą zza każdego zakrętu, po każdej zmianie kąta widzenia, a słońce dopełnia rajskiego obrazu Raju.
Hoho, to zdaje się idealny moment na obserwowanie tych kolorów!
Barwy jesieni są cudne i można je oglądać bardzo długo bez znudzenia, także po Twoim powrocie czekamy na nowe pięterko z tymi wszystkimi cudami
Już to co pokazała nam Makóweczka jest piękne… reszta na pewno nie odbiega od zwiastunów…
Dzisiaj czeka mnie za jakieś 20 minutek jeszcze zdalne zebranie, ale generalnie już po przerwie, więc może dobranockę zapuszczę.
Spotkanie się skończyło. Było burzliwie. Padam na pyszczek. Dobranoc.
To ja po cichutku powiem
Dzień dobry, tutaj dość wietrznie od rana.
Słonecznie witam!
Dzień dobry


Ciepło
I taka temperatura mogłaby być na stałe
No to jestem po pracy. I na przerwę się udaję…
Witajcie!
Dzisiaj byliśmy na krótszym spacerze. Jest trochę chłodniej, po szczytach wieje silniejszy wiatr, ale słoneczko nie zawodzi. Pani Jesień nadal uwodzi
Teryk daje się uwodzić Pani Jesieni, a ja dziś (mimo pięknej pogody) domowa z wychodzeniem jedynie celem załatwienia spraw, zakupów itd.
Jutro „wycieczka” do Gliwic, nie lubię…trzymajcie kciuki.
Trzymam również!
I żeby się nie przyczepili do podniesionej trochę kreatyniny i jednak zrobili MR.
Ja też trzymam kciuki i mam nadzieję, że od tylu osób, na pewno Ci pomogą
A lampka?
Już już
Witaj, Miralko:)
Gratuluję nowych trofeów.
Oba czaplowe ujęcia mnie urzekły. Pierwsze przede wszystkim baśniową kolorystyką, drugie – klasycznym profilem:)
Pozdrawiam:)
Witaj Leno

Też mnie urzekł…
Za gratulacje dziękuję
Zwykle młode są trochę inaczej ubarwione niż dorosłe… ten czapel zielony na pewno był młody, bo ubarwienie miał jakby trochę inne niż dorosła czapla. I muszę przyznać, że ten „irokez” na głowie, był zabójczy
Padam „nanos”, więc dobrej nocki, Wyspo:)
Odpowiadając Lenie, coś mi się przypomniało…
W niedzielę byliśmy w Crabtree Nature Center i na jednym ze stawów zobaczyłam sporo piór na powierzchni wody. Czyżby żółw jaszczurowaty upolował jakiegoś ptaka? Bo latający drapol odleciałby kawałek, zanim zacząłby oskubywać… na pewno nie robiłby tego na wodzie. Czaple czasami polują na młode kaczki, czy gęsi (dorosłe są za duże), ale one łykają ofiarę w całości. Samoistne gubienie takiej ilości piór też odpada, tym bardziej, że to był przede wszystkim puch… a że widzieliśmy tam ogromnego żółwia jaszczurowatego…
Rozumiem, że np. atak szczupaka (lub jego lokalnego amerykańskiego odpowiednika) nie wchodzi w grę? Zresztą żółw też brzmi dość strasznie.
Szczupaki, o ile mnie pamięć nie myli, też nie są w stanie rozdrobnić pokarmu. Upolowane rybki łykają w całości. A żółw jaszczurowaty potrafi potężnymi pazurami rozedrzeć swą ofiarę i wcina ją po kawałku…
Ten, którego kiedyś widzieliśmy, był ogromny. Dla niego złapanie czegokolwiek nie sprawiłoby problemu… rozdarcie na strzępy, też nie… i stąd moje przypuszczenia…
Tak, pewnie masz rację.
Tak jak Lena, padam na dziób. Pracowałam dziś cały dzień (od 9 rano do 18 i nie liczę dojazdu) i mam dość na dziś wszystkiego…


Idę spać
Dobranoc
Witajcie!
Dzień dobry, dzisiaj pospane nieco dłużej, planowo, a i tak nie do końca skutecznie. Zobaczymy, jak będzie wieczorem…
Źle spałam,ale wstać i tak musiałam.
Już w drodze,postój na 2 śniadanie i kawę dla kierowcy.
Powodzenia, Makóweczko!
Powodzenia Makóweczko (że powtórzę za Ukratkiem)
Dziękuję Wam.
O powodzeniu lub jego braku będzie można mówić dopiero 4 listopada.
Ale ważne, że dojechaliśmy bez przeszkód, aparat się nie zepsuł i MR wykonany.
Och wiem, że wyniku tak zaraz nie będzie… ale to co napisałaś – obyło się bez problemu (to zrobienie badania)…

Teraz tylko dwa tygodnie czekania…
Mam nadzieję (i chyba nie tylko ja), że wszystko będzie w porządku
Witajcie!
Na ostatniej prostej Pani Jesień jakby posmutniała… Słoneczka ledwo co, a chmur wiele. Ale i tak wychodzimy.
A my wracamy do KRK
Piękny zachód słońca teraz.
I po pracy, i na przerwę.
Jestem w domu.
kolacja
Ale spać nie idę tak zaraz, będę na Wyspie.
A my już po ostatniej wycieczce, po ostatnich haluszkach, jutro rano zbieramy się do Krakowa…
Dobrej nocy, Wyspo!
Spokojnej haluszkowej!
Dobrej nocy, ale, ale przypominam o lampce…
To może ja zaraz zapalę, żeby już świeciła.
Cieszy, bo będzie nowe pięterko

Chociaż Wam pewnie żal opuszczać tak piękne strony i wracać do pracy
Dzień dobry, tutaj leje.
Słonecznie tu.
Bryyyyyy…
Witajcie!
Ruszamy z powrotem.
Szerokiej drogi!
Dotarłem do domu i za chwilę ruszam na Walne Zgromadzenie SM. Trudno powiedzieć, kiedy się skończy…
Oby było owocnie i krótko!
No i po pracy, i na przerwę.
A jutro w ciągu dnia jadę po małżonkę do szpitala, więc pewnie też będzie jakowaś przerwa w nadawaniu i odbiorze.
Należy rozumieć, że wszystko poszło zgodnie z planem panie Q?
Taką mamy nadzieję. Względną pewność będziemy mieli za jakieś, hm, 3 tygodnie.
Trzymamy kciuki!
To jest 221 komentarz.
Jestem w domu, co miałam załatwić to i tak …nie udało się.
Planuję być domowa.
Wszyscy czekamy na relację Tetryka, ale on dziś na Walnym.
Może, zanim zrobi swoją relację zbuduję pięterko i pokażę parę zdjęć z ostatnich wycieczek?
Nie wiedzę nic nowego w kokpicie.
Czy ktoś coś? Czy wolicie czekać na wpis Tetryka?
Nie, buduj!
Zamiast budować cały czas walczę z możliwością zalogowania na portal pacjenta w Gliwicach.
„hasło nie jest milczące”.
W banku też nic nie załatwiłam.
Pewno, że buduj! Mnie trochę zajmie przygotowanie zdjęć…
I po przerwie!
Czyli trzeba się za dobranocką rozejrzeć.
Umykam, proszę Szanownych.
Nie mogę opublikować wpisu.Taki tekst się ukazał.
limit zasobów został osiągnięty
Witryna tymczasowo nie może obsłużyć Twojego żądania, ponieważ przekroczyła limit zasobów. Spróbuj ponownie później.
Ale jak już mi pozwoli to zapraszam piętro wyżej.
Witryna jednak postanowiła obsłużyć moje …żądanie…ależ skąd!jakie żądanie – ja ją ładnie poprosiłam.
Czyli zapraszam na nowe pięterko.
I jeszcze tu powiem dobranoc Wyspiarze!