Zrobiła się nagle jesień po upalnym lecie, a skoro 1 września, to powrót do szkoły. To znaczy powrót dla tych, którzy jeszcze do szkoły chodzą. A gdyby tak wrócili ci, którzy ją ukończyli – dawno temu? Poniekąd odpowiedzią jest wiersz tegorocznej Patronki.
A więc śniłam, że byłam dorosła!
Miałam szafy pełne ciemnych sukien,
karmiłam psy, hodowałam dziecko,
sądzono mnie
i byłam sądem.
Brałam proszki,
przebyłam śmierć ojców i dziadków,
robiłam drobne kombinacje, żeby przeżyć,
i duży huk, żeby przetrwać
Powoli
zapomniałam książek
i uczyłam się
ludzi.
Wreszcie i ty
przyszedłeś.
Oddaliśmy klucze komu trzeba,
spaliśmy na plażach,
nie chciałam
mniej.
Teraz, za karę, chodzę do pierwszej klasy,
nic nie rozumiem,
wczoraj w zeszycie postawiłam kleksa.
Chyba nie wygląda to tak różowo, jak mogłoby się wydawać dorosłemu.
Ale z drugiej strony dzieciom też się wydaje, że dorosłość to taka fajna sprawa, tymczasem niekoniecznie.
Jednak sam pomysł na odwrócenie takiej sytuacji wydaje się godny uwagi.
No to witajcie tej jesieni!
Przy publikowaniu zerknąłem na kategorie – i to już piąty rok, kiedy Wyspie towarzyszy patron/ka z poezją! A nie powiedziałbym
Od paru dni dość intensywnie myślę o tym co było, co mogło być, co mogłoby być gdyby.
Ten wiersz jakoś się w to wpisuje i nie wpisuje zarazem.
Uczyłam się ludzi -robimy to chyba całe życie? Ale czy można się tego nauczyć?
Albo inne zdanie… hodowałam dziecko -pozostawię bez komentarza…
Szczęśliwi ci, co są zadowoleni z efektów swojej „hodowli”.
Piękny i mądry wiersz wybrałeś Q !
Więcej pisać nie będę, na Wyspie są specjaliści od interpretacji wierszy, ja tego nie umiem.
Dzień dobry, pozwolę sobie być odmiennego zdania!
Odmiennego zdania od którego zdania panie Q ?
W kwestii nieumienia w interpretację wierszy!
Bo mnie coś tam w duszy gra, ale nie umiem o tym pisać.
No i NIGDY nawet nie próbowałam pisać wierszy.
Maczku ,ja jestem szczęśliwa z ”hodowli”. Rodzina to miłość ,szacunek i wsparcie w każdej sytuacji . Mam syna i ukochaną Synową ,troje wspaniałych wnuków a 14.08 urodził mi się prawnuk skoro mój syn został dziadkiem
Jestem szczęśliwa ,że ICH mam . 
Tylko pozazdrościć Elizo.
Ja też jestem szczęśliwa, że ich (tzn. synów) mam.
Ale, ale wiele „poprawiłabym” i w sobie i w nich. A może jestem zbyt krytyczna?
Dobranoc Wyspo!
Witajcie we wrześniu (bo do jesieni jeszcze ze 3 tygodnie…)!
Wiersz skłania do refleksji… zamiast jednak snuć swoje, przedstawię myśl wcześniejszego patrona:
Nauczyli mnie mnóstwa mądrości,
Logarytmów, wzorów i formułek,
Z kwadracików, trójkącików i kółek
Nauczali mnie nieskończoności.
Rozprawiali o „cudach przyrody”,
Oglądałem różne tajemnice:
W jednym szkiełku „życie w kropli wody”,
W innym zaś – „kanały na księżycu”.
Mam tej wiedzy zapas nieskończony;
2piR i H2S04,
Jabłka, lampy, Crookesy i Newtony,
Azot, wodór, zmiany atmosfery.
Wiem o kuli, napełnionej lodem,
O bursztynie, gdy się go pociera…
Wiem, że ciało pogrążone w wodę
Traci tyle, ile… etcetera.
Ach, wiem jeszcze, że na drugiej półkuli
Słońce świeci, gdy u nas jest ciemno!
Różne rzeczy do głowy mi wkuli,
Tumanili nauką daremną.
I nic nie wiem, i nic nie rozumiem,
I wciąż wierzę biednymi zmysłami,
Że ci ludzie na drugiej półkuli
Muszą chodzić do góry nogami.
I do dziś mam taką szkolną trwogę:
Bóg mnie wyrwie – a stanę bez słowa!
– Panie Boże! Odpowiadać nie mogę,
Ja… wymawiam się, mnie boli głowa…
Trudna lekcja. Nie mogłem od razu.
Lecz nauczę się… po pewnym czasie…
Proszę! Zostaw mnie na drugie życie
Jak na drugi rok w tej samej klasie.
(J. Tuwim, 1923)
O rany, wiersz sprzed prawie 100 lat, a jaki aktualny…!
Dzięki Tetryku bo nie znałam
A ludziach na drugiej półkuli to dobrze pisał Redliński w ”Konopielce” 
Witam pochmurno-słonecznie !
Eh, oddałabym klucze komu trzeba i pospała na plaży…
Na zewnątrz dużo cieplej jak w domu.
I przerwa popracowa.
No i jestem w domu.
Trochę miłego spotkania w Galerii Miodowa, trochę załatwiania, zakupy itd.
A ja po przerwie…
Dzień dobry



Padam na dziób
Kilka ostatnich dni latam jak z piórkiem… jak to się mówi – nie mam kiedy taczki załadować
Żyję tylko wyjazdem… niby nie na tak długo, bo tylko trzy dni (wyjeżdżamy w piątek, a wracamy w poniedziałek), ale zawsze…
To nasze jedyne wakacje (w maju też).
Od lat mam zrobioną listę, co mam zabrać. Nie znoszę pakowania się na ostatnią chwilę i lubię mieć wszystko przygotowane zawczasu. Lodówek nie da się przygotować wcześniej… i zawsze jest niepewność, że czegoś zapomniałam
Udanego i miłego wyjazdu!
Chyba za bardzo się cieszyłam, bo wyjazd nie był ani udany, ani miły

Ale za życzenia pięknie dziękuję
Miłego weekendu Wam życzę
Da się z tym żyć 
Nie wiem czy rano będę miała czas tu zajrzeć…
Życzę też powodzenia i zdrowia synom Makóweczki… gips to nie jest coś nie do wytrzymania (wiem, bo miałam go dwa razy)
Ja miałam raz. Natomiast moi synowie wielokrotnie „różne kończyny”.
Dziękuję Miralko!
A więc nie jest to dla nich nowina
I całe szczęście…
Dźbry, zapowiada się pracowity dzionek, dobrze chociaż, że słonecznie (ale niekoniecznie bardzo ciepło, więc…).
Witajcie!
Zawsze się czegoś zapomni, jak wspominała Miralka. Ja wczoraj zapomniałem nastawić budzika… i obudziłem się kwadrans po czasie, w którym powinien zabrzmieć
To niedużo, o ile nie był to ten kluczowy, krytyczny kwadrans…
Dobrze, że to nie było wstawanie na samolot.
Gdy miałam lecieć do USA byłam w takim stresie, że oczywiście nie spałam w nocy. Zasnęłam nad ranem i nie słyszałam budzika.
Starszy syn chciał mnie odprowadzić, więc przyjechał do nas, wszedł do domu (o godzinie, o której wg. planu mieliśmy wychodzić) i zastał mnie smacznie śpiącą.
Yy, ale zdążyłaś?
Umówiłam się z synem z asekuranckim zapasem czasowym. Byłam spakowana, więc wstałam, zrobiłam prysznic, ubrałam się i pojechałam bez śniadania.
Zdążyłam.
Leciałam wtedy na 6 miesięcy, bilet był kupiony „za punkty” przez osobę, u której miałam pracować. Przesiadka we Frankfurcie, więc gdybym nie zdążyła ja nie mogłabym przebukowywać.
Tam na miejscu było 5 tygodniowe dziecko, którym się miałam zajmować, więc cały plan by wtedy diabli wzięli. Nie miałam pieniędzy, aby kupić kolejny bilet.
w tym kontekście możliwość zaspania wygląda zgoła inaczej, nie tak niefrasobliwie, jak przedtem myślałem.
Zupełnie mało niefrasobliwie. Jechałam do pracy nie z zachcianki, ale taka była wtedy dość trudna sytuacja finansowa u mnie. Bilet lotniczy był jakby „zadatkiem” za pracę. Zresztą bilet „za punkty” należące się mojej pracodawczyni, gdyż ona dużo latała służbowo.
To, że była to córka koleżanki nie zmieniało aż tak „wagi” sytuacji. Miałam się zająć dziećmi, aby ona mogła pracować.
Słonecznie witam!
No więc koniec pracy i wszystkich innych zobowiązań na dziś, teraz przerwa.
Cytat z prof. Matczaka:
Mówi się, że prędkość dźwięku wcale nie jest taka oszałamiająca, skoro to, co mówią rodzice, dociera do nas średnio dopiero po 30 latach.
Ha, nie wiem, z kogo to cytat, ale znam też inny:
„Mówi się, że pierwszą połowę życia marnują człowiekowi rodzice, a drugą – dzieci.”
Czy mam rozumieć, że najlepiej wykorzystują życie bezdzietni wychowankowie sierocińców? Ryzykowna teza…
No, to jest wniosek logiczny, ale nie wiem, czy uprawniony, w tym sensie, że można również przekształcić równanie dzieci+zapałki=pożar tak, żeby wyszło pożar-zapałki=dzieci, a tymczasem, jak wiadomo, dzieci biorą się zupełnie skądinąd
(nie moje, ale nie pamiętam źródła, chętnie uzupełnię).
A potem gdy dzieci już dorosną -znów rodzice wymagający opieki.
To musi być trzecia połowa życia… a nie, czekaj!
Ja już tą trzecią też już mam za sobą.
Obym nie zdążyła wejść w ten etap kiedy będę tym rodzicem wymagającym opieki. Tego bardzo się boję.
A jeśli z tych połówek jeszcze coś zostaje(?!), to musimy marnować to sobie sami
Dobranoc!
Dzień dobry


Wróciłam… chociaż wolałabym być teraz nad rzeką… i jest mi całkowicie obojętne, czy nad Wisconsin River, czy nad Mississippi River…
Zajechaliśmy w deszczu. Lało przez niemal całą drogę… miałam nadzieję, że się wypada i gdy dojedziemy będzie po wszystkim. Tak się nie stało. Trudno rozkładać namioty w deszczu… posiedzieliśmy w parku ponad dwie godziny w samochodzie. Małżonek się wściekł, bo stwierdził, że nie po to jechał cztery godziny, żeby siedzieć w samochodzie!!! Zatankowałam i pojechałam z powrotem do domu. A tu ani kropli. Sucho wszędzie… nie mogłoby to być odwrotnie?
A tak w ogóle, to padam na dziób

Ponad 8 godzin za kierownicą, to dość jak na mnie… co prawda po czterech godzinach była przerwa (ponad dwugodzinna), ale jednak cały dzień w drodze…
Co prawda mąż mi proponował, że mnie zastąpi, a syn nieśmiało wspominał, że przecież jest nas trzech kierowców… i to dość doświadczonych, ale gdzież bym oddała kierownicę w inne ręce?!!!
Może dlatego, że nie było ludzi, roiło się od ptaków. Mąż siedział z synem w samochodzie (i pęcznieli w złości), a ja się zaczaiłam na ptaki z aparatem w łapie



Żeby mi aparat nie zamókł, otworzyłam tylne drzwi samochodu i schowałam się pod nimi… doskonały punkt obserwacyjny (i na nos nie kapie)
Chyba jednak deszcz utrudniał obserwację. Ptaki kuliły się pod liśćmi, przelatywały z miejsca na miejsce, ale ani razu nie usiadły tak, żeby je można było obcykać…
Mignęły mi przedrzeźniacze ciemne, słyszałam zawołanie dzięcioła, coś żółtego przeleciało mi pod nosem, za moment coś zielonkawego… usłyszałam nieznany śpiew i tego ptaszka udało mi się złapać w kadr – strzyżyk, ale na razie nie wiem który… może ten najpopularniejszy – strzyżyk śpiewny?
Tak, deszczowa pogoda nie jest najlepsza na ptasie fotołowy. Po deszczu natomiast potrafią wychodzić b. fajne zdjęcia, bo ptaki a) zmoknięte potrafią wyglądać nader oryginalnie, b) suszą się, więc siadają w nasłonecznionych miejscach, więc zarazem bywają to miejsca dobrze naświetlone.
Nie doczekaliśmy na „po deszczu”

Miał przestać padać o 15… czekaliśmy do 17, a on ciągle padał. Syn sprawdził na internecie, że taka pogoda będzie do sobotniego popołudnia. Czyli deszcz z drobnymi przejaśnieniami… nie chcieliśmy czekać aż tak długo i wróciliśmy do domu.
Także nie doczekałam kiedy ptaki będą wyglądały oryginalnie, ani kiedy będą suszyły w słońcu swe piórka…
Trzeba się było decydować, bo nie miałam zamiaru jechać późną nocą, a czekanie, kiedy przestanie padać, przeciągało się w nieskończoność… no to wróciliśmy
Dzień dobry, pospałem w zasadzie do woli.
Dzień dobry!
Witajcie!
Klasyczna sobota: zakupy, śniadanko i trudny wybór: kawa czy jeszcze chwila drzemki?
A ja pytanie -będzie padać czy nie będzie padać?
Paaaa
Przyjemności!
Może nie na ciebie?
Oby!
Tutaj co i raz wyłazi słońce zza chmur i wtedy robi się, o dziwo, ciepło. Aż musiałem okno uchylić, po raz pierwszy od paru dni nie tylko na krótkie wietrzenie.
A ja nie narzekam . Osiedle Koło , na którym mieszkam , ze względu na byłe wojskowe lotnisko , ma przestrzenną niską zabudowę i piękny wieloletni parkowy drzewostan . Nie do wiary , ale na osiedlu pojawiły się grzyby maślaki i surojadki . Wietrzenie , jest stałym elementem w mieszkaniu ,bo otoczenie do tego zachęca . A teraz do tematu wpisu . Panie dobrze wiedzą , że kiedy z igła zaszywa dziurkę w rajstopach , to jak ta czynność się nazywa ? Nie , nie … Ponieważ z dziury robi całe ,to całuje , a nie ceruje . Ceruje natomiast chłopak , kiedy ustami dotyka policzka swojej dziewczyny . Ale ze względu na wiekowe przyzwyczajenie , niech będzie tak ,jak było .
To całkiem logiczne z tą cerą i całością!
Chyba przestanę chodzić w spodniach.
Rozwiń, proszę, bo jakoś nie łapię
Żeby chodzić w rajstopkach i wtedy otrzymywać te całuski od chłopaków. W policzek.
Czyli: rajstopki na nogi i w malinowy chruśniak!
O Matko teraz na to wpadłaś
Deczko się spóżniłaś i chłopaki w tym wieku takie mniej całuśne 
Dobranoc Wyspo!
Dzień dobry
Im później tym są głośniejsi i bardziej bełkotliwi… ciekawe o której skończą imprezę…
Sąsiedzi zza płota urządzają sobie jakieś urodzinowe party
Dziś byłam „kobietą domową”
Dużo spałam i jadłam 

Trzeba też było położyć na miejsce cały nasz sprzęt turystyczny… trochę to zajęło, ale już mam posprzątane, jakbyśmy nigdzie nie wyjeżdżali
W środę zabrali nam ten asfalt z ogródkowej ścieżki. Cieszyłam się, że teraz będziemy już mieli normalnie… za wcześnie się cieszyłam…
A że w poniedziałek jest Labor Day (Święto Pracy), więc wiadomo, że przynajmniej do wtorku nic robić nie będą… 

Zabrali, zostały dziury… położyli deski po bokach, powbijali kołki… i tak jest do tej pory…
Oczywiście nie wysilali się, żeby zgarnąć całe to czarne z boków… zostało. Czeka nas nowe zadanie. Jak już w końcu położą ten beton, będziemy musieli zebrać to czarne po bokach i położyć nowe białe kamyki… już nie mam siły na użeranie się z nimi od nowa – w sumie powinni zostawić miejsce w takim stanie, w jakim je zastali…
Witajcie Wyspiarze!
Dzień dobry, zaraz wybywam.
Witajcie!
Miłych wrażeń dla wszystkich wędrowniczków!
A ja już z powrotem. Bez szału ornitologicznie, ale bardzo miło i rekreacyjnie. Fajną rzeczą w Pucku jest to, że można się przejść niejako w poprzek hałaśliwych atrakcji dla dzieci i ich rodzin, czerpiąc mnóstwo radości z pogody i krajobrazu, a oszczędzając sobie hałasu i wszystkich innych niedogodności. (Tak, zapewne robię się mizantropem).
Brak tolerancji na dziecięce wrzaski, to jeszcze nie mizantropia


Od lat już unikamy z mężem hałaśliwych miejsc, bo nas tylko drażnią… pomijając już to, że trudno znaleźć cokolwiek żyjącego w naturalnym środowisku, bo wszystko co żywe wieje jak oparzone i szuka zacisznych miejsc
Starzejemy się i chcemy ciszy i spokoju… ale to chyba normalne
Uf, a już myślałem, że to tylko my.
Tak się właśnie nie rymujemy ze szwagrostwem – jak oni byli w tym momencie życia, to my mieliśmy małe dzieci. Teraz, jak my jesteśmy w tym momencie, to oni mają małe wnuczęta. I tak to jakoś idzie, co oni zyg, to my – zak, i vice versa.
Nie mamy wnuków, więc trudno mi powiedzieć jak by to było… ale słyszałam, że dziadkowie są podwójnie szczęśliwi z odwiedzin dzieci. Raz gdy przychodzą, a dwa, gdy wychodzą

Mąż ma rodzeństwo starsze o 11 lat, ale brat późno się ożenił, więc jego dzieci są niewiele starsze od naszych…
Wybieramy się na wycieczkę. Tradycyjnie jeszcze nie wiem dokąd, ale robi się słonecznie, a i temperatura ma być znośna (do 28C)


Nie mogę popływać łódką po Wisconsin River i Mississippi River, to chociaż połażę po znajomych ścieżkach
Może będziemy mieli trochę więcej szczęścia niż Mistrz Q i uda nam się coś ciekawego obfocić
Do 28, to mniej więcej tak, jak ostatniego dnia w Wenecji.
Mam nadzieję, że wilgotność niezbyt uciążliwa.
Przyjemności i powodzenia!
Dziękujemy za życzenia
Wilgotność ma być w granicach 60%, to jeszcze nie jest tak źle…
Słoneczne i bardzo ruchliwe dzień dobry, Wyspo:)
Doba mi się niepokojąco kurczy ostatnio, więc póki co – daję tylko „znak życia”:)
Jeśli czas mi pozwoli, postaram się zajrzeć wieczorkiem.
Pozdrawiam:)
Miło, że dajesz!
No hej!
To ja Cię pozdrawiam z autokaru.

Niestety już wracamy.
Cudne widoki, piękna pogoda była.
Jestem w domu.
Niewyspana, zmęczona, głodna, brudna, ale zadowolona z wycieczki.
Umyj się, zjedz co, odpocznij, a potem przed snem wpadnij jeszcze na Wyspę
Dzień dobry

Ale on trochę mniej zna się na ptakach niż ja. Fakt, że te ptaki są do siebie trochę podobne, z tym że bąk ma zdecydowanie dłuższą szyję, no i trochę kolorystycznie się różni 

Po wycieczce i po obiadku
Byliśmy w Crabtree, czyli nic nowego. Ale spotkaliśmy nowego dla nas ptaka – bąka amerykańskiego. Mąż myślał, że to czapla zielona…
Ale oba gatunki należą do czaplej rodziny
Idę spać

Wczoraj sąsiedzi skończyli imprezę o 1 w nocy i jestem trochę niewyspana. Mąż nawet myślał o telefonie do policji, bo wszystkich obowiązuje cisza nocna od 22, ale w końcu zrezygnował… nie wykazałam inicjatywy i nie zaproponowałam, że to ja zadzwonię… to co się będzie wychylał
Witajcie!
Słoneczny, ciepły tydzień zaczął się od 7 stopni C!
Dzień dobry, tutaj na razie 12 stopni w cieniu, 15 w słońcu.
Słonecznie witam!
A znacie takie:
Na świntego Hieronima leje dysc, albo go ni ma…
Jak z jamnikiem znajomego Q „przyjdziesz tu czy nie?!”
To koniec pierwszej pracy i nie koniec drugiej.
Ale przerwa, tak czy inaczej.
Właśnie przegrałam zdjęcia z wczorajszej wycieczki.
Bożenka wczoraj zapytała, czy pokażę Wam te widoki, Quack pokazał jedno zdjęcie z fb i tak teraz pomyślałam, że mogłabym parę zdjęć pokazać.
Wiele ich nie ma, ale tu już jest tyle komentarzy, więc może jednak na nowej przeczekajce, zanim Pan Q zacznie robić serial pięterkowy ze swoich wakacji?
Parę zdjęć, bez tekstu, bo do pisania jakoś nie mam głowy.
Pokaż te zdjęcia, pokaż, nie tak szybko ten serial będzie.
Zapraszam piętro wyżej.