Ostatnio Mistrz Q oprowadzał nas po okolicach Żywca.
Popatrzcie więc na te okolice oczami Makówki i potraktujcie jako takie jakieś tam uzupełnienie pięterka Q.
Inne spojrzenie.
Dlatego tym razem będą same fotki bez opisów, bo po co skoro np. o górze Żar rozmawialiśmy niedawno.


















To, co nad separatorem to wycieczka 23 maja tego roku.
A teraz zaproszę Was na inną deszczową (nawet dużo bardziej deszczową) wycieczkę, spacerek właściwie.
Dolinki podkrakowskie –dolina Mnikowska, dolina Brzoskwinki.
W deszczowy poniedziałek 2 sierpnia tego roku łaziliśmy po mokrej trawie, w deszczu, polami, lasami, między skałami, między dolinkami.
To tylko tak łagodnie brzmi — dolinki.
Deszcz padał, było bardzo ślisko i było w pewnym momencie takie strome zejście, że Makówka jęczała „ja tędy nie zejdę, ja się boję”. Nie zabrałam kijków, bo po co skoro idziemy tylko w dolinki. Prognozy przewidywały deszcz (nawet burzę) około 14, a nie od rana!
Przy przechodzeniu przez płot kijki by mi nie pomogły, więc tylko jęczałam, że mam za krótkie nogi na ten płot.
Dlatego w komentarzu autorskim zaleciłam Wam peleryny, a nie parasole.
W tej części pięterka nie liczę na uzupełniające opisy pana Q, więc już będą jakieś opisy.
Poniżej zdjęcie zabytkowej kaplicy w Czułowie.

Kaplica mszalna, murowana, zamknięta półkoliście, wewnątrz sklepiona, wzniesiona w 1869 roku. Dach zwieńczony wieżyczką na sygnaturkę.
I potem tak sobie wędrujemy — polami, między skałami…


Na moment widać kawałek błękitnego nieba, aby po krótkiej chwili błękit zamienił się w granat.

Po drodze pstrykam chałupkę dla Leny.

I salon dla miłośników motoryzacji.

Teraz miejsce znane wszystkim krakusom do znudzenia.

Dolina Mnikowska – wąwóz o długości około 2 km w dolinie Sanki.
Głębokość wąwozu wyciętego w wapieniach jurajskich dochodzi do 80 m. Skały tworzą bardzo strome ściany, wrota skalne lub pojedyncze iglice. Znajduje się w nich ok. 17 jaskiń i schronisk, niektóre z nich noszą ślady zamieszkania przez ludzi w czasach prehistorycznych
W środkowej części rezerwatu znajduje się polanka. Ponad nią, w południowych ścianach w zakolu zwanym Cyrkiem, we wnęce skalnej urządzono ołtarz z dużym naskalnym obrazem Matki Boskiej Skalskiej. Pierwotny obraz, namalowany przez Walerego Eljasza-Radzikowskiego w 1863 r., został zniszczony i nieudolnie odtworzony. Został ponownie zrekonstruowany.
Wędrując przez wioski cieszyłam oczy kwiatkami.






Czekając na autobus zdążyłam jeszcze zrobić zdjęcie i przypomnieć sobie, że przecież epidemie to nie wymysł dzisiejszych czasów. Czy korono wirusowa epidemia też doczeka się kapliczek? A koronawirus stanie się czymś „kiedyś było coś takiego” tak jak dziś myślimy o epidemiach cholery?


Wycieczka sierpniowa przy jesiennej aurze. Za oknem od paru dni podobna pogoda.
Takie liście wypatrzone gdzieś na początku wycieczki, ale pokazuję na koniec wpisu z pytaniem: „Jesień już się zbliża?”

Obrazek wyróżniający — Makówka w pelerynie (na dowód, że były to deszczowe wycieczki).
Po lewej na szczycie Jaworzyny 23.05.21.
Po prawej gdzieś na polach między dolinkami 2.08.21.
Dobry wieczór, jestem po przerwie i zaraz napiszę obszerniejszy komentarz.
Czekam z niecierpliwością i wypiekami na twarzy.
Odpowiadam po kolei :
Wg Wiki Obwód rybacki – podstawowy obszar wodny w podziale publicznych powierzchniowych wód śródlądowych w Polsce. Obwód rybacki może być ustanowiony wyłącznie w granicach linii brzegu cieku naturalnego na wodach publicznych i nad gruntami będącymi własnością Skarbu Państwa, przy czym jedynie administracyjnie ustalona linia brzegu może być podstawą do określenia granicy obwodu.
W obwodzie rybackim uprawnionym do rybactwa może być tylko jedna osoba fizyczna, prawna lub jednostka organizacyjna nieposiadająca osobowości prawnej. Użytkownik rybacki nie zyskuje prawa do korzystania do celów rybackich z wody znajdującej się w urządzeniach wodnych(sztucznych zbiornikach wodnych,kanałach)Uprawnienie takie winno być uzyskane na podstawie umowy cywilnoprawnej z właścicielem urządzenia wodnego.
Tak Ci to tłumaczył kolega?
Być może
naprawdę nie pamiętam, zwróciłem uwagę głównie na jego ton, bo tłumaczył z dużym przejęciem.
Jak każdy, kto opowiada o swojej pasji.
Odpowiedzi cd.
Zwracam uwagę na kapliczki przydrożne odkąd robię wpisy na Wyspę, a już szczególnie odkąd Lena napisała, że lubi kapliczki, chałupki itd.
To, że na zdjęciu jest zbiornik, o którym pisałeś to oczywista oczywistość. Przechodziłam obok niego, ale nie udało się zrobić lepszego zdjęcia; nie było czasu na zatrzymanie, tak pstryknęłam „w biegu”.
cd.
Przełęcz Isepnicka (698 m) – przełęcz położona pomiędzy szczytami Cisowej Grapy (810 m) oraz Kiczery (831 m) w Beskidzie Małym. Północno-wschodnie stoki opadają do doliny potoku Wielka Puszcza, południowo-zachodnie do doliny Isepnicy. Od tej ostatniej pochodzi nazwa przełęczy.
Po klubie książkowym wróciłem na Wyspę. Wycieczki niby deszczowe, a kolorowe i optymistyczne. Nie nudzić się trzeba umieć!
Chciałabym to umieć zawsze, ale ta sztuka nienudzenia udaje mi się tylko w towarzystwie innych osób.
Psina faktycznie była bardzo łagodna. Pozwalała się głaskać wykazując przy tym stoicki spokój.
Cóż…takie wybebeszone samochody są faktycznie mało urodziwe. Zastanowiło mnie takie ich nagromadzenie w jednym miejscu.
Jak słusznie zauważyłeś życie składa się z tego i z tamtego tzn. i z kwiatków i zaśmiecających ładne miejsca złomów i innych brzydkich rzeczy.
Dziękuję za uzupełnienie wpisu o informacje o kapliczce św. Rozalii.
Wierszyk jest cudny, bo rozśmiesza swym „dawnym” językiem.
Prawda. A to przecież niecałe 200 lat temu, około 1830 roku, z tego okresu jest już mnóstwo źródeł, wydawałoby się, że wcale nie aż tak bardzo dawno, aż przychodzi taki wierszyk, chyba bliski potocznemu językowi z tamtych lat, i okazuje się, że strasznie jednak archaiczne to było.
O kapliczkach covidowych też nie słyszałam, ale w różnych państwach są już różne pomysły uczczenia ofiar koronowirusa, niektóre w fazie pomysłów, niektóre już zrealizowane.
Np. w Warszawie -białe kwiaty w kształcie hasła #NIEZAPOMINAJMY, rosnące tuż obok pomnika Nike.
Dobry wieczór, Makówko:)
Te tereny są mi nieznane, więc z tym większym zaciekawieniem pooglądałam migawki z deszczowych spacerków:)
Bardzo dziękuję za chałupkę – jak wszystkie niemal stare domostwa – urocza. Wybrałam sobie nawet limuzynę z zaprezentowanego salonu, którą bym się do tej chatki wybrała. To ta granatowa:) Nie tylko pasuje kolorem, ale wygląda, jakby miała w zanadrzu jakąś miłą niespodziankę – na przykład – umiała latać;)
Kwiaty bardzo letnie, a jabłuszka smakowicie zarumienione:)
A propos kwiatów – ostatnio siedziałam sobie u znajomych na tarasie przy grządce lawendy i podziwiałam harce motyli, a wśród nich – rusałki żałobnika:) Jakiś wyjątkowo odważny był, bo w pewnym momencie wzleciał wyżej i przysiadł na moim piórze, a potem przedreptał mi na rękę. Prawie bałam się oddychać, żeby go nie spłoszyć:) Chwilę posiedział, potrzepotał skrzydełkami i odżeglował na lawendową grządkę:)
A niewątpliwym znakiem jesieni jest dla mnie wszędobylstwo os:) Chwila, gdy z ogródkowych grządek i miejskich skwerków przenoszą się do kuchni i wojowniczym brzękiem próbują przepędzać od stołu posilających się domowników:)
Pozdrawiam:)
Dobry wieczór Leno!
Cieszę się, że spodobało Ci się chatka i że wypatrzyłaś sobie limuzynę.
Wersja z ukrytymi skrzydłami bardzo mi się podoba. Sama bym polatała.
Zabierzesz mnie ze sobą?
Motyle -tak! Osy i szerszenie -nie! Szerszeni się wręcz boję tzn. reakcji alergicznej na użądlenie.
Też Cię serdecznie pozdrawiam.
Ale niespodzianka!
Tuż przed północą jednak zjawił się ktoś na nocnej zmianie!
Teraz jednak już i ja umknę.
DOBRANOC!
Dzień dobry, co tu się działo w nocy?!

Na Wyspie panie Q? Przed północą z Twojego pięterka przywędrował na ten wpis miły gość. Mam nadzieję, że teraz będzie bywał częściej.
Witajcie!
Oto siła perswazji: możemy dziś zażywać deszczowych spacerków do woli!
O nie! Chyba zaraz poszukam jakieś słoneczne zdjęcie!
Dzień dobry


Co wcale miłe nie jest…
Miło się wędrowało, tym bardziej, że za kołnierz nic nie kapie
Aż zazdraszczam tych pięknych widoków, mimo deszczu
No i oczywiście zbieram się do pracy
Dzień dobry Miralko!
Cieszę się, że miło Ci się wędrowało.
Leje rozpaczliwie, ale trudno -wychodzę.
Będę wieczorem, paaaaaaaaaaaa….
Z przyjemnością obejrzałem raport z deszczowej wędrówki Pani Makówki . Bywałem w opisywanych stronach i dzisiaj jako bosonogi Max , muszę zadowolić się oglądaniem wspaniałego materiału niestrudzonej Makówki . Na Mazurach mam stałą dziuplę , łódkę , kilka do dyspozycji jezior , ale takich materiałów jak wyżej , nie mam . Dziękuję za , ale jeszcze sobie po tym materiale połażę , bo po 15 sierpnia muszę reperować swoje zdrowie , a to trochę czasu zajmie .
Dziękuję Maksiu.Połaz sobie dowoli.
Koniec pracy, teraz przerwa!
A ja już po przerwie. I idę po dobranockę.
Wracam do domu.Chodnikiem płynęła dosłownie rzeka.Znow mam przemoczone buty.
Jeszcze do wczesnego popołudnia jutro…
Na razie powyżymaj skarpetki
To zrobiłam „w gościach” i uszyłam suszarka do włosów.
Teraz wracam do domu.
Dobranoc!
Dzień dobry

Tym bardziej, że wszędzie jest sucho…
U nas zapowiadali deszcz, ale na wszelki wypadek podlałam ogródek
Te zapowiedzi nie zawsze się sprawdzają i lepiej być ubezpieczonym, a trochę więcej wody ogródkowi nie zaszkodzi
Kilku osobom pokazywałam swój album… wszyscy byli zachwyceni… oprócz pani doktor (dentystki). Stwierdziła, że niepotrzebnie „obcięłam” część ptaków i pokazałam samą głowę (z przyległościami)
Lepiej by wyglądało, gdybym pokazała całe ciało…
Mój mąż doszedł do wniosku, że nasza dentystka jest mało inteligentna i wielu rzeczy nie rozumie…
To ona nie wie, że ptaki też potrzebują paszportowych zdjęć?
Widocznie nie wie…
Witajcie!
I to jest właśnie czar tego miejsca 
Za oknem słota, a na Wyspie kolorowo!
Dzień dobry, tu się chmurzy, co ma ten plus, że nie ma upału i się nie zanosi.
Pochmurne, jesienne dzień dobry!
Umykam, będę wieczorem…
Ale z komórki będę kukać.
paaa….
Jak to dobrze, że podlałam ogródek
Zapowiadany deszcz się nie zjawił, chociaż chmury są… a przynajmniej tak mi się wydaje, bo na zewnątrz ciemno jak w wątpiach 
Przesłałem na Twoją pocztę , fotografie , które powinny przekonać dentystkę . Pozdrowionka .
Dziękuję Maksiu

Nie sądzę, żeby cokolwiek przekonało panią doktor do niesłuszności jej zdania. Jeśli takie ma, trudno… nic się na to nie poradzi.
Pozdrawiam cieplutko
A może pokażesz zdjęcia Maksia na Wyspie?
Coś dziwnie cichy ten piątkowy wieczór. Załatwiłem parę telefonów, opublikowałem kolejny felieton, nadrobiłem parę lektur… i jestem w pobliżu.
Wyspa się zacięła czy coś się stało
Przez 7 godzin nikt nie zajrzał ,niebywałe 
Skoro zaglądałaś, mogłaś się odezwać. Witaj Elizo, dawno nie widziana!
Dzięki Bogu bo już myślałam ,że Madagaskar stanie się Bezludną Wyspą
Witaj Elizo, miło, że zajrzałas.
Pisałam, że umykam i będę wieczorem, więc melduję, że już wracam „ku domowi”.
Abo wyciągnęli mnie bez żadnego trybu na imprezę do Gdańska, ledwie skończyłem pracować. Było przemiło, ale teraz już się do nicznego nie nadaję. Do jutra.
Do jutra panie Q.
Ja się nadaję do wszystkiego,ale do domu to jeszcze sporo jazdy autobusem.
Zanim wrócę pewnie nikogo na Wyspie nie będzie,auuuu
Jestem w domu!
Jest tu jeszcze ktoś?
Jakichś gość niespodziany?
Czy wszyscy już śpią?
Dobry wieczór, Wyspo:)
Bardzo już jestem zmęczona, więc po schodkach pobiegam jutro:)
Dobrej nocki:)
Dzień dobry



Jak zwykle pojawiam się, gdy wszyscy już śpią
Niby byłam dziś „domowa”, ale miałam tyle różnych zajęć, że na kompa nie miałam czasu
Cały dzień latałam jak z piórkiem w… nieważne gdzie
Padam na dziób


A tu mąż szykuje ciasto na gofry
Trochę późno (prawie 20:30), o tej porze właściwie nic już nie jem, ale nie jestem pewna, czy na gofry się nie skuszę
Witam!
Słonecznie i wreszcie bez deszczu!
Witajcie!
Sobota, więc trochę zaganiany jestem. Ale duchem jestem i tutaj
Dzień dobry, pospałem do oporu.
Byliśmy w Gdańsku i z powrotem, tym razem samochodem. W sezonie letnim to jest naprawdę żadna przyjemność, korki dzisiaj w te i we w te. No ale na szczęście już w domu.
Zachód słońca na Bagrach.
Cóż każdy ma takie morze, na jakie sobie zasłużył…
Może tak, może nie
Dobranoc!
Spokojnej. Też umykam.
Bry…
Deszcz pada…

Witajcie!
Pozdrowienia z autobusu
Ja też z autobusu,ale w inną stronę.
Dzień dobry. Dzisiaj pospałem jeszcze bardziej do oporu
Był deszcz i wiatr,a potem słońce.
Czyli optymisycznie i do przodu!
Ja to się najeżdże autobusami,tramwajami.
Wycieczka się skończyła.I zamiast wracać grze czynie do domu wlokę się tramwajami przez całe miasto na Bagry.
A już normalnie jeżdżą? Po tych zalaniach?
Tak.Dojechalam,poplywalam i teraz grzeję się herbata z termosu,która mi została z wycieczki.
Fajnie. A słońce jeszcze nie dogrzewa z zachodu?
Schowane za drzewami.
Już po imprezie. Czekamy na start autobusu.
Jak wyszło? Dużo ludzi?
Ja jeszcze w drodze. Niech ktoś zapali lampkę…
Lord?
Któż inny mógłby to zrobić?
Dzień dobry

Bałam się jechać za szybko, bo wiedziałam, że z koła cały czas schodzi powietrze. Dojechałam. Trochę potrwało zanim wzięli nasz samochód na podnośnik. W kole już prawie nie było powietrza…
To jest powód, że wyjeżdżamy tak wcześnie.
I nadal nie wiem jak przyczepić te nóżki. Nie chcemy robić niepotrzebnych dziur, a fabrycznych nie ma…
To chyba jakieś fatum ciąży nad nami
Mieliśmy tyle planów…
Z rana planowaliśmy jechać na zakupy do Kenosha i oczywiście po drodze odwiedziny w parku w Zion. Potem mieliśmy jechać do sklepu meblowego (otwierają o 11), bo chcieliśmy zobaczyć jak są zamontowane nóżki w wersalce, którą kupiliśmy. Po południu miał nas odwiedzić syn… to były plany.
Jadąc autostradą poczułam swąd palonej gumy. Nie bardzo wiedziałam skąd on idzie, ale mąż kazał mi zjechać na pobocze… i to natychmiast. Hamowałam na kilku metrach… okazało się, że w tylnym kole nie mam w ogóle powietrza…
Mąż wyciągnął pompkę (nawet nie wiedziałam, że ją mam), podłączył i próbował koło napompować. Dopiero jak wziął lewarek i podniósł trochę samochód, to mu się udało. Przy okazji znaleźliśmy gwóźdź wbity w „chlapacza”. Musiał z koła przelecieć na to miejsce. Takiego gwoździa rzadko się widuje. Długi na przynajmniej 8cm, na główce miał coś jakby ostry haczyk…
Jeszcze się biedziliśmy z tym pompowaniem koła, gdy zatrzymał się za nami policjant stanowy. Jakiś czas siedział w samochodzie, a potem podszedł i zapytał w czym może pomóc. W niczym. Przecież nam koła nie załata… tkwił przy nas, póki nie odjechaliśmy. Mąż znalazł gdzie jest najbliższy warsztat Firestone, czyli jeden z sieci, gdzie zwykle naprawiamy nasze samochody. Policjant jechał za nami. Zjechałam z autostrady i wjechałam na nią, ale już w odwrotnym kierunku. Policjant trzymał się nas jak rzep. Trochę mnie to denerwowało… jakoś przetrzymałam
Obejrzeli to koło i stwierdzili, że nie da się go naprawić. Trzeba kupić nowe. Czy mieliśmy wyjście? Przecież nie pojadę na trzech! I tak powiedzieliśmy przesympatycznemu facetowi. Wymienili nam to koło, „wyskoczyliśmy” z kasy (a co innego mogliśmy zrobić) i mogliśmy pojechać dalej. W tym czasie słońce skryło się za chmurami i chociaż pojechaliśmy do parku, to nie byliśmy w nim długo. Na zakupy do Kenosha dotarliśmy z dwugodzinnym opóźnieniem. Nie znoszę tłoku i kolejek
Gdy już wracaliśmy, zadecydowałam, że najpierw pojedziemy do domu. I słusznie, bo w domu czekał już na nas syn, zaniepokojony, bo nie odpowiadaliśmy na telefon (nie słyszeliśmy jak dzwonił)…
I w sumie do sklepu meblowego nie pojechaliśmy…
Może trochę długie to opowiadanie, ale emocje wzięły górę
Wcześniej zdarzało mi się, że miałam jakiś gwóźdź w kole, ale „siedział” w nim twardo i powietrze tak ostro z niego nie schodziło. W sumie, to chyba wymieniłabym koło na zapasowe (ostatecznie mam takowe) i dopiero potem pojechałabym do warsztatu… mąż zadecydował inaczej, a ja się z nim zgodziłam (nie znając się na tym zupełnie). Ale może to i lepiej 
To był pierwszy raz (od ponad 21 lat jak mam prawo jazdy), gdy jechałam na całkowitym „flaku”
Dwie godziny to i tak nieźle jak na zatrzymanie, próbę dopompowania, dojazd do serwisu i wszystko razem.
Niby tak, ale nasze plany wzięły w łeb, bo jednak dwie godziny, to sporo…
Coś z deszczu pokropuje… ogródka nie podlewałam… mam nadzieję, że natura sama go podleje



Miłego dnia wszystkim życzę
I oczywiście udaję się na zasłużony odpoczynek
Szczególnie po „nerwówce”, którą dziś przeszłam
Dzień dobry! I po triathlonie.
Witam poburzowo i słonecznie!
Witajcie!
Do domu dotarłem po 2. rano, burze i deszcz owszem były ale na szczęście nie ja prowadziłem autokar. Wieczorem spróbuję coś opowiedzieć o imprezie, ale na razie jestem nieco śpiący…
Aaaaa kotki dwa śpij dobrze…
Aj, to odwołuję te kotki.
Myślałam, że masz urlop i odsypiasz niedzielne emocje.
Spokojnej pracy, bez wirków!
Witaj Ukratku

Nie dziwię się, że jesteś śpiący… szkoda, że zamiast do pracy nie poszedłeś dalej spać. Dużo łatwiej snuł byś opowieść o imprezie
Trzymaj się Tetryku ,jak odpoczniesz to powiesz jak było
Wszyscy czekają z niecierpliwością na relację Tetryka.
Mistrzu może na osobnym pięterku?
Wreszcie w domu. Jak się obudzę, to zrobię…
Chrap,chrap, miłego spania.
Czekamy cierpliwie.
No i koniec pracy. A na przerwę tak bardziej przed siódmą, czyli za pół godzinki?
No i przerwa.
Zapraszam na obiecaną minirelację, ale lampkę zapalę jeszcze tu
Już miałam wyłączać laptopa, bo coś dziwnie padnięta jestem, ale jeszcze pobiegnę piętro wyżej.