Na naszą słabość i biedę,
niemotę serc i dusz.
Na to, że nas nie zabiorą
do lepszych gór i mórz.
Na czarnych myśli tłok,
na oczy pełne łez
lekarstwem miłość bywa.
Jeżeli miłość jest,
jeżeli jest możliwa.
Na ludzką podłość i małość,
na oschły Boży chłód.
Na to, że nic się nie stało,
a zdarzyć miał się cud.
Na szary mysi strach,
bliźniego drogi gest,
ratunkiem miłość bywa.
Jeżeli miłość jest,
jeżeli jest możliwa.
Tu kukły ludźmi się bawią,
tu igra z nami czas.
Tu wielkie młyny nas trawią
i pył zostaje z nas.
Na to, że z pyłu pył
i za początkiem kres
ratunkiem miłość bywa.
Jeżeli miłość jest,
jeżeli jest możliwa.
Na krajów nędzę i smutek,
na okazałość państw,
policję, kłamstwo i nudę,
potęgę małych draństw.
Na nocny serca bój,
że człowiek żył jak pies
ratunkiem miłość bywa.
Jeżeli miłość jest,
jeżeli miłość jest…
Agnieszka Osiecka
Ratunkiem miłość bywa, jeżeli miłość jest…
I właściwie nic do dodania…
Jest!
I można ją spotkać w KAŻDYM wieku!
Dziękuję Tetryku za ten wiersz.
Można ją spotkać… i można ją minąć…
Agnieszka przez całe życie nie porzucała nadziei na kolejne spotkanie. 🙂
Można minąć, można stale szukać nowej, można (niestety) nie szanować tej złapanej.
Albo?…(korzystając z bagażu życiowego doświadczenia) wiedzieć, jaki to skarb móc mówić „kocham cię” do kogoś, kto odpowiada „ja też cię kocham”. Kochać i czuć się kochanym.
Na czarnych myśli tłok,
na oczy pełne łez
lekarstwem miłość bywa.
I tego lekarstwa należy strzec.
O, jak bardzo ten wiersz mi przypasował!
A poza tym dzień dobry na nowym piętrze.
A ja po dniu pracy – na przerwę.
Patronka umiała tak pisać, żeby jej wiersze bardzo pasowały
I zawsze szukała miłości ?.
Mnie ten wiersz też wyjątkowo przypasował, teraz gdy mam dużo czasu na myślenie, wyciszenie.
Kochani, jutro po południu wybywamy, będę z powrotem w sobotę wieczorem, najdalej w niedzielę rano. W każdym razie muszę się jeszcze trochę przygotować do tego wyjazdu, więc dzisiaj się już pożegnam. Dobranoc!
Udanej wyprawy, Quacku, i dobrej nocki:)
Szerokiej drogi i udanego wyjazdu Q!
Dobry wieczór, Tetryku:)
Jestem już po spacerku (takiej mojej małej, codziennej radości, której ostatnimi czasy jakoś bardziej potrzebuję), więc niestraszne mi piosenkowe zwątpienia:)
Pozdrawiam:)
Dobranoc, Wyspo:)
Dzień dobry

Na pewno miłość jest, tylko często jej nie widzimy…
Czekamy na coś potężnego, ubranego w piękne słowa… a ona jest cicha i spokojna… nie potrzebuje za wielu słów…
Z kochaną osobą nawet milczenie ma swoją wymowę… to porozumienie dusz…
Witajcie!
Odpowiedzi na pytania z wiersza musimy szukać przede wszystkim w sobie. Dla kogoś, kto jej tam nie znajdzie, zapewne nie jest możliwa…
Bo miłość nosimy w sobie. W moim wczorajszym komentarzu miłość sprowadziłam do jednego rodzaju miłości, bo tak mi w duszy zagrało po przeczytaniu wiersza i wysłuchaniu piosenki.
Ale wszyscy wiemy, że zupełnie inna jest miłość do dziecka itd.
Są ludzie, którzy mogą powiedzieć „kocham swoją pracę”, albo „kocham góry” i to też jest wartość i to też nadaje życiu sens.
Dzięki Makówko ,że to napisałaś, na to czekałam
.Tylko nie wspomniałaś o miłości do tego samego mężczyzny .Obie kochają tego samego ale każda inaczej .Jedna to mama ,druga to żona i jest wspaniale i tak powinno być i wtedy Miłość Rodzinna kwitnie . Można gonić za miłością w poezji w życiu bywa inaczej .W życiu stałość ma znaczenie i dlatego przeżyłam szczęśliwie 48 lat :(. Przepraszam za własne przemyślenia a Tetrykowi dziękuję za utwór ,którego nie znałam . Miłego wypoczynku dla Wyspiarzy 
Własne przemyślenia to jest to, co tygrysy lubią najbardziej!
A ja bardzo szanuję takich tygrysów ,którzy zwracają na to uwagę
Dzień dobry, słońce za oknem, pogoda piękna, ale jeszcze przed wyjazdem trzeba będzie popracować.
Dzień dobry!
To ja się żegnam do soboty! Pa!
Szerokiej!
Witaj, Quacku:)
Bezpiecznej podróży:)
Będzie nam Ciebie brakowało ale może jakieś ptaszki pstrykniesz bo Ty mistrzu zdolniacha jesteś .Do zobaczenia na Wyspie
Udanego wyjazdu, Mistrzu Q
Słoneczne dzień dobry, Wyspo:)
Tak sobie przypomniałam, poniekąd „w temacie”, choć może bardziej optymistycznie jednak, albo chociaż – mniej serio:):
„A jeżeli nic? A jeżeli nie?
Trułem ja się myślą złudną,
Tobą jasną, tobą cudną,
I zatruty śnię:
A jeżeli nie?
No to… trudno.
A jeżeli coś? A jeżeli tak?
Rozgołębią się zorze,
Ogniem cały świat zagorze
Jak czerwony mak,
Bo jeżeli tak,
No to… – Boże!!”
(„Jeżeli” – J. Tuwim)
Pozdrawiam:)
Witaj Leno ,to mogą być zaloty do panny Marchwiówny .-był mocno zakochany . Dla Niej napisał cudowny tekst ”Nasza jest noc ”. Mnie ta pieśń zawsze się podobała ale w wykonaniu Mieczysława Święcickiego a teraz od niedawna i pan Miecio leży obok M.Grechuty na Rakowicach…
Dobry wieczór, Elizo i Tetryku:)
Wiersza „Jeżeli” miałam przyjemność po raz pierwszy wysłuchać w wykonaniu pana J. Zelnika i na zawsze już to jego interpretacja pozostanie w moim sercu jako ta najbliższa ideału:)
🙂
Trochę o innego rodzaju poezji . Znana jest sprawa z polskim samolotem lądującym przymusowo w Mińsku i aresztowaniem pasażera Protasiewicza obywatela Białorusi . Kim jest Protasiewicz ? Dzisiaj ukazała się informacja z Ługańskiej Republiki Ludowej w Donbasie ,że Protasiewicz to były żołnierz ukraińskiego batalionu Azow , który ma na sumieniu zbrodnie wojenne popełnione w Donbasie . Publikowane są zdjęcia Protasiewicza w mundurze tego batalionu. Batalion Azow ,opisała jakiś czas temu Pani Gosiewska , która była gościem tego batalionu . Władze Ługańska , proszą Białoruś o deportację Protasiewicza do Donbasu . I co my Polacy teraz powinniśmy zrobić ? O to jest pytanie .
Przestać wierzyć w fakenewsy!
Oglądałem te zdjęcia . Protasiewicz w otoczeniu innych żołnierzy tego batalionu . Jest coś na rzeczy
Rosjanie mają zdolnych grafików. A Babci Kasi tam w szeregach nie było? Też przecież terrorystka…
Byłoby śmieszne gdyby nie to, że to jednak tragiczne jest, jakich metod używa się, aby zniszczyć przeciwnika politycznego, jak łatwo wypuszczać zniesławiające kogoś informacje nie dając mu szans na sprostowanie i obronę.
Nie można oczywiście porównywać tego, co nasza Policja robi z Babcią Kasią z tym co dzieje się na Białorusi, ale jednak to jak jej kiedyś kazali leżeć na podłodze ubikacji opisywała jako duże upokorzenie.
Umykam na wirtualne knucie…
Takie określenie przed chwilą przeczytałam:
DZISIAJ ŚRODOPIĄTEK!.
Nie czekając na lampkę pożegnam się.
Słonecznie witam.
Już po śniadaniu.
Witajcie!
W końcu – mamy święto, czyż nie?
Maczku ,nie trudno zgadnąć ,będziesz oglądała miejscowe kapliczki albo ołtarze które raz do roku były ubierane z okazji tego święta .Moja droga liczę na ciekawe notki po powrocie a teraz ładuj baterie i wracaj do nas w dobrej formie
Poszłam na procesję.
Pięterko mogę zrobić stąd jak Tetrykowi urośnie i gdy tylko zechcecie.
Choćby zaraz!
Cieszę się.Spokojnie,spokojnie coś zacznę budować,ale teraz za ładna pogoda na siedzenie w domu przy laptopie.
Jestem za,
ale niech wypowiedzą się inni ,tęsknimy za twoimi pięterkami.
Dziękuję.
Kwietno-poziomkowe dzień dobry, Wyspo:)
Dzień dobry

Ponad 30C (31-35) będzie jeszcze z tydzień… potem ma być chłodniej (25-29C), ale też nie zimno 
Cieszę się, że u Was też zrobiła się ładna pogoda
U mnie upały
U Was święto, a tutaj normalny dzień pracy. Co prawda dziś nie pracuję, ale i tak byłam zajęta. Musiałam odstawić samochód do naprawy. Hamulce zdarły się na amen
Te tylne, z przodu coś tam jeszcze zostało z tych okładzin (czy jak się to tam nazywa). Pytał mnie gościo w warsztacie, czy wymieniać też i przednie. Oczywiście że tak!!! Nie będę co chwilę latała do warsztatu na naprawę!
Co prawda to więcej będzie kosztowało, ale i tak musiałabym zapłacić, tyle że w ratach…
To znaczy… mieliby samochód za jakąś godzinę, może dłużej. To za ten czas byłam już w domu…
I jeszcze na dokładkę, nie ma chodników (w większości) i albo trzeba iść jezdnią (co może być niebezpieczne), albo po trawie (gdzie można w coś wdepnąć)… 
Nie mieli akurat samochodu, żeby odstawić mnie do domu i musiałam dygować piechotą
Umordowałam się strasznie, bo niemal cały czas musiałam iść w pełnym słońcu, a chociaż to rano – przypiekało całkiem nieźle… prosto w twarz
Dobrze, że nie przymknęli cię za włóczęgostwo!
Nie włóczyłam się za długo i nie spotkałam żadnego policjanta… to i nie mieli mnie za co zamknąć, ani nie miał kto…
Witajcie!
Świętujmy 100000-ną rocznicę pierwszych, częściowo wolnych wyborów!
(ludzie dzielą się na 10 kategorii: – na tych, co znają system dwójkowy i na pozostałych)
Dzień dobry, Tetryku:)
Świętujmy. Następna warta świętowania będzie dopiero za trzydzieści jeden lat;)
A może nawet 32… 🙂
🙂
Witajcie!
Miłego „rodosowania”Bożenko!
Przesłoneczne dzień dobry, Wyspo:)
A ja właśnie dotarłem do domu. Po pracy pojechałem na „Łyk Wolności”, organizowany co roku 4.06 przez Różę Thun.
Zawsze byłam, w tym roku z konieczności uczestniczyłam tylko duchem.
Pokaż jakieś zdjęcia, proszę.
Dużo ludzi? Jaka atmosfera? A Jana Shostak na żywo jak?
Dzień dobry

Nie powinno tego być…

Dziś (tzn. w piątek) pracowałam prawie 12 godzin…
Padam na dziób
A miałam znowu jechać do warsztatu. Niby zreperowali, wymienili co trzeba, ale ten zgrzyt z tyłu samochodu został. Nie po to zapłaciłam prawie 9 stów, żeby tego słuchać. Poza tym, to mnie niepokoi, bo dlaczego jest, skoro wszystko wymienione i naprawione?
Także jutro (sobota) rano, zamiast jechać gdzieś na wycieczkę do parku, będę musiała zrobić wycieczkę do warsztatu
Może powinniśmy poszukać innego warsztatu? Tu zmieniła się niemal cała załoga i chyba brak jest prawdziwych specjalistów… mogli zostawić kilku, a nie wymieniać wszystkich
Przedtem mieliśmy do nich zaufanie, ale z czasem to się zmieniło… samochód muszę mieć sprawny, czyli muszę mieć zaufanych mechaników. Takich, którym będę wierzyła bez zastrzeżeń. I jeśli oddają mi samochód po naprawie, mogę wierzyć, że na prawdę działa wszystko bez problemu…
Miałem podobne pukania i zgrzyty w tylnych kołach Nissana -Almery . Zaprowadziłem auto do naprawy i wymienili nie tylko klocki , ale i tarcze hamulcowe . Kosztowało to mnie 2400 PLN , czyli około 600 dolarów . Zatem jak widać jedziemy na tym samym wózku . Hamulce w samochodzie , to funkcja podstawowa i nie można na tym oszczędzać . Pozdrowionka dla Pani Kierowcy ;0
Za pozdrowionka, Maksiu, dziękuję

I zgadzam się z Tobą – szczególnie hamulce muszą być sprawne, bo od tego zależy bezpieczeństwo (nie tylko) kierowcy. I faktycznie nie ma co na tym oszczędzać. Także nawet nie „miauknęłam”, gdy wystawili mi rachunek… trzeba, to trzeba…
Ale do pioruna mogę chyba wymagać, żeby naprawa była skuteczna i żeby przestało mi łomotać w tyle samochodu!!! Tym bardziej, że nie wiem czemu nadal stuka… nie dokręcili czegoś, czy nie wszystko wymienili?
Ja dostałem dokument co zostało wymienione i koszta tej wymiany . Podobny papier powinnaś otrzymać również Ty . Poproś niech napiszą na papierze co naprawili i ile to kosztuje .
Dane statystyczne za 2018 rok odnotowały w Polsce 24 miliony zarejestrowanych samochodów . Z tytułu obowiązkowych ubezpieczeń posiadacze tych aut odprowadzają z rynku około 80 miliardów złotych . nie ma żadnych spekulacji na ten temat ,ale jest to faktem
Dostałam taki papier gdy odbierałam samochód. Oni zawsze coś takiego dają. No i mają u siebie kopię papierową, ale też i na komputerze. Każdy samochód ma u nich swoją historię napraw i wymiany oleju, a także ceny, które klient zapłacił. Także prosić ich nie muszę


Jak się dotarło, to przestało huczeć i stukać…
Mało tego, oni wpisują też rekomendacje co należy jeszcze naprawić i za ile. Mój samochód jest praktycznie nowy, ma dopiero 4 lata, ale w starym, nawet przy zmianie oleju, wpisywali co w nim do naprawy znaleźli. Hamulce i olej, to trzeba wymieniać nawet w nowym samochodzie, a do naprawy niczego nie znaleźli
I w sumie nie pojechaliśmy do tego warsztatu, chociaż wyruszyliśmy do niego… przestało huczeć. Śmiałam się, że samochód też ich nie lubi i nie chciał do nich wracać
Nie znam się na tym, ale może jak wymieniali te hamulce, to coś tam musiało się dotrzeć
Fala upałów nadeszła
Zobaczymy…
Nawet w nocy jest ponad 20C. W dzień (w cieniu) jest dobrze ponad 30C (34-36). Nie wiem jak pojedziemy na wycieczkę w taki gorąc… będzie można się upiec na sztufadę…
… ale może jakoś to wytrzymamy
Rozmawiałam dziś z Virginią. Nawet nie słyszała o Cezarze… a jest to facet, który zna psychikę psów lepiej niż inni


Za to nauczyła ich nowych kretyństw… i teraz często ma problem…
Niechby przyszły właściciel wykazał się znajomością psychiki pupila… obojętne – psa, kota, czy innego zwierzęcia… może to by pomogło w utrzymaniu odpowiednich relacji? 
I według niego 95% „złych psów” to wina ich właścicieli. I nawet zgadzam się z nim w 100%
Mam przykład z Diggerem, psem Margaret. Póki żył Pete, to on był przywódcą stada – Margaret się nie liczyła, jest za słaba psychicznie i nie nadaje się na przywódcę. Gdy Pete padł, Digger był zagubiony… stracił przewodnika stada… sam do tego się nie nadaje. Tylko ja mu zostałam. Mam silny charakter. To fakt. Stawiam mu wymagania, które on skrupulatnie wypełnia. Gdy przychodzę, Margaret przestaje się liczyć. Nawet głowy nie odwraca na jej wołanie. Patrzy mi w oczy i czeka na rozkazy…
Tłumaczenie, że pies jest tylko zwierzakiem, jakoś do Margaret nie dociera… dla niej jest jej dziecko (może dlatego, że nie ma własnych) i nic nie jest w stanie jej przekonać. Uczy swoje psy kretyńskich rzeczy i potem jest niezadowolona, że to robią. Tak było ze skarpetkami… dawała stare skarpetki psom do zabawy, a potem była zdziwiona, że nawet jej nowych nie potrafią uszanować… pogryzą, zniszczą… byle tylko zostawiła na widoku. Tłumaczyłam jej, że pies nie rozumie jej tłumaczeń, a skarpetki (skoro dała im do zabawy) traktują jako ich zabawki. One nie są w stanie odróżnić, które są nowe, a które stare… to po prostu ich zabawki
Stare psy padły, wzięła nowe. Tym (według moich rad) nie dawała skarpet do zabawy. Była zdziwiona, że nie ruszają i nowych… a przecież jej mówiłam
Zrozumienie prostej prawdy, że nawet najukochańsze stworzenie jest tylko zwierzęciem, pomaga w ułożeniu odpowiedniego stosunku; zwierzak – właściciel…
I tak sobie myślę…Jest egzamin na prawo jazdy… jeśli się go zda, ma się prawo do prowadzenia pojazdów mechanicznych… może słuszne by było gdyby był egzamin na posiadanie zwierzaka w domu
Nie chcę negować miłości do zwierzaków… one są kochane, ale muszą znać pewne restrykcje swoich zachowań. To jest coś w rodzaju wychowania dzieci… przede wszystkim konsekwencja. I wiem, że to daje dobre rezultaty, bo wychowałam dwójkę dzieci



Kiedyś członkowie mojej rodziny mówili o mnie, że jestem „kapo”, „hitlerowiec” i tym podobne banialuki, ale sama widzę, że to dało dobre efekty… właśnie ta konsekwencja…
Dzieci miały jasno określone ramy, poza które nie miały prawa wyjść. Oczywiście w miarę upływy lat, te ramy się rozszerzały i dzieci mogły więcej decydować o sobie. Miłość wcale nie musi być ślepa… wystarczy wiedzieć, kiedy „poluzować”, żeby napięta struna nie pękła
Do tej pory mam z dziećmi bardzo dobry kontakt. Szanują nas jako rodziców… córka już kilka razy mówiła mi, że jest szczęśliwa, że ma takich rodziców – wyrozumiałych i nie wtrącających się w ich prywatne życie…
Córka za dwa tygodnie skończy 39 lat, syn we wrześniu – 36. Czy możemy wnikać w ich prywatne sprawy? Są dorośli… w 100% mogą o sobie decydować. Nam może się nie podobać to czy tamto, ale nie sposób dawać im rady, skoro o nie nie proszą. Mogę powiedzieć, że taka, czy inna decyzja mi się nie podoba, ale na tym się kończy… i tak zrobią jak zechcą…
Kursy dla osób chcących posiadać domowe zwierzątko? Są takie, na które właściciel chodzi razem z psem. Dla kotów chyba nie ma, kot z natury jest niezależny.
Kursy dla przyszłych rodziców zakończone egzaminem? Wydaje mi się jednak, że najlepiej wyuczona wiedza teoretyczna może się nie sprawdzić.
Szczególnie dla dzieci chorych, albo gdy rodzice mają jakieś problemy.
Wychowanie dzieci to jednak nie matematyka.
Kursy dla rodziców na pewno nie mają sensu. Każdy człowiek jest inny, a dziecko to przecież mały człowiek. Nie da się usystematyzować zachowań, czy cech charakteru, żeby dawać konkretne rady.
Kiedy studiowałam, mieliśmy pedagogikę. Nasz docent od zajęć, tłumaczył nam od samego początku, że w podręcznikach podaje się średnią, ale do każdego dziecka trzeba mieć indywidualne podejście. I chyba tylko tego można się nauczyć na kursie
Poza tym, każdy rodzic – to człowiek… człowiek, który ma słabsze dni, bywa zły, czy rozproszony. Różne sytuacje bywają w życiu i nie ma tak, że wszystko zawsze układa się po myśli… wtedy wiedza teoretyczna idzie w kąt, a do głosu dochodzą emocje… tego też nie da się uniknąć. Tym bardziej, że wychowanie dziecka, to proces długotrwały, na lata, a w tym czasie wiele może się zdarzyć…
Witam!
Po śniadaniu, dwóch zabiegach, pomiarze ciśnienia, zaraz pędzę na kolejny zabieg.
Witajcie!
Długie spanie w dzień wolny powoli wchodzi mi w nałóg!
Ale – zakupy zrobione, śniadanie zjedzone, jeszcze kawa – i jadę na mini rajd samochodowy z okazji 4 czerwca im. Tadeusza Kusia!
Smutna okazja niestety.
4 Czerwca? Rajd Wolności?
Szkoda jedynie, że Patrona Rajdu nie ma już wśród nas…
Wielka szkoda…
Tadziu, Zbyszek, Ania, Zdzisek i parę innych osób tak bardzo aktywni, tak bardzo potrzebni…
Ale była burza!
Nie było ani prądu, ani Internetu!
Ja to mam pecha


Próbowałam kupić stickery na nasze samochody. Przez internet się nie dało. Mój samochód przeszedł bezboleśnie, ale męża już nie. Pisze mi z uporem maniaka, że numer tablicy rejestracyjnej nie zgadza się z numerem identyfikacyjnym samochodu. Sprawdzałam kilka razy i przepisałam bez pomyłki. A ciągle wyskakuje mi ten komunikat. I co mam zrobić?
Pojechaliśmy do tego City. Na drzwiach pisze jak byk, że w soboty biuro jest czynne od 9 do 12. Byliśmy przed 8, więc najpierw wybraliśmy się na zakupy. Wróciliśmy po 9. Zamknięte na głucho i żywej duszy… żadnej informacji dlaczego zamknięte i czy w ogóle będzie dziś otwarte. Oprócz nas, do drzwi dobijało się sporo osób. Spotkaliśmy kobietę z dzieckiem i chyba ze 4 facetów. A wszyscy z papierami na sticker. W tygodniu ciężko się do nich wybrać, bo pracują od 8 do 16, czyli w czasie, kiedy większość ludzi też jest w pracy… normalny, formalny obłęd
Za brak stickera można zapłacić mandat, a weź go i kup!!!
Deszcz przestał padać, jestem po kolacji, ale zamiast iść do tężni, wpakowałam się do łóżka z laptopem i przeglądam zdjęcia, które napstrykałam tu, w Horyńcu.
Prąd już jest, Internet -też…może by tak coś zbudować?
Dzień dobry, właśnie wszedłem w progi, jak się pozbieram, to wrócę!
Witaj, Quacku:)
Cieszę się, że bezpiecznie dotarłeś do domu:)
Witaj w domu i na Wyspie ,miło ze już drogę masz za sobą .
Dzięki! Chyba odpocząłem przez te parę dni, całkowicie oderwałem się od codzienności
Zostałam trochę „zagadana”, a teraz zaczyna mi się chcieć spać.
Postaram się zbudować, ale jak wcześniej padnę to wtedy obiecuję dokończę jutro po śniadaniu.
DObrnoac!
Dzień był pełen wrażeń, więc na „dzień dobry” mówię „dobranoc”:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dobranoc, padam na nos.
Jutro zaraz po śniadaniu wystawię pięterko, obiecuję.
Dzień dobry




Nie wiem jak będzie z jutrzejszym dniem i czy będę mogła zajrzeć na Wyspę…
6 czerwca to nasza rocznica ślubu i podejrzewam, że będę bardzo zajęta…
A jak sobie pomyślę, że 40 lat temu braliśmy ślub, to sama się dziwię, kiedy to przeszło
Jak to mówią Czesi – na oka mżyk
I tak patrząc do tyłu, na te wszystkie lata spędzone razem, nie żałuję wyboru.
Pamiętam kiedyś koleżanka z pracy, z 18 letnim stażem małżeńskim, mówiła mi, że gdyby cofnąć czas, nigdy by nie wyszła za swego męża. Powiedziała mi też, że gdy będę tyle po ślubie co ona, też dojdę do takich wniosków… mija 40 lat, a ja ciągle jestem pewna, że gdyby cofnąć czas i gdybym mogła wybierać znowu – miałabym tego samego męża
Dodam jeszcze, że żadne z nas nie jest aniołkiem…
I różnie to u nas bywało. Czasami się sprzeczaliśmy, potem godzili… według zasady – „nie ma chatki bez zwadki” 
Potem znajdowaliśmy jakiś kompromis i wszystko wracało do normy 


Czasami byłam tak na męża zła, że chciałabym go utłuc i podejrzewam, że on myślał podobnie
Mogę też dodać, że wszystkie problemy jakie nas dotykały, zamiast rozwalić, cementowały nasz związek… musieliśmy stawić im czoła, a najlepiej to robić razem… każdy problem rozłożony na dwoje, wydaje się lżejszy…
Mam nadzieję, że wybaczycie mi tę rozwlekłą pisaninę… tak mnie naszło w związku z rocznicą
Bardzo jestem ciekawa Makówczynego pięterka… na pewno będzie interesujące
Ale nie wiem, czy będę miała czas na komentarz. Mam nadzieję, że Makóweczka to zrozumie i mi wybaczy 
Co za pytanie! OCZYWIŚCIE!
Miłego świętowania życzę.
Witam Wyspiarzy!
Zaraz po śniadaniu włączyłam (jak obiecałam) laptop, a tu -brak internetu.
Nawet w komórce nie było zasięgu.
Jak będzie Internet zaraz zbuduję, przepraszam, że tak Was zwodzę.
Serdeczne gratulacje, Miralkowie!

Niech wasz cement trzyma jak najdłużej!
Dziękuję Ukratku

Mam nadzieję, że ten „cement” będzie nas trzymał do samego końca
Witajcie!
Można się już spotykać i nagle zrobiło się tyle okazji, że nie ma kiedy posiedzieć przed ekranem komputera 🙂
Zapraszam piętro wyżej.
Zagonieni między różnymi spotkaniami „na żywo” w wolnej chwili …może jednak znajdziecie czas na zerknięcie na Wyspę?