« Zbliża się 1 Maja... Rozbieliły się... »

Kwietniowe wycieczki – spacerki

W kwietniu nie połaziliśmy za dużo po parkach. Pogoda nie zachęcała do fotospacerów… chmury nie pozwalają na zrobienie w miarę przyzwoitych zdjęć.

Do Zion wybraliśmy się w Wielką Sobotę, 3 kwietnia. Chcieliśmy trochę połazić i pooddychać świeżym powietrzem. Dojeżdżaliśmy, gdy zobaczyłam sznur samochodów stojących wzdłuż drogi. Znowu jakieś zawody wędkarskie!!! Nad „nasz” Sand Pond nawet nie zajeżdżałam. Wokół pełno było ludzi i dojeżdżali nowi. Nie lubię tłoku!!! Pojechaliśmy więc od razu nad Lake Michigan. Wszędzie pusto… ani ptaszków, ani ludzi (nieobecności tych ostatnich nie żałuję). Pochodziliśmy trochę i zadecydowali jechać do innego parku. Ostatecznie nie po to jechaliśmy prawie godzinę, żeby zaraz wracać do domu!!!

Jechaliśmy parkową drogą, gdy mąż zauważył coś niebieskiego siadającego na drzewie. Stanęłam na poboczu i mąż wysiadł. Stałam na zakręcie i nie mogłam opuścić samochodu – musiałam czekać. W pobliżu nie ma żadnego parkingu…

Mąż chodził w te i nazad, a mnie mało coś nie trafiło. Mijały mnie samochody… mijał czas. W końcu małżonek wrócił. Powiedział mi, że przecież mogłam pojechać i zajechać nad to małe jeziorko od drugiej strony (nawet nie wiedzieliśmy, że tam jest jeziorko). Tę drogę widziałam już nieraz, ale zastawiona jest „koziołkiem” i na pewno nie da się tam wjechać…

Pojechaliśmy do kolejnego parku – Van Patten Woods Forest Preserve. Jest on po drodze do domu, więc nic nie ryzykowaliśmy. W zasadzie też nic nowego, ani nadzwyczajnego… jedynie ta żaglówka. Taka inna niż te do tej pory widziane. Jakby z półprzeźroczystej siatki…

Na następną wycieczkę czekaliśmy aż dwa tygodnie. Po południu miało się zachmurzyć, więc wybraliśmy się na niezbyt daleką wyprawę. Zadecydowałam, że pojedziemy do Crabtree Nature Center… dawno tam nie byliśmy, a to ciekawy park.

Muszę przyznać, że spotkanie z żółwiem jaszczurowaty, wywarło na nas piorunujące wrażenie. Takiego kolosa jeszcze nie widzieliśmy. Wiem, że ten żółw może być niesamowicie niebezpieczny. Powolny chód, powolne pływanie… ale głowę uzbrojoną w potężne szczęki potrafi wysunąć w błyskawicznym tempie… a jednym chapnięciem jest w stanie odgryźć człowiekowi cały nadgarstek (oczywiście te duże osobniki, małe nie są takie groźne). Łapy uzbrojone w potężne pazury, są w stanie rozszarpać każdą ofiarę… ludzkie mięśnie również.

Przy żółwiu, nasz pierwszy puchacz, czy niewidziana od lat sterniczka, jakoś dziwnie zbladły…

W niedzielę, 25 kwietnia, od rana było pochmurno, ale co jakiś czas przebijało się słoneczko. Zadecydowałam, że jedziemy. Mąż nawet aparatu wziąć nie chciał, bo mówił, że co to za zdjęcia robione w pochmurny dzień. Powiedziałam mu, żeby nie marudził. Ma wziąć swój sprzęt i jazda! Zanim dojedziemy, słoneczko wyjdzie… zdjęcia też.

I faktycznie. Gdy dojechaliśmy do DuPage County off Leash dog Park, słońce coraz bardziej przedzierało się przez chmury. Mąż tylko popatrzył na mnie i powiedział, że ze mnie to niezła czarownica…

Mąż się pluszcze w wannie, po nim ja pójdę. W domu złapał na sobie kleszcza… kto wie ile ich jeszcze na nas siedzi. Koniecznie trzeba zmyć wszystko z siebie…

315 komentarzy

  1. miral59 pisze:

    Zapraszam na wędrówkę po parkach Delighted

  2. miral59 pisze:

    Dodam jeszcze, że w tym parku, żeby się wybrać z pieskiem, najpierw trzeba wykupić tak zwany permit. Nie mamy psa, więc się nie interesowałam ile to kosztuje.
    Mąż nie za bardzo lubi tam chodzić, bo nie wszyscy sprzątają po swoich ulubieńcach i można w co nieco wdepnąć, szczególnie jak się człowiek rozgląda za ptakami i nie patrzy pod nogi Wink
    Ale z drugiej strony, można w tym parku spotkać wiele ptaków, co prawda nie chodząc po ścieżkach, a po chaszczach, czyli tam, gdzie psy (a szczególnie właściciele) nie pójdą Happy-Grin

  3. miral59 pisze:

    Idę do wanny Wanna
    Ciągle mi się wydaje, że coś po mnie łazi. Wiem, że to psychika, bo czuję coś na ręce, patrzę, a tam nic nie ma… a i tak czuję jak lezie…
    Mam nadzieję, że prysznic mi pomoże… Wink

  4. Tetryk56 pisze:

    Pięknie!
    Starzyk brunatnogłowy tak przechylił łepek, że na pierwszym zdjęciu nijak nie mogłem go rozpoznać, w sensie interpretacji kształtu 😉
    Oczywiście zaintrygowała mnie żaglówka – wydaje się, że była zbudowana ze stelażu obciągniętego półprzeźroczystą folią, zapewne składana. Nie widziałem dotychczas takiej konstrukcji…
    Rozmiary żółwia trudno nam ocenić – czy mogłabyś je oszacować? Na zdjęciach brakuje odniesienia (to nie znaczy, że nie wierzę, że był ogromny!).
    No i puchacz – fantastyczny efekt fotopolowania. Bardzo dostojna bestia. Gdybym był kobietą, zachwyciłbym się wzorem jego sukienki Wink

    • miral59 pisze:

      Dziękuję Ukratku Cmok
      Ta żaglówka zaintrygowała mnie również… i też takiej nie widziałam do tej pory.
      Co do rozmiarów żółwia… pytałam męża na ile on „ocenia” rozmiar… u cioci Wiki podają, że ten „jaszczurowaty” rośnie do 47 cm długości karapaksu (wierzchniej części skorupy), ale chyba nie do końca piszą prawdę. Ten miał przynajmniej 60 cm (nie licząc ogona i głowy), a z tego co nam mówił spotkany facet, waga tego gada przekraczała 60 funtów (czyli ponad 27 kilo).
      Puchacz też był spory. Na pewno miał więcej niż pół metra „wzrostu”. To nocne stworzenie, więc w dzień dosypia i faktycznie zachowuje się dostojnie Delighted

  5. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, zdjęcia jak zwykle znakomite, ale WYJĄTKOWO nie będę ich szczegółowo omawiał. Wink1

    Wydaje mi się, że bobra od piżmaka tak w wodzie, gdzie niewiele widać ze stwora, odróżnia ogon, o ile go widać, u bobra płaski, u piżmaka wijący się wężowo jak u szczura. O ile tutaj było cokolwiek widać.

    A łódka chyba jest jakaś rozkładana? W sensie że poszycie tego półprzeźroczystego kadłuba jest z płótna czy też jakiegoś innego grubego tworzywa?

    Dzięcioł przepiękny, ciekawe, że nie mógł rąbać tych ziarenek na miejscu w karmniku, tylko musiał je sobie nosić gdzieś obok na gałąź.

    Żółw przerażający.

    Puchacz wirginijski to (jak mówi Wikipedia) największa sowa na kontynencie, gratulacje za fototrofeum!

    • miral59 pisze:

      Rozumiem, Mistrzu Q, dlaczego nie będziesz szczegółowo omawiał wszystkich zdjęć… Misio
      Oprócz ogona, bóbr kanadyjski (amerykański) różni się od piżmaka także terenem zamieszkania i dietą. Piżmaki mieszkają ogólnie nad wodą, u bobrów, to musi być jakaś rzeka/strumień. Bobry prowadzą nocny tryb życia i w dzień trudno je spotkać. Piżmaki widzieliśmy już w dzień kilka razy. Bobry budują żeremia i tamy, piżmaki mogą żyć w norach wybudowanych (wykopanych) nad brzegami.
      Wyczytałam w Wiki o bobrach, że „ich budowle są rekordowe pod względem rozmiarów, np. tama na rzece Jefferson w Montanie miała 700 m. długości i utrzymywała ciężar konia wraz z jeźdźcem.” Piżmaki tego nie potrafią…
      Dzięcioł, tak jak wiele innych ptaków, zabiera ziarenka na drzewo, wtyka je w korę i dopiero tam rozłupuje. Tylko łuszczaki (do nich należą wróble) potrafią wyłuskać ziarna w dziobie i nigdzie nie muszą lecieć Delighted
      Za gratulacje dziękuję Cmok Puchacz faktycznie był duży, ale tak ukryty na drzewie, że na pewno byśmy go nie zobaczyli, gdyby nie podpowiedź tego faceta Pleasure

  6. miral59 pisze:

    Musiałam przerwać odpisywanie na komentarz Mistrza Q, bo przyszedł nasz syn. Nie za często do nas przychodzi… Pleasure

  7. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Zamiast 8 godzin pracy, mam przed sobą 2-3 godziny posiedzenia w SM. Nie ma to jak urlop! Wink

  8. Quackie pisze:

    Dzień dobry, pogoda trochę w kratkę. Przeżyłem noc, teraz trzeba dotrwać do tej 13.00.

  9. Eliza F, pisze:

    Trzymaj się Mistrzu Q ,pomyśl o czymś miłym Misio

  10. Makówka pisze:

    Odespane i nadspane dzień dobry!

    Wanna
    Hairstylist
    Śniadanie

    i idę na spacer podziwiać Miralkowe ptaszki.

  11. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry
    Jak mówi poeta: Bez kawy dzień jest głupawy…
    Zapraszam więc na małą czarną expresso
    Dla osób o innych preferencjach proponuję herbatę, zioła, yerba mate (też zioło) albo inne napitki Kawka Beer Cheers French

  12. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Poszłam spać późno, to i wstałam później niż zwykle, chociaż pewnie niektórzy by powiedzieli, że i tak za wcześnie Wink
    A poszłam spać później, bo wieczorem zadzwonił Mark i koniecznie chciał pogadać… zajęło to trochę (ponad 2 godziny), ale jak mu po tej rozmowie lepiej…

  13. miral59 pisze:

    Już niedługo Mistrz Q będzie miał to nieprzyjemne badanie Worry
    Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku I-Wish
    I oczywiście trzymam kciuki za pomyślny przebieg… kiss_a_heart

  14. miral59 pisze:

    Ponieważ cisza na Wyspie, to pójdę do ogródka roztrząsać nawóz, który wczoraj kupiliśmy. Wszystko lepiej rośnie na „krowich plackach” Pleasure
    Przy okazji może obejrzę swój krzak bzu. Wydaje mi się, że wdał się tam jakiś pasożyt i może mi zniszczyć cały krzew. Szkoda by mi było, bo wyhodowałam ten bez od gałązki wsadzonej w ziemię. I chociaż moja siostra mówiła mi, że tak się bzu nie rozsadza, wyrósł na piękny krzew In Love

  15. miral59 pisze:

    Zamiast zająć się nawozem, wzięłam aparat i pstryknęłam kilka zdjęć Overjoy

  16. miral59 pisze:

    No to teraz zajmę się tym nawozem… Wink

    • Tetryk56 pisze:

      Gdzie ty znajdujesz owe krówki?

      • miral59 pisze:

        W sklepie Delighted
        Można kupić już „przerobiony” nawóz, tylko dawać pod uprawę. Świeży się do tego nie nadaje, a szczególnie ptasie guano, może „spalić” każdą uprawę. Do warzyw lepszy jest koński nawóz, ale tego w sklepach nie ma… a wiesz jakie jest przysłowie – „Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma” Happy-Grin
        Co prawda mogłabym pojechać do stadniny (a tych jest wkoło Chicago wiele) i zakupić końskie kupki, ale nie mam miejsca do „przetrawienia” się tego nawozu. Musi on postać parę tygodni…

  17. miral59 pisze:

    Przerwa w pracy Delighted
    Jak na razie opieliłam wszystko. Nie będę narzucała nawozu na chwasty, bo tylko będą lepiej rosły Worry
    Robi się ciepło, więc wyniosę swoje sadzonki pomidorów na słoneczko…
    Mąż bardzo lubi pomidory malinowe, a tych (sadzonek) nie da się kupić w amerykańskich sklepach. Kilka lat temu kupiłam nasiona i teraz co roku suszę ich trochę z pierwszych pomidorów. Wiosną mogę sadzić od nowa Happy-Grin

  18. Makówka pisze:

    Wreszcie miałam czas zachwycić się zdjęciami Miralki i uśmiać z dowcipnych podpisów.

    Zachwyciła mnie malarskość zdjęcia, na którym jest koń i pies.

    Wszystko, co piszesz o ptaszkach jest ciekawe, najbardziej jednak zainteresował mnie żółw olbrzym.

    Jak zawsze brawa za zdjęcia i opis.

    Brawo!

  19. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Badanie przebiegło w porządku, pozbyłem się paru drobiazgów z tamtych okolic, zobaczymy, co dalej. Na oko pana doktora nie powinny te drobiazgi sprawić problemów, na 100% będzie wiadomo za parę tygodni.

    Poza tym praca i załatwianie jeszcze paru spraw, a teraz przerwa.

  20. Tetryk56 pisze:

    Chińskie przysłowie: „Najlepszy moment na posadzenie drzewa był 20 lat temu. Drugi najlepszy moment jest teraz”.
    Właśnie wyczytałem. Happy

  21. Makówka pisze:

    Dobranoc!

    Spanko

  22. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Od dziś do piątku jestem zesłany na zdalną. 🙁

  23. Quackie pisze:

    Umykam sami-wiecie-dokąd.

  24. Makówka pisze:

    Słonecznie witam Państwa!

  25. Lena Sadowska pisze:

    Witaj, Miralko.

    Żółw i na mnie zrobił ogromne wrażenie – rzeczywiście okaz niepospolity, troszkę szkoda, że taki mało towarzyski i nie dał się Wam obcykać ze wszystkich stron:)

    Natomiast największą sympatię zaskarbił sobie rybaczek. Głównie ze względu na wystrzałową fryzurę:)

    Jak zawsze – gratuluję udanych łowów i pozdrawiam:)

    PS. To rzeczywiście pech z tą pokrzywą.
    Może ktoś mógłby przysłać Ci nasiona, skoro – jak piszesz – przydałaby Ci się nie tylko do nawozu. To tylko luźna sugestia, nie wiem, jak u Was jest z przepisami celnymi, dotyczącymi tego typu przesyłek.

    Buziak:)

    • miral59 pisze:

      Witaj Leno Delighted
      Ja też żałuję, że ten żółw był tak mało towarzyski, ale tak to jest z tymi dzikimi zwierzątkami – nie wiedzą, że chcemy tylko zrobić im zdjęcia i nie zrobimy im krzywdy…
      Na rybaczka „polowaliśmy” dość długo. Zawsze był za daleko na „dobry strzał”. I zwykle spotykaliśmy samice – z rdzawym pasem na piersi. Ten to na pewno jest samczyk, bo tego rdzawego nie ma. A fryzurę, to obydwoje mają zabójczą Wink
      Co do pokrzywy – nie wiem jakie są przepisy z przesyłaniem nasionek z innego kraju. Wiem, że doniczkowych kwiatów przewozić nie wolno, tych z ziemią… a czy można przesłać nasiona? Thinking Musiałabym się dowiedzieć…
      Pozdrawiam cieplutko Cmok

  26. Lena Sadowska pisze:

    Dzień dobry, Wyspo:)

    Średnio ciepłe, ale, póki co, bez śniegu:)

  27. Quackie pisze:

    No to koniec pracy na dzisiaj, i tego, przerwa.

  28. Makówka pisze:

    Wróciłam.
    Po wyrzuceniu śmieci zaczęło dręczyć mnie podejrzenie, że coś zapomniałam.
    Aaaa maseczka! Wróciłam po maseczkę.
    Poszłam do Przychodni, do apteki; potem postanowiłam pospacerować po osiedlu, więc zsunęłam maseczkę.
    Chcę wejść do sklepu…nie ma! Zgubiłam maseczkę. Kupiłam maseczkę, zrobiłam zakupy.
    A potem spacerując między blokami zgubiłam…Maseczkę? Nie! SIĘ ZGUBIŁAM! (na moim osiedlu!).
    I dobrze, bo wracając od innej strony natknęłam się na otwarty zakład fryzjerski i zapisałam na pierwszy wolny termin tzn. 4 maja (zwykłe strzyżenie).
    W skrzynce na listy -niespodzianka -kartka z życzeniami urodzinowymi z USA (szła do mnie ponad miesiąc).

  29. Max pisze:

    My tu gadu gadu o różnych nie istotnych sprawach , a 18 kwietnia , na błoniach w Częstochowie odbył się gwiazdzisty zlot motocyklistów . Zebrało się miłośników Chrystusa i jazdy na motorze ponad dziesięć tysięcy ! Nie było żadnej interwencji policji ze względu na Covid-19 , a była policja przy aresztowaniu na jednym z placów w Warszawie Babci Kasi . Taki mamy dzisiaj w Polsce porządek , że nawet najmądrzejsi uczeni idiocieją w ocenie tego bajzlu . Thinking

  30. Makówka pisze:

    To i ja się pożegnam, dobranoc!

  31. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Dziś pracowałam, jutro też pracuję… mąż się śmieje, żebym się nie przepracowała – dwa dni w tygodniu!!! Do pracy!!! Niesamowite!!! Overjoy
    Ale z drugiej strony, skoro mi płacą za siedzenie w domu, to czemu mam nie siedzieć? Przynajmniej zrobię masę rzeczy, na które normalnie nie miałabym czasu… Delighted

  32. Makówka pisze:

    Witajcie!

  33. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Niech nowy dzień da nam ładunek optymizmu!

  34. Makówka pisze:

    Słońce,rzezko…

  35. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Słoneczko i optymizm w powietrzu wiszą! (Chociaż od rana sporo załatwiania spraw, dobrze, że online).

    Z nasłuchu: Znajoma sprawdza nastoletniemu dziecku wypracowanie:
    – O, no bardzo dobrze tu napisałeś. To jeszcze wyjaśnij, co to znaczy „jak spadać, to z wysokiego konia”.
    – Jak coś robić, to na grubo.
    – Egzaminator cię nie zrozumie…
    – Jak alkohol, to cały litr.
    .
    .
    Teraz na pewno zrozumie.

  36. Lena Sadowska pisze:

    Sama w to nie wierzę, ale – dzień dobry bladym świtem, Wyspo:)

    Tak naprawdę jest piękne słoneczko, a mnie zerwało, bo wreszcie (wczoraj późnym wieczorem, jupi ej!) moja tkacka rama została naprawiona:) Idę zatem sznureczkować:)

    • Tetryk56 pisze:

      Witaj, kobieto wszechtalentów! Approve

      • Lena Sadowska pisze:

        Witaj, Tetryku:)

        …może opowiecie państwo o swoich pasjach, dokonaniach…

        – Ja badam wpływ ruchów migracyjnych populacji skrzypłocza (Limulus polyphemus) na specyficzną właściwość reagowania na endotoksyny produkowane przez bakterie Gram-ujemne, przekładający się na jakość kontrolowania jałowości podzespołów szykowanych do ekspedycji sond kosmicznych w razie ich teoretycznego bądź realnego zagrożenia kontaminacyjnego.

        – Ja zajmuję się problemem odpowiedniego zaopatrzenia organizmu w filochinon podczas syntezy protrombiny i prokonwertyny w wątrobie w związku z – aktywowanym do proteazy serynowej czynnika IXa, rozkładającego wiązanie między argininą i izoleucyną w cząsteczce czynnika X przez czynnik XIa w obecności jonów wapnia, posiadającym zależne od tejże witaminy K reszty γ-karboksyglutaminianowe zymogenem, czyli – czynnikiem IX.

        … a pani, pani Sadowska?

        – A ja – sznureczkuję!
        😉

        Pozdrawiam:)

        • Tetryk56 pisze:

          No cóż, twoim talentom towarzyszy nie mniejsza skromność! Delighted

        • Quackie pisze:

          Przynajmniej coś można zrozumieć!

        • Eliza F, pisze:

          Witaj Leno ,czy mogę prosić o przepis na gęś pieczoną którą już kiedyś podawałaś na Wyspie ,proszę :). Zawsze zapisuję w kapowniku a to jakoś przegapiłam :(. W maju spotkania z bliskimi a gąska podzielna .Będę wdzięczna :). Cmok

          • Lena Sadowska pisze:

            Witaj, Elizo:)

            Oczywiście. Tylko troszkę później, bo dopiero wróciłam i muszę „coś na kształt kolacji”, że pozwolę sobie zacytować Makówkę (choć bez stosownego obrazka z wanną):)

          • Lena Sadowska pisze:

            Elizo,

            znalazłam i skopiowałam to, co pisałam Miralce, ponieważ tamto tłumaczenie (z zeszytu jednej z moich ciotecznych Babć) wyszło mi całkiem zgrabnie:):

            Piekłam gęś parę razy w życiu:) Najpierw pod czujnym okiem Ciotek, potem – sama i zawsze dawała się zjeść:)

            Przede wszystkim wiele zależy od tego, czy masz gęś świeżą czy mrożoną.
            Niektórzy preferują mrożoną, bo mięso jest wtedy bardziej kruche i bardziej podatne na obróbkę.
            Jeśli Twoja gęś jest zamrożona, nie śpiesz się przy rozmrażaniu, zostaw ją w lodówce albo innym chłodnym miejscu i nie zrażaj się, jeśli będziesz musiała czekać nawet półtorej doby – ostatecznie gęś to duży ptaszek:)
            Po rozmrożeniu musisz podjąć decyzję, czy chcesz piec ją w całości czy w kawałkach.
            Ja wolę w całości i taki przepis Ci podam, ale jeśli zdecydujesz inaczej, też mogę służyć przepisem.

            Przepraszam za żołnierską formę dalszej części, ale chyba opisanie w punktach będzie najbardziej przejrzyste:):

            1.Mycie gęsi:
            -zdecyduj, czy chcesz odciąć skrzydła, szyję i kuperek (ja zostawiam, ale spokojnie można z odciętych części ugotować potem rosół)
            -usuń nadmiar zwisającego tłuszczu (jeśli będzie, niektóre gęsi są już go pozbawione)
            -wyskub lub opal ewentualne resztki upierzenia
            -pozbądź się wszystkiego, co jest w środku (resztek wnętrzności, podrobów zawiniętych w pergamin:), itd.)
            -umyj i zostaw gęś na ok. godzinę w pionowej pozycji, by ociekła
            -nadmiaru wilgoci z zewnątrz i ze środka pozbądź się przy pomocy ręczników papierowych lub gazy (wolę gazę, bo dobrze wchłania i nie rwie się, pieczeń z resztkami papieru to danie dla wyrafinowanych podniebień, ja wolę tradycyjne dodatki)

            2.Przyprawianie gęsi:
            -zrób mieszankę ziołową:
            sól (daję na kilogram trochę mniej niż do wieprzowiny – ok.25 gram czyli 1,5 łyżki) + czarny pieprz + majeranek (rozmaryn, siekany czosnek – niektórzy mieszają, ja daję jedną z tych przypraw)
            -zdecyduj, czy będziesz rozcinać gęś (do jabłek nie jest to konieczne, można wykorzystać naturalne otwory:), do farszu wygodniej rozciąć, szczególnie przy pierwszych razach)
            -dobrze natrzyj gęś solą na zewnątrz i mieszanką wewnątrz (niektórzy nacierają mieszanką na zewnątrz, ja tego nie robię, bo długie pieczenie sprawia, że ziółka się przypalają, czarne piegi nie są wg mnie najbardziej wymarzoną dekoracją:))
            -włóż przyprawioną gęś do brytfanki (gęsiarki albo dużego worka foliowego) i szczelnie przykryj
            -wstaw do lodówki na 12 godzin
            -w dniu pieczenia wyjmij gęś z lodówki, ułóż w brytfance piersią do dołu i zostaw na pół godziny bez przykrycia

            3.Pieczenie gęsi:
            -wstaw brytfankę z gęsią do nagrzanego do 200 stopni piekarnika (ja używam termoobiegu, ale nie jest konieczny, opcja pieczenia: góra-dół)
            -po półgodzinie zmniejsz temperaturę do ok. 160 stopni
            -po kolejnej godzinie wyjmij gęś z piekarnika, zlej wytopiony smalec, ułóż gęś piersią do góry i dodaj farsz z jabłek (jeśli rozcinałaś gęś, możesz spiąć brzegi wykałaczkami, ja nie rozcinam, ale rozciętej też nie spinałam:))
            -przykryj brytfankę pokrywką i włóż całość do piekarnika o temperaturze 150-160 stopni (niektórzy pieką w 130 stopniach, ale czas pieczenia znacznie się wtedy wydłuża, a na efekty to się nie przekłada, przynajmniej u mnie).
            -piecz do miękkości, licząc od 50 minut do 1 godziny na 1kg pieczeni (waga = gęś + farsz:))
            -pół godziny przed końcem zdejmij pokrywkę i zwiększ temperaturę do 200 stopni, by przyrumienić skórkę (ja polewam paroma łyżkami wytopionego tłuszczu, ale nie jest to konieczne)
            -po upieczeniu wystaw pieczeń na zewnątrz i zostaw odkrytą gęś na ok. kwadrans
            -po tym czasie możesz ją rozciąć i wyjąć jabłka (gdy używam farszu, zostawiam całość)

            4.Sprawdzanie miękkości:
            -nie nakłuwam
            -chwytam gęś za skrzydła albo udka, poruszam delikatnie i jeśli są luźne, wiem, że pieczenie dobiega końca:)
            -wtedy zwiększam temperaturę do 200 stopni, by podrumienić skórkę

            5.Farsz do gęsi:
            -możesz użyć po prostu całych jabłek ze skórą i gniazdami nasiennymi, umytych, osuszonych i nakłutych, by nie wybuchły:) w trakcie porcjowania upieczonej gęsi
            -możesz też:
            obrać jabłka
            usunąć gniazda
            pokroić w ok. centymetrową kostkę
            doprawić farsz do smaku ulubionymi przyprawami (ja daję te piernikowe: cynamon, kardamon, czarny pieprz, gałkę muszkatołową, miód; niektórzy dają też rodzynki, wędzone śliwki, suszone morele, ja poprzestaję na jabłkach)
            możesz dodać dołączone do gęsi, zmielone podroby (podgotowane lub surowe – jeśli lubisz, ja podgotowuję, chłodzę, mielę i do podrobów daję pianę z białka jednego jaja ubitą na sztywno) lub inne mielone mięso

            Nie szaleję z przyprawami, przygotowując gęsią tuszkę, bo mam później większy wybór przy serwowaniu dodatków:) Lubię gęś z konfiturą z żurawiny, duszoną modrą kapustą, piure z gotowanych buraczków, niektórzy bardzo sobie chwalą konfiturę z jarzębiny, ja – niekoniecznie:)

            Nie podaję gramatury składników do farszu, bo jego ilość zależy od wielkości gęsi, ale nigdy nie napycham gęsi do oporu, zostawiam nieco luzu, szczególnie przy farszu z mięsem

            Niektórzy leją przed pieczeniem na dno brytfanki szklankę wody lub soku z jabłek w obawie przed przypaleniem, ja tego nie robię, ale nie zmienia to smaku gęsi, więc pozostawiam wybór Tobie:)
            Nie smaruję niczym naczynia, w którym ma się piec gęś.
            Nie bejcuję też dodatkowo gęsi.
            Zamiast brytfanki (gęsiarki) można użyć rękawa do pieczenia, można też piec na blasze bez przykrywania, ale trzeba wtedy ograniczyć do minimum otwieranie piekarnika:)

            Oczywiście mogę też podać wspomniany wyżej przepis pieczenia gęsi porcjowanej, jeśli tak zdecydujesz się ją przygotować, ale już nie dziś, bo też musiałabym to przetłumaczyć, co potrwa trochę dłużej:)
            W razie jakichś niejasności – pytaj, odpowiem, jeśli będę umiała:)

            Smacznego:)

            • Eliza F, pisze:

              Leno dzięki ,że poświęciłaś mi tyle czasu .Mam wprawę w pieczeniu kaczek z jabłkami ale teraz wyjątkowa okazja Urodziny mojego syna . Będzie gąska z farszem (podroby i kasza ) taki robiła moja Mama .Jutro działam od rana a Tobie ślę serdeczności Roses-are-red

              • Lena Sadowska pisze:

                Dobry wieczór, Elizo:)

                O! To poważna okazja:) Życzę Twojemu Synowi wszystkiego, co najlepsze.

                Bez przesady z tym poświęcaniem – lubię pisać o jedzonku:)
                Trzymam kciuki za jutrzejszy debiut:)

                Pozdrawiam:)

  37. Quackie pisze:

    Dzisiaj całkiem przyzwoicie, zrobione, co było do zrobienia. Uwaga, jutro od rana mnie nie ma, pojawię się dopiero po południu/ wieczorkiem.

    A w piątek wybywam (ale za to w niedzielę wracam).

    A teraz już przerwa.

  38. Tetryk56 pisze:

    Ponieważ zbliża się nowy miesiąc, pozwolę sobie zapytać: kto z państwa jest chętny wybrać i przedstawić wiersz Patronki?

  39. Tetryk56 pisze:

    Czyżby Makówka jeszcze nie wróciła z wyprawy?

  40. Makówka pisze:

    Wróciłam!
    W tej chwili dopiero.

  41. Lena Sadowska pisze:

    „Po dniu utrapień, zgiełku, wrzawy,
    Kiedy wytchnienia przyjdzie chwila,
    Gdy głowa sennie się przychyla
    I w ciszy płynie czas łaskawy,

    Kiedy się pióro chwieje w dłoni,
    Bezwolne nad stronicą czystą,
    Gdy srebrna cisza w uszach dzwoni,
    Wsłuchaj się w ciszę tę srebrzystą.”
    („Rozmowa z ciszą” – A. Słonimski)

    Snów posrebrzonych, Wyspo…
    Dobranoc:)

  42. Makówka pisze:

    DOBRANOC!

  43. Quackie pisze:

    Dzień dobry, zaraz wybywam…

  44. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Owocnej podróży Quackowi, przyjemności wam wszystkim! Delighted

  45. Makówka pisze:

    Odespane, pochmurne dzień dobry!

  46. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Za oknem jeszcze ciemno… na dziś zapowiadają przelotne deszcze Pleasure
    W tygodniu może być, byle na weekend była ładna pogoda Happy-Grin

  47. miral59 pisze:

    Miłego dnia wszystkim życzę kiss_a_heart
    A wyjeżdżającym (jak Mistrz Q) udanego wyjazdu Delighted

  48. Quackie pisze:

    Już jestem z powrotem, ten wyjazd był lokalny, załatwiłem wszystko, co miałem do załatwienia. Teraz jeszcze popracować trzeba.

    A wyjazd weekendowy jutro.

  49. miral59 pisze:

    To może jak tak cicho na Wyspie, pokażę kilka zdjątek z wczoraj? Bo z aparatem się niemal nie rozstaję i pstrykam co popadnie Wink

  50. miral59 pisze:

    Pokazałam małe co nieco i lecę przygotować mięsko do wędzenia, bo już się nam wędlina kończy… Delicious
    A przy okazji, jak już będę w kuchni, przygotuję mięsko na obiad…

  51. Quackie pisze:

    Koniec pracy i przerwa. Dzisiaj tak lakonicznie. Wink1

  52. Quackie pisze:

    No to jestem, przerwa się wybitnie przedłużyła, ale musieliśmy parę domowych spraw omówić przed wyjazdem jeszcze.

  53. Lena Sadowska pisze:

    Późne dobry wieczór, Wyspo:)

    Nieco obolałe, bo po wczorajszych sznureczkowych szaleństwach mam zakwasy w lewej ręce:)

  54. Makówka pisze:

    Miłej nocy tym, co już śpią. Ja jeszcze chwilkę będę.

  55. Makówka pisze:

    Snów z odrobiną dzieciństwa, młodości Wam życzę.

    DOBRANOC!

  56. Quackie pisze:

    Umykam także, dobranoc!

  57. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dzień zaczął się tak, jak wczorajszy kończył: szarym szlochem. Ale już jest lepiej, już widzę z okna budynek klasztoru na Srebrnej górze.
    Taka odrobina optymizmu na dzień dobry! Wink

  58. Quackie pisze:

    Dzień dobry, jeszcze przed wyjazdem. Pakowanie i takie tam…

  59. Makówka pisze:

    Witam pochmurnie, ale bez deszczu.

  60. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Pogoda rzeczywiście stara się nam jeszcze dokopać…

  61. Tetryk56 pisze:

    A ja się już zbieram, wybieram się na spacerek. 17-ta rocznica wstąpienia Polski do UE – warto wziąć na spacer trochę gwiazdek na niebieskim tle 🙂

  62. Max pisze:

    A ja pochodziłem pierwszomajowo po sieci i co wyczytałem ? W Kongresie USA trwa dyskusja o broni „skierowanej” wykorzystanej wobec Amerykanów w Syrii przez Rosjan . Dwa lata temu , kiedy z okazji wydarzeń na Krymie Amerykanie skierowali na Morze Czarne jeden ze swoich okrętów wojennych , to nad tym okrętem przeleciał rosyjski helikopter i na okręcie wysiadły wszystkie urządzenia elektroniczne . Okręt dowlókł się do Bułgarii i tam próbowano doprowadzić urządzenia do stanu używalności , ale nie bardzo się udało . Okazuje się , że energia „skierowana” może zakłócać również nasz system pamięciowy i tu pojawia się problem jak temu zapobiec . Okazuje się ,że minęły czasy szabel i bagnetów , oraz czołgów które decydowały o bezpieczeństwie państwa , a otwiera się nowa przestrzeń intelektualna w opanowaniu systemu sterowania naszą wolą i zachowaniem . Idzie nowe . Marsze przechodzą do historii . Thinking

    • Makówka pisze:

      Marsze przechodzą do historii -masz rację Maksiu czasy zupełnie inne, ale jednak mimo nowej broni skierowanej nadal są tacy co maszerują.

      Taka na ten przykład Makówka właśnie wróciła z Marszu Europejskiego.

  63. Tetryk56 pisze:

    No i po spacerku – również dotarłem do domu. Trochę dłużej to trwało, bo właśnie zacząłem sezon rowerowy i wracałem dziwnie powoli…

  64. Makówka pisze:

    kordelka

    DOBRANOC!

  65. miral59 pisze:

    Dobiłam do Wyspy, więc dzień dobry Happy-Grin
    Sobota była prawie piękna Wink Wiało niesamowite wietrzysko, ale tutaj to normalne… i znowu zrobiło się ciepło Pleasure
    W sumie dobrze, że ten wiatr, bo byłoby za gorąco – jutro „powtórka z rozrywki”, czyli ciepło (29C) i wietrznie Delighted

  66. miral59 pisze:

    Byliśmy dziś w Kenosha (Wisconsin) na zakupach i jak zwykle najpierw zajechaliśmy do Zion, nad Lake Michigan. Coraz więcej zieleni – widać wiosnę!!! I z tego się cieszę Fala
    Oczywiście radość będzie zanim nastaną upały, bo tych nie lubię Conceited

  67. makowka9 pisze:

    Witam!

  68. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Trzeba przyznać, że wczorajsze popołudnie było wyjątkowo uprzejme! Delighted

  69. Quackie pisze:

    Dzień dobry, jestem z powrotem, dzisiaj droga powrotna w deszczu, b. nieprzyjemna, dobrze, że już koniec.

    Czy dobrze mi się wydaje, czy widzę bezpośrednią konieczność nowego pięterka?

  70. Quackie pisze:

    No to zapraszam na nowe, umówione i rocznicowe piętro poetyckie z wierszem Patronki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)