« *** Grudniowe wycieczki. »

Świąteczno -noworocznie, czyli grudniowe spacerki cz.1

Święta, Święta i po Świętach. Żegnamy Stary Rok, witamy Nowy Rok.

Choinka, karp, mak, uszka…w tym roku jednak dla wielu rodzin inaczej niż dotychczas, bo w mniejszym gronie.

Huczne zabawy Sylwestrowe lub imprezki w małym gronie albo wyjazdy w egzotyczne kraje lub polskie góry -Sylwester też był inny tak jak i cały 2020 rok.

Póki jeszcze jesteśmy w tych nastrojach postanowiłam ominąć tym razem chronologię i zaprosić Was na makówczyne spacerki świąteczno- noworoczne.

Boże Narodzenie -1 dzień, czyli spacerek świąteczny, a jeśli świąteczny to do Kalwarii Zebrzydowskiej.

W środku -ruchoma szopka. Przed szopką widać mojego syna, ale pst, bo już bym nie żyła gdyby się dowiedział, że bez jego zgody, jego wizerunek…

Na zewnątrz już nie ruchoma, taka zwykła szopka.

Krótki spacer po okolicy i odwiedzamy jeszcze Mogilany.


Boże Narodzenie -2 dzień, czyli jazda na nartach, zanim zostaną zamknięte wyciągi.

Zaczynamy za dnia.

Potem jeździmy już „przy księżycu” (no dobra, stok jest doświetlony).

Aby jednak był jakichś „akcent świąteczny” prosto z nart jedziemy do Łagiewnik.


Między Świętami i Sylwestrem nie próżnowałam, ale te spacerki opiszę na innym pięterku.

Stary Rok żegnałam o godzinie 12.55 na Kopcu Kraka.

Jak to kiedyś wyglądało pisałam już tu https://madagaskar08.pl/blog/2018/12/27/sylwester-w-krakowie/.

Znalazłam w sieci taki filmik, który oddaje atmosferę jak to było z artystami kabaretu „Loch Camelot”.

https:/home/u194284526/domains/madagaskar08.pl/public_html/www.youtube.com/embed/_JXAgLbqknk

W tym roku (dziwnym, covidowym) artystów po raz pierwszy nie było, ale oprócz naszej harcersko-turystycznej grupki było też parę innych osób, nastąpiła integracja i wspólna zabawa m.in.z tymi, co widać na poniższym zdjęciu po prawej stronie.

Zdjęcie zrobiłam zanim zaczęliśmy z nimi rozmawiać i wspominać , że też bywaliśmy wtedy gdy byli tu artyści. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że po chwili (już pod Kopcem) będziemy się wzajemnie „integrować” i wspólnie bawić. (Z zachowaniem bezpiecznych odległości i jednak nie w zamkniętym pomieszczeniu).

Od godziny 19 już grzecznie pidżamowe party ze „Szkłem kontaktowym” i nocną rozmową na WhatsApp z siostrami Ewą i Danką znanymi Wyspiarzom z moich relacji.


Takie pidżamowe spędzanie Sylwestra ma swą dobrą stronę -w Nowy Rok nie bolą nogi i można iść na spacer.

Oto miejsce noworocznego mglistego spacerku.

Krótkiego, bo było przenikliwe, wilgotne zimno, ale wędrowanie przez mglisty las też ma swój urok. I nie tylko las.

Droga donikąd, schody donikąd…

Herbata z termosu pita na ławce.

Mglisty spacerek zakończyliśmy na Zarabiu.

Wszystkim Wyspiarzom życzę dużo zdrowia w 2021 roku i aby Wasze drogi nigdy nie prowadziły donikąd.

Obrazek wyróżniający -Makówka z pustą butelką po szampanie na Kopcu Krakusa (gdzieś tak po godzinie 13 ) 31 grudnia 2020.

222 komentarze

  1. Tetryk56 pisze:

    Mój znajomy ma dom nad jeziorem Dobczyckim. Gdy powstawało jezioro, okazało się, że wygodna i szeroka droga, którą dojeżdżał, zniknęła pod wodą kilkadziesiąt metrów przed miejscem, w którym skręcał do swojego domu. Musiał się potem przepychać jakimiś polnymi dróżkami od góry…

    • Makówka pisze:

      Czyli została droga do …jeziora?
      Ma za to blisko do jeziora, choć i tak dostęp oficjalnie jest zablokowany, bo to zbiornik wody pitnej, więc nie wiem, czy ma z tego jakichś pożytek?

  2. Lena Sadowska pisze:

    Dobry wieczór, Makówko:)

    Jak zawsze – miło się z Tobą wędruje:)

    „Zaufałem drodze
    wąskiej
    takiej na łeb na szyję
    z dziurami po kolana
    takiej nie w porę
    jak w listopadzie spóźnione buraki
    i wyszedłem na łąkę stała święta Agnieszka
    – Nareszcie – powiedziała
    – Martwiłam się już
    że poszedłeś inaczej
    prościej
    po asfalcie
    autostradą do nieba – z nagrodą od ministra
    i że cię diabli wzięli”
    („Zaufałem drodze” – J. Twardowski)

    Pozdrawiam:)

  3. Quackie pisze:

    Fajrant i przerwa.

  4. Jo. pisze:

    Źle ze mną.

    Przeczytałam: śmigłowca rabunkowego.

    Nawet tego nie skomentuję…

    Szlag by trafił ten serial o Osieckiej…

  5. Quackie pisze:

    Dobry wieczór!

    Otóż syn chyba nie powinien mieć za złe, bo skąd mielibyśmy wiedzieć, czy pod tą maseczką to naprawdę on? A może jednak jakiś inny młodzieniec, tylko trochę do niego podobny z sylwetki?

    Chyba bardziej mi się podoba szopka na zewnątrz, bo raz że figury rozmiarów naturalnych, a dwa, że jest wielbłąd, czyli że twórcy zadbali o realizm. Chociaż w sumie byłoby najbliżej tradycji biblijnej, gdyby tego wielbłąda (albo trzy) dostawili na Trzech Króli!

    Na Mogilanach zaś szopka, hm, naturalizowana, polska, z juhasem, i w sumie nie miałbym nic przeciwko, tylko później zaczynają krążyć takie nie-wiadomo-skąd brane opinie (znaczy właśnie wiadomo, z takich szopek), że Matka Boska była Polką albo coś… Wink1

    Zdjęcia z nart oglądam ze wzruszeniem niemalże… Czy ja już pytałem, jakie masz narty? Bo wyglądają na względnie nowe?

    A stok jeszcze niebieski, czy już czerwony? Bo na zdjęciu „pod księżycem” wygląda na taki, że niezbyt trudny, a dość nachylony, żeby była przyjemność z jeżdżenia. I komu to przeszkadza, no naprawdę… (no, powiedzmy, że w kolejce do wyciągu faktycznie się dmucha i chucha. I w knajpach, w trakcie i po nartach…)

    O mglistym spacerku trudno mi coś powiedzieć, poza tym, że faktycznie niewiele widać. Ale podczas takiej mgły to chyba helikopter nie ląduje? I jeszcze co do zdjęć w komentarzach – to lądowisko nie znajduje się chyba na platformie NAD tymi górami czegoś?

    • Jo pisze:

      A Ty co? Rancza nie oglądałeś?

    • Makówka pisze:

      Dziękuję Q za pytania.

      Już zabieram się za odpowiadanie.

      Synowi nie daję namiarów na Wyspę, choć, choć nieraz się dopytywał, po co robię takie różne zdjęcia. Odpowiadałam, że na bloga, ale nie mogę pokazać, bo to nie mój (no bo nie mój!)

      On w tym wpisie jeszcze jest na jednym zdjęciu.

      • Makówka pisze:

        Teraz o nartach.

        Narty mam bardzo, bardzo stare. Chyba jakieś 10 lat temu odkupiłam od kolegi z pracy, którego żona snobistycznie wymieniała na nowszy model (narty, nie męża).
        Kijki są jeszcze po mojej mamie, to dopiero staroć. A buty po którymś z moich synów. Jedynie spodnie i kurtka narciarska jest nowa.

        Stok jest jednak „dość” nachylony szczególnie na samej górze. No i był twardy, zlodzony śnieg, przed ratrakowaniem.

        Knajpka na górze była otwarta, sprzedawano tylko na wynos, krzesełka i stoliki były „zataśmowane”.

  6. Makówka pisze:

    WhatsApp to jednak dobry wynalazek.
    Te różnice czasowe to trochę głupszy wynalazek.

    Ale co tam, teraz już idę spać!

    DOBRANOC!

  7. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Ciemno, zimno i plucha – jedyne wolne miejsce do zaparkowania w ogromnej kałuży – to ma być zima?!?

  8. Quackie pisze:

    Dzień dobry, od rana pełne ręce roboty. Ale nie narzekam, bo się wyspałem i nawet coś mi się śniło, nie pamiętam, co, ale coś na pewno.

  9. Makówka pisze:

    Deszczowe i niewyspane witajcie!

  10. Lena Sadowska pisze:

    Puszysto-śnieżne prawie dobry wieczór, Wyspo:)

    Chałupki za oknem wyglądają jak zakopiańskie dacze po całonocnej zawierusze ze starych widokówek.

  11. Makówka pisze:

    Gdzie jest Miralka?

    Thinking

    Miralko hop, hop!

  12. Quackie pisze:

    Fajrant i przerwa!

  13. Tetryk56 pisze:

    Zachęcony przez Krzysztofa kupiłem sobie yerba mate – jak na profana przystało, w torebkach, z cytryną i miętą. Całkiem dobra!

  14. Quackie pisze:

    Otóż i jestem z powrotem po przerwie. Dzisiaj był pracowo bardzo dobry dzień.

  15. Tetryk56 pisze:

    Zajrzyjcie do Leny – napisała piękną piosenkę, której nie powstydziłaby się nasza patronka!
    Brawo!

    • Quackie pisze:

      Cudna! I zresztą troszeczkę taka „osiecka” Wink1 chyba że za dużo ostatnio czytam/ słucham tych piosenek.

      • Makówka pisze:

        Faktycznie cudna. Dzięki Tetryku za zachętę do zajrzenia.
        Eh te głupstwa, od dwóch dni robię same głupstwa.

        Leno! Jestem pod ogromnym wrażeniem. Powinnam częściej zaglądać do Ciebie, ale zazwyczaj nie mam odwagi skomentować, bo to poziom powyżej moich możliwości. Dziś jakoś się odważyłam.

        • Lena Sadowska pisze:

          Dziękuję jeszcze raz, Makówko:)

          Nigdy nie zdarzyło mi się pożreć żadnego z moich gości, więc – zapraszam:)

          • Makówka pisze:

            Dziękuję.
            Jakoś pożarcia się nie boję. Ale ośmieszenia już tak.
            No nie wyśmiania, lecz ośmieszenia brakiem kompetencji.

            • Lena Sadowska pisze:

              Wiesz, Makówko, moi Goście to osoby na poziomie. Nie zdarzyło się, by kogoś wyśmiali, nazwali śmiesznym/niekompetentnym, czy obrazili z powodu rozbieżnych poglądów.
              A ja jestem ciekawa każdego zdania, każde jednakowo cenię.
              Powiem Ci więcej – fakt, że to, co piszę, wzbudza różne odczucia i komentarze – bardzo mnie cieszy, bo to znaczy, że teksty nie są jednowymiarowe:)
              Mam też nadzieję, że nikt nigdy nie poczuł się zlekceważony moją odpowiedzią.
              Oczywiście – nie naciskam na Ciebie, Twój komfort psychiczny jest najważniejszy, ale jeśli nie komentujesz wyłącznie z takiego powodu, to – to nie jest żaden powód:)

              • Makówka pisze:

                Źle mnie zrozumiałaś Leno.
                Nie boję się, że ktoś mnie wyśmieje, lecz, że JA SAMA będę widzieć, że jestem niekompetentna.
                W tajemnicy Ci powiem (pst Ssshh) trochę trwało, zanim się przełamałam, aby komentować na Wyspie, a już zrobić wpis…

                • Lena Sadowska pisze:

                  Dobry wieczór, Makówko:)

                  Zrozumiałam doskonale, ale przekonywanie Makówki, żeby nie przejmowała się tym, co ta-że Makówka o sobie pomyśli, nie leży w mojej gestii:)
                  Napisałam Ci więc, że innymi przejmować się nie powinnaś, bo są życzliwi.
                  Myślę, że trema jest zawsze, nie tylko przy pierwszym komentarzu, ale ten pierwszy jest najtrudniejszy. Wiem coś o tym, bo jestem introwertyczką i zainicjowanie kontaktu także wiele mnie kosztuje:)

                  Pozdrawiam:)

      • Lena Sadowska pisze:

        Witaj, Quacku:)

        Dziękuję.
        Bardzo miło mi czytać, że Ci się podoba.

        Nie umiem ocenić, czy jest podobna do utworów pani Agnieszki:)

        Pozdrawiam:)

        • Quackie pisze:

          Zobacz, rytm, powtórzenia… metaforyka troszkę inna, bo Twoja. Ale to wszystko nie są zarzuty, to jest po prostu b. dobry tekst, brakuje mu tylko równie dobrego opracowania muzycznego, o które aż się prosi.

          Co więcej, to jest tekst, który jest dobrą poezją, a zarazem jest „śpiewalny” (bodajże Anna Barańczak dowodziła w swoim doktoracie, że to rzadkość, zdaje się używając określenia „imperatyw wykonawczy”).

          • Lena Sadowska pisze:

            Dziękuję jeszcze raz.

            Nie uznałam Twoich słów za zarzut:)
            Po prostu nie jestem w stanie pod takim kątem w obiektywny sposób spojrzeć na coś, co sama napisałam.
            Trudno natomiast uniknąć inspiracji, nawet nieświadomych, jeśli się cokolwiek czyta, a ja czytam sporo:)

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Tetryku:)

      Dziękuję za polecenie.

      Pozdrawiam:)

  16. Makówka pisze:

    W związku ze znaną decyzją dotycząca wypowiedzenia umowy najmu „Tygodnika Powszechnego”(po 76 latach!) natrafiłam na fb na takie wspomnienia Magdaleny Smoczyńskiej, którą bardzo lubię czytać, ten wpis podwójnie mnie zauroczył, wzruszył i trochę ubawił, że aż go tu wklejam.

    WIŚLNA 12. Pierwszy adres redakcji to była Franciszkańska 3. Mój ojciec, Jerzy Turowicz opowiadał to tak: „Cała redakcja mieściła się wówczas w jednym pokoju sąsiadującym z gabinetem kanclerza kurii, który był naszym wydawcą, administratorem i który trzymał kasę w kieszeni swojej sutanny (…) Ksiądz Piwowarczyk kierował pismem, a ja robiłem korektę, łamałem numery w drukarni, chodziłem do cenzury. (…) Jednocześnie próbowałem gromadzić współpracowników, nawiązywać kontakty z autorami, tworzyć jakiś zespół ludzi, którzy mogliby to pismo kształtować”.
    Nie wiem, kiedy redakcja dostała od kurii lokal przy Wiślnej 12.
    W każdym razie ks. kanclerz pozostaje postacią istotną.
    W lipcu 1947 Tatuś pisze w liście do Mamy, która jest ze mną, trzymiesięczną w Tyńcu, o kwestiach finansowych, w szczególności: o kanclerzu i jego kieszeni, o (wirtualnej) maszynie do pisania i o (realnym) gramofonie .”Sytuacja finansowa [w TP] troszkę się poprawiła. Mianowicie kanclerz myśli o podwyżce pensji, ale gdzieś od jesieni… A ponadto maszyna: primo jakoś się rozwiewa, bo jej na razie nie ma, a po drugie doszedłem do wniosku, że to by była rozpusta, ostatecznie piszę wszystko piórem lub ołówkiem i robię to prędzej niż na maszynie, wiec może to nie ma wielkiego sensu? W każdym razie, na razie można się obejść. Bardzo mnie wzruszyła twoja propozycja sprzedania gramofonu. Ale może go jednak szkoda? Ja bez tej maszyny świetnie mogę się obejść.”
    Ale do jesieni daleko – miesiąc później (mam już 4 miesiące) Tatuś pisze do Mamy: „Z forsą zaczyna być krucho. Co by sprzedać? Zdecyduj. Poza tym zaczynam dojrzewać do rozmowy z kanclerzem”. Pisze też, że przyszła paczka z USA, w której kakao, cukier, rodzynki, fasola i ryż się rozsypały i wymieszały i zostały „połączone w jedną substancję przenikającą wszystkie przedmioty i szczeliny. Ponadto 3 kawałki mydła toaletowego jodłowego – którego zapach połączył się chemicznie z tą mieszaniną. 3 paczki Chesterfieldów kakaowców z zapachem jodłowym… Walczyłem wczoraj z tą paczką 5 godzin jak Kopciuszek – metodą przedmuchiwania, wytrząsania, skrobania, pędzelkowania – z grubsza oddzieliłem kakao – ocaliłem go sporą ilość (większą niż pierwotna, bo z cukrem i trochą mąki + zapach mydła). Musiałem się potem niemal kąpać, mam katar i kicham kakaem…”.
    Nie wiadomo, czy kanclerz kurii zrealizował swoje plany, ale chyba niekoniecznie, bo na początku października (mam już pół roku) Tatuś pisze do Mamy: „a sukni myślę, że nie sprzedawaj, 4 wełnianych sukien nie musisz mieć, ale to nie powód, żeby się wyzbywać najlepszej”. Domyślać się można, że Mama jedną sprzedała, ale nie tę najlepszą.
    PS. I jeszcze smakowity fragment wcześniejszego listu Ojca dotyczący maszyny do pisania jego teściowej Zofii Zawiszy-Kernowej, pisarki, z początku lutego 1945, zaraz po wyzwoleniu i wypędzeniu jej z majątku w Goszycach: „Trzeba, by Mamusia zapisała się do Zw. Literatów, także w tym celu, by uzyskać zwolnienie maszyny do pisania od rekwizycji. Bez takiej bumagi bardzo łatwo maszynę można stracić, a byłaby to wielka strata i długo bardzo trudna do naprawienia.”

    • Makówka pisze:

      W dzisiejszych czasach jakieś wypowiedzenie umowy jakiejś gazecie to mało ważna sprawa?
      Dla mnie jednak symboliczna, w jakim kierunku zmierza nasz kraj, w jakim kierunku zmierza KK.
      Dziś ważne dla katolików święto, więc wkleję tekst, z którym można się zgadzać albo nie, który znalazłam na fb.

      W dniu wczorajszym znany od pokoleń i ceniony w wielu kręgach polskiej inteligencji „Tygodnik Powszechny” poinformował, że jest zmuszony w najbliższym czasie opuścić swoją siedzibę przy ulicy Wiślnej 12 w Krakowie, gdyż właściciel budynku, krakowska kuria metropolitarna, wypowiedział wynajem tego lokalu redakcji.
      Być może nie wszyscy rozumieją znaczenie tego wydarzenia, dlatego pozwolę sobie na przypomnienie pewnych faktów dotyczących samego Tygodnika jak i jego siedziby.
      „Tygodnik Powszechny” powstał wiosną 1945 roku w historycznym Krakowie, gdy jeszcze armie alianckie zmagały się z wojskami hitlerowskimi w Trzeciej Rzeszy. Powstał niemal natychmiast po wkroczeniu Armii Czerwonej do Krakowa w styczniu 1945 roku, początkowo w głowach bohaterskiego metropolity krakowskiego, arcybiskupa księcia Adama Sapiehy (jeszcze nie kardynała) i Jerzego Turowicza, pierwszego redaktora naczelnego Tygodnika, a w marcu tegoż roku już w wersji papierowej. I od samego początku jego siedzibą był lokal przy Wiślnej 12 w Krakowie, z tyłu budynku kurii krakowskiego metropolity.
      O „Tygodniku Powszechnym” można napisać wiele książek, można napisać nawet doktorat, więc trudno podsumować w kilku zdaniach to, czym było to czasopismo dla Polski i Kościoła w tym kraju przez te wszystkie lata. I czym jest Tygodnik do tej pory.
      Wielkość, mądrość i długowzroczność jego twórców jest dzisiaj nie do przecenienia, tak jak nie do przecenienia są liczne pióra i talent tych wszystkich, którzy przez te 76 lat pisali na łamach Tygodnika, dzieląc się z czytelnikami swoją wiedzą i dojrzałością życiową.
      „Tygodnik Powszechny” powstał jako głos katolickiej inteligencji w tym kraju, ale wielkość tego Tygodnika wyrażała się między innymi tym, że nikogo nie wykluczał. Mogli w nim wypowiadać się zarówno wierzący katolicy, jak i ludzie poszukujący, którzy w drodze do Kościoła często miewali pod górkę. Redakcja nie zamykała się także na tych, których dzisiaj określilibyśmy jako antyklerykałów.
      Krakowski Tygodnik w swojej mądrości był platformą swobodnej dyskusji i dialogu ze wszystkimi. Tu nikogo nie wykluczano z powodu ilości wyklepanych przez jakiegoś autora Zdrowasiek, czy z powodu tego, że ktoś do kościoła nigdy nie trafił. W redakcji na Wiślnej 12 w Krakowie, obowiązywała wiara i miłość bliźniego powiązana z ideą uszanowania inności każdego. Jak pięknie określił to kiedyś Krzysztof Kozłowski, w Tygodniku pisali także „chrześcijanie tacy może nie za bardzo”. I to był atut redakcji przy Wiślnej 12 w Krakowie.
      „Tygodnik Powszechny” będąc czasopismem katolickim dla polskiej inteligencji, miał jednak swój specyficzny i niepowtarzalny charakter, który powodował, że zawsze był solą w oku zarówno powojennej komunistycznej władzy w tym kraju, ale i tradycjonalistom w samym Kościele. Zwalczał bowiem Tygodnik katolicki zabobon, a także ten polski katolicyzm ludowy, chcąc go zastąpić wiarą z pogłębioną refleksją intelektualną. Ale z jeszcze większym zaangażowaniem zwalczał ten katolicyzm endecki i ten najgroźniejszy z narodowym zadęciem i z zaciśniętą pięścią na różańcu. Więc redakcja przy Wiślnej 12 w Krakowie ciągle była atakowana z dwóch stron, obrywała ostre cięgi zarówno od władz komunistycznych, urzędowej cenzury, jak i ataki od endecko i narodowo zadętych plebanów.
      Wiele numerów Tygodnika się nie ukazało, bo zablokowała je cenzura, a w okresie stalinowskim redakcja na Wiślnej 12 w Krakowie, została zamknięta na blisko trzy lata, bo nie dość głośno rozpaczała po śmierci Stalina, który umarł w marcu 1953 roku. I to był jedyny okres w historii „Tygodnika Powszechnego”, kiedy do jego legendarnej siedziby nie przychodzili jego legendarni twórcy.
      Tygodnik w swojej siedzibie na zapleczu krakowskiej kurii przetrwał niemal 76 lat. Przetrwał tam wielu krakowskich metropolitów: kard. Adama księcia Sapiehę, administratora apostolskiego abp Eugeniusza Baziaka, kard. Karola Wojtyłę (który sam w nim pisywał jako młody kapłan), kard. Franciszka Macharskiego i kard. Stanisława Dziwisza. Ale obecnego metropolitę abp Marka Jędraszewskiego Tygodnik już nie przetrwa pod swoim legendarnym adresem.
      Długo by można pisać o powodach tej decyzji. Jest ich zapewne wiele, ale nie ulega wątpliwości, że otwartość na ludzi redakcji przy Wiślnej 12 w Krakowie, mądra krytyka patologii w Kościele instytucjonalnym, pogłębiona wiara w Boga, która nie wyklucza nikogo, przegrała z ludzką małością i oraz narodowym nadęciem obecnego rządcy tej archidiecezji. Redakcja Tygodnika i jej obecna linia działania od dawna kłuła w oczy wielbiciela złotych szat, „złotych, a skromnych”, specjalisty od „tęczowej zarazy” i innych publicznie wygłaszanych bredni, które wykluczają, dzielą ludzi i nie przysparzają Katedrze Św. Stanisława na Wawelu chwały.
      Kończy się pewien 76-letni okres w historii „Tygodnika Powszechnego”, jego redakcja opuści legendarną siedzibę w której pozostanie duch ludzi, którzy z tym miejscem pozostaną związani duchowo na zawsze, ale nie skończy się sam „Tygodnik Powszechny”. On z nami pozostanie nadal, choć już pod zupełnie innym adresem. I nadal będzie służył prawdzie, łączył ludzi i ich różne wizje dotarcia do Prawdy Ewangelii. I nie przeszkodzi temu nawet mały człowiek w złotych szatach…

  17. Makówka pisze:

    A Miralki dalej nie ma…
    Zaczynam się martwić:)

  18. Makówka pisze:

    DOBRANOC WYSPO!

    Spanko

  19. Lena Sadowska pisze:

    Widzę, że Wyspa wpadła już w objęcia Morfeusza i lekko nocką kołysana – odpływa:)
    Zaliczyłam dziś piękny, nocny spacerek po lesie, choć najprzyjemniejszą chwilą powrotu okazało się zgaszenie silnika w garażu:)

    Dobrych snów, zatem, Wyspo:)

  20. Quackie pisze:

    Bry, za oknem mokro, ciemnawo… w głębi lądu biało, ale jak zwykle zima zaskoczyła drogowców.

  21. Makówka pisze:

    Witajcie!
    W Krakowie buro,ale bodaj nie pada.

  22. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Znów dało się dłużej pospać… Aż przykro pomyśleć, że kolejny krótszy niż 5 dni tydzień pracy przyniesie dopiero Wielkanoc…

  23. Lena Sadowska pisze:

    Leśno-spacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Posypało u nas i wciąż sypie.
    Mojemu rudemu szataniątku tylko nos i czubek ogona wystawały spod śniegu. Sama też wyglądałam jak śnieżny kopczyk po paru godzinach wędrówki.
    Ale już jesteśmy w domu wytarte/wykąpane, przebrane (niektóre), nakarmione i napojone. Połowa z nas śpi, a druga (ta większa – i w tym wypadku to nie jest błąd) zerknęła na Wyspę i zabiera się za koralikowanie, nieco zaniedbane ostatnio na rzecz kucharzenia i sweterkowania:)

    Pozdrawiam:)

  24. Quackie pisze:

    A tu fajrant i przerwa.

  25. Makówka pisze:

    Co się stanie w ciągu najbliższych dwóch tygodni w USA?
    25 poprawka mało prawdopodobna, ale…

    Żyjemy w ciekawych czasach, ale nie o taką ciekawość mi chodzi.

    Zamiast skupić się na walce z epidemią, jest walka o nieoddanie władzy.

    W Polsce rozumiem, ale wydawać by się mogło, że w USA jest jednak silna demokracja.

    DOBRANOC!

    • miral59 pisze:

      Nie wiem co się dzieje w USA, bo nie oglądam telewizji, ani nie słucham radia. Zawsze to mniej nerwów Wink
      Demokracja w USA mocno kuleje i to jest wiadome od dawna. Z tego co widzę, hasła mają piękne, ale tak się one mają do rzeczywistości, jak te polskie… prawo i sprawiedliwość… Weary
      Silne grupy finansowe dobrze pilnują, żeby im się krzywda nie stała, a reszta niech sobie sama radzi…

  26. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Pięknie spędziłaś święta i Sylwestra, Makóweczko Approve
    Cieszę się, że miałaś co opisać Happy

  27. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Wydaje się, że Trump przeszarżował i poległ…

    • Makówka pisze:

      Ale emocje, które wzbudził w grupie radykalnych swoich zwolenników, (wielbicieli wręcz) pozostały.
      Ci ludzie wierzą w to, że zostały im skradzione wybory.
      Co gorsze uwierzyli, że można próbować siłowo zmieniać wynik wyborów, czyli w ich odczuciu odebrać coś, co im ukradziono.

      Dziennikarze tacy jak Marcin Wrona, Piotr Kraśko, Bartosz Węglarczyk i inni tłumaczyli wczoraj w nocy motywy działania tych ludzi, dla których Trump jest idolem, bo obiecuje im lepsze życie oraz mówi, że ich kocha i że są wspaniali.

      Mnie bardzo to martwi, bo Trump przeszarżował i poległ, ale ta sytuacja będzie złym wzorcem dla innych.

      „Trumpizm”, „kaczyzm” -urosły w siłę.

  28. Quackie pisze:

    Bry. Kroi się wyjazd na weekend, ale jeżeli w ogóle, to w sobotę bladym świtem. A na razie wiadomoco. Chmury u góry jak okiem sięgnąć.

  29. Tetryk56 pisze:

    Do domu dojechałem niemrawo posypywany drobnym śniegiem. Ponoć w sobotę ma być zimno i śnieżnie…

  30. Quackie pisze:

    Grr. Dlaczego jak ogłaszałem fajrant, zaraz po komentarzu z 19:03, to mi strona powiedziała, że wykryto duplikat (co się zdarza, jak kliknę przypadkiem dwa razy w „Opublikuj”), a teraz w ogóle go nie ma?

  31. miral59 pisze:

    nie wiem, czy się już dziś witałam, czy nie Thinking
    Ale na wszelki wypadek powiem: dzień dobry Happy-Grin
    Dziś pracowity dzień, chociaż wolny od pracy Tired
    Trochę zajęć obowiązkowych i już prawie wieczór… jak ten czas leci Worry
    Zaczęłam przeglądać zdjęcia z grudniowych wycieczek (czy może jak u Makóweczki – spacerków) Delighted
    Aż mnie dziw wziął, że było ich aż 6 Overjoy
    Jak przegram do galerii i opiszę, to pokażę je Wam. To pięterko, chociaż ciekawe, trochę urosło i czas na zmianę Pleasure

    • Quackie pisze:

      Bardzo się cieszymy! Pleasure

    • Makówka pisze:

      Zdecydowanie urosło i zdecydowanie czas na zmianę.

      Zajęci wydarzeniami na Kapitolu i tak dawno zapomnieliśmy o Świętach i Nowym Roku.

      Ptaszki są całkowicie z dala od polityki, chyba nawet nie wiedzą co to demokracja.

  32. Makówka pisze:

    Jak wszyscy to wszyscy to i Makówka mówi

    DOBRANOC!

  33. miral59 pisze:

    Zapraszam na nowe pięterko Delighted
    Mam nadzieję, że chociaż na chwilę pomyślicie o czymś przyjemnym i oderwiecie się od szarej rzeczywistości I-Wish

Skomentuj Tetryk56 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)