« Być kwiatem? Klasztor w Lluc »

Z przodu poproszę irracjonalnie

„Mam cały dom na głowie”. „Mam na głowie same kłopoty”. Albo „mam to z głowy”. Zastanawialiście się kiedyś, skąd się wzięły te powiedzenia? Ja na własny użytek odkryłem, skąd i o czym mówią. W moim przypadku zdarza się, że kiedy rzeczywistość wokół skrzeczy już zbyt głośno, kłopoty się piętrzą a nieprzychylnie nastawionych ludzi wokół przybywa – idę do fryzjera. I kiedy przyjdzie moja kolej, czuję, jak razem z (przydługimi) włosami odpadają mi z głowy kolejne kłopoty. Wychodzę od fryzjera lżejszy o kilka(naście?) gramów i od razu świat jest piękniejszy, ptaki śpiewają głośniej – te, które śpiewają, bo np. mewy od razu cichną, a i dziewczyny zachowują się przychylniej.

Oczywiście to irracjonalne, magiczne myślenie, coś jak postrzyżyny – natomiast jest więcej niż pewne, że po wizycie u fryzjera zmienia się moje nastawienie do rzeczywistości, a ona nawzajem patrzy na mnie łaskawszym okiem. Zresztą sama wizyta u fryzjera jest zawsze okazją do obserwacji współobywateli, w kolejce i podczas obróbki – w lustrze. Ostatnio na strzyżenie czekał dystyngowany starszy pan, w typie angielskiego arystokraty. W czarnej, skórzanej teczce, stojącej obok pana na krześle, zadzwonił telefon komórkowy. Pan z namysłem odchrząknął, sięgnął do teczki, wyjął… futerał z okularami, z niego wyjął stylowe okulary w szylkretowej oprawie. Założył okulary, starannie układając je na nosie. Wyjął komórkę, popatrzył na ekran, zrobił marsową minę, chrząknął, tym razem z dezaprobatą i odrzucił połączenie. Dysproporcja pomiędzy wszystkimi wykonanymi czynnościami a efektem była tak niebywała, że ledwie się powstrzymałem od parsknięcia śmiechem.

Osobną kategorią są pogaduchy z fryzjerem. Strzygące panów panie zazwyczaj są małomówne, a jeżeli nawet nie, to da się wyczuć, że nijak im zacząć rozmowę, zwłaszcza na temat, który odpowiadałby strzyżonemu panu. Natomiast panowie fryzjerzy, o, ci są zawsze krynicą formy i treści. Zaczyna się niewinnie, od pogody, ostatniego meczu albo zbliżającego się Sylwestra, a potem, jeżeli klient da się porwać w tok konwersacji, przychodzą już konkretne przykłady: „No proszę, widzi pan szanowny, a strzygłem kiedyś takiego pana, marynarza z Rumi, który jak raz…” i okazuje się, że marynarz z Rumi i strzyżony mają wiele wspólnego, ponieważ w danej sytuacji zachowali się tak, a nie inaczej, i co z tego wynikło.

Pogaduchy, sakramentalne pytanie „Jak strzyżemy” i wszystko, co przed powstaniem z fotela, łączy się w całość, której miłą stroną jest poczucie bycia obsługiwanym przez żywego człowieka. W odróżnieniu od nastawionej na szybkość kasy w supermarkecie, w połowie zautomatyzowanej infolinii w sieci komórkowej czy też „rozmowy” z botem na stronie korporacji, tutaj człowiek ma swoje kilkanaście, może -dzieścia minut uwagi. Dotyk było nie było cudzych dłoni na swoich włosach, zwłaszcza jeżeli są to damskie dłonie, ma posmak flirtu, może nawet czegoś mocniejszego; nie przypadkiem motyw fryzjera w połączeniu z erotyką pojawia się np. w wierszach Juliana Tuwima.

A wracając do zmiany nastawienia, mojego do rzeczywistości i vice versa: szczególnie zmienia się to latem. Staram się zawsze wychwycić moment, kiedy nadchodzą pierwsze upały, i wtedy odwiedzam fryzjera, proszę o ustawienie maszynki na centymetr (albo i mniej, dużo mniej, nawet na zero!) i „objechanie” głowy. Zadziwiające, jak zmienia się nastawienie ludzi do hm, hm, masywnego faceta, kiedy ten facet zmienia fryzurę z socjalistycznego przodownika pracy na centymetrowego jeżyka albo wręcz łysą glacę! Panowie parkujący we wjeździe na podwórze skwapliwie odjeżdżają, fachowcy nie próbują wciskać kitu, a podpici panowie podczas ciszy nocnej nie dyskutują, tylko skręcają fonię o dwa poziomy. Maszynką poproszę, pani Haniu, z przodu pani poleci tak więcej irracjonalnie!

(Niniejszy wpis został oryginalnie opublikowany 16 lutego 2010 r.)

225 komentarzy

  1. Quackie pisze:

    A dałem oznaczenie „okolicznościowe”, bo właśnie dzisiaj byłem u fryzjera i czuję się w związku z tym trochę lepiej – co mi przypomniało ten tekst.

    Poczytam komentarze pewnie rano, teraz zmykam.

  2. Makówka pisze:

    Samo strzyżenie tak na mnie nie działa, ale jak już zrobiłam pierwszy raz różową makówkę to faktycznie podziałało teraupatycznie.
    Miałam wtedy tzw. doła i zastanawiałam się co zrobić, aby jakoś nie wpaść całkiem w czarną dziurę.
    Poszłam do fryzjerki (nie mam jakiejś własnej, chodzę gdzie akurat po drodze i mają czas)
    i oświadczyłam, że postanowiłam się jakoś „oddołować”.

    Młoda dziewczyna od razu wyczuła interes i zaproponowała „to może jakichś zwariowany kolorek?”. Pisałam o tym na Wyspie kiedyś.

    Mistrz Q potrafi wyczarować zabawne i pouczające opowiadanko nawet z wizyty u fryzjera.

    Brawo!

  3. Makówka pisze:

    Coś tłumów na nocnej zmianie nie widzę, ale jest już po północy, więc sama wniosę toast za wszystkie Basie, a szczególnie za tą jedną, jedyną, niepowtarzalną, wyspową.

    Cheers

    Basiu WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!

    Rose

    Może jeszcze teraz ktoś do mnie dołączy z życzeniami dla naszej Basi?
    Wolałam złożyć życzenia już teraz, bo jak wiecie wstaję dość poźno.

    Mam nadzieję, że jak wstanę rano zobaczę, że Basia świętuje z nami swoje Imieniny i …już zostanie na Wyspie.

  4. Makówka pisze:

    Dobranoc!

    lulu

  5. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Barbórkowo pozdrawiam Szanowną Solenizantkę i resztę Wyspiarzy 🙂
    PukPuk

  6. Tetryk56 pisze:

    Wprawdzie w definicji nazbyt długich włosów znacznie się różnimy, ale zdecydowanie zgadzamy się w dwóch przynajmniej kwestiach:
    – że bywa rzadką i dość zaskakującą przyjemnością dopuszczenie obcej osoby (np. fryzjerki) do tak bliskiego kontaktu z własną skórą 😉
    – że pewne czynności „magiczne” wspomagają naszą psychikę i pozwalają przeskakiwać „doły” 😉

  7. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Niech sobie będzie magia, dopóki działa Wink

  8. Alla pisze:

    Dzień dobry, Mistrz Q … wiadomo. Po mistrzowsku nawet wizytę u fryzjera opisze..
    Moja zaplanowana, zapisana w tel. na 13 grudnia godz. 8:00 Hairstylist
    Bo ja chodzę do salonu regularnie co dwa miesiące. Odkąd nie ścinam włosów, a jedynie podcinam (no i oczywiście te złotka na głowie 😉 ) to idę bezstresowo. Lubię mycie głowy przez uczennice lub panie zatrudnione do pomocy, bo są delikatniejsze w czynnościach co pozwala się odprężyć.
    Jeśli jestem zadowolona z koloru widząc w lustrze różnicę to i nastrój się poprawia.
    Pogaduszki? Zależy ile suszarek naraz pracuje Wink
    13.12 br około godz. 12 powiem – mam to z głowy,o! Bo jednak za tym przybytkiem nie przepadam.

  9. Makówka pisze:

    Witam barbórkowo i proszę o herbatę!

    Kawka

  10. Max pisze:

    Zakład Fryzjerski ? O nie , to dawne czasy . A dziś , są tylko Saloony , chociaż czasami trzeba na to słowo przymknąć jedno oko Przerost formy , nad treścią . Mam od zawsze bujną czuprynę strzyżoną regularnie , ale kiedyś nowy na Osiedlu pan Fryzjer pouczał mnie jak mam postępować ,aby ta fryzura była zawsze gęsta . Prawił to tak namolnie , że nie wytrzymałem i trochę nie grzecznie powiedziałem : proszę pana , jeśli pan jest taki biegły w sprawie włosów na głowie , to czemu pan nie pomoże sobie i jest pan łysy jak kolano . Urwała się rozmowa, zakończył strzyżenie i nawet mnie nie otrzepał , mówiąc skończyłem …Więcej już tam nie poszedłem poszukałem innego saloonu . Thinking

    • Quackie pisze:

      Otóż ja mam „swój” zakład fryzjerski, tak właśnie, i nie żaden SALON, gdzie się trzeba umawiać, i to wyłącznie przez telefon (nic mnie tak nie wkurza, jak sytuacja, kiedy w SALONIE stoją trzy puste fotele, wchodzę z myślą, że się obetnę, ale nie, młoda osoba mówi, że u nich tylko za wcześniejszą rezerwacją, wszędzie pusto, ani klienta na horyzoncie, ale nie, nie masz człowieku rezerwacji, to spadaj). Dlatego idę do „swojego” miejsca, tam nawet jak fotele pełne, to wiadomo, czego się trzymać, kolejka na krzesłach pod ścianą, świeża prasa, szybko idzie. Albo wcale nie ma kolejki, tak jak ostatnio.

      • Max pisze:

        Też mam swojego Fryzjera , bo w Saloonie , panienka postawiła warunek : musi umyć mi głowę , a potem ostrzyże . Wstałem z fotela i wyszedłem , bo zawsze przed strzyżeniem myję głowę i wiem , że robię to dobrze . (tak mówi małżonka )Najważniejsze , że jest jeszcze co strzyc ,chociaż złośliwi mówią , że na głupiej głowie to wszystko wyrośnie jak chwast . Dobry wieczór 🙂 Approve

        • Quackie pisze:

          Dobry wieczór. Też uważam, że jak do fryzjera, to z czystą głową. I nie ma mowy o żadnym myciu, nawet kiedy w lecie spocę się po drodze do fryzjera i włosy nie są już pierwszej świeżości – wszystko jedno, czy strzyże mnie pan, czy pani, zawsze się uśmiechają i mówią, że może być tak, jak jest, „chyba że pan sobie życzy umyć”. Raz uznałem, że jednak trzeba, jakoś poszło.

          • Max pisze:

            Chciałem zapłacić za mycie , bez mycia , ale się uparła , to ja też i musiałem tylko podziękować za niewykonaną usługę Approve

  11. Lena Sadowska pisze:

    Dzień dobry:)

    Wzbudzanie respektu milimetrowym jeżykiem jakoś do tej pory nie przyszło mi do głowy:)
    A może warto się zastanowić i zawitać na strzyżenie po… nie, nawet nie będę liczyć, po ilu to by było latach:)

    A gdyby poważnie i z należytą (problemowi) uwagą przyjrzeć się współczesnym tendencjom, to zauważyłoby się, że wcześniejsze „ucinanie sobie pogawędki” urosło dziś do rangi „sztuki profesjonalnej konwersacji fryzjerskiej”:)

    Pozdrawiam:)

  12. Quackie pisze:

    No, to fajrant i przerwa.

  13. Quackie pisze:

    I po przerwie!

  14. Alla pisze:

    Dobrej nocy Kochani I-m-in-love

  15. Quackie pisze:

    Szanowni, powoli udaję się na spoczynek.

    • Makówka pisze:

      Łoj!
      To już tak późno?
      A tymczasem Tetryk się gdzieś zgubił i nie zapalił lampki.
      Jest u masażystki czy u groomerki?

  16. Lena Sadowska pisze:

    Miłej nocki:)

  17. Makówka pisze:

    Miłej i spokojnej Wszystkim Wyspiarzom!

    lulu

  18. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dziś po raz kolejny żałowałem, że nie mogę zatrzymać się w drodze do pracy na fotograficzną sesję różowych chmurek. Brak czasu, brak dobrego sprzętu, brak umiejętności… same braki! Cry

  19. Alla pisze:

    Niemrawe… dzień dobry Happy
    Źle spałam: kordła za ciężka, za gorąco, to znowu za zimno. Wzięłam do ręki najnowszy nabytek ” Miłość leczy rany” K.Bondy, a tam już w pierwszym rozdziale okrutna przemoc. No w końcu jest to kryminał to czego oczekiwałam? Podziwiania różowych chmurek ? Wink

    • Tetryk56 pisze:

      Hmmm… Jeśli tytuł brzmi Miłość leczy rany, to na początku muszą się pojawić te rany do leczenia… Thinking

      • Alla pisze:

        Oby ich tylko za dużo nie było, bo przestanę panią Katarzynę lubić.
        Pewnie się strasznie zmartwi z tego powodu Wink

        • Makówka pisze:

          Jak się zmartwi to będąc w rozpaczy może napisze jeszcze lepsze książki?
          Podobno artysta najlepiej tworzy gdy jest nieszczęśliwy.
          A wtedy Ty Skowroneczku staniesz się muzą!

  20. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Przedłużyłem spanie o jakieś, hmm, 15 minut, a może 30, i teraz czuję się dużo lepiej. Ale oczywiście jestem w plecy ten kwadrans czy dwa.

  21. Makówka pisze:

    Witam Wszystkich słonecznie!

    Błękit nieba, teraz już bez chmurek.

    Jak zawsze poproszę o herbatę.

    Kawka

  22. Makówka pisze:

    Uff. Wreszcie w domu, w ciepełku.
    W autobusie czytałam pewne dialogi powyżej i ktoś mi się badawczo przyglądał czemu się tak śmieję.

  23. Quackie pisze:

    Nie odmeldowałem się po fajrancie, za to wracam już poprzerywany, jak trza.

  24. Alla pisze:

    Idę odsypiać poprzednią noc, życzę spokojnej I-m-in-love

  25. Makówka pisze:

    Jako między między mogę opowiedzieć moją przygodę z kluczem.

    Dziś w planie był dentysta, odwiedzenie mamy, zakupy, obiad i …kobieta domowa.

    Wyszłam od dentysty -widzę nieodebrane połączenie, więc oddzwaniam. Dzwoni kolega męża mojej przyjaciółki z USA, że ma dla mnie moje pareo. Zostawiłam je w Warszawie i prosiłam o niewyrzucanie, bo takie trochę sentymentalne -moja mama chodziła w nim na plaże.
    Ewa jako solidna firma zabrała je do USA, teraz gdy jej mąż leciał do Warszawy wepchnęła mu w bagaż i nakazała przekazać koledze z Krakowa, z którym wiadomo było, że będą się widzieć w stolicy w ramach spotkania klasowego.

    To kiedy możemy się spotkać? -pyta kolega.
    Odpowiadam, aby dał mi 1,5 godziny czasu -zakupy, obiad i dojście na miejsce.
    Wracam z zakupami do domu -nie mam klucza!
    (A już mam mało czasu, bo po drodze spotkałam na ulicy koleżankę z pracy, z którą widziałam się pewnie jakieś 10 albo więcej lat temu i nie mamy kontaktu no i chwilę gadałyśmy na ulicy).

    Stoję z zakupami i myślę?
    Zakupy zaniosę do sąsiadki, obiad zjem w barze i pojadę po pareo.

    Ale, ale przypominam sobie -Z NIEUMYTĄ GŁOWĄ na spotkanie ?

    Wywaliłam wszystko z torebki na chodnik pod bramą i …na macanego klucze są, ale ich nie ma!
    W kieszonce zrobiła się dziura (torebka szmaciana) i klucze wpadły między torebkę a podszewkę.

    A pareo jeździło z moją mamą po różnych plażach Europy, a teraz odbyło nawet podróż do USA i z powrotem.
    Zniszczone, stareńkie, ale teraz dopiero nabrało wartości.

    • Tetryk56 pisze:

      Makówka szybsza niż myśl trafia kluczem do dziurki, zanim jeszcze dojdzie do drzwi! Overjoy

      • Makówka pisze:

        Ty spod znaku Tryka cóż to znów za …eh …znowu coś napiszę nie tak…a pod kropeczki każdy może podstawić co chce.
        A jakby co to powiem, że ja TAK nie myślałam.

  26. Makówka pisze:

    Dobranoc!

    Spanko

  27. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Coraz trudniej jest mi się dostać na Wyspę Sad
    I to nie z powodu trudności technicznych, bardziej w związku z trudnościami czasowymi Weary
    Ale zdążyłam na nowe (dla mnie) pięterko Happy-Grin
    Do fryzjera nie chadzam, więc z dużym zaciekawieniem poczytałam wszystko na ten temat.
    Pierwszy raz w życiu byłam u fryzjera przed swoim ślubem, drugi raz już tutaj… jakieś dwadzieścia lat temu Overjoy
    Nie pamiętam, czy ktoś przy okazji chciał mi myć głowę Thinking Zbyt dużo czasu upłynęło… Happy-Grin

  28. miral59 pisze:

    Jestem już chyba przemęczona, bo wieczorami padam na dziób i zasypiam momentalnie Tired A jeszcze mi trochę zostało z tych domowych zajęć… przede wszystkim muszę uporządkować gospodarczą część piwnicy. Małżonek znosi do domu różne rzeczy i „tyca” gdzie popadnie… oczywiście najlepszym miejscem jest część gospodarcza. Coraz trudniej przejść tamtędy Worry Jeszcze trochę i do pralki nie będę miała jak dojść Disapproval
    Najgorzej, że nie znam się na tych różnych częściach i nie bardzo wiem jak je posegregować. Małżonek by wiedział, ale jest ciągle zajęty i nie ma czasu na przejrzenie tego wszystkiego. Muszę sama coś „wykoncepić” Wink Może jutro? Mam dzień wolny (teoretycznie). Co prawda muszę wymienić olej w samochodzie i zajechać do banku, ale nie powinno mi to zająć zbyt dużo czasu. Weary

    • Quackie pisze:

      Właśnie miałem napisać, że może w święta trochę odsapniesz, ale mi się przypomniało, że przecież jedzenie…

      No to może po świętach? Worry

  29. miral59 pisze:

    Pogoda się jakoś utrzymuje. Nocne przymrozki nie są niczym zaskakującym w grudniu Wink W dzień różnie bywa… to znaczy… nie jest tak zimno, jak powinno być o tej porze roku. Niemal cały czas na plusie… Delighted

  30. miral59 pisze:

    Na moje karmniki przylatuje coraz więcej gołębi. Wróbelki są mniej więcej w tej samej liczbie (ok. setki). Za to szpaków ciągle przybywa. Są pierońsko żarłoczne, chociaż płochliwe. Spadają jak ta szarańcza. Kupuję im specjalnie „robaczki”, bo to ich przysmak Delighted
    Kilka razy dziennie przylatują też dzięcioły. Nie wiem czy tylko jedna para, bo nie są znaczone Wink Te potrafią o siebie zadbać. Dziobią plastry (najbardziej lubią orzechowe), a przy okazji wszystkie inne ptaki, które usiłują popróbować dzięciołowego specjału Overjoy Odgonią każdego…
    Przylatują też modrosójki błękitne, dziwonie ogrodowe. O świcie i o zachodzie mam też stadko junków zwyczajnych.
    O różnych porach dnia, na wielkim drzewie sąsiadów czatują na swe ofiary krogulce. Nie rozpoznałam dokładnie gatunku, bo siadają między gałęziami i nie widać ich dokładnie. Na tym terenie są dwa gatunki. Krogulec zmienny i czarnołbisty. Różnią się takimi detalami, że jak nie widzę ich dokładnie (w całości), to nie umiem rozróżnić Worry
    Gdybym miała czas, to godzinami mogłabym obserwować swoje karmniki. To takie ciekawe (przynajmniej dla mnie) Happy

  31. miral59 pisze:

    Miłego piątkowania Wam życzę Delighted

  32. Zocha pisze:

    Dzień dobry w piąteczek Buziaczki od 8-ej wcielam się w rolę Angel więc cały dzień w towarzystwie tego dobrodzieja Wink
    Najpierw kroplówka z mocnej kawy!

  33. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dziś później, bo jadę zmieniać oponki.

  34. Quackie pisze:

    Dzień dobry, był Mikołaj, zostawił drapaczkę do głowy i słodycze 🙂

  35. Tetryk56 pisze:

    W ramach Mikołajków założyłem bryczce zimowe opony… Wink

  36. Makówka pisze:

    Słonecznie witam!

  37. Alla pisze:

    Dzień dobry Delighted
    Mikołaj, skubany, nie przyszedł Weary to se lecę sama prezent zrobić! Niech się wypcha! Wink
    No to lecę, do popotem.

  38. Lena Sadowska pisze:

    Dzień dobry:)

    Szybkie i bardzo wietrzne, ale mam nadzieję, że wieczorem nadrobię półtoradobową niebywałość:)

    Pozdrawiam:)

  39. Quackie pisze:

    A mnie jak wywiało rano, tak – wbrew zapowiedziom – dopiero teraz jestem. I zaraz wybywam dalej…

  40. Max pisze:

    Wróciłem z miasta , ze ścisłego centrum Warszawy ,gdzie obok obiektów szpitalnych Uniwersytetu Warszawskiego funkcjonuje mały kościółek , który ostał się podczas Powstania Warszawskiego . Otoczenie jest bardzo zadbane po ostatnim remoncie Placu Starynkiewicza i z tego trzeba się cieszyć ,gdyby nie fakt pojawienia się przy kościółku , aż trzech osób żebrzących . Dwie siedzące przy wejściu do kościółka i jedna agresywna zaczepiająca każdego przechodnia na chodniku . Az nie chce się wierzyć , że w centrum Stolicy mamy takie obrazki , które przeczą zachwytom rządzących o sytuacji materialnej obywateli . Jest mi bardzo smutno … Thinking

    • makowka9 pisze:

      Jest dużo biedy w Polsce,ale ci najbardziej potrzebujący często nie żebrzą,nie proszą o pomoc i tym należy pomagać.

  41. makowka9 pisze:

    Ponad dwie godziny tortur pod mikroskopem,a teraz jadę posłuchać jak knuć.

  42. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, wróciłem. Z różnych powodów nie mogę się dzisiaj zbytnio poudzielać na Wyspie, ale ile mogę, tyle się poudzielam.

  43. Alla pisze:

    Dobry wieczór i dobranoc I-m-in-love
    Tylko proszę nie knuć! Na Wyspie!
    Maczek szkolenie przeszła, więc tak na wszelki… uprzedzam Wink

  44. Tetryk56 pisze:

    Jestem w domu – i w oczekiwaniu! 😉

  45. Lena Sadowska pisze:

    Miłej nocki życzę wszystkim, póki jeszcze widzę cokolwiek:)

  46. Makówka pisze:

    Dziś zamiast między między zapraszam na nowe pięterko.

Skomentuj Alla Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)