« Rejs 2019 - na lądzie Rejs 2019 - Cagliari »

Dziwne owady

W ubiegłym tygodniu miałam okazję spotkać takie jakieś dziwne owady. Najpierw niesamowicie błyszczący żuczek (czy może mucha?). Nie posiedział długo i zaraz uciekł. Nie miałam czasu „przyłożyć” się do porządnego zdjęcia… a szkoda…

Niedaleko żuczka szła sobie taka liszka. Mała. Może na dwa centymetry… I chociaż zasuwała jak sprinter, to jednak zdjęcie jest wyraźniejsze.

Kolejne „coś”, to jakby połączenie „ryjkowatej” mrówki z muchą. Misiek mi napisał: „…to bzyg [hoverfly] mucha, która udaje inne owady np. osę, szerszenia itp. Pełna mimikra i kamuflaż, to bardzo rzadkie zjawisko, nigdy nie widziałem takiego owada, tylko czytałem o nich. ” Ale nie wiem na ile nasz „Pancerny” ma rację… kompletnie nie znam się na owadach…

A ostatniego owada, którego chcę Wam pokazać, znam doskonale!!! To cykada. Mamy je co roku. Ich gatunków jest sporo. Większość swego życia spędzają pod ziemią. Wyłażą tylko po to, żeby się sparować i złożyć jajeczka. Potem giną. Ich cykl rozwojowy zależy od gatunku i trwa od 2 do 17 lat.

Ta cykada ze zdjęcia, chyba była u kresu swego życia, bo poruszała się jakoś niemrawo, łaziła po stole jak ślepa. Ale dzięki temu mogłam obcykać i przynajmniej w miarę dokładnie ją widać…

144 komentarze

  1. miral59 pisze:

    Takie tam…
    Zapraszam do obejrzenia. Może ktoś mi coś podpowie? Happy

    • Max pisze:

      Dobry wieczór 🙂 W moich obserwacjach przyrodniczych wielokrotnie widziałem mrówki ze skrzydełkami . Może jest to jeden ze sposobów podziału zbyt licznego mrowiska ? Często zadaję sobie pytanie , jaki jest klucz do rozwiązania zagadki procesu przekształcenia liszki czy gąsienicy w pięknego motyla czy np. w cykadę . Przy czym , powielanie gatunku jest idealne bez tzw. popaprańców . Myślenie ma kolosalną przyszłość , zatem nie ma zmartwienia Thinking

      • miral59 pisze:

        Witaj Maksiu Delighted
        Mrówki ze skrzydełkami, to i ja widziałam. I to nieraz. Ale mrówki wyglądają trochę inaczej. Mają inne łebki i skrzydełka. Te były jakieś dziwne…
        A co do przeobrażeń… Dorosłe owady składają jajeczka i z nich wylegają się larwy. Są pod różnymi postaciami. Część z nich żyje w wodzie (jak np.komary i ważki). Z tego co kiedyś wyczytałam, tylko w okresie larwalnym (np. jako liszka) owady rosną. W żadnym innym. I głównie dlatego są takie żarłoczne. Muszą urosnąć i utyć, żeby im wystarczyło na cały okres „poczwarkowy”.
        Wydaje mi się, że całość możemy śmiało porównać z naszym życiem. Że trochę się różni? Nie szkodzi… Wink
        Mamy tak samo cykl zapłodnienia, ciążę i rodzi się mały człowieczek. Zupełnie bezradny, miękki i kruchy (jak larwa czy liszka). Nastolatki, to jak poczwarki Wink Mają za długie ręce i nogi, u wielu występuje trądzik (to efekt przemian wewnętrznych). Zmieniają się dopiero gdy dorastają do wieku dorosłego, to znaczy ich ciała przystosowują się do rozrodu (czy mózgi również?). Tym się tylko różnimy, że zwierzaki (w tym owady) głównie kierują się instynktem. Ludzie, dzięki cywilizacji, już dawno go zatracili. I może dlatego samiec o najlepszych genach zapładnia wiele samic. Jak to nazywasz „popapraniec” nie ma na to szans. Słabsze geny nie są rozwijane. Jak jest u ludzi, nie muszę Ci tłumaczyć… Wink

        • miral59 pisze:

          Do całej tej epistoły dodam tylko, że i wśród owadów (czy innych zwierząt) rodzą się „popaprańcy”. W różnej formie i w różnym stopniu… Tylko że one dość szybko giną… (powtórzę to co wcześniej) jak jest u ludzi, sam wiesz… tłumaczyć nie muszę… Wink

  2. miral59 pisze:

    Jeśli ktoś ma jakieś pytania, to proszę się nie krępować Delighted
    Odpowiem na każde pytanie, o ile będę znała odpowiedź Wink Happy-Grin

    • Makówka pisze:

      Prawie jak politycy.Chetnie odpowiedzą na każde pytanie o ile…

      • miral59 pisze:

        Całe szczęście politykiem nie jestem Delighted
        A to: „o ile będę znała odpowiedź”, jest pewnego rodzaju asekuracją… w razie, gdyby ktoś zadał mi pytanie, na które nie umiałabym odpowiedzieć Happy-Grin

  3. Makówka pisze:

    Masz Miralko wyjątkowy dar obserwowania przyrody.
    Brawa Brawo! za świetne jak zawsze zdjęcia.

    • miral59 pisze:

      Dziękuję, Makóweczko Cmok
      Matka Natura jest niezwykle ciekawa i nic dziwnego, że staramy się ją podglądać. Małżonek zawsze się śmieje ze mnie, że prędzej zauważę jakiegoś malutkiego „robaczka”, czy ptaszka, niż wielki budynek Overjoy Według niego mam wybiórczy wzrok, nastawiony na przyrodę. Mnie to nie przeszkadza. Mogę mieć taki wzrok, bo przynajmniej nie jestem „ślepa” i zauważam drobinki, których inni nie widzą Happy-Grin
      Tę „mrówko-muchę” znalazłam na swoim samochodzie w Elgin. Mark, któremu pokazałam zdjęcia w aparacie poleciał natychmiast do mojego samochodu Overjoy Pomimo swoich ponad 70 lat też jeszcze takich owadów nie widział. Całe szczęście jeszcze były. Co prawda zmieniły trochę miejsce, ale nie było problemu ze znalezieniem Happy-Grin

  4. Tetryk56 pisze:

    A może właśnie tak jak te mrówko-muchy wyglądają Marsjanie? To autorzy s-f utrwalili w nas stereotyp zielonych ludzików…

    • miral59 pisze:

      Mark stwierdził, że to na pewno jakieś „aliens” Overjoy
      Głównie dlatego, że nigdy takich stworków nie widział. A ma już (chyba) 78 lat i jako dziecko mieszkał na farmie, także widział wiele różnych stworzonek… takich nie Happy-Grin

      • Quackie pisze:

        No, było takie opowiadanie, jak przylecieli obcy i zaczęli eksplorować Ziemię w poszukiwaniu kontaktu, ale im statek zniszczono (i zapewne ostatecznie zginęli), bo byli mikroskopijnych rozmiarów Sad

  5. Quackie pisze:

    Komputer albo system albo przeglądarka odmawiają współpracy. Zmykam. Może jutro się wszystko samo naprawi.

  6. miral59 pisze:

    Popołudniu się przejaśniło i małżonek wyciągną mnie na wycieczkę. Co prawda nie tak daleko, ale zawsze trochę połaziliśmy po parku Happy-Grin
    Szkoda, że nie udało mi się pstryknąć zdjęcia wężowi, który tylko śmignął mi pod nogami (mały włos i bym na niego nastąpiła) i błyskawicznie schował się w wysokiej trawie. Sad Ładny był… taki brązowy i z jakimś zygzakiem na plecach. Nie miałam czasu przyjrzeć się dokładniej… za szybko zwiał.

  7. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Blues to zawsze blues jest…

  8. Quackie pisze:

    Poniedziałek rano jest zawsze trudny. Ale na Wyspie jakoś łatwiej się dobudzić!

  9. Makówka pisze:

    Bry…

  10. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Poniedziałek, więc znowu do pracy Sad
    Jeszcze żeby ktoś wygonił tego lenia, który się we mnie zagnieździł Pondering

    • Makówka pisze:

      U takiego pracusia? Niemożliwe!

      • miral59 pisze:

        Jaki tam ze mnie pracuś? Sad
        Wiele rzeczy robię, bo nie wyobrażam sobie, że mogłyby być nie zrobione. Z natury jestem leniwa, więc wolę wszystko (po użyciu) odkładać na miejsce. Przynajmniej nie zbiera mi się tego tyle, że na sprzątnięcie potrzebuję kilku godzin. A że pamięć mi jak na razie dopisuje, to pamiętam gdzie co położyłam. Szukanie (a szczególnie nerwowe) doprowadza mnie do szewskiej pasji. Nie mogę na to patrzeć, bo coś mi się w środku przewraca Disapproval

  11. Quackie pisze:

    Fajrant i zdecydowanie przerwa.

  12. Makówka pisze:

    Pozdrawiam z Czajowic. Zimno,deszcz pada,psy śpią,koty gdzieś poszły…
    Gospodarze zwiedzają Neapol.

    • Tetryk56 pisze:

      To nie chcieli cię do Neapolu zaprosić, tylko do Czajowic???

      • Makówka pisze:

        Do Czajowic tym razem zaprosiła mnie ich najstarsza córka, bo to ona miała mieć dyżur przy zwierzętach.
        Teraz więc jestem w charakterze damy do towarzystwa, aby się „dziecku” nie nudziło.
        ROTFL

        • Max pisze:

          Makóweczko , z Twoim doświadczeniem dasz sobie radę z tymi zwierzętami , ale co z tą córką ? A jak zacznie grymasić , albo płakać , bo chce do mamy ? Wpakowałaś się w niezłą kabałę towarzyską i wypada tylko Cię pocieszyć , że jakoś to będzie ,bo nie takie problemy dało się rozwiązać . Na pocieszenie proponuję kieliszek dobrego wina , w wirtualnym moim towarzystwie , za Twoje i moje zdrowie .Sto lat !!! Cheers

  13. Quackie pisze:

    Kolejny dzień, który miał być normalny, a okazał się dość obfitujący w wydarzenia. Ale już jestem i pobędę 🙂

  14. Makówka pisze:

    Z córeczką gospodarzy, psami i kotami obejrzałyśmy w tv film „Jeszcze raz”.
    Taki film był mi dzisiaj potrzebny, taki w którym zwycięża miłość i wszystko się dobrze kończy. Jak się do tego popija domową naleweczkę, na kolanach siedzi kot, pies opiera głowę o oparcie fotela, a potem na Wyspie czyta się miłe słowa to zaraz proza życia wydaje się jakaś taka do pokonania.

    • Quackie pisze:

      Widzicie, ludzie, flagi na budzie?
      Uwaga, czas się zacząć śmiać!
      Kto się uśmieje, ten potem śmielej
      Za bary z życiem będzie mógł się brać!

  15. Lena Sadowska pisze:

    Witam.

    Ponoć owady to najbardziej kunsztowny „produkt” Pani Natury w miniaturce:)
    Aż szkoda, że większość z nich najbezpieczniej podziwiać z daleka.

    Pozdrawiam:)

  16. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Lato się schowało. Może jeszcze wychynie na chwilę?

  17. Quackie pisze:

    Dzień dobry.

    Prognoza na dziś (fragment): „Burzom oraz pasmom konwekcyjnym towarzyszyć mogą przede wszystkim silne porywy wiatru, którego prędkość może wynieść nawet 90-100 km/h, a także chwilami intensywne opady deszczu, krupy śnieżnej oraz małego gradu. Nad Bałtykiem pojawi się niewielka możliwość rozwoju trąb wodnych.”

    Jeżeli jesień nadchodzi w ten sposób, to z przytupem, rzekłbym.

  18. Makówka pisze:

    Witajcie!

    Jesień nadchodzi z przytupem to Gienia też głośno się zjawia.

    Koffie

    Kawaaaaaa! Herbataaaaa!

  19. Makówka pisze:

    Zimno, ale jak słońce przygrzeje za chmur to całkiem, całkiem.
    Maliny w ogrodzie dopraszają się zrywania i zjedzenia.
    „Dziecko” pracuje przy komputerze, psy śpią, koty się łajdaczą, Makówka obiera ziemniaki.
    A Wyspiarze znów wszyscy znikli?

  20. Makówka pisze:

    Połaziłam trochę po Ojcowskim Parku Narodowym, który zaczyna się tuż za płotem, zmarzłam i wróciłam na Wyspę, aby zaproponować Wam zabawę.

    Wyobraźcie sobie, że macie udzielić krótkiego (10-15 minut) wywiadu, którego głównym pytaniem jest:

    ZA CZYM TĘSKNISZ?

    Co byście odpowiedzieli? Można odpowiedzieć szczerze, można obrócić to w żart -pełna dowolność.

    Każda odpowiedź jest dobra i każda ma dla mnie wartość. Nie ukrywam w zaproponowaniu Wam tej zabawy mam swój cel, który potem wyjawię.

    • Tetryk56 pisze:

      To ma być wywiad czy monolog-wyznanie?

      • Makówka pisze:

        Wywiad. Serio mówię. Więc jest główne pytanie, a potem jakoś toczy się rozmowa.
        Tu na Wyspie może być monolog-wyznanie, bo przecież nie ma tej drugiej strony zadającej dalsze pytania.

        THANK-YOU za bodaj parę zdań. Please

        Ja wiem jaka jest moja odpowiedź na takie pytanie, ale to potem.

        Uwaga!

        Za czym tęsknisz to jednak nie to samo co o czym marzysz, czego pragniesz.

  21. Quackie pisze:

    Dobry wieczór.

    Fajrant. Przerwa. Leje.

  22. Quackie pisze:

    No to „za czym tęsknisz?”

    Tęsknię za czasami albo miejscem, gdzie (lub: kiedy) nie musiałem się kontrolować w kwestii tego, co mówię. To znaczy nawet jeżeli powiedziałem coś, co się komuś nie spodobało lub z czym się nie zgadzał, mogłem liczyć na rzeczową dyskusję. Od dłuższego czasu dla świętego spokoju unikam pewnych tematów, ponieważ per saldo bardziej mi się opłaca to robić, zamiast „płacić” za nie emocjami swoimi i jeszcze paru osób. Czasem tylko zdarza mi się wyjechać gdzie indziej, gdzie można porozmawiać szczerze i w miarę bez tabu (chociaż nie do końca, ale dużo lepiej).

    To znaczy oczywiście dużo lepiej pod tym względem jest na Wyspie, ale tu z kolei są pewne granice prywatności (nawet jeżeli nie mojej, to bliskich osób), więc przemilcza się trochę innych rzeczy, z innej strony.

    I trochę tęsknię za tym, żeby móc się pod tym względem nie kontrolować, a trochę wiem, że kontrolowanie się weszło mi w nawyk do tego stopnia, że chyba już nie bardzo potrafię inaczej.

  23. Tetryk56 pisze:

    Moje tęsknoty chyba najlepiej określa rymowanka, którą często powtarzała moja babcia:
    Oj, Boże, oj, Bożycku,
    nie było to jak przy cycku!
    Jeść dali, spać kazali
    i jeszcze kołysali…

    Świat był wtedy o wiele prostszy — o ile pamiętam 😉

  24. Makówka pisze:

    Dziękuję Panowie Mistrzowie!

    Trochę ogarnę kuchnię, przebiorę się w pidżamkę i zaraz napiszę za czym ja tęsknię.

    Najpierw wyjaśnienie skąd wzięło mi się to pytanie.
    Dziś rano zadzwoniła do mnie znajoma i nawija, że w celach szkoleniowych ma przeprowadzić krótki wywiad, nagrać go, napisać, autoryzować i efekt pokazać. Temat narzucony odgórnie przez prowadzącego -„za czym tęsknisz?”.

    No cóż…jeszcze nikt ze mną wywiadu nie przeprowadzał. Oprócz paru sytuacji „ulicznych” np. na naszych demonstracjach, ale to wiadomo pokazują wtedy 3 zdania wyrwane z dłuższej rozmowy.

    Zastanawiając się nad tym, co powiedzieć postanowiłam Wam zadać to pytanie, bo w gruncie rzeczy wydało mi się ciekawe. A cała sytuacja zabawna, jeśli uda mi się nie wstydzić za siebie i popatrzeć na to z dystansem. Nie jestem przecież osobą obytą z mikrofonem, ale trzeba umieć śmiać się z samego siebie.

    • Quackie pisze:

      A można odpowiedzieć i poważnie Happy

      • Makówka pisze:

        Ależ ja odpowiem całkiem poważnie, serio i szczerze, nie planuję schować się za rymowanką jak Tetryk.

        Śmiać z samego siebie chodziło o to, że miałam okazję parę razy oglądać lub słuchać siebie np. gdy prowadziłam slajdowisko albo wywiad z bahaitami.

        Oczywiście zawsze byłam bardzo z siebie niezadowolona, wręcz zawstydzona. Aż w końcu narzuciłam sobie dystans do samej siebie, bo to przecież tylko zabawa.

  25. Makówka pisze:

    Teraz ja „Za czym tęsknisz?„.

    Tęsknię, brakuje mi chwil beztroskiego śmiechu, zabawy. Takiego śmiechu, że aż łzy płyną z oczu.
    Nie takiego, który jest ucieczką od czarnych myśli, które gdzieś tam jednak są cały czas z tyłu głowy, ale takiej prawdziwej „głupawki”.

    Tęsknię do mojej „amerykańskiej przygody”, a szczególnie tygodnia
    w Charleston. Tygodnia wśród życzliwych, wesołych ludzi i kiedy dużo było tego prawdziwego śmiechu, radości. Było też słońce i kąpiel w Oceanie. I nie miałam telefonu i byłam z dala od wszystkich problemów.

    To tak w skrócie, bo opowiadać dużo łatwiej jak pisać.

    Przecież nie będę pisać, że tęsknię do chwil, kiedy czułam się szczęśliwa, bo to banał. Ani dokładnie tego tłumaczyć, bo…wiadomo.
    Ani, że tęsknię za tym, kiedy byłam młoda i zdrowa i wierzyłam, że uda mi się zrobić w życiu tyle rzeczy, coś osiągnąć, bo to nierealne.
    Jestem wszak jak kiedyś pisałam pragmatyczną romantyczką, więc tęsknię do sytuacji, które teoretycznie mogą się wydarzyć, powtórzyć.

    Za normalnością w życiu publicznym.Za czasami, w których nie ma codziennie nowych afer.Za tym też tęsknię.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)