Postanowiliśmy z Lokatą i te święta spędzić w Tatrach, bo tam przynajmniej jest motywacja do odejścia od stołu w poszukiwaniu lepszej sylwetki… Dodatkowym urokiem sytuacji był fakt, że na podobny pomysł wpadła Zocha. W kolejnym wpisie opowiem o naszych spacerach w pięknej pogodzie, dziś chciałbym się skupić tylko na Lanym Poniedziałku.
Jak tradycja, to tradycja — od czwartku lampa i chmur ze świecą szukać, na poniedziałek zapowiadają deszcz… Zocha zaproponowała Kalatówki — tam od 20 lat w Wielkanocny Poniedziałek odbywają się Zawody o Wielkanocne Jajo. Zawody dla miłośników tradycji: obowiązują wyłącznie stare, drewniane narty, rówieśne im buty i w ogóle tradycyjna stylizacja. Oceniany jest wygląd, przejazd na styl oraz drugi przejazd na czas. Impreza ma już swoich stałych wielbicieli — numery startowe zawodników przekroczyły setkę. Trzeba przyznać, że oprócz wystawy historycznego sprzętu można było też podziwiać fantazję uczestników.
Już w drodze do Kuźnic dosiadło się do busa kilka osób, w tym dwie nie najmłodsze góralki — jedna z koszykiem święconki z owieczką, druga bez towaru, jak się okazało, siostry. Zwłaszcza ta druga nawijała przez całą drogę, określając się jako „ciotka Zośka”. Okazało się, że to zawodniczki, i to z górnej półki. Zofia Rumińska regularnie zdobywa nagrody w swojej kategorii wiekowej, i to nie tylko na żartobliwych imprezach!
Gdy dochodziliśmy do Kalatówek, dopadł nas deszcz, który wkrótce zmienił się w śnieżną krupę. Na szczęście nie trwało to długo i prawie w terminie rozpoczęto prezentację zawodników. Po jej zakończeniu wszyscy ruszyli w stronę żlebu, w którym uchowało się jeszcze dosyć śniegu, aby przeprowadzić konkurencje. Nic to, że śnieg był mokry, grudkowaty, a wymagane narty nie miały z zasady okuć. Dzięki temu było trudniej i śmieszniej.
Pierwszą konkurencją była prezentacja stylu. Kilkoro zawodników (głównie starszych) radziło sobie znakomicie, niektórzy wywracali się, gubili narty i na jednej lub pieszo docierali do mety. Podróżnik zatrzymywał się przy każdym kijku i przez lornetkę badał dalszą drogę; inny co zakręt podjeżdżał do publiczności i przymawiał się o piwo (najczęściej dostawał!). Fantastycznie wypadły nasze towarzyszki z busa. W konkurencji na czas Zofia Rumińska zdeklasowała rywalki i rywali! Publiczność bawiła się przy tym wszystkim świetnie, nie żałując sobie piwa ani innych trunków — wszak w cieniu było zimno. Na tyle, że mój telefon odmówił fotografowania, choć nie miał dostępu do trunków.
Zawody zakończyło uroczyste ogłoszenie wyników i wręczenie nagród — wielkich Wielkanocnych Jaj, dyplomów oraz papierowych toreb z nieznaną nam zawartością.
Ale dość gadania — wszak była z nami niezawodna Zocha ze swoim niezawodnym aparatem! Oto jej zdjęcia:



20 lat to tradycja nie tak stara, jak Emaus czy Rękawka, ale zawsze coś… I o to chodzi, aby świętując, dobrze się bawić 🙂
Ależ kapitalna zabawa! Uwielbiam takie imprezy…
A zdjęcia -wiadomo profesjonalne jak zawsze zdjęcia Zochy.
Doskonały z Was duet!
Świetne zdjęcia i kapitalna zabawa.
Najbardziej ucieszyła mnie zawodniczka z jednym kijkiem (kijem ?).
Magdalena Samozwaniec pisała, że ten kij trzymało się między nogami; nazywała to okropnym stylem czarownicy. Rzecz jasna ubrana w spódnicę, żadne tam nieprzyzwoite spodnie …
Pisała tez, że z trudem się od tego odzwyczajała
Debiutowałam na nartach w skórzanych, sznurowanych butach do kostek, narty były plastikowe ( Polsport) i miały bardzo dumne wiązania pt. Markery, które wypierały „Kadry ” Kandaharów już się na ogół nie nosiło
Też debiutowałam na nartach w skórzanych butach.
Najpierw nartach drewnianych potem pojawiły się plastikowe.
I w czymś takim zjeżdżałam z Kasprowego i dało się!
Świetna impreza!!! Świetnie opisana, że świetnymi zdjęciami
Cudne!!!
Jajo na ostatnim zdjęciu bardzo mi się podoba
Na nartach jeździłam tylko raz w życiu, potem trener mi zabronił
Mało przeze mnie nie zszedł na serce
Szanował swój system nerwowy…
Tylko mi wiatr świszczał w uszach 
Prułam jak szatan… i nawet nie upadłam
Wywaliłam się dopiero po zatrzymaniu i nawet sama nie wiem dlaczego? Dopadł mnie zielony z emocji trener i opierdaczył od góry do dołu. Nakrzyczał, że mogłam coś sobie złamać i jak bym później grała, że jestem pod jego opieką i on nie życzy sobie, żebym znowu tak się wygłupiała…
Pytała, jak długo uczę się jazdy i nie chciała wierzyć, że nigdy się nie uczyłam, po prostu samo tak wyszło… Może jestem z tych zdolnych?

Na biegówkach jeździłam przez dwa tygodnie, na obozie treningowym w Zajeździe pod Piękną Górą w Gołdapi. To było przed Mistrzostwami Polski w koszykówce w Rzeszowie. Mieliśmy poprawiać swoją kondycję
Wcześniej, w życiu nie miałam nart na nogach. Z biegówkami jakoś sobie poradziłam, bez specjalnego przeszkolenia. Gdy pożyczyłam zjazdówki, też nikt mi nie tłumaczył jak się ich używa…
Tak zwaną „wyrwirączką” wjechałam na górę i po prostu pojechałam w dół
Trener stał na dole i wrzeszczał „Pługiem, Mirka, pługiem!!!”… a ja pomyślałam, że to jakiś idiota!!! Skąd mu na stoku pług wezmę?
Kapitan naszej drużyny – Ewa, była pod wrażeniem. Powiedziała mi, że od dwóch sezonów uczy się jazdy na nartach i jeszcze nigdy nie wyszło jej tak jak mnie
mój 10-letni syn też tak pojechał…. bo znudziła mu się ośla łączka
Mam nadzieję, że też szczęśliwie dojechał, Wiedźminko
Ależ to jest oczywista oczywistość, że jesteś z tych zdolnych Miralko!
Niektórzy mówią, że jestem zdolna do wszystkiego

Tylko nie wiem, czy to na pewno komplement, Makóweczko
Hm Miralko…
A tak jeszcze całkiem nie na temat. Wczoraj zdawałam totolotka. Wygraliśmy $3, więc puściłam to jeszcze jako „quick pick”. Chłopaczek za ladą w stacji benzynowej dał mi część nowych kuponów i chciał dodatkowo wypłacić te $3. Zaprotestowałam. Dobre kilka minut usiłowałam mu wytłumaczyć, że nic nie jest mi winien. A on z uporem maniaka chciał mi wcisnąć kasę. Nie mógł zrozumieć dlaczego nie chcę tych pieniędzy
Trochę to trwało, więc za mną ustawiła się kolejka. Ten, który stał za mną, zapytał dlaczego nie chcę wygranej. Jeszcze raz wytłumaczyłam. Zrozumiał od pierwszego „kopa”. Wyjaśnił to krótko temu za ladą. Powiedział, że faktycznie nic mi nie jest winien
Chłopaczek był zdziwiony i widać było, że nie rozumie, ale w końcu oddał mi moje kupony i mogłam wyjść. 

Pomyślałam przy okazji, że jak tak będzie liczył, to na chleb nie zarobi
Czego ich w tych szkołach uczą?!!! Chyba nie logicznego myślenia… bo tu nawet nie chodzi o matematykę… i to taką podstawową…
Witajcie!
Na tyle jednak znam smak twardego przyziemieni, że mogłem podziwiać pasjonatów i ich fantazję.
Sam mało miałem do czynienia z nartami, trochę łaziłem na śladowych, bo wolę wędrówki od wahadła na stoku
Wahadła??? Też wymyślił!
Miłośnicy nart zjazdowych czy ktoś potrafi Tetrykowi wytłumaczyć na czym ta przyjemność polega?
Z tym wahadłem skojarzył mi się kawał o pacjentce, która przyszła do doktora z problemem, że ją wszystko szybko denerwuje i niecierpliwi.
Hm…cóż ja lubię, bardzo lubię to wahadło na stoku.
Widać nie jestem aż tak niecierpliwa jak mi się zarzuca.
Dzień dobry



Wyśmienita zabawa
Też bym tak pozjeżdżała, choćby na … powiedzmy siedzeniu
Teraz sobie przypomniałam, że w poprzednich latach w Zieleńcu odbywały się zawody w zjeździe na „Byleczym”, a w tym roku?? Nie, nie było. Muszę sprawdzić.
Mistrzowski opis Ukratka i znakomite zdjęcia Sophie. Brawo dla Pani z koszyczkiem za kondycję i poczucie humoru
Bardziej na plecach niż na d… zjeżdżałam część trasy z Turbacza, podskakując na muldach. Do dziś nie wiem jaki dobry duch mnie strzegł.
Przywołuję do porządku Gienię!!

I lecę dalej, do popotem
To ja też łapię filiżankę od Gieni, kłaniam się i lecę dalej!
Jak obrazowo opisał Tetryk, zabawa była przednia dla zawodników i obserwatorów, a chwilowy kaprys pogody zaakcentował tradycję Lanego Poniedziałku.
Witam, filiżankę podstawiam !
Dzień doberek 🙂
Niezłe wielkanocne jaja! Opis przedni, a zdjęcia rewelka! Brawo Wy 🙂

Czy ktoś z Wyspiarzy był kiedyś w Muzeum Narciarstwa?
Jest podobno takie w Cieklinie w Beskidzie Niskim. Czytałam o planach takiego muzeum w Zakopanem, ale nie wiem, czy już je zrealizowano?
Zocha, Tetryk wiecie coś na ten temat?
W Cieklinie nie byłam, natomiast byłam w takim muzeum w USA. Jak kiedyś zabiorę Was w Góry Skaliste to może wtedy pokażę.
Nie byłem, ale wyobrażam sobie, co tam może być, zwłaszcza po dzisiejszym wpisie.
We Francji i Włoszech w większych i bardziej rozbudowanych stacjach kolejki linowej stoją czasem wycofane z użytku wagoniki, np. takie obłe jak z lat 50′, czasem nawet w specjalnie zaaranżowanym miejscu, z tłem z fotografiami z epoki, właśnie np. narciarzy w stosownych strojach etc.
W Kuźnicach obok dolnej stacji stoi dawny wagonik kolejki…
O, to fajnie!
W Zakopanem nie ma, jest natomiast w Wiśle niedaleko dworca. Najstarszy sprzęt pochodzi z XIX w. Biegówki, zjazdówki, akcesoria, sporo zdjęć i informacji. Ciekawostki to karple i oczywiście narty Małysza.
Proza życia
,ale obowiązki wzywają,nie czas na
. Dyżurny uśmiech i heja…
Dzień dobry, fajrant, a za chwilę przerwa, i to dłuższa, bo Junior wyciąga do kina… Ale jeszcze chwilę pozerkam, co tam na Wyspie.
No i po strajku. Jeszcze tylko jutro i d..
Nie jest źle…. nie ma argumentu, że gracie dziećmi, a nad głowami rządu wisi miecz Damoklesa -zawieszenie do września. I widowisko na Narodowym tez się nie uda…. ” bo unik zrobił byk…”.
o końca!
Myślę, że nauczyciele byli wspaniali i zachowali klasę d
To jeszcze nie koniec …

Zawieszenie było najsensowniejszym wyjściem z sytuacji. Strzelba na ścianie wisi, a jeśli wypali przed jesiennymi wyborami, tym gorzej dla obecnych władców Polski.
Sondaże wskazywały, że w społeczeństwie spadało poparcie dla nauczycieli. Wzrosło, gdy został wystosowany apel, aby odbyły się konferencje klasyfikujące maturzystów.
W większości krakowskich liceów, zanim strajk został zawieszony lokalne komitety strajkowe podjęły decyzję, aby maturzystów sklasyfikować i dopuszczać do matury.
Tak się dowiedziałam dziś pod Ratuszem na wiecu poparcia dla nauczycieli.
Oby ta strzelba odpaliła PRZED wyborami. I oby tych strzelb było więcej.
Ja wiem, że to było najrozsądniejsze wyjście, ale boję się, że do września spadnie „temperatura uczuć”.. zwłaszcza, ze dadzą nam jednorazowo po kieszeniach bez rozkładania na kilka miesięcy. Ale mimo wszystko cieszę się, że społeczeństwo dowiedziało się jak naprawdę nasza praca wygląda i że te 18 godzin pod tablicą to zaledwie czubek góry lodowej.Gdybym Wam opowiedziała jak się uczyło kiedyś, a jak dzisiaj, to włos na głowie by się Wam zjeżył. No i jeszcze jedno: wiele szkół traci dyrektorów (kadencja) i sądzę, że największe szanse mają ci co nie strajkowali..
Obecna władza pokazała gdzie ma lekarzy, rezydentów, opiekunów osób niepełnosprawnych, teraz nauczycieli.
Od suwerena zależy czy wyciągną z tego wnioski przy urnach wyborczych.
A od ich wyniku zależy kto będzie decydował kto będzie miał największe szanse na stanowisko dyrektora szkoły. I wiele, wiele innych rzeczy…
Jestem. Trzygodzinny film, nawet pełen efektów specjalnych, to trochę długo. Wyszedłem nieco oczadziały. To jeszcze dobranocka.
Panie Q czyżbyś sprzedał mi ból głowy?
Znikam więc
Och! Zdrowia i relaksu!
Zdrowia i relaksu, to stosowne na dziś życzenia
Dzień dobry



Nie mogę sobie miejsca znaleźć, taka jestem podenerwowana
Strasznie nie lubię, gdy moje dzieci latają samolotami…
A właśnie nasza córeczka leci do nas w odwiedziny z tego swojego Denver
Zrobiłam już w domu wszystko co tylko było możliwe, a i tak do przylotu zostało ponad pół godziny… jestem gotowa wsiadać w samochód i jechać… co jest zupełnie bez sensu. Gdy wyląduje, zadzwoni i dopiero wtedy możemy jechać. To przecież blisko, kilka minut jazdy…
Trudno opisać jak bardzo się cieszę z tej wizyty
Witajcie!
Kolejny dzień wczesneggo lata umożliwił wyciągnięcie sandałków. To lubię!
Zazdraszczam

U mnie po kilku ciepłych dniach, zapowiadają na weekend opady śniegu (i to ok. 12 cm)
A też chciałam wyciągać sandałki…
Dzień dobry. Tutaj też ciepło jak jasny gwint, ale nie wiem, czy zaryzykowałbym sandałki.
Dzień dobryyyyyy!
Dzień dobry, w biegu chwytam filiżankę

Jutro zapowiadają burze i ochłodzenie, więc nadrobię zaległości
Zaległości w ogródku?
A ręka jak?
W czytaniu
Ręka? A dziękuję, rozeszło się cichaczem 😉
Nie szarżuj Ogrodniczko !
Dzień dobry !
Cieplutko. Ami dobrze zareagowała na leczenie, krwinki się namnażają, więc mogę odetchnąć. Oby na dłużej 
Doskonale! Cieszę się wraz z Tobą i Ami!
Kochani
jesteście
Bośmy się dobierali jak w korcu maku Tu zadanie dla Makóweczki aby objaśniła taką procedurę i na zaś już będziemy wiedzieli czy warto siać mak
Makówka teraz pędzi, wrócę wieczorem.
Wtedy połączy swoje szare komórki zaplątane w maku blondi-różowej makówki i odpowie Wam, dlaczego warto siać mak.
Dołączę do grona zadowolonych z rozwoju sytuacji

Cieszę się z Tobą, Wiedźminko
-Wieliczka
-lody z polewą malinową na Zarabiu
-chatka w lesie.
Ptaszki śpiewają, niezapominajki kwitną…
Pozdrawiam Wyspę ze Stróży.
Las i ptaszki – chętnie, lody ? Niekoniecznie
Dobry wieczór. Fajrant i za chwilę przerwa, ale za chwilę.
Więc tak, Najjuniora poskładali, zagipsowali, ponoć dzisiaj wypuszczają. Zobaczymy, jak się sytuacja rozwinie.
Być może jutro będę musiał wybyć na resztę weekendu, jest mi to skrajnie nie na rękę, ale słowo się rzekło, więc kobyłka, tego.
Jestem z tego powodu porządnie wkurzony, czego postaram się jednak nie okazywać na Wyspie, bo nie od tego ona jest. No, może raz sobie tupnę.
O, i już.
Samo życie Kwaku
Niech się Najjunior zrasta szczęśliwie ! A złość Cię omija…
Ależ Wyspa jest również od tupania, jeśli tylko mogłoby to komuś pomóc.
niż tupać.
Mnie raczej chce się
Ja mam jakoś opory.
Łoj

Kolejny misiek
Alla! Czy mogę złapać miśka?

Bo ani lody z widokiem na Rabę, ani herbata na tarasie w chatce, ani pływanie w basenie w Myślenicach jakoś nie zaradziło na smutek duszy.
Łapię misia -dziękuję !
Czekoladki pobudzą wydzielanie serotoniny i już będę cała w serduszkach?
Przerwa w śpiewaniu 🙂 Na chwilę.
Spokojnej
I Tobie.
To i ja zmykam. Z „być może” zrobiło się „na pewno” 🙁
Będę z powrotem, ekhm, w poniedziałek? Bo w niedzielę to nie potrafię powiedzieć, o której.
Ale wrócisz i na to czekamy
Już w domu… i uderzam nosem w klawiaturę…
Już poprzednia noc byłą za krótka, a i teraz już późno. Dobrej nocy wszystkim!
Dobranoc
Dzień dobry


Znowu pół dnia spędzę w kuchni… a tak nie lubię gotować 



Jakoś dziwnie doba mi się skurczyła…
Cały dzień nie miałam czasu usiąść do kompa. A teraz padam na dziób
Jutro goście, którzy przyjdą zobaczyć się z naszą córką
Ale gościom jestem rada… sami ulubieni
Miłego sobocenia się Wam życzę
I oczywiście uciekam do łóżeczka
Baw sie dobrze mimo konieczności gotowania !
Witam i pędzę.Obowiazki obywatelskie wzywają
Witajcie!
A co mi tam, pozazdrośćcie trochę! 
Po zakupach i śniadanku… świeży chlebek, świeża wędlinka, bunc polany miodem
Bunc… kiedy ja go jadałam…
Zazdroszczę Ci Tetryku jedynie dobrego chleba.
Pierwsze śniadanie jadłam w …autobusie (w domu herbata, kanapka w garść) i biegiem na Targ Pietruszkowy. Jednak nie po pietruszkę, ale rozmawiać z suwerenem.
Ale, ale po rozmowach kupiłam i bunc w ziołach i dobrą wędlinę i różne inne smakołyki. I teraz właśnie zjadłam jako drugie śniadanie.
Jak odpocznę zabiorę się za obiad i wtedy zrobię barszcz z botwinki, którą również zakupiłam na placu.
Dzień dobry
Dzień dobry 🙂 Parę schodków wyżej wspomniałem , że dobieraliśmy się w korcu maku . Tak bowiem oceniam pierwsze spotkania na forach dyskusyjnych ONET-u czy WP . Przecież sławny dzisiaj , Matka Kurka , ze swoim sekretarzem Gryzoniem , oraz Antek Emigrant , Cypisek , Ludka , Maria z IQ -165 , Wariat ,Ela z Lublina , to była stała grupa dyskusyjna o poglądach przeciwnych do znanych awatarów z Madagaskaru .Jednym słowem znamy się już od lat i podzielamy na ogół ocenę , tego co sie wokół nas dzieje . Pozdrowionka .
Zanim będzie nowe pięterko takie zadanko z geometrii:
Narysuj okrąg i zaznacz wszystkie kąty.
Ale
ja tylko tak …
Ktoś pisał, że się uśmiał.
Jakby co to ja nie wiem co w tym śmiesznego…
Nie mogąc doczekać się Dobranocki zamiast między między ten kawał jest przed Dobranocką. W każdym razie zupełnie nie na temat.
Dzień dobry
Jak mnie coś nie trafi, to będzie święto 
W sumie to nie wiem ile napadało, bo topiło się dość szybko. Tyle, że na krzakach zostawało i co jakiś czas trzeba było iść do ogródka i zwalać z folii nagromadzony śnieg… 



A u mnie po ciepełku nowy śnieg
W ogródku pięknie kwitnące porzeczki i agrest…
Jeszcze zanim zaczęło padać, małżonek pożałował kwiatków na krzakach. Pojechał do sklepu i kupił przeźroczystą folię. Porobił takie „ochronki” dokoła każdego krzaczka. Trochę tylko mu pomogłam… czy to pomoże? Nie wiem, ale przynajmniej śnieg nie leciał bezpośrednio na kwitnące krzewy. A padało długo i momentami rzęsiście. Świata zza śniegu widać nie było
Przestało padać po 23, czyli nie tak dawno… i chyba już nie będzie…
Padam na dziób
Także udaję się na zasłużony odpoczynek
Miłej niedzieli życzę
Nie lepiej przykryć agrowłókniną niż folią, Mirelko ??
Dzień dobry, niech będzie

Lenię się dzisiaj. Nawet w piankę nie chce mi się iść, a to jest ostatni stopień lenistwa, u mnie
W piankę? Znowu czegoś nie rozumiem…
tzw. domowe SPA, jak sądzę…
Witajcie!
Zaraz i ja podstawię filiżankę!
Deszczowe witajcie!
Czy coś mi się niedowidziało, czy nie było dzisiaj Gieni?
Skoro okazało się, że Gienia mnie słucha…to zawsze to miłe, że bodaj ktoś.
Zaspałaś Makówko? Nie może być! Załapujesz się więc na drugą dzisiaj kawę, poranną serwowała Alla
Zanim Tetryk zabierze nas na tatrzańską wędrówkę – poczekajka