16 grudnia 1922 roku w warszawskiej Zachęcie został zamordowany legalnie wybrany Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Gabriel Narutowicz. Przypomnijmy sobie wiersz naszego poetyckiego patrona roku, upamiętniający tę tragedię…
Pogrzeb prezydenta Narutowicza
Krzyż mieliście na piersi, a brauning w kieszeni.
Z Bogiem byli w sojuszu, a z mordercą w pakcie,
Wy, w chichocie zastygli, bladzi, przestraszeni,
Chodźcie, głupcy, do okien – i patrzcie! i patrzcie!
Z Belwederu na Zamek, tętnicą Warszawy,
Alejami, Nowym Światem, Krakowskiem Przedmieściem,
Idzie kondukt żałobny, krepowy i krwawy:
Drugi raz Pan Prezydent jest dzisiaj na mieście.
Zimny, sztywny, zakryty chorągwią i kirem,
Jedzie Prezydent Martwy a wielki stokrotnie.
Nie odwracając oczu! Stać i patrzeć, zbiry!
Tak! Za karki was trzeba trzymać przy tym oknie!
Przez serce swe na wylot pogrzebem przeszyta,
Jak Jego pierś kulami, niech widzi stolica
Twarze wasze, zbrodniarze – i niech was przywita
Strasznym krzykiem milczenia żałobna ulica.
Julian Tuwim

Na koniec Roku Tuwimowego chciałbym przypomnieć tę niestety słabo pamiętaną rocznicę i tę pieśń, którą będziemy dziś śpiewać na krakowskich Plantach…
Przyjdę posłuchać. To będzie ważne wydarzenie, gdyż przedstawiciele różnych środowisk przemaszerują od Collegium Novum do Rynku Głównego, aby zaprotestować przeciwko rodzącemu się nacjonalizmowi i ksenofobii.
T. Nie wspomniałeś, kto skomponował muzykę do wiersza, a warto chyba wspomnieć, że Jacek Ostaszewski, jeśli się nie mylę…
Nie mylisz się 🙂 Nie wspominałem, bo przedstawiam wiersz, nie pieśń – ta ostatnia nie została jeszcze przyzwoicie nagrana…
Chodziłam do liceum Narutowicza.
Wtedy jego pomnik przed szkołą był jedynym pomnikiem Narutowicza w Łodzi, a nie wiem, czy i nie w Polsce.
Łódź, Tuwim, Narutowicz… Bardzo ładne kończenie roku. Tylko żeby jeszcze niektórym poszło ku pamięci! Bo jak widać czasy się zmieniają, a ludzie niekoniecznie.
Dobrze, Ukratku, że wspomniałeś

Jeśli mam być szczera, to nie pamiętałam daty śmierci Narutowicza.
A wiersz Tuwima na pewno warto przypomnieć, albo poznać, jak to jest w moim przypadku.
Z tego wszystkiego nawet się nie przywitałam

Dzień dobry Wyspo!!!
W takich chwilach bardzo tęsknię…

Być tam z Wami, brać udział.
Czułem twoją obecność
!
Dzień dobry po powrocie z jak zwykle udanego spotkania.
Wiersz i cały wpis w punkt, tym bardziej, że nie pada nigdzie nazwisko Herostratesa…
Ono niechaj będzie zasadnie zapomniane. Czyn musimy pamiętać!
Howgh!
Skazano go na karę śmierci i wyrok wykonano. Herostrates ? Nie… fanatyk.
Miałem niespodziewaną przerwę na niespodziewaną gościnię. A teraz przerwa spodziewana? Zaraz się przekonamy.
Za chwilę kończę przerwę i nadam dobranockę.
Gabriel Narutowicz, świetny inżynier, fachowiec, człowiek otwarty i mądry, zginął, bo wybrany głosami mniejszości – nie spodobał się ” „narodowcom”.
Tej hańby nic nie zmyło.
Cześć Jego pamięci.
I chwała tym, którzy pamiętają.
Witajcie!
Szaro, buro, ale perspektywa kilku świątecznych dni coraz bliżej!
Dzień dobry poweekendowo. Jeszcze jest szaro ale może jakieś słońce się pojawi. Zobaczymy.

Okazuje się, że dzisiaj mamy Dzień Bez Przekleństw…
….. …
Dzień dobry, na razie udaje mi się obchodzić Dzień Bez Przekleństw, ciekawe, jak długo?
Są święta, które najlepiej jest obchodzić… z daleka
Witajcie!
Dzień dobry. Fajrant. Muszę odejść od komputera, bo dzień był bardzo intensywny. Przerwa.
Nie zapowiadało się, a ostatecznie wyszedł całkiem nieprzyjemny dzień. Nie żeby jakaś burza albo tragedia, ale parę nieprzyjemnych spraw się zdarzyło, takich, co to same w sobie niby nic, ale jak się nawarstwi kilka, to robi się obrzydliwie. Idę po dobranockę.
To chociaż snów miłych 🙂
Taką mam nadzieję
Czy miś coś pomoże na te obrzydlistwa?

Już pomógł. I w ogóle samo wejście na Wyspę bardzo dobrze robi
Zanim zagrasz Quacku dobranockę, zaproszę na nowe przedświąteczne pięterko – zaraz się pojawi…
Warto było przypomnieć ten wiersz Tuwima.. Pozdrwiam Wyspiarzy 🙂
Pozdrawiam także 🙂
I jak przy takiej dobranocce wdrapywać się na kolejne piętro
? I Santana…
No nie wiem, może rano w takim razie?
Zostawiam więc…
Próbowałam się wspiąć na nowe pięterko, ale najpierw bardzo proszę o zabranie, tych mew co mi tu tupią! Z kotem poradziłam sobie już sama!
Siooo! Siooo!
[idzie ukradkiem do lodówki i przynosi kawałek kiełbasy drugiej świeżości, żeby rzucić go jak najdalej.]
O pokład pusty???
No właśnie! Grzaniec -ok.
Ale co to potem było w tych szklaneczkach?
I jeszcze to kradzione !
A było nie kraść!
Diabeł mnie podkusił (o przepraszam to była diablica z dłuuugimi nogami i krótkiej sukience).
Jestem na posterunku. Lampka za moment. Tak żywo jest na Wyspie, że przekornie pomyslałam, ze jestem trochę jak Latarnik z „Małego Księcia”….choć nie gaszę lampki, a tylko ją zapalam.