Zazwyczaj o tej porze roku czekam na mróz i niecierpliwie wypatruję komunikatów ze stoków narciarskich. Początek grudnia to, jak rodzinna tradycja nakazuje, start do nart! Nawet, jeżeli jest to jedynie sztucznie naśnieżona ośla łączka na szczyrkowskim Białym Krzyżu, naszym beskidzkim „lodowcu” – w pierwszym tygodniu grudnia spotykają się tutaj wszyscy, którzy od wiosny tęsknią za bielą w stanie zmrożonym.
Ta zima zaczyna się jednak zgoła inaczej, a to za przyczyną szalonego pomysłu przyjaciół, którzy zaproponowali, abym przyleciała pomieszkać w Andaluzji. Tak po prostu pomieszkać…
Kto mnie zna wie, że od lat zauroczona jestem Hiszpanią z jej pogodnymi i życzliwymi ludźmi. Przez lata podróżowałam po wschodzie i centrum kraju, przewędrowałam Pireneje i Picos de Europa, wreszcie przeszłam ca 1,5 tys. km szlakami północy. I wciąż odkładałam na „jakiś grudzień” wyprawę na południe kraju. Bo z zasady, będąc stworzeniem zimolubnym, skoro „w ciepłe kraje” to tylko wtedy, gdy temperatury nie powodują przejścia w stan zesmażonego skwarka, słońce raczy nienachalnie ciepłem, a bardziej pożądaną o tej porze roku witaminą D.
I zdarzyło się tak, że nastał ten grudzień – siadam w zielonym ogrodzie, spaceruję kilometrami złotych plaż Costa de la Luz (nazwa Wybrzeże Światła mówi sama za siebie), poznaję codzienność mieszkańców, a turystyczne perełki zazwyczaj pełne zgiełku są o tej porze roku senne lecz równie atrakcyjne jak latem. Wędruję wąskimi uliczkami, zaglądam w wykładane płytkami azulejos ukwiecone patia domostw i przysiadając na cafe con leche zachwycam się osławionymi pueblos blancos. Myśląc o nich przez lata nie sądziłam, że ta biel będzie równie magnetyzująca jak ukochany śnieg!
Zanim wszystkich pochłonie przedświąteczna krzątanina, zapraszam w klimaty białe, aczkolwiek nie zimowe…
Ha, to się powinno oglądać w baaardzo dużym formacie, najlepiej na całą ścianę, jak fototapeta, w ramach odtrutki na chmury wiszące zbyt nisko i siąpawicę i chłody.
A w ogóle pierwsze skojarzenie, jeszcze na miniaturkach – biel i błękit, zupełnie jak Grecja. Ale znów śródlądowość i miasta przylepione do wzgórz i architektura kościelna bardziej jak Włochy (wieża kościelna z drugiego zdjęcia na ten przykład). Tylko że na trzeci rzut oka misterność detali też jeszcze inna, pewnie swoja własna – hiszpańska (czy też andaluzyjska).
No i przy wiatraku brakuje choćby symbolicznego Don Kichota
Bo w ogóle jest idealnie.
Rocinante uniósł Don Kichota w dal… ale fototapetę mam odsuwając rano rolety 😉
A Al-Andalus to arabska nazwa półwyspu iberyjskiego, historia wyjaśnia charakter architektury, szczególnie detali.
Tak, historia tych okolic jest bogata w detale, również architektoniczne.
arabskie, mauretańskie…. tyle, że Hiszpanie nie zniszczyli tego, co zbudowali poprzednicy.W Kordobie katedrę wbudowali w wielki meczet….
Zazdroszczę ciepełka i TAKICH widoków!
W Krakowie dziś obrzydliwie zimno. Pada takie coś na pograniczu śniegu i deszczu. Tym bardziej miło było się ogrzać ciepłem Twoich zdjęć.
Też lubię jeździć na nartach. Lubię prawdziwą zimę z białym śniegiem i małym mrozem, ale nie takie coś jak dziś…
Fakt, ta biel robi wrażenie… zwłaszcza w kontraście do ciemnego błękitu nieba. A swoją drogą – co jest na ostatnim zdjęciu?
To pozostałości po pierwotnym zamku i późniejszym meczecie na których wybudowano gotycki kościół widoczny na zdjęciu trzecim od końca. Miasto zbudowane przez Fenicjan było ważną kolonią rzymską (Asido Caesarina) i ma zachowane z I w. n.e. rzymskie kanały, galerie, mieszkania i drogę, a to wszystko odkryte podczas prac archeologicznych. Późniejszy zamek, mury obronne i mauretańskie bramy miejskie dopełniają średniowiecznego uroku miejsca.
Dzięki Tobie promienie słońca przebiły się do naszych serc – zahibernowanych, czekających wiosny.. A mnie osobiście dopadło pragnienie wyjazdu. I teraz marzę o nocnych pociagach do miejsc nieznanych i otwieraniu okiennic na nowy, cudowny dzień..
Podzielam Twoje urzeczenie Hiszpanią ! Szkoda, że nie można załączyć zapachu kwiatów pomarańczy, byłby komplet z bielą, słońcem i błękitem nieba.
Na pociechę nam, zanurzonym w chłodzie później jesieni, pozostaje nasza bogata roślinność…. Hiszpanie pod tym względem mają kiepsko… a krajobrazy Kastylii są monotonne.

Szkoda, że schowana i śpiąca snem zimowym!
..ale wiosną znów się obudzi !
Zaraz, zaraz, co Wy już o wiośnie?
Jeszcze musi być trochę śniegu i prawdziwej zimy, abyśmy mogły z Zochą pojeździć na nartach!
Kto z Wyspiarzy jeszcze czeka na zimę i śnieg?
…tak tylko pytam
Dobranoc!
Oczywiście Makówko 🙂 zima być musi. Nart nie zabrałam, choć jak podglądam w Sierra Nevada już śmigają. Wrócę w styczniu, to pojeździmy do wiosny!
Narty są warte
KAŻDEGO GRZECHU…
Wiedźminko też jesteś miłośniczką nart?
Zmykam pod kocyk, dobranoc.
Witajcie!
A mnie wczoraj na głowę spadły pierwsze płaty śniegu, i na bardziej wychłodzonych miejscach (dachy, samochody) jest już biało!
Lubię, gdy pada śnieg…..u mnie jeszcze go nie było…
Dzień dobry. Zasadniczo mokro i nieprzyjemnie. Dobrze, że można jeszcze na chwilę przenieść się do Andaluzji.
Dzień dobry, dzisiaj zasadniczo pochmurny poranek, ale temperatura +16 nastraja pozytywnie
.
Gienia śpi jeszcze? Poproszę kawę/herbatę dla wszystkich
To ja poproszę, bo za momencik praca.
Piękne światło na fotkach. Koszmar z dojazdem do pracy. Normalnie jadę około godziny. Dzisiaj godzinę czterdzieści minut – śnieg i korki na drogach…
Witajcie!
Na mnie też wczoraj padły pierwsze płatki śniegu.
Pod moim blokiem jeszcze resztki leżą…
Dzień dobry

Zdjęcia piękne, wrażenia z wyjazdu również
Jedno co mnie uderzyło w tych zdjęciach… niewielu się na nich błąka. Kilka osób w ulicznej kawiarni, ktoś na tarasie… ale ogólnie pusto. Miasto jakby wymarłe…
Może to tylko moje wrażenie, bo jak wyjdę, czy wyjadę na tutejsze ulice, to o każdej porze dnia i nocy ktoś gdzieś idzie lub jedzie. W dzień to tłumy się przewalają…
Siesta Miralko to świętość, nawet w zimie między 14-tą a 17-tą wszystko zamiera. Plączą się zauważone przez Ciebie pojedyncze egzemplarze turystyczne 😉 podobnie jak ja. Po 17-tej do późnego wieczora będzie tłoczno i gwarno.
Tak właśnie myślałam, że to sjesta

I tak myślę, że też bym wolała chodzić po mieście bez tych tłumów. Organicznie nie znoszę tłoku
A ja właśnie kończę pracę i jednak robię sobie przerwę, bo owszem, owocnie i norma wyrobiona, tylko że dość męcząco.
Dzień dobry. Internet wrócił i ja też.
Dzień dobry!
Czy będzie dobry, to się dowiem za jakieś 7 godzin…

No i co, dowiedziałaś się? Minęło już nawet 8 h.
Q. Dzięki za zainteresowanie.
Miły pan doktor nawet mnie poinformował, co widzi, bo oficjalny wynik będzie za tydzień w mojej karcie.
USG -ślinianki i węzły chłonne ok. Choć ja wiem przecież, że u mojego ojca USG ślinianek też nic nie wykazało, a jak już TK wykazał, to było za późno, ale nie będę sobie tym głowy zaprzątać.
To dobra wiadomość, a zła jest taka, że „za to” jest dużo guzków na tarczycy i cytuję „należałoby się tym zainteresować”.
„Póki co ” mam trochę spokój i temat odpuszczam. Tarczycą nie będę sobie psuć humoru, bo i tak wiem, że w „tym temacie” u mnie nic się nie da zrobić.
Ale miło, że zapytałeś.
Jeżeli dobrze się czujesz i w miarę kontrolujesz to, co się dzieje…
Kontroluję tyle, jak dalece się da, a potem wyrzucam z myślenia, no staram się nie myśleć o czymś, na co nie mam wpływu. Staram się.
I do tego potrzebne mi są moje imprezki.

Np. jak Mikołaj w dolinie Będkowskiej w ostatnią niedzielę.
Hm …opowiedzieć Wam jak było? Bo jakoś nie było okazji.
A fajnie było i mam nawet jakieś zdjęcia.
A pewnie!
Dzień dobry. Ufff, zabiegany tak jestem, że nie ma czasu nawet zajrzeć na Madagaskar.
Znam ten ból, na szczęście różnica jest taka, że nie muszę dojeżdżać do pracy – i dzięki temu mam trochę więcej czasu.
Witajcie!
Koniec świata! Nie dość, że zaspałem, to jeszcze przyszedłszy do pracy w ostatniej chwili zastałem sajgon po awarii zasilania w nocy.
Na szczęście wkrótce do domu!
Seria awarii-Mistrz Q, MistrzT., Bożenka wykopki, a ja z Przychodni pozdrawiam zaskoczona brakiem ogromnej kolejki. Takie cuda się przecież nie zdarzają!
mogę usunąć komentarz ?czy lepiej zostawić?Ja, odpukać, już po awarii. Zdarza się, czasem raz na miesiąc, czasem raz na dwa miesiące, że gdzieś na linii coś się wiesza. Restartuję system, router, czasem nawet switch na cały dom (taka skrzyneczka na strychu, z wyprowadzonym na zewnątrz przyciskiem do resetowania), ale czasem nawet to nic nie daje, wtedy mogę tylko zadzwonić do sąsiada z naprzeciwka, który zarządza tą siecią, a jak się nie dodzwonię, to pozostaje zaanonsować, że awaria, i zaczekać, aż minie.
I ja wróciłam. Rano wybyłam poznawać Kadyks, najstarsze miasto tej części Europy – założony przez Fenicjan i port, z którego wyruszał Kolumb na swoją drugą wyprawę do Ameryki.
I znów spokojnie bez tłumów -zima to bardzo dobra pora na smakowanie miejsc bez pośpiechu.
no tak.jakżebym mogła nie trafić z osobą.Nagłówek mówi sam za siebie ;)))
No wiesz
tam u nas też białe, jak wróble donoszą… tylko trochę inaczej!
Dobry wieczór. Ja właśnie skończyłem, ale zanim przerwa, to jeszcze potuptam po szczebelkach.
Wieczór osiągnięć! Patrzałek brawurowo gra na gitarze, Makówka już się okrywa kordełką, a ja tylko cichutko mówię: Dobranoc!
Spokojnej!
Otóż Makówka do tej pory nie miała czasu pościelić sobie łóżka, bo albo gada przez telefon, albo poprzez Messengera.
Stale ktoś mnie zagaduje, ja tylko odpowiadam, ale hm …nie powiem, że tego nie lubię, bo i tak nikt mi nie uwierzy.
A ja zapraszam jutro na „Fitmaniaczki” piętro wyżej. Mogę? Nie wejdę nikomu w paradę?
Już byłam i nawet wlepiłam swoje „makówkowe trzy grosze”.
