« Wspomnienia lata Świat jest mały! »

Weekend w chatce 12-14 październik 2018

 

Fotografia Przyrodnicza Dziki Świat to miejsce skąd pobrałam zdjęcie myszek na makówce. Pozostałe zdjęcia są już moje.

To co miałam napisać w komentarzu po powrocie do domu postanowiłam zrobić na nowym pięterku.

Zanosił się piękny , wręcz letni weekend., więc „po pracy” w piątek jedziemy do chatki zrobić małą imprezkę.

Syn we wtorek przyleciał z Nesseberu i w środę na dalszy ciąg urlopu pojechał w Bieszczady.
Mama Makówka znalazła sobie więc inne towarzystwo i skorzystała z „wolnej chaty”.
Miło było -gwiazdy świeciły, w kozie ogień buchał , nocne rodaków rozmowy przy winku -każdy chyba zna te klimaty?

Rano śniadanie w miłym towarzystwie. I po śniadaniu miałam wracać do domu, gdyż towarzystwo miało jakieś tam różne obowiązki itp jak to z ludźmi pracującymi bywa.
Makówka emerytka zjadła śniadanie, na niebo spojrzała i zaczęła rozmawiać sama ze sobą:

Może by tak zostać? Zanosi się piękny dzień…
A co będziesz jadła na obiad? Będzie ci się chciało biegać na dół do sklepu i wynosić na górę jakieś zakupy?
_Eee do sklepu nie, ale coś tam „się wymyśli”
Będziesz się nudzić sama
Oj, oj tam -będę czytać książkę i sobie BEZCZYNNIE POLENIUCHUJĘ.

Towarzystwo pojechało, ja zostałam. Z herbatą i książka wyszłam na taras i zobaczyłam sąsiada „przez płot” .
Co robi samotna kobieta gdy widzi sąsiada „przez płot”?
Woła „Hej , hej cześć! Dzień dobry! Zapraszam na kawę.!”.

Nie wyobrażajcie sobie bynajmniej spokojnej rozmowy „przy kawie i ciasteczkach” gdyż w ślad za sąsiadem po chwili rozlega się „dziadziu! dziadziu ” i przybiegają wnuki – dwie dziewczynki w wieku 9 i 5 lat oraz ich bardzo ruchliwy dwuletni braciszek.Ciasteczka zostały błyskawicznie pochłonięte.

Dzieci wypatrzyły grzyby w ogrodzie. Hurra -jestem uratowana -zrobię sobie maślaki na obiad! Polazłam więc „pożyczyć cebulę”do grzybów.

„Dziadziu” tzn sąsiad poczęstował piwem, a „babcia” jak zobaczyła, że dzieci wszystkie równo obsiadły nową ciocię szybko wykalkulowała , że gdy ciocia zostanie na obiedzie z dziećmi będzie wtedy spokój no bo „ciocia ” zabawi towarzystwo. Wszyscy zadowoleni -dziadkowie, dzieci i ja , bo dostałam obiad ,piwo i trzy żywe przytulanki(ciocia lubi się przytulać! -skąd dziecko to wie?)
Sielanka.

Wieczorem idziemy z „babcią” do sklepu. Samej by mi się nie chciało drałować pod górę, ale w towarzystwie to zupełnie co innego.
Wracam do chatki z zakupami, godzina 20, całkiem ciemno. Otwieram drzwi , zapalam światło -błysk i ogarniają mnie zupełne ciemności. Jeśli to jakaś większa awaria to czeka mnie samotna noc w ciemnej , zimnej chatce (albo palenie całą noc w kozie, ale i tak tyle drzewa porąbanego nie było) , bez ciepłej wody w kranie i bez możliwości zrobienia sobie nawet herbaty, bo w chatce gazu nie ma. Okazała się tylko spalona żarówka.

W tzw „międzyczasie ” syn zatelefonował, że wrócił do domu i przyjedzie dziś no żeby mamę w nocy wilki nie zjadły.

Przyjechał około 22.30. Sąsiadka wnuki położyła spać, kielicha (chyba?)strzeliła i nagle pomyślała , ze coś się musiało stać skoro on tak w nocy przyjechał.

I o północy lekko chwiejnym krokiem przyszła dobijać się do chatki. Moje dziecko miało oczy jak dwa talerzyki jak ją zobaczyło. A jak już sąsiadka wylewnie rzucała się na szyję na przemian mnie i jemu , rozsiadła się i ani myślała wyjść to….

W końcu udało mi się ją przekonać, że dziadek sam sobie nie poradzi z tą radosną trójeczką wnuków i będzie musiała od rana być na chodzie.

Jak poszła mój syn filozoficznie westchnął , że ta integracja ma swoje złe strony czasami. To i podzieliłam się na Wyspie owym spostrzeżeniem.

Niedzielny ranek zaczął się słonecznie. Wnuki sąsiadów zjawiły się jak tylko zobaczyły otwarte drzwi od chatki.A ja w sobotę rano martwiłam się , że będę się nudzić!

Potem w trakcie duszenia grzybków nagle „ukradli prąd”. Nie ma i już! Najstarsza dziewczynka towarzysząca mi w kuchni od razu pocieszyła”ciocia przyjdziesz gotować do nas”.
Jednak sąsiadom też „ukradli prąd’. Przez chwilę zupełnie nielogicznie próbowałam powiązać awarię z soboty z tą z niedzieli….

Dzieci poszły do siebie, gotować i tak się nie da to ja sobie usiądę. Ufff

Prąd już „oddali” , więc ja znów te maślaki. Wtedy telefon „ja w sprawie OKW….”, uzgadniamy sprawy „wagi państwowej” a tu z tyłu syn mi syczy „grzyby się spalą, dolać wody , czy tylko zamieszać?” a z przodu sąsiadka radośnie zbliża się z całą trójeczką.
„Wie pan co to ja do pana oddzwonię później”

Natomiast jak pisałam, że „skutki integracji” atakują mnie w różnej konfiguracji miałam na myśli fakt, ze przyjechał ojciec dzieci .
A że nigdy u nas nie był to i wypadało oprowadzić, pogadać itd.
Zamieszanie było równo , o czytaniu mowy nie było, o nudzie tym bardziej.I tak minął weekend. Przynajmniej się coś działo!

A jak wracaliśmy do domu mój syn  wymyślił, że dzień trzeba zakończyć spacerem po ciemku wzdłuż rzeki.Bo …mało ruchu było!

A grabienie liści? A bieganie za dziećmi?

Jak ja to miałam wytłumaczyć w komentarzach i to jeszcze pisząc z komórki?

Na koniec zdjęcie domu sąsiadów.To jest porządny dom, nie tak jak moja „chatka”, ale i tak lubię moją prymitywną i niedoinwestowaną chatynkę.

Skoro Tetryk dał zdjęcie z jednego i drugiego okna  to ja też .

To  widok (w niedzielę)z jednej strony mojej chatki

A to z drugiej czyli tak jest „za chatką”

A tu wieczorne palenie liści. Makówka grabiła, syn z dziećmi palił.

140 komentarzy

  1. Makówka pisze:

    Na poniedziałkowe Dzień dobry! zapraszam na nowe pięterko.

  2. Jo. pisze:

    Dzień dobry.
    Ach! I och! Wspaniale masz w chatce! Pominę integrację, bo co kto lubi.
    Taka chatka to moje marzenie od lat. Z dwudziestu będzie. Właściwie nieustająca konieczność życiowa, tylko reszta świata uważa ją za niepotrzebną fanaberię, bo przecież i bez niej jakoś dam radę.

    • Makówka pisze:

      Jo.

      Czy mi się wydawało, że mieszkasz we własnym domu, nie bloku (taki opis kupowania drzwi mi się przypomniał).

      To po co mieć dwa domy? Tak tylko pytam, bo wiem przecież, że na brak zajęć to Ty narzekać nie możesz

      • Jo. pisze:

        Mieszkam w kompaktowym szeregowcu, na osiedlu 50 podobnych kompaktowych szeregowców. I tak jestem do przodu, bo mój dom jest ostatni w szeregu, więc mam ogródek z trzech stron. Z tym, że ogródek ma przepisowe cztery metry od ściany budynku do siatki.

        Ten dom uratował nam życie cztery lata temu, bo inaczej byłaby tragedia. ALE: na moim osiedlu mieszka z czterdzieści rodzin z dziećmi w wieku przedszkolno-podstawówkowym. Dzieci puszczanych samopas, bo przecież osiedle zamknięte, więc nie trzeba pilnować. Dzieci te drą się ile Bozia dała, pod oknami, na uliczce. Uliczka zabudowana dwoma ciągami domów jest jak wąwóz, niesie się każdy najmniejszy dźwięk. Słychać, jak sąsiedzi w domach rozmawiają przy otwartych oknach, więc powiedzmy akustyka bardziej taka blokowa. No i od 4 lat mam nieustająco budowę za siatką. Najpierw drugi etap osiedla, teraz południowa obwodnica Warszawy. Więc o ciszę i spokój u mnie trudno. I dlatego potrzebuję MAŁEGO domeczku z WIELKIM ogrodem. Ze względu na moich chłopców i konieczność życia w wielkim mieście, nie mogę mieć tego domu w Warszawie, bo mnie nie stać. Więc chciałabym mieć taki na wsi, w charakterze letniska, detoksu, wyciszenia, odreagowania i tak dalej.

        • Jo. pisze:

          Jezu, ale nabredziłam. Chodzi mi o to, że nie stać mnie na wolnostojący dom z ogrodem w Warszawie, a na wieś się nie wyprowadzę, bo mąż-jedyny-żywiciel-rodziny ma tu pracę, a moi synowie cudem znaleźli jeszcze szkoły. A póki oni mają jakąkolwiek opcję edukacyjną, nie ma mowy o ruszeniu się z Warszawy, ani nawet pod Warszawę, bo już teraz dojazdy do szkół są skomplikowane.

          Zatem pozostaje mi chatka na wakacje i weekendy, żeby towarzystwo wygonić na dwór i oderwać od kompów i telewizorów. Tu nie mam za bardzo gdzie ich wyciągnąć – potrzebuję wybiegu, wyszalni, czy jakoś podobnie.

          • Makówka pisze:

            Jo.

            Teraz rozumiem. Ale nawet taka skromna bardzo prymitywna chatka jak moja wymaga czasu, którego Ty nie masz w nadmiarze. Choć (jak pisałaś) Ty i tak swoją pracę bierzesz ze sobą.

            • Jo. pisze:

              Wiem. Natomiast nie bardzo widzę alternatywę. My naprawdę większość życia spędzamy dosłownie w domu. Moi synowie nie mają (oprócz szkoły, tenisa i wspólnych wyjść) żadnego życia pozadomowego. Zwłaszcza Kuba. Można powiedzieć, że ja podobnie, chociaż mnie ratują znajomości internetowe, ale trudno dajmy na to robienie zakupów traktować jako „wychodzenie z domu”. Rzeczywistość jest taka, że albo siedzę z nimi w domu, albo z nimi wychodzę. Od 21 lat. Ja nie mam urlopu. Nawet wolnych weekendów. Zatem własne letnisko jest pewnego rodzaju kompromisem, bo pozwoli mi złapać oddech, mimo przebywania na nim z chłopakami.

              • Makówka pisze:

                Jo.

                Racja. To byłoby miejsce w którym również chłopaki czuliby się bezpiecznie i komfortowo.Tak sobie wyobrażam po laicku.

                • Jo. pisze:

                  Bardzo dobrze sobie wyobrażasz Happy

                  12 lat temu mój ojciec kupił sobie letnisko na wsi. Znaczy takie zapuszczone gospodarstwo, namiętnie nazywane Siedliskiem. I ja WIEM, że to jest dokładnie to, czego potrzebujemy. Bo moi synowie uwielbiają tam jeździć i doskonale tam odpoczywają. Ja też. O ile nie powierzam opieki nad Kubą mojemu ojcu, choćby na chwilę, bo to się kończy atrakcjami. Ale wiem, przez 12 lat sprawdziłam, że opcja: ogrodzone podwórko, huśtawki, hamak, leżaki, trawka, cień i święty spokój, wszystkim nam służą. O ile… No wiecie co.

                  Uprzedzę następne pytanie: nie, nie możemy korzystać z letniska mojego ojca.

  3. Zoe pisze:

    Dzień dobry poniedziałkowo. Dzięki pięknej jesieni możemy się relaksować jak powyżej. Oby jak najdłużej… Happy

  4. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Chatka prima sort! W jakiej to – mniej więcej – okolicy? Czy może Beskidy?

    Integracja jest, hm, kosztem posiadania sąsiadów, którzy skądinąd się przydają (cebula i inne takie).

    A mnie się dzisiaj śniło, że kładłem się spać i spałem. Incepcja, czy cuś?

    • Makówka pisze:

      Q.

      No przecież gdzież Makówka (pseudo szkolne pochodzi od nazwiska panieńskiego) może mieć chatkę jak nie w Beskidzie MAKOWSKIM ?

  5. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Komentowałem poniżej, ale przywitać się wolę już tutaj. Piękny weekend i piękna chatka w pięknej, jak widać, okolicy!
    Dzieci znakomicie wyczuwają, do której cioci miło się przytulać, a która jest kolczasta Overjoy

    • Makówka pisze:

      Dzieci szybko postawiły diagnozę „ciocia się lubi przytulać”.Ja do nich, oni do mnie…bo przytulanie to najlepsze lekarstwo na stres i depresyjne smutki. I jeszcze śmiech, uśmiech- ja uśmiecham się do ciebie, a ty do mnie -to działa w obie strony!

  6. Makówka pisze:

    Bry…Wyspo!

  7. Zoe pisze:

    …ale się ciągnie ten tydzień…

    • Makówka pisze:

      Zoe!

      Jeszcze tydzień się dobrze nie zaczął i już się ciągnie? Nie martw się ani się obejrzysz a będzie piątunio, piąteczek i weekend…

  8. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Fajna ta chatka, a sąsiedzi… wbrew pozorom też fajni. Może to, że sąsiadka przyleciała do Was tak późno nie było aż tak miłe, ale z drugiej strony… w dzisiejszych czasach, sąsiedzi nie interesują się aż tak bardzo co się u innych dzieje. Gdyby coś Ci się stało, to nawet taka z „zachwianą równowagą” mogła się przydać Wink Dobrze, że się interesuje…

    • Makówka pisze:

      Ależ oczywiście Miralko!

      Też tak do tego podchodzę. Ta pani co przyleciała w nocy nie mieszka tam, bo to była druga babcia dzieci,która była w zastępstwie właścicielki domu, która jest po operacji endoprotezy.
      Ja z nią pierwszy raz rozmawiałam w sobotę, nie znałyśmy się wcześniej.Integracja nastąpiła więc w ciągu paru godzin -obie turystki.

      • miral59 pisze:

        Makóweczko! Chyba każda integracja przy alkoholu następuje dużo szybciej Wink Jakoś to jest łatwiejsze…
        Według niektórych, każda znajomość ma nie tylko długość (mierzoną w dniach, miesiącach, latach), ale i głębię. Czasami, gdy poznajemy kogoś, już po kilku minutach, mamy wrażenie, że znamy się wieki Pleasure Następuje porozumienie dusz, bez naszego udziału… nie ma to absolutnie nic wspólnego z logiką, rozwagą, czy namysłem Pleasure
        Też tak masz?

  9. Jo. pisze:

    Ej no, gdzie wszystkich wywiało? Czy to tylko u mnie internet nie działa?
    Już więcej nie będę truć o domu na wsi, obiecuję, tylko wróćcie!!

  10. Jo. pisze:

    No trudno. To dobranoc.

  11. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Tydzień przed wysłaniem książki do drukarni klientowi się przypomniało, że przecież jeszcze musi być tu indeks! (w ŻADNEJ książce dotąd nie robiłem indeksu!)

    Więc na teraz fajrant i przerwa, ale niewykluczone, że jeszcze wieczorem będę pracował.

  12. makowka 9 pisze:

    Jo.
    jadę do domu,zaraz będę

  13. Tetryk56 pisze:

    Ja też właśnie wróciłem do domu, dostałem przydział Komisji Wyborczej do obserwacji i udaję się na kolację…

    • Quackie pisze:

      Smacznego!

    • Makówka pisze:

      Tetryku!

      Ja dziś nie dostawałam przydziału jako obserwator, bo już go miałam, ale „za to” byłam na bardzo ciekawym wykładzie prof. dr hab. Janusza Majcherka pt”Czy jest możliwa demokracja nieliberalna?”. Po wykładzie była dyskusja w kameralnym gronie.

      I też właśnie zrobiłam sobie kolację.Ale zwykłe kanapki, nic wyszukanego.

      A Jo. nie doczekała się na nas i poszła spać?

      • Quackie pisze:

        I co, jakie wnioski – jest możliwa? A jeżeli tak, to jaka – socjal(istycz)na? Bo przecież nie autorytarna?

        Mój śp. dyrektor w liceum mawiał był: „W tej szkole panuje demokracja” tu robił pauzę i dodawał: „w granicach mojej autokracji”.

        De mortuis nil nisi bene, więc na tym chyba zakończę.

  14. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Szarugi gdy przyjdą, to przynajmniej częściowo przepłuczą powietrze…

  15. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Niby spałem tyle, co zwykle, a jednak się nie wyspałem. A teraz w dodatku jeszcze się muszę obudzić.

    Idę po kawę.

  16. Zoe pisze:

    Czołem Wyspa i rozbitkowie Happy

  17. Makówka pisze:

    Witam Wyspiarzy!

    Słonecznie, jeszcze słonecznie.
    Jeszcze, bo zaczynają się zbierać chmurki delikatne, ale jednak.

  18. Zocha pisze:

    Słonecznie kolorowe dzień dobry expresso

  19. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Ma być słonecznie, chociaż już chłodno Pleasure Mnie to „chłodno” nie przeszkadza. Najważniejsze, że będzie słońce Delighted
    Miłego dnia życzę Delighted

  20. Quackie pisze:

    Fajrant, po półtorej dniu pracy wciśniętym do jednego. I sami-wiecie-co. Znaczy przerwa…

  21. Jo. pisze:

    Ja to się chyba już udam na spoczynek. Dobranoc.

  22. makowka 9 pisze:

    A ja dziś leciałam na wyspę.Nie Waszą,ale taką u mnie lokalną.Zaczynam wracać do domu…może jakieś zdjęcie Wam pokażę jeszcze dziś?

    • Tetryk56 pisze:

      Zaczynam być coraz bardziej ciekaw twojej okolicy… Wink

      • Makówka pisze:

        Tetryku chwila cierpliwości i zaspokoję Twoją ciekawość.

        Dziś spotkałam się z towarzystwem z którym pływałam w „wodach otwartych” w lecie. Poszliśmy nie pływać, ale szukać jesieni.Nie tam gdzie pływaliśmy w lecie, lecz nad inną „wodę otwartą” na środku której jest mała wyspa.
        To w innej części miasta, nie moja okolica. Zaraz, zaraz jakieś zdjęcie wybiorę…

    • Quackie pisze:

      Czym leciałaś?

      • Makówka pisze:

        Q!

        Jednym z moich pseudonimów była kiedyś „czarownica”, więc NA MIOTLE oczywiście kolego!

        • Quackie pisze:

          No i to ja rozumiem!

          Nb. z powodów zawodowych wróciłem ostatnio do „Mistrza i Małgorzaty”, dokładnie do opisu odmłodzenia Małgorzaty magicznym kremem i lotu na miotle.

          Przypadek?

          • Makówka pisze:

            Jedna z moich najbardziej ulubionych książek. Ale też bardzo podobał mi się serial zrobiony w Rosji. Grali tam zupełnie nam nie znani aktorzy , którzy w moich oczach doskonale oddawali ducha powieści

  23. Jo. pisze:

    Dzień dobry. Chociaż dla mnie to głęboka noc. Dziecko pojechało, więc do jego powrotu mam gwarantowany problem z żołądkiem i mogę zapomnieć o spaniu. To chyba Gienię zawezwę.
    Koffie

  24. Zoe pisze:

    Dzień się zaczął od tęczy. Dzień dobry.

  25. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Nic szczególnego się nie dzieje, co w sumie może i nienajgorzej.

    Natomiast właśnie się dowiedziałem, że bladym świtem w sobotę wybywam. I wracam w niedzielę wczesnym popołudniem.

  26. Jo. pisze:

    U mnie za oknem robota wre. Chyba z dwa walce, ciężarówka i takie coś do wiercenia w pełnej akcji.

  27. Makówka pisze:

    Witam Wszystkich!

    Znowu jakieś problemy miałam ze spaniem. To latanie mi zaszkodziło?
    Ale za oknem -niebieskie niebo , a słońce zawsze pobudza do działania mimo niewyspania.

  28. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Gdy jechałem do pracy, podziwiałem piękną poranną zorzę. Na warstwie niskich, jeszcze z wierzchu nieoświetlonych chmurek od spodu kładło się złotem słońce, tryskając gejzerem światła gdzieś od strony Huty.
    Niestety, trudno zrobić dobre zdjęcie z jadącego przez miasto autobusu…

  29. Jo. pisze:

    Szanowni Państwo, pierwszy raz w życiu nie musimy się odwoływać od orzeczenia o niepełnosprawności mojego starszego syna.

    Jestem w szoku i trochę to może potrwać, więc proponuję od razu rozpocząć odpowiednie toasty.

    Cheers

    • miral59 pisze:

      Gratulacje!!! Congratulations
      Choć raz nie będziecie musieli się odwoływać i tracić nerwy czekając na sprawę i jej wyniki Happy
      Do toastu się dołączę Cheers
      Chociaż u mnie rano i zaraz lecę do pracy…

    • Tetryk56 pisze:

      Hurraaaa!!! Fala

    • Jo. pisze:

      Dziękuję, dziękuję, dziękuję.

      Natychmiast pognałam do ratusza złożyć wniosek o zasiłek dla matki autysty, a potem ugotowałam sobie (w nagrodę) zalewajkę.

      Teraz czas na chwilę oddechu. I prosecco, rzecz jasna.

  30. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin

  31. Tetryk56 pisze:

    Zapraszam na nieoczekiwane pięterko…

Skomentuj Makówka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)