Od naszego ostatniego pobytu w tym parku minął zaledwie tydzień, ale oczywiście musieliśmy tam znowu być. Okres przelotów się jeszcze nie skończył…
A zaczęło się normalnie…
Ale tym razem przebojem okazały się nie tak rzadko spotykane ptaszki, młode bernikle kanadyjskie. Te puchowe żółte kulki mają w sobie coś pociągającego…
Mimo drobnych protestów męża, zajechałam też na Marinę. Ostatecznie wiadomo kto siedzi za kierownicą…
Nawet nie wiedzieliśmy, że późną wiosną otwierają bramę i można pojechać dalej. Dojechaliśmy na brzeg Lake Michigan, do miejsca, w którym jeszcze nie byliśmy. Po drodze mijaliśmy parkingi przeznaczone dla właścicieli łodzi „parkujących” w Marinie. Widzieliśmy też „zaparkowane” łodzie. Nie znam się na tym. W większości były to chyba wielkie motorówki z kabinami pod pokładem, ale były też ogromne jachty z imponującymi masztami, wysoko królującymi nad Mariną. Nasz Ukratek mógłby je ocenić, bo zna się na tym. Ja potrafię odróżnić kajak od jachtu i uważam to za sukces!!! Wydaje mi się, że niemal wszystkie łodzie to jednostki dalekomorskie. Takie, które z powodzeniem mogą pływać po morzach i oceanach. W sumie Lake Michigan do malutkich nie należy… prawie jak morze…
Nie wiem kiedy znowu wybierzemy się do Zion. Maj już po połowie, więc okres przelotów się skończył… Najprawdopodobniej wrócimy tam jesienią, na kolejne przeloty… tym razem na południe…
Zapraszam na dalszą część opowieści z Zion. Początkowo była to jedna opowieść, ale że za długa mi wyszła, to są dwie
W końcu pokażę te obiecane żółte, puchowe kulki…
Dzień dobry. Piękna pogoda i piękne zdjęcia.
Wilgowron – niesamowite barwy. Sikora wyglądająca z pnia – ta fotka nadaje się do programów edukacyjnych BBC. Ostatnie zdjęcie z pierwszej grupy – bernikla wyglądająca jak startujący samolot też jest ekstra.
Dzięki, Zoe.


Wilgowrony, jeśli są dobrze oświetlone, mienią się niesamowicie. Ich pióra mają metaliczny poblask. Ciemnoniebieska głowa jest chyba najlepiej widoczna. A koloru skrzydeł i pleców, trudno mi określić. Coś w rodzaju opalizującego brązu z fioletem…
Mieszkanko sikory już drugi raz udało nam się znaleźć. Za pierwszym razem (w ubiegłym roku) było też przy ścieżce, ale znacznie dalej. Też taka malutka dziurka w drzewie, że nawet nie przyszłoby do głowy, że tam może się jakiś ptaszek zmieścić, ale sikory lubią takie malutkie dziuple
Och. W porannym zamotaniu nie zauważyłem nowego pięterka. Dzień dobry i tutaj.
Witajcie!
Dobrze, że podzieliłaś – wątek jest lżejszy i łatwiej się otwiera 🙂
Nazwy ptaków bywają zaskakujące. Głowienka preriowa – skąd ta nazwa dla ptaka wodnego?
Zastanawia mnie, skąd dominacja żółtego u pisklaków wielu gatunków – kurczęta i inny drób hodowlany, ale też gatunki dzikie.
Nie będę pisał, że zdjęcia piękne – musiałbym to powtórzyć kilkadziesiąt razy, a przecież wszyscy to widzimy!
Witaj



Tak właśnie sobie pomyślałam, że będzie łatwiej przeglądać, jeśli będzie to krótsze. A i strona nie wypełni się tak szybko…
Na nazwy ptaków już wcześniej zwróciłam uwagę. Czasami są nie tylko zaskakujące, ale wręcz niepasujące do ptaka, ani do niczego
Też się zastanawiałam, skąd ten żółty kolorek u tak wielu pisklaków. Nie są to przecież barwy ochronne, bo takiego żółciutkiego, to w trawie widać z daleka. Na pewno ma to związek z chemiczną budową puchu. Ale nie mam pojęcia dlaczego…
Otóż zdjęcie spizeli ze spiralną gałązką wygląda tak, jakby się przymierzała do użycia korkociągu, tylko butelki nie widać. Kolory tych wszystkich ptaków też obłędne, i żółcie, i opalizująca czerń (granat?) wilgowrona.
Natomiast zdjęcia bernikli na wprost, w locie, a także na końcu – rybitwy mogłyby służyć jako wzór dla naukowców od aerodynamiki, opracowujących różne modele latających maszyn.
A, i jeszcze jedno – jeżeli tego nie zrobiliście dotąd, zwróćcie uwagę na różne kolory nieba i wody na różnych zdjęciach. Niby to tło, ale zwłaszcza na miniaturkach widać, jak się to wszystko od siebie różni. Woda w Wielkich Jeziorach wygląda jak morska, w sensie że zielonkawa, ale np. na zdjęciach z małymi berniklami ma kolor zupełnie jak niebo z innych zdjęć.
Co do samych bernikli, widziałem ostatnio na FB film, na którym dwaj uchachani młodzi ludzie znajdują takiego właśnie pisklaka, żółtą puchatą kulkę, na ulicach miasta, i prowadzą go z powrotem do rodziny! (szkoda, że nie mogę tego znaleźć na YouTube, bo bym wrzucił).
Muszę przyznać, że korkociąg jakoś nie przyszedł mi do głowy… w mojej świadomości to czep od winogrona i nawet się nie zastanawiałam… a porównanie nie przyszło mi do głowy

Lake Michigan, czasami wydaje się niebieściutkie, czasami zielonkawe, a przy wielkiej fali bure. To ostatnie jest normalne, bo wielkie fale porywają piasek z dna i dlatego ich kolor się zmienia. Tak chyba ma każda wielka woda…
Naukowcy od aerodynamiki już dawno korzystają z ptasich doświadczeń i budują samoloty i inne obiekty latające na ich wzór
Kolory wody są różne i zauważyłam to już bardzo dawno. Zależnie gdzie i jak jest głęboka, a także od kąta padania promieni słonecznych, zmienia swoją barwę. To znaczy chyba pozornie… a może i nie?
Co do filmików… nie tak dawno oglądałam kaczki w wielkim mieście. Zapaliło się czerwone światło na przejściu i cała grupka się zatrzymała (o ile mnie pamięć nie myli, były trzy parki, czyli sześć sztuk). Ruszyły dopiero gdy światło zmieniło się na zielone. Fajnie to wyglądało
Dzień dobry


Cieszy mnie, że moja opowiastka się Wam podobała
Świat jest piękny!!! Pierzaste też. I to niezależnie od kontynentu
Helooooł!!! Jest tu kto???
Ja Brzoza, ja Brzoza! Odbiór…
Ja Wisła, ja Wisła, Brzoza – co u ciebie?
Cholera, ja nie wiem czy z tą brzozą to dobrze…
Ryzykownie 😉
Skojarzenia to przekleństwo…
Ano właśnie.
Bez odbioru.
Uf, chwila luzu od rana, oby do przyszłej środy! Frunę oglądać fruwacze
Fotopoezja! Spizela drzewna i pasówka śpiewna …
Wszystkie ciekawe, a przelot bernikli – bomba!
Dzięki
Bromba sie kłania ?
Kochani, bardzo nieciekawy dzień się porobił i wcale nie chodzi o pogodę. Trudno i darmo, jeszcze porobię, do fajrantu jeszcze daleko, ale na dobranoc oczywiście przylecę.
Śliczne żólciutkie, jak miło, że pamiętałaś !
Staram się dotrzymywać obietnic

Jakie słoneczko???? Gdzie??? Na południu Polski nie widać żadnego słoneczka. Lekko kropi teraz. Dzień dobry.
U nas tak pokropiło lekko po południu.
Dzień dobry, oby lepszy od wczorajszego. Dzisiaj lampa i lekki wiaterek.
Witajcie!
Może i kropi, za to jest ciepło. Całkiem miły dzień, jak dotąd.
Dzień dobry na moim południu nie kropi i jest niebiesko, zobaczymy czy na długo.
i do pracy…
Natomiast od 7. w akcji kosiarze, zapewnili warczącą pobudkę. Kawusia
Jak to było w tym memie (oczywiście jak trzeba, to się nie chce znaleźć): „Od rana uwertura na siedem kos spalinowych i śmieciarkę.”
Dzień dobry. Jednym z wielkich plusów przeprowadzki było u mnie wykoszenie kosiarzy. Bo na Kabatach grasowały całe ich stada od bladego świtu.
Tutaj, owszem, budują mi POW, ale kosiarza o świcie nie uświadczysz.
Kawy komuś? Bo ja to herbatę.

Pytanie mam takie: jak nie zarżnąć baterii w nowym laptopie? Jest jakiś sposób, żeby pożyła trochę dłużej? bo w starym wytrzymuje mi 5 (słownie PIĘĆ) minut i nie wiem, czy z normalnego zużycia, czy się przyczyniłam?
Podobno w laptopach podłączonych cały czas do sieci szybciej pada bateria. Czyli lepiej jest, żeby ładować na maksa, potem odłączać i pracować na baterii do prawie samego jej końca. Nie jestem tego pewien ale chyba tak jest. Może się ktoś jeszcze wypowie (zapewne w wolnej chwili).
Dzięki.
Owszem, taka zasada była dość powszechna przy starszych technologicznie bateriach; druga szkoła twierdziła, żeby rozładowywać do 5-10% i ładować do 90-95%. Podobno nowe są na to mniej wrażliwe.
Niemniej jednak należy unikać stałego podłączenia do sieci bo to z pewnością niepotrzebnie wygrzewa baterię.
Ile lat miała bateria w starym lapku? Po kilku latach nawet najhigieniczniej używana wysiada…
Dobre pytanie. Nie pamiętam.
Mam nadzieję, że ta nowa trochę pożyje, bo laptop na kablu to jakby w połowie laptop.
Dokładnie tak robię z bateriami we wszystkich telefonach i laptopach i nie narzekam.
To i ja spróbuję.
A, jeszcze jedno: mój komputer choruje na żółtaczkę. Jest jakiś sposób, żeby mu zdjąć trochę koloru? Bo tego też nie wiem.
Ja mówiłam: umiem włączyć i wyłączyć. Oraz skorzystać z kilku programów czy aplikacji, jak to się tam nazywa… Może głupio pytam, ale nie mam kogo, bo mauż na łódkach nadal.
Tutaj nie pomogę. Zapewne zależy to od danego modelu laptopa. Ale coś tu jest podejrzane. Proponowałbym ten drobny problem zalać pewną ilością dowolnego alkoholu. Przy odpowiednim stężeniu alkoholu we krwi niedogodność znika…
Żebym się tylko nie pomyliła
Wiesz – coś w tym jest. Wprawdzie nadal wszystko zbyt żółto-zielone, ale jakos przestało mnie to irytować. Tak bardzo.
Wejdź w ustawienia, sprawdź dwie rzeczy: czy nie masz włączonego trybu nocnego, oraz czy nie włączyłaś filtru kolorów. To mogą być przyczyny przebarwień.
OK. Sprawdzę i zamelduję.
Aaa… w czym tego szukać? W tych ustawieniach? Bo tam różne takie są…
OK. Znalazłam. Tryb nocny jest wyłączony, ale tego z filtrami nigdzie nie widzę.
W Ustawieniach masz pole „Znajdź ustawienie” – wpisz tam „filtry kolorów”…
Znalazłam. I one mają być włączone czy wyłączone?
A, zrozumiałam, z trudem, ale jednak: wyłączone.
I to o to chodziło?
Znaczy żółtaczka fizjologiczna. Muszę się przyzwyczaić 🙁
Hmmm, Mistrzu T., a może jakieś ustawienia proporcji RGB wyświetlacza? Nie wiem, dlaczego miałby być ten wyświetlacz (fabrycznie?) zażółcony, ale kto wie?
Wiem, że kolega grafik w swoim wypaśnym Pececie (z Windowsem) gdzieś to ustawia, ale w lapku gdzie tego szukać…
I znowu językiem całkowicie niezrozumiałym dla prostej gospodyni domowej…
Oj no. W starych kolorowych telewizorach (np. radzieckim Rubinie) były takie przyciski do regulacji równowagi między trzema kolorami – czerwonym, zielonym i niebieskim. Nie będę pisał, dlaczego akurat tymi trzema – tak to działa i już. O ile wiem, niektóre karty graficzne mają coś podobnego, tylko inaczej to wygląda i się obsługuje z poziomu komputera. Więc może i w lapku coś takiego jest?
Chyba prędzej się przyzwyczaję niż to znajdę
Dzień z Kobry 🙂 Coś jednak złego dzieje się w przyrodzie , w tym być może również w laptopach . Zakwitły już lipy , zatem zbliża się koniec lata , które przecież jeszcze sie nie zaczęło Jest wyraznie mniej ptaków , w tym zero jaskółek i pliszek , a w Parku i w Ogrodzie na skraju Puszczy Kampinowskiej nie słychać śpiewu tych pierzastych Czy ” dobra zmiana ” mogła do tego stopnia wszystko poprzewracać , że nawet pory roku powariowały ? Oj , zanosi się na to , że w setną rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę, będziemy mieli nową rewolucję ,tylko nie wiadomo co z niej pozostanie ….
Dobra Zmiana mogła wszystko.
Chyba nie wątpisz???
Wygląda, że zmiana klimatu rzeczywiście następuje, na naszych oczach. Czy dobra, czy niedobra, to z punktu widzenia ludzi.
To że zakwitły lipy, to faktycznie szok!!!
Przecież lipiec ma nazwę od ich kwitnienia! Anomalie pogodowe zdarzają się jednak dość często… Przynajmniej raz na dekadę. I to nie tylko w Polsce. 
Przynajmniej na część z nich nie mają wpływu

Co do pierzastych… sama nie wiem. Moi znajomi z różnych „ptasich grup” pokazują tegoroczne zdjęcia i jaskółek i pliszek (oczywiście między innymi). To znaczy że są. Może akurat w tym rejonie za dużo jest „ocieplonych” budynków i jaskółki nie mają gdzie się gnieździć? Nie sądzę, że to efekt „dobrej zmiany”… za uszami mają sporo, ale nie przypisywałabym im wszystkich kataklizmów
No to dzisiaj dzień pod koniec równie trudny jak wczoraj przez cały dzień, ale dzisiaj przynajmniej było wiadomo, co się szykuje, więc mogłem się przygotować. Dlatego fajrant i przerwa.
Dzień dobry


W nocy co prawda chłodniej, ale jak łazić po chaszczach przy takim gorącu?!!! Jakoś będziemy musieli sobie radzić… 
Chociaż u mnie prawie 23…
O matko!!! Nawet nie zaczęłam się przygotowywać do wyjazdu, a ciągle zajęta jestem i nie mam czasu na nic.
Na dokładkę małżonek się martwił, że będzie zimno spać w nocy przy takich temperaturach… a tu zmiana pogody i ma być ponad 30C
Już jutro mam wolne
Ale sama nie wiem od czego zaczynać. I jeszcze mam zajechać do naszego urzędu miejskiego
Obiecuję, że postaram się nie podnosić głosu 
Nie wystawiamy śmieci co tydzień, bo nie chce się nam ciągnąć śmietnika wzdłuż całego budynku, skoro jest w nim trochę na dnie. Także wystawiamy raz na dwa (recykling), czy trzy tygodnie (śmietnik). I już drugi raz nie zabrali naszego recyklingu. To co to ma być?!!! Płacę za cotygodniowe zabieranie śmieci, wystawiam co dwa tygodnie, a oni nie zabierają. To za co w końcu płacę?!!! Żeby mój śmietnik stał na parkingu?!!! I czekał zmiłowania, że może ktoś go zabierze?
Jeśli spóźniłabym się z opłatą, to płacę karę jak za zboże (dlatego się nie spóźniam), a czy oni też będą płacić mi karę za niewywiązanie się z obowiązków? Czy mam trzymać „mordę w kuble” i cieszyć się, że w ogóle zabrali?
Wkurzyli mnie na maksa
Muszę wyluzować, bo jak taka wściekła pojadę, to tylko niepotrzebnej awantury narobię
Otóż u nas jest identycznie – urząd zbiera kasę, a śmieci odbiera firma. I też się zdarzają takie siupy jak u Was, ale na szczęście zwykle wystarczy nawet nie wizyta, tylko telefon do odnośnego wydziału urzędu miasta.
Dzieńdoberek.

Zapowiada się ładny dzień. Strasznie się będę dziś lenić.
Poproszę uniżenie taką samą kawę jak zwykle…
Dzień dobry. To ja sprawdzę dzisiaj te lipy. Czy te kwitnące lipy to lipa czy nie lipa. Mam jedną lipę w ogródku…
Moją aleję lipową prawie całą wyrżnęli, ale to, co zostało, nie kwitnie jeszcze.
Dzień dobry. Lampa. Noc taka sobie. Idę po kawę.
Witajcie!
trochę zapóźniony, ale żyję
Gienia zawsze gotowa!
Dobre południe ;)… i słoneczne! To ja poproszę Gienię o drugą kawę – może ta nie wystygnie, zanim zdążę wypić.
Jestem wykończona.

Pierwszy raz w życiu na imieninową kolację podam wino i deskę serów. Wyłącznie.
A, bo to dzisiaj jedne z twoich imienin przecież!

Udanych, spokojnych i w ogóle WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! Po prostu musi być NAJLEPSZE!
To żart taki? No wiesz, z tymi spokojnymi? Przecie moi panowie w szczytowej formie są, a i Piter z łódek wrócił!
Jednako dziękuję i wzajemnie Ci życzę, bom szczodra i lubię, jak wszyscy mają najlepiej
I ja życze Ci wszystkiego co najlepsze…. bez żartów!
Dobry wieczór. Fajrant i zdecydowanie przerwa, a co potem, to się zobaczy. I czy w ogóle coś.
Pożegnam się już. Świętowanie jednak wyczerpuje.

Wesołych Świąt!
Znaczy… na zdrowie!
Dobranoc. Spróbuję dziś wcześniej zasnąć…
Spokojnej wszystkim. Zaraz dobranockam.
Dzień dobry. Takoż i tutaj.
Witajcie!
Wydaje się być dobry. Cieplunio, lekki wietrzyk, weekend na horyzoncie…
Kochani, a kawa?
Pani Gieniu, poprosimy o czynienie honorów!
Dzień dobry!
Bożenko, da się torcik dla Reni zorganizować?
Ja się ustawiam z życzeniami, ale nie mam torciku…
Sto lat Reniu!
Dzień dobry


Ja tylko na chwilkę, bo zaraz wyjeżdżamy
Miłego weekendu!!!
I jeszcze… wszystkiego najlepszego!!!



Wczorajsze dla Jo
I dzisiejsze dla Reni
Dobry wieczór. Fajrant. Przerwa.
Jestem wreszcie. Spokojnej spaćidącym, zdrowia i pomyślności wszelakiej obu Solenizantkom. W sumie tak, poszukam jakiejś dobranocki, ale jeszcze przez chwilę pobędę.
To znaczy – dopóki mnie burza nie przegoni, bo lezie nad Trójmiasto od strony Elbląga i Mierzei Wiślanej…
Wszyskiego czego sobie życzysz Reniu…. nie tylko w dniu imienin.
Jakies figle mi płata Wyspa…. zapisała post i oświadczyła, że ta strona nie działa
Dzień dobry. Dzisiaj pewnie trochę biegania, ale i trochę na Wyspie. Po wczorajszej burzy śladu już nie ma, swoje zrobiła, wody dolała i sobie poszła. Za oknem lampa.
Witajcie!
upalne lato od rana – po południu może się coś wykocić.
Renia, trzęsawka minie, trzeba tylko mocno zacisnąć zęby!
Tak sądzę, że dzisiaj będzie powtórka z wczoraj. Między Skierniewicami a Sochaczewem oraz na północ od Nowego Dworu Mazowieckiego już się koci.
Dzień dobry. To nie jest dobry czas na internetowanie. Dobrej weekendowej pogody wyspiarzom życzę.
Dzień dobry!
Wieczór 🙂 Rzutem na taśmę wydaję z siebie różne odgłosy zachwytu nad ptaszkami, wczoraj było już zbyt późno żeby wyrazić zachwyt Mirelko, cuda prawdziwe i zapamiętany wczoraj epoletnik z czerwonym naramiennikiem jak generał Armii Czerwonej zawsze zwycięskiej. Chyba nic nie pokręciłem, ale jadę z czapy czyli z niczego, więc upraszam o wyrozumienie. Ptaszek to brzmi dumnie, a zdjęcia są jak brzytwa dziadunia. Kłaniam do stóp 🙂

U Ciebie Miśku „z czapy” to nie jest z niczego


Za pochwałę dziękuję
Epoletnika nie pomyliłeś, to ten ptaszek z czerwonymi naramiennikami
Wręcz przeciwnie, jestem dzisiaj słomianym wdowcem, ale z tym się wiąże conieco obowiązków domowych (nie żebym narzekał!).
Wczoraj większość dnia poza domem, a i dziś będzie podobnie. Ale najpierw się prześpię. Dobranoc!
Dzień dobry! Tutaj od rana znowu lampa. I tak, faktycznie zaspałem.
Ciao. U mnie na razie jest dość koszmarnie, więc się usuwam w kąt jakiś albo co.
Wypełznę, jeśli coś się zmieni.
Tulimy cię!
Jak Teletubisie?
Może być. Aczkolwiek bardziej zdalnie, chwilowo.
Zarazem mocniej i delikatniej…
Nad Szczecinem właśnie grzmi!

Witajcie!
Rano wybyłem dość pośpiesznie, nie mając czasu włączyć komputera. Ale już jestem w domu, nieco wyprażony, już po obiedzie i kąpieli za to z piwkiem
Piwko… Hm, a może winko?
Deszcz padał przez 3 minuty, a jutro ma być 29 stopni. Za jakie grzechy , ja się
pytam ?
Tu podobnie…
Witajcie!
Najgoręcej ma być dzisiaj we Wrocławiu. Całe szczęście, że Skowronek nieco wyżej, to może aż tak jej podgotowywać nie będzie…
Dzień dobry. Państwo wybaczą, że przelotnie, ale dzień się szykuje gorący, dosłownie i w przenośni…
No ale jeszcze trzeba zaprosić panią G.
Dla mnie jak zwykle mała czarna.
Dzień dobry. Ależ gorąco. Dzisiaj robię jak artysta. Malarz pokojowy u teściów. Jak umrę to z przegrzania to sobie nie wybaczę
A teść stanął na wysokości zadania, podstawiając cysternę zimnego piwa?
Obiecane na koniec roboty. Szału nie ma
Mnie artystycznie przygrzało w firmie,a do zachodu jeszcze trochę
Mówią, że to dopiero początek saharyjskich temperatur.
Dzień dobry


Wróciliśmy z wojaży
Jeszcze trzeba się rozpakować i zająć praniem…
Temperaturowo – szał (ok. 35C), ale w domu klimatyzacja chodzi, więc jest przyjemny chłodek. Bo przy takich upałach, to te 22C, to jak chłodek
Popiszę później, jak się trochę rozpakujemy…
Dobry wieczór, chociaż gorący.
Dzisiaj trochę pracy i trochę współpracy z takimi jednymi Holendrami, w sumie dość zajęty dzień. Dlatego teraz wreszcie fajrant i przerwa…
Znane, uspokajające i nasenne
No to uszy do góry…
Nie zamierzam się poddawać!
No, chyba że Morfeuszowi…
Zanim zapalę lampkę by sen nadszedł niezawodnie – na nowym pięterku coś czeka….
I całe szczęście, bo to pięterko jest niesamowicie wysokie. Nogi bolą się wspinać