Dawno nie byliśmy w IKEI. Chyba ze 2 dwa. No i nadeszła ta chwila kiedy uzbierało się parę rzeczy kupienia. Pojechaliśmy w sobotę w południe do Katowic. Droga spoko ale niemiłe zaskoczenie na parkingu pod IKEĄ – pełno samochodów. W sklepie tłumy tak koszmarne, że poczułem się zmęczony już po kilku minutach kluczenia pomiędzy ludźmi. Ogólne wrażenie jest takie, że kolekcje meblowe w tym meblowym markecie stały się bardziej kolorowe niż kiedyś. My akurat kupowaliśmy zestaw do wiatrołapu (szafka na buty, lustro, półka i komoda na zdjęciu) w kolorze czarnobrązwym;-). Poniżej komoda w połowie zabawy w skręcanie:
Zmęczyła nas ta sobotnia wyprawa do centrum konsumpcjonizmu. Te tłumy przy kasach, tłok na parkingu, nawet zapchane w sobotę katowicke drogi przelotowe były pełne pojazdów. Dlatego też niedziela została wykorzystana do wzięcia oddechu w poniższych pustych przestrzeniach. Lekki mrozik, słoneczko, zero ludzi tylko pies na długim dziesięciometrowym sznurku aby mógł pobiegać:
Na poniższej fotce ok. 50 metrów od nas powoli biegnie młoda sarna
Coś mi się pochrzaniło z szerokościami fotek. Miały być równej szerokości a nie są. Pewnie coś pomyliłem. Nieważne:-).
Wrażenie mam, że w niektórych zdaniach moich słowa napisane są w kolejności złej:-)
Nie znoszę IKEI w weekendy. To jest jakiś koszmar.
Co do saren, to mi, proszę pana, podchodzą pod siatkę i zaglądają w talerze
Ale bardzo doceniam i dziękuję za nowe piętro, bo starość nie radość i po schodach słabo daję radę.
Fotka pod poprzednim wątkiem 🙂
Dzięki!
Mogą sobie zaglądać w talerze czy gdzie tam chcą ale poproszę o dowód w postaci fotki
NIGDY nie mam wtedy przy sobie aparatu!
No bo to jest sztuka mieć aparat tam gdzie są sarny! 🙂
Dzień dobry

I to wciskanie się na parkingach… szukanie miejsca, gdzie by tu zaparkować. Zwykle gotowa jestem spryszczać jak najdalej. Ale jak musisz coś kupić, to nie masz wyjścia 

Współczuję zakupów, bo też ich nie znoszę
A już wejście w tłum, to kompletna masakra
Dobrze, że chociaż w niedzielę miałeś luzik i wolną przestrzeń
Całe szczęście, że nie mieszkam w Ameryce. Wy tam macie jeszcze większe sklepy. Chybabym umarł z głodu na zakupach…
Och! NA zakupach byś z głodu nie umarł. Co chwilkę są różne bary (szumnie zwane restauracjami) i można umrzeć z przejedzenia
Jak jesteś zbyt leniwy, to nawet z samochodu wysiadać nie musisz… Zamówisz, parę metrów dalej odbierzesz i zapłacisz. Zjeść możesz gdzie chcesz. 
A potem połowa tego żarcia ląduje w koszu… niepotrzebne marnotrawstwo.
A na ten przykład w takiej Ikei, która ma kilka pięter, to na każdym znajdziesz jakiś punkt gastronomiczny. Oczywiście ze stolikami i krzesłami, żebyś mógł zjeść na miejscu.
Nam nie jest to potrzebne, bo nie wybieramy się na żadne zakupy głodni. Najpierw się najadamy, a dopiero potem jedziemy. Stwierdzono naukowo, że głodny kupi dużo więcej żywności niż potrzebuje, bo oczami to by zjadł wszystko
Trochę mi się śmiać chce z powodu Oscarów i Vincenta. Znaczy darcia szat, że nie dostał.
Po pierwsze: bardzo zachowawcze były werdykty w tym roku.
Po drugie: nasi ukochani władcy narażają się Żydom, a potem się dziwią, że bądź co bądź żydowski przemysł nas nie nagradza.
Idę się pośmiać dalej.
Nie oglądam Oscarów i jeśli mam być szczera, to nawet się tym nie interesuję. Dla mnie, to taka impreza… nie wiem jak to ująć…


Przemysł artystyczny co i rusz rozdaje sobie nagrody, a tak na prawdę, to nie zawsze to nagrodzone jest bardzo dobre. Często pominięte jest lepsze. Ale to kwestia gustu. A w przypadku Oscara (i nie tylko) również kwestia układów.
Po cichu przyznam się, że nie wiem kto to jest Vincent
Dobry wieczór. Było fajnie, fajnie, fajnie, a potem jak nie przypieprzy od strony pracy. Przy tym tak sobie przyjemnie, bo wygląda na to, że będę się musiał tłumaczyć z czegoś, z czego w ogóle nie powinienem, bo mi ktoś w kompetencje włazi.
Dlatego nie wiem, jak w najbliższych dniach będę się pojawiał na Wyspie, mam nadzieję, że nie tylko rano i wieczorem, ale dość jednoznacznie na to się zanosi.
Dobranoc państwu.
Też spokojnej.
Dzień dobry. Ociepliło się. Zero stopni i zero słońca (pełne zachmurzenie)
Witajcie!
Szkoda, że smog nie chce do tej listy zer dołączyć…
Kanapeczkę bym jakąś zjadła…

I jak? Udało się? Smacznego! 🙂
Kanapeczkę? Zjadłaby Pani? To nie ma. Zamiast tego proszę pomedytować w pozycji Lotosu.
Przemykam z kawą, czarną i gorzką, nadmieniając tylko półgębkiem, że medytacja w pozycji Lotosu kojarzy mi się tylko z dłuższym nalewaniem paliwa do baku…
Niedługo będzie medytacja tylko na Orlenie. Niestety.
Dzień dobry. Jakoś tak optymistycznie od rana, raz że słońce, a rano było zaledwie tuż tuż poniżej zera, to jest spora szansa, że w ciągu dnia będzie plus. Ale wiecie, że u nas na Dalekiej Północy to może być różnie.
Nie podskakujcie – jeszcze tu jestem;
Zima
No i wpadł, i postraszył.
A coś bardziej optymistycznego?
To ja z innej beczki: dlaczego mi oczar nie kwitnie???
Bo się na niego źle patrzysz i krzyczysz brzydkie słowa.
Nieprawda! Czule do niego przemawiam! „Ty cholero jedna” albo „Jak nie zakwitniesz, to cię wykopię!”. Z całą miłością!
Widocznie doszedł do wniosku, że jeszcze ma czas. Zakwitnie później, jak zrobi się cieplej


Ze wszystkimi kwiatkami tak bywa… kwitną kiedy zadecydują, że już czas
Moje orchidee też nie kwitły dość długo. Ale jak zaczęły, to kwitną już kilka lat… cięgiem
U mnie właśnie na odwrót: kwitł 2 lata, a teraz nie chce.

A tak w ogóle, to dzień dobry

A przynajmniej na cieplejsze 
Chociaż nie wiem czy dobry, bo pada
Ale i tak zapowiadali śnieg, a pada deszcz… zawsze jakaś zmiana (chyba) na lepsze
Dlaczego on mnie ciągle wylogowuje???
A przypadkiem nie logujesz się na inne konto w innym oknie tej samej przeglądarki? Mnie trzyma co najmniej 24 godziny… (na firefoksie).
nieeee…
To ja sobie spać pójdę.
Nikt mnie nie lubi. Nawet ten tu.
Dobranoc.
Też bym z sympatii poszedł z tobą, ale co na to Piter?
No proszę, tak jak powiedziałem. Parszywy dzień, a jak cały tydzień, to się zobaczy. Zaraz dobranocnę.
Dzień dobry.

Gienia na posterunku! Głodnych nakarmić. Spragnionych napoić.
Zabić kota.
Nasz pies był bliski śmierci o godzinie 0.40. Rozdarł, że tak napiszę ryja o tej porze jakby się paliło. Szczekał ok. 2 minut i to wystarczyło do obudzenia domowników. NIC się nie działo oczywiście.
Poproszę jak zwykle…
Witajcie!
Mimo mgły dotarłem jednak do komputera 🙂
Dzień dobry. Pada wstrętny, mokry i topniejący śnieg. W związku z tym odizolowuję się od otoczenia, ale nie od Wyspy. Kawa obowiązkowo.
A u mnie pachnie wiosną, chociaż faktycznie – mokro jest.
Dzień dobry
U mnie wczoraj padał śnieg z deszczem i oczywiście od razu się topił. Mokro 

Tym razem zbieżność pogodowa
Miłego dnia Wyspiarze
Dobry wieczór. Jakoś dzisiaj się udało, chociaż jeszcze nie wszystko, ale większą część. Jeszcze nie przerwa, mimo to.
Dentysta.
Nie lubię.
Idę spać.
Dzień dobry. Słońce się już pokazało i plus jeden stopień za oknem.

Aha i przy okazji wszystkim paniom zaglądającym na tę stronę życzę wszystkiego dobrego.
Wprawdzie nie obchodzę, ale każde życzenia są miłe, a i pretekst do świętowania zawsze się przyda!

Miłe panie. Dziękuję za czekoladki ale takie święto bez przysłowiowej (szowinistycznej) flaszki to się nie obejdzie.

Wypiję Wasze zdrowie wieczorną lampką wina.
A przez cały dzień o suchym pysku…
To chociaż czekoladkę z likworem
Nie, nie, nie mogę pić w ciągu dnia i dbam o figurę [gdy nikt nie patrzy ukradkiem wyciągam rękę i kradnę garść czekoladek w duszy się usprawiedliwiając, że poczęstuję kolegów przy kawie].

Dzień dobry.

Najpierw piguła, ale potem bez kawy się.nie obędzie.
Witajcie!
Jaśniej, cieplej, to i wirusy się obudziły. A…psik!!!
Wszystkim Paniom wirtualne buziaki z Okazji!
Dzień dobry


Wszystkim Panom serdecznie dziękuję za życzenia
I oczywiście Wasze zdrowie!
Dzień dobry,
Ja tylko na chwilkę, jak zawsze ostatnio.
Ikei nie znoszę, ani w weekendy ani nigdy, ale to tylko dlatego, że tam się nie da wejść kupić i wyjść, tam trzeba to wszystko przejść, obejść, obejrzeć, na sama myśl mam dreszcze;-P
Mam nadzieję, że zima nie wróci przed grudniem;-)
Ja też już coraz rzadziej jeżdżę (edit: oczywiście do IKEI), tym bardziej, że małżonka znalazła sobie psiapsiółkę, z którą mogą jeździć, łazić, myśleć, wybierać, podczas gdy ja robię co innego i gdzie indziej – i wszyscy są zadowoleni.
A co do zimy, to dla mnie może być od listopada do kwietnia nawet, byle powyżej 1800 m n.p.m.
To po kiego się Pan nad samym morzem osiedlałeś?
No właśnie dlatego. Niech sobie zima będzie wysoko w górach, byle nasza wieś spokojna i odśnieżona. A nawet bezśnieżna.
Dziecko pierwszy raz w życiu pojechało samo autobusem na zajęcia.
Z gitarą.
Ja cholera zawału przez nich dostanę.
Oddychaj, Jo. Oddychaj.
KURNA JAKIE ODDYCHAJ!!! MARTINI MI DAJCIE!!!
Dobrnoc…
Spokojnej.
Dzień dobry. Pół godziny temu słońce przebijało się przez chmury. Teraz zaczyna siąpić ale i tak czuć wiosnę.
Obchodzimy dzisiaj Światowy Dzień Didżeja oraz Dzień Polskiej Statystyki. Statystycznie rzecz biorąc to raczej nigdy nie zostanę dizdżejem…:-)
Dzień dobry. Wygląda na to, że nawet w nocy był leciutki plus. Śnieg topnieje na potęgę. W tej sytuacji kawa byłaby nie od rzeczy.
Witajcie!
Mrozy mi nie szkodziły, przyszło ocieplenie i mnie rozłożyło. I gdzie tu sens?
Jakaś franca (wirus, bakteria) rozmarzła i Cię zaatakowała. No tak, to jest zasadniczy minus odwilży
A ja lubię galerie, wiosnę i martini.
Nie lubię zimy, awantur i diety.
Idę piec łososia.
Galeria jest jedynym miejscem gdzie mogę z chłopakami zrobić zakupy, a i to pod kilkoma warunkami.
A bez nich zakupów zrobić nie mam jak, więc można uznać, że to wyższa konieczność.
…bry
Ciężki dzień przede mną
Ale najpierw śniadanie:

Dzień dobry, muszę na zakupy, ale najpierw kawa na Wyspie. Potem w zasadzie będę.
Witajcie!
Słuszna porcja grzanego piwa postawiła mnie nieco na nogi. Wszystkich potrzebujących zachęcam do takiej kuracji!
Ooo. Na razie nie potrzebuję, dzięki Bogu, ale będę pamiętał.
Dzień dobry


Dziś 40 męczenników, czyli Święto naszych Panów. Także…
Wszystkim naszym Panom (niekoniecznie męczennikom) wszystkiego najlepszego. Przede wszystkim dużo zdrowia, żeby się Was żadna wredota nie imała, pomyślności i powodzenia we wszystkich zamierzeniach i planach.
Krótko mówiąc – najlepszego!!!
Co prawda u mnie rano, ale co tam, przy takim święcie można…
Wasze zdrowie!!!
Dzień dobry. Ale niekoniecznie trzeba być męczennikiem, żeby dzisiaj obchodzić? Tak tylko się upewniam…
Na tak grzeczny toast niepolitycznie byłoby nie odpowiedzieć!
Oczywiście, że niekoniecznie trzeba być męczennikiem, żeby dzisiaj świętować

Nie każdy ma zadatki na takowego, więc trudno wprowadzać ograniczenia
Wydaje mi się, że zaraz gdzieś się wybierzemy.

Ptaszki nakarmione, jeszcze tylko ja muszę coś zjeść na śniadanko
Miłego popołudnia życzę
Dobrze z Tobą mają te pierzaste!
Nie wiem czy dobrze…
Dziś byliśmy na dalekiej wycieczce, to trochę kupiłam (zabrałam ostatnie). Małżonek zamówił przez internet, ale to jeszcze tydzień zanim przywiozą. A ptaki muszą jeść i nie mogą czekać cały tydzień bez jedzenia… 


Zabrakło mi robaków dla szpaków i biedaki nie mają co jeść. W sklepie, w który zwykle kupowałam skończyły się i nie mają nowych
A poza tym, to tak się przyzwyczaiłam, że ciężko mi przełknąć nawet najmniejszy kęs, dopóki pierzastych nie nakarmię. W gardle mi staje, gdy pomyślę, że one tam głodne czekają
To chyba ten instynkt macierzyński się odzywa… najpierw nakarmić, dopiero potem samemu można jeść
A one nic innego nie zjedzą poza robakami? Nie mam pojęcia, co bym im zaproponował, ale to dość ograniczone menu?
W zasadzie jedzą, ale to dość ograniczona dieta (przynajmniej zimą). Z tego co sypię ptakom, niewiele są w stanie wybrać. Mają za słabe dzioby, żeby rozbić orzechy, więc zjadają tylko te najmniejsze okruchy. Słonecznika nie rozłupią z łupiny. A ja daję ptakom niełuskany. Raz, że inne taki chętniej jedzą, a dwa – jest dwa razy tańszy. Próbowałam dawać jabłka, ale to nie zdaje egzaminu. Albo były za kwaśne dla nich, albo sama już nie wiem… W każdym bądź razie, część zjadły wiewiórki, a część opos. Miałam dla nich plastry, które kupiłam zamiast robali. Zabrałam cztery ostatnie i te jadły. To zmielone robale zalane tłuszczem
Od czwartku zjadły wszystkie cztery…
A potem będzie już kwiecień. Mam nadzieję w miarę ciepło. Zaczną budować gniazda i znajdować pożywienie w naturze. Przestaną tak wielką bandą przylatywać. Tak jest co roku…
Taką bandę wykarmić, to trzeba dużo jedzonka. A i tak ciągle się między sobą tłuką o lepsze kąski. 
Aby dociągnąć do tej dostawy zamówionej przez internet. Mąż zamówił dwie duże paczki, to w sumie będzie 4,5 kg (10 funtów). Na dwa tygodnie powinno wystarczyć
One chyba mówią jeden drugiemu gdzie mogą znaleźć coś dobrego. Jesienią przylatywał najpierw jeden szpak, potem chyba ze cztery, a od stycznia/lutego przynajmniej 50
Ps. Na jedno karmienie idzie mi ok. jednego funta robali…
Jestem totalnie wykończona. I nie zanosi się na poprawę.
Urlop by Ci się przydał…
Tiaaa…
No i dotarłem do domu po hucznych 88-ych urodzinach teściowej. Pozazdrościć formy jak na wiek!
Dzięki, Miralko, za pamięć o naszym ciężkim losie 🙂
Ale, ale, aleee… Po tych urodzinach nie masz powodu, żeby czuć się jak męczennik?
E, ja w ogóle nie mam zadatków na męczennika!
Uff. I tak trzymać!
Ciężki ten los, ale chyba nie zawsze i nie do końca
…niekoniecznie trzeba być męczennikiem 

Niektóre staruszki są bardzo żywotne i wydaje się, że nie do zdarcia. 
Jeden z kumpli męża często powtarza przysłowie: „Happy wife happy life” (szczęśliwa żona szczęśliwe życie) i coś w tym jest…
A co do teściowej, to moje gratulacje.
Moja mając 90 lat jeszcze przez płot chodziła do kościoła. Bo było jej bliżej
Ooo absolutnie się z tym zgadzam! Szczęśliwa żona to połowa sukcesu!
Wydaje mi się, że wszystkie żony są „za”…
A tymczasem za oknem na koniec dnia lunęło jak z cebra. Coś jakby powoli faktycznie wiosna się zaczynała rozkręcać…
Dzień dobry!
Dzień dobry, kompletnie zaspany. Ale jak nie muszę na zakupy wstawać…
Witajcie!
Że trochę późno? Czasem trzeba trochę pospać, dla odmiany…
Dzień dobry
Tak więc spałam prawie do 7
Jak na mnie, dość długo 
U mnie przestawili już czas na letni
Dobry! Przy niedzieli można!
Według „zimowego czasu”, spałam jak zwykle, czyli do 6. Ale to kretyńskie przestawianie zegarków, zabrało mi godzinę
Od lat powtarzam, że gdybym dorwała tego idiotę, który wymyślił czas letni i zimowy, to zrobiłabym mu jakąś krzywdę.
Zabić bym nie zabiła, ale poturbować bym mogła… 
Posmaruj go czymś, co będzie przyciągało drapole, i zafunduj mu „Ptaki” Hitchcocka!
Czyżbyś podzielał moje zdanie na temat „zmiany czasu”?
Bo to i satysfakcja inna, a i odpowiedzialność inaczej rozłożona… Jeszcze by ktoś w obronie „człowieka” wystrzelał niewinne ptaki
Mnie by raczej nie odstrzelili…
Chociaż pewności nie mam…

Twój pomysł wydaje się być dobrym, ale ja wolę swoje sprawy załatwiać własnymi rączkami
Nie lubię zmiany, która wymaga ode mnie, żebym musiał obleźć mieszkanie i ręcznie poprzestawiać zegarki w kuchence, mikrofali, ten wiszący w kuchni…