« Cuda w przyrodzie Yellowstone Lake State Park. »

Greenbelt Forest Preserve

Dawno nie opisywałam naszych wycieczek, a nazbierało się ich trochę… Postaram się krótko i na temat…
6 maja, sobota. Wypogodziło się i postanowiliśmy się gdzieś wybrać. Oczywiście chciałam do swoich czapli. Na wyspie było aż biało od nich, co widziałam jadąc do Elgin autostradą. Ale najpierw zajechaliśmy do Paul Douglas Forest Preserve, bo jest po drodze… Wszędzie woda… do czaplich stanowisk nawet nie dało się podejść na odległość „strzału”. Zawróciliśmy. Ale przy okazji spotkaliśmy kilka gęsich rodzin. Oczywiście z małymi…
Pojechaliśmy do „mojej” ukochanej „czaplej wyspy”. Uwielbiam te ich piórze peleryny!!!
Zaskoczyło nas co innego. Przejechaliśmy kawałek, żeby zobaczyć wyspę z drugiej strony. Nawet nie zdążyłam wysiąść z samochodu, gdy podjechał do nas strażnik i powiedział, że tu nie wolno wchodzić, bo jest to teren prywatny. Żadnego łowienia ryb… Pokazałam na aparaty i powiedziałam, że nic nie będziemy łowić… nie interesowało go to zbytnio. Powiedział, że na teren wokół wyspy wchodzić nie wolno… musieliśmy odjechać. Zatrzymałam się na ulicy… Tu stały tabliczki zakazujące wstępu. Też nijak włazić… ale małżonek poleciał. Na jeziorku wylądowała parka i MUSIAŁ ją obcykać…
Wieczorem, w domu znalazłam na sobie kleszcza. Całe szczęście tylko lazł i nie zdążył się wgryźć…

W niedzielę postanowiliśmy się wybrać do Greenbelt Forest Preserve. Ten park polecała nam kobieta spotkana nad Lake Michigan. Rybaczka popielatego nie spotkaliśmy, a głównie po to tam pojechaliśmy. Ptaki w okresie lęgowym są niesamowicie płochliwe. Uciekały szybko zanim udało się nam podejść wystarczająco blisko, by zrobić porządne zdjęcie. Spotkaliśmy też całą masę żółwi. Wygrzewały się w słońcu… Ale i one uciekały do wody i nie dawały podejść za blisko…

Następna niedziela (14 maja) to druga część Greenbelt Forest Preserve. Na wschód od Green Bay Rd. Wybrałam wjazd od W. Dugdale Rd. Obeszliśmy co się dało z tej strony i pojechałam do wjazdu z Green Bay Rd.
Też cudnie. Przy okazji popatrzyliśmy na zjazd wyznawców Islamu. Nie było ich aż tak dużo… w Greenbelt Cultural Center spotykają się ludzie różnych wiar i kultur. Budynek stoi przy samym wjeździe do parku… Trochę połaziliśmy po ścieżkach. Jest gdzie łazić… Pod koniec wędrówki… kolejny kleszcz. Cholery można dostać z tych nerwów. Na męża nie skaczą, tylko na mnie!!!


142 komentarze

  1. miral59 pisze:

    Zapraszam na nową wycieczkę. Nogi nie zabolą, najwyżej palce od klikania Wink Happy-Grin

    • MAX pisze:

      Jezuuu ! Kiedy to się dokładnie obejrzy ! Zuch z Ciebie Miralko , wielkie podziękowanie za przybliżenie nam prawdziwego Świata jakim jest przyroda , bo w Stolicy znów okazało się , że największym sukcesem ministra wojny – jest sprowadzenie do Polski wojsk USA . I z tego powodu , nie można go odwołać ze stanowiska . Wracam do oglądania materiału , bo szykuję się na Mazury , a tam mam podobne widoki, tylko w ruchu, co utrudnia trochę spokojną obserwację Approve Approve

      • miral59 pisze:

        Przyroda, a w szczególności ptaki, to mój konik, Maksiu. Nic dziwnego, że w swoich opowiadaniach jestem monotematyczna Happy-Grin
        Mam nadzieję, że z Mazur coś niecoś nam pokażesz Please Mazury są przepiękne i na pewno znajdzie się cała masa miejsc do obcykania, a jak się jeszcze trafi jaki przerzasty, to już w ogóle super Happy-Grin

  2. miral59 pisze:

    Od razu dodam, że spotkany na ukrytym jeziorku żółw, to chyba żółw jaszczurowaty. Był na prawdę duży, szczególnie w porównaniu z tymi, które na ogół spotykamy. Nie wiem na ile jest tutaj rozpowszechniony, ale widzimy go po raz pierwszy. Wyczytałam, że jest to żółw drapieżny, polujący na żaby, jaszczurki, a także na ptaki. Ma niesamowicie silne szczęki. Na polskiej Wiki piszą, że potrafi odgryźć rękę w nadgarstku, a na angielskojęzycznej, że palec. Także nie wiem… ale wydaje mi się, że i sam odgryziony palec by wystarczył. Amazed
    Wyczytałam też, że ten żółw sporadycznie pojawia się w Polsce. Jakieś głupki hodują, a jak wyrośnie za duży, to wywalają do lasu, nad wodę i zadowoleni. Jeden taki został odłowiony, bo są one zagrożeniem dla naszych rodzimych zwierzaków. Ten złapany ważył 6 kg i był długi na 75 cm. Czyli wcale nie taki mały… Pondering

  3. Jo. pisze:

    Jak ja lubię te Twoje wycieczki!

    I deszcz tam nie pada, i w ogóle

    • miral59 pisze:

      Na wycieczki się wybieramy gdy nie pada Wink Happy-Grin
      A jeśli to będzie pocieszeniem dla Ciebie, to u mnie pada, leje lub kropi od wczoraj Weary Czyli pogodę mamy podobną… nie jesteś w tym sama Misio Happy

  4. Jo. pisze:

    U mnie padać przestało za to jest pieruńsko zimno. Panowie oddalili się z miejsca robót. Podobno do jutra.
    Ja też częściowo się oddalam. Cannelloni ktoś musi zrobić… Synowie sobie zamówili. Podobno w zamian mają mi ciasto kupić…

  5. Tetryk56 pisze:

    Piękne wycieczki, uroczo oszczędzające nasze nogi! Delighted
    Kleszczy się, Miralko, nie obawiaj – niedawno wysłuchałem audycji na temat zagrożeń odkleszczowych. Wynikało z niej, że borelia jest w stanie wydostać się do człowieka dopiero po ok. 48-iu godzinach od wgryzienia się kleszcza; trzeba więc tylko starannie oglądać się po każdej wycieczce, z przetrzepaniem ciuchów włącznie.
    Pogody! W realu, w duszach i w oczach! 🙂

    • miral59 pisze:

      Nie jestem przerażona tymi siadającymi na mnie kleszczami, ale jakoś dziwnie ich nie lubię Wink Od czasu jak nas napadły w parku całe hordy tych kleszczy, po każdej wycieczce oglądamy się uważnie. A ciuchy od razu do prania. Oczywiście nie mówię o zimowych wypadach… Wink Overjoy
      Mój syn, jako dziecko, miał dwa „wgryzione” kleszcze. W pachwinie i nie było ich widać. Dopiero na plaży zauważyliśmy, że ma. Koleżanka, która wyciągała ich wiele swojemu ojcu, mieszkającemu na wsi, wyciągnęła (a właściwie „wykręciła”) je szybko i w całości. A skoro przez ponad 20 lat nie było żadnych objawów, to już i nie będzie. Bo przecież nie każdy kleszcz jest nosicielem chorób… Delighted

  6. Quackie pisze:

    Dobry wieczór na nowym piętrze! Wróciłem z wywiadówki od Najjuniora (no, parę uwag jest, ale nic gardłowego) i mogę w spokoju skoczyć na wycieczkę.

    Jak tylko przeczytałem „wszędzie woda”, to dopadło mnie prorocze natchnienie i zobaczyłem oczyma duszy mojej Mirkę z mężem jadących do specjalistycznego sklepu myśliwsko-wędkarskiego i kupujących ponton, a do kompletu wodoszczelne pokrowce na aparaty.

    Opadające pióra obu czapli w pierwszym zestawie skojarzyły mi się natomiast z szatami czarodziejów z „Władcy pierścieni” – białą Sarumana i szarą Gandalfa. A te rozwiane peleryny z piór na zdjęciu rodzinnym to w pierwszej chwili myślałem, że takie puchate spadochrony od jakichś nasion (nie dmuchawce, ale podobne), co to fruną z wiatrem, a tu się zaczepiły na krzakach!

    Przycupnięta w trawie pasówka białobrewa wygląda jak ciężko obrażona, ale nie wiem, na kogo i za co. A startująca siwuszka ciemnobrewa z kolei wygląda jak startujący prom kosmiczny w miniaturze 🙂 Chciałem też wymyślić jakiś śmieszny komentarz na temat żółwia na oponie, rozumiesz, że szybkie samochody i wolne żółwie, haha, ale mi się nie udało. Natomiast ciekawe, że konar taki atrakcyjny, że aż siedem sztuk na niego wlazło. Natomiast co do kota, to mam wrażenie, że w stosunku do polskich łapy ma jakby bardziej puchate, bo przecież nie masywniejsze. Z kolei dzięciur krasnogłowy wygląda jak bandyta rabujący bank w czerwonej kominiarce. Też ruchliwy i boi się, żeby go nie złapali.

    Epoletnik ma absolutnie wredną minę i na pewno coś knuje! Uważajcie na portfele! Jakby mi się kaczor zaczął gimnastykować przed nosem, też bym nie wytrzymał i skoczył do wody… upsss, no i patrz, wszędzie się ta polityka wciśnie! Happy-Grin A co do bernikli i niebezpieczeństw, to tak mi się skojarzyło, że jeżeli te żółwie jaszczurowate są takie drapieżne, to nic by nie stało na przeszkodzie, żeby podpłynęły pod takiego malucha i haps! Więc rodzice mają rację, że tak pilnują dzieci. A o modrosójce zdaje się śpiewali Bitelsi.

    • miral59 pisze:

      Wizja piękna, Mistrzu Q, ale ponton już mamy, więc kupować nie musimy. Co prawda w kształcie kajaka, ale ponton. Nie braliśmy jednak tego sprzętu na wycieczkę, bo nie planowaliśmy żadnych „mokrych” ścieżek Wink
      Tymi fruwającymi piórami czapli jestem zupełnie zauroczona. Gubią je po okresie lęgowym i muszę przyznać, że chętnie bym ich trochę nazbierała…
      Pasówka białobrewa tylko tak wygląda, bo ma takie paski koło oczu… chociaż miała prawo być urażona, że przeszkadzamy jej w posiłku.
      Siwuszki są malutkie. Niewiele większe od kolibrów. Chociaż rozmiar nie ma wpływu na nasze skojarzenia… Wink
      Co do żółwia na oponie, to ja miałam inne skojarzenia… nie na temat samochodów, a gumy… może lepiej nie będę kończyć Wink Overjoy
      Co do atrakcyjności konara… to nie tyle chodzi o sam konar, co o jego położenie. Daleko od brzegu, czyli nikt nie będzie przeszkadzał. A żółwie uwielbiają grzać się w pełnym słoneczku i nie znoszą, gdy im ktoś przeszkadza…
      Koty są takie same jak w Polsce. Po prostu to zależy personalnie. Jedne są bardziej puchate, inne mniej.
      Krasnogłowego pominę Wink Może to i bandyta, bo starannie się ukrywa…
      Epoletnik nie tyle by się połakomił na nasze portfele, ile mógłby zaatakować i przydzwonić nam dziobem. Ten typ tak ma i sama widziałam niejednokrotnie, jak atakował ludzi. Co prawda nie zabije, ale wystraszyć może Pleasure
      No zobacz… kaczor gimnastykował się nam przed nosem, a my jakoś do wody nie skakaliśmy Wink Widocznie jesteśmy odporniejsi na kaczą gimnastykę, a że dzioba nie otwierał i nic nie mówił… czas kończyć to zdanie Happy-Grin
      Z berniklami, to nie tylko żółwie mogą im zagrozić. Myszołów, czy krogulec mogą śmiało upolować takiego malucha. Dorosła bernikla jest dla nich za duża, więc nie ruszą, ale pisklaka bez problemu. Także w razie czego, to maluchy chowają się pod skrzydła rodziców i żaden z latających nad nimi drapoli nic im nie zrobi. Delighted
      Jakoś nie kojarzę piosenki Beatlesów „Blue Jay”… widocznie to z tych mniej znanych…

      • Quackie pisze:

        Piosenka to „Blue Jay Way”, czyli właściwie „Ulica Modrosójki” i faktycznie jest mniej znany, bo brzmi dość eksperymentalnie i monotonnie. Oryginału chyba nie ma na YouTube, są tylko wersje nagrane przez innych artystów.

        Co do żółwia, to właśnie się domyśliłem Happy-Grin

        Nie wiedziałem, że epoletniki atakują ludzi, po prostu oceniłem parszywą minę Wink

        A co do pontonu, to po prostu widzę, że Was nie doceniłem, zwracam honor!

  7. Quackie pisze:

    Dobranocka jeszcze piętro niżej!

  8. Wiedźma pisze:

    Długa ta wycieczka i starczy mi na dwa dni ! Żeby nie pomylić czapli z żółwiem Wink

  9. Jo. pisze:

    Dzień dobry.
    Nawet se poświętować nie można, bo rano każą wstawać…
    Ekipa już jest. Nie mam wyjścia: prysznic, kawa i do roboty.
    Distort expresso

  10. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Czy już czas składać życzenia wszystkim mamom?
    Wszystkiego najlepszego Serducho Roses
    My z mężem nie mamy już komu składać życzeń… nasze mamy nie żyją i mają jedynie kącik w naszych sercach Happy Ale to nie tylko od święta, na codzień też Pleasure

  11. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Bożenka obiecuje, a pogoda swoje! 😉
    Niski pokłon wszystkim mamom, i tym już spełnionym, i tym in spe – za życiową odwagę In Love

  12. Quackie pisze:

    Dobry. Zaspałem, ale dzisiaj może nie będzie to miało jakichś potwornych następstw. Lecę z filiżanką do pani Gieni.

    • Jo. pisze:

      Gienia jest dziś na dyżurze, co oznacza kawę i herbatę non stop.

      Brać proszę i korzystać!

      • Gimi**** pisze:

        dobry pomysł z tą Gienią, bo ja to na kawę wiecznie się spóźniałam, a teraz o każdej porze pić można do woli! tylko kto za zapłaci za te fanabierie?!
        Też jestem ciekawa;-P

  13. Gimi**** pisze:

    Dzień dobry:)
    Ale świetna wycieczka, te żółwie fajne, nawet wczoraj tak mówiłam do swojej Połówki że taki żółwik przy tej naszej mini wodzie byłby całkiem szczęśliwy chyba, ale za takiego jaszczurowatego to ja jednak podziękuję.

    • Tetryk56 pisze:

      Obawiasz się o paluszki? Wink1

      • Gimi**** pisze:

        pewnie, wiadomo co takiemu żółwiu do głowy przyjdzie?
        Żabki, rybki, ptaszki się skończą a i palców ilość ograniczona…

        • miral59 pisze:

          Masz rację. Z żółwiami nigdy nic nie wiadomo… tym bardziej, że na zimę coś trzeba z nimi zrobić. Nie sądzę, że w swojej mini wodzie masz wystarczającą ilość mułu, żeby się taki mógł w nim zagrzebać i zimę przetrwać Happy-Grin I faktycznie, taki jaszczurowaty mógłby odgryźć nie tylko paluszki, ale i całą rękę… a te są tylko dwie Wink

  14. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Niby już dziś zaczął mi się długi weekend, ale mam tyle spraw do załatwienia, że chyba wolałabym do pracy Wink Worry
    No i oczywiście trzeba zacząć się pakować. Całe szczęście listę na wyjazd mam Happy-Grin

  15. Quackie pisze:

    Dobry. Fajrant. Co więcej, część zlecenia odesłana od razu do klienta.

    Przerwa jednakowoż.

  16. Tetryk56 pisze:

    Mireczko, dziękuje za kartkę! Pleasure Urocze stworzenia!

  17. Quackie pisze:

    Jestem, proszę państwa wyspiarstwa.

  18. Jo. pisze:

    Ooo cudnie mi…
    Tarta z cukinią, chamine, patio…
    Dobranoc.
    kordelka

  19. Wiedźma pisze:

    Świetna wycieczka. podziwiałam na raty, kaczor był fajny, cała reszta jak zwykle interesująca. Mirelko, nabyłam atlas ptaków polskich i próbuję je w locie rozpoznawać, ale jest to bez lornetki ( albo obiektywu) bardzo niewdzięczne zadanie.
    Na trochę mam spokój, bo wolno mi być na powietrzu świeżym tylko rano i wieczorem. Tak to jest, gdy napadną na niewinnego człowieka rozliczne pyłki Crazy Shout

    • miral59 pisze:

      Napadów pyłków współczuję Misio Co prawda mnie nie napadają, ale męża czasami tak. Aż żal na niego patrzeć Sad Bierze „Benadryl” i to mu znacznie pomaga…
      Atlas ptaków jest bardzo przydatny Pleasure Tylko wiem jak trudno rozpoznać ptaka w locie. Nawet jak przysiądzie na chwilę…
      To jest właśnie powód, dla którego zaczęłam robić zdjęcia ptakom Pleasure Mam wtedy czas na wyłapanie szczegółów (chociaż też nie zawsze). A jak wiesz, niektóre gatunki tylko drobnymi szczególikami się różnią. Taki wróbel (samczyk) i mazurek. Są prawie identyczne. Tylko mazurek ma plamki na policzkach i trochę inny kolorek na głowie. Dla wielu osób, to po prostu wróbelek Wink Happy-Grin
      Życzę powodzenia w penetracji ptasiego rodu kiss_a_heart To jest tak ciekawy ludek, że na prawdę warto Pleasure

  20. miral59 pisze:

    Urobiłam się dziś po pachy Tired Przy okazji najeździłam się również. Mąż co prawda wymienił mi w końcu akumulator (miałam go prawie 9 lat i nikt nie wierzy, że jeszcze mógł działać), ale trzeba też było zmienić olej. Przy okazji wydało się, jak kiepsko znam się na samochodowej terminologii Weary Kurde!!! Ja nawet po polsku nie wszystko rozróżniam!!! Mąż mi mówił, że mam zrobić „rotation”, spytałam go, czy to to samo co „alignment”. Nie odpowiedział. Będąc w warsztacie poprosiłam o ten „wheel alignment”, chociaż nie bardzo wiem co to takiego Wink Ale skoro mąż kazał… Facet zapytał, czy odwieźć mnie do domu. Nie! Poczekam. Stwierdził, że to może potrwać dwie, do dwóch i pół godziny. Pogratulowałam sobie, że najpierw pozałatwiałam wszystko inne. Warsztat zostawiłam sobie na, wątpliwej jakości, deser Wink Odpowiedziałam, że trudno, ale poczekam. O dziwo!!! „Wyrobili” się w niecałą godzinę. Podejrzewam, że gdybym pozwoliła odwieźć się do domu, to mój samochód stałby na ich parkingu nawet 3 godziny… Disapproval A potem pierniczyliby mi, że to tak dużo pracy…
    Mąż trochę się wściekł. Powiedział mi, że przecież mówił wyraźnie, że trzeba zrobić „rotation”, a nie „alignment”!!! To trzeba było jechać samemu!!! Conceited Ja tam nie widzę różnicy… Do tej pory nie wiem na czym co polega… W każdym bądź razie coś tam przy kołach sprawdzali Wink Overjoy I proszę się nie czepiać. Co prawda wychodzi jasno, że niepotrzebnie wydałam stówkę, ale też trudno wymagać, żebym się na tym znała!!! Jak ze mnie wystarczy, że wiem jak obracać kierownicą i jak dolać płynu do spryskiwacza szyb. To i tak sukces Wink Happy-Grin Aha! Wiem jeszcze jak dolać benzyny… Wink Overjoy Chociaż muszę wyznać ze wstydem, że na początku (gdy tylko kupiliśmy Siennę i zaczęłam nią jeździć) miałam problemy z otwarciem zaworu. Bo ten korek trzeba przycisnąć i dopiero wtedy można otworzyć. Po 12 latach tankowania, robię to automatycznie… Ale wtedy to były początki… wezwałam na pomoc faceta z obsługi stacji benzynowej. W swojej naiwności myślałam, że się na tym zna. Nie znał się Worry Stwierdził, że coś tam musiało się zablokować i powinnam jechać do dealera. I wtedy podszedł inny facet. Tankował na stanowisku obok. DWOMA PALCAMI otworzył zawór i życzył powodzenia. Pracownik stacji miał głupią minę… ja też Overjoy

  21. miral59 pisze:

    Trochę się rozpisałam Ashamed
    A jeszcze byliśmy na zakupach, trzeba było zrobić obiad, a także pranie (jeszcze się pierze). Musiałam też powyciągać (według listy) wszystkie rzeczy potrzebne na wyjazd. Co prawda dopiero jutro (w piątek) będziemy to wszystko pakować do samochodu, ale nie znoszę pakowania się w ostatniej chwili. Nawet z listą, zawsze czegoś się zapomni. A tak, co prawda mam w pokoju ogromną stertę rzeczy, ale w większości wszystko jest przygotowane. W piątek tylko jedzonko do lodówek i można wszystko wynosić Pleasure

    • Jo. pisze:

      Ja też wolę wcześniej.
      Tu możemy spakować samochód dzień przed wyjazdem, a potem pięć minut i człowiek jedzie.
      W poprzednim mieszkaniu Piter pakował auto (jak do przeprowadzki… walizki, pontony, kuchnia, kartony dla Key…) rano w dniu wyjazdu. Bywało, że mieliśmy dosyć zanim ruszyliśmy.

  22. miral59 pisze:

    Cieszę się z tego wyjazdu, chociaż prognozy pogody nie brzmią zachęcająco… Sad Albo deszcz, albo zachmurzenie…
    Ale z drugiej strony, jak sobie pomyślę, że trzy dni będziemy mieszkać w namiocie… wieczorem ognisko, a przed świtem obudzą nas śpiewające ptaszki, to aż serce mi rośnie Pleasure
    Yellowstone Lake małe nie jest, a na dokładkę położone w lesie… to powinna być ostoja ptaków i zwierzaków Approve Mam nadzieję, że uda nam się „ustrzelić” coś pięknego Happy

  23. miral59 pisze:

    Nie wiem czy w piątek rano będę miała czas się odezwać. Jeszcze sporo roboty zostało do zrobienia Worry
    Ale już dziś mogę życzyć Wam pięknego Dnia Matki, bo przecież każdy ją miał Pleasure A także udanego weekendu!!! Słońca i ciepła!!! Szczególnie tego w duszy, bo jeśli ono jest, to to za oknem jest mniej ważne Happy-Grin

  24. Zoe pisze:

    Dzień dobry słonecznie Happy

  25. Jo. pisze:

    Dzień dobry. Tu też.
    Kawa/herbata i do roboty!
    Pani Gieniu! Zapraszamy!
    Koffie

  26. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    A u nas dopiero się przejaśnia… Dobre i to! Happy

  27. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Słońce świeci. Świat wygląda całkiem ładnie. Idę po kawę.

  28. Wiedźma pisze:

    Duuużą kawę poproszę. Miało być słonecznie, a jest chnmurzasto. Ale nic to… Wink

  29. Jo. pisze:

    Za nudno tu u mnie ostatnio.
    Właśnie BB wrócił ze szkoły z „radosną” informacją, że samochód w niego wjechał, jak jechał rowerem do szkoły.

    Abstynencja mi nie grozi.

    • Gimi**** pisze:

      ojej, jak to w niego wjechał? i co odjechał sobie ot tak? ten samochód w sensie?!

    • Tetryk56 pisze:

      Skoro sam ją przekazał, to wiadomość nie jest taka zła…

    • Jo. pisze:

      Jeśli o tym piszę to nie jest.

      No normalnie. On jechał rowerem a samochód zapierdzielał POD SZKOŁĄ. I się spotkali za śmieciarą.
      Jak BB sprawdzał, to nic nie jechało. Wyjechał zza śmieciary i się zderzyli.

  30. Jo. pisze:

    Panowie postanowili zabrać mnie na pizzę.

    Nie mam siły odmówić Wink1

  31. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Dopiero fajrant, a i to na 80%. Stanowczo muszę odetchnąć.

    • Max pisze:

      Dobry wieczór 🙂 Może już o tym wspominałem , ale warto przypomnieć sobie naukę o procentach . Na jednej z odpraw służbowych, strofowany dowódca pułku za słabe wyniki szkoleniowe powiedział : Panie generale , jak ja mam mieć dobre wyniki ,kiedy w pułku mam 120 % analfabetów ! 120 procent ? A jak to policzyliście , pyta generał … Pierwszy batalion 40 % , drugi 50 % i trzeci najlepszy – 30 % padła odpowiedz . Hm … mruknął generał , a według moich obliczeń macie tych analfabetów 121 % ! Po tych słowach dowódca pułku trącił łokciem szefa sztabu i cichcem pyta : Słuchaj , o co mu chodzi z tym jednym procentem ?? ….Fajrant na 80 % , wygląda na niedoszacowany , ale mogę się mylić . Miłej soboty życzę … Thinking

  32. Quackie pisze:

    Dzień dobry, jeszcze z domu. Zaraz ruszamy. Do niedzieli.

  33. Jo. pisze:

    Kot o 3.20.
    Ja bym tego dnia dobrym nie nazwała.

  34. Jo. pisze:

    Gienia ma wolne, więc wstawiam ekspres i lecę.
    Dziś w planach ogrodnik, kalmary i runmagedon. Zapowiada się wyczerpująco.
    expresso PofCooks Roll

  35. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Quackom udanego weekendu!
    Jo, twój kot sobie ewidentnie grabi. Czy nie lepiej byłoby nauczyć go np. przekopywać grządki, Ogrodniczko?

  36. Zoe1 pisze:

    Dzień dobry kawowo w południe.

  37. gimi pisze:

    Na szybka kawę sie wpraszam. Dzieci mnie albo ja dzieci- do konca nie wiadomo kto kogo- zabrały na wycieczkę. Boszzzzz jak tu pięknie. Jedna właśnie zasnęła, drugą złapała jakaś głupawka, jest cudnie! Miłego!

  38. Jo. pisze:

    Żyjemy.
    Dzieci w całości do prania. Ze wszystkim, co miały na sobie. Tak, buty też.
    Bardzo zadowoleni.

  39. Wiedźma pisze:

    Na moim ryneczku pojawiło się słowackie, beczkowe wino z dodatkiem czarnej porzeczki … w sam raz na lato, lekkie i bardzo przyjemne w smaku Cheers

  40. Wiedźma pisze:

    Jutro mam dzień ” komunijny” mojej wnuczki. Trzymajcie, proszę, kciuki, ! Angel

  41. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Chciałam tylko zameldować, że zamiast w poniedziałek, wróciliśmy w sobotę późnym wieczorem, czy może już w nocy? To zależy jak kto… byliśmy w domu o 22… Czyli całe dwa dni wcześniej. Sad
    Opiszę to w stosownym czasie… muszę jednak powiedzieć, a właściwie zapytać… czy my nie możemy tak normalnie, jak wszyscy turyści? Po prostu zajechać i rozstawić namiot? I tak spokojnie sobie wypoczywać? Zawsze nam się jakieś kretyństwo przytrafi… Wink Overjoy
    Oczywiście w zamian za straconą okazję w Yellowstone Lake State Park, planujemy wycieczkę lokalną… ale to już nie to samo… Sad
    Jedyne pocieszenie, że skorzystałam z własnej łazienki i pod prysznic nie musiałam iść w klapkach Wink A na sedesie mogłam normalnie usiąść Wink Overjoy
    „Przebojem” naszego wyjazdu była parka kacyków północnych, które sobie wiły gniazdko przy tamie, a także sępniki różowogłowe, które wcinały… sama nie wiem co, w każdym bądź razie padlinę Delighted
    Miłej niedzieli Wam życzę Delighted
    A sama udaję się na spoczynek Spanko
    W niedzielę doczytam dialogi… dziś nie mam już siły Tired

  42. Jo. pisze:

    Dzień dobry.
    Po wczorajszych wariactwach nigdzie się dziś nie ruszamy. Może wreszcie ogródek na tym zyska?

  43. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Późny start w niedzielę, ale zapowiada się nieźle 🙂

  44. Tetryk56 pisze:

    Na popołudnie ja zmykam z domu 😉

  45. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Dziś prace domowe, bo trzeba cały ten bajzel powyjazdowy sprzątnąć Worry

  46. miral59 pisze:

    Zapraszam pięterko wyżej Delighted

  47. Wiedźma pisze:

    Impreza okazała się sympatyczna i gdyby było ciut chłodniej byłoby znakomicie. Delighted
    Kilka dziewczynek zasłabło w kościele, bo i emocje i upał.Moja Jasna Panienka dała radę, a jak już po przyjęciu rozpakowała prezenty to radości nie było końca. No cóż, takie czasy ….

    • miral59 pisze:

      Niestety… takie teraz są trendy… zapomina się o duchowości, a pustkę w duszach wypełniają prezenty Sad
      I nie jest to jakiś zarzut w stronę Jasnej Panienki… teraz wszyscy tak mają. Sad To wina kościoła i jego wyznawców, że się przedkłada dobra materialne nad te duchowe…

Skomentuj Gimi**** Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)