Powitajmy pierwszy dzień jesieni:
Galerię rozpoczyna Gimi****:

Pierwszy jesienny świt

Jesienne pajęczynki
Teraz Bożenka:

Poznański park.
Od Quackiego:

Jeszcze nie tak dawno o tej porze było jasno.
Od Tetryka:

Koniec pierwszej godziny jesieni w Krakowie
Od Renaty:

jeszcze nie za bardzo kolorowo ale już troszeczkę… inny kolor

Malarska impresja od Maradag
Zoe
No więc jedziemy. Przełom lata i jesieni.
Poniżej boczna droga w mojej wiosce. Jadę po córkę – dojeżdża ze szkoły połowę drogi, drugą połowę podwożę ją do domu. Ciężko się robi fotki kierując jednocześnie samochodem. Na szczęście w tym miejscu są pustki. Jest godzina 15.55. Zostało niecałe pół godziny lata
W dalszym ciągu jadę. Godzina 16.00. Piękna pogoda. Coraz mniej minut zostało do godziny 16.21
Dojechałem na miejsce. Czekam na uczennicę aż dojedzie busem. Nuda. Nie ma co fotografować. Robię zdjęcie wieży kościelnej. Na zegarze 16.05
Pyk. Przeskoczyło. Jesień.
Poniżej fotka z 16.30. Pomidory cały czas na zewnątrz. Chłodne noce i krótsze dni chyba nie pozwolą im bardziej dojrzeć.
A tutaj już dobrze widać, że jesień trwa już 10 minut. Część kwiatostanów obeschła na tej magnolii czy frezji czy jak jej tam:-)
Ale w rogu ogrodu jeszcze słoneczko świeci około godziny 16.35.
Poniżej to co nie weszło do zupy. Dyniowej. Się suszy.
miral
Nie za bardzo miałam dziś czas na szukanie jesieni… wszystko zielone i kwitnące. Jedynie na magnolii znalazłam kilka żółtych listków…
Ale jeśli chodzi o jesienne widoki, to będąc w Kettle Moraine widziałam takie drzewo. Niby jeszcze miało dużo zielonego, ale z jednej strony było już całkiem czerwone…
Od Maxa::

Mazurskie, jesienne okno na świat

Osiedle Koło w dzielnicy Wola w Warszawie

Park Moczydło na Woli w Warszawie
Od Laudate:
Nad Morzem Irlandzkim jesień nie jest tak oczywista jak w polskich parkach i zagajnikach, ale duch pożegnań już się nad mokradłami unosi.
Miało to wystartować o 2-giej w nocy, ale coś nie tak zrobiłem – więc dopiero teraz…
Ha. Fajnie wyszło. Ale malować obrazów to ja nie potrafię. Jak niektórzy:-)
Dziękuję Tetrykowi za posklejanie tego w całość. Pewnie nie spał z nerwów przez całą noc:-)
Dzień dobry. Wyszło bardzo ładnie, chciałem powiedzieć, od razu widać, kto się przyłożył do zadania, a kto mniej
ale coś pododawaliśmy i kolejne pięterko Wyspy stoi. Swoją drogą, jeżeli pięterka, tzn. że budujemy wzwyż (co zrozumiałe, jak powierzchnia nieduża, tak się robi), ale wynika z tego, że Wyspa już daaawno sięga w kosmos.
A poza tym pewnie jeszcze nie raz i nie dwa pojawią się jesienne widoki.
Właśnie leci piosenka w Trójce. Sprzed dwudziestu paru lat. Refren: Pingwiny atakują. Człowiek zaczyna szukać podtekstów.
W ogóle człowiek zaczyna szukać podtekstów, zwłaszcza w tym, co mówią i jak mówią dziennikarze, zwłaszcza ci, którzy JESZCZE są w Trójce (jak Wojciech Mann na ten przykład). Komuno, wróciłaś? Pod tym względem przynajmniej?
Zaczynają mnie wkurzać audycje od 15.00 do 16.00. Przez wakacje i przed nimi był to muzyczny program. Teraz gadanie, a to o chórach kościelnych, a to o dzieciach. Ech wyłączam radio i jadę w ciszy…
Dziewiąta minęła. Wiecie, co to dla mnie oznacza?
Jak Kopciuszek – zasuwam do karety, gubiąc po drodze papcie.
Aha, dzień się szykuje bardzo zajęty, wybywamy jeszcze dziś (plany się trochę zmieniły), z powrotem będę w niedzielę. Nie wiem, czy dzisiaj się jeszcze pojawię na Wyspie, a jeżeli, to pewnie symbolicznie.
Tak się to wszystko plecie ostatnio.
Słonecznego słoneczka w weekend.
Pogodnej jesieni zatem! Przynajmniej w ten weekend
Tetryku, moje gratulacje

Wyszło bardzo ładne pięterko.
Gratuluję jednocześnie całemu zespołowi…
Tak udanie zrobić i połączyć różne obrazki z jesienią w tle…
Rzuca na kolana…
Jak pięknie;-)
Bożenko, zakochałam się w tym parku, i w pomidorkach i pestkach dyni Zoe. I we wszystkich innych też;-)
Kawy, kawy, nieprzespana noc za mną, ledwie oczy otwieram a tu jeszcze w biurze się okazuje, że kran suchy, ciekawe kiedy włączą;-(
Merytorycznie:
Gimi: obłędne fiolety
Bożenka: obłędne światło
Quaki: obłędny ruch, gdzie jest morze?
Tetryk: obłędne napięcie na tej fotce
Renata: obłędny cień pod drzewami
Miral: szalona czerwień:-)
No, to czekamy z kolejnym wpisem na pierwszy dzień zimy.
Dzień dobry

Są z nami cały rok…
Faktycznie, ciekawie wyszło to nasze wspólne pięterko
Zdjęć wróbelków, czy sikorek nie wstawiałam (tych wczoraj zrobionych), bo nie są one ptakami jesieni
Obejrzałam i zbieram się do pracy. Wręcz trudno opisać jak mi się nie chce
Dzień dobry! Ja po pracy, a tuż przed wyjazdem, jeszcze na chwilę.
Dziękuję za życzenia pogody na weekend, ale to będzie raczej weekend roboczo-towarzyski, ładna pogoda zawsze pożądana, jednak niekoniecznie będzie osią wydarzeń.
Co do pytania o morze, to jesienią ono jest szare lub ciemnozielone, spokojniejsze lub (częściej) rozkołysane, czasem nawet do stadium sztormu, ale najważniejsze, że musiałbym się nad nie udać, a tymczasem biegam w różnych kierunkach, ale w tym – nie.
Zmykam. Do widzenia.
Do galerii dołączył Max.

Może jeszcze ktoś z P.T. Autorów? Jesień dopiero się zaczęła!
Rzadko się tu wcinam, ale pomysł z uchwyceniem momentu wkroczenia w jesień pierwszorzędny!
Ślicznie wyszło!
No. Musiałam to powiedzieć!
Nikt tu się nie wcina, komentatorzy są mile widziani!
A pomysł zawdzięczamy Zoe’mu
Piękna inicjatywa. Polska jesień na fotografiach prezentuje się ciepło i nostalgicznie. A szanowni autorzy zaprezentowali swoje indywidualne spojrzenia na świat (nie tylko ten jesienny). W odpowiedzi na zachęte Tetryka, wkrótce dorzucę swoje 3 lub 4 grosze. Ukłony dla Wyspiarzy
Świetnie! Czekamy…
Dobranoc.
Szybka kawa w południe. I z powrotem do pilnych zajęć.
Dzień dobry
Niebawem wybywamy na cotygodniowe zakupy
Powinnam też jechać i poszukać poidełka zimowego dla ptaszków. Wiem, że są takie z podgrzewaną wodą, która nawet zimą nie zamarza
Czas też zacząć robić zapasy ziarna na zimę. Jak się kupuje po trochę, to się tak nie odczuwa finansowo. W ubiegłym roku, zimą, ptaki zjadały mi ok. 15kg ziarna na tydzień, plus jeszcze plastry (nasiona zalane tłuszczem czy sprasowane suszone robaki). Nie sądzę, żeby w tym roku ptaki jadły mniej… Oczywiście jeszcze duuużo za wcześnie na karmienie. Mają pod dostatkiem jedzonka w naturze 
U mnie na razie buro i ponuro
Dzień dobry.
Coś mi się wydaje, że wracam.
Jo, spróbuj się uszczypnąć! To czasem wiele wyjaśnia…
Nie jestem masochistką.
Zaraz zaraz… wakacje z moimi synami…
Odrobina niekonsekwencji w wypowiedzi ubogaca wizerunek!
Zdecydowanie wolę TAKIE ubogacanie, jeśli mogłabym wybierać.
Witajcie!
Wróciłem o drugiej w nocy, dzięki piękne Lordowi za znakomite zastępstwo. Za to teraz rodzinna niedziela 🙂
Dzień dobry. Nie wiem co mi się stało tej jesieni. Nawet się nie zorientowałam ,że to niedziela dzisiaj. Ten czas stanowczo za szybko jakoś. I taka pogoda ma być do wiosny. To jest mój postulat. Jak pięknie na dworze…
Irlandzką jesień dodał do galerii Laudate. Dziękujemy
!
Dzień dobry. Wróciłem, aczkolwiek nieco zmęczony (jak pisałem na wstępie, weekend był również roboczy). W każdym razie przed wieczorem na pewno się jeszcze na Wyspie pojawię.
Witajcie, w końcu udalo mi się zajrzeć na Wyspę. Dzis robiliśmy urodziny dla rodziny, dzis wiec kawka popołudniowa z torcikiem, ktoś chętny?
Pogoda niemal letnia, tylko w ogrodzie jesień coraz bardziej się panoszy….
Jestem. Ktoś wspominał o torciku? Od razu mi zapachniało…
Wąchaj jak najszybciej! Tylko strzeż się hiperwentylacji
Przy torciku nietrudno o hiperwentylację, a jak wyjątkowo dobry, to i o poważniejsze rzeczy.
A ja się starałam coś napisac u siebie na temat wczorajszego dnia i mi wcięlo cały brudnopis. Na pewno napiszę jeszcze raz ale to już nie będzie to… I karty znowu dzisiaj były…Proszę nie pytać o wyniki – powiedzmy,że jak zawsze..Ja się już pożegnam na disiaj. Dopadło mnie zmęczenie materiału
Spokojnej!
To może prasowanie by ten materiał odprostowało? Próbowałaś?
Dzień dobry

Ale to siostra męża i nie wypadało nie pójść… 17 lat temu miała przeszczepioną wątrobę i od tamtej pory obchodzi swoje drugie urodziny. Postanowiłam, że zero alkoholu. Jak sobie wypiję, nie umiem utrzymać jęzora za zębami. A czasami lepiej milczeć, szczególnie w rodzinie. Tym bardziej, że mężowską rodzinę spotykam raz na kilka lat
Dobrą godzinę po nas, przyjechała druga siostra mojego męża ze swoim przyjacielem – Amerykaninem. Myślałam, że się posikam. Jubilatka jest w USA o kilka lat dłużej niż my, ale jak zaczęła mówić do tego Amerykańca, to żadne z nas nie wiedziało dokładnie o czym ona mówi. Podejrzewam, że Walter z uprzejmości się uśmiechał i udawał, że rozumie


Zbieram się co prawda do spania, ale napiszę chociaż słówko
Dziś był zwariowany dzień. Rano zakupy. Znowu!!! Potem cała masa zajęć i pod wieczór w gości. Trudno opisać jak bardzo nie chciało mi się tam iść
Miłego dnia życzę!
Eee, a wiesz, że to brzmi całkiem sensownie? Zero alkoholu na party z okazji przeszczepu wątroby?
Akurat tylko ja jedna nie piłam alkoholu. Nawet jubilatka sobie pozwoliła i to całkiem, całkiem

I cały przeszczep na marne!
Już dawno doszliśmy do wniosku, że tej siostry, to się nawet kołem nie dobije…

A jej nic 
Przy tym kieliszek szampana i kilka lampek wina, to mały pikuś (a właściwie Pan Pikuś)

Żebyś widział co ona jadła zaraz po przeszczepie! Każdy normalny człowiek umarłby… i to kilka razy
Do dziś wcina bigos (super jedzonko na chorą wątrobę), a jej ulubione, to śledzie w occie z dużą ilością cebulki (czyli kolejny „lek” wątrobowy)
Człowiek nie do zdarcia, byle wymienić to i owo w środku
Dzień dobry w poniedziałek. Niech się nam nie dłuży ten tydzień w pracy:-)
Dzień dobry Państwu.
Piękna polska jesień. Wasze zdjęcia też.
Mój początek jesieni był całkiem niejesienny, aczkolwiek bardzo przyjemny. Dziś rano natomiast mgła i chłód. Może bym i jesień znalazła, ale jestem dopiero przy drugim praniu, czyli tak w połowie. Zamiast pstrykać aparatem, pójdę rozstawić deskę do prasowania.
A, kawy nie wstawię, żeby się znów na reprymendę nie wystawiać, ale życzę smacznego.
Oj tam, oj tam;-) Witaj.
Witajcie!
Odwieczny problem: dlaczego od poniedziałku do piątku jest o tyle dalej niż od piątku do poniedziałku? 🙁
Problem pokrewny, więc dołączę się do pytania: dlaczego pod koniec pieniędzy jest jeszcze tak dużo miesiąca?
Dzień dobry! A ostatni dzieńdobrujący będą pierwszymi (od dołu)!
A teraz, zasiawszy tyle wątpliwości, oddalam się kurcgalopkiem w kierunku wiadomym. Bo już po 9:00.
Dzień dobry, podsuwam kubeczek po kawkę

Ciężko dziś było wstać, zwłaszcza, że za oknem mgła i ledwie 7 stopni na plusie, brrr
A wczoraj letnia pogoda i gości od południa, dzieciaki się wybiegały, wyhulały, wytańczyły i padły przed 18, z tej radości spokojnego wieczoru nie mogliśmy się powstrzymać przed obejrzeniem w ciszy jakiegoś filmu, a nawet dwóch, niemal jak w kinie:-)
Niestety wczesna pora zaśnięcia zemściła się wczesną porą pobudki, 5 rano to nie jest najlepsza pora na powitanie poniedziałku….
Dzień dobry

I znowu poniedziałek
Miałam już zbierać się do pracy… usłyszałam z kuchni jakiś chrobot. Pomyślałam, że może mysz? A to wiewiórka!!! Wygryzła dziurę w okiennej siatce i próbowała przegryźć się przez framugę. Trochę za mało to okno było uchylone i nie mogła się zmieścić
Trzeba będzie coś wymyślić, bo jak wstawimy nową siatkę, to przegryzie się przez nią bez problemów…
Ależ mąż się ucieszy jak wróci z pracy
Nie wiem jak to się stało , ale ta Twoja spłoszona wiewióra , pojawiła się o godzinie 10:15 w Warszawie na Kole . Biegała jak oszalała między samochodami przy ulicy Magistrackiej i jeden z panów kierowców , niestety najechał na zwierzę . Nie kupuj nowej siatki , wiewióra już nie wróci za Dużą -Wodę .
Skąd wiesz, gdzie ona ma Krainę Wiecznych Łowów?
Oby nie u nas w okolicy, Ukratku
Z żywymi trudno sobie poradzić, a co dopiero mówić z duchami tych szczurzatych 
To na pewno nie ta sama wiewiórka, Maksiu
Nie wiem, czy przekazują sobie takie informacje, czy idą po zapachu, który ta pierwsza zostawiła… Kiedyś koleżanka kilka razy musiała wymieniać siatkę w drzwiach balkonowych, bo te małpy ciągle jej to przegryzały. Nawet jak trzymała drzwi zamknięte.
Nasze, polskie są cudnie rude, a te tutejsze bardziej przypominają szczury.
Jak jedna wlazła, to i inne będą próbowały
Mieszkam przy Magistrackiej wiele lat , ale pierwszy raz pojawiła się na ulicy wiewiórka . Nie ma się co dziwić , bo mamy blisko Park Moczydło , Lasek na Kole i oba powązkowskie cmentarze , gdzie tych zwierzaków nie brakuje
Ach. Właśnie do mnie dotarło, że Junior za chwilkę będzie Twoim sąsiadem.
Edit: no może nie tak bezpośrednio, bo na Sokołowskiej, ale zawsze to bliżej niż Gdynia.
Ulica Sokołowska na warszawskiej Woli , to spokojna uliczka wciśnięta w powojenne blokowiska . Dobry wybór dla Juniora . Kościół prawie pod nosem , a do lokali rozrywkowych trochę daleko . Pozdrawiam Juniora .
Przekażę. W jego wypadku ani jedno, ani drugie (jak sądzę na podstawie dotychczasowych doświadczeń) nie wchodzi w grę, a już na pewno nie, jeśli w mieszkaniu ma WiFi (a ma).
Żartowałem . Dzisiaj wszystko jest na wyciągnięcie ręki .Ulica Sokołowska jest poprzeczną uliczką pomiędzy głównymi : Wolską i Górczewską . Jest trochę z boku ulicznego szumu , co ma znaczenie dla spokojnej nauki i wypoczynku .
Zrobiliśmy wstępny rekonesans – parę sklepów i sklepików jest w pobliżu, tych alkoholowych i tych nie tylko, z lokali oferujących jedzenie (również na wynos) niestety tylko Telepizza (niestety, bo nie gustujemy w pizzy tej firmy).
Ale że w stolicy?
Yes!
No proszę proszę. Człowiek na krótki urlop wyjedzie, a tu takie tam…
Jo! Nie upilnowałaś stolicy!
Ha. Nawet byliśmy niedaleko tej fontanny, co to wiesz. Ale Was akurat nie było, a jak już byliście, to my właśnie już nie.
No nie upilnowałam…
A może jakiś repellent w sprayu? Są takie specyfiki np. jeśli ktoś sobie nie życzy, żeby pieski obsikiwały mu bramę (z tym że trzyma się to krótko lub do pierwszego deszczu, ale może na oknie chwilę dłużej?).
Mamy taki repellent, ale jak już dziura jest wygryziona, to i tak się tym jej nie zalepi
Małżonek pryskał tym świństwem dokoła pomidorów i dzięki temu w tym roku nie ponadgryzały nam owoców
Co prawda ten spray nie pachnie ładnie, ale jest skuteczny
Trudno jednak wypryskać całe nasze obejście… szczególnie dom na piętrze. Bo te paskudy łażą po domu jak po autostradzie. Od ziemi po dach. Pewnie dlatego, że jest to dom z cegły i mają gdzie się wczepić pazurkami…
To pozostaje tylko ewentualna broń biologiczna. Łowny kot? Jakich one mają naturalnych wrogów? Może np. nie lubią jakichś roślinek, to by można nimi dom obsadzić naokoło?
A do mnie żadna nie chce przyjść, a chętnie bym się z taką zaprzyjaźniła:(
za ty myszy chyba przyszły przezimować, fuj, cuchną myszami, nie cierpię:(
Oczami wyobraźni widzę myszora wślizgującego się do twojego domu, kręcącego nerwowo nosem na wszystkie strony:
– Znów Chanel No. 5! Ależ tu cuchnie człowiekiem!!!
he he śmiej się śmiej, wczoraj musiałam cały serwis obiadowy myć, bo myszą gdzieś w domu czuć, nikt nie czuje, a ja nie mogę, już wiem, że była, że przeszła nawet jak śladów nie zostawiła, a kotka wzięła i poszła na wieczne łowy, no, a myszy harcują bezkarnie;-(
Dzień dobre popołudnie. Zaraz jeszcze będę, tylko odsapnę trochę od kompa.
I ja też się pożegnam.
Dboranoc wyspiarze 
P.S – ta hamerykańska wiewiórka całkiem sympatycznie na zdjęciu wygląda. Przypuszczam,że jak wygryza dziury to dla właścicieli okna to ona mniej sympatyczna jest ale tak na oko
Spokojnej też!
Ta wiewiórka może i sympatycznie wygląda, ale to szkodnik
I to nie tylko ze względu na wygryzioną siatkę… Kopią dziury w trawniku, wykopują cebulki kwiatów, przegryzają wszystko co się da. Jedynie metalu nie ruszają i tych kabli, w których płynie prąd. Wszystko inne jest pogryzione przez nie. Nasza nowa sąsiadka dokarmiała je orzeszkami. Cieszyła się, że wybierają co do ostatniego… a u mnie wszystkie doniczki stojące na podwórku mają przekopaną ziemię (u sąsiadki też)
Bo taka wiewiórka, żeby uchronić swoje zapasy, potrafi wykopać kilka dziur, żeby oszukać inne wiewióry. A schowa tylko do jednej…
Nie tylko porozbijają jajka, ale też i wrąbią pisklaki, które już się wykluły 
No i jeszcze jedno… dobierają się do ptasich gniazd. Potrafią zniszczyć cały lęg
Coś podobnego! A człowiek by nie powiedział… Ot, wiewióreczki, z puchatym ogonkiem.
Tak… takie milutkie i puchate…

Wredoty!!!
6 prań.

Na jutro zostały mi jeszcze 2 prasowania.
Padam na pysk, za przeproszeniem.
Śpicie? No to śpijcie. Ja tutaj trochę popilnuję tej wyspy:-).
Dzień dobry.
Witajcie!
Wyspa chadza spać z kurami, ale wstaje z Zoe’m i Bożenką!
No zobacz na ostatni wpis z wczoraj. Kury poszły spać po 23.36:-)
…bry

Dzień dobry


Przysiadam się z filiżanką
Ciasteczkiem też się poczęstuję
Dzień dobry, po kawę to i ja podstawiam swój. Dzisiaj jak dzisiaj, jutro będzie dzień pracowity, i praca, i bieganie…
Wróciłam. Od razu mi adrenalinka skoczyła. Otworzyłam skrzynkę pocztową. Jak czytam Belastingdienst to zwykle mi adrenalinka skacze.Że też człowiek nie może spokojnie pożyć…
Belastindienst to coś takiego jak nasze podatki wrrr…
Dzień dobry
Ale już tylko jutro będzie ciężko, czwartek, to już z górki 
Najgorszy tydzień w miesiącu
Mój problem to jest nie to ile albo co .Czy ja aby dobrzze rozumiem ten urzędniczy bełkot. Bo Limburska mowa potoczna nieco się różni od tego co oficjalnie na papierze taki mądry urząd mi pisze. Właśnie mam kociokwik. Bo nie mogę się doczytac czy to oni mnie czy ja im…
Bo jak ja im to mnie chyba szlag trafi. Żeby ich wszystkich pokopało.
Hmm, może znajdziesz kogoś, kto jest biegły w urzędniczej mowie? Z miejscowych na ten przykład?
Ja tylko na chwilkę, w przerwie.
O jaka fajna ta wiewióreczka. No proszę – wiewiórki też wyrażnie lubią leżeć plackiem i „giczołami sobie kiwać”. Zwykle widywałam wiewiórki raczej w ruchu. Takiej wygrzewającej się nie widziałam nigdy…
Co do wygrzewania w szczególności, to miałem wrażenie, że ona się raczej chłodzi na zimnym(?) kamieniu, bo było dość ciepło.
A co do wiewiórek w ogóle, to właśnie o to mi chodziło: „fajna wiewióreczka”, a u Mirki zachowuje się nie gorzej niż szczur.
W kwestii bardziej biegłego w języku to wolę nie wtajemniczać nikogo w rachunki.Pobiegałam troszkę po odpowiednich stronach internetowych i myślę, że jest ok wszystko…

Uf, to kamień z serca.
Z lekka wymiękam.
Dom? Rodzina? Pogoda? Zdrowie?
50 bluzek
12 piżam
12 par spodni
8 prań
2 obiady
6 kartonów z podd… znaczy mansardy
Z kolacją pójdę na łatwiznę. Kukurydza i torta salata.
A, lista dotyczy prasowania. Jeśli mówimy o samym praniu trzeba doliczyć niewymowne i dresy tenisowe.
Zaraz, obiadów i kartonów z poddasza nie masz chyba zamiaru prasować?
A nie?
No dobra. Nie będę.
Czy jest na sali Martini? Martini Brut? Ewentualnie Prosecco?
Znam parę środków na utwardzenie, ale nie są one uniwersalne, niestety…
WIEDZIAŁAM! Nie jeść suszonych śliwek!!!
Quacku, odgrażałeś się w temacie nowego wpisu – nie byłżeby już czas? Trochę tu już długo…
A. Słuszna uwaga. Muszę zatem skrobnąć conieco.
Mam dość na dzisiaj, chociaż nie powiem – Martini (wirtualne) mnie nieco pokrzepiło.

Dobranoc.
Spokojnej.
[się pisze się]
I ja się też pożegnam. Postanowiłam dziś zasnąć wcześniej – zanim przyjedzie tir do sklepu rybnego. To nie jest zbyt blisko ale w środku nocy – między 1-wsza a drugą jak zacznie pipać i paletami albo nie wiem czym zaczną rzucać to czasem się zrywam z łóżka – taki hałas. W dużym mieście być może to normalne ale tu głos niesie….okropnośc. Więc postanowiłam zasnąć twardo zanim przyjadą świeże rybki. Być może mi się uda. A zatem
No wiesz co – a nie można czegoś z tym zrobić? Wymóc, żeby nie hałasowali? W ostateczności zaangażować policję, żeby łupała mandaty, aż im się przestanie opłacać hałasowanie?
W każdym razie spokojnej.