Rok temu nierówną walkę z rakiem przegrała Kinga Zygma – w blogosferze znana jako wesoły piesek Bobik, miłośnikom poezji także jako autorka pięknej liryki. O wyjątkowości jej osobowości niech świadczy fakt, że jej blog wciąż żyje, nadal skupia jej przyjaciół i ludzi których tylko urzekła jej empatia, mądrość i fantastyczny dar słowa… Pośród pozostałych po niej wierszy można znaleźć coś na każdą okazję, a więc także… na pożegnanie przyjaciół.
Piosenka dla przyjaciół
Nie żegnajcie się, kochani,
to jeszcze nie zima,
tyle słońc zawekowałam,
żeby was zatrzymać.
Tyle łąk ponakrywałam
dokładnie na czwartą,
a wy ciągle na walizkach,
jakby było warto.
Tuzin jezior przepłynęłam
na dziurawej łódce,
pełnię godzin przesiedziałam
przy piwie i wódce.
Liści trochę się rozwiało
w jesiennym ogródku,
lat się trochę nazbierało
i siwego smutku.
A wy ciągle, że was pilnie
wzywają zaświaty –
nie odchodźcie, jeszcze tylko
zaparzę herbaty.
Kinga Zygma, 1998
Więcej lirycznych wierszy Kingi można znaleźć tutaj. Aby przypomnieć sobie – lub poznać – jej fantastyczne poczucie humoru, najlepiej prześledzić jej blog.
Wielokrotnie cytowałem i przywoływałem tu wesołe wierszyki Bobika. Warto sobie przypomnieć też jej bardziej liryczną stronę…
Dobry wieczór. Jestem.
U Bobika niestety nie bywałem – chyba że na Wyspie się jakiś link pojawił. Ale te kilka razy, co zajrzałem, wspominam co najmniej z uznaniem.
Zajrzyj w wolnej chwili do liryki…
Poczytałem. Powiem tak: bywa niełatwo, ale warto.
Dobry (?) wieczór.
Liryczna ta liryka. Na prawdę.
Ja niestety właśnie zostałam rażona doszczętnie piorunem idiotyzmu, więc chyba już się nie będę odzywać. Przynajmniej do jutra.
Tego Zeusa akurat unikaj…
Dzień dobry. Niewyspany
Dałbyś jeszcze dniu dobremu pospać – może się wyśpi?
Dałbym ale świat nie daje pospać to co ja mam być gorszy:-)
Witajcie!
Kraków pod chmurami, dzień się zaczął sennie – nawet mój budzik dyskretnie pozostał w innym pokoju 😉
Tetryku, moje gratulacje


Nie czytałem poezji Bobika i właśnie zacząłem tego żałować…
Może jeszcze coś na bis?
Link z licznymi bisami jest we wpisie…
Dzień dobry. Dzień się zaczął od tęczy, i to nietypowo, bo od zachodu = niskie jeszcze słońce na wschodzie poświeciło. Niestety nie zdążyłem sfocić. Można mieć nadzieję, ale na co?
Dziewiąta minęła, a więc… [wychodzi na lewą stronę sceny. Do popołudnia].
Dzień dobry

Nadszedł kolejny pracowity dzień.
Ale nie da się przetrwać pracowitego dnia bez filiżanki kawy
Wszystkich, którzy zgadzają się z powyższym twierdzeniem zapraszam na filiżankę „małej czarnej”
Dzień dobry Wszystkim,
Nie czytywałam Bobika, ale coś czuję że i ja tam przepadnę.
Słońca życzę;-)
Jestem po robocie. Od rana przechodziły takie przedziwne fale chmur, czasem nawet deszczowych, ale teraz się rozpogodziło, więc życzenia słońca się spełniają 🙂
Uprzejmie donoszę, że w Krakowie słońce też wschodzi.
Raz na dzień, i inne utwory
I ja się pożegnam. Jutro nowy dzień…
Czas na śniadanie!

Dzień dobry

Dołączam się do kawy
Dla mnie sierpień był ciężkim miesiącem więc dobrze, że się kończy…
Teraz czekamy na wrześniowe babie lato.
Widzieć nić babiego lata lecącą po polu… bezcenne (albo Chełmoński)
Witajcie!
Bez śniadania staram się nie wychodzić z domu (no, chyba że po chleb!).
Dzień dobry. Nie wiem kiedy się pozbieram..
Spiesz się powoli, bo co nagle, to po diable!
Dobry! Dzisiaj, a jeszcze bardziej jutro (a w piątek to w ogóle), czeka mnie załatwianie przeróżnych spraw, nie muszę chyba dodawać, że kosztem pracy. Wiąże się z tym nieobecność przy komputerze, a więc i na Wyspie…
Oznacza to, że będzie mnie mniej, Polaka.
Zmieniasz obywatelstwo na wszelki wypadek?
Nie, tylko na Wyspie będzie (było) mnie mniej.
Ale tymczasowo.
Udało się załatwić wszystko w tempie doprawdy ekspresowym (jak na urzędy) i teraz mogę już zacząć pracować.
Dzień dobry


Do Bobikowa zaglądałam, ale bardzo rzadko. Nie mam za bardzo czasu na wszystko co piękne, a szkoda…
Dzięki Ukratku za przypomnienie
I tak sobie pomyślałam, ile to w ostatnich latach naszych bliskich odeszło… jak ten czas leci… Zdawać by się mogło, że tylko co byli z nami… a to już lata minęły…
Dziś wieczorem przylatuje moja córeczka
Co prawda tylko na długi weekend, ale zawsze te kilka dni spędzimy razem, na łonie natury 
Nawet jeśli między chaszczami jest szeroka przerwa (tak z 1,5 metra)


Jutro ostatni dzień w pracy i pod namiot
Na pewno nie połazimy z mężem na „polowania na ptaki”, bo nasze dzieci nie lubią „łazić po chaszczach”
Prognoza pogody na nasz wyjazd jest świetna, zobaczymy jak się to okaże „w praniu”. Bez upałów, bez deszczu, chociaż w nocy ma być tylko 9C (przynajmniej w piątek), w dzień nie więcej niż 27C (najcieplejszy dzień-poniedziałek), czyli idealna pogoda na wyjazd
Zaraz wybywam do pracy… kolejny długi i ciężki dzień



Ale takie życie
Miłego dnia życzę
Pusto tu. Wszyscy koniec wakacji opłakują, czy co?
Pracka, pracka i po pracce. Aczkolwiek chwila odpoczynku od komputera byłaby wskazana.
Jutro natomiast rano pracka, potem przerwa – jedziemy autkiem na przegląd – i po powrocie znów pracka.
A w piątek pracka do południa, a potem wybywamy z weekendem włącznie na wyjazd poniekąd roboczy…
Jak więc widać, rzeczywistość może nie skrzeczy, ale absorbuje.
Czasem wręcz tak absorbuje, że to my skrzeczymy… 🙁
A czasem nawet cienko piszczymy.
Z całych wakacji jeden dzień był koszmarnie beznadziejny i maksymalnie wkurzający.
Szkoda, że ten dzisiejszy.
Idę spać zanim kogoś pogryzę.
Dlatego, że ostatni?
Spokojnej obu Paniom, zaraz dobranocka…
Dobrze im tak. Tym wszystkim, którzy poszli do szkoły:-)
Dzień dobry.
Dzień dobry dzisiaj nader przelotne, bo – jak wczoraj pisałem – zapowiada się pracowity dzionek.
Tytułem ciekawostki: przy logowaniu WordPress zaraportował stan Wyspy w okrągłych liczbach: 1000 wpisów, 130 200 komentarzy.
I już mykam do pracy. Z kawą na podorędziu, a jakże.
No to już mamy 1001 wpisów.
Zapraszam na nowe piętro.