Witojcie!
Udało się nam spędzić kilka dni w górach. Pogodę zapowiedziano mroźną, ale zima w górach przecież nie przeszkadza! Mimo rozpoczętych właśnie ferii dla młodzieży szkolnej z kilku województw Zakopane nie było przesadnie zatłoczone, wydaje się, że nie było by żadnych problemów nawet bez wcześniejszej rezerwacji miejsc. My, oczywiście, zarezerwowaliśmy.
Zapewne wielu potencjalnych „ceprów” odstraszał brak śniegu. Faktycznie nie było go zbyt wiele, sanki po Zakopanem z trudem jeździły, ale wszystkie duże trasy jakie (z daleka) oglądaliśmy były solidnie naśnieżane i gotowe, regularnie oświetlane po zmroku. Nie było natomiast czynnych licznych ongiś tzw. „urwijrączek”, gdzieniegdzie tylko straszyły resztki zdemontowanych mechanizmów. Pola poniżej Drogi Pod Reglami pokryte były warstwą śniegu pozwalającą na użycie biegówek, nie było jednak przygotowanych torów; widziałem zresztą tylko jednego narciarza, który tamtędy przebiegał. Sam zresztą nawet nie brałem swoich nart – narciarz ze mnie kiepski, a tak krótki czas wolałem spędzić na wędrówkach.
Zakopane jak zwykle zalane kiczem i globalną komercją. Po Krupówkach spacerują kot Garfield, Król Julian „wyginam śmiało ciało”, i różni inni bohaterowie kreskówek których nie potrafiłem rozpoznać; wejścia do jakiegoś przybytku pilnują błękitnoszerstne stwory prosto z „Avatara”, a poczciwego misia przypominającego naszego Iorka tylko raz zauważyłem. Jeśli dodać do tego smog zalegający miasteczko nie gorszy niż krakowski, zrozumiałym się staje że czym prędzej uciekaliśmy z miasta w góry.
Pierwszy dzień, rozpoczęty dopiero w południe, bo po przyjeździe, tradycyjnie już poświęciliśmy dwóm maleńkim dolinkom, wychodzącym na przedpole Tatr. Zaczęliśmy od Dolinki Ku Dziurze. Jest krótka – jakieś pół godziny spaceru poprzez las. Na jej końcu, po krótkim lecz stromym podejściu dochodzi się do niewielkiej pieczary, której dolinka zawdzięcza swą nazwę. Jaskinia jest dostępna dla turystów, można sobie wejść do środka acz niezbyt daleko (nie sprawdzałem!).
Po zrobieniu paru zdjęć u wylotu jaskini trzeba wrócić tą samą drogą na Drogę Pod Reglami. Ponieważ był jeszcze czas do zmroku, poszliśmy Drogą na zachód, mijając wylot Doliny Strążyskiej doszliśmy do Doliny Za Bramką. Od tego miejsca zazwyczaj zaczynam wizyty w Tatrach – trzeba się pokłonić tajemniczym tatrzańskim duchom, czuwającym na jej krawędziach…
W drugi dzień wcześniej, bo zaraz po śniadaniu byliśmy gotowi wyjść w góry. Można więc było zaplanować nieco dłuższą trasę. Poprowadziła nas ona poprzez Dolinę Białej Wody, najbliższą miastu walną dolinę Tatr, dalej fragmentem Ścieżki Nad Reglami na przełęcz Czerwoną, rozdzielającą Sarnie Skałki od masywu Giewontu. Na Skałki tym razem się nie wybraliśmy, tylko kontynuowaliśmy Ścieżką Nad Reglami zejście do doliny Strążyskiej. W słynnym szałasie na Polanie Strążyskiej wypiliśmy herbatkę z żurawiną i skosztowaliśmy lokalnie wypiekanej szarlotki. W ten sposób syci wrażeń zeszliśmy wzdłuż całej doliny z powrotem do miasta – opuszczając góry razem ze słońcem (i tak ukrywającym się przez większość dnia).
Powąchawszy nieco Tatry Zachodnie, następnego dnia wybraliśmy się popatrzyć na Wysokie. Przeszliśmy przez całe miasto (i całe Krupówki!) aby dojść do Kuźnic, gdzie rozpoczął się właściwy szlak: przez Boczań i Skupniów Upłaz na Polanę Gąsienicową. Trasa zaczyna się stosunkowo żmudnym i ostrym podejściem na stok Boczania, aby potem prowadzić łagodnie pod górę granią Upłazu. Pogoda nie była zbyt obiecująca – padał drobny śnieg a chmury przesłaniały niebo. Po minięciu Przełęczy Między Kopami czekała nas miła niespodzianka: łańcuch gór po drugiej stronie Hali Gąsienicowej był świetnie widoczny, acz zupełnie pozbawiony barw – jakby się patrzyło na starą litografię… Ponieważ mój smartfon przy słabym świetle ma problemy z kolorami, aby uniknąć zniekształceń barwnych usunąłem kolor. Wydaje mi się jednak, że w sepii te ujęcia wyglądają jeszcze lepiej 😉
Po przekąszeniu czegoś w schronisku wróciliśmy na Przełęcz Między Kopami, skąd zeszliśmy w Dolinę Jaworzynki. Dolinka też bardzo ładna, lecz niestety zeszliśmy w nią zbyt późno i brakło światłą do fotografowania.
Przekonałem się, niestety, że aparat w smartfonie pozwala robić w miarę niezłe zdjęcia tylko w bardzo dobrych warunkach oświetlenia. Nad większością prezentowanych tutaj musiałem się trochę pomęczyć, aby uzyskać jakość nie dyskwalifikującą do publikacji. Wybaczcie zatem niedociągnięcia.
C.d.n.
Zgodnie z obietnicą prezentuję trochę obrazków „z podróży do Tatrów” Zdjęcia nie umywają się jakością do wielu tu prezentowanych, ale mam nadzieję że jako relacja – dadzą się wytrzymać
Noo, poczułem się, jakbym tam był. Na tych zdjęciach niemal czuć górskie powietrze, jak zaczerpnąć oddechu, to prawie człek w górach.
Sepia to znakomity pomysł, aż się przypominają początki Zakopanego. No i że samo miasto obeszliście bokiem (przynajmniej na fotografiach), to też ważne.
Dzięki
Dobry wieczór





Zastanawiam się Ukratku o jakich niedociągnięciach piszesz?
Syćkie fotki ślicnopikne
Zazdraszczam… w górach jest wszystko to, co kocham
Dziękuję pięknie za relację i c.d.n.
I oczywiście wszystkich Tubylców pozdrawiam cieplutko
Odpozdrawiamy!
Dzięki za dobre słowo!
Ja kocham i góry, i Mazury, a najbardziej kocham się włóczyć!
To masz Ukratku to samo co ja – kocham się włóczyć
Dzięki Ukratku !
Kocham Tatry (bez Zakopca z Krupówkami i Gubałówką) a zwłaszcza doliny i Orlą Perć. To było niezapomniane przeżycie . Hej, góry nase góry 
…Hej góry i doliny!
Hej, nojpikniejse w świecie
scecińskie som dziewcyny!
Tak tylko zaznaczam, że dobranocka piętro niżej.
Słusznie ! Tutaj pachnie śnieg i skrzy się w słońcu 🙂
Relacja wspaniała!!!
A zdjęcia? Przecież widać na nich to co chciałeś nam pokazać!!! Moim zdaniem są bardzo dobre 
Aż by się chciało wybrać tam na wycieczkę 
W zasadzie w Tatrach nie byłam, jedynie wirtualnie. Wygląda pięknie
Witajcie!
Pierwszy dzień po urlopie wygląda jak… pierwszy dzień po urlopie! 😉
Dzień dobry! Faktycznie temperatura plusowa, odwilż się zaczyna już dzisiaj i podwórko czernieje w oczach.
Kawa też czarna, ale bez odwilży też taka. Codzienna dawka w drodze.

Już dziewiąta na zegarze, więc do pracy, gospodarze.
Pobudka?

Tak wcześnie???
Czuję się jakbym wracała z jakiejś psychodelicznej kopalni…
Chyba zjem śniadanie.
DzieńDobry:)
Dzień dobry
Nic dodać nic ująć Mistrzu T. Piękne krajobrazy i świetna wycieczka. Tylko pozazdrościć.
Po cóż zazdrościć? plecak na ramię i hajda… gdzie letni powieje nas wiatr
Jeżeli tylko wystąpi takowa możliwość to nie omieszkam tak właśnie uczynić. A póki co pozostaje mi pozazdrościć, choć troszkę
Dobry wieczór. Fajrant.
Oczywiście kończę o tej porze, ponieważ a) miałem przerwę, tym razem na załatwienie paru ważnych spraw na mieście, b) szukałem chyba godzinę w sieci jednego filmu, bez którego nie było szansy zrozumieć części tekstu :/ zanim się zorientowałem, że NIE, NIE MA GO NA YOUTUBE, ale owszem, jest – na Dailymotion, to minęło sporo czasu.
Witajcie!
Wczoraj był Blue Monday, dziś dla odmiany Ashy Tuesday – tak wstrętnego poranka dawno nie pamiętam…
Ukratku ! Przeżyliśmy Blue Monday to niestraszny Nam Ashy Tuesday
Życzę chociaż odrobinę promyczków słoneczka 
Dzień dobry

Na szczęście nie udało mu się 
Odwilż na całego, wody po kostki. Szkoda zimy, zwłaszcza że dzieciaki u nas właśnie rozpoczęły ferie zimowe
W nocy chyba jednak było poniżej zera i ciut przymroziło. Po wyjściu z domu moje ciało (bez porozumienia ze mną) próbowało robić szpagaty
Dzień dobry. I u nas odwilż, plus osiem i śnieg w odwrocie (trzyma się jeszcze tylko na pryzmach pozostałych po odśnieżaniu.
A Agnieszka Radwańska wygrała i przeszła do półfinału Australian Open. Czyli pozytywnie.
Ponieważ wstałem, hm, nieco później, to od razu zmykam pracować.
Dzień dobry


Ja wczoraj z takim zalegającym walczyłam całe popołudnie. Co się urobiłam, to moje. Ciężki jak diabli
Owocnej pracy życzę
Dzień dobry
Najgorzej, że słoneczko gdzieś się schowało… Nie mówię, że teraz, bo o tej porze, to ono jeszcze śpi 
Miłego dnia Wyspowicze 
U mnie też ciepło i mokro
Lecę do pracki
Miłego!
Ja już po pracce, można powiedzieć: wyprackany!
Zaglądam na momencik i znikam, bo nadal komputer poza moim wzrokowym zasięgiem.
Ale wiadomo: nadzieja umiera ostatnia.
Dzię dobry, kuniec pracy na dzisiaj, ale i chwila przerwy od komputera.
Mości Tetryku, czy coś się zmieniło w WordPressie, bo Wyspa jakby dłużej mi się ładowała i na raty – skokowo, cały ekran się jakoś dziwnie przesuwa podczas ładowania strony? Chyba że to znowu przeglądarka wierzga po całym dniu pracy?
Raczej to drugie – ja nie obserwuję podobnych ekscesów. Spróbuj ją zrestartować…
OK, damy radę, na razie nie chcę, ze względu na pootwierane parę okien z zawartością, do której chcę wrócić (nie zaśmiecając wszakże zakładek).
A Opera nie ma opcji „otwórz ostatnią sesję”?
A nawet nie wiem. Zdaje się, że po zamknięciu typu awaria systemu to tak, ale normalnie – musiałbym poszukać.
Ale wygląda, że wszystko się już uspokoiło.
w FF jest to pozycja w menu „Historia” pt. „Przywróć ostatnią sesję”
Cóś faktycznie na Wyspie dziś pustowato było…
Myślałam, że po pracy będę miała co poczytać, a tu ledwie kilka nowych notek
Czyżby jakiś halny powiał przez Wyspę? 
Ja dziś po pracy jakoś taka padnięta jestem…
nie wiem, czy to ta „deszczowa pogoda”? Tylko prawie wcale nie padało!!! Tych kilka płatków śniegu, które spadły popołudniu, trudno nazwać „opadami”!!!
Po środzie już z górki i weekend 
Pocieszam się tylko, że jutro (u Was już dziś) środa… a wiadomo, że „środa minie – tydzień zginie”
Już od kilku dni próbuję zrobić nową wycieraczkę, ale ciągle mi coś przeszkadza
Mam kilka(naście) zdjęć z naszych wycieczek po wybrzeżu Lake Michigan i jakoś nie mam czasu, żeby to ogarnąć… Tym razem nie tylko ptaszki
Może na weekend uda mi się przysiąść i opisać? Zapowiadają u nas paskudną pogodę, także raczej na żadną wycieczkę się nie wybierzemy 
Miłego środowania się życzę
Dzińbry.
W ciągu doby stopił się cały śnieg! A sporo go było. Dziwnie jakoś.
U mnie leżało ze 30 cm. I to wszystko zniknęło między dwiema migrenami. Dziwnie jakoś…
Dzień dobry
Szaro, buro i ponuro 
Skowroneczku
Witajcie!
Dzisiaj jednak odrobinę mniej paskudnie niż wczoraj – PLUS!
Małżonka trochę się rozkaszlała po powrocie, ale jej przeszło. PLUS!
Na mnie…
Witam
W ostatnim, pięknym dniu zimy udało mi się zrobić kilka fotek. Zapraszam na nowe piętro.