Dziś wczesnym popołudniem odwiedziła nas znajoma i wreszcie przywiozła do Krakowa trochę słońca! Dzielę się więc z wami widokiem z moich okien w słoneczne, jesienne popołudnie tuż przed zachodem…
« Kraina starszych panów | Pan Tadeusz ;) » |
24
paź 2015
Zdjęcie wykonane telefonem, więc nienajlepsze – ale widać, że wreszcie jest kolorowo a nie szaro jak ostatnio
Nie zwalaj na aparat .Zdjęcia są doskonałe . Przy słabym , wieczornym promieniowaniu słońca, wyeksponowane zostały piękne kolory brązu . Mnie się podobają …
Mnie też się podobają
Trochę zielonego, trochę różnych odmian żółci i brązu, odrobina czerwieni… cudo!!! 
Oj tam. Przecie widać, że złota polska!
A ja, proszę Państwa, zaraz wybywam ciemną nocką na niedużą (mam nadzieję) imprezę towarzyską.
Także ten. Gdybym nie wrócił do 22:30 powiedzmy, to poproszę o zastępstwo dobranockowe.
To udanej zabawy!
Się zrobi, choć wolałabym, żeby pojawił się Lord W. ze swoją urzekającą muzyką
Ukratku, w słońcu te jesienne barwy są żywsze i wyraźniejsze, ale Twoje fotki są prawdziwie jesienne … mgliste i zadumane. Tylko nie wiem co na pierwszej fotce jest takie czerwone ? Grona jarzębiny ?
Chyba nie, bo wygląda, że to jest na świerku z pierwszego planu.
Też się nad tym zastanawiałem w momencie wklejania. Zrobiło się zbyt ciemno, aby sprawdzić w realu. Powiększanie zdjęcia pozostawia mnie z dwiema hipotezami:
– obeschnięte i rozdziobane duże szyszki
– kawałki miśka wyrzuconego z balkonu nade mną (mam tam jeszcze 12 pięter)
Wizja lokalna za dnia potwierdziła hipotezę nr 1. Pytanie, co się dzieje z Miśkiem pozostaje zatem nadal otwarte!
U mnie jesień jest aż ” obrazkowa”, tak kolorowa i nasłoneczniona.
Śpiochy ! a jutro oddają nam godzinę, więc dzionek będzie dłuuuugi
Nie wszyscy…
nie wszyscy, ale za to małomówni dziwnie
Co tam słowa…
Nie wiem czy dzień dzień dobry czy dobranoc. Bo to już niedziela. Aha, tak przy okazji podobno śpimy dzisiaj dłużej. To dobranoc;-)
Dzień dobry
Oczywiście ja kierowca, to trzeźwa. Trochę się wkurzyłam, bo gospodyni namawiała mnie, żebym spróbowała jakiegoś tam alkoholu (nowość w słoiku, a nie w butelce). Przecież wie, że jak mam jechać to nie piję!!!
To po co namawiać i co jakiś czas wracać do tematu?
Znamy się od lat i doskonale wie, że mnie nie namówi. Takie mam zasady i nigdy ich nie łamię… Po co więc wkurzać? 
Całkiem miło 
Wróciliśmy z gości
Ale ogólnie było jak zwykle
Miralko , jest na to sposób ….. Przyrzekałaś , że nie będziesz pić , ale przecież zjeść możesz .Wylewa się trunek do talerza i zgodnie z tradycją : wilk syty i owca cała .A teraz zmykam na niedzielną wyprawę…..Kłaniam się światecznie

Maksiu, to nie to że przyrzekłam… ja po prostu organicznie nie znoszę pijanych kierowców. W swoim wykonaniu również. Gdybym miała ochotę na alkohol i powiedziała o tym małżonkowi, to bez protestu on by nie pił i robił za kierowcę
Mogłabym się ululać w trupa… podjechałby po mnie pod sam dom, pomógł wsiąść do samochodu i bezpiecznie odtransportował do naszego domu 


Mam nadzieję, że Twoja niedzielna wyprawa była udana
Miłego poniedziałku życzę
Miłej i udanej niedzieli życzę

Czy „kacunia” nie będzie za ostro pukała do głowy
Zobaczymy rano…
Nie wiem jak będzie u mnie i czy będę mogła się odzywać, bo małżonek zażyczył sobie wycieczkę… a mnie takich rzeczy nie trzeba dwa razy powtarzać
Chociaż nie wiem, jak będzie się małżonek czuł po dzisiejszej dawce alkoholu
Dzień dobry niech będzie !
Miło obudzić się z jasnym oknem 
Witajcie!
Dzisiaj dopiero liście złocą się jak należy!
Dzień dobry. Impreza bardzo udana, tak pod względem gastronomicznym, jak i ludycznym. Niestety po powrocie, w środku nocy obudziłem się – wygląda na to, że mięśnie grzbietu przypomniały sobie, że przedpołudnie spędziłem na noszeniu mebli przez trzy piętra. bo na imprezie nie szalałem. W sumie chodzę połamany i zastanawiam się, jak będzie ze spaniem najbliższej nocy. Jakby ktoś miał dobry pomysł na taką dolegliwość (oczywiście poza środkami przeciwbólowymi doustnymi i ketonalem w żelu), to byłbym zobowiązany.
Zakwasy najlepiej likwiduje się gorącą kąpielą albo wypiciem piwa, może być więcej niż szklanka. Mniej – nie ! Zatem co wybierzesz Kwaku ?
Kąpiel już była, sama widzisz, co pozostaje.
Ja to pr
zećwiczyłam, Kwaku na sobie. Choć nie lubię piwa 
Bardzo dziękuję, po ciepłej kąpieli i lekach już jest lepiej
Liczę, że do końca dnia się unormuje, to może i noc nie będzie taka straszna.
Na noc to jakieś okłady… pogadaj z małżonką…
Porozmawiam, rzecz jasna.
Proponuję przygotować sobie na podobne przypadki poduszeczkę z BIAŁEJ gorczycy . Nasionka białej gorczycy emitują promieniowanie w dalekiej podczerwieni ,które skutecznie pobudzają krwiobieg w mikronaczynkach . Przetestowałem to na sobie , napisałem pismo pochwalne do pana doktora ortopedy , który mi coś takiego zaordynował . Na jego stronie internetowej znalazłem wiele podobnych do mojej opinii . Polecam
Tak Maksiu – niekoniecznie trzeba zaraz łykać pigułki. I Twój pan ortopeda jakiś niedzisiejszy i za nic ma zyski koncernów
farmaceutycznych ?
Gdzie zaś można dostać takowe nasiona?
W sklepie zielarskim albo ze zdrową żywnością, Kwaku
Na wiejskim targu , (tanio) w sklepie zielarskim (drogo) ale trzeba pamiętać , aby kupić gorczycę białą , bo jest też czarna ale nieskuteczna ……
DzińDybry:)) Czy w braku gorczycy można się wysmarować musztardą sarepską ???
Nie wiem Korabiu , ale ja otrzymałem propozycję wykorzystania białej gorczycy , po badaniach rezonansem magnetycznym . Pukałem się w czoło , ale po dwóch tygodniach ,pojechałem do pana doktora bez laski z gratulacjami . Nie zastałem ” mistrza ” ,bo podobno za ostry język wywalono go z Przychodni .Znalazłem jego strone w internecie i wysłałem podziekowanie …
To nie był żart, musztarda sarepska to biała gorczyca.
Ps. Znam ten sposób i potwierdzam jest znakomity.
Chyba z przygnębienia pójdę spać…
Optymizm też jest dobrym powodem. Może obudzisz się w przyjemniejszych okolicznościach?
No to już chyba wiemy, że nie.
Dzień dobry
Małżonkowi kacunia na świeżym powietrzu przeszła całkowicie, tylko wzmogła apetyt. Nie dał rady dojechać do domu (godzina jazdy autostradą) i zatrzymaliśmy się po drodze
Gdy wracaliśmy, spał w samochodzie snem sprawiedliwego i żadne zakręty nie robiły na nim wrażenia
Obudził się praktycznie pod domem… Dobrze, że mam w samochodzie miętusy, bo od tego jego posapywania przez sen i mnie zachciało się spać. A za kierownicą to może być niebezpieczne. Jak się coś żuje, to się nie śpi 
A jeszcze biorąc pod uwagę, że gospodarz ululał się dość szybko i małżonek popijał bez niego (z paniami, które piły coś innego)… nie ma o czym mówić 

Jak zwykle po czasie… Byliśmy na tej wycieczce i było cudownie
I tak sobie pomyślałam, że jednak tej mój małżonek nie ma takiej słabej głowy jak myślałam… Z gospodarzem wypili 0,75l czystej, dodatkowo jakieś tam koniaczki i inne napoje wyskokowe „na spróbowanie”
Miłego tygodnia początku życzę wszystkim Wyspiarzom
Witam. Piękna pogoda się szykuje dzisiaj.
Witajcie!
Bożence pada internet, znajomej wczoraj tuż po ogłoszeniu wyników padł skype – tak się zaczyna, gdy wygrywają „Przyjaciele i Sowa”…
Na szczęście ranne wyniki są nieznacznie lepsze niż z 22-giej…
Dzień dobry
! Zawsze pozostaje Polyanna! w zasadzie mogę być wyłącznie pozytywnie zaskoczona, bo przecież nie oczekuję niczego pozytywnego 
Pierwszy pozytyw już mam : nie włączam tv, bo te znajome
buźki mnie brzydzą
Czeka nas bolesne parę lat: z szydłem w d….
To jest bardzo właściwe podejście do tematu!
Dzień dobry, wbrew pozorom. Noc minęła spokojnie (od strony pleców), trzeba mi się więc brać do roboty, bo jeszcze 1/3 jej przede mną.
Zmykam więc. Do zobaczenia po fajrancie.
Dzień dobry.
Piękne słoneczko od rana.
Przypadek? Nie sądzę…
Mój 18letni autystyczny syn, który na drugie śniadanie bierze (od 10 lat) do szkoły kanapkę z pasztetem, zażyczył dziś sobie kanapkę z żółtym serem i pomidorem.
Przypadek?
Nie sądzę…
Nowe idzie!
I co teraz będzie z pasztetem:-). Ale pasztet. Swoją drogą to słowo ciekawie brzmi PASZTET, PASZTET. Nie polskie:
tłumaczenia:
angielski: (1.1) pâté, pie
baskijski: (1.1) pate
chorwacki: (1.1) pašteta f
czeski: (1.1) paštika
duński: (1.1) postej w
esperanto: (1.1) pasteĉo
francuski: (1.1) pâté m, pétrin m
hiszpański: (1.1) paté m
interlingua: (1.1) pastata, pastisso
niemiecki: (1.1) Pastete f
nowogrecki: (1.1) πατέ n
rosyjski: (1.1) паштет m
ukraiński: (1.1) паштет m
włoski: (1.1) pasticcio, paté
Co to jest interlingua?
O! Nie wiem. Esperanto może.
Stary kawał z okolic Śląska:
Młody chłopak rozpoczął pracę w kopalni, na przodku, i pilnie obserwuje obyczaje starszych kolegów. Jeden z nich co dzień na początku przerwy śniadaniowej wyciągał z kieszeni zawiniątko, i ze słowami „Znów ta pieruńska kejza!” ciskał je daleko w ciemność.
Po kilku dniach młody odważył się zapytać, o co chodzi.
– Widzisz, synek, staro daje mi na drugie śniadanie sznytki z kejzo, a jo jej mom już dość…
– Ale nawet pan nie rozwinie? Może dziś jest co innego?
– Ech, synek, ona mi już 30 lat co dzień daje sznytki z kejzo…
Dzisiaj o piątej rano ,łomot do moich drzwi …. Kto tam ? zapytałem …To my ,ABW ! Nie wierzę , ja na to …Dla tego tu jesteśmy ! padła odpowiedz …. Dzień dobry Państwu
Nie ma tego złego , żeby nie mogło być gorzej . Zapowiada się jednak , że może dojść do restytucji monarchii .. 
Jo , żartowałem …
Ty żartujesz, ale ktoś to może potraktować zobowiązująco… Mimo, że sukcesora ni ma… I co wtedy?
DzińDybry:)) I bardzo dobrze, zawsze marzyłem o Polsce z Monarchą na czele, jeszcze nie zdecydowałem kogo zobaczę na stolcu. Wszystko zależy od tego jaki to będzie stolec :))
Dzień dobry
U mnie to już niemal tradycja… 
Od poniedziałku mam lenia, więc niekoniecznie to nowe idzie
Witaj Mirelko:)) Do pracy dobry Pan Bóg stworzył konia, ludzie wywodzą się z Raju gdzie wrodziło się im genetyczne lenistwo :))
Lenistwo ? A jednak zmajstrowali Kaina i Abla….
Ale to już chyba po wyjściu? Bo wcześniej brak emerytury ich raczej nie martwił…
Masz rację . Odniosłem się do” genetycznego” lenistwa , które powinno być stałe w czasie ….
No to raczej się nie popisali…
Witaj Stateczku! Każde wytłumaczenie jest dobre, gdy nic się robić nie chce… najlepiej to na kogoś zwalić
Koń czy geny nie zaprotestują

Ja bardzo przepraszam, ale muszę. Muszę, bo się uduszę. Zbanujcie mnie potem – trudno. Ale szlag mnie trafia. Bo czytam właśnie wypowiedź jednego pana redaktora: „Co wyście wybrali?!”. Przy czym pan redaktor sam udziału w żadnych wyborach nie bierze, bo nie ma na kogo głosować. I mnie się po prostu słabo robi. Bo ja rozumiem – nie mieć nikogo, czyje poglądy i program się podziela/popiera. Ale jak można nie głosować i mieć pretensję do tych, co wybrali???
Druga rzecz: tych, co wybrali Sami Wiecie Kogo jest mniej, niż tych, którzy nie poszli na wybory. Czyli zasadniczo znowu mniejszość wybrała, a będzie się mówiło, że większość. Co się musi stać w Polsce, żeby po pierwsze ludzie poczuli się odpowiedzialni za wybór władzy, a po drugie żeby wśród wybieranych faktycznie był wybór dla tych milionów, nieznajdujących swoich reprezentantów?
I to jest większym dramatem, niż rządy kota. Słowo daję – większym.
A teraz sama idę na karną ryczkę, zanim mnie tam wyślecie.
Kwak ma rację, zejdź z tej ryczki Jo!
Wygrana kosztuje ok. 22 miliardów PLN na wstępie i nie ma co wymyślać innych racjonalnych czy ideologicznych powodów. Z nieba spada 12 tys.; przy dwójce dzieci i niskich zarobkach to całkiem ładna sumka warta zachodu.Proste jak konstrukcja cepa, a PO gadała o zmianach w znienawidzonych podatkach. Następne miliardy, to bezpłatne leki dla seniorów. Patent chwycił.
Drugie: media, które żyją sensacją i najlepiej aferą. I ksiądz, który wygłosi odpowiednie kazanie, bo sprawuje rząd dusz.
Zero autorytetów, bo opluskwianie i wyszydzanie to najlepszy sposób mówienia o ludziach władzy, kultury i tych zwyczajnych. Oraz przeciwnikach.
Jaka szkoda, że reformacja u nas krótko trwała i nie zostawiła śladu w umysłach.
A tak w ogóle, to polecam „Klub Pickwicka”. Cudny opis wyborów w XIX-wiecznej Anglii. Widać na jakim etapie jesteśmy
Dobry wieczór. Fajraant. Jutro będzie gorzej, bo wieczorem idziemy się odchamiać do teatru, a pojutrze – prawdziwa tragedia. Rano załatwianie spraw, a wieczorem – znów wyjście.
Jakoś to przeżyję, no chyba żebym pojutrze w ogóle odpuścił albo potraktował ulgowo z góry.
Chwilę w każdym razie pobędę na Wyspie.
A mnie wypadło niespodziewane wyjście i dopiero wróciłem… I jestem!
Wychodź, wychodź – póki można…
Dobranoc. Popieram, lepiej nie śnić o Ziucie
Dzień dobry. Miejmy nadzieję.

Komuś kawy?
Dzień dobry, tylko chwycę kawę, wychylę do dna i lecę dalej, żeby zdążyć przed wieczorem, proszę Państwa.
To ja herbatę. Dzień dobry.
Ja też herbatę, ale chciałam być miła dla kawoszy.
W ramach szanowania cudzych poglądów
Niech im będzie. Niech sobie piją tę kawę z rana. Smacznego. I pogodnego dnia życzę wszystkim odwiedzającym tę stronę:-)
Bo ja właśnie postanowiłam nie dać się porwać powszechnemu (coraz bardziej) nurtowi i na przekór być miła dla wszystkich. A co mi szkodzi? No chyba, że nie dam rady – bo wiecie: niektórzy bardzo się starają, żeby człowiek nie dał rady. Ale to nie na Wyspie
Witajcie!
Kawa z rana dobra rzecz, skoro znieczulić się (w pracy) nie można…
To dla Ciebie dodatkowa filiżanka
i lecę w kolejkę na Koszykową.
Dzień dobry !
Lecę pomachać rączkami i nózkami, bo jak wiadomo należy się gimnastykować 
A jeszcze o pokrywaniu wydatków na sukcesy wyborcze : część wróci do budżetu w postaci podatku Vat, bo się tej kasy nie schowa do skarpety, część się odzyska w opiece społecznej i rodzinnej, bo dochód wzrośnie i mniej pójdzie na różne zasiłki. A reszta ? Podatnicy, bo za chwilę inflacja zwiększy wpływy do budżetu. Eleganckie, prawda ? No i nie wiemy czy te pieniądze będą wolne od opodatkowania ?
Słoneczka i uśmiechu Wszystkim
Dzień dobry




Nie płacz, kiedy odjadę, sercem będę przy tobie…
A tak się mnie skojarzyło
A jutro, a jutro na Wyspie głośne czytanie „Pana Tadeusza”
PS Łęcka też będzie
Dzień dobry


Miłego dnia życzę
I zaraz lecę do pracy
Och !!! Coś mi do łba strzeliło !! Szepnął żołnierz , padając na polu chwały…..
Trzeba mieć dużo zdrowia, żeby chorować w ramach NFZ…
Albo dużo kasy i wtedy można prywatnie.
Chyba, że trzeba zrobić badania, których prywatnie się nie zrobi za żadne skarby świata.
Jednym słowem: przechlapane.
Człowiek jest zdrowy dopóki nie pójdzie do lekarza i nie zacznie mu fundować wczasów na Karaibach, w zamian za nadzieję iż odrośnie mu nowa wątroba, ewentualnie płuco :))
W dawnych czasach był niezawodny, instytucjonalny sposób na natychmiastowe odzyskanie kwitnącego zdrowia. Nazywało się to Wojskowa Komenda Uzupełnień czy jakoś podobnie…
Ściskam wszystkich dobranocnie, bo na indywidualne komentarze brak mi chwilowo siły. Oby do jutra.

Dobrych snów, dziewczęta!
Dobry wieczór. Prawie wszystko wedle planu, 95% normy wykonane (brakujące 5% zaraz będę dofedrowywał), wizyta w przybytku Melpomeny zaliczona.
A jutro jeszcze więcej biegania, więc w ogóle norma się pójdzie… no, pójdzie gdzie indziej.
A dzisiaj ze względu na porę – dobranocka za chwilunię.
To ja pewnie na końcu powiem Dobranoc.
No, jeszcze lampka, oliwna na przykład. W gestii Wiedźmy.
To ja już tylko pomacham…
Joj, mam nadzieję, że nie stworzyłem wrażenia, że wypraszam kogokolwiek z Wyspy?
No co ty? Ja też czasem sypiam…
Ja ostatnio coraz rzadziej, ale mam nadzieję kiedyś odespać. W bliżej nieokreślonym terminie.
Padam na dziób
Więc życzę sobie dobrej nocy, a Wam miłego środowania 
Ale z nadzieją patrzę w przyszłość. Jeszcze trochę i tydzień się skończy… Jak to mówiła Jaśminka – wszystko mija, nawet najdłuższa żmija 
Dodam tylko, że ten tydzień, to ten najgorszy w miesiącu. Praca od rana do nocy kilka dni z rzędu. Dziś od 8 do 21, a jutro powtórka z rozrywki
Zapraszam, obowiązkowo, z kwiatami na pięterko