Brzozy są jak złote wodotryski,
Zimno jest jak w ostatnim liście.
A słońce jest jak ktoś bliski,
który ziębnie i odchodzi. Lecą liście….
Liście
Rumieńce lata pobladły,
Liść złoty z wiatrem mknie.
I klonom ręce opadły,
i mnie…..
MPJ
« Rycerzy trzech - epizod | Rzeźba się uczyniła straszliwa... » |
Brzozy są jak złote wodotryski,
Zimno jest jak w ostatnim liście.
A słońce jest jak ktoś bliski,
który ziębnie i odchodzi. Lecą liście….
Liście
Rumieńce lata pobladły,
Liść złoty z wiatrem mknie.
I klonom ręce opadły,
i mnie…..
MPJ
„I klonom ręce opadły,
i mnie….”
Jo, o Tobie pomyslałam i stąd te wiersze mojej ulubionej czarownicy z Krakowa
Ale klony wiosną się znów zazielenią!
No ja też lubię tę Czarownicę 🙂
Pozbieram, te rączki. Jeszcze nie wiem JAK, ale pozbieram, Ostatecznie nie mam wyjścia.
A skoro o wyjściach: pamiętacie problem z transportem? To Wam powiem, ale gdyby tu jakiś wredny koleś ze skarbówki zaglądał, to uprzedzam: wyprę się każdej litery!
Nasze odwołania nic nie dały. Pani z dzielnicy robiła, co mogła, ale przepisów nie przeskoczy. Wszyscy pracujący z Kubą peda-psycho-psychia dawali wszelkie możliwe papiery – na nic. Skoro MOŻE iść do liceum, to może sobie jeździć tam autobusem miejskim, transport mu nie przysługuje, mimo że autysta, co sam z domu nie wychodzi.
Na fundowanie mu taksówki nas nie stać. Wozić samemu nie damy rady, mając jeszcze drugie dziecko do wożenia i pracę zawodową małżonka.
Cudowni, wspaniali i tak dalej przez sto linijek ludzie z transportu. Uprzedzam – jeśli ktoś im zechce zaszkodzić, to nogi z dupy powyrywam i rzucę klątwę do siódmego pokolenia. Wożą nam go za symboliczną flaszkę. To znaczy – flaszka pewnie mniej kosztuje, ale po kosztach. Mimo że dwa razy w tygodniu odbierają go samego, zaraz po lekcjach, żeby nie siedział w szkole 4 godziny (bo nie ma gdzie). Nie ma (odpukać!) żadnych problemów. Zabierają rano, razem z innymi dziećmi, odwożą po szkole. Znają chłopaków, bo drugi rok z nimi jeżdżą. My wiemy, że to nie są przypadkowe osoby, które nie dadzą sobie rady z autystą.
Tylko dzięki nim Jakub może jeździć do tego swojego wymarzonego liceum.
WIELKIE WIELKIE DZIĘKI!

Na szczęście tam, gdzie system daje w d., na ogół znajdą się jeszcze dobrzy ludzie…
Ufff, ulżyło mi ! I trzymam kciuki.
A Senator, Skowronku jest ciągle obecny i potrzebny jak Pachnąca i Stan. To nic, ze tylko w myśli ?
Skowronek żałuje, że Senator już nie podpowiada, jak ongiś bywało…
Tak Tetryku 🙂 właśnie to miałam na myśli.
„Masz się tylko podpisać i wysłać”
Tak, oni są ciągle wśród nas. Obecni duchem, chociaż się nie odzywają… jestem pewna, że mają tego pilota i nas podglądają cały czas. Cieszą się z nami i smucą… po prostu są…
Kochani;

Maxiu ma dzisiaj urodziny!!
Wszystkiego najlepszego kochany JUBILACIE!!! Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia i niech Cię nigdy dobry humor nie opuszcza
To i ja stosowny toaścik wznoszę!

Urodzinową salwę z 24 butelek szampana, poprawioną serią z Wyborowej, Jarzębiaku i Łąckiej domowej :)))
Litości… poprzestanę na szampanie.
Dzień dobry Paniom ,Panom , oraz wszelkim Przybyszom do rajskiej wyspy Madagaskar:-) .Faktycznie , siódmego pazdziernika roku Pańskiego , kobieta o imieniu Helena ,podczas zbierania borówek, w Puszczy Białowieskiej urodziła chłopca , któremu na chrzcie dano imię – Kazimierz .Podobno tak było i dotyczy to mnie , internetowego kazmaxa . Dzisiaj , dowiedziałem się , że Prezydent Federacji Rosyjskiej pan Putin ,też urodził się siódmego pazdziernika i mam teraz rozdrapy , czy wypada przesłać do Moskwy maila z życzeniami ? Jest jeszcze trochę czasu na decyzję ,tymczasem dziekuję serdecznie za miłą niespodziankę , sympatyczne życzenia i wznoszę tradycyjny toast: za pomyslność Załogi Madagaskaru !!!

Skoro była to Puszcza Białowieszczańska, wznoszę zatem kolejny toast Żubrówką poprawioną piwem marki Żubr. Na to nie ma siły, położy nawet myśliwego:)))
Trzeba przyznać , że obecnie jest dość duży wybór tych żubrowych trunków ,a specjałem jest gorzałka : Duch Puszczy . Dostępna jest jednak tylko w obrębie Puszczy .Twoje zdrowie Korabiu !!
Najlepszego, Maksiu!

Bardzo zacne miejsce i okoliczności!
Putinem się nie przejmuj, to nie twoja wina…
Dziękuję za Życzenia . Z Putinem to zbieg okoliczności , ale warto wiedzieć , że urodził się pod znakiem wagi , a ten znak w pewnym sensie stygmatyzuje swoje owieczki .Jeszcze raz serdecznie dziekuję….
Mówią, że to znak osób zrównoważonych i rozsądnych. Prawda to czy fałsz ?
Trudno oceniać samego siebie , ale prze wiele lat w różnych Instytucjach pełniłem funkcję społecznego rozjemcy ( sędziego? ) Miałem kilka bardzo zawiłych spraw i moje opinie były przez zainteresowane strony – szanowane. Była to tylko satysfakcja , bowiem nie wiązała się z wynagrodzeniem ….
Zatem słusznie odpaliłam fajerwerki na Twoją cześć !
Dzisiaj domyślam się , że żródłem zaufanie do mnie był brak legitymacji jakiejkolwiek partii …..
A ja sądzę, że Twój charakter ! Niezależny i prawy
Też tak sądzę Wiedźminko 😀
Dziękuję ,Twoje zdrówko
Dobry wieczór
Dobry 🙂
Witaj Jo
Cieplutki 🙂
Paskudny mam tu internet, więc żeby się nie denerwować to pójdę na ostatni włoski wieczór 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Maksiu drogi
Wszystkiego,co najpiękniejsze i dużo zdrówka

Najpiękniejsze są kobiety i kwiaty .Trudny wybór – wolę Kobiety
Rozumiem twój wybór!

Poza wszystkim innym – kwiaty nie będą protestować…
Dobry (niestety znów) wieczór. Norma wykonana. Może jutro pójdzie szybciej?
Paaa

Do jutra
Ileż wrażeń przyniósł nam dzisiejszy dzień.
Ja na przykład mam wrażenie, że zrobiło się zimnawo, i to mimo włączonego ogrzewania.
Obawiam się Kwaku, że jesteś przemęczony, bo na sezon grypowy jeszcze chyba zbyt wcześnie ?
Dzień dobry


Przede wszystkim serdeczne życzenia dla Maksia
Powodzenia i szczęścia w życiu, kochany Maksiu!!! Niech każdy dzień będzie wyzwaniem i radością!!!
Dziękuję serdecznie Krajanko : Niech każdy dzień będzie wyzwaniem ! Często zastanawiam się , dla czego podczas ostatniej wojny w Polsce ,oficjalnie odnotowane przez historyków są tylko dwie dywizje AK : Wileńska i Wołyńska , a co z resztą Kraju ? Czy społeczność nie kresowych terenów nie miała żadnych wyzwań ? Nie było nawet warszawskiej dywizji AK . Czy zatem wyzwania były tylko dla Kresowiaków ? Przepraszam , poniosło mnie trochę ,ale czasami kiedy słucham wystapień obecnych patriotów , to nie wiem, czy ich słowa adresowane są właśnie do mnie. Pozdrowionka.

Akurat nie takie wyzwania miałam na myśli…
Tylko wstąpienie do tego wojska było jedyną możliwością wydostania się z Syberii, na którą został wywieziony w ’39 roku.
I wiesz co? Wcale się tym nie przejmuję i tych wszystkich, pożal się Boże, historyków mam… nie napiszę gdzie, bo musiałabym napisać, że w d…pie



A historycy piszą to co im pasuje. Tak jest od zarania ludzkości. Żaden z nich nie jest obiektywny. Każdy opisuje własną wersję wydarzeń. Wybielając jednych, oczerniając drugich…
Mojego dziadka szlag jaśnisty trafiał, gdy uczyłam się w szkole o „bandach AK”. On należał do AK i nie zgadzał się z tym twierdzeniem. Jak mówił, do żadnej bandy nie należał. Walczył o wolną Polskę, a po wojnie musiał swoje w więzieniu odsiedzieć… Teraz tak zwane Ludowe Wojsko Polskie (chociaż nigdy oficjalnie takiej nazwy nie było) jest „organizacją przestępczą o charakterze zbrojnym”. Czyli z kolei mój ojciec należał do „bandytów”
Krótko mówiąc, pochodzę z rodziny bandytów z różnych organizacji przestępczych
A obecnych, tak zwanych „patriotów” po prostu nie słucham. Nie mają nic ciekawego do powiedzenia. Ich słowa są skierowane głównie do nich samych i im podobnych. Są oderwani od rzeczywistości. Szkoda na nich nerwów i czasu…
Serdeczne pozdrowienia Maksiu
Szanuj zdrowie i swoje nerwy, żebyś nam na długo wystarczył
Masz rację , ale historia rzeczywiście nie wspomina o innych dużych formacjach AK . Wygląda na to , ze to Kresy Wschodnie dżwigały główny ciężar walk o Rzeczpospolitą i nie chodzi mi o licytację , tylko zachowanie proporcji w dyskusji o przeszłości….
„Obecni patrioci” kojarzą mi się z „moralnością socjalistyczną” – nazywaliśmy to swego czasu niewystępującym w innych językach „zaprzeczeniem przez uszczegółowienie” 😉
Ja się chowałam na opowieściach z okręgu bialostockiego (pod dowództwem Mścisława) i nic nie wiedziałam o innych
Tak to wygląda – kto dłużej przeżył i kto głośniej o tym opowiadał, ten tworzy historię
Wszak „historia to bajka” z wieloma opowiadaczami…
Mój dziadek, chociaż urodził się w Galicji (Kraków), ożenił się i mieszkał w Białymstoku. I tu go wojna zastała. A jako że po niemiecku mówił płynnie, Niemcy zostawili go w pracy na kolei. Jedynie zdegradowali. Także mógł działać… Nie lubił o tym opowiadać… Ale to ten sam rejon, co u Ciebie Bezetko
Dzień dobry, silny, zwarty i gotowy. Ciekawe, jak dzisiaj pójdzie? Witajcie, Wyspiarze!
Witajcie!
Po wczorajszym balu urodzinowym budzimy się powoli…
Rany, jak powoli!
Zmykam do pracki, optymistycznie spoglądając w przyszłość!
DzińDybry:))) Już starożytni górale z Czukotki witali się okrzykiem „piwo z rana jak śmietana” :)))
Noł, noł, noł – ja się obudziłam w środku nocy, czyli o 5.40 i uznałam, że mi spania wystarczy. A ponieważ rano było +2 uznałam, że potłuczenie potłuczeniem, ale MUSZĘ wziąć się za rośliny czekające na posadzenie, bo czekanie na mężowską pomoc niechybnie skończy się ogrodową katastrofą.
Jednocześnie usiłuję zrobić coś z kawałka łopatki wieprzowej, czyli można uznać, że jestem od bladego świtu w robocie.
Wczoraj wkopałam na trawniku kępę kossaćca syberyjskiego. Widać i mnie czasem coś najdzie
Ooo… Ładne! U mnie też były w tym roku, ciekawe jak zimę zniosą, bo to zawsze test dla roślin.
One są wytrzymałe! Byle tylko spadło trochę śniegu:)
Szpadel się złamał na poprzednim pięterku – dobrze, że masz choć łopatkę…
Czyli wstałyśmy o tej samej porze, Jo
Tylko u mnie to normalna godzina wstawania… A miałam sobie dzisiaj pospać
Planowałam, że będę się wylegiwała do 7
Nie dałam rady…
Dzień dobry ! Obudzonam i nawet coś wpisałam do Jo.
i śniadanko w dobrym towarzystwie. Pierwsze śniadanko, bo powoli zbliżamy się do mojego ulubionego czasu zimowego 🙂
Byłam ,widziałam 🙂
Schowałam już swoje letnie, słomkowe kapelusze, niech śpią do wiosny… pora na cieplejsze kapelutki i toczki. Najlepiej noszony na lewe ucho czerwony toczek
Ach, słuchajcie, jaką akcję wychowawczą wczoraj przeprowadziłam z sukcesem! Otóż nie przyszła sprzątaczka – nie wiadomo dlaczego. Zaproponowałam Jaśkowi, który strasznie dupę truje o jakiś zestaw lego, że jak odrobi lekcje (matma…) i będzie miał czas (czytaj: nie utknie na resztę dnia przed konsolą), to może zarobić dwie dychy.
Najpierw upewnił się, że to dwadzieścia złotych. Potem przyjął warunki: odkurzenie całego domu plus półek w bibliotece i kredensu, a potem dopilnowanie ojca, żeby mu pomógł przygotować wiadro i mopa (bo to trzeba pokazać – mamy LOC i jak się tego da za dużo, w życiu nie zmyjesz piany).
No i kochani – zrobił wszystko plus schody z własnej inicjatywy!!! Ojcu nie dał usiąść na minutę, dopóki nie znieśli sprzętu. Nie wiem wprawdzie, czy te mopy poszły potem do prania, ale step by step – do wszystkiego dojdziemy!
No, to teraz pora na jałowce.
Jak tak dalej pójdzie to będę mogła zrezygnować ze sprzątaczki, Bo Jasiek będzie mnie mniej kosztować. TEORETYCZNIE.
Chociaż kiedyś czytałam, że takie „kupowanie dzieci” jest niepedagogiczne
A w nosie mam 🙂 Niech sobie będzie mega niepedagogiczne, byle skuteczne.
Ja WIEM, że oni mi to wszystko powinni robić po prostu dlatego, że trzeba pomóc w domu. I na ogół robią różne rzeczy, mniej lub bardziej chętnie. Z drugiej strony – wolę, żeby Jasiek zapracował na swoje kieszonkowe, niż uznawał, że mu się ot tak należy.
Dlatego napisałam to ze śmiechem. W teorii o wychowaniu jest za dużo teorii, a za mało praktyki
Bo to są dwie różne rzeczy… I na pewno praktyczniejsze jest zachęcanie przez „kupowanie” niż zmuszanie w inny sposób 
Sama prawda 🙂
A że w nosie mam to nie było do Ciebie, tylko do tych, co się oburzają 😀
Wiem Jo, że nie oburzyłaś się na mnie tylko na tych teoretyków

Dzień dobry
Dzień dobry! Baaardzo dziś dla mnie pracowity…
U mnie też robota z każdego kąta wyłazi i prosi (a nawet żąda) żeby się nią zająć
Jak przegonię lenia, to się za tą robotę wezmę

U mnie leń przegania robotę. Póki co siedzę cicho i patrzę, które wygra 😀
Też bym popatrzyła i poczekała, ale czas mnie goni i chyba muszę sama tego lenia przegonić
Uważaj – z tym draniem można ganiać się całymi dniami!
Kiedyś, taki patentowany młody leń nie chciał z lenistwa jeść .Zmartwiony stanem zdrowia dziecka tata ,wsadził lenia na furmankę i wiózł do znachora ,kiedy spotkał na drodze znajomego Oberżystę . Co tam wieziesz ,chłopie ? Wiozę lenia do znachora bo nie chce jeść .Nie chce jeść ? Mówi , że nie chce mu się gryżć .Daj go do mojej oberży , ja będę za niego gryzł ,powiedział Żyd . Zgoda , strzelił w dłoń tata , a na to leń – a kto będzie łykał? No nie , to ty kundlu nawet łykać nie chcesz ? wież go raczej na cmentarz , a nie do znachora dokończył dokonczył oberżysta . Trudna sprawa jak widać ….
Dobry wieczór! Jestem wcześniej niż wczoraj, co należy uznać za sukces, bo i załatwić się cokolwieczek udało.
Jo, gratuluję podejścia, na które Juniorzy są zbyt leniwi/ zbyt rozpuszczeni dofinansowywaniem za frajer.
Za leniwa jestem, żeby obsługiwać dwóch kolesiów mających siły pięć razy więcej ode mnie
zwłaszcza, że nigdy nie miałam podejścia w rodzaju „te biedne dzieciaczki”.


Obawiam się, że chłopaki mają przechlapane
Moje dziecko swego czasu zażyczyło sobie podwyżki kieszonkowego, więc dostało : po przejęciu obowiązków ” pana krówki”, który stawiał butelki z mlekiem pod drzwiami
I słusznie!
Wiesz… przed BB wiele możliwości… Okna trzeba myć. Łazienki sprzątać. Jakby on mi w ciągu tygodnia robił to, co sprzątaczka w środy, to ja mu mogę płacić nawet tyle samo, co jej.
Czyżby to już piąteczek?!!! Miłego dnia Wyspiarze!!!
A tak w ogóle, to się trochę dziś wkurzyłam. Odstawiłam samochód do warsztatu, bo czas już było zmienić olej. Przy okazji zapytałam, czy mogliby mi sprawdzić, co tak łomocze w przednim kole (tym od kierowcy). Działa mi to na nerwy i chciałabym wiedzieć, czy to coś poważnego. Facet zażyczył sobie tego posłuchać, więc go przewiozłam po małych uliczkach, gdzie ruch jest niewielki i lepiej słychać. Po powrocie zaczął macać oponę. Powiedziałam, że to już z mężem sprawdzaliśmy. Niczego nie mam w oponie… ja podjeżdżałam, a mąż macał
Powiedział mi, że wszystko sprawdzą i że to im zajmie ok. 1,5 godziny i czy chcę poczekać. Nie chciałam. Zabrał się i poszedł. A transport gdzie?!!! Zwykle podjeżdżał gościo, sadzałam zadek i wiózł mnie do domu. Tym razem gościa nie było. Nie chciało mi się leźć za tym Jesusem (bo tak ten z obsługi miał na imię) i dopytywać się o samochód. Pół godziny zajęło mi dotarcie do domu (dość szybkim marszem). Pół godziny później zadzwonił ten Jesus. Na żywo mam problem ze zrozumieniem jego angielskiego, przez telefon nie dałam rady. Powiedziałam, żeby zadzwonił do męża, bo to na niego jest zarejestrowany samochód i niech on decyduje
A on mi mówi, że jak tylko wymieniamy olej, to mogę samochód już odebrać. Jeszcze czego!!! Mam znowu w tym gorącu (prawie 30C) zapychać taki kawał?!!!
Niedoczekanie!!! Powiedziałam, że nie mam jak dojść do nich i poczekam na męża. On mnie podwiezie… Małżonek zadecydował, że nie mamy kasy na to co on nam wyliczył. Przy odbiorze samochodu dostałam od nich „rekomendację”, czyli to co powinniśmy naprawić. Przy okazji – ile to będzie kosztowało. Oko mi zbielało… ponad dwa i pół tysiąca!!! Ale wliczyli w to takie bzdety jak wycieraczki. Po co mam je wymieniać, skoro pracują bardzo dobrze i ściągają całą wodę z szyb? Że mają już trochę? Małżonek kupił takie najdroższe i najlepsze, żebym nie musiała ich co rusz wymieniać. Co prawda samą wymianę (bez kosztu wycieraczek) wyliczyli na 3 dol., ale sama mogłabym to zrobić, za darmo

Miły, lubiący pożartować, konkretny w sprawach zawodowych i wykazujący pełne zrozumienie dla potrzeb klientów. A ten Jesus to Meksyk. I widać, że nie chce mu się pracować… Mnie też się nie chce, ale klientom nie można tego pokazać. Zawsze mogą znaleźć sobie kogoś innego. 
Nie lubię tego Jesusa. Nie było jednak tego, który nas zwykle obsługuje. Co prawda Murzyn, ale z tych wybielonych
Nie pisałam tego wcześniej, ale po kilku dniach chłodnych (bo temperaturę w dzień 15-17, a w nocy nie mniej niż 10C trudno nazwać zimnem) lato wróciło w pełni
Co prawda nie ma już upałów, ale te 25-27C jest
Nie wiem jak długo… ale na razie cieszę się, że nie musimy włączać klimatyzacji. Ani chłodzić, ani grzać 
No masz, 25-27 w październiku! Cudo!
Idę (chyba) spać.
Trochę nerwówki w warsztacie i ciężka praca w ogródku trochę mnie zmęczyły
Czeka mnie jeszcze cięższa praca w tym ogródku, bo postanowiłam go zmienić. Poprzesadzać kwiatki w inne miejsce, przygotować ziemię pod wiosenne pomidory i paprykę, a także pod agrest i porzeczki
Nie wiem czy pisałam, ale u Margaret i Carla rosną dwa krzaki agrestu. W głębokim cieniu, pod ogromnym drzewem. Spytałam Carla, czy mogę wziąć sobie jeden odrostek, bo nigdzie tutaj nie widziałam krzaków agrestu. Zgodził się. A potem, gdy rozmawiałam z Margaret, powiedziała mi, że mogę sobie wziąć cały krzak
Nie wiedziałam jak po angielsku jest agrest, więc powiedziałam tylko, że to ma bardzo smaczne owocki. Margaret była zdziwiona, bo jak mi wytłumaczyła, była pewna, że to krzak róży, który nie kwitnie
Nie znam się na roślinkach, ale żeby pomylić agrest z różą?!!! Wspólne mają tylko kolce…
bo liście są zupełnie inne… 
Piter zaspał z rana. Obudziła nas awantura wywołana przez kota, który chciał wyjść na dwór. Dzięki temu w dwie minuty wszyscy byli na nogach.
Ciekawie się ten piątek zaczyna…
Dzień dobry. Ja z kolei dzisiaj nie pracuję, ale na Wyspie będę symbolicznie (chowamy ciocię). Zobaczę więc, kiedy się pojawię, mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj.
Witajcie!
Zupełnie niezależnie od Pitera, ja też zaspałem…
Trzymaj się, Quacku!
DzińDybry:)) Rześko i słonecznie witam :)))
Ja też z doskoku (o ile można skakać z taką kostką…) – dynie czekają.
Zbliża się czas dyń:))
U mnie już jest!
Dobry wieczór czy dobranoc, sama nie wiem. Połówkę dyni podrzuciłam sąsiadce, moja część juz obrana czeka na gotowanie. Ma być zupa-krem.
Jasną Panienkę uśpiłam, czytając jej książkę,i mam wreszcie własny komputer i spokój
Wczesne dzień dobry.
Ciężka sobota mnie czeka, bo dentysta. Fobia dentystyczna to raz, ale w pakiecie mam te moje alergie i światłowstręt powodujący megamigrenę
A, no i od wczoraj się rozwodzę, więc generalnie upraszam o intensywne trzymanie kciuków, żebym dożyła do niedzieli…
Trzymam bardzo mocno
z nadzieją, że na polubownej się zakończy 
Dzień dobry
Nieważne, że angina
, że zmęczenie 

Piękny dzień
Ważne, że we własnym gnieździe
Dzień dobry



Wpadłam tylko się przywitać i spadam na górę do łóżeczka
Długi ten piąteczek był i co nieco pracowity
Miłego sobocenia się życzę
Spokojnych snów Miralko
Dzień dobry. Już jestem po, ceremonia i stypa odbyte, rodzina (małżonki) ugoszczona, sprawy powiązane z – wstępnie załatwione. Mam nadzieję, że dzisiaj już nic ekstraordynaryjnego się nie wydarzy, a ja będę mógł być na Wyspie.
Aha, co do dyń, bo widzę, że wyżej na drabince temat był poruszany – oczywiście, że będę wycinał lampiony, z tym że RZEŹBY powyżej akurat z dyniowymi lampionami nie mają wiele wspólnego (poza tworzywem). W stosownym czasie nie omieszkam się pochwalić
No to zapraszam na nowe, poniekąd interaktywne, pięterko.