« ..". nie licząc psa..." List do żony »

Koliberek rubinobrody.

Koliberek rubinobrody… cudny malutki ptaszek. Jego wielkość to 7-10cm. Trudno mi powiedzieć dokładniej, bo różne źródła różnie podają. Na polskiej Wiki jest 8-10cm, na angielskojęzycznej 7-9cm. W sumie to i tak nie ma znaczenia, bo gołym okiem widać, że jest malutki. Kolibry należą chyba do najmniejszych ptaków świata. Są niesamowicie szybkie. Czasami trudno za nimi nadążyć wzrokiem. Kilka zwodów i niknie nie wiadomo gdzie… I chyba dlatego jestem dumna, że udało nam się złapać je w locie. Fakt, że często przez przypadek…
Nie tak dawno oglądałam w telewizji film o koliberkach. Właśnie takich, rubinobrodych. Co prawda nie wszystko zrozumiałam, bo te angielskie fachowe nazwy są często czarną magią dla mnie, ale zupełnym zaskoczeniem była dieta tych ptaszków. Do tej pory myślałam, że żywią się one głównie nektarem kwiatów, a dowiedziałam się, że równie dobrze wcinają muszki i pająki. Jest to dla nich wspaniałe uzupełnienie diety.
Podziwiam te maluchy. Co roku przemierzają nawet 900 mil (1440km) ze swoich zimowisk na lęgowiska (czyli z Zatoki Meksykańskiej do Kanady). A przecież nie mogą one wykorzystywać prądów powietrznych, jak inne, dużo od nich większe ptaki. Muszą cały czas machać skrzydełkami!!! Niektóre przelatują Zatokę Meksykańską, a mała nie jest. Przed taką podróżą jedzą na potęgę. Potrafią przytyć do dwukrotnej swojej normalnej wagi. Do tak długiego przelotu bez odpoczynku potrzebują dużo energii.
Na wspomnianym filmie dowiedziałam się również, że w nocy koliberki zapadają w letarg. Obniża się ich temperatura ciała, zwalnia oddech, bicie serca… po prostu zasypiają. Budzą się rano strasznie głodne… wtedy jest je najłatwiej „obcykać”. Lecą do kwiatów, czy karmników i jedzą nie zwracając zbytnio uwagi na otoczenie. Tylko trzeba do nich dotrzeć przed wschodem słońca…
Jak widać, zaznacza się u nich dymorfizm płciowy, czyli samiczka znacznie różni się do samczyka. Oczywiście samczyk jest pięknie ozdobiony, ale jak zauważyłam, ta ich „rubinowa broda” nie u każdego jest taka sama. I nawet nie wiem od czego to zależy…
Koliberki są bardzo terytorialne. Walczą między sobą o lepsze żerowiska. U Wendy i Jima są trzy pary (chyba) i przy karmnikach trwa wieczna wojna. Jeszcze jeden nie zdąży się porządnie najeść i już go goni inny koliberek. Ostatnio mało mi na głowę nie wpadły, tak zawzięcie walczyły. Gdybym się nie uchyliła, pewnie któryś wylądowałby mi na nosie. A tak usłyszałam tylko furkot skrzydełek tuż przy uchu…
Wendy opowiadała nam, że one wcale się jej nie boją. Gdy nalewa im tego „nektaru” (woda z cukrem) do poidełek, to latają jej nad samą głową i tłuką się, kto pierwszy się napije. Aż jej zazdroszczę…
Nie tak dawno u Sandy zauważyłam parkę koliberków latających przy podjeździe. Powiedziałam o tym Sandy. Zauważyła je wcześniej i jak mi powiedziała, próbowała znaleźć ich gniazdko. Nie znalazła… Oczywiście ja musiałam… mój charakterek nie pozwolił mi odpuścić. Stałam dłuższą chwilę i patrzyłam gdzie najczęściej siadają, jak się przemieszczają…
Wypatrzyłam!!! Podeszłam bliżej… nisko nie było, ale mój aparat ma całkiem niezły zoom. Poleciałam oczywiście do Sandy. Oboje ze Stevenem byli niesamowicie zdziwieni, że mogłam takie maleństwo znaleźć. Też fakt, że byłam dumna jak paw… Szkoda, że nie będę mogła śledzić jak te małe dorastają… Sandy i Steve przeprowadzają się na Florydę, a przecież nie mogę leźć do cudzego domu zobaczyć co z młodymi… Sandy zapraszała mnie z mężem do nowego domu, ale nie wiem czy się wybierzemy. To daleko od Illinois…

U Wendy i Jima udało mi się w końcu „ustrzelić” samczyka. Nie wiem dlaczego tak trudno go złapać w kadr. W sobotę zabrałam nawet swojego małżonka, bo jego aparat jest lepszy i miałam nadzieję na lepsze zdjęcia. Jak na złość przez ponad godzinę czatowania, ani jeden się nie pojawił. Byłam wściekła. Co prawda Wendy powiedziała nam, że możemy do niej w każdej chwili przyjechać, a Jim bardzo mojego męża lubi i też chętnie go u siebie widzi, tylko nie wiem kiedy znowu znajdziemy czas. W tygodniu oboje pracujemy, a w weekendy… różnie to bywa. Tym bardziej, że do nich mamy ok. godziny jazdy samochodem, czyli to dość daleka wyprawa… Na razie cieszę się z tych zdjęć samczyka, które mam…

Mogę jedynie dodać, że koliberki mają przekichane. Jako najmniejsze padają ofiarą niemal wszystkich ptaków i drapieżnych ssaków. Też prawda, że niewielu potrafi je złapać, ale wieczorową porą, gdy śpią, są łatwym łupem… Aż żal…

320 komentarzy

  1. miral59 pisze:

    Podzieliłam na dwie części te zdjęcia. Mam ich jeszcze więcej, ale jak są do siebie bardzo podobne…
    Proszę zapoznać się z najmniejszym ptaszkiem jakiego kiedykolwiek w życiu widziałam Happy-Grin
    Może dałam mniej wiedzy encyklopedycznej, ale chyba mi wybaczycie Happy-Grin Doszłam do wniosku, że za długie wyjdzie, a jak ktoś zainteresowany, to sobie informacje „wygoogla” Wink

  2. miral59 pisze:

    Dziś posadziłam rabarbar. Wydarłam dwa małe „krzaczki” z ogródka Virginii. Ciekawe czy się przyjmą… Sadziłam w czasie deszczu, także nie podlewałam… Wróciłam do domu mokra na wylot Wink Lubimy rabarbar… z kilku łodyżek zrobiłam kompot. Kwaśny i dobry Delicious Reszty nie tnę, bo chciałabym, żeby się u nas zadomowił Delighted
    Idę już spać, bo u mnie prawie północ Spanko a jutro (w sobotę) trzeba wszystko zrobić, bo na niedzielę planujemy te wiśnie Pleasure Też będzie trochę roboty, bo przecież nie można na zbyt długo ich zostawić.
    Miłej soboty życzę Buziaczki Poczytam jak Wam się podobały moje koliberki rano (u mnie) Happy

  3. Jo. pisze:

    Dzień dobry!
    Ładny ten koliberek. Dla mnie to takie egzotyczne zjawisko z filmów z dzieciństwa. Aż trudno uwierzyć, że istnieje naprawdę i to u kogoś w ogrodzie, a nie w jakiejś dżungli amazońskiej 😉

  4. korab1 pisze:

    Witam:))) Piękne:)) Ktoś nazwał kolibry fruwającymi klejnotami, nie ma w tym przesady. Zwłaszcza na tych zdjęciach :))

    • miral59 pisze:

      Zdjęcia, jak zwykle, nie oddają całego uroku tych ptaszków. Szczególnie w słońcu przepięknie się mienią In Love Brzuszki są po prostu białe, ale te grzbiety!!! Wyglądają jak szmaragdowe!!! O rubinowych gardełkach nie wspomnę Happy

  5. Alla pisze:

    Dzień dobry Delighted
    Cudne te maleństwa i te gniazda… A z czegóż one je budują?? Taż trza mieć sokoli wzrok, żeby je dostrzec wśród gałęzi!!
    Mirelko, masz jakieś specjalne okulary czy cooo Wink

    • Quackie pisze:

      Dobry zoom w oczach i aparacie

      Wink1

      • miral59 pisze:

        Też fakt, że Sandy i Steven nie mogli uwierzyć, że faktycznie to gniazdko znalazłam Delighted Szukali go przez kilka dni. I w sumie nie dziwię się, że nie znaleźli. Bez koliberków, które pokazały mi drogę, do tej pory bym tego gniazdka szukała Wink Overjoy

    • miral59 pisze:

      Witaj Skowroneczku Delighted
      Nie za bardzo wiem z czego budują te gniazda… a co do wzroku… hmm… bez okularów jestem ślepa jak kret, a że ich nie lubię, to ciągle zapominam założyć Wink Overjoy Trudno mi powiedzieć jak, ale zawsze wypatrzę gniazda ptaków. To jak zboczenie Wink Overjoy Po prostu zwracam uwagę jak i gdzie latają. Rzadko który ptak leci prosto do gniazda. Nie chce pokazać drogi drapieżnikom. Trzeba je po prostu obserwować, a każde można znaleźć Happy-Grin

  6. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Bardzo, bardzo się cieszę, że Wam też te koliberki się podobają. To prawdziwe klejnociki. Samiczka niby mniej ubarwiona, ale na grzbiecie, ten zieloniutki kolorek jest z widocznym połyskiem. Na zdjęciach tego dokładnie nie widać, ale w słońcu mieni się takim metalicznym blaskiem. Po prostu cudo!!! In Love

  7. misiek pancerny pisze:

    Dzień dobry 🙂 Przepiękne zdjęcia Miralko, ptasia biżuteria, ależ Wy tam macie różnorodność ptaszków w tej Hameryce, tylko pozazdrościć 🙂
    Delighted

    • miral59 pisze:

      Witaj Miśku Delighted
      W Polsce też takich klejnocików nie brakuje Happy-Grin Moje ulubione – kraska i żołna są bajecznie kolorowe!!! Zimorodek wygląda jak niebieściutki klejnocik, a dudek? Z tym swoim pięknym czubem na głowie? Prześliczny!!! Mogłabym tak długo wymieniać Happy-Grin Może nie są tak małe jak koliberki, ale równie piękne Happy

      • Quackie pisze:

        Dudka w Polsce nie widziałem, tylko w Turcji.

        • miral59 pisze:

          Ja w ogóle nie widziałam na żywo. Tylko na zdjęciach Sad
          Aż zazdraszczam Wink Happy-Grin

          • Quackie pisze:

            A to akurat było bardzo fajne, bo łaziliśmy sobie po ośrodku wypoczynkowym na wczesnowieczornym spacerze, aż tu patrzę, latają, czy bardziej nawet podfruwają takie nieduże, jasnobrązowe ptaki, wielkości może gołębi, ale przecież nie tego kształtu. I tak sobie fruwają, goniąc się, między krzakami, a siatką zabezpieczającą boisko przed wypadnięciem piłki. Dopiero po chwili zauważyłem, że jeden z nich, siadając na siatce, rozkłada i składa czubek – i wtedy już wiedziałem, co to za ptak. Przy okazji dowiedziałem się od miejscowego, że dudek po turecku nazywa się „ibibik”. Co język, to nazwa oparta na powtarzających się dźwiękach – po łacinie przecież „upupa epops”, a przynajmniej tak było napisane na okładce płyty kabaretu „Dudek” Wink1

  8. Quackie pisze:

    Muszę skosić trochę trawy, bo już się w niej powoli zaczynają tygrysy bengalskie lęgnąć… Dam znać, jak wrócę.

    • miral59 pisze:

      To może przy okazji skosisz i moją Wink Nie ma kiedy i nie ma komu tego zrobić. Albo my w pracy, albo leje Sad Tam już nie tylko tygrysy bengalskie mogą się zalęgnąć, ale i słonie indyjskie miałyby niezłą kryjówkę Wink Overjoy

      • Quackie pisze:

        Jak tylko będę w pobliżu, chętnie skoszę. Macie kosiarkę na prąd, czy spalinową? Czy może mam własną przywieźć???

        Wink1

        • miral59 pisze:

          Kosiarkę mamy na prąd (kontakt na zewnętrznej ścianie domu w ogródku), taką żyłkową. Bo ogródek tak wielki, że taką normalną, dużą, to nie byłoby gdzie wykręcić Wink W sumie to robota na 10 minut… skoro już parę razy kosiłam trawę nożyczkami i zajmowało mi to ok. godziny… Wink Overjoy Ale nie umiem obsługiwać i nie lubię tej naszej kosiarki… Ashamed Jakoś trzeba sobie radzić Happy-Grin

  9. miral59 pisze:

    Minęła (u mnie) 8 rano, więc czas się za coś brać, niestety Sad
    Trudno przesiedzieć przed komputerem cały dzień Pondering
    Także do popotem sad-bye
    Będę naglądać na Wyspę Pleasure

  10. Jo. pisze:

    A ja w ogóle nie rozpoznaję ptaszków Cry
    To znaczy, no srokę rozpoznam, zwłaszcza po dźwięku o szóstej rano… Bociana… Znaczy bociana nie po dźwięku, tylko po wyglądzie. Te małe szare to mi się mylą dokumentnie. Ale raz widziałam dudka, na swoim własnym polu. Ładny był, skubaniec. W starym domu miałam przed oknem kuchennym jabłonkę ozdobną i mi tam cała masa takich kolorowych siadała, no to sie gapiłam, ale co to było??? Nie mam pojęcia…
    A, teraz jeszcze bażanta rozpoznam, bo mi się pod oknami kłócą z upodobaniem.
    Tears

    • Alla pisze:

      Dzięcioła też rozpoznasz i sowę, i jaskółkę, i sikorkę Delighted
      Jeszcze sarenki czy jelenie/daniele nooo i zające!! I co z tego, że to nie ptaki Wink

    • Quackie pisze:

      Srokę (wkurzoną) potrafię względnie dobrze naśladować Happy-Grin ale nie o szóstej rano.

      Sikorka jest niebiesko-żółta, jakby była kibicem Arki Gdynia.
      Sójka jest beżowo-brązowo-czarno-biała z niebieskimi fragmentami na skrzydłach, no i z czubkiem na głowie.
      Jemiołuszka też ma czubek, ale jest raczej brązowa, czy też bura, no i mniejsza od sójki.
      Szpak jest ciemnobrązowy w plamki.
      Kos jest cały czarny z żółtym lub pomarańczowym dziobem.
      Gil ma czerwony brzuch.
      I tak dalej, i tak dalej.

      • Jo. pisze:

        O, szpaka też znam. Chyba… I gila zdaje się widziałam zimą. Ale najlepiej wychodzą mi te bociany, kaczki (ale jako jeden gatunek), na podwórku to i kurę rozpoznam, z indykami daję sobie radę (zwłaszcza przed Bożym Narodzeniem…), gęś też mi nie obca. Kuropatwa wiem, jak wygląda. No ludzie – ja po gastronomii lecę! Poza bocianami.
        A, no i łabędzie. Spoko.

        A co do sowy…
        Miałam znajomych, Włochów. Mieszkali w 300-letnim domu, z freskami na ścianach. I tam był ogród, stary jak ten dom. Mieszkały tam sowy i żółwie. I oni nigdy sów nie widzieli. Słyszeli, ale nigdy nie widzieli. Przez jakieś 15 lat.
        Pojechałam do nich na wakacje. I od drugiego wieczora widywałam sowy regularnie. Prawie mnie znienawidzili 😀

        • Quackie pisze:

          Kiedyś na działce u rodziny Małżonki siadła taka sowa, na gałęzi tuż obok domku i darła ryja w sposób niesamowity, nie do odtworzenia, wszyscy byli tym przerażeni. Wyszliśmy z takim jednym kuzynowiczem, który natychmiast ochrzcił ptaka „poćwir”, i usiłowaliśmy ją skłonić do zmiany lokalizacji, ale gdzie tam. Nawet jak świeciliśmy mocnymi latarkami, to tylko głowę odwracała o 180 stopni i dalej się darła. Potem ktoś tam doszedł chyba, że to była pójdźka?

  11. Alla pisze:

    Hi,hi… do przypalonego garnka wlać colę, podgrzewać energicznie mieszając… Wylać colę, umyć garnek!
    Oglądnęłam na Onecie! Działa!!
    Można przypalać Happy-Grin

  12. Bee (zetka) pisze:

    Kolibrem byłam zafascynowana od dzieciństwa, od pewnej ilustracji w atlasie ptaków… nigdy nie widziałam go na żywo i szczerze zazdroszczę 🙂
    Cudnie je złapałaś Miralko.

    • miral59 pisze:

      Dziękuję Bezetko Pleasure
      Jak mi się w końcu uda, to pokażę filmiki z tymi kolibrami, które nakręciłam swoim aparatem. Będzie prawie jak na żywo Wink Happy-Grin

  13. Jo. pisze:

    To ja dobranoc na dzisiaj mówię. Bardzo wyczerpane dobranoc.

  14. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Koliberki prześliczne! W Berlinie z ptaków obserwuje dużo wróbli, których w Krakowie jest coraz mniej…
    Odezwę się w poniedziałek, bo jutro wrócę późno.

  15. Jo. pisze:

    …bry…
    Kot łazi i miauczy od kwadransa.
    Wszyscy go słyszą, poza moim mężem.
    Jasiek nawet wstał i pofatygował się na dół uzupełnić michę.

    Kot łazi i miauczy. Znowu. Wyjść chce.
    Wszyscy go słyszą. No PRAWIE.

    Zgadnijcie, kto jest miaukoodporny?
    „Kot miauczał? Ale nasz? Od pół godziny? NO COŚ TY???”.
    Weary

    • miral59 pisze:

      Twój małżonek, Jo, ma taki sen jak ja Wink Jak już zasnę, to można mnie z łóżkiem wynieść na dowolną odległość… i tak tego nie zauważę Overjoy Miauczenie kota? A kto by to słyszał? Oczywiście wiadomo, mój małżonek. Bo on tak na prawdę nigdy nie śpi, ma tylko zamknięte oczy. Najlżejszy szmer go budzi Pleasure To jakie to spanie? Wink

      • korab1 pisze:

        DzieńDobry:)) Mam podobnie, wystarczy szelest wiatru i otwieram oczy. Podziwiam tych potrafiących spać na kamieniu :))

  16. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Co do uodpornienia na różne dźwięki, to mnie się co jakiś czas wydaje, że uodporniłem się na poranne skrzeczenie mew. Aż do chwili, kiedy rzeczywiście nie zaczną skrzeczeć.

  17. Quackie pisze:

    Zmykam na świeże powietrze, dam cynk, jak wrócę.

  18. miral59 pisze:

    Ciekawa jestem, czy Wam też się otwiera i czy coś widać Thinking
    Jeśli tak, to znaczy, że jestem niesamowicie „mondra”, bo sama doszłam jak i co Happy-Grin Overjoy

  19. miral59 pisze:

    A tak w ogóle, to w tle słychać trele kardynała. Darł się niesamowicie… to znaczy pięknie śpiewał Wink

  20. Eliza F. pisze:

    Zobaczyłam 4 filmiki i jak to u Ciebie -super Brawo! Dziś w Krakowie szaro,buro i ponuro ,poranna kawa niewiele pomogła ,ciężki dzień .Rano oglądałam polskie ptaszki a po obiedzie Twoje …trochę mi to poprawiło nastrój ,pozdrawiam Ciebie i Wyspiarzy Wink

  21. Jo. pisze:

    Ja też już spać pójdę.
    Spanko

  22. Tetryk56 pisze:

    Brawa za filmy dla tej Pani! Approve Brawo!
    Wróciłem cało, choć z przygodami – o których opowiem wam w następnym odcinku 😉

  23. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Jednak pojechaliśmy na te wiśnie Happy No i padam na dziób Tired Nazbieraliśmy w godzinę (we trójkę) 88 funtów, czyli ok. 40 kg Amazed Wróciliśmy około 16 i dopiero teraz usiadłam. Coś trzeba było z tymi owocami zrobić. Część popakowałam do zamrażarki, część przesypałam cukrem na powidła, a reszta poszła do gąsiorków na nalewkę. Potem jeszcze trzeba było posprzątać kuchnię, bo te wiśniowe bryzgi jak zaschnął, to chociaż zębami skrob Wink Idę zaraz spać, bo nosem ciężko się pisze Wink Overjoy
    Miłego dnia Wyspiarze Buziaczki
    Z niecierpliwością czekam na opowiadanie nasze Ukratka. Na pewno będzie ciekawe Delicious

  24. Alla pisze:

    Dzień dobry Delighted
    Świergolą, jak o czwartej rano! Super, Mirelko. Se zagwizdam, chociaż nie umiem ładnie gwizdać Whistling

  25. Jo. pisze:

    2.15 – kot.
    3.27 – ptaszki.
    Zaczynamy wakacje.
    Ja się zastrzelę…

    • Krzysztof z Gdańska pisze:

      Dzień dobry.
      Dołączam się do zdania Bożenki!
      Zamiast strzelania lepiej się napić kawy (mniej dotkliwe skutki uboczne) 😉 Kawa2

  26. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Kawa z rana to jest to!

    • Jo. pisze:

      Dlaczego w zaazulkach nie ma jakiejś bułeczki do porannej kawy? Ile można te czekuladki? Toż to zemdli człowieka…

      • Tetryk56 pisze:

        Propozycje nowych zazulek można zgłaszać w sposób ciągły – wystarczy wygrzebać obrazek w czeluściach sieci, zamieścić w komentarzu wraz z życzeniem. Staram się jedynie o niewydłużanie listy do stopnia dysfunkcjonalności…

  27. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Przyłączam się do zdania PT. Przedmówców odnośnie kawy i przysiadam się na Wyspę.

  28. Eliza F. pisze:

    Dzień dobry. Pijąc kawusie na Wyspie przypomniało mi się, że w roku ubiegłym ktoś wspomniał tego dnia o imieninach naszego Mistrza T…Zatem dużo zdrowia ,pomyślności i wszystkiego najlepszego wszystkim SOLENIZANTOM PukPuk Buziaczki Roses

  29. Quackie pisze:

    Kochani, jak się okazało po weekendzie, roboty jest huk, bieżączka i jeszcze powyłaziły jakieś zaległości, więc zmykam.

    Na razie!

  30. Jo. pisze:

    No to jeszcze raz: z okazji św. Tetryka!
    Sto lat!
    Rose

  31. Tetryk56 pisze:

    Hehehe! O ile mi wiadomo, wszyscy święci są już mocno zmurszałymi tetrykami – nawet ci z najnowszego rozdania – tak więc życzenia imieninowe przyjmuję w każdy dzień roku; buziaki mile widziane! Wink

  32. korab1 pisze:

    DzińDybry:)) Miłe koliberki z Madagaskaru :))

  33. miral59 pisze:

    Nawet się nie przywitałam, tak mnie zaabsorbowały imieniny Ukratka Ashamed
    Dzień dobry Wyspiarze!!! Happy-Grin Hi3
    I od razu do widzenia sad-bye
    Muszę, niestety, lecieć do pracy Sad

  34. Eliza F. pisze:

    Leć Miralko – będziemy czekać na Twój powrót do nas – na szampana może się załapiesz Wink My też mamy swoje obowiązki i jak toast to wieczorkiem Happy-Grin

  35. Quackie pisze:

    Dzień dobry po południu! Niestety jeszcze dzisiaj muszę popracować, ale to nie znaczy, że nie mogę sobie zrobić przerwy.

    Dołączam się do życzeń, o 70-woltowej śliwowicy niestety mogę tylko pomarzyć, niemniej Solenizantowi życzę wszystkiego najlepszego, a do życzeń dołączam mocny uścisk męskiej prawicy, mojej, nie tej politycznej Wink1

  36. Jo. pisze:

    Jak by kto chciał se przeczytać, co się dzisiaj u mnie działo, to zapraszam do szkiców…

  37. Jo. pisze:

    To ja lecę Dalidą. A potem Adamo.

  38. korab1 pisze:

    Nie wiem czy zauważyliście, dzień coraz krótszy, Wielkanoc tuż, tuż :)))

  39. Quackie pisze:

    Ale się impra rozkręciła. A ja musiałem byłem na dłuższą chwilę odejść!

  40. Jo. pisze:

    Słuchajcie – 300 komentarzy. Nie czas na nowe pięterko? Ja mam lęk wysokości…

  41. Quackie pisze:

    Dobranoc zatem!

  42. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Ale imprezka była Fala
    Aż żal, że musiałam do pracy Sad
    Przejrzę butelki, może coś zostało i dla mnie na dobry sen Wink
    Zdrowie Uktartka po raz pierwszy Cheers

  43. miral59 pisze:

    Mam nadzieję, że Ukratek coś napisze o tych swoich wojażach, bo pięterko nieprzyzwoicie długie. Od tego latania palce bolą Wink … chociaż raz nie nogi… Overjoy

  44. miral59 pisze:

    Idę spać wcześnie, bo wczoraj padłam przy komputerze i obudziłam się ok. 2 nad ranem z boląca szyją. Kto to widział spać na siedząco?!!! Amazed Pewnie już bym spała, ale jutro w miarę wcześnie wracam z pracy, to zaplanowałam na obiad kartacze Delicious Już mam przygotowane (ugotowane) mięsko i ziemniaki. Czyli połowa roboty (no może mniej niż połowa) zrobiona Happy-Grin Chłopcy już się cieszą Happy

  45. miral59 pisze:

    Małżonek włączył telewizornię… W tym roku czerwiec był najbardziej mokry od 120 lat Amazed A tak zimno nie było od 3 dekad… To znaczy… zimno to kwestia gustu. Jak jest tak w granicach 20C, to trudno to nazwać zimnem Wink Overjoy A do tych upałów po 40C, to jakoś dziwnie nie tęsknię Overjoy Tak jak jest, jest OK. Tylko żeby mniej padało…

  46. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Zamierzam opowiedzieć o Berlinie, ale nie wcześniej niż wieczorem – i to nie wiem, czy się wyrobię. Tak więc, gdyby ktoś miał coś innego, to bardzo proszę – Berlin nie ucieknie 😉

  47. Quackie pisze:

    Dzień dobry, dzisiaj niestety w przelocie, ponieważ mam całodzienne wyjście – odrywają mnie granatem od komputera i wołami wyciągają dalej.

    Wink1

    Jak będę mógł, to się zgłoszę.

Skomentuj miral59 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)