« Zagłoba hetmanem Miś i Harpie. »

Czaple

Czapla modra.
Jest to jedna z największych czapli występująca w Ameryce Północnej. Zamieszkuje podmokłe tereny zarówno jezior, rzek, jak i wybrzeża morskie. Kilkakrotnie zauważono koczujące osobniki w zachodniej Europie, ale nie znalazłam informacji o jej wizytach w Polsce.
Czapla modra jest spokrewniona z występującą w Polsce czaplą siwą, ale ta polska jest znacznie mniejsza…
Czapla modra żyje w koloniach. Buduje gniazda w koronach drzew, ale widziałam też kolonię tych ptaków na platformach wybudowanych specjalnie dla nich przez ludzi.
Pary łączą się ze sobą na jeden sezon. Nie ma wielu naturalnych wrogów, jednak jeżeli osobniki należące do kolonii zostaną w jej obrębie zaatakowane, inne ptaki mogą kolonię porzucić, pozostawiając lęgi, ale nie jest to regułą.
Żeruje w płytkich wodach. Gęsto zarośniętych, gdzie może łatwiej upolować rybę, czy inne zwierzęta wodne (ropuchy, kijanki, traszki, jaszczurki, węże, małe ssaki, gryzonie, ptaki, kraby, raki, ślimaki i owady), w wyjątkowych sytuacjach zjada również padlinę. Nie mając zębów łyka swoje ofiary w całości, często obraca je w powietrzu, żeby ustawić w odpowiedniej pozycji, łatwiejszej do połknięcia. Jeśli złapie zbyt dużą rybę, może się nią zadławić przy przełykaniu. Dlatego też wybiera mniejsze. Jej żołądek nie trawi sierści (chociaż trawi kości) i gdy upoluje gryzonia lub innego małego ssaka, pozbywa się resztek w postaci „wypluwki”. Żeruje dniem i nocą (dobrze widzi w ciemności), ale najczęściej o świcie i zmroku, zwykle samotnie.
Indianie Nisqually (z okolic Waszyngtonu) nazwali czaplę modrą „swoim dziadem”. Według legendy, mężczyźni, którzy kłócili się ze swoimi żonami, zostali zamienieni w czaple.
Według amerykańskich obserwatorów głos wydawany przez ten gatunek brzmi „fraaahnk” i przypomina imię Frank, dlatego w niektórych regionach czapla modra jest nazywana Old Frankie.
Czapla modra stanowi zagrożenie dla prywatnych stawów i oczek, w których często hoduje się drogie ryby. Zwłaszcza kolorowe, egzotyczne okazy mocno przykuwają jej uwagę, jest w stanie powracać do tego samego miejsca, aż zje wszystkie ryby ze zbiornika. Coś takiego właśnie przytrafiło się synowi naszych znajomych. Czapla tak długo przylatywała do ich oczka, aż wyżarła wszystkie ryby. Co do jednej. I nie było na nią sposobu. Przeganiana – wracała. Jak bumerang.
Pod koniec XIX w. na wschodnim wybrzeży intensywnie polowano na czaple modre dla ich piór, używanych głównie do produkcji ozdób i damskich kapeluszy, kolekcjonowano również ich jajka. Tępiono też ze względu na konkurencję dla rybaków. Całe szczęście ten okres już minął i jest zakaz polowania na nie (dozwolone jest tylko w niektórych przypadkach). Dzięki temu te piękne ptaki odbudowały swoją populację.

Czapla biała zamieszkuje wszystkie kontynenty oprócz Australii i Antarktydy.
Podobnie jak czapla modra mieszka w koloniach, z tym, że swoje gniazda buduje w trzcinach, czy krzakach, czyli na dużo niższym poziomie. Wybiera środowiska podobnie jak czapla modra i ma podobne nawyki żywieniowe.
Mnie najbardziej podoba się czapla biała w okresie lęgowym, bo wtedy wyrastają jej długie, powiewne pióra i wygląda jakby na plecy zarzuciła białą, puszystą pelerynę…
Do niedawna czapla biała jedynie zalatywała do Polski. Obecnie jest tu także nielicznym ptakiem lęgowym.
Pierwszy przypadek gniazdowania w Polsce odkryto w 1997 r. nad Biebrzą , kolejne stwierdzone lęgowiska znajdowały się m.in. na zbiorniku Jeziorsko i w ujściu Warty w Słońsku.

138 komentarzy

  1. miral59 pisze:

    Zapraszam do czapli, pięknych i wielkich ptaków Pleasure

  2. miral59 pisze:

    Obydwa gatunki czapli widujemy często na jeziorkach i rzekach. Są bardzo popularne, chociaż też dość płochliwe i nie pozwalają podejść za blisko, ale to chyba normalne u ptaków i zwierzaków żyjących dziko…

  3. Quackie pisze:

    Dzień dobry na nowym pięterku.

    To, co mnie zawsze doprowadza, jak mawia pewien wuj, do czorcików, poza oczywiście fenomenalnymi zdjęciami, to zmysł obserwacji Autorki. Przeciętny czlowiek mówi sobie: No dobrze, czapla, spore ptaszysko, i co z tego? Lata, gniazduje, jajka znosi, jak to ptak. No, łowi ryby.

    Ale jak ją ogląda Autorka, to widzi więcej: O – ten czapel ma wyszarpane lotki w skrzydle, ciekawe dlaczego, może coś go próbowało zjeść, a nie, źródła podają, że to naturalne pierzenie. Do głowy wpada drobna brzęcząca moneta faktu, która dokłada się do skarbonki. Te tutaj sobie gniazdują, a ciekawe, jak budują gniazda, a te się rozmnażają (wydaje mi się, że w tym akurat samcowi te długie nogi przeszkadzają!), a te mieszkają jakby na piętrach jednego domu (swoją drogą dlaczego czaple białe mieszkające POD kormoranami są jeszcze białe? Biorąc pod uwagę przyzwyczajenia kormoranów do paskudzenia, powinny być szare albo, pardon, g…wniane) i tak dalej, i tym podobne. W tych wpisach widać nie tylko piękne zdjęcia, i tutaj szapo ba dla Autorki i Małżonka, ale także ciekawość świata i dociekliwość. I że się Im chce obserwować świat naokoło i o nim pisać.

    Z uwagi na dzisiejszy temat puentą może być tylko wiersz Barańczaka, chyba już przytaczany na Wyspie?

    S. Barańczak – Obserwatorzy ptaków

    Z drżącej w upale szosy numer 8
    z jej motelami, pędem i stacjami Esso
    dość było skręcić ostro, szorując podwoziem
    o piach, w ciągnącą się pół mili leśną
    drogę, dotrzeć do kiosku z desek, gdzie sumienna
    grubaska pobierała stosowną opłatę,
    wydając w zamian uśmiech i broszurę,
    zostawić wóz pod sosną, której czubek z szumem
    mierzwił obłoki, i tak już kudłate,
    i bez większego zrozumienia

    wpatrzyć się w planszę z mapką okolicy
    i strzałką „JESTEŚ TUTAJ”. O sto metrów dalej
    szła ścieżką para z dziećmi: równie pospolici
    jak my, też „byli tutaj” i zwiedzali.
    Nie tak wyobrażaliśmy sobie rezerwat
    dzikiego ptactwa. Prawda, i tak był to czysty
    wymysł, ta cała komedia z naturą,
    która istnieje dzięki przewodnikom, którą
    widzi się w ramach zatrudnień turysty.
    Wiatr, który czujnie się poderwał,

    był w każdym razie autentyczny: świeży,
    nadmorski. Machinalnie sprawdzając w broszurce
    szlak, ruszyliśmy, depcząc chrupiący żwir ścieżek,
    trochę niepewni, czy nie jest oszustwem
    ten cały show – szczególnie że główna atrakcja,
    to znaczy ptaki, jakoś nie chciała się stawić
    na scenie. Dróżka wychynęła z nagła
    z zarośli na zjeżone trawą słone bagna,
    kładki, w sitowie oprawiony stawek:
    no, wreszcie są! Gromadki ptactwa,

    zielonogłowych kaczek, burych gęsi
    taplały się rodzinnie w wodzie. Ale najpierw
    wpadła nam w oczy inna grupa, jeszcze gęściej
    stłoczona obok, na piaszczystej skarpie:
    obserwatorzy ptaków! Składane siedzenia,
    lunety na trójnogach, lornetki polowe,
    kurtki z mnogością fachowych kieszonek,
    spłowiałe kapelusze i kamery „Sony”:
    prawdziwi, tkwiący tu dobrą połowę
    dnia, zjeżdżający co niedziela

    obserwatorzy ptaków, ludzie, którzy
    na pytanie „Kim jestem?” mówią sobie: „Jestem
    obserwatorem ptaków”! Był ich prawie tuzin,
    wpatrzonych w jedną stronę. Nigdy jeszcze
    tak niezdefiniowany, tak z boku, wygnany…
    nagle drgnąłem wraz z nimi. Jakby wszystkich przeszył
    ten sam prąd: spoza trzcin mokro zakłapał
    groteskowo sflaczały dźwięk – ogromna czapla
    wzbiła się, spójrz, jak blisko!, i poprzecznym
    lotem poniosła nad wydmami,

    tak, „Wielka Czapla Błękitna” z fotosu
    w broszurce, „bardzo rzadko spotykana”! Tłumek
    wydał wspólny, radosny pomruk, kilka osób
    podniosło oczy znad wzierników lunet:
    i wszystkich objął uśmiech – bezpieczny, bezsprzeczny.
    Więc świat może jest po to, by przeszył, otworzył
    nas czasem znak, jak strzałka: „JESTEŚ TUTAJ:
    wśród ludzi, obcych, ale jesteście – zaufaj –
    po jednej stronie, współobserwatorzy
    ptaków, pogody, innych rzeczy”.

    • miral59 pisze:

      Dzięki Mistrzu Q Buziak
      Lubimy łazikować, to i zawsze jakieś ciekawe ptaszysko nam w oczy wpadnie Happy-Grin
      A co do tego zamieszkania w „jednym domu” różnych gatunków… Guano ptasie jest białe… Wink Więc na czaplach białych i tak tego nie widać Wink1 Overjoy Poza tym, dobrze nawoskowane pióra nie zatrzymują tego…no… spływa to po nich jak woda po gęsi Delighted
      A ten utwór Barańczaka na pewno już był na Wyspie, ale komu to szkodzi Delighted

      • Quackie pisze:

        Właśnie nie jestem pewien, czy to tak sobie spływa, przecież to żrące g… za przeproszeniem, i nawet tym nawoskowanym piórom potrafiłoby zrobić krzywdę. Ale jeżeli samym czaplom to nie przeszkadza, to znaczy, że albo mają refleks i zdążają uskoczyć w razie czego, albo się potrafią doczyścić 😉

        • miral59 pisze:

          Czapla (i nie tylko) siedząca w gnieździe nie za bardzo ma jak i gdzie uskakiwać. Overjoy
          Na pewno najlepiej mają czaple modre, bo ich gniazda są na najwyższym „piętrze”. Kormorany, które są niżej już mają gorzej, ale i na nich nie widać białych plam Wink A może po prostu te gniazda są tak ustawione, żeby nie robić na głowy sąsiadów z niższego piętra? Thinking

  4. Tetryk56 pisze:

    Piękne ptaki! Brawa dla zdolnego duetu fotografów! Brawo!
    Fakt, że nadlatując cicho w nocy czapla biała mogłaby nas nieźle wystraszyć…
    Na Mazurach w kilku miejscach widziałem wspólne kolonie czapli i kormoranów – i rzeczywiście miały one układ „piętrowy”.

  5. miral59 pisze:

    W sumie pisząc wiadomości o czaplach zapomniałam napisać o „piórach pudrowych”. Mają je wszystkie czaple. Pióra te są bardzo kruche i służą do czyszczenia innych piór. Czaple mają też gruczoł kuprowy, który wydziela tłustą substancję, którą ptaki rozprowadzają dziobem po piórach. W ten sposób kładą warstwę ochronną, zapobiegającą zawilgoceniu piór…

  6. miral59 pisze:

    Muszę lecieć. Sad Jak wrócę, to się odezwę sad-bye

    • Tetryk56 pisze:

      Ot, zapatrzyła się na swoje pierzaste… Wink1

      • Quackie pisze:

        Lotem czapli? 😉

        • misiek pancerny pisze:

          Lotem koszącym, piękne zdjęcia i opis 🙂
          Brawo!

          • miral59 pisze:

            Buziak
            Koszącym? To chyba inne ptaszki Wink

            • misiek pancerny pisze:

              Czapla nie nurkuje? 🙂

              • miral59 pisze:

                To zależy co uznasz za nurkowanie… polując na płytkiej wodzie nie ma możliwości wejść cała pod wodę… ale gdy łapie rybę, czy inne wodne stworzonko, to tak jakby nurkowała, bo łeb w wodzie zanurza Wink Happy-Grin
                A lot koszący, to bardziej kojarzy mi się z lotnictwem, a nie z czaplą Pondering

                • Quackie pisze:

                  Zimorodek i lata lotem koszącym, i nurkuje, i przypomina czaplę w miniaturze, tylko szyja krótsza… To może Ty jesteś zimorodek? 😉

                • misiek pancerny pisze:

                  O toto tato, o toto to! Zimorodka miałem na myśli 🙂 🙂 🙂

                • misiek pancerny pisze:

                  Ps. Jednakowoż, gdyby czapli wyprostować szyję i cisnąć nią jak dzidą w wodę, to spełniłaby oba warunki, lotu koszącego i nurkowania 🙂 🙂
                  Who-s-the-man

                • Quackie pisze:

                  Jeno że czapla tak sobą nie da!

                  Z ciekawości sprawdziłem, jak bliskie jest gatunkowe pokrewieństwo między czaplą a zimorodkiem – nie jest aż tak bliskie, jak myślałem.

                  Wspólny jest tylko nadrząd:

                  Czapla (tutaj: biała)
                  Nadrząd neognatyczne
                  Rząd pelikanowe
                  Rodzina czaplowate
                  Rodzaj Ardea
                  Gatunek czapla biała

                  Zimorodek (tutaj: zwyczajny)
                  Nadrząd neognatyczne
                  Rząd kraskowe
                  Rodzina zimorodkowate
                  Podrodzina zimorodki
                  Rodzaj Alcedo
                  Gatunek zimorodek zwyczajny

                  Oczywiście u ciotki Wiki.

                • misiek pancerny pisze:

                  Neognatyczne, piękna nazwa, niech zgadnę oznacza puste kości, czy ich brak? 🙂

                • Quackie pisze:

                  Pardon, taki mądry to ja już nie jestem.

                • miral59 pisze:

                  Urodzona w czerwcu, to raczej nie zimorodek Wink Happy-Grin

                • miral59 pisze:

                  Sprawdziłam te „gnaty” i ciocia Wiki mówi, że jest to grupa „wyróżniona na podstawie budowy podniebienia. Charakteryzują się ruchomym podniebieniem i częściową redukcją niektórych kości. Należy do nich większość współczesnych ptaków. Po raz pierwszy neognatyczne pojawiły się 66 mln lat temu, w późnej kredzie.”
                  Sama z siebie tez nie byłabym taka mądra Wink

                • misiek pancerny pisze:

                  Czyli brak, czasem i mi się uda trafić 🙂 🙂

        • miral59 pisze:

          Lotem czapli nie dam rady, moja szyja nie jest w stanie wygiąć się esowato Wink Overjoy Za krótka… Pleasure

          • Quackie pisze:

            Niech stracę, lotem żurawia. Chociaż żurawia zwykłaś byłaś raczej zapuszczać ptakom w gniazdo (Ty albo małżonek teleobiektywem) 😉

            • miral59 pisze:

              No, niech będzie żuraw, chociaż ja nie drę tak japy w drodze, jak one i leciałam samotnie, a one w stadzie… Wink
              Chociaż… na ulicach ruch… Overjoy

              • Quackie pisze:

                Jak samochodem, to pewnie zdarza Ci się zatrąbić? No więc głos żurawia to dla mnie właśnie jak trąbienie, osobliwie rano i wieczorem 😀

                • miral59 pisze:

                  Niestety nie mam nawyku trąbienia Sad Chociaż często przydałoby się… Ale co sobie pogadam, to moje Happy-Grin

      • miral59 pisze:

        Nie do końca się w te pierzaste zapatrzyłam… latam samochodem Wink Happy-Grin

  7. miral59 pisze:

    Czas mi się brać za obiadek Weary Gotowania tak samo nie znoszę jak zakupów Tired Ale małżonek wróci z pracy głodny, a wiadomo, jak chłop głodny to zły Wink

    • Tetryk56 pisze:

      Jak to dobrze, że są tak dobre i znane sposoby na ugłaskanie chłopa! Fala

      • miral59 pisze:

        Jeszcze jest warunek… chłopu musi to ugotowane smakować Delicious Wink

        • Tetryk56 pisze:

          A czy ja twierdziłem, że proste? Amazed

          • Wiedźma pisze:

            .. a to zależy co dany chłop lubi , bo jeden golonkę, a inny naleśniki na słodko Delicious

            • misiek pancerny pisze:

              A trzeci jedno i drugie w dowolnej kolejności 🙂 🙂 🙂

              • Quackie pisze:

                Wczoraj Junior na pytanie, czy woli na obiad placuszki ciotki (na słodko właśnie) czy jajka sadzone, odpowiedział z godnością, że najpierw pierwsze, a potem drugie.

              • Wiedźma pisze:

                i w odpowiednio dużej ilości… Wink Albo michę leniwych pierogów… 🙂

                • miral59 pisze:

                  No tak, jest jeszcze w tym wieku, że idzie mu we wzrost, a nie na boki, jak na ten przykład mnie Wink

                • Quackie pisze:

                  Na szczęście ma spore luzy na boki, więc jest szansa, że kiedyś będzie wyglądał normalnie, a nie jak wysoki, chudy szkielet.

                • miral59 pisze:

                  Żeby nie było tak jak z moim synem. Jak rósł, to wciągał niesamowite ilości jedzonka. Potem przestał rosnąć a apetyt został. No to zaczął rosnąć na boki… Potem sporo trudu kosztowało zrzucenie tego nadmiaru ciała Happy-Grin
                  A moim zdaniem młody chłopak (dziewczyna też) w kształcie beczki to obrzydliwy widok. Coś z pogranicza pornografii… Wink

                • misiek pancerny pisze:

                  A to raczej codzienny widok w USA Mirelko, sądząc z tego co widzę w TV i nie piszę o filmach z Hollywood, ale normalnej ulicy 🙂

                • miral59 pisze:

                  Otyłość jest tu uważana za chorobę i ubezpieczenie ją obejmuje. Znam kilka osób, na które ubranko 4XL jest za małe Amazed Kiedyś byłam nawet w sklepie, który się nazywa „Big and tall”, czyli „duży i wysoki”. Muszę przyznać, że zrobił na mnie wrażenie. Chuda nie jestem, a w niektóre ciuchy mogłabym się zawinąć. Takie na ten przykład 8XL (to chyba największy rozmiar jaki widziałam). Koszulka w tym rozmiarze może służyć za kocyk dla 4 osobowej rodziny (o normalnym wyglądzie) Overjoy

                • miral59 pisze:

                  Przypomniało mi się, jak kiedyś w sklepie zobaczyłam kobietę, Murzynkę… Nie oglądam się za ludźmi, ale za nią się obejrzałam. Wink Wyglądała jak karykatura. Z tyłu, na tyłku, spokojnie zmieściłby się telewizor!!! Amazed Mogłaby również robić za ladę w barze… żałowałam, że nie mam aparatu, bo w Polsce nikt mi nie uwierzy, że ktoś może tak wyglądać Conceited

                • misiek pancerny pisze:

                  Z tymi rozmiarami ubrań czy butów to jest komedia, odkąd firmy przeniosły swoje fabryki do Azji. Mam polskie buty w rozmiarze 42, całe życie nosiłem 8 czyli 42, ale teraz stopa mi uzrosła mam drugie buty firmy Nike o rozmiarze 44, w 42 w życiu bym nogi nie wcisnął i Reeboki made in Indonesia w rozmiarze 46, a co sobie będę żałował 🙂 Europejskie ubranie XL jest na mnie dobre, amerykańskie za luźne, a azjatyckie jak z młodszego [dużo] brata, no czysta desperacja 🙂 🙂

                • miral59 pisze:

                  No tak… rozmiary S, M, L czy XL, miały unormować rynek, ale jakby zamiast 4XL jakaś modnisia musiałaby włożyć 6XL, to jeszcze by wpadła w desperację, a przecież TO społeczeństwo MUSI być szczęśliwe Wink Overjoy
                  A Azjaci, chyba już genetycznie są drobni. Taka rasa… Pleasure

            • miral59 pisze:

              Mój lubi tak wiele rzeczy, że za długo by wymieniać. Oczywiście golonkę lubi, ale naleśniki to sam robi. Ma w tym wprawę i potrafi placki przewracać w locie Happy-Grin Wink Ja nie umiem i albo placek ląduje na suficie, albo się składa w pół Pleasure Nawet jak robię krokieciki z pieczarkami, to on placki mi smaży, a ja robię resztę Happy-Grin

  8. Wiedźma pisze:

    Dobry wieczór! Kwak dokładnie wszystko napisał, więc ja się tylko podłączę… zkwiatkiem Pięknie Mirelko…. a te pióra pudrowe mnie zachwyciły !

  9. Max pisze:

    Czapla modra , czy mądra ? Mam okazję co roku podglądać czaple siwe na rodzinnym obiekcie wodnym w świętokrzyskim . Gnieżdżą się na małych wysepkach starorzecza dwie pary . Jest im dobrze , bo mają od cholery zarcia w kilku stawach , a kuzyn zamiast pilnować interesu , to zwiedza Australię . Może ma rację , zwiedzi kawał świata , a czaple dochowają się małych czaplątek . Przy okazji postaram się pstryknąć parę fotek do kolekcji . Amazed

    • miral59 pisze:

      Nie wiem Maksiu na ile ta czapla jest mądra, ale że modra, to widać Wink Happy-Grin
      I oczywiście chętnie zobaczę zdjęcia czapli i czaplątek Pleasure
      A do Australii też bym chętnie pojechała pozwiedzać Happy
      Jakie tam są cudne ptaszki!!! I nie tylko…

    • Wiedźma pisze:

      Trzymamy Cię za słowo Maksiu – to co dotychczas pokazywałeś było bardzo dobre 🙂

      • Max pisze:

        Jestem trochę nieskoordynowanym w czasie .Zawsze mi się śpieszy i czasami mam kłopoty . W ubiegłym roku pojechałem ,aby trochę powędkować i tak mi się spieszyło do zarzucenia wędki ,że idąc groblą stawową , wpadłem ze sprzętem do dziury zrobionej przez wydry , z której nie mogłem się wydostać . Szarpiąc się , wpadałem coraz głębiej i tylko wędki uratowały mnie z opresji . Po tym wydarzeniu ,splunąłem , zakląłem , pozbierałem połamany sprzęt i wróciłem do Stolicy . Czaple jednak widziałem , są tam . Wink1

        • miral59 pisze:

          To faktycznie niemiła przygoda… ale dobrze się skończyła, skoro tylko splunąłeś i zakląłeś Wink a obeszło się bez wizyty u chirurga…
          Może jak teraz będziesz szedł do tych czapli, to będziesz uważniej patrzył pod nogi i nic Ci się nie stanie Pleasure
          A przynajmniej tego mogę Ci życzyć Happy

          • Max pisze:

            Miralko , tam się idzie w dżungli pokrzyw o wysokosci do 2 metrów ! Nie ma mowy o patrzeniu pod nogi ! Zaklinowałem się w tej dziurze i tylko wędki pozwoliły uwolnic się z tej pułapki .W tym roku będę ostrozniejszy i nie będę się spieszył Pondering

            • miral59 pisze:

              Czyli musisz brać ze sobą maczetę, żeby chociaż trochę oczyścić teren. Strasznie nie lubię iść i nie widzieć dokąd Weary No, chyba że w wodzie, ale to co innego…
              Ale to i dziura musiała być ogromna, skoro wpadłeś i nie mogłeś się z niej wydostać Amazed
              U nas się kiedyś mówiło, że gdy ktoś się śpieszy, diabeł się cieszy Happy-Grin Wink

            • Wiedźma pisze:

              Dzielny jesteś ! to było naprawdę niebezpieczne… Sad

  10. Quackie pisze:

    Hmm, oddalam się na chwilę, mam nadzieję jeszcze wrócić.

  11. Kneź pisze:

    Czaple bardzo, bardzo!!! 🙂
    Co do wędkowania, to kiedyś złowiłem perkoza zamiast leszcza – ani ptaszydło, ani ja nie byliśmy zadowoleni – leszcza nikt nie zapytał, ale nie sadzę, żeby się zmartwił. 🙂
    Dobry wieczór! 🙂

    • miral59 pisze:

      Witaj Kneziu!!! Cieszy, że moje czapleki się podobają Buziak
      A co do złowienia perkoza… ja bym była zadowolona, perkoz na pewno nie, a leszczy i tak nie lubię Pleasure Nie mam cierpliwości do wydziubywania ości Conceited A leszcze są niesamowicie ościste Weary
      Tak w ogóle, to podziwiam wędkarzy. Mnie po pięciu minutach wydaje się, że siedzę z tym kijem godziny i zaczyna mnie coś trafiać Mad Lubię ruch, a takie bezczynne siedzenie i czekanie… na 100% nie dla mnie Pleasure

      • Kneź pisze:

        Niesamowicie ościste, to są bardzo do leszczy podobne krąpie! A na dodatek niesmaczne. Leszcze są jednymi z najsmaczniejszych karpiowatych. A te ości to lekka przesada, wcale nie ma ich aż tak dużo. Nawet karaś ma więcej. Happy

        • miral59 pisze:

          Nie znam się na rybach, ale mój dziadek lubił leszcze i trochę się na tym znał. Nie dałam rady ich jeść. Tak w ogóle, to za rybami nie przepadam. Ze wszystkich ryb najbardziej lubię szynkę Happy-Grin Jeszcze te morskie, które nie śmierdzą mułem, to jakoś zjem, ale karpia (na ten przykład) nie znoszę. W żadnej postaci. Za węgorzem też nie przepadam. Pamiętam jak kiedyś na wyjeździe nasi znajomi zajadali się takim marynowanym i wędzonym… żaden mi nie pasował. Crazy Ale ponoć nad gustami się nie dyskutuje Happy-Grin

      • Kneź pisze:

        A poza tym można zawsze zamarynować je w occie – zmiękną. Delicious

      • Kneź pisze:

        Z tym bezczynnym siedzeniem to jest tak – niby siedzisz bezczynnie, ale to nieprawda że nic się nie dzieje, bo pod powierzchnią dzieje się bardzo dużo – do przynęty podpływają kolejne ryby, oglądają, dotykają, próbują, wreszcie jakaś zdecyduje się wziąć do pyszczka i to dopiero widać zdecydowanie na powierzchni i na spławiku – a ciągle są jakieś drgania i drobne przemieszczenia. No, chyba że w ogóle nic. Kiedyś pół dnia spędziłem nad wodą, ciągle zmieniając przynętę i co jakiś czas haczyk, a tu co wrzucę zestaw do wody to branie i NIC!!! Wreszcie na najmniejszy haczyk i strzępek robaczka złapałem rekordowa rybę! To był olbrzymi CIERNIK!!!! Miał chyba z osiem cm długości! Notorycznie natomiast podnoszą ciśnienie wędkarzy maleńkie słonecznice, którym się wydaje że spławik to trzcinka i starają się sprawdzić, czy nie ma na nim glonów – antenka spławika tańczy i podskakuje wtedy radośnie, a przejęty wędkarz jest przekonany że wokół pławi się ławica wielkich ryb!!! Ogólnie dzieje się, oj dzieje!
        Natomiast samo siedzenie jest wytłumaczalne dla łowców fotek – wyobraź sobie, że chcesz zrobić dobrą fotkę zimorodka, gdy poluje nad wodą – ma upatrzony badylek na którym czatuje, obszar na którym nurkuje i tylko każdy ruch człowieka go płoszy – nie siądzie obok poruszającego się człowieka – to mały ptaszek i im bliżej tym lepsze fotki. Siadasz więc i czekasz – mijają minuty, kwadranse, godziny, a ty czekasz, bo przecież wiesz że wreszcie przyleci. Trzymasz aparat przy oku i celujesz w ten cholerny badylek – ręka drętwieje, oko łzawi – wreszcie jest! Warto było??? Happy Pleasure Delighted

        • Tetryk56 pisze:

          Dodaj jeszcze, Kneziu, że interesujący człowiek nigdy się nie nudzi we własnym towarzystwie! Wink

        • miral59 pisze:

          Nie siedzę czekając na ptaszki godzinami. Po prostu nie dam rady Amazed I nie chodzi o to, że się będę nudziła… Nawet oglądając ciekawy film, muszę co jakiś czas wstać i się przejść. Dla niektórych reklamy podczas filmu to przekleństwo, a dla mnie radocha Delighted Mogę się przebiec Wink Mój syndrom niespokojnych nóg nie pozwala na długie siedzenie. Albo śpię, albo chodzę i tylko czasami przysiądę Wink Happy-Grin

          • Kneź pisze:

            Po prawdzie to i ja nie zdecydowałem się jeszcze nigdy na taką zasiadkę, chociaż mnie kusiło. Jednak siedzenie na rybach z wędką, aż takich wyrzeczeń nie wymaga. Happy

  12. miral59 pisze:

    Znowu trochę latam, a to dlatego, że kupiłam sobie „worki na odkurzacz” Wink To znaczy odkurzaczem wyciąga się w worka powietrze i zapakowany worek zmienia się w woreczek Delighted Musze w końcu uporządkować rzeczy, których na codzień się nie używa. Zajmują stanowczo za dużo miejsca. W wersalce tyle tych kocyków i poduszek, że jak się źle ułożyło, to zamknąć wersalki nie można było. Popakowałam wszystko do woreczków, „odkurzyłam” i mam teraz luz. Jeszcze drugie tyle wejdzie Happy-Grin To samo zrobiłam z naszymi rzeczami na wyjazdy. Używamy ich raz – dwa razy do roku. Też popakowałam i „odkurzyłam”. A teraz się rozglądam co by tu jeszcze zapakować i „odkurzyć” Wink Overjoy Na pewno coś znajdę…

    • Quackie pisze:

      Używamy od dawna przy wyjazdach, osobliwie narciarskich. Najpuchowsze kurtki i spodnie narciarskie składają się na cieniutko po wyssaniu powietrza i zajmują maciupko miejsca, co przy wyjeździe całą rodziną jest niebagatelną sprawą. Ostatnim razem, kiedy jechaliśmy własnym samochodem, to mieliśmy wręcz luzy w bagażniku – i kufrze i boksie na dachu.

      • miral59 pisze:

        Ja je widziałam już dawno, ale jakoś nie mogłam się przybrać, żeby kupić i zastosować w domu. A to pożyteczna rzecz Pleasure Na opakowaniu piszą, że zmniejsza pojemność 4 razy, ale to drobna przesada… a może mój odkurzacz za słabo to powietrze wyciąga? Thinking
        Nie mogę tego zastosować na naszych wyjazdach, bo skąd pod namiotem wezmę odkurzacz, żeby to powietrze odessać Wink Happy-Grin

        • Quackie pisze:

          No fakt, pod namiotem odkurzacza zazwyczaj brak, chyba żeby samochodowy zastosować, ale raczej miałby za słabą moc. Tymczasem na nartach odkurzacz zazwyczaj jest, wszystko jedno, w apartamencie czy hotelu.

  13. Tetryk56 pisze:

    Dobranoc SzanPaństwu!
    lulu

  14. Wiedźma pisze:

    Kwak się spóźnia albo co ? Lorda W.na horyzoncie nie ma ….

  15. Wiedźma pisze:

    expresso Dzień dobry ! Kawę podaję bladym świtem 🙂 PukPuk Spokojnie, to jest niedziela i nie trzeba się rwać do pracy 🙂

  16. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Się mi zaspało, ale ponieważ rwać się do pracy nie trzeba…

    Kawę natomiast wypić trzeba, co to, to tak.

  17. Quackie pisze:

    Dla porządku dodam, że i w Gdyni śnieg poprószywa od czasu do czasu, ale od razu topnieje, póki co. Może jak się pod wieczór ochłodzi, to zacznie się zbierać.

  18. miral59 pisze:

    Niedzielne dzień dobry Happy-Grin
    U mnie trochę prószy, ale nadziei na dłuższe poleżenie tego śniegu to raczej nie ma. Dopiero w następnym tygodniu ma być znowu zimno i wtedy może będzie biało na dłużej… chociaż wcale nie tęsknię do tego mrozu i śniegu Worry

    • Quackie pisze:

      Ano właśnie. Zimowe krajobrazy są piękne, dopóki nie trzeba zacząć odśnieżać… albo jechać samochodem po śliskiej drodze.

      • miral59 pisze:

        No właśnie Wink Gdyby tak popadało tylko na lasy i pola, to jeszcze by było pięknie, ale nie za bardzo pracowicie. A tak to odśnieżanie samochodu i parkingu jest męczące Tired Nie mówiąc już o zwiększonej wypadkowości na drogach. Weary

        • Quackie pisze:

          Najbardziej mi się podobało, jak jechaliśmy w styczniu lub lutym na narty przez pół Europy i była czarna, sucha droga, czasem nawet słonecznie. Śnieg (poza drogą) zaczynał się gdzieś dopiero ok. 1500 m npm. 🙂 idealna sytuacja!

  19. misiekpancerny pisze:

    Dzień dobry i zapraszam na nowe pięterko 🙂 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)