« Czaple Czaple cd. »

Miś i Harpie.

Kiedy już nawet Misiek zrezygnował z siódmej dokładki, a reszta towarzystwa dyskretnie lub mniej popuściła pasa i poodpinała guziki, haftki i zamki błyskawiczne, zalegając kanapy w salonie i oddając się rozkoszom trawienia „postnego” bigosu, Baba wyszła z kuchni i wygładzając fałdki na bufiastej spódnicy, oznajmiła:
– Komu w drogę temu czas!
– Jak to w drogę? Toż Waćpanna dopiero przybyłaś – Rumak spojrzał na Babę zdziwiony.
Baba uśmiechnęła się przepraszająco słysząc narastające protesty towarzystwa.
– Moja misja skończona, miałam was nakarmić i o zdrowie spytać, tuszę żeśwa najedzone – Baba powiodła zadowolonym wzrokiem po ledwie żywych z przejedzenia ludziach – A może coś byśwa przetrącili jeszcze? Max usiłował się podnieść z miękkiej kanapy, ale zrezygnował, kiedy guzik od portek strzelił z donośnym trzaskiem i zrykoszetował po ścianach salonu.
– Zdrowie też wam dopisuje, zatem nic tu po mnie – oznajmiła Baba stanowczo – wracam do Knezia z dobrymi nowinami.
– Jakże to duszko masz zamiar do domu wrócić? – Rumak się zatroskał.
– Tak jakem tu przybyła, wpław – gar pusty, to jeszcze lepiej będzie się na wodzie unosił…
– Nie ma takiej opcji – Misiek zapałał świętym oburzeniem – żeby dobrodziejka nasza pławiła się w wodzie jak jaka wiedźma, to nie noc pławienia czarownic – tu szybko rzucił okiem na Czarodziejkę, która wydęła usta.
– Pójdziemy lądem, pójdziemy albowiem odprowadzimy waćpanią do gościńca, na którym łatwo złapać stopa, albo taryfę
– Ależ to niepotrzebne – Baba zaczęła się mitygować.
– Potrzebne – uciął dyskusję Rumak – W dodatku nie pójdziemy, ale pojedziemy, służę mym grzbietem.
– Też się przejdę, przyda mi się trochę ruchu – Max wreszcie pokonał opór kanapy.
– Ty też idziesz! – Cindy skinęła na Dżina – dosyć podpierania ścian!
– Czy to życzenie – Dżin się wyraźnie ożywił
– To rozkaz! – Cindy władczo tupnęła nogą
Po krótkim, aczkolwiek wylewnym pożegnaniu, ekipa odprowadzająca Babę wyszła na pokład i ruszyła pomostem w stronę plaży, nie uszli daleko. Na plaży stał milczący tłum.
– Co jest? – Misiek zatrzymał pochód – powtórka z rozrywki? Kogoś jeszcze ryło swędzi?
Wystąpił przed tłum, który się cofnął w milczeniu.
– Ludzie! Nie doprowadzajcie mnie do desperacji, bo jak się znowu wkurzę…
– Po sprawiedliwość przyszlim panie – z tłumu wystąpił zasuszony chłopina, miętosząc słomiany kapelusz w dłoniach – wielka nas bowiem krzywda spotkała.
– O jakiej krzywdzie prawisz dobry człowieku? Wszak wyzwoliliśmy was od Krakena, który zatapiał wasze łodzie i od Harpii porywających wasze dzieci? – Rumak był wyraźnie zeźlony.
– Za to dziękujemy panockom i kłaniamy się nisko, chodzi o inszą inszość, któś, a nie będę wskazywał winowajcy – tu chłopek pokazał kostropatym paluchem Babę – skradł nam największą wioskową relikwię, mamy na to świadków, osoby zadufania publicznego, rybaka i czyściciela latryn publicznych, którzy na własne oczy widzieli ten świętokradczy czyn.
Tłum zamruczał z wrogością.
– Mogę ich zniknąć – mruknął Dżin
– A ja uśpić – dorzuciła Jasminka
– A ja wytłuc do nogi – zasapał Misiek
– Spokój! – Dziadek wystąpił na czoło ekipy, która stała na pomoście w komplecie i w bojowych pozach.
– O jakiej to relikwii prawisz dobry człowieku?
– Jak to jakiej? Chłopek w zdumieniu wytrzeszczył gały na Dziadka – o Przenajświętszej Chochli, Stworzycielki Nieba i Ziemi i Wszelkiego Jadła, Które Na Niej Jest. Ament!
– Ament! – powtórzył tłum. – Jeśli jej nie odzyszczymy, trza będzie złożyć w ofierze dwie dziewice, a skąd mnie dziewice wziąć panie? – chłop wlepił w Dziadka błyszczące oczy – nawet jednej ze świecą nie uświadczysz, a co dopiero dwie. – Inaczej czeka nas 7 razy po 7 sezonów głodu i chłodu, albowiem jak mówi księga świętej Chochli „Jeśli relikwia zagubiona będzie, z morza wychynie bestia, a głowa bestii będzie cała czarna, a oczy jej czerwone od krwi istot żyjących. A nierządnica babilońska wzniesie się z odchłani, a 3 głowy smok zapanuje nad ziem i wtedy zaczną się szerzyć pogłoski, że pewne rzeczy znikają i zapanuje wielka niepewność gdzie się te rzeczy podziały… i na prawdę nikt nie będzie miął pojęcia, o tym gdzie są te wszystkie drobiazgi. O takiej solidnej podstawie, do której przymocowane są rożne przystawki. W tym czasie przyjaciel zgubi młotek swego przyjaciela, a młodzi nie będą wiedzieli gdzie są rzeczy należące do ich ojców, które ojcowie położyli na swoich miejscach poprzedniego wieczoru około ósmej” – Armagedon panie! Zresztą, ja chudopachołek jestem, kudy mnie tam do świętych rzeczy, niech się Najwyższa Kapłonka wypowie, ona uczona panie. Przez tłum przepchnęła się malowniczo wyglądająca rosła niewiasta, we włosy miała wplecione jakieś zeschnięte kłosy zbóż, przez co wyglądała jak chochoł, biodra jej okalał szeroki pas słoniny, a na piersi rytmicznie dyndał naszyjnik z kiełbas, słoniny i boczku, wzór „szaszłyk”.
– Smakowita niewiasta – Misiek patrzył w podziwie na strój Kapłonki.
– Co? Psy się nie chciały z tobą bawić? – rzucił niewinnie Max.
Kapłonka podeszła bardzo blisko, niemal nos w nos z Dziadkiem, który się odruchowo cofnął i powiedziała półgłosem:
– Słuchajcie uważnie, ontaminacja per ego mogłaby być autodysublimowaniem samego siebie na drodze duchowej ablucji tych kmiotów względem kopyści, kopyść musi się znaleźć i to ja muszę ją znaleźć, dotarło?
– Mniej więcej – zza pleców Dziadka odezwała się Czarodziejka.
– Kim ty jesteś – Dziadek zdumiony spojrzał na dziwacznie wystrojona kobietę.
– To długa historia – półgębkiem uśmiechnęła się Kapłonka i mrugnęła okiem, zeszła na plażę kołysząc biodrami i skinęła ręką, po czym zaczęła taniec będący połączeniem tańca Indian amerykańskich i techno z rave parade, przy wtórze bębnów w które rytmicznie walili wieśniacy, tłum powoli zaczął się kołysać w rytm dzwięków.
– Skąd wzięłaś tą chochlę? – Czarodziejka spytała Babę dyskretnie.
– Z karmnika dla ptaków.
– Jak to z karmnika?
– Normalnie, stała budka, w budce ziarno, pod budką ziarno, chleb, kukurydza w kolbach, słonina i boczek wiszące na sznurkach, no karmnik.
– A może to była kapliczka?
– A jak wygląda kapliczka?
– Jak karmnik, cholera! – Czarodziejka zrezygnowana skończyła przesłuchanie.
– Dawaj tą łychę, chyba zbliża się kulminacja.
Na plaży tłum wpadł w trans, Kapłonka w środku tłumu wirowała jak Tańczący Derwisz, rytm bębnów przybrał szaleńcze tempo, Kapłonka wyrzuciła ręce w górę i krzyknęła
– Teraz!!!
Czarodziejka krzyżując dyskretnie palce wysłała w gorejącej poświacie kopyść tuż nad głowę kobiety, Kapłonka krzyknęła dziko i radośnie i uchwyciła kopyść za trzonek, rytm bębnów ustał i ludzie dysząc ciężko osunęli się na kolana.
– Jest z nami na powrót – śpiewnie zaintonowała kobieta – stworzycielka wszelkich rzeczy jadalnych, dobrobytu strażniczka, zbiorów i połowów dobrodziejka i wszelkiej pomyślności,
Chochla Przenajświętsza. Tłum oszalał z radości, porwał strażniczkę chochli i podając sobie ją z rąk do rąk umieścił na wielkim stole stojącym na końcu plaży, po czym wszyscy wyciągnęli noże z szat.
– Niedobrze – ryknął Misiek i runął w tłum.
– Jestem tuż za tobą – Max wyciągnął miecze.
Zakotłowało się wokół stołu i niebawem Misiek wrócił.
– Co tam się dzieje – spytał Rumak niecierpliwie.
– Oskubali ją do goła, wszystko zżarli psiejuchy.
– Zjedli naszyjnik i wszystko co było jadalne na Kapłonce, poza nią samą – uzupełnił opis Max.
– Szwedzki stół, a ja się nie dopchałem – Misiek żałośnie spojrzał na Babę.
– Wracamy! – zakomenderowała Baba, mus głodnych nakarmić, bo wiesz Misiek całkiem zapomniałam o tej wędzonej szynce, którą Kneź powierzył mej opiece, będzie ze cztery funty… CDN.

183 komentarze

  1. misiekpancerny pisze:

    Witam 🙂 Wedle rozkazu, niestety mam gości, wpadnę jak dam radę 🙂
    Happy

  2. Tetryk56 pisze:

    ROTFL
    No i przedstawił nam Misiek zapowiadaną przez Maksia nową damę! Wielką jest wszak siła kultu! Hihihi!
    Jeden drobiazg: w znaczeniu użytych gwarowych „żeśwa”, „byśwa” domyślam się zaimka „wy”, nie „my”; zatem powinno być „żeśta” i „byśta” (przynajmniej po małopolsku 😉 )

    • Krzysztof z Gdańska pisze:

      A „żeśma” i „myśma” nie może być? Thinking

    • Krzysztof z Gdańska pisze:

      Wiesz dlaczego powiesił się koń sołtysa* w Wąchocku?
      Bo sołtys zawołał „wiśta”
      😀

      (*oczywiście to tylko legenda, bo w Wąchocku od 25 lat jest burmistrz a nie sołtys 🙂 )

    • misiek pancerny pisze:

      Dzień dobry 🙂 Dopiero teraz mam chwilę spokoju 🙂 Oczywiście masz rację Tetryku te zwroty są niepoprawne gramatycznie, powinno być „żeście” i „byście”, ale słuchałem jakiegoś reportażu ze wsi i tam chłop powiedział: „A żeśwa się zebrali we trzech…” I spodobał mi się ten zwrot 🙂 🙂

      • Tetryk56 pisze:

        No właśnie – on powiedział (na miastowe) „zebraliśmy się we trzech”, a Baba chyba miała na myśli „tuszę że wyście najedzone”,
        czyli powinna użyć osoby trzeciej: „żeśta”.

  3. Wyimaginowany pisze:

    Dzień dobry Happy

    Jak zwykle Miśku, wiadro polotu,dwa wiadra fantazji oraz beczka śmiechu Happy-Grin Poklon

  4. miral59 pisze:

    Dzień dobry na nowym pięterku Happy-Grin
    Obśmiałam się jak norka Overjoy
    Miśku!!! Jesteś wielki Brawo! Poklon Brawo!
    I nie chodzi mi o Twoje gabaryty Wink
    Warto było poczekać Overjoy

  5. miral59 pisze:

    A szyneczka tak ze cztery funty, to wcale nie aż taka wielka, raptem niecałe dwa kilo Delicious W sam raz na przekąskę dla Miśka Wink Overjoy Reszta się raczej nie dopcha Wink1

  6. Quackie pisze:

    Ooo! Powiało talentem miśkowym, troszku Kajkiem i Kokoszem z pokaźną garścią Sapkowskiego, a cytat z księgi świętej Chochli przypomniał mi Monty Pythona:

    „Uzbrojenie”, rozdział drugi, wersety od 9 do 21. „I Święty Attyla wzniósł granat ręczny ku górze, mówiąc: „O Panie, błogosław ten granat ręczny, który rozniesie nieprzyjacioły twe na malutkie kawałeczki w łasce twojej”. I Pan skrzywił się w uśmiechu, a ludzie spożywać poczęli owce, leniwce, karpie, sardele, orangutany, płatki śniadaniowe, przetwory owocowe… I powiedział Pan: „Wpierw wyjąć musisz Świętą Zawleczkę. Potem masz zliczyć do trzech. Nie mniej, nie więcej. Trzy ma być liczbą, do której liczyć masz i liczbą tą ma być trzy. Do czterech nie wolno ci liczyć, ani do dwóch. Masz tylko policzyć do trzech. Pięć jest wykluczone. Gdy liczba trzy jako trzecia w kolejności osiągnięta zostanie, wówczas rzucić masz Święty Granat Ręczny z Antiochii w kierunku wroga, co naigrawał się z ciebie w polu widzenia twego, a on kitę odwali”. Amen.

    I oczywiście pochichrałem się parę razy tak, że rodzina zaczęła protestować 🙂 🙂 😀

    • Krzysztof z Gdańska pisze:

      Relikwia świętej chochli zapachniała mi raczej „pastafarianami” a dokładniej odwołaniem do przykazania II i V ich „oktalogu” (osiem przykazań to chyba „oktalog”) Wink

    • misiek pancerny pisze:

      Bingo Mistrzu! To niemal dokładny cytat z „Żywotu Briana” Monty Pythona, ta scena bawi mnie za każdym razem, na postumentach stoją malowniczy prorocy o dzikim wyglądzie i wieszczą wszelkie okropieństwa, a wśród nich spokojny facecik, który nawija o gubiących się rzeczach i młotku przyjaciela, sensu w tym nie ma żadnego, podobnie jak u pozostałych, ale kontrast jest bezbłędny 🙂 🙂

  7. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry!
    No, super! Reymont z Sienkiewiczem mogą się schować!
    Soczysta i smakowita proza w dosłownym tego słowa znaczeniu!
    ROTFL

  8. Max pisze:

    Dobry wieczór 🙂 No to mamy kawał historii mieszkańców Madagaskaru . Jako uzupełnienie Maxa , można przyjąć , że jest zawsze zwolennikiem mediacji w sytuacjach konfliktowych zwłaszcza , że dostał kiedyś fajerką przez łeb i od tego wydarzenia unika sprzeczek . Poza tym jest spod wagi , która niejako z góry ustala stopień psychiki homosapiensa .

  9. Quackie pisze:

    Idę zarutko kręcić.

  10. Wiedźma pisze:

    Dobry wieczór ! Cudnie Miśku… co się obśmiałam, to moje ! Mnie owa Chochla zapachniała Sapkowskim i prorokiem Lebiodą… ROTFL Choć przemowa Kapłonki zaiste mniej więcej jest zrozumiała 🙂

  11. Wiedźma pisze:

    Baba z przytupem, a Cindarella cichutko acz stanowczo …..no,no. Bystry chłopak z Poklon Ciebie, Miśku, ale to jest tylko podkreślenie tego, co dawno wiemy

  12. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Pora się odmeldować. Miło się siedzi ale pora już spać. Jutro szykuje się pracowity dzionek. Bye
    Dobranoc… lulu

  13. Quackie pisze:

    Znaczy, jestem z powrotem.

  14. miral59 pisze:

    U Was już poniedziałek, ja mam jeszcze kilka (parę) godzin, ale już myślę o poniedziałkowej pracy Sad Nie byliśmy na żadnej wycieczce już od dawna i to mnie męczy Tired Ale dziś padał śnieg przez większość dnia. Jak tu się gdzieś wybrać, przy takiej pogodzie Weary
    Mimo wszystko miłego dnia wszystkim życzę Buziaczki
    I udaję się na zasłużony wypoczynek Spanko

  15. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    A ja dziś wyjątkowo wyspany jestem… Mam nadzieję, że do Miralkowa burze śnieżne nie dolecą!

  16. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Będzie za chwilkę, jak przyswoję kawę.

  17. Quackie pisze:

    Mimo kawy nadal jest ciężko, chyba lepiej wezmę się do pracy. Będę zaglądał.

  18. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Na razie się pożegnam. Dziś od rana pełne obłożenie pracą, więc trzeba się zbierać. sad-bye
    Do popołudnia

  19. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry Delighted i dobrego dnia…. cokolwiek to znaczy Wink

  20. misiek pancerny pisze:

    Trochę słońca by się przydało 🙂

  21. Quackie pisze:

    Dobre popołudnie. Jestem z powrotem. Słońca [sprawdza za oknem] już nie ma, ale 100% normy wypracowane, obiad zjedzony, sprawy pozałatwiane… Wygląda, że dzień na plus.

  22. Quackie pisze:

    Mesdames, monsieurs, za chwilę zmykam się wyhowehowywać.

  23. Tetryk56 pisze:

    Obejrzałem sobie „Strukturę kryształu” Zanussiego.
    Kawał historii… nie tyle w fabule, co obok 😉

    • Quackie pisze:

      A wiesz, że nie kojarzę? Nawet po odświeżeniu sobie fabuły z sieci. Chociaż powinienem, bo rodzice oglądali czasem kino moralnego niepokoju.

  24. Wiedźma pisze:

    Krótki ten utwór….. zbyt:(

  25. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dziś się zaczął mroźny i dobry dzień. Nawet Malinka nas odnalazła! Wink

  26. Quackie pisze:

    Dzień dobry, Wyspiarze. U nas zaś nic nie topnieje i otoczenie otula puchowy śniegu tren. I ma padać dalej. W końcu styczeń!

  27. Quackie pisze:

    No, kawa zaczyna się przesączać, gdzie trzeba, czekoladki też dodały energii – czas zaatakować nowy dzień 🙂 do boju, do roboty, do dzieła. („Cuma, my mamy umowę o dzieło. I ja chcę to dzieło!”)

    Oddalam się na z góry upatrzoną pozycję za biurkiem, na razie!

  28. misiek pancerny pisze:

    Dzień dobry 🙂 Długo jeszcze będę straszył na Wyspie? 🙂 🙂

  29. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Śniegu mi trochę napadało i nawet się trzyma Weary
    Wczoraj padał taki śnieg, który szeleścił na gałązkach. Bardziej przypominało to drobniutki grad, niż śnieg. A ślisko było!!! Ciekawe jak będzie dzisiaj. Na razie ciemno i nieprzyjemno… Pondering
    A tu zaraz do pracy… Sad
    Dziś mnie nie będzie, bo raz że wcześniej jadę, a dwa, że późno wrócę… Tired

  30. Max pisze:

    Prawie samo południe , więc słowo z rozrywki . Szef poważnej firmy wezwał do gabinetu podwładnego : Przepraszam , ze pana fatyguję , ale robię plan urlopów i mam pytanie ,czy lubi pan spocone dziewczyny ? Ależ, panie Dyrektorze – w życiu ! Tak myślałem , dla tego pójdę panu na rękę i urlop daję panu w listopadzie , zgoda ?? Worry

    • Tetryk56 pisze:

      Hihihi! „ciepłą wódkę i spocone dziewczyny” 😉

      • Max pisze:

        Mniej więcej w tym samym okresie, wpadł do mnie znajomy i prawie bez słowa zostawił mi na biurku skierowanie na wczasy do Zakopanego . Powiedział – zrób z tym co chcesz .Nie miałem ochoty jechać do Zakopanego , ale miałem jednego ” gnyka ” , którego nie darzyłem sympatią . Wytłumaczyłem mu ,że szkoda aby darmowe skierowanie się zmarnowało , ucieszył się ,dorwał dokument i pojechał . Po trzech tygodniach spotkał mnie kolega z firmy i mówi : Mam dla ciebie dobrą wiadomość . W przedostatnim dniu turnusu ,twój pracuś ,założył narty do zdjęcia z Zakopanego i tak niefortunnie zjechał , że złamał nogę i leży w Zakopanem w szpitalu .Cieszysz się ? Trochę ta wiadomość mnie zmartwiła ,bo bylismy na rozrachunku własnym i trzeba było nieobecnemu płacić .Co było dalej ? Trudno uwierzyć ,ale któregoś dnia przyszedł po wypłatę , dał sobie w czub i powtórnie złamał nogę W pracy nie było gnyka przez trzy lata ,tak to jest kiedy jedzie się na bezpłatne wczasy . Tears

        • Quackie pisze:

          Z „pracowych” dowcipów pamiętam ten opowiadany przez kogoś znanego (i/lub relacjonowany przez Wańkowicza? Zawsze Mistrz Melchior mi się w takich wypadkach kojarzy), jak to szef go sztorcował, że się spóźnia do pracy, na co rzeczony pracownik: – Panie szefie, ja wprawdzie przychodzę do pracy ostatni, ale za to wychodzę pierwszy! Szef pokiwał głową: – A to dobrze, dobrze… i poszedł. Za chwilę wraca: – Zaraz zaraz, jakżeś pan to powiedział?!? Po czym z rykiem wywalił go z pracy 🙂

          • Max pisze:

            Jaki to był piękny Ustrój dla obiboków ! Trzy lata w domciu , na zwolnieniu lekarskim , za złamaną nóżkę podczas darmowych wczasów w Zakopanem ! Życ nie umierać ! Warto było skakać przez ten płot panie Wałęsa ?? Wink1

            • Tetryk56 pisze:

              Nie jestem całkiem pewien czasu przeszłego, a przynajmniej przeszłego dokonanego, Maksiu! Worry

              • Max pisze:

                Też tak myślę , ale co począć ,kiedy póki co , nie ma lepszej legendy ? Worry

                • Krzysztof z Gdańska pisze:

                  Dobry wieczór
                  Przypomnę pewien staaary dowcip urlopowy.

                  Spotkało się dwu kolegów i jeden mówi do drugiego:
                  Wiesz, ja bardzo lubię morze, więc na wczasy wziąłem skierowanie nad Morskie Oko…
                  Na to odzywa się drugi – widzisz… tym się właśnie różnimy, bo ja wolę góry. Dlatego zamówiłem wczoraj wczasy w Jastrzębiej Górze 😀

                • miral59 pisze:

                  Na temat znajomości geografii przypomniało mi się zdarzenie, które opowiadał szwagier. W wojsku mieli takiego jednego przygłupa, nazywali go Rąsia… Na zajęciach w posługiwaniu się mapą (nie pamiętam dokładnie jak się to fachowo nazywało, ale coś w rodzaju marszu na azymut w harcerstwie), ich przełożony na próżno usiłował nauczyć Rąsię jak znaleźć cokolwiek na tej mapie. W końcu wyciągną mapę Polski i zapytał, gdzie jest Bałtyk. Rąsia szukał gdzieś w Tatrach… Przełożony, wkurzony na maksa, pokazał na Bałtyk i pyta „A to, to co jest?” A Rąsia ze spokojem – „Niebo…”.

                • miral59 pisze:

                  To przypomniał mi się kawał z czasów kiedy byłam młodziutka (teraz jestem tylko młoda Wink ).
                  Egzamin w milicji… konieczny do awansu. Młody zdobył pytania, koledzy pomogli napisać odpowiedzi… Nie bardzo wiedział, gdzie to schować, więc powtykał w buty…
                  Na egzaminie pierwsze pytanie „Jaka jest najdłuższa rzeka w Polsce?” Niby coś poprawiając zerknął na karteczkę w bucie i odpowiedział „Wisła”. Egzaminatorzy zadowoleni… Drugie pytanie „Stolica Polski?”… młody zdenerwowany sięgnął do butów, wysunął karteczkę i przeczytał „Chełmek*”… 😀

                  *Nie wiem czy ta firma jeszcze działa, ale kiedyś była to nasza rodzima firma obuwnicza.

  31. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry … sennie mi dziś nad wyraz! Weary Widzę, że nie tylko mnie ospałość ogarnęła … 🙂

  32. Quackie pisze:

    Dzię dobry! 110% normy dzisiaj, trochę się rozpędziłem, do tego co było do załatwienia, to zostało załatwione, ale faktycznie senność wisi w powietrzu, więc całkiem spokojnie wypiję trzecią kawę. Ale słabszą chyba.

  33. Quackie pisze:

    Krzysztof przyszedł, a ja zmykam kręcić. Będę wieczorem jak zwykle.

    • Krzysztof z Gdańska pisze:

      Nie myślałeś, żeby do „kręciołka” dołączyć dynamo rowerowe z lampką albo akumulatorkiem? I-got-an-idea

      • Tetryk56 pisze:

        Witamy pana Edisona w naszych skromnych progach! Happy-Grin

        • Krzysztof z Gdańska pisze:

          Nie można pozwolić, żeby się tyle pozytywnej energii marnowało!

          Approve

          p.s. myślę, że nawet „zielony certyfikat” można by na to dostać

          • Quackie pisze:

            Czasem negatywnej. Czasem kręci się dla siebie, czasem wbrew sobie, czasem przeciwko komuś – a najśmieszniejsze, że tym kimś też może być sam kręcący. Ale co do dynama, to niestety zawsze był ze mnie kiepski inżynier. A faktycznie – komórkę by można naładować albo co? 🙂

  34. Wiedźma pisze:

    Fajnie, że polska muzyka filmowa na dobranoc 🙂

  35. Quackie pisze:

    Witajcie, bo o tej porze to dla mnie ani dzień (ciemno za oknem), ani dobry (no żaden ze mnie skowronek).

    Dzisiaj może być różnie z moją obecnością na Wyspie, zaraz wybywam, potem zaraz wracam… i będzie tak przez całki dzień.

  36. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Bożenko, daj spokój ze starzeniem! Po prostu twój organizm dostosował się do pory podawania kawy na Wyspie! Delighted

    • Krzysztof z Gdańska pisze:

      Dzień dobry

      No właśnmie!
      Pora na kawę 😀
      expresso
      Zapraszam wszystkich na filiżankę aromatycznej espresso (albo espresso lungo), dla smakoszy caffe machiato a dla osób, nie mających odruchu wymiotnego kawę wyciągniętą z odchodów lemura 😀 (podobno ma niezapomniany aromat) Amazed

  37. Quackie pisze:

    Co było do załatwienia – załatwiłem, teraz udaję się popracować.

  38. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry ! Kawa1 Chętnych do zmiany wycieraczki nie ma ? Wink1

  39. Bezetka pisze:

    Dziękuję wszystkim za odprowadzanie – zawszeć to lżej, nawet gdy naokoło 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)