W niedzielę wybraliśmy się do Downtown Chicago. Mieliśmy jechać wcześniej, ale na śniadanie małżonek nakarmił mnie owsianką na mleku (pyszna), a nie mogę jej jeść, szczególnie w większych ilościach. Bałam się odejść od łazienki i dlatego nasz wyjazd się opóźnił…
Wyruszyliśmy trochę po 14. Małżonek stwierdził, że już późno i będzie złe światło do zdjęć. Powiedziałam, że jak chce, to możemy jechać gdzie indziej… zdecydował, że jednak Chicago…
Wybraliśmy I-290, bo to najkrótsza i najszybsza droga. A do tego prosta. Autostradą I-290 do Columbus Dr. i już byliśmy praktycznie pod Planetarium Adlera. Wybrałam to miejsce jako nasz postój, bo najbliżej z niego do centrum nad jeziorem. Byliśmy za późno… Nie było gdzie szpilki wetknąć, a co dopiero mówić moją „krowę”. Owszem, były wolne miejsca na parkingu strzeżonym, ale małżonek kategorycznie oświadczył, że dwóch dych płacił nie będzie. Zatrzymał się tylko przy nabrzeżu, żebym mogła coś niecoś opstrykać. Nie lubię tak robić zdjęć, bo to nie łapanie pcheł i pośpiech nie jest wskazany…
Zawróciliśmy. Małżonek nerwowo pytał mnie dokąd teraz ma jechać?!!! Poradziłam, żeby przed siebie… Z Columbus Dr. skręcił w Roosevelt Rd. Nie ujechał daleko, gdy zobaczyłam cały tłum nóg. Pisnęłam tylko, a małżonek momentalnie skręcił w prawo, w Michigan Ave., a potem w pierwszą mniejszą uliczkę w lewo (11th St. – czyli w Jedenastą Ulicę) 😀 Nawet było gdzie zaparkować…
Oczywiście poleciałam od razu do tych nóg. To Agora – dzieło polskiej artystki Magdaleny Abakanowicz. Powstało pod Poznaniem i zostało przywiezione do Chicago. Wyczytałam jeszcze, że jednym z darczyńców na rzecz przewiezienia dzieła był niedawno zmarły aktor Robin Williams. Każda para tych nóg (a jest ich 106) ma 2,7 m wysokości i waży ok 820 kg. Co się dziwić, że od razu zwróciły moją uwagę… takie wielkie!!!
Po obcykaniu, poszliśmy przez most dla pieszych nad torami do Columbus Dr., na ulicę, którą przed chwilą jechaliśmy. Na tym odcinku, czyli przez cały Grant Park nie ma żadnych budynków i dzięki temu mogliśmy mieć w miarę odpowiednią perspektywę na Michigan Ave…
Na skrzyżowaniu Columbus Dr. i Balbo Ave. zobaczyłam dorożkę. To takie nietypowe dla tego ogromnego miasta. Skręcała w lewo, więc miałam okazję przyjrzeć się jej z prawie każdej strony…
Idąc Columbus Dr. doszliśmy do Congress Pkwy. Po prawej stronie mieliśmy Buckingham Fountain, ale nie poszliśmy tam. Fontanna nieczynna o tej porze roku, a poza tym byliśmy w tym miejscu może ze dwadzieścia razy. Zawróciliśmy w stronę Michigan Ave. Minęliśmy dwóch Indian na koniach, którzy się tak podobali Majeczce i skręciliśmy znowu w lewo, żeby dojść do samochodu. Małżonek co chwilę jęczał, że zdjęcia będą do kitu, bo za ciemno. Aż mnie wkurzył. Ile razy można to samo powtarzać?!!! Zapytałam ze złośliwą ironią, czy do samego domu będzie tak jęczał, czy dłużej…? Momentalnie przestał. Nie pomyślał, że mogę to odebrać jako jęczenie… No i miałam spokój. W sumie miał rację, zdjęcia są do kitu…
Słońce zachodziło na dobre. Zdjęcia robione z samochodu w czasie jazdy są jeszcze gorsze od tych w półmroku, ale sam zachód był cudny!!! Trochę przeszkadzały to lampy uliczne, to budynki. Na kilku zdjęciach miałam cudne latarnie na środku zdjęcia, które zasłaniały wszystko… ale kilka udało mi się wybrać…
Jaka będzie następna wycieczka? Jeszcze nie wiem…
Zapraszam na wycieczkę
Nie za długą, bo raptem kilka ulic na krzyż 
Ale zawsze coś tam widać 
No i te wykoślawione zdjęcia
Nie umiem wstawić mapki wujka Google, żeby pokazać jak to skrzyżowanie Congress Pkwy i Michigan Ave. wygląda. Ale tak myślę, że jak ktoś będzie zainteresowany, to znajdzie
Mam też nadzieję, że Misiek będzie usatysfakcjonowany
Wiem, że te moje ptaszki i natura nie interesują Go aż tak bardzo. Woli architekturę. Tylko muszę nauczyć się robić zdjęcia w mieście 
U mnie dochodzi 1 w nocy i już od godziny powinnam być w łóżku… Także miłego dnia życzę
i spadam tradycyjnie na górę 

Ps. Poczytam Was rano
Dzień dobry
Zapraszam na kawę (tym razem zdążyłem) 😀

Dzień dobry Panie Krzyś 😀 Zaprosił i znikł??
Tak bywa. W pracy 😉
Dokładnie.

Miałem „tylko” wysłać maila a tu komputer „się obraził” (maszyny mnie nie lubią)
W efekcie musiałem cały tekst przepisywać od nowa…
Gdybym miał więcej czasu, to bym inaczej z tym komputerem pogadał!
Komputer nadal obrażony


Nie widzi mojego pendrive’a. A na nim mam całą swoją wiedzę
Co więcej samko włożenie „PENA” skutkuje zatrzymaniem pracy innych programów (a przez skandisk „skubany” nie chce się dać zbadać).
Jak szybko czegoś nie wymyślę to spóźnię się z oddaniem materiałów
Jedyny plus, że na Wyspę zaglądam dość często 😀
Dzień dobry 🙂 Ja mam XXX plenum spółdzielni Zenum, na kawę się spóźniłem, a za chwilę muszę jechać i załatwiać coś, w związku z tym robota też się przesunie… Jeszcze zerknę pod rewolwr.
A merytorycznie do wycieczki się odniosę, a jakże, tylko że trochę później.
Witam Pana, Panie Q 😀
Idziesz Pan na pyskówkę??
Nee, na szczęście tym razem nie. Ot, bieżące sprawy pozałatwiać, tyle że to czasochłonne.
Dzień dobry!
Zdjęcia bardzo interesujące.
Zagapiłem się na Chicagowo aż zapomniałem o kawie!
Miralko! Po pierwsze – nie przesadzaj z tą skromnością, my już cię znamy!
Przy okazji – co to jest Pkwy?
Parkway, określenie ulicy (jak u nas Aleja (np. Grunwaldzka), Ulica (np. Świętojańska) Trasa (np. Łazienkowska) lub Droga (np. Dębińska). Anglicy też mają od groma i trochę określeń – Street, Road, Parkway, Lane i jeszcze parę.
No własnie!
czy „parkway” to to samo co „bulwar” (bouleward po francusku) 😕
Raczej nie. Słownik Diki, z którego często gęsto korzystam, przekłada to jako „aleję”, natomiast Wikisłownik angielsko-angielski definiuje to jako „przelotową ulicę” lub (w USA) „szeroką drogę widokową” lub (również w USA) „autostradę z pasami ruchu oddzielonymi pasem zieleni”. Spory rozrzut.
Natomiast co do „boulevard”, to z mojego doświadczenia wynika, że po angielsku rzadko używa się tego słowa na określenie tego, co w Polsce nazwalibyśmy bulwarem (ulica lub deptak nad wodą), raczej oznacza to ulicę taką, jak w trzecim znaczeniu „parkway”, z tym że „boulevard” raczej jest w centrum miasta.
Spadam załatwiać!
A o herbacie?? Witaj Mistrzu T.
Wypita – też nieco później
Już nie muszę wyjaśniać, bo Mistrz Q zrobił to za mnie
I to jak zwykle, czyli z aptekarską dokładnością 

Dzięki Mistrzu Q
Ależ proszę bardzo 🙂
Senne dzień dobry bardzo 😀
Przeleciałam po Hameryce i stwierdziłam, że całkiem tam ładnie 😀 Ciekawe drapacze chmur i proszę nie mówić, że to zdjęcia są nieumiejętnie robione!! Po prostu wybudowano je pod kątem, no albo było jak z tą wieżą w Pizie
Budynki stoją prosto, tylko fotograf jest do kitu

Też fakt, że jak się robi zdjęcia takich kolosów, to zawsze trochę się te budynki „zakręcą”. Do robienia perspektywy miasta potrzebny jest specjalny obiektyw. Ja go nie mam. Soczewka w aparacie ma pewną krzywiznę i to powoduje takie wykrzywienie… ale i tak nie umiem robić zdjęć miasta
Co do nóg pani Abakanowicz, to nie przemawiają do mnie, podobnie jak głowy Mitoraja. Nieco podobna w wykonaniu instalacja na pamiątkę wielkiego głodu w Dublinie (pokazywałem kiedyś zdjęcia) robią dużo większe wrażenie – przesłanie czuje się i rozumie od razu, bez koncepcyjnych wygibasów.
A może zresztą ja stara konserwa jestem i nie znam się na abstrakcji?
Wystawa pani Abakanowicz ma tyluż sympatyków co przeciwników. Niektórzy domagali się od byłego burmistrza zlikwidowania tej wystawy. Inni zaciekle jej bronili.
Jeśli mam być szczera, to nawet nie wiedziałam, że jest taka ekspozycja w Chicago i trafiliśmy przypadkiem. Poleciałam tam, bo zobaczyłam pewną ciekawostkę. Też nie jestem miłośnikiem abstrakcji. Lubię patrząc na dzieło, od razu wiedzieć o co chodzi, a nie domyślać się co też autor mógł mieć na myśli. Widocznie ze mnie też stara konserwa
Dodam jeszcze, że patrząc na wróżkę miałem nieodparte skojarzenie z „Katedrą” Bagińskiego…
Każdy widzi to, co czuje.
Na tym (chyba) polega sztuka 😀
Świetne są te zdjęcia robione przy zachodzie słońca. Mnie się baardzo podobają i z wielką przyjemnością się na nie gapię 😀
A gdybyś zobaczyła ten zachód słońca na żywo!!! Cudny!!! Zdjęcia nawet połowy jego uroku nie oddają

To jedno jest wspólne Polski z USA. Wschody i zachody słońca są jednakowo cudne
A w Gdańsku właśnie pojawiły się rogale świętomarcińskie”.
Znaczy, idzie jesień 😀
Kawa wypita, dziękuję za miłe towarzystwo. Pora wracać do pracy.
Jednak w miarę możliwości będę „w trakcie” wpadał na wyspę 😀
W Gdańsku i tak najlepsze jest grzane wino na jarmarku świątecznym 🙂
Niekoniecznie z racji jakości wina 😉
Dzień dobry
utoczyli mi nieco krwi i nawet siniaka nie zostawili! Sukces komercyjnej służby zdrowia 🙂
.. popijam kawę w ramach uzupełniania płynów a i dobudzania sie na deszczowy dzionek 🙂
Słusznie! Trzeba krew pobudzić do szybszego krążenia!
Czyżby była Pani po kursach pielęgniarskich?
A nie – to ja byłam obiektem dla krwiopijców 🙁
Ogólnopolskie DzieńDobry :)) Wielkie to Chicago, ciekawe czy wciąż tam podobnie jak w „Zakazanym Imperium” ??? Czy może pan reżyser nieco przesadził ???
Nie oglądałam „Zakazanego Imperium”, także nie wiem czy jest podobnie czy nie…
Do Downtown nie przeprowadziłabym się za żadne skarby. Nawet nie bardzo lubię tam jeździć, a już jako kierowca, to w ogóle nie ma mowy. Chociaż… kilka razy jak musiałam, to jechałam 
A że miasto jest ogromne, to fakt. W samym Chicago żyje ok. 3 milionów mieszkańców, a z przedmieściami, ok. 6 ml. Ja właśnie mieszkam na przedmieściu. I to wcale nie najdalszym
Wiwat Królowa – God save our gracious Queen! – wiwat naród wybrany, wiwat wszystkie Stany Zjednoczone! Niech żyją! A Polacy w zdrowiu i dobrobycie.
Dzień dobry, wieczór i dobranoc, w zależności kiedy się Państwu przeczyta. Oddaję głos Ziemi.
Dzień dobry Panu, tutaj Ziemia, z czego należy wnosić, że Pan buja w obłokach albo i wyżej. W każdym razie niezmiennie na wysokim poziomie, z czego się należy cieszyć! 😀
To jest bardzo przychylna interpretacja, należy się. Można by też spojrzeć w górę i powiedzieć, że ptak, niekoniecznie w wulgarnym znaczeniu, a jedynie takim, że ptaki są niżej ludzi, cokolwiek się z ziemskiego punktu widzenia wydaje.
Ptakami zacząłem interesować się dość późno, głównie dlatego, że przez cztery młodzieńczo-dorosłe lata mieszkałem z 200 kanarkami i kilkoma papugami, więc generalnie starałem się nie zauważać. Po kwarantannie, już w Anglii, ku zdumieniu i radości, odkryłem, że na odległość i sporadyczną bliskość są faktycznie zdumiewające i warte opinii znawców. A propos znawców – wysłuchałem w całości, słusznie Pan poleca, przystawiam pieczęć. God-buy!
No proszę, czego to się człowiek dowiaduje (o ptakach i ludziach). Swego czasu, jeszcze kiedy zamieszkiwałem u Rodziców, mieli oni sąsiadów prowadzących sklep zoologiczny, zapewne wyglądało tam tak, jak za Pana czterech młodzieńczych lat, dość że sąsiadka potrafiła witać gości z efektowną nimfą (papugą) siedzącą jej centralnie na głowie. Efekt przerastał wszelkie pirackie opowieści 🙂
Cieszę się, że Panu Dowland podpasował, tym bardziej, że Pan przecież jest bliżej źródła i być może da radę, hmm, znaleźć miejsca, gdzie można tego posłuchać na żywi, lub chociaż większy wybór nagrań?
Daję znak życia. Właśnie wróciłem, wszystko załatwione, jak trzeba, chociaż trwało to nieco dłużej, niż zakładałem. W każdym razie jestem, tyle że teraz uciekam do pracy…
Dzień dobry
Lecę do pracy, ale na pewno zajrzę tu później

Dobry wieczór. Uf, pracka skończona na dzisiaj (chyba, że jeszcze dotrze druga).
Dobry wieczór 🙂
Dobry, Monsieur!
Diabli go wiedzą pszepana, dopiero się zaczyna. Tu dygłem sobie i nóżką uczyniłem esy floresy za plecami, oraz zamiotłem pawim piórkiem kurz pod nogami JO Waćpana.
Kurz to się podniósł po Waścinym dygnięciu! 😉
Jeszcze by nie, dobrze że nie podskoczyłem z wrażenia, kurz zasłałby słońce i nastąpiłaby nuklearna zima 🙂 🙂
Zima, lód, śnieg, czyli naturalne środowisko polarnych miśków.
No i ja się grzecznie zapytam : A Harpie dzie ????
W planach, chciałem nawet zacząć dzisiaj i dokończyć w pracy jutro, ale mnie wizja Krzysia odbiegła, a prawie witałem się z gąską, ale noc jest jeszcze młoda 🙂 🙂
Zaraza, jeszcze nie skończyłem, na myśl o Downtown ślinka mi ciekła od dawna, muszę chwilę pocmoktać z zachwytu, na szczęście mogę cmoktać do woli albowiem oddział geriatryczny ogłosił ciszę nocną jak zwykle po 20.00.Zdjęcia wspaniałe Miralko, perspektywa i zbliżenia, nawet ten katowicki spodek i kilka ptaszków nie zburzyło koncepcji, dziękuje i proszę o więcej 🙂

I jak Cię nazwać ? urbofil ?
To by chyba z greki musiało iść – polifil (od „polis”)?
Edit: albo inaczej: filopolita? 😀
.. prawie jak hoplita
Hm… Sam nie wiem co lepsze hoplita, czyli pancerny piechur, czy

urbofil, czyli specjalista od szukania punktu G, muszę się znowu poważnie zastanowić
jedno i drugie, Miśku – pancerny jesteś a punkt G jest jednak mityczny ? 🙂
To może po naszemu: grodolubem?
Otóż to!


Więcej „swojszczyzny” w nazwach!
Na przykład zamiast telewizor – „obrazkopudło”!
Namówiłam małżonka na to Downtown specjalnie z myślą o Tobie, Misiaczku
Miałam nadzieję, że widoki podziałają na Ciebie dopingująco i będziemy mieli nowy odcinek Harpii 
Za jakiś czas wybierzemy się tam znowu. Chociaż nie lubię Downtown. Jeszcze nad samym Lake Michigan, to mogę pochodzić, ale jak się wejdzie w te ulice, między ogromniaste budynki…
działa to na mnie przygnębiająco
I nawet te szerokie ulice, czteropasmówki, wyglądają jak wąskie wstążeczki. To drapacze chmur tak optycznie zmniejszają. Do tego dochodzi wietrzysko, które tam zawsze wieje. Chyba budynki tworzą zawirowania, że czasami cugi mało głowy z płucami nie urwą
Jeszcze latem, podczas upałów, to może być całkiem przyjemne, ale zimą?!!! Gdy jest mróz, to taki ostry wiatr od jeziora przenika aż do kości 
Cieszy, że zdjęcia się podobają
Wcale nie jest monumentalne i przytłaczające, to całkiem skoczna muzyczka do poduszki, tylko dlaczego przy dźwiękach tej muzyki widzę oczyma duszy swój nagrobek, a moja żona wpół zaśnięta dramatycznym głosem spytała, CZY KTOŚ ZNOWU UMARŁ!!! Co mnie wystraszyło prawie naśmierć???
Ej, no skądże się komu takie zawijasy wydały pogrzebowe?!!?
Może dlatego, że preludium G-mol i fuga G-minor Bacha są ulubionymi hiciorami domów pogrzebowych?
Łe, żona przez sen tonację rozpoznała? Słuch absssolutny!
Propana Miśka – moll i organy to ani chybi msza żałobna ?) Najsmutniejsze Adagio to jednak skrzypcowy Albinoni 🙁
… też g-moll zresztą 🙂
Szanowni, dobranoc definitywna na dziś!
Witajcie!
Czyżby ekspress jeszcze nie włączony?
Włączony, wyłączony i kawa podana 😀

Dzień dobry 🙂
Pospacerowałam sobie po mieście drapaczy chmur i bardzo mi się podobało 🙂 Wydaje mi się, że nie odnalazłabym się w wielkim mieście, jako że uwielbiam ciszę a tam wydaje mi się za „głośno i ciasno”. Niemniej jednak uwielbiam, na ile mam możliwość pozwiedzać 🙂
Dzisiaj udało mi się kolejny raz dzięki Tobie Miralko, za co serdecznie dziękuję 🙂
Te supernowoczesne drapacze ze szkła bardzo przyciągają uwagę, a wróżka (?) z uśmiechniętymi ustami jest śliczna 🙂
Witaj Kopciuszku – wróżka jest najładniejsza …… 🙂
Dzień dobry
Pisałam już o tym wiele razy, że nie lubię Downtown. Tak jak Ty, Kopciuszku wolę ciszę i spokój. Chociaż na takie 20 piętro (czy wyżej), to prawdopodobnie gwar uliczny nie dochodzi.
Dla wielu osób mieszkanie w centrum jest szczytem marzeń. To pewnego rodzaju nobilitacja, bo trzeba mieć dużo kasy, żeby tam mieszkać. Ale ja bym wolała w lesie, nad wodą, gdzie bym mogła dokarmiać swoje pierzaste i gdzie sarenki by mnie odwiedzały
Mieszkałem przez pół roku na 12-tym, nad ruchliwą ulicą Piastowską – i faktycznie nie było jej słychać. No, chyba że MO w akcji…
Dzień dobry 🙂 Jeszcze raz dziękuję Mirelko, to nie tak, ze nie lubię ptaszków, bo lubię, ale architekturę bardziej :))))
Ja się z herbatką dołączam do Państwa 🙂 Od tygodnia nie piję już kawy 🙂
Ze względów zdrowotnych, czy po prostu smak się zmienił? 😕
Niestety to pierwsze :/
Dzień dobry. Bardzo mi pasuje ten Wójcicki poranny 🙂 z tekstem KIGa, ma się rozumieć.
Gdynia mokrawa porannie.
Dzień dobry
]Witam wszystkich na kawie
Wczoraj „zaszalałem” i kupiłem autentyczną kawę ziarnistą z Etiopii „sidamo”. Jak ją zmielę (zgryzę)
oraz zaparzę to zdam relację 
Dzień dobry. Chyba mam fazę na kabarety dzisiaj, bo przypomniał mi się woźny Turecki z Kabareciku Olgi Lipińskiej, jak zgryzał kawę dla derekcji 😀
Mam dokładnie to samo skojarzenie gdy kupuję kawę ziarnistą
Nie mogę tego znaleźć na YouTubie, ale wydaje mi się, że bidny Turecki tak się starał, a derekcja (już Rewiński?) wyszła z gabinetu, potrąciła go i wylała świeżo zaparzoną kawę? Było tak?
Ostatnio oglądałem ten kabaret w „zamierzchłej komunie” c/a 30 lat temu, więc już nie pamiętam szczegółów 🙁
A dzień deszczowy, mglisty, szaro i nieprzyjemnie

Jedyna pociecha, że dzisiaj tylko do 12:00 pracujemy, wieczorkiem impreza z towarzystwem z pracy i 4 dni wolnego….
Też chcieliśmy mieć 4 dni wolnego, ale okazało się, że obaj Juniorzy mają poniedziałek pracujący. To znaczy idą do szkoły.
Witam 🙂 Szczerze mówiąc, to aż dziwnie. U nas w szkole też mają wolne 🙂 „dziwnie” czytaj : Oświata ma najwięcej wolnego 😉
Ambitne szkoły, ot co. Czasem by się chciało, żeby były trochę mniej ambitne…
DieńDobry :)) Ciepło i pochmurnie, listopad nas rozpieszcza :))
Kawa dopita, trzeba ruszać do pracy.
dziękuję za miłe towarzystwo podczas przerwy 😀
Otóż to, właśnie miałem też się odmeldować.
Robota czeka, dzisiaj rzut na taśmę.
Buu, roboty tyle, że tylko przywitać się zdążyłem…
Pięknego dnia wszystkim życzę 🙂

Ja jeszcze zmykam w teren, później fryzjer i przygotowania do wyjścia 🙂 O! Bożenko… a jakby nazwać fryzjera??? „Mordochwyt” jest rewelacyjny 🙂
A gdzie jest Skowroneczek ??? 🙁
Drodzy wyspiarze!


Właśnie sobie przypomniałem, że dzisiaj jest rocznica… No zgadnijcie czego :Slam-Dunk:
Oczywiście wybuchu Wielkiej Rewolucji Październikowej,
Jak wiadomo Rewolucja Październikowa wybuchła w listopadzie :Slam-Dunk: co już na wstępie powinno wszystkich nastroić podejrzliwie do całej tej akcji, bo to się „kupy nie trzyma”
Pamiętam z młodości, że była to doskonała okazja do zrobienia przeglądu filmów radzieckich w TV.
M.in. puszczano „wiesiołyje malcziki” czyli „Świat się śmieje”… Ech młodość…
Do tej pory pamiętam piosenki z tego filmu 😀
Kompletnie nie naciskany [Boże broń :)] spłodziłem w bólach i męce w pracy Harpie, wrzucę kiedy zechcecie, bo nie znam kolejki 🙂
Sorry, ale muszę się przemieścić i nie wiem kiedy będę dostępny, zmieniam wycieraczkę i zapraszam za chwilę na pięterko 🙂
Super Miśku ! Kto śmiałby Pancernego naciskać ! Ewentualnie ściskać w pół a i to – delikatnie 🙂
Przywędrowałem z Kneziowiska aby sprawdzić co się dzieje i taka niespodzianka…
Odbyłem ten spacer z Tobą Miral z wielką przyjemnością i rozrzewnieniem. Wędrowałem w tym rejonie wielokrotnie i podobnie jak Ty pstrykałem, nakręcałem filmiki kamerą i wciąż przeżywałem zaskoczenia nowymi widokami, roślinnością, fasolką, fontanną i atrakcjami Millenium Park.
Dziękuję. Teraz sięgnę po swoje zasoby, aby powspominać.
Pozdrawiam