Miś i Harpie.
– Właź na sarkofag – powiedział Misiek – nikt nie zostaje w tyle, zresztą zanosi się na deszcz.
Ledwie wypowiedział te słowa, kiedy niebo się rozwarło i popłynęły potoki wody.
– Pięknie i co jeszcze? – mruknął do siebie. Twarz Miśka smagały strugi niesionego wiatrem deszczu. W ciemnościach nocy zabrzmiał słabo dzwon boi przybrzeżnej. Zacisnął mocniej zęby, przesuwając łapa za łapą znużone ciało. Gęsta ulewa prawie całkowicie przesłaniała widok nieodległej mariny.
– Wytrzymaj, już prawie jesteśmy! – Rumak przekrzyczał, przetaczający się po niebie grzmot gromu. Faktycznie jeszcze kilka kroków i sarkofagi załomotały o deski pomostu, po chwili, przy pomocy Rumaka i Kapitana ubranego w żółty sztormiak, wciągnęli je pojedynczo po trapie na pokład. Misiek powłócząc łapami dotarł do schodów prowadzących pod pokład, gładko zjechał po nich na zadku, wszedł do kapitańskiej kajuty i zwalił się jak kłoda na łoże, które momentalnie się zapadło, a wyrwany z ramy materac grzmotnął o pokład.
– Dywanik przed kominkiem ci nie wystarczył futrzaku? – Kapitan kipiał z wściekłości – łóżko nadaje się do wyrzucenia i ubłociłeś dywany, gdzie twoje maniery!?
– Pić – wychrypiał Misiek
– Dajcie mu wody – Kapitan zakomenderował do kogoś i coś do jedzenia.
– A co ja, żaba jestem, albo karp jakiś, sam sobie wodę pij! Whisky dawaj, albo jeszcze lepiej wódki! – wycharczał z twarzą w poduszce.
– Szklanka ci wystarczy? – Rumak podszedł do barku i odkorkował solidną karafkę.
– Po cholerę brudzić szkło, daj centralę – wyciągnął łapę z zamkniętymi oczami i niecierpliwie zaczął przebierać pazurami.
– W pazurach nie utrzymasz – Misiek usłyszał stłumiony kobiecy chichot.
– O jeżu! – metamorfował – objął karafkę za szyjkę i przytknął ją do ust, rozległ się donośny gulgot i pił i pił i pił i pił, w końcu oderwał wysuszoną do dna karafkę od ust z głośnym mlaśnięciem, prychnął, strząsnął łzy z powiek i otworzył przytomne oczy.
– Zaraza – powiedział w ciszy Rumak – lepiej tego draba ubierać niż poić, wlał w siebie dobry litr gorzały i nawet się nie zarumienił.
Misiek wygramolił się z połamanego wyrka i gromkim głosem zaordynował – Jeść!!!
– Spytaj Pana ile będzie trwało leczenie naszych bohaterów, bo gotowi nam się potopić w tych sarkofagach – rzekła Jasmine.
– Czego mi tu – burknął Pan, kiedy Misiek nawiązał z nim kontakt.
– Ile to potrwa?
– Ta trójka to pryszcz, za godzinę będą na chodzie, z manticorą gorzej, byłoby szybciej, ale ten błękitny eteryczny latawiec, znowu gdzieś się zapodział, mówię ci ta młodzież, nawet jako duchy do niczego się nie nadaje, kiedyś panie to było całkiem inaczej…
Dłużej już nie słuchał wywodów starego zrzędy o dawnych dobrych czasach.
– Spędzimy tu dzień, jak wszystko pójdzie dobrze w nocy możemy odbijać.
– Słyszeliście ludziska – Rumak przejął inicjatywę – idźcie odpocząć, bogowie wiedzą, że zasłużyliście sobie po dzisiejszym dniu, jak nikt inny.
– Na głodniaka nigdzie nie idę – Misiek wydął wargi – Gdzie to żarło?
– Już idzie – Kapitan o tworzył drzwi.
Do kajuty weszła kuśtykając niemiłosiernie posągowa rudowłosa, uginając się pod tacą pełną parującego mięsiwa. Misiek ze zdumieniem spostrzegł, że panna kuleje, bo porusza się w jednym bucie, złotym pantofelku na niebotycznej szpilce, a drugą nogę ma bosą. Zanim otworzył usta Kapitan dokonał prezentacji.
– Poznajcie Cindy – Cindy, poznaj ekipę, co prawda okrojoną znacznie, ale zawsze.
– Zaraz! Pomalutku! Jaka znowu Cindy – Misiek wlepił palący wzrok w Kapitana.
– To zdrobnienie od Cindarelli
– Myślałem, że pozbyłeś się wiedźm
– Cindy nie jest Wiedźmą
– A czym?
– Wróżką
– Wróżką? Czyli świecąca różdżka, ptaszki na ramionach i jelonki na rykowisku?
– Mniej więcej, potrafi rozmawiać z ptakami, zwierzętami i roślinami nawet
– Jakim cudem skoro nawet się ubrać nie potrafi i łazi w jednym bucie?
Zanim się odezwał Kapitan, Cindy przykuśtykała do Miśka i wskazując pantofelek powiedziała melodyjnym głosikiem:
– Zassał się na amen, nie mogę go zzuć za chińskiego boga, a drugiego zwinął mi durny książę- fetyszysta i nie chce oddać, pomóż, bo sytuacja jest wielce wkurzająca, próbowałam już wszystkiego, ale to magiczne pantofle i nic się ich nie ima, podarunek od szurniętej ciotuni, książę cię pokocha- mówiła – ale coś pokręciła, stara jędza w zaklęciu i Książe pokochał, ale pantofelki, nie mnie, ledwie zdążyłam zwiać, kiedy szukał siekiery, żeby mi pomóc zdjąć drugi.
– Pozwól panna giczoł – złapał ją za nogę w kostce i zaczął ciągnąć pantofelek we wszystkie strony – Nic, kurka – jak przyklejony – powiedział zasapany po chwili.
– Moment – Oparł nogę Cindy o swoje kolano i metamorfował w pancerbjorna, delikatnie wsunął ostre jak brzytwa pazury za brzegi pantofelka i rozciął go jak otwieraczem do konserw, pantofelek spadł na podłogę, zaiskrzył złotem i wyparował.
– Dzięki – Cindy pomasowała stopę – Co za ulga – uśmiechnęła się z wdzięcznością.
– Phi wielkie mi mecyje – parsknął Rumak – Każdy by tak potrafił
– Czyżby wyrosły ci pazury? – zakpił Misiek
– Nie są mi potrzebne – Rumak z trzaskiem otworzył długi na stopę nóż sprężynowy – I wiesz co? Ja też jestem magiczny – wyszczerzył zębiska.
– A teraz jeść – Misiek rzucił się w stronę tacy – Umieram z głodu!
Złapał w garść potężną golonkę i usiłował ją wpakować do paszczy w całości, ponieważ ludzkie usta nie mogły podołać temu zadaniu, zmienił się i schrupał ją z odgłosem przypominającym tartak – Mniamniuśne – poklepał się po wydatnym brzuchalu.
– Odrażające – z niesmakiem prychnął Rumak – dziewczyny wpatrywały się w spustoszenie jakie czynił Misiek z fascynacją. Wnet pochłonął mięso z tacy i długim jęzorem wyczyścił ją dokumentnie, beknął donośnie i pogrzebaczem zaczął sobie dłubać w zębach.
– Jest coś na deser? – zapytał z rozanieloną miną.
– Kandyzowane owoce mogą być? – spytała Cindy
– A czy ja wyglądam jak królik? – odparł zdegustowany
– W zasadzie, to i owszem, na sterydach.
– Już dobrze, pax, gdybyś była taka miła, to proszę poczęstuj nimi mojego szefa – Misiek nosem wskazał Cindy, Rumaka – mimo, że zgrzyta zębami z wściekłości, aż iskry idą mu z paszczy jak Smokowi Wawelskiemu, to słyszę jak mu burczy w brzuchu, a ja się prześpię deczko – wywrócił białka, zwalił się na materac i natychmiast donośnie zachrapał.
Nie wiem, czy znowu się coś nie powaliło, bo cięło się w trakcie, podobnie jak ostatnio, mimo, ze wedle zaleceń wrzuciłem tekst w „tekstowy”, a nie „wizualny”. Wygląda, że działa, więc dobrej nocy 🙂 🙂
Dobranoc (z podziękowaniem! 😉 )
Ja też dobranoc, bo zaraz północ…
To je pikne! 🙂 aż zgłodniałam z wrażenia….
A Misiek sam pożarł całe mięsko nie bacząc na głodne koleżeństwo ?
Do czego to podobne?
… a ubawiłam się znakomicie…. i jak Cię tu nie karmić Misiaku ?
nawet ulubioną golonką Senatora 🙂
Misiaczku!!! Jesteś wielki

Miśku rudowłosa Cindy jest pod ogromnym wrażeniem
W końcu nie będę kuśtykać przez szurniętą ciotkę
Ogromna taca parującego mięsiwa w podziękowaniu
A dzisiaj zamiast kandyzowanych owoców
Jesteś cudowny !!!
Dziękuję

Swoją drogą debiut Cindy jest znakomity – a szurnięta ciotka wprost rewelacyjna 🙂
To już nie mógł metamorfować w coś mniejszego? Zazdrość bierze, jak jeden wołoduch wszystko opędzluje – gdzie tu jakaś sprawiedliwość? Jeszcze rozumiem, koniu siano, ewentualnie otrąb domieszać, ale żeby zmieniać postać i wtrynic wszystko, to jednak przesada! 😀
Dobranoc, czy może dzień dobry?
Cześć: )))
No, już wiem czemu się Miśku z wycieraczką spóźnił! Żarł jak prosię zamiast pisać!
A mówiłem, że musiało zakąsek zabraknąć!?
Prorok jestem i czci się od dziś domagam!!!!!!
Brawo Miśku, żebyś Ty nie był taki leń jak jesteś…. Ale może to i lepiej bo w twórczym szale wychlałbyś wszystko w promieniu paru kilometrów!: )
Jeszcze większej

Witam: ))))
Uuuuuu, to aż tak!!??
No, zawszeć to lepiej być znanym pijakiem niż Anonimowym Alkoholikiem!: )
Witaj Senatorze….
. i nie pamietasz, że ” nikt nie jest prorokiem we włsnym kraju „? Taki ryzykant z Ciebie…. 
Witaj: )))
Miśku mnie wyposażył w półmetrowy majcher to nikogo się nawet we własnym kraju już nie boję!
Nie śmiał bym Rumaka bojowego wyposażyć w nic mniejszego od szabli :):)
Jest jeszcze Zerwikaptur!!
Ale nie sprężynowy, choć to ciekawa koncepcja, po rozłożeniu byłby jak kosa na sztorc, albo japońska naginata 🙂 🙂
Poddać letkiej przeróbce i po wrzasku!
Wiesz co Miasiaczku?? Jesteś do tańca i do..??? O cholerka… czy na pewno do różańca???
Niekoniecznie

Może zamiast różańca włosiennicę?
Czas przepalić to Misiaczkowe obżarstwo
Dzień dobry
Świetne, jak to dobrze zacząć dzień od uśmiechu wielkiego, jak banan
Miłego dnia

Hej, Tosiu 😀 Jak miło, że wróciłaś
To mnie jest miło znów Was widzieć, postaram się częściej tu zaglądać
Piękna pogoda sprawia, że ciągnie mnie do natury. Kupiłam nawet kijki do „nordingu”, ale na razie wożę je w aucie
Jest jeszcze jedna sprawa, zapisałam się do biblioteki i znów namiętnie czytam, co skutecznie odrywa mnie od rzeczywistości, no i oczywiście , od komputera.
Witaj Tosiu: ))
Jest na to rada – usiądź serdecznie na okularach odłożonych na chwilkę na fotel!!
Senatorze
Już to kiedyś wypraktykowałam
Jadąc potem do optyka w starych i słabych okularach, miałam duszę na ramieniu, teraz bacznie się rozglądam zanim gdzieś przysiądę. 
Hi,hi… moje kijki kilka lat stoją grzecznie w kącie
Ostatnio dorwałam się do Svena Hasslera i przeczytałam serię składającą się z 15 tomów. Druga wojna i dzieje vaffen SS opisane przez Duńczyka, który był uczestnikiem tychże wydarzeń. Na długi czas mam z głowy wojenne okropieństwa. Bardzo miła pani bibliotekarka poleciła mi na odtrutkę „Houston , mamy problem” K Grocholi. Proszę mi wierzyć, że już dawno nie śmiałam się głośno, podczas czytania
No i tak właśnie wygląda to moje czytanie skaczę od klasyki, po fantazy, po prostu, co wpadnie mi w ręce.A teraz idę na spacer znów bez kijków 
Dzień dobry Wszystkim….
Witam i ja 🙂
I ja witam Mistrza T… 😀 Ukratkiem??
Jakżeby inaczej? Niech żyje Ukratek! 😉
Byle zeza się nie nabawić

Przyznasz, że całkiem uroczy
Dzień dobry. Piękny dzionek Bozia dała!
A piękny wyż Helmuta
Witaj Mistrzu Q..
Witam cieplutko
W nagrodę po wczorajszym pracowitym dniu w ogrodzie dostałam choróbsko. Ale to nie jest ważne, mam już leki i za kilka dni minie
Najważniejsze, że dostałam mnóstwo radości i dobrej energii 
Aha, jako ten zastrzyk, jeno bezbolesny
Witaj nam Cindy 😀
Kopciuszku, nie tylko Ciebie dotknęło podstępne przedwiośnie, mam ” pod ręką” takich entuzjastów !
mam nadzieję, że szybko wrócisz do zdrowia….trzymam kciuki 🙂
Dzień dobry 🙂 Cieszę się, że Was trochę rozweseliłem 🙂
Dzień dobry Misiaczku
… że trochę ??? Mnie bardzo 
Kłaniam się :)Nie miałem kiedy poprawić, późno wróciłem i wrzuciłem jak jest, widzę, że Miśków w tekście zasadziłem, jak rodzynków 🙂 🙂 🙂
Dobra dobra, Ty tu za skromną panienkę nie biegaj bo Ci kalesony spod miniówki niedyskretnie migają!
Vivat Miś!!!!

poznaniacy powiedzieliby, że spod miniówy badeje mu wystają 🙂
Jeśli już to pancerne stringi 🙂 Chociaż nie, przypomniałem sobie, że pewien Młodzian z Błędem je ode mnie wycyganił w zamian zostawiając różowe barchanowe rajtuzki, co wprawne oko Senatora zarejestrowało w postaci kalesonów [kaleson?] jak to się pisze? 🙂
Powiedzmy: „ineksprymabli”!
Od razu prościej 🙂 🙂
Ciekawe… skąd te ineksprymable w takim rozmiarze ???
Podglądałaś???
Gołym okiem widać, że Miś nie ułomek…. a różowe rajtki to jakieś dziewczyńskie odzienie
Wieczór chłodny…. ale pogodny 🙂
Ja się dziś odmeldowuję – obowiązki rodzinne przed jutrem. Dobranoc.
Dobranoc Kwaku. Niech ten jutrzejszy dzień szybko minie 🙁
Trzymaj się Quacku!
Trzymaj się Mistrzu Q
Dzień dobry
W końcu i ja dotarłam do Wyspy… poczytałam, pośmiałam się
Wczoraj (poniedziałek) był cudnym, cieplutkim dniem. Dziś już chłodniej, a zapowiadali w nocy nowe opady śniegu… tak ze 20 cm.
Potem ma być cieplej, a za tydzień nowy śnieg…
Małżonek śmieje się, że w tym roku lata u nas nie będzie, bo na lipiec zapowiadają kolejne opady śniegu
Pośmiałam się i spadam na górę
To już środa!!! Środa minie – tydzień zginie 
Miłego dnia Wam życzę
Dzień dobry

Kto wyspany, ręka w górę!!
A mój Pan Ukratek już też w pracy???
Witajcie!
Moja ręka zwisa 🙁
A jak tam z twoim Ukratkiem, nie wiem – mój czuwa
Dzień dobry 🙂 Moja ręka w górze, wyspałem się 🙂
O! I świat piękniejszy 😀
Dzień dobry. Jeszcze tylko dzisiaj i będzie lepiej z obecnością na Wyspie. Ale dzisiaj nie mogę obiecać, że będę często.
Dzień dobry !
Ręką do góry ? na jak długo ? 🙂 bo juz biegnę pomachać wszystkimi czterema kończynami…. Do popotem 
Tylko się nie ponaciągaj zbyt mocno!!!
Dzień dobry, chociaż diabli wiedzą, czy taki będzie. Znów zdarzyło mi się poczytać do 3 nad ranem. Warto było, bo książka dobra, ale teraz żal mi , że tak długo pospałam a tu „Tyle słońca w całym mieście”. Pozostało mi tylko zaliczenie kawy i ruszam w świat
Miłego dnia wyspiarze 
Miłego Tosiu
Rumaku!!! Ci nie daruję…
Iiiiiii, tam!! Obiecanki-cacanki!!
A tera jadę mojego rumaka do przeglądu podstawić, papa 😀
Dzień dobry: ))) Spałem, spałem i ni czorta się nie wyspałem!: ((
Widzę, że wszystkich ta wczesna wiosna, jakoś rozstroiła
Trzeba się nacieszyć na zapas, bo od soboty, zmiana. Muszę się z Wami podzielić moją „radochą ” Otóż, jestem w trakcie czytania książki, pod jakże zabawnym tytułem „Klub mało używanych dziewic” Od razu pomyślałam, że autorka musi mieć niezwykłe poczucie humoru, no bo żaden ponurak nie wpadnie na pomysł, żeby tak zatytułować książkę. Wracam zatem do lektury, a wyspiarzom życzę pięknego wieczoru i spokojnej nocy. Dobranoc 
A jakoś tak 🙂 Może ciekawy cytacik zamieścisz?? Zachęcając tym samym do przeczytania 😀 „Houston, mamy problem” też czytałam, nawet mam ją na własnej półce, bo lubię styl p.Kasi.
Dobrej nocy Kochani 😀
Noo, już się nie będę wydzierać. Może 😀
PS Jutro wszystkie czerwone Pompony obowiązkowo meldują się, choćby krótkim „dzień dobry”.
Słyszą!!!????
Skowronku, już???
Miralko, zauważony przez ciebie akwizytor był już u nas ponad 100 razy! 🙁
Aha – proszę spamerów nie wywalać do kosza, tylko oznaczać jako spam – to mi ułatwia kontrolowanie statystyk natrętów.
Pisałam Ci Mistrzu T, że jakoś jego IP wpadło mi w oko. Po kilka jego spamów wywalałam w ciągu jednego dnia. Ale też dzięki niemu zaczęłam zwracać uwagę na te numery i zaczęłam je przed wywaleniem zapisywać
Jak mi się powtórzy kilka razy, znowu dam Ci znać 
Wydaje mi się, że robił on nam tutaj niezły tłum. Albo mi się wydaje, albo jakoś ich teraz mniej…
No i ładnie …. jedna nóżkę mam bardziej, troche mi to utrudnia życie…..
żeby kózka nie skakała ? 
….trudno w domu pomieszkiwać, gdy na dworze tak ładnie…. 🙂
Ale … najpiękniej jest, gd
y jesteśmy wszyscy i to w dobrej formie. Skowronek słusznie nas dyscyplinuje 🙂
ps….. pięterko czeka :)Zapraszam…