– Marcin, podejdźże no tutaj – usłyszał głos Jacka Pilcha, młodszego syna sąsiadów
mieszkających w chałupie graniczącej z Banchem.
Zbliżył się do schodów.
– Jamroży nie chco nam dać dyspensy. Zamknął się w plebanii i nie otwiera. Może ty z nim pogadasz. Mom chściny Jagusi na drugą niedziele. Jakież to chściny majom być bez wódki?
Patrzej ze, co nam Jamrozy napisoł…
Marcin uśmiechnął się, wszedł między mężczyzn na schody i zatrzymał wzrok na kartce przyklejonej na drzwiach prowadzących do plebanii:
„Od zaraz nie udzielamy żadnej dyspensy. Proboszcz parafii ks, Jamroży.”
Odwrócił się i zszedł powoli na dół.
– Jak prawo, to prawo – powiedział i zaczął iść w kierunku cmentarza.
– Oj, Marcin, tyś już nie nos. Tyżeś się już sceprzył i zbabiniał w tym Sączu do końca – dobiegł go podniesiony głos Jacka i zaraz potem wybuch śmiechu mężczyzn za sobą.
Słyszał o tych dyspensach od pracowników muzeum. Rocznie śluby trzeźwości składały tłumy górali. Na pół roku, na rok, niektórzy na całe życie. Większość z nich zwracała się do niedawna do swoich proboszczów, by dostać terminowe zezwolenie na upicie się do nieprzytomności. A to na ślub syna, a to na chrzciny wnuka albo zwykłe zaproszenie do kolegi, którego góral nie widział całą długą dobę. Przyznawanie dyspensy sięgnęło ostatnio granic absurdu. Zdarzało się, że góral ślubował Bogu nie pić przez sześć miesięcy, ale po dyspensy sięgał co drugą sobotę. Widocznie Jamroży dostał przykazanie od biskupa i wywiesił tę kartkę. Inaczej by tego nie zrobił. Zbytnio cenił ofiary na tacę co niedzielę i zbyt dobrze znał górali. O tacę może martwił się nawet mniej. Wiedział, że nawet jeśli górale z zemsty nic nie zostawią, to z pewnością wyrównają mu to ich uszczęśliwione narzeczone, żony, siostry lub matki.
Górale pili od zawsze i dużo. Baba powinna siedzieć w domu, a góral w knajpie. Baba może co najwyżej przydreptać pod knajpę. I to najlepiej z taczką. Nie wypada jej do knajpy wchodzić. Ma czekać przed knajpą, z taczką, bez lamentowania, spokojnie jak cierpliwy taksówkarz na swojego pasażera. Gdy jest mróz i zamieć, to ma chuchać sobie w ręce. Sam wielokrotnie przypatrywał się, jak górale wynosili pijanych do nieprzytomności delikwentów i rzucali ich na taczki przepchane w środku nocy – ale zdarzało się, że już w południe – pod gospodę przez powiadomione wcześniej żony, narzeczone lub matki. Zwijali z przećwiczoną wcześniej wprawą ciało zamroczonego alkoholem kolegi, z którym przed chwilą pili, w taki sposób, aby mniej lub bardziej mieściło się na taczkach, i bez słowa, nie tracąc czasu, wracali dalej pić. Żony, narzeczone lub matki chwytały taczki i pchały przez śnieg, przez piach lub, gdy miały szczęście, po asfalcie, modląc się do Boga, aby nikt w tym czasie nie wyszedł przed chałupę i ich przypadkiem nie zobaczył. Matki przepychały taczkę razem z synami, narzeczone, szczególnie te z dużym od ciąży brzuchem, ze starszymi braćmi. Tylko żony musiały sobie radzić same.
Gdyby góral nie pił, toby śmierdział – tak mawiała Siekierkowa. Nawet ksiądz Tischner mówił przecież, że „gdyby górale nie pili, toby się wybili”. Więc góral pić musi. Najlepiej z jednego dla wszystkich kieliszka i w dobrym towarzystwie. Najchętniej bez kobiet w pobliżu. Góral lubi pić. Szczególnie na chrzcinach albo na weselu, które kończy się dla weselników, a często i dla pana młodego, w izbie wytrzeźwień albo w szpitalu. Niekiedy – znał takie przypadki – także na cmentarzu.
Góral z krwi i kości piwem poskromi kaca, a potem z żoną, ogolony i ubrany w najlepsze ubranie wybierze się do kościoła i zaśpiewa na cześć Boga w towarzystwie tak samo skacowanych innych górali. Chyba, że się nie wybierze, bo ma na głowie wycieczkę ceprów, nagłą wódeczkę z kolegą, który akurat wrócił z Ameryki, albo akurat od kilku dni wieje halny. Gdy wieje, trzeba pić bo halny daje w kość. Jak wieje zbyt mocno, to górale robią się bardzo nerwowi. Aby to przetrwać, to albo piją i śpiewają, albo się biją. Dobry góral musi się napić, gdy wieje halny. Psychoterapeutycznie. Gdy nie znajdzie już nikogo innego ze swoich, to wypije nawet w towarzystwie cepra ze Szczecina lub Łodzi. Jeśli ten mu oczywiście postawi. Ale lepiej będzie dla niego, gdy jednak postawi, bo nie ma nic dla górala cenniejszego niż honor. Honor jest cenniejszy niż wódka. Często cenniejszy niż życie. Szczególnie niż życie cepra ze Szczecina, Łodzi, Białegostoku, a może nawet tego z pobliskiego Nowego Sącza. Marcin miał zupełnie odmienne zdanie, co jest honorem, a co nim nie jest. Był pewien, że żaden z mężczyzn stojących na schodach przed plebanią nie zrozumiałby jego opinii na ten temat. Dlatego nie odwrócił się – to nie było wcale po góralsku – i nie zaczął kłótni z Jackiem Pilchem….
/Fragment książki „los powtórzony” J.L.Wiśniewski/
Dzień dobry… Czy jest między nami, Wyspiarzami – prawdziwy Góral?? A może potomek jego
PS Nie pomyślałam, że Mistrz Q połknie tak szybko Sezon burz 😀
Jeśli mocno wieje i kogoś głowa boli, to pamiętajcie – trza pić!!!
Wzorem górali
I co z tym gender? 😀
Dzień dobry ! taczkę na górala? hmm….. nie widziałam, ale czy Pieniny zamieszkują górale ? 🙂
.. pewnie tak, bo bić się umieją! jak znajomego pienińskiego górala kuzyn wyrżnął drągiem w głowe, to skutki były opłakane. A co co poszło ? o jesion… na czyjej części rośnie…
…ale jak dom budowali, to cała liczna familia stanęła do pomocy 🙂
I to też się ceni 😀 Swary na bok idą.
Witaj Wiedźminko 😀 Przecie chłop do domu wrócić musi, a co go cała wieś opitego oglądać będzie 😀 Zawsze to szybciej i po rowach się nie poniewiera 😉
Ważne, coby w niedzielę na mszy siedział.. I nie ważne, że wódą na km wonie
Pewnie tak….. ;)Ale czy tylko górale chleją ?
Witaj Skowronku ! 🙂 ależ temat znalazłaś…. abstynencki
Swojski, Wiedźminko 😉 Na szczęście krok po kroczku zmienia się mentalność Rodaków. W okresie, gdy prawie każdy towar był reglamentowany, za flaszkę (jedną??) wszystko można było załatwić 😀
Zdaje mi sie, że teraz większym wzięciem cieszy się piwo ?
I kultura picia tego złocistego napoju 😀
Lecę po chleb, bo to znowu święto się zbliża 😀

No tak… a później krótszy tydzień pracy :)! I kto zadba o PKB?
Stan_Zwyczajny!!
I gdzie On jest??
Nie żyje. Jakby żył, to by był!!
Nikt nie odpowiedział na moje maile….. ale i nie wróciły.
Dzień dobry. Właśnie w święta poznałem dalszą rodzinę Ojca, w tym jednego górala, który kiedyś pił i to (za) dużo, a teraz już nie, zamiast tego zajmuje się sportem i to do tego stopnia, że na rowerze osiąga średnią 30 km/h, a na nartach dużo, dużo szybciej.
Witaj Panie Q, Może sobie uświadomił, że jest krok od uzależnienia? I skończył póki nie było za późno… Gratulacje się należą. Wyszedł z tej podstępnej choroby. Tylko troszkę gorszej niż nikotynizm:) I tera ja sobie powinnam dać bez łeb
Pewnie tak było z tym góralem.
Co do nikotyny, to jestem w 99% biernym palaczem. Czasem wezmę do ręki, „ale się nie zaciągam”.
Żona nie pali??
Nie, chyba że bardzo musi, w sensie zdenerwowania. Raz na, bo ja wiem, kwartał, może pół roku.
Tak to se można.. że se westchnę…
Kiedyś też tak popalałam… Hmmm, kiedyś..
DzięDobry :)) Miałem sporo czytania, wróciłem wczoraj późno w nocy z Krakowa, gdzie nawiedziłem braci i bratanków. Kraków jak zawsze uroczy :)))
Witaj Stateczku
A co ze słynnym krakowskim smogiem ? nadal wisi? 🙂
Witaj Czarodziejko :)) Krakowski Smok wciąż wisi i czeka na dziewice :)))
A są takowe???
Witaj Stateczku, długo niewidziany 😀
Pewnie że są :)) Sam słyszałem taką historyjkę, chłopak opowiadał kolegom szczegóły randki, piękna, inteligentna, bogata i wyobraźcie sobie dziewica !!! Z kolei ona dzieliła sie wrażeniami z koleżankami. Co za typ, tak był napalony, iż nie zdążyłam zdjąć rajstop :)))
Witaj, Stateczku! Szkoda, że nie wpadłeś – choćby na kielicha!
Mało czasu miałem, dawno się z braćmi nie widziałem, musiałem odwiedzić cmentarze, Zwierzyniecki, Rakowiecki i Grębałowski. :)))
Ps. Kielicha możemy wznieść w każdej chwili, nawet temat dzisiejszy jest bardzo na czasie :)))
Starożytni Rosjanie twierdzą, iż wódka pita w miarę, nie szkodzi w największych ilościach :))
Młodzi jesteśmy, życie przed nami! Może jeszcze kiedyś wpadniesz!

Witam wszystkich!
pospawszy nieco, zakupy sobotnie zrobione, śniadanko na swoim miejscu – sobota!
Witam Pana T.
Znaczy brzuszek pełny?? 
Dzień dobry! Na swoim miejscu = w brzuszku?
Oczywiście! Brzuszek to najlepsze miejsce na śniadanie!
Aha,… czyli z rana, jak śmietana

A co na obiad??? Golonkę w piekarniku rumienię, pasi??
Aaa!! Już lecę!
Rumaku!!!! Się niepokoję
Witam: )))
Zbytecznie! Dziś nieco przysnąłem dłużej! Od dziewiątej wieczorem wczoraj do czwartej nad ranem dziś. Karmienie kotów i po półgodzinie znowu do łóżka. Zasnąłem po kilku minutach tak twardym snem jak drwal po wyrębie i śniłem sny słodkie i kolorowe! Tak mi się to spodobało, że spałem prawie do dwunastej!
Zdrowy sen jest oznaką niewinności!
Ale kolorowe śnią się ponoć jedynie wariatom!
Variatus znaczy odmienny. A wszak nie jesteśmy konformistami?
Kto nie jest ten nie jest…
Mnie się zdarza wpływom ulegać!: (
Zmartwić Cię, Senatorze ? – nie jesteś w tym wyjątkowy
A żal!: (
Nie można być wyjątkowym w każdym względzie, Senatorze 🙂 chyba…..
Wiedźmo, oto dowód nie wprost:
Załóżmy, że się jest wyjątkowym pod każdym względem – zatem pod tym względem jest się podobnym do Senatora, a zatem nie jest się wyjątkowym pod każdym względem.
c.b.d.o.
Witaj
Do cytatu z nieocenionego x. Tischnera dodam tylko, że ci z górali, którym udało się wybić, piją rzeczywiście mniej.
Ale za to częściej!
Być może czasy, kiedy do wybicia się trzeba było być mocno wypitecznym, mijają?
Dzień dobry :)Dawno, dawno temu, wracałem nad ranem na kwaterę w Zakopcu, po schadzce tajemnej z dziewczyną, którą poznałem na dyskotece, a która była, jak się okazało, na rekolekcyjnym obozie Oazowym [słabo pilnowanym], kiedy drogę zastąpił mi rosły góral i „zaprosił” mnie na wódkę. Trudno było odmówić, gość przerastał mnie o dwie głowy i gębę miał, jak po zderzeniu z autobusem i to wielokrotnym. Okazało się, że Josek [tak się kazał tytułować], rankiem ma się stawić do więzienia i opija ostatnią noc na wolności, a ponieważ wszyscy jego kumple od kieliszka, polegli na placu boju, to wzorem Tuhaj Beja, wziął w jasyr pierwszego, który się mu napatoczył, jak dziecko-niespodziankę. W życiu się tak nie spiłem, próbując dotrzymać mu kroku, ale jakimś cudem, do dzisiaj, nie wiem jak, znalazłem się w swoim pokoju, co prawda na podłodze, ale zawsze coś, może na taczce przyjechałem ? 🙂 🙂
Hej, Misiaczku

Kto wie, kto wie… 😉 Może i jaka krzepka góralka Cię transportowała?? I nawet nie podziękowałeś
Trochę niemocą byłem złożony 🙂 I nieprawda, że musiałem stawiać, bo gościu miał za pazuchą całą baterię sprzętu 🙂 🙂
Może na raty??: )))
Znaczy się, zostałem złożony jak puzzle, na miejscu ? 🙂
No!!!
Wow. Takich doświadczeń nie mam, raczej wręcz przeciwne słyszałem, mianowicie jak to w czasach licealnych znajoma z zaprzyjaźnionej klasy na wycieczce w Bukowinie Tatrzańskiej zanietrzeźwiła się w lokalnym barze i zażądała grypserą od miejscowych papierosa. Dostała go, bardzo grzecznie i z respektem.
Może Joska tam akurat nie było. Odsiadywał.
Górale tatrzańscy, mimo, że własnych bab nie szanują, to do cudzych i to ceperskich, odnoszą się z podziwu godną cierpliwością
nie raz zauważyłem, że im, tym babom o wiele więcej wolno, niż swoim. Ale moje obserwacje są letko zwietrzałe, ostatni raz w Zakopcu byłem, jakieś 5 lat temu i to przejazdem w drodze na Słowację 🙂
No, to, o czym ja słyszałem, też było …dzieścia lat temu.
Jest jeszcze taka możliwość, że górale świętokrzyscy jako tzw. scyzoryki, są górą, jeżeli idzie o zaczepność.
Onże Josek był jakisi wyjątkowy? bo większość górali to kurduple całkiem niewyrośnięte….:( W Pieninach takich widywałam, to może ci z wyższych górek są roślejsi? 🙂
Może to nie Josek był olbrzymem, ale ja kurduplem, miałem ze 16 lat wtedy i byłem niewyrośnięty raczej, właśnie sobie uświadomiłem, że wystrzeliłem w górę, jakoś tak zaraz, po spotkaniu z Joskiem, może mnie napoił eliksirem wzrostu 🙂

Ostatnio czytałam „Północną Drogę ” Elżbiety Cherezińskiej : nie da się ukryć, że Norwegowie w jej opowieści całkiem górali przypominają …. tyle, że w dużych ilościach pochłaniali piwo i miód…. a że naród łupieski, to w czas pokoju i między wyprawami też tęgo się prali… z nudów. 🙂
Dzień dobry
Czy już u Was dobry wieczór? 
Ciemno jak w nocy, może być i wieczór 🙂 🙂
U mnie też jakoś tak szarawo, chociaż jeszcze przed południem
Nowy śnieg się do nas zbliża, czyli będzie go za dużo 
Jak to nowy ? Hamerykancka rozpusta, nam chudzinom z bloku wschodniego, to ani płatka 🙁 🙁
Pewnie śnieg zobaczymy w kwietniu albo w maju 🙁
Ja już przestałem tęsknić Wiedźminko, ale te +5-+8 stopni w styczniu, nie jest normalne 🙁
Potwierdzam…. bywały ” szczecińskie zimy”, ale żeby aż tak ? W głowie sie z trudem mieści…. 🙁
Muszę przyznać, że nie tylko u górali wozi się pijanych na taczkach
Kiedyś mój wujaszek pił z sąsiadem, a że sąsiad miał słabą, przetrenowaną głowę, nasiorbał się bardzo szybko. Ciotka była wściekła, bo nie znosiła pijaków. Wrzuciła sąsiada na taczkę i wywiozła do jego domu. Przeciągnęła go tylko przez próg, zamknęła drzwi i wróciła do domu. Wujaszek długo jej tym dokuczał i powtarzał, że jego to by tylko nogą z drogi odsunęła, a nie wiozła jak księcia
Nie wiem co prawda jaki książę jeździłby taczką, ale… 
Nawalony jak ruska menażka mógłby wszystkim pojechać!: ))
Witaj Mirelko….. można uznac, że to była lektyka:) w końcu tu i tam napęd jest ręczno-nożny !
Już myślałem, że szykuje się miły wieczór na Wyspie, ale nie, wyciągają mnie do Gdańska.
Czy Mistrz Tetryk planował dzisiaj wieczorem sezon burz rozważać, czy jutro?
Tekst jest gotowy, mogę wywiesić dziś albo w nocy 🙂
No to się zapowiada ciekawie, ale tylko dla tych, co „Sezon burz” przeczytali…. Chyba, że będą fajerweki dowcipu 🙂
Teraz już jadę, wrócimy pewnie w nocy…
Do jutra: )))
Już niewyspany? 🙂
Ha, miałam dziś w rękach tę książkę i.. odłożyłam…
Poczytam Waszą dyskusję i się zastanowię czy sięgnąć po nią po raz drugi 😀
Dobrej nocy 😀
Piękna podpucha na dobranoc, co też Skowronek miała na myśli, pisząc „tę książkę”? Czyżby chodziło o tę, której autora Senator,
cytuję: „Bym mu takiego kopa zasadził, że ciżmy w błocie by mu zostały a on sam piękną parabolą ino w dziurawych onucach na kuńc świata by poleciał!!” ?? 🙂 🙂
Tę właśnie!
Z tego co wiem, to Mistrz Quackie, jeszcze nie zdążył przeczytać, więc się nie wychylam, bo mógłbym zdradzić fabułę, albo nie daj Bóg, zakończenie 🙂

Zaczekaj do pięterka, już prawie gotowe 🙂
Mam dzisiaj duuuuużo czasu, poczekam 🙂 🙂
Miśku ? o co szło z Marią Sadowską bo nie zrozumiałam Twojej radości ? 🙂
Mistrz Kwak pisał, że jest gotów do rozmowy 🙂
Przecież nie lubisz fantasy Skowronku ? 🙂
Zapraszam piętro wyżej! I znęcamy się!!!?