Kocham las, co już wszyscy zapewne od dawna doskonale wiedzą. Nawet gdy udając świetniesięczującą nie pozwalam zostawić się w domu. Wtedy biorę zamiast koszyka wiaderko, odwracam do góry dnem i na nim siadam, napawając się lesistością.
Ale… nie o tym chciałam. Przypomniało mi się zdarzenie sprzed lat.
Był mglisty jesienny poranek. Czuję się dobrze, jeśli nawet zacznie padać, na co się zanosiło, to nie szkodzi. Wrócimy do domu.
Las, znany mi z detalami od lat ponad dwudziestu. Jeździmy tam co roku.
Otwieram paczkę i zapalam papierosa, rozglądam się. Kątem oka widzę mamę, tuż obok jest tata, doskonale widoczny, w czerwonym swetrze. Za chwilę się rozejdziemy każde w swoją stronę. Spotykamy się za godzinę, tu. Rozglądam się szukając grzybów.
Podnoszę głowę i… Nie wiem gdzie jestem. O tej porze roku las żyje, słychać szum wiatru, zwierzęta.. Tu tego wszystkiego nie ma. Ten las jest martwy. Lekko przestraszona widzę tlący się w dłoni papieros. Otwieram paczkę i liczę. Brakuje jednego. Nigdy tu nie byłam, takiego miejsca tu nie ma!
Kilka metrów od miejsca w którym stoję martwy las się kończy.
Nie wierzę własnym oczom. Widzę łąkę, krzewy, ścieżkę zapraszającą bym nią poszła. Po błękitnym niebie wędrują baranki. Pełnia lata.
Tak bardzo chcę tam iść! Już, teraz! Tylko, że… Do świadomości przedziera się myśl. Co będzie jeśli nie nie wrócisz? Co z rodzicami, wszystkimi którzy cię kochają i swoim zniknięciem przysporzysz im cierpienia?
Zdecydowałam. Wracam. Jak? Nie mam pojęcia gdzie jestem, w którą mam iść stronę. Zamykam oczy i zaczynam się modlić żarliwie, jak nigdy przedtem. Idę, nie otwierając oczu, słyszę pękające pod stopami suche gałęzie, jakimś cudem się nie potykam. Kiedy wyczuwam, że otoczenie się zmieniło otwieram oczy i już wiem gdzie jestem. Daleko od miejsca w którym weszłam do lasu. Zaczynam biec. Nie schylam się po spotykane po drodze grzyby. Biegnę jak by od tego zależało moje życie.
W końcu słyszę wołanie. To rodzice, zaniepokojeni moim zniknięciem, nawołują.
Nie było mnie 3 godziny. Gdzie byłam, jakim cudem papieros,jedyny wyjęty tego poranka z paczki, palił się przez cały czas?
Wcześniej, tego dnia, zmienialiśmy miejsce grzybobrania dwa razy.
Najpierw był pan z koszyczkiem, takim od święconki. Pustym. Nikogo poza nami i nim nie było. Przejechaliśmy kilka kilometrów, samochodem, tam czekał na nas znowu ten sam pan. Żadnego innego samochodu, motocykla, roweru nawet. W jaki sposób się tak szybko przemieścił? Widziałyśmy go obie z mamą, tata nie.
Potem, również znany las i kolejna dziwność. Rozeszliśmy się każde w swoją stronę. Stwierdziłam, że grzybów tu nie ma i wyszłam na leśną drogę. Mama zapytała mnie z kim przed chwila rozmawiałam. Ja? Z nikim!
Popatrz, mówię, po co tata tam idzie? Przecież tam niczego nie znajdzie. Nikogo nie widzę, odpowiada mama. To On, w czerwonym swetrze! Już miałam iść za „tatą” gdy mój rodzony odezwał się tuż za moimi plecami.
Co to było, tato, zapytałam. Złe cię po lesie goniło!
I po tym miłym akcencie wróciliśmy do domu. Nie omieszkałam oczywiście opowiedzieć o wszystkim, czy ktoś chciał słuchać czy nie. Nikt nie potrafił odpowiedzieć mi na pytanie Co się wtedy wydarzyło?
PS: Nie upijam się, nie ćpam, NIGDY. Żeby nie było, ze.:)
Wydanie drugie, skrócone, moim zdaniem gorsze niż pierwsze. 🙂 Pierwowzoru nie znalazłam a chciałam się tym z Wami podzielić. W związku z tym, że dziś po raz kolejny byłam w tamtym lesie i… było zwyczajnie. 😆
Wybaczcie nieskładność mojej pisaniny. Gdybym miała poprawiać to po pierwsze musiałabym się wyspać. 🙂 Na przerywnik się, mam nadzieję, nada. 🙂
To się nazywa deja vu…Choć może odrobinkę się różnić od wzorca!
Wszyscy troje Senatorze? i ten papieros, gdyby go nie było, mogłabym pomyśleć, że to wszystko mi się tylko śniło… Gdzie się podziały 3 godziny, czas w którym rodzice mnie szukali? Masz na to odpowiedź?
Są miedzy Ziemią a Niebem rzeczy o których nie śniło się fizjologom!: ))
Hmm, aż takich przeżyć to nie miałem, ale faktem jest, że zdarza się w lesie czasem tak, że wszystko cichnie, powietrze staje w miejscu, jakby czas się zatrzymywał. Co prawda znajoma szkocka terierka twierdzi, że zazwyczaj oznacza to, iż w pobliżu przemyka – albo czai się – jakiś duży zwierz, być może drapieżny, więc wszystko co mniejsze, stara się udawać, że nie istnieje… ale to nie tłumaczy wszystkiego.
Czas się zatrzymał dla mnie. Co z rodzicami, dla Nich też? Jakim cudem papieros tlił się przez 3 godziny? Jedyny z paczki nowootwartej. I to miejsce którego tam nie ma. Co by było gdybym tam poszła? Podnoszę głowę i nie mam pojęcia gdzie jestem. Byłam wtedy prawie przerażona. 🙂
Nie wiem Jasminko co Ci się przytrafiło, ale takie dziwne rzeczy czasami się zdarzają. Nie umiemy ich sobie wytłumaczyć i pewnie dlatego nas niepokoją. Wtedy się mówi o halucynacjach, czy zaburzeniach. A jak jest na prawdę…
Pisałam już, że nie wierzyłam w duchy, ale w domu Hansa (mojego amerykańskiego znajomego) „coś” czasami chodzi na piętrze, chociaż wiem, że jestem sama w domu. Czasami słyszałam taki odgłos jakby komuś metalowe kulki spadły na drewnianą podłogę, czy też to „coś” gasiło mi światło w pokoju…
Hans wyjechał na ponad dwa lata, a swój dom wynajął samotnej kobiecie. Ten duch chyba jej nie lubił, bo zepchnął ją ze schodów. Jak mi powiedziała, była wtedy z siostrzenicą w domu. Nikogo więcej z nimi nie było. Chciała zejść na dół schodami przy kuchni (a są one bardzo strome). Wyraźnie poczuła czyjeś dłonie na plecach… i poleciała w dół… prawie pod nogi swojej siostrzenicy. Skręciła wtedy nogę w kostce. Jak z nią porozmawiałam i powiedziałam o duchu, kilka dni później przyniosła jakieś figurki i powiesiła je w salonie. Od tamtej pory przestałam słyszeć kroki i nie czułam już czyjejś obecności.
Hans wrócił, kobieta się wyprowadziła i zabrała figurki. Duch wrócił. Znowu czuję jego obecność i chociaż jak na razie nie zgasił mi światła ani razu, słyszę jego kroki…
Też mam halucynacje? Czy może temperaturę?…
Dlatego, chociaż nie umiem wyjaśnić co Ci się Jasminko przytrafiło, wierzę że mogłaś się wystraszyć.
Na chwilkę…… czasoprzestrzeń Ci się zakrzywiła, Jaśminko!
Nic takiego sf zna to od dawna 
W czasach romantyzmu byłoby :” czy to pies czy to bies”? 🙂
To już wiem wszystko, czas umierać.
dlaczego umierać ?
nie widzę powodu 🙂
…albo Jasmine trafiła na (naszą) chwilkę do wszechświata równoległego, co również wiąże się z zakrzywieniem czasoprzestrzeni. A może nawet zagięciem.
Nie, zaraz, na tamtejszą chwilkę, a nasze 3 godziny, dobrze mówię? Tzn. tam czas biegłby wolniej? Zawsze mam z tym problem, jak przychodzi co do czego, gdzie wolniej, gdzie szybciej i ile w związku z tym mija tu, a ile tam.
Tunele czasoprzestrzenne są podobno raczej wąskie…. Jasminka ma szczęście, że drobna taka, to i zawrócić była w stanie 😉
No. A jakby się zagiął, tak jak wąż ogrodowy, toby może i nawet zawrócić nie mogła, co nie daj Boże.
Witam wszystkich ze szczególnym uwzględnieniem szczęśliwie powróconej!
Witaj Tetryku.


Się możecie podśmiewywać ze mnie, ale wtedy wcale mi do śmiechu nie było.
Równie dobrym wytłumaczeniem jak Wasze jest stwierdzenie mojego taty, że to złe mnie po lesie goniło.
Mogę kogoś zacytować?
Tylko żartowałam. Gdy się wie jak to się skończyło, to już można.
Nie poczekałeś na odpowiedź. Złamałeś prawo autorskie cytując bez zezwolenia.
Aaa, a ja właśnie na chwilę wybywam, pewnie dłuższą.
Uważaj na załamania czasoprzestrzeni! 🙂
Już jestem. Załamania czasoprzestrzeni potrafią być naprawdę irytujące, zwłaszcza kiedy dotyczą segmentu przestrzennego, i to asfaltu pod kołami roweru. Chociaż z drugiej strony niech już lepiej będą takie, niżby miały być czasowe…
Ja dziś latam jak z piórkiem albo jak Skowronek!: )
Chyba nie jest tak źle, bo się uśmiechasz. 🙂
Swoją szosą zabawnie byś wyglądał latając z piórkiem w… dłoni. 😆
W dłoni?… owszem
A w czym nie?
Uśmiecha się, ale jakoś tak niepewnie 😀
Zapewne, coś z tymi perełkami nie jest w porządku.
Od tego latania Senatorze, aż mnie nogi rozbolały 😉
Możem razem polatać
Wieczór dobry 😀 Jasminko, a nie był to sen??
Od trzydziestu paru lat zastanawiam się czy pewne zdarzenie /nieprzyjemne/ faktycznie miało miejsce, czy to był tylko zły sen 🙂
Przypomniała mi się lekcja religii i obrazek pokazywany przez księdza. Piękna, szeroka, słoneczna droga i droga kręta, wyboista – pod górę 😀
Gdzie, która prowadziła, to wszyscy wiemy
To mógłby być sen Skowroneczku. Jest tylko mały problem. Byliśmy tam we troje. Omawialiśmy sytuację w domu, wspomnienia się pokrywały. Oprócz tych wydarzeń w których uczestniczyłam tylko ja. Rodzice bali się szukając mnie, bo mam bardzo dobrą orientację w terenie. Nigdy przedtem ani potem w lesie nie zabłądziłam. Minęło sporo czasu zanim przestali mnie pilnować podczas wypraw na grzyby. 🙂 Nie tylko Oni zresztą. 😆
Dobrej nocy Kochani.. I do jutra 😀
No nieeee, jestem pewna, że pisałam gdzie indziej. Jeszcze przecież wzrok mam nie najgorszy 😀

Ależ mi net pełza… Mieli i mieli, a mąki i tak z tego nie będzie 😀
Jeszczeby też tego brakowało, żeby mąka była z Internetu!
Mój mały kuzyn z miasta twierdził, że mleko produkuje się w fabryce i kupuje w sklepie. Zatem mąka może być z Internetu jak najbardziej. 😆
Może kurier i mąkę będzie pod drzwi przynosił 😀
Wystarczy zamówić, np. w Almie produkty za co najmniej 50 zł i donoszą do drzwi….:)
Pełza jak ja dziś. 🙂 Zaniebawem się położę, bo pożytku ze mnie żadnego, na wpół nieprzytomna jestem z niewyspania. 🙂
Się połóż, jutro też jest dzień
Dobranoc Skowroneczku.
Też idę. Wrócę jak się wyśpię.
Do jutra Kochani.
Cóż, przyznam się Wam do czegoś. Tak ze dwa lata temu to było. Siedziałem sobie spokojnie przeglądając jakąś gazecinę kiedy…. Nie, gazetę zauważyłem już po tym, jak to nazywam: „wspomnieniu niebyłego”: ( Nie, to nie tak… ale jakoś muszę zacząć.. Otóż przypomniała mi się taka malutka jak dłoń, niezwykle barwna ośmiornica, a właściwie jej obraz, przy czym doskonale wiedziałem, że ja tę ośmiorniczkę narysowałem, namalowałem, no – stworzyłem używając Corela… Przyszło mi do głowy, że mógłbym ją znacznie wzbogacić, znaczy – ten malunek i już się miałem zerwać i wziąć do roboty, gdy sobie nagle przypomniałem, że ja nie tylko ni czorta tym programem nie umiem się posłużyć, ale wcale nie mam go zainstalowanego w swoim komputerze. No to jak mogłem?…To wspomnienie było niezwykle jasne, doskonałe wręcz. No jakbym rzeczywiście wczoraj… A jaka masa szczegółów, drobiazgów! Tylko te szczegóły zaczęły jakoś bardzo szybko znikać. Im więcej starałem się sobie ich przypomnieć tym mniej ich było. Wiem, że była ich masa…. do dziś została tylko ta cholerna fioletowo-błękitna ośmiorniczka i ten Corel! No cóż, zwariowałem. Znaczy – początek obłędu! Przestraszyłem się okropnie! Może to Altzheimer!?
Bladym świtem pognałem do swego neurologa i w miarę dokładnie wszystko mu opowiedziałem… Chyba mi nie uwierzył, ale fachman jest, u niego liczy się wiedza, szkiełko i oko! Zrobiliśmy wszystkie możliwe badania mojej głowy: PET, rezonans magnetyczny, tomografię komputerową, EEG i pukanie mnie jakimiś młotkami po głowinie! No i okazało się, że nic mi nie jest, niebezpiecznych zmian w mózgu nie ma. Kiedy wystąpiłem z propozycją wykonania przezczaszkowej stymulacji magnetycznej, mój dr nie wiedzieć czemu lekko się zarumienił i nawet nie chciał o tym słyszeć. Doradził mi żebym mniej korzystał z zasobów Wikipedii, czym mnie prawie obraził bom to z Wiki naumiał się jak tu najlepiej moją skołataną głowinę przebadać!
No i fajnie, zdrowy to zdrowy…
Tak ze trzy miesiące temu znowu coś mi się przypomniało… Akurat w czasie moczenia cielska w wannie… I nie pamiętam tym razem już nic…. Wiem tylko, że to było to samo…
Nie mam pojęcia czy to trwa ułamek sekundy… czy godzinę… Z wanny wyskoczyłem pierunem… Nawet nie pamiętam czy woda nadal była gorąca czy może wystygła..
Nikomu oprócz lekarza o tym nie mówiłem…
Anonimowo tutaj mogę!: )
A tamta gazeta… nie pamiętam bym ją czytał!
Może to rodzaj ” powidoku” ? … jest coś takiego, że obraz jest, a nie powinno go być 🙁 Ja zobaczyłam swoją siostrę obok mojego łóżka, w kilka dni po Jej odejściu. Była wyraźna, a w chwile później zaczęła się rozpływać… Powiedziałam o tym mojemu synowi, a on uznał to za halucynację . Może i tak….Żadnych prochów nie brałam …nawet uspokajaczy 🙁
Witaj Wiedźmineczko: )))
Też niczego nie brałem! Najgorsze jest to, ze człowiek nie ma wrażenia, że coś innego niż rzeczywistość „tu i teraz” się dzieje. To coś po prostu jest rzeczywistością, niczego innego nie ma. Kiedy zacząłem sobie zdawać sprawę, że coś mi się przywidziało początkowo nie chciałem w nierealność tego zdarzenia uwierzyć. To była przecież rzeczywistość, a dwie rzeczywistości nie istnieją!!
Dzień dobry
Niech się Wam radośnie piątkuje
Dzień dobry: )))
Źle spałem, może znasz kogoś komu mógłbym z czystym sumieniem przyponiedziałkować?: ))
Dzień dobry
Znam i to niejedną osobę
Niestety, chociaż w Polsce, to trochę za daleko od Ciebie. Zanim byś tam doleciał, cała energia i furia by Ci przeszła
Mimo wszystko
Miłego dnia Ci życzę 
Mimo!: )))
Ja jestem pamiętliwy! Jak dobrze pójdzie to i po dziesięciu latach za podpyloną mi pestkę słonecznika odpłacę!: ))
I od razu dobranoc
Czas mi już do łóżeczka…
Dzień dobry… bo piątek ? Może i tak…
To żólte, jak mówi Misiek… świeci na bezchmurnym niebie !
Dzień dobry. Ja właściwie nie za bardzo mam się do czego przyznawać, chociaż raz-dwa razy w roku miewam deja vu, bardzo, hm, realistyczne. Ponoć efekt jakiegoś spięcia w mózgu, który sądzi, że to, co zobaczył, widział już kiedyś wcześniej… ale są też przypadki, kiedy wydaje mi się, że jestem w sytuacji, która już mi się kiedyś śniła, np. połączenie obrazu z jakimś kluczowym słowem wywołuje wrażenie: „Oho, zaraz zdarzy się to i to” i czasem się to i to zdarza. Czasem po chwili od „uwolnienia” wrażenia, czasem następnego dnia albo po kilku.
A może żyjemy w Matriksie?
(ucieka pracować)
Witaj: )
Nie żyjemy!
(puszcza się w pogoń za uciekinierem)
Joj, proszę mnie nie gonić!
To proszę nie uciekać!! Instynktownie rzucam się w pościg!
Kurczę, jak dobry pies gończy! Konie też tak mają?
Te szlachetnych ras, owszem, tak!: )
Hm, tak właśnie myślałem. Wyścigowe zapewne, co to jak zwęszą Wielką Pardubicką, to nie ma przebacz!
Tak jest! Wielki Taxis je niezrównanie podnieca!: )
Mam, Quackie, czasami podobne odczucia. Są sytuacje, że mam wrażenie, że to już się kiedyś wydarzyło, czy też potrafię przewidzieć co się zdarzy. Taka powtarzalność sytuacji… Czyli mam jakieś spięcia w mózgu
Fakt, nie zdarza mi się to często, ale zdarza…
Jakieś zaburzenia psychiczne? Łomatkojodyna!!!!!
Może powinnam się z tego leczyć?
Tylko jak? 
Czy to oznacza, że jestem nienormalna??!!!
Dzień dobry. To chyba nie jest do wyleczenia, przynajmniej na obecnym poziomie medycyny. Wydaje mi się, że to może być zbyt rzadkie i nie do prześledzenia w praktyce (ta hipoteza o spięciach jest tylko hipotezą).
Dzień dobry.

Też ani jednej chmurki i bardzo ciepło posiadam. 🙂
Spać mi się chce. A nie powinno, teoretycznie, bo na raty, ale długo dziś spałam.
Idę na czas jakiś w plener. Do…
Idź na ryby!: ))
.. a ja idę na plac zabaw:) w charakterze obserwatorki
Wiaderko i łopatkę masz?: ))
Bym, ale nad rzekę mam (dziś) za daleko. Aż, około, 300 metrów.:)))
Prawdziwy wędkarz nawet po litrze doczołgałby się z narażeniem ciuchów!: )))
DzieńDobry :)) Ja również widziałem Ducha, był to Duch Zdrowej Rywalizacji. Niestety oddalił się niepostrzeżenie, rzadko go można spotkać na co dzień, zwłaszcza w………….
Witaj Stateczku. 🙂
Ducha, żadnego, nigdy nie widziałam. Może kiedyś jeszcze zobaczę. Oby nie. Chyba żeby przystojny był. 🙂 😉
Bardzo przystojne bywają Duchy Sceny Teatralnej, są jednak mocno kapryśne :)))
Witaj Stateczku: ))) No, zwłaszcza czasami daję się zaobserwować. Najczęściej w towarzystwie wróbelka!: )))
Witaj :))Również dawno nie widziałem Ducha sportowego, zwłaszcza u naszych kopaczy nożnych, koszykarzy i hokeistów :))
Już o 17-ej będę miała okazję sprawdzić czy Duch Sportowy pojawi się tym razem u naszych siatkarzy. O 20-ej u pań siatkarek. 🙂
Witam wszystkich w początek łyk-endu.
Jaśminko, przyłóżże się, bo coś ostatnio pozwoliłaś się opuścić naszym koszykarzom! Dodaj im Ducha!
Witaj Tetryku 🙂
Się przyłożyłam, dodałam Ducha, się udało, wygrali. 😆
Z Paniami może być gorzej. Jeden Duch to za mało, całe stado by się przydało. Nic to… Obejrzę, zobaczę. MOŻE… Mistrzostwa Europy Panie rozpoczęły dzisiaj. Będę trzymała kciuki mimo i pomimo wszystko. 🙂
W temacie dziwnych wydarzeń: raz przeżyłem bezpośrednią transmisję obrazu z mózgu do innego mózgu… A raz – o tym wam już chyba opowiadałem – uległem złudzeniu psychooptycznemu tak silnemu, że gdybym od razy nie wrócił sprawdzić mógłbym przysięgać na wszystko, że widziałem to, czego nie było.
Oba przypadki na trzeźwo, żeby nie było…
Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że wszystkie dziwności zdarzają się na trzeźwo w prozaicznych sytuacjach. Może to kwestia zachowania równowagi ❓ Coby nie było zawsze tak przewidywalnie nudno ❓ 😆
Dobry wieczór 🙂 wiaderko i łopatkę odstawiłyśmy, rolki do torby i dziecię powędrowało na rodzicielskie łono….. a ja urządzę sobie dzień lenia, bez Ducha Poczucia Odpowiedzialności!
Nie pozbywaj się Onego dokumentnie Wiedźminko, cobyś sobie krzywdy nie zrobiła.
Niech czuwa nad Tobą dyskretnie.
Zmykam przed telewizor. Wszystkim których sen zmorzy zanim wrócę życzę dobrej nocy.
Mam pytanie do Tetryka, bo on się chyba najlepiej zna na komputerach. Gdy próbuję stworzyć galerię ze zdjęciami wyskakuje mi taki napis: „You browser doesn’t have Flash, Silverlight, HTML5, or HTML4 support.” Pytałam syna o co tu chodzi, bo nie wiem czego nie mam. Był zdziwiony, bo mam zainstalowane Flash i te HTML. Dla świętego spokoju doinstalował mi Silverlight, a i tak nie mogę nic zrobić. Czy wiesz dlaczego?
Ps. Nie wiem czemu pisze tam „You”, a nie „Your”. Widocznie mój angielski jest na zbyt słabym poziomie
Dzień dobry
To już weekend!!!! 
Dzień dobry.


Mogłam Was powitać o 5-ej, ale zmusiłam się do jeszczezaśnięcia. To nie jest normalne (w moim przypadku) takie śródnocne wstawanie.
Teraz kawa, coby głowa odpękła. Zapraszam.
DzińDybry:)) Na wieczór polecam Ducha Wina, zwanego oryginalnie Spirytus Vini. Wynalazek arabski, szczególnie upodobały go sobie narody Europy Północnej, Środkowo-Wschodniej, jako Ducha Bojowego :)))
Witaj Stateczku.

Dobrze, że Ducha Wina a nie Winy. Następstwem tej drugiej mogłaby być Ducha Kary.
Duch Kary, zawsze towarzyszy Duchowi Wina, zwłaszcza gdy poświęcimy Mu zbyt wiele czasu i uwagi. Ukazuje się wtedy niechybnie następnego ranka :)))
Czego nam nie życzę. 😆
Dzień dobry 🙂 jest lato… jeszcze !
Dzień dobry. Dzisiaj dzień biegający. Będę się zgłaszał w przerwach między bieganiem.
Zapraszam na ciąg dalszy grzybowych opowieści …..
nowe pięterko urychtowałam 🙂