Tego dnia wybraliśmy się z Młodym na plażę. Było pięknie: słoneczko przygrzewało, ale nie za mocno, ot tak, żeby co jakieś 5-10 minut schować się za chmurę. Plaża była całkowicie pusta, co – szczerze mówiąc – bardzo nam odpowiadało. Rozłożyłem się na gorącym piasku; w moim wieku przyjemnie jest wygrzać od czasu do czasu stare cielsko. Młody pokręcił się chwilę koło mnie, narzekając – jak to Młody – że za ciepło, że w domu fajniej, że nie ma nic do jedzenia…
W końcu zaciekawiły go kamyki na brzegu i już po chwili przykucnął przy nich i zaczął obracać je, jeden po drugim. Nie wiem, co w nich widział ciekawego, w końcu były to takie same wulkaniczne kamienie, jak na całej plaży i całej tej wyspie. Po prostu nierówne, porowate kawałki tufu, gdzieniegdzie przetykane twardszymi, bazaltowymi skałkami. Młody jednak wyraźnie się nimi zainteresował. Dla mnie to tylko korzyść; mogłem się chwilę zdrzemnąć, z czego skwapliwie skorzystałem.
Obudziło mnie niecierpliwe szturchanie w brzuch. Młody stał i domagał się czegoś. Odsunąłem go na bok, podniosłem się z piachu i przeciągle ziewnąłem. Oj, potrzebne mi to było, już od dawna. Młody niecierpliwie kopał suchy piasek. Rozprostowałem się i poklepałem go po głowie. Odsunął się, patrząc z urazą, i powiedział: – Tata, patrz lepiej, co zrobiłem –
Spojrzałem. Wzdłuż plaży stał rządek kamiennych figurek, najwyraźniej pracowicie wydłubanych przez Młodego z kawałków tufu. Pochyliłem się i przyjrzałem im, potem pokiwałem głową. – Wiesz co? – uśmiechnąłem się – Fajne są, tylko popatrz, takie mało podobne do nas. Gdzie ty widziałeś takie nochale, takie wystające czoła nad oczami? No i kto to jest taki zgarbiony?–. Popatrzyłem na Młodego. Skrzywił się w odpowiedzi na moją tyradę i odwrócił tyłem. Podszedłem i przytuliłem go mocno. – Ej, nie przejmuj się. To takie starcze gadanie, przecież powiedziałem, że fajne są. A te kapelusiki – przecudne. Chodź, popływamy, pomożesz ojcu coś złapać na kolację!
O, to Młody lubił – pływać, łapać ryby i inne morskie stwory. Najpierw przewalaliśmy się chwilę wśród fal, potem próbowaliśmy podtopić jeden drugiego – w wodzie Młody rekompensował różnicę wagi zwinnością i był naprawdę groźnym zawodnikiem. Wreszcie zabraliśmy się za konkretną robotę. Parę rybek, jedna spora ośmiornica, jakieś wodorosty, żeby zrobić sushi – wystarczy.
Wróciliśmy na plażę, a tam – niespodzianka! Przed galerią kamieni Młodego kłębił się tłum. Właściwie – uwzględniając proporcje – to tłumek. Śmieszne istotki, trochę mniejsze od wydłubanych przez Młodego figurek, chociaż nawet do nich podobne, tłoczyły się, zawodząc coś głośno. Wytężyłem słuch: – Mo’ai! Mo’ai!!! Ph’nglui mglw’nafh Cthulhu R’lyeh wgah’nagl fhtagn! Mo’ai! – piszczeli. Coś niecoś z tego zrozumiałem. Odwróciłem się do Młodego z uśmiechem. – Młody, widzę, że im się podobają twoje figurki. I najwyraźniej przyszedł czas, żebyś dostał jakieś imię. Jak oni na ciebie mówią? Młody zamruczał pod nosem, niby obrażony na mnie za poufałość, ale tak naprawdę zadowolony. – Jak? No, nie daj się prosić! Cthulhu? Bardzo ładnie!
A potem popłynęliśmy do domu.
________
Tekst chroniony prawem autorskim. Opublikowany w witrynie www.kontrowersje.net oraz na blogu madagaskar08.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przedruk tylko za zgodą autora.
Dzień dobry. Dla tych, którym za oknem zimno, mokro, nieprzyjemnie – plaża. Dla wszystkich innych – drobiazg ku uciesze. Też sprzed prawie trzech lat.
Dzień dobry i tu: ))
Proszę, nawet Wyspa Wielkanocna jest naznaczona działaniem Cthulhu!! A ja wierzyłem, że te figury same chodziły i przyszły z kamieniołomów na morski brzeg!!
Mm, a potem, tego, zrobiły się bardziej nieruchawe. To też jest jakaś koncepcja, a jakby połączyć ją np. z podaniem o śpiących rycerzach…
Nie, nie!! Byle nic z Tater bo nam zaraz krówskie oscypki przylezą w dutków poszukiwaniu!!
Bardzom ciekaw, jakby sobie poradzili z takim Cthulhu, ciupagi mogłyby nie wystarczyć.
Gorzałeczka i halny rozbujają każdego górala, który nie zważając na nic może nagle ryknąć pod skrzypeczek granie:
„Zabije mnie ktosi,
Albo ja kogosi,
bo mnie wiater halny
cupryne podnosi! Hej!!!…”
I w takim stanie może wykończyć całą Ziemię wraz z przyległym do niej Kosmosem!
… a czasem w rodzinnym sporze tak przywalić krewniakowi łeb, że nigdy już nie odzyska rozumu…..
Ten walący, czy ten rąbnięty??: )
ja poznałam tego rąbniętego….:(
Nie da się nie chylić!
Ależ dziękuję, mimo że sprzed lat paru, to nie wyprę się.
Dziękuję za przypomnienie.
Jeden z pikników na skraju drogi.;) Tekst nic a nic nie stracił po trzech latach. Wtedy TEŻ mi się podobał. 🙂
Może wiesz z czym mi się może kojarzyć. „Fantastyka” sprzed wielu lat (wszystkie numery do dziś ma mój szwagier) a w niej opowiadanie. Laboratorium, bóg, któremu nie powiódł się eksperyment i jego mały synek, ubłagał ojca żeby nie zabijał tych dziwnych zwierzątek tylko pozwolił mu je naprawić. Pamiętam jak przez mgłę. 🙂
Ooo, ładne, a nawet piękne. Nie pamiętam takiego czegoś, ale robi wrażenie.
Dzień dobry 🙂 Doskonałe porównanie z piknikiem Jaśminko, bogowie tez maja prawo do sjesty, opowiadanie jak zwykle świetne, proste, nawet leniwe, a zakończenie bomba 🙂 🙂
PS. Ja też mam wszystkie wydanie „Fantastyki” od 1 numeru, pięknie oprawione, a powieści oprawione osobno, gdybym znał tytuł, albo chociaż numer gazety, znalazłbym to opowiadanie.
Witaj Miśku.
Minęło wiele lat. Moje początki zainteresowania fantastyką. Pożyczałam rocznikami, „połykałam” i oddawałam. Kiedyś do nich wrócę i znajdę. 🙂 Teraz, niestety, nie pamiętam nawet tytułu. 🙁 Może przypadkiem mi się odetka, bo bywa i tak. Tylko muszę przestać o tym myśleć. 😆
Witaj, Jasminko: ))
Ja, gdy staram sobie coś przypomnieć, powtarzam sobie alfabet od A do Zet aż mnie przy którejś literze odetka!: ))
Witaj Senatorze.

U mnie to nie działa, w każdym razie nie dokładnie tak.
Przykład. Rozmawiamy o piłkarzu. Jak on się nazywa zapomnieliśmy. Burza mózgów. Chociaż pierwszą literę sobie przypomnieć i dalej już poleci. Już wiem :!:, na P ❗ I zaczyna się wymienianie, po każdym mówię, że nie. Ponownie. Już wiem ❗ Żewłakow.
Być może już opisywałem, jak mama znajomej za czasów licealnych przez jakieś dwa dni usiłowała sobie przypomnieć, jak się nazywa jeden znajomy? Chodziła i powtarzała: „Jakieś takie… ptasie nazwisko… Nie Sikora, nie Dzięcioł, nie Kukuła… ale ptasie, zdecydowanie ptasie…”, aż wreszcie pod koniec drugiego dnia triumfalnie ogłosiła: „Mam! Niedźwiedzki!!!”
Znam ten ból. 😆 Chociaż czasami to wcale nie jest śmieszne. Dla zapominalskiego zwłaszcza. 🙂
To jest lepsze niż „Końskie nazwisko”…. 🙂
Hej Jaśminko :)Jak Cię odetka, to daj cynę 🙂
Cześć Miśku!: ) Też kiedyś zbierałem Fantastykę, alem przestał. Oddałem com miał sąsiadowi, a ten z radości omal się nie skichał!: )
Cześć Senatorze 🙂 Wcale się nie dziwię, to teraz rarytas, a pierwsze numery kosztują krocie :)))
Nie przyszło mi do głowy by w nią inwestować!: ))
Taaaak, o czym to ja…. Aha, jeśli w ciągu godziny nie zacznie u mnie padać to zasuwamy z Krzychem na ryby. Niedaleko, z piętnaście kilometrów, ale pojechać trzeba…: )
O, to może dla odmiany od prozy grozy coś skapnie z wędziska? C.d. nastąpi?
: ) Tamta Wyprawa wkrótce się skończy…. Ale dzięki niej wróciły wspomnienia znad Bugu…. Może z tego da się coś wykroić…Quen sabe…..
No to udanej wyprawy dziś, żeby wspomnienia były żywe i barwne… jak Ty to potrafisz, Senatorze !
Wiitaj, Wiedźmineczko: )))
To taki wyjazd troszkę na zasadzie „niech się pali i wali a ja jadę!” Krzyśkowi nikt z nas nie odmówi!
I dobrze…
Dzień dobry 🙂
Miałam być z rana uziemiona na dwie godziny, zrobiło się ….. więcej .
Opowiadanko wdzięcznie skojarzone….bardzo mi się podoba!…
I na pewno go wcześniej nie czytałam …. 🙁
Jaśminko… to opowiadanie jakoś przypomina mi Zajdla ” Z pierwszej ręki”.. ale tam nie było małego synka…
, za to była Arka Noego… 🙂
O, Zajdla znam trochę, ale tego najwyraźniej nie.
…ale ludzie chomikują prawie wszystko, więc…
A, być może to to samo, co sobie przypominała Jasmine. Tak wygląda. Po zajdlowemu lekko pretensjonalne, ale idea bez pudła. Agnostycyzm i denikenizm, że sobie pozwolę.
tak jakoś… 🙂
Nie jestem fanką Zajdla….. 🙂
Uważam, że jeżeli chodzi o pomysły, był geniuszem, a w każdym razie wybitnym twórcą, ale wykonanie… No, w każdym razie bywali odeń lepsi, z całym szacunkiem.
Nie zaprzeczę 🙂
Na 100% to nie to. A Zajdla nie polubiłam jakoś. Może teraz, ale nie chce mi się do niego wracać. 🙂
Syn boży postanawia przekonać Ojca, że powinien miłować swoje twory ludzkie i dlatego, juz po potopie i arce Noego, schodzi między nich ….
No właśnie przeskimowałem.
Słowo kluczowe to laboratorium. Sterylny chłód. Podejście czysto naukowe. Jakieś tam żyjątka i badania nad nimi. Bardziej niż Z… kojarzyło mi się wtedy z naszymi naukowcami. Przynajmniej początek. Rezygnacja z eksperymentu, nic więcej.
Witaj Wiedźminko.
To opowiadanie nawet pamiętam, ale… to nie to. 🙁
Nie twierdzę tego Jaśminko, bo temat jest inspirujący 🙂
tez mi majaczy w tle opowiadanie o budowaniu świata ludzi niczym układanki z Lego 🙂
Grzebię w internecie i… okazało się prawdą, że po raz pierwszy zetknęłam się z braćmi Strugackimi w pierwszym numerze Fantastyki. Żuk w mrowisku. Łza się w oku kręci. 🙂
Może szukane przeze mnie opowiadanie napisał Rosjanin ❓
Żuk w mrowisku, książkę, to ja mam chyba z czasów preFantastykowych!
Zimno u mnie, wiatr też powiewa… a wczoraj było ok. 20 stopni. Będzie cieplej …. kiedyś
PS: Do Miśka. 🙂
Jeśli to nie problem to czy zechciałbyś, mógłbyś, sprawdzić o czym jest opowiadanie Hotlyss-Hotland – Cała prawda o stworzeniu świata Fantastyka 04 (55) 1987 ❓ Przeleciałam po tytułach i nic mi się nie kojarzy. Tytuł nie musi sugerować treści.
To nie to, to seria humorystycznych, mini felietonów w stylu „Kapitan Fernandez od ośmiu lat zajmuje się przemytem. Dostarcza o na swoim statku broń Murzynom o Wyzwolenie Walczącym. Agenci Imperializmu starają się mu w tym przeszkodzić.W tym celu zakradają się na statek w przebraniu karabinów, by móc później, na pełnym morzu, zaaresztować kapitana i całą jego załogę, składającą się również z Murzynów .” 🙂
Dziękuję, kochany jesteś bardzo.
czy to przypadkiem nie był mój pomysł ❓ W tamtym czasie sporo pisałam, do szuflady, nawet poezję. Mogło mi się pokićkać. :(Nic to… jak się wszystko unormuje to przejrzę wszystkie Fantastyki , Nowe też i sprawdzę. 🙂
Nadal nie mam pojęcia co to. I taka myśl mi przyszła do głowy…
Dlatego zachęcam ponownie, jak masz coś w szufladzie to wrzuć na bloga, Bożenka się odważyła i nikt Jej nie zjadł, Ciebie też nie zjemy, jak taki grafoman jak ja, ośmiela się zaśmiecać bloga, to każdemu wolno 🙂 🙂
TY grafoman Mistrzu ❓

Z utęsknieniem czekam na ciąg dalszy nastąpi Haprii.
Dawno temu zrobiłam przegląd i wszystko wylądowało w kaflowym piecu. Bez żalu. 🙂 Zachowało się przypadkiem kilka prób poezyjnych z dziecięctwa, ośmieliłam się, umieściłam, na Wyspie też. I chwacit ❗ 😆 Przy Was czuję się się jak… No dobra, dobijać się nie będę. 😆 😉
Mistrzu, z kurnika to ja Ciebie kojarzę tylko z panem Ignacym, bo pewnie się za mało „rozglądałam” 🙁
Przypomniałeś mi ogród mojego rodzinnego domu. Stopniowany właśnie tufami 🙂 I tak jakoś miękko koło serca..

Podoba się, a jakże.
Jeszcze raz przeczytałam czy, aby nic mi nie umknęło 🙂
Myślę, że Autor jest wspaniałą, ciepłą osobą.
Tylko nie bij Mistrzu Q 😀
W dodatku przystojny.

Noooo, ale – zwierciadła duszy – nie ujawnił
Panie sprawiają, że pałam rumieńcem, na szczęście nie panieńskim.
Pan się pokaż, bez krępacji
Pokazał się najbardziej ze wszystkich Wyspiarzy. 🙂 Poza Tetrykiem, którego znam osobiście, tylko o Quackie`m wiem jak wygląda. 🙂
… z tym rumieńcem 😀
Mam wymienić WSZYSTKIE dostrzeżone zalety ❓ Może lepiej nie, bo nam spłoniesz a żal by było.
PS: Od bardzo dawna dręczy mnie pytanie… Czy ktoś wie co dzieje się ze Stanem Nadzwyczajnym ❓
Nie wiemy, Jaśminko. Nie dostałam odpowiedzi na dwa maile, zwrotu ich też nie było, a telefon mi przepadł razem z komórką ….:( Bardzo żałuję, że nie wiem co z Wędrowniczkiem, bo mam dla Niego wiele sympatii i podziwu dla wiedzy i wdzięku osobistego… Tak jak Stateczek… też znikniony….
Z tych trzech Pirat pozostał dla mnie Wyspową legendą… Może kiedyś się pojawią tu jeszcze ❓ Oby. Najbardziej zapamiętałam Stana, bo o Nim wiem najwięcej, był obecny gdy się pojawiłam na Wyspie.
Dobranoc, plażowych snów, byle nie o gdyńskiej plaży dzisiaj, bo dzisiaj wybitnie się nie nadaje do plażowania.
Za wcześnie ostatnio nas żegnasz, Quackie. 🙁 Jeszcze ranek nie tak blisko… Nawet słowik się jeszcze nie zrywa…
Do jutra, mam nadzieję. 🙂
Rodzina, ach rodzina.. 😀
Dobrej nooocy 😀
PS Senatorze, taaaakaaa ryba jest?
Nie ma. Ale fajnie było!!
Jesteś. 🙂 Fajnie :?:, to opowiedz szczegółowiej. 🙂
Trzeba odpocząć po zabawie. Dobranoc moi Mili, śpijcie bez snów!
A tam… 🙁 Dobranoc zatem także Ci, Senatorze. 🙂
Dziękuję za „bez snów”. Wzajemnie. 🙂 :*
Dziwne, dlaczego tak ❓ Od momentu gdy zakończyłam współpracę z dotychczasowym dostawcą internetu ani razu mnie nie zawiesiło, strony się otwierają…itp, itd… Od czerwca podwoją mi marną prędkość za mniejszą cenę… Co oni kombinują ❓ |Wiedzą, że boję się zmian i podpuszczają żeby zostać z nimi ❓ 🙁
Dobranoc
Dobranoc Siostro Oddziałowa, noc jest jeszcze młoda :)))
Noc jeszcze młoda, ale pięterko już wyścielone.