« dzień zwycięstwa Lajkonik i listopadowa bajka »

Wyrok major Delfickiej

 
 – Skąd pan ma takie dziwne imię, panie sierżancie? – spytał kapral Modliszka sierżanta Herkulesa Miziaka, gdy obaj po skończonej pracy usiedli wygodnie na ganeczku wiejskiego komisariatu. Był pogodny wieczór, pełen babiego lata i grania świerszczy. Na rozległej łące, rozpościerającej się między wioską i lasem, widniały białe owieczki i łaciate krowy. Po strudze żeglowało stadko kaczek.
 Lekki i ciepły wiatr niósł z oddali głos kościelnej sygnaturki. To ksiądz Chudzielak zwoływał wiernych na nieszpory.
 – To imię mam skutkiem nieporozumienia – odrzekł sierżant, nabijając swą wysłużoną fajeczkę tytoniem wyprutym z dwóch popularnych i jednego carmena, co gwarantowało jej niepowtarzalny aromat. – Trzeba wam wiedzieć, kapralu, że przyszedłem na świat podczas wojny, a moim ojcem chrzestnym był Niemiec, bardzo zacny antyfaszysta…
 – Na pewno ze wschodu! – wykrzyknął kapral.
 – Rzecz jasna! – przytaknął Miziak. – Ot ów Niemiec był pochodzenia, jak się wydaje, słowiańskiego, ponieważ nazywał się
Kulas…
 – U nas w szkole podoficerskiej też był jeden Kulas – wtrącił Modliszka – ale musiał zmienić nazwisko, bo żeśmy mu na liście obecności zawsze przekreślali literę „l”!
 – Nie należy przerywać swemu zwierzchnikowi, kapralu! – ofuknął go sierżant.
 – Bardzo przepraszam, panie sierżancie, ale wspomnienia ze szkoły podoficerskiej są mi niezwykle drogie. Mów pan, już się więcej nie odezwę.
 – No więc ten Niemiec, Kulas, kiedy trzymał mnie do chrztu, był nieźle pijany, i myślał że ksiądz pyta go o nazwisko, a ksiądz pytał jak się ma nazywać dziecko, czyli ja. Na to Niemiec powiada: „Herr Kulas”.
 – Sam o sobie mówił Herr? – nie wytrzymał Modliszka.
 – Sam o sobie, jak to Niemiec, choćby i postępowy. No i zostałem zapisany jako Herkulas Miziak, co potem naturalnym biegiem rzeczy zmieniono na Herkulesa. Co ciekawsze – ciągnął Miziak – moje losy dziwnym trafem zaczęły układać się według życiorysu mego słynnego imiennika…
 – Tego Niemca?
 – Nie, tego Greka, Bo musicie wiedzieć kapralu, że Herkules był to słynny bohater grecki, który ogromnie i bardzo chwalebnie się odznaczył…
 – No właśnie! – wykrzykn Modliszka. – I pan też się odznaczył! Ma pan odznakę za wierną służbę i odznakę strzelca wyborowego…
 – Tamten Herkules odznaczył się swoimi czynami, a czy miał jakieś odznaczenia resortowe, o tym historia milczy. Między innymi dzieckiem w kolebce udusił dwa węże.
 – Jak to? Dzieckiem dusił węże? – przeraził się kapral.
 – Nie dzieckiem, tylko rękoma, ale jako dziecko.
 – A pan też udusił?
 – Udusiłem, ale nie węże, tylko myszy.
 – Dwie?
 – Dwie. Wlazły te cholery do mojej kołyski, żeby się migdalić, jakby już nie miały gdzie, a ja złapałem je w rączki i po myszach.
 – I co on jeszcze narozrabiał, tamten Herkules?
 – Długo by opowiadać, kapralu. Powiem wam tylko, że w końcu w przystępie szału zabił własną żonę i dzieci.
 – Może były niegrzeczne… – zastanowił się kapral. – A czy pan też ukatrupił swoją starą? – spytał z życzliwym zainteresowaniem.
 – Na szczęście nie, ponieważ mój życiorys powtarza dzieje Herkulesa niejako w miniaturze. On zabił swoją rodzinę, a ja tylko ją pobiłem.
 – Miał pan zapewne słuszny powód…
 – Miałem, ponieważ żona moja, gdy wracałem zmęczony po pracy, opowiadała mi zawsze, co mówił w telewizorze pan Kaczyński…
 – Ożeż ty… – zacz Modliszka, ale natychmiast ugryzł się w język.
 – Dzieci natomiast nie chciały się wypisać z organizacji młodzieżowej, chociaż jedno miało już 28, a drugie 34 lata…
 – U nas wolno do trzydziestu pięciu!
 – Być może, kapralu, tym niemniej widok zwłaszcza mego starszego syna, kompletnie łysego, z wielkim brzuchem i w organizacyjnym krawaciku, był dla mnie nie do zniesienia! No i pewnego dnia nie wytrzymałem i pobiłem całą trójkę.
 – Każdy sąd by pana uniewinnił!
 – Sąd być może, ale pamiętajcie, że czyn mój był szczególnie karygodny w świetle wykonywanej przeze mnie funkcji stróża ładu i porządku. I po tej właśnie linii spotkały mnie represje.
 – Ale nie wyrzucili pana ze służby?
 – Na szczęście nie. Za to towarzyszka major Delficka, Pytia jej było bodajże na imię, z Komendy Głównej, kazała mi w charakterze pokuty i resocjalizacji wykonać dwanaście piekielnie trudnych prac, odpowiadających plus minus czynom legendarnego Herkulesa.
 – A jakie to były czyny?
 – Poszperajcie, kapralu, poczytajcie, poszerzcie swoje horyzonty. Obiecuję wam, że jeżeli w ciągu dwóch tygodni dowiecie się jakich dwanaście prac wykonał Herkules, to w nagrodę opowiem wam o swoich dokonaniach.
 – A może…? – dodał Miziak, jakby mając przeczucie, że jego słowa trafią kiedyś na łamy popularnego pisma. – A może i nasi czytelnicy dowiedzą się i przyślą nam wykaz prac Herkulesa? Między autorów trafnych odpowiedzi rozlosuję kilka moich zdjęć z autografami!
 – Do kogo pan mówi, sierżancie? – krzyknął wystraszony kapral.
 – Do społeczeństwa – wyjaśnił skromnie sierżant, zaciągając się dwoma popularnymi z dodatkiem jednego carmena.

157 komentarzy

  1. Bożena pisze:

    Niestety, nie wiem jak powiększać litery, które się kopiuje i dawać im inny kolor. Mam jednak nadzieję, że tekst jest dość czytelny. 🙄

  2. Quackie pisze:

    Tekst jest czytelny, a jakże. Zastanawiam się tylko, o którego pana Kaczyńskiego mogło chodzić Mistrzowi Waligórskiemu, kiedy to pisał. Obecność carmenów i popularnych, jak również (uprzedzam fakty i odcinki) segregator „Zwalczanie CIA na terenie gminy” wskazywałyby, że o Bogusława?

  3. Quackie pisze:

    Dzień dobry już pod nowym wpisem.

  4. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry i tutaj ! Hi

  5. misiekpancerny pisze:

    Dzień dobry :)Dzieckiem dusił węże 🙂 🙂

    • Wiedźma pisze:

      Witaj Miśku ! Twój protoplasta ” dzieckiem w kolebce, kto łeb urwał hydrze ? „) co prawda hydra to nie Harpia 🙂

      • Bożena pisze:

        Dzień dobry pod nową wycieraczką. 😀 Jak się Wam podoba tekst Waligórskiego? Ja to czytam z przyjemnością. Jeśli przypadnie do gustu ogółowi Wyspiarzy, to czasem mogę wrzucić taką wycieraczkę. Wink

        • Quackie pisze:

          Mnie się bardzo podoba. W ogóle jednym z moich ulubionych fragmentów z wydanej w jednym tomiku z Miziakiem powieści „Docent Basset” jest ten o wizycie ekipy TV, który kończy się tak:

          „Ekipa oddaliła się z ogromną szybkością, aby zdążyć na wieczorną emisję, która trwała w sumie półtorej minuty, kosztowała zaś plus minus osiemset tysięcy złotych, jeśli policzyć koszty benzyny, zużycie sprzętu, delegacje dla pracowników oraz cenę zapomnianej w ubikacji żarówki o mocy półtora tysiąca watów.
          Wieczorem stary Kociorupa udał się do tego pomieszczenia i odruchowo przekręcił kontakt. Oślepiające białe światło wypełniło ubogą sławojkę, rzucając staruszka na kolana.
          – Panie… – zajęczał Kociorupa – nie jestem godzien tej łaski…
          – A może nawet jestem godzien – dodał po chwili namysłu. – Ale czemu akurat tutaj?”

  6. Jasmine pisze:

    Dzień dobry. 🙂

  7. Wiedźma pisze:

    Bożenko… popieram pomysł ! Zabawna i dowcipna wycieraczka to jest to, co lubią młode tygrysy Delicious

    • Incitatus pisze:

      I szefowie młodych tygrysów też!!: )))

    • Bożena pisze:

      Wobec tego jeśli nie będzie innych pomysłów, to jestem do Waszej dyspozycji. Happy

      • Max pisze:

        Witam wszystkich :-)) Osobiście lubię chichy śmichy..Był czas,kiedy celowo opisywano satyryczne zachowania osób w mundurze milicjanta lub żołnierza.Było to pośrednie ośmieszanie władzy,a więc front walki.Na tym froncie walki,ukazała się ksiązka Zbigniewa Załuskiego: Siedem polskich grzechów głównych.W publikacji dostało się Andrzejowi Wajdzie za film:Lotna.Autor wyśmiał scenę w której kawalerzysta łamie szablę na lufie niemieckiego czołgu.Zadne dokumenty niemieckie nie potwierdzały. TAKIEGO PRZYPADKU,a więc dostało się Wajdzie za ośmieszanie wojska.

        • Quackie pisze:

          Nie mam teraz pod ręką źródła, ale kiedyś tę sprawę ktoś badał i wydaje mi się, że przypadek, który dał asumpt do takiego przedstawiania sprawy, polegał na tym, że kolumna polskiej kawalerii przypadkowo natknęła się na niemiecki zagon pancerny, i mając do wyboru odwrót (i najprawdopodobniej wystrzelanie do nogi, w końcu konie nie są takie szybkie) albo atak, wybrała atak. Oczywiście mogę się mylić, w końcu czym jak czym, ale pamięcią nigdy się nie chwaliłem.

        • Wiedźma pisze:

          Maxiu… czytałam „Lotną ” i oglądałam też film… ani przez moment nie uważałam zwłaszcza obrazu…. za dokument! Dla mnie to była wielka metafora,którą oglądałam ze złością i rozżaleniem 🙁

        • Wiedźma pisze:

          A Załuski w swoich ” Siedmiu polskich…” spokojnie opisał stan faktyczny … i chwała mu za to.:)

          • Max pisze:

            Witaj :-)) Załuski wsciekał się,na obiegowe opinie o głupocie polskiego zółnierza i starał się pewne sprawy wyjaśnić racjonalnie.Miał wielu oponentów,ale ksiązkę warto chociaż przekartkować. Amazed

  8. Incitatus pisze:

    Dzień dobry: )))

    • Quackie pisze:

      Dzień dobry Mistrzowi! A co Mistrz najbardziej lubi z twórczości Mistrza Waligórskiego?

      • Incitatus pisze:

        Dzień dobry Mistrzowi nad Mistrzami: ) Prawdę powiedziawszy to Dreptakowisko. Przemawia do mej sfiksowanej wyobraźni!: ))
        Choć, swoją drogą, czegóż chcieć od np takiej kury!

        DZIWNA KURA

        Kędyś w Polsce był przysiółek,
        Wokół żyto i pszenica,
        A w przysiółku był zaułek
        Gdzie mieszkała cud-dziewica.
        Piękna była już od dziecka
        (bo przypadkiem miała dziecko)
        I chodziła stale w kieckach
        Z podhalańska-mazowiecko.
        Ojciec kochał swoją córę,
        Wciąż ją pieścił i przystrajał,
        Aż raz kupił dla niej kurę
        Co znosiła barwne jaja.
        Wiele było stąd rwetesu,
        Tłum zgromadził się pod progiem,
        I przyjechał pan profesor
        Co był znanym etnologiem.
        Lat miał osiemdziesiąt z górą,
        Siwa broda mu wyrosła
        I zawołał: Kuro kuro,
        znieś mi jajko! … kura zniosła.
        Długo patrzył naukowiec,
        Wreszcie rzekł do asystentki:
        – No no, sama pani powiedz,
        Jakie kolorowe centki…
        Aż się wokół mieni wszystko,
        Całkiem jak u Renoira…
        Czyżby się impresjonistką
        Okazała kura stara?
        Tu wyciągnął ekstra-mocne,
        W dymu się pogrążył chmurach,
        Myśląc, czemu wielkanocne
        Jajka niesie zwykła kura?
        lecz niedługo siedział solo,
        Bo nadjechał na „Junaku”
        Jeden znany ornitolog
        Co rozumiał mowę ptaków.
        Zaraz kurę zaczął badać
        I przełamał jej opory:
        -Proszę prędko odpowiadać
        Skąd się wzięły te kolory?
        Tak ją spytał w ciemnej sieni
        Gdzie zapędził ją z podwórka,
        A ta kura się rumieni
        I w zmieszaniu skubie piórka,
        Lecz pytana bez litości
        Rzekła: – Serca mi nie rańcie…
        To poniekąd grzech młodości
        I wspomnienie po bażancie…
        Był tu jeden taki bażant,
        Kolorowy niby tęcza….
        Cóż… dziewczętom się to zdarza,
        Niech już pan mnie nie zamęcza…
        I skłoniła się na progu
        I pobiegła skubać kwiaty….
        A na płocie zapiał kogut.
        Bardzo dziwny. Bo rogaty….

  9. Incitatus pisze:

    Nu, bratcy, tego poniżej to ja nie znałem, choć coś jakby się w łepetynie kołatało, ale nie, jednak chyba na pewno nie, jednak dopierom przed chwilą to dopadł! Chyba, że jednak ten Niemiec…: (
    Waligórski był znakomitym satyrykiem, ale żeby był wizjonerem!!??

    Ballada o pierwszej łamigłówce

    Niszczeją miecze, zbroje,
    Rdza żre cenny surowiec,
    Zakończył już swoje boje
    Rycerz Dreptak-krzyżowiec.
    Siadł na pobojowisku,
    Rozdział się do bielizny…
    Chlubne szramy na pysku,
    Wszędy chwalebne blizny.
    Dmą pustynne samumy
    I piaskowe pasaty,
    Nogi ma Dreptak z gumy,
    A głowę ma jak z waty,
    Głos jak u błędnej owcy
    I oczy ma baranie…
    Wyginęli krzyżowcy,
    Wygrali muzułmanie.
    Same zwłoki i gruzy,
    Mało kto ostał cały…
    Oto Jean Pierre z Tuluzy
    Pocięty na kawały,
    Ówdzie Bolko z Katowic,
    Który w boju był szatan,
    I Miećko Kolbuszowic
    Po przekątnej rozpłatan…
    Obejrzał Dreptak trupy,
    Otarł łzę rąbkiem gaci:
    – Trzeba jakoś do kupy
    Poskładać zacnych braci…
    Ujął jeden kadłubek,
    Dołożył nieco szczątków:
    – Nogi jakby za grube,
    Trzeba by od początku…
    Dawaj składać na nowo,
    Praca mu w dłoniach chrzęści,
    Gania z nogą i głową,
    Wymienia różne części,
    Klei, ubija, gniecie,
    Pomaga ciut rapierem,
    Krzyżuje Bolka z Mieciem,
    A znów Miecia z Jean Pierre’em…
    Skończył i padł na piaski,
    By skonać na pustyni,
    Aż tu naraz oklaski
    Biją mu Beduini!
    Zaś sułtan muzułmanów
    Rzekł z grzbietu swego siwka:
    – Cóż, gratuluję panu,
    Bardzo ładna rozrywka!
    Dotychczas były szachy
    Lub polowania w buszu,
    Miałem ich już po pachy,
    A nawet wyżej uszu.
    Ma pan tutaj naszywki,
    Mundur i etat chana,
    Jest pan szefem rozrywki,
    Na dworze u sułtana!
    Tak to owego ranka
    Latami pradawnemi
    Najpierwsza układanka
    Powstała w dziejach ziemi.
    Potem Dreptak natchniony
    Wymyślił szyfrogramy,
    Kwadraty, palindromy,
    Wirówki i anagramy.
    Pomyśl przeto czasami,
    Młody, dziarski rodaku,
    Siedząc nad krzyżówkami –
    O krzyżowcu-Dreptaku!

    • Jasmine pisze:

      Kolejny protetyk, Senatorze?:)

      Dowiedziałam się z onych rymów, że wcześniej niż, moją ulubioną, hetmańską krzyżówkę Dreptak wynalazł puzzle.

      • Incitatus pisze:

        Zapamiętałaś protetyka??: )) Ciekawe czy jeszcze ktoś oprócz Ciebie go zauważył!: ))

        • Jasmine pisze:

          Nie wiem czy ktoś oprócz mnie.:)
          Zauważyłam, że to nie jest Twoja pierwsza, pewna jestem, że nie ostatnia, zabawa słowem.:) Podoba mi się.:):*

          • Jasmine pisze:

            W związku z zauważaniem przypomniał mi się pewien prosty eksperyment.
            Sala wykładowa w piwnicy bez okien. Środek roku akademickiego. Ponad 100 studentów wsłuchanych w słowa ulubionego profesora. Nagle wykładowca, powiązane z tematem wykładu, poleca studentom odwrócić się w lewą stronę i opisać widok za oknem. Nie zareagowało tylko kilka osób.:)

            Osobiście zdarzyło mi się „usiąść” na krześle które ZAWSZE tam stało.:)

            • Incitatus pisze:

              Ja dziś usiadłem na kanapie u syna ( modna taka, twardawa solidnie!) jak na swojej! Poduchy w mojej są co najmniej 20 cm wyżej, tak że te brakujące centymetry przebyłem już na luzie, bo przecież zadek wedle zapamiętanej setkami powtórzeń czynności już powinien siedzieć – no to kolana puściły – i siad ten ozwał mi się w ciemieniu trzaskiem, co przewędrował wzdłuż całego kręgosłupa!
              Coś jak z tym krzesłem!

        • Wiedźma pisze:

          Dało się zauważyć Senatorze… 🙂 Wink

  10. Bożena pisze:

    Faktycznie, wizjoner… Pondering

  11. Jasmine pisze:

    Utwór zawiera lokowanie produktu!!
    Skasowałam, bo za duże. 😆

    • Quackie pisze:

      O biedronkę nie miałem pretensji. Co do Pudliszka, poddaję się, ale dopiero jak mi pokażecie żeńską wersję. 😉

      • Incitatus pisze:

        A masz żeńską do „spodnie”???

        • Quackie pisze:

          Toć znów – nie ma pojedynczej, to jak może być żeńska? Tak jak wyżej z drzwiami! 😉

          • Incitatus pisze:

            Jak żeńska to musi być w liczbie mnogiej – stadami znaczy, wszystko co żeńskie lata??: )

            • Quackie pisze:

              Ot! Widać, że ze starym wyjadaczem retorycznym sprawa, z waścią to jak z liszką (rzecze pan Longinus), tu ogonem machniesz, tam się umkniesz, a zawsze się wykręcisz. 😀

              • Quackie pisze:

                Tfu! I tu mi liszka zawędrowała! Nie „liszka” ma być, jeno „PUDliszka”! I nie ma być to liszka puda ważąca!

              • Incitatus pisze:

                : )))
                Podpowiem Ci coś. Analogia nie jest dowodem przed żadnym sądem! Ten argument chroni mnie zwykle przed wręcz jeziuckimi wykrętami wielu moich rozmówców!

      • Jasmine pisze:

        Prawie się poddałam. Dziwnie jakoś przyczepiła się do mnie myśl, że…, albowiem:

        Lecz samoobsługowy sklep –
        To rzecz nad moje siły…
        Kiedy tam wchodzę – wtedy cześć,
        Paciorek mówię w duchu –
        Bo w sklepie – ekspedientek sześć
        W kamiennnym tkwi bezruchu,
        A wszystkie wparły we mnie wzrok
        I spojrzeń sześć mnie goni,
        I sprawdza każdy drżący krok
        I każdy ruch mej dłoni,
        I wiem, że kropka, muszę wpaść,
        Bo tok ich myśli słyszę:
        – O, sukinsynu, chciałbyś skraść
        Wiśniowy dżem z Pudliszek?

        Tak mnie zasugerowało, że dalej ani ani. Idę na spacer. Może po drodze znajdę jakąś pudliszkę? Happy-Grin

        • Incitatus pisze:

          No to Quackie pognębion na amen!!: )))

          • Jasmine pisze:

            Niestety, nie.:(

            Wyżej Quackie napisać raczył:

            Ale ja właśnie nie chcę mnogiej ani pojedynczej w rodzaju męskim! Ja chcę pojedynczej w rodzaju żeńskim! W dowolnym źródle POZA wierszem Mistrza Andrzeja!

            Uparciuch, co nie?:)))

            Idę, wrócę zaniebawem.:))

            • Incitatus pisze:

              Toż dostał!! „Pudliszki” – liczba mnoga, prawda? Boć przecie jak jedna „pudliszka (l.poj. i kończy się na dodatek na „a”!!), to „pudliszki” to mnoga!!
              Uparł się, czy co??: )

        • Quackie pisze:

          No właśnie – dżem jest wiśniowy, czyli z wiśni, nie z pudliszek! Jakby był z pudliszek, to – sądząc z kontekstu – byłby to raczej pasztet!

  12. Quackie pisze:

    Uff, dojść od Herkulesa Miziaka do mleka z biedronki (na szczęście nie „od” biedronki), to tylko na Wyspie. A kwestii, gdzie można spotkać JEDNĄ pudliszkę, poza wierszem cytowanym przez Senatora, nadal nie rozwikłano.

  13. Incitatus pisze:

    Do roboty gonią!
    Do jutra, dobranoc: )))

  14. Bożena pisze:

    To jest piękne… Brawo!

  15. Quackie pisze:

    Dobranoc, kochani. Niech Wam się przyśni JEDNA pudliszka. Rodzaju żeńskiego. A potem opowiecie 😀

  16. Tetryk56 pisze:

    Epidemia jak, cy co? Wszyscy tak za pudliszkolubnym Mistrzem?

  17. Jasmine pisze:

    Nic to, też się pożegnam na dziś. 🙂
    Do jutra Kochani. Bye

  18. miral59 pisze:

    Chciałam dziś wstawić kolejny odcinek „Majeczki”, ale skoro już się ktoś inny zapowiedział, nie będę mieszać 🙂 Zaczekam 🙂
    Kolorowych snów Wam życzę i miłego dnia Happy-Grin

    • Bożena pisze:

      Dzień dobry 🙂 Ja Was wieczorem wcześnie żegnam, bo przeważnie jako pierwsza witam. Wstaję wcześnie, a kiedyś przecież spać muszę Happy

  19. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Jak tam sny o pudliszce? Czy ktokolwiek ją widział i może opisać?

    Co do pana Lajkonika, pojawi się jednak wcześniej niż fajfoklok, na śmierć zapomniałem, że mam spotkanie mniej więcej w tym czasie.

    • Bożena pisze:

      Witaj Qacku 🙂 Niestety, pudliszki nie widziałam ani we śnie ni na jawie. Pleasure
      Na Pana Lajkonika czekam z utęsknieniem. Miłego dnia życzę i pozdrawiam Happy

  20. Incitatus pisze:

    Dzień dobry: ))) Mam nowy monitor! Ale fajny, sam się wyłącza co parę sekund, co kilkanaście, co minutę albo co kilka! Wystarczy go wtedy szturchnąć palcem we włącznik i znowu działa jak burza! Vivat osiągnięcia nauki, kultury i techniki! Tyle radości i rozrywki zapewnić może tylko znana na cały świat świetna europejska firma z Holandii, nie żaden tam Tajwan czy Hongkong!!

    • Quackie pisze:

      Dobry!

      Nowy w sensie fabrycznie nowy? I takie cuda się dzieją? Nie wiesz, Senatorze, czy to kwestia ustawień typu „oszczędzanie energii”, czy też schrzaniony włącznik?

      • Incitatus pisze:

        Witam: )
        A pierun jego wi! Funkiel nówka, jak to się na Śląsku mawia. Cieszę się nim już od rana. Zaraz pojedziemy do sprzedawcy, a tam się obu przesłucha – i mercatora i wynalazek!
        Ale będzie dym jak mi wadliwy wcisnęli!! Właściwie to synowi, bo to on mi toto kupił! Starego naturalnie już nie mam, bo ten stary „śmieć elektroniczny” synalek do punktu ich zbiórki zawiózł!!
        Quqckie, aż taki mądry żeby bez polecenia oszczędzał energię to on nie jest! I co to za oszczędzanie, tak na wyrywki?: (

      • Bożena pisze:

        Witaj Senatorze! Nie grozi więc Ci nuda i monotonia przy pisaniu. Masz co rusz niespodziankę Delighted

  21. Jasmine pisze:

    Dzień dobry. 🙂 Hi

    Pudliszka, jeśli mi się nawet śniła, to nie pamiętam. 🙂
    Czekam na Pana Lajkonika. 🙂 Dla mnie to niespodzianka, bo przegapiłam, że dziś. 🙂

  22. Quackie pisze:

    W takim razie – zapraszamy piętro wyżej z panem Ignacym!

Skomentuj Max Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)