Poro mgieł bujna i nabrzmiała plonem.
W spisku serdecznym z dojrzewania słońcem
Dumasz, jak hojnie błogosławić gronem
Wino w krąg strzechy pod okap się pnące,
Jak sad omszały giąć jabłek ciężarem,
Jak aż do pestek w owoc wlać dojrzałość,
Zjędrnić orzechy, wzdąć pękate dynie,
I późnym kwiatom, których wciąż ci mało,
Co dzień dać jeszcze, jeszcze pąków parę,
Aż pszczoły w ule wracając z nektarem
Myślą, że lato nigdy nie przeminie.
Któż cię nie widzi w twoich skarbach stale?
Możesz być wszędzie – czasem w kącie spichrza
Siedzisz wśród ziarna w przewiewie niedbale,
A wiatr mięciutko ci włosy rozwichrza;
Lub śpisz na miedzy jeszcze z sierpem w dłoni
Przy niedożętej tkanej w kwiaty niwie
Oparem maków słodko odurzona;
Czasem znów głowę nad strumykiem skłonisz
Podczas zbierania pokłosia po żniwie
Lub godzinami stoisz tak cierpliwie
W cydr, co się sączy spod prasy, wpatrzona.
Gdzie pieśni wiosny? Gdzież są teraz one ?
Nie myśl, nie żałuj, masz muzykę własną
W zmierzchy pręgami chmurek rozkwiecone
Nad rżyskiem w rosie, nim róże dnia zgasną;
Szumią szuwary w komarów lamentach;
Szemrze wiklina, gdy wiatr ją pochyla,
Nim znów zapadnie z westchnieniem w martwotę;
Beczą nad strugą podrosłe jagnięta;
Cykają świerszcze – i rzewny gwizd gila
Z krzewów za chatą splata je co chwila
Z gwarem jaskółek w górze przed odlotem.
John Keats
Dzień dobry ! Babie lato nas nawiedziło 🙂
Witam Panią: ))) Dziś ja mam się żołądkować, jak widzę!: )
A o co chcesz się Pan żołądkować? Dzisiaj temat przyjemny i na czasie.
O Romantyzm!!
Tak źle i tak niedobrze. I kto takiemu dogodzi?
Witaj Bożenko…. nie szkodzi mi robienie zapasów na zimę, nawet to lubię 🙂
Witaj Wiedźminko :)Ja nie mam dla kogo. Sama dla siebie nie warto… Miłego dzionka życzę. 🙂
Warto! Uwierz mi!!
Po co? Kto to zje?
Ty! A to też niemało ważne!
Dla mnie samej nie chce mi się nawet obiadu gotować, a skąd dopiero robić zaprawy… Odpada!
Bożenko! Zapraw więcej, a potem skrzyknij wyspiarzy – Poznań wszak tak jakby blisko środka 😉
Entuzjazm gwarantowany!
Witaj Senatorze …. jaki tam romantyzm; Keats praktycznie podchodzi do zapasów na zimę 🙂
No, on to jeszcze z takim wierszem to się u mnie prześliźnie, ale jakby tak rypnął w patriotyczne struny to zaraz bym mu fangę zasunął!: ))
Tego bym Ci nie zrobiła 🙂 tak mam od czasu ” dulce et decorum…. „
No właśnie…..dulce!!: ((
O co Senatorze kochany ? że Keats nie kisi ogórków ?:)
I nie pekluje!!: (((
ale za to lubi cydr…. a to się da wypić… 🙂
No, da się!!: )))
I to lubię 🙂
Niech się wszystko odnowi, odmieni….
O jesieni, jesieni, jesieni …..
Niech się nocą do głębi przeźrocza
nowe gwiazdy urodzą czy stoczą,
niech się spełni, co się nie odstanie,
choćby krzywda, choćby ból bez miary,
niesłychane dla serca ofiary,
gniew czy miłość, życie czy skonanie,
niech się tylko coś prędko odmieni.
O jesieni!… jesieni! … jesieni!
Ja chcę burzy, żeby we mnie z siłą
znowu serce gorzało i biło,
żeby życie uniosło mnie całą
i jak trzcinę w objęciu łamało!
Nie trzymajcie, nie wchodźcie mi w drogę
już się tyle rozprysło wędzideł …
Ja chcę szczęścia i bólu, i skrzydeł
i tak dłużej nie mogę, nie mogę!
Niech się wszystko odnowi, odmieni! …
O jesieni! … jesieni! … jesieni …
Iłłakowiczówna Kazimiera „O jesieni, jesieni”
Przy okazji, „Zwłoki” [„Padlinę”] tłumaczył Stanisław Korab-Brzozowski najwybitniejszy tłumacz utworów Baudelaire’a, a nie studentka UJ, dalej chcecie się turlać z jego nieporadności ? I ja się nie żołądkuję WCz Panie Tetryku, ja tylko chciałbym, raz od wielkiego dzwonu, przedstawić swoją projekcję, tego co lubię, lub tego co nienawidzę, tylko tyle.
Cześć, zawalidrogo!: )))) Toś mi brat!!
Tylko ja o trupach to nie bardzo, ale ogólnie to lubię być w poprzek!
Proszę tylko bez uśmieszków, bo ja tak jak i sierżant Kudaśko nie lubię podśmiechujek!: )
Cześć Senatorze 🙂 To powiosłujemy pod prąd 🙂
Dzień dobry Miśku ! Przedstawiłeś co lubisz, masz prawo, jak każdy z nas. A reakcja ? Ty też bywasz twardy w ocenach, prawda?

Nieświadomie więc popełniłam błąd, bo pani nauczycielka tez nie podała kto wiersz tłumaczył… a wiersz brzmi chropawo, choc pewnie jest to zamierzony efekt.
A nieprawda, łażę jak po skorupkach od jajek, na bezdechu niemal:)
Hihi Miśku ! W końcu Pancerny jesteś, to raczej nie fruwasz swobodnie 🙂
Hihi Misku !
Staram się omijać miny Wiedźminko, nie jestem przyzwyczajony do ważenia słów.
Tak, teraz się sprawdzi o co była awantura!
Iiii, tam, taka awantura!: (
Myślałem, że zęby trzeba będzie koszykiem wynosić, a tu zaledwie jakieś niewinne pytania i Miśko gimnastykę szwedzką na placu apelowym na tempa uprawiał!
Nie mógł to kto komu dać w dziób, choćby przez pomyłkę!?
Dzień dobry
To ja też z jesiennym wierszykiem.
Ledwo nastanie jesień złotowłosa
Katar nosokrążca zaczyna krążyć od nosa do nosa
Czasem wchodzi lewą
Czasem prawą dziurką
Wszystkie nosy uważa za swoje podwórko
Najpierw we wnętrzu nosa,
Które jest małym przedpokojem
Otwiera walizkę i rozkłada instrumenty swoje:
Pędzelki z puchu
(rzecz w mieście nie do dostania)
Świderki cieniuteńkie
(do upartego świdrowania)
Jakąś małą flaszeczkę
(w niej amoniaku troszeczkę)
I wielkie pudło z proszkiem do kichania.
Potem katar zdejmuje płaszcz
Marynarkę,
Potem u koszuli zawija rękawy,
I naukowo – fachowo przystępuje do całej sprawy.
Pracuje w pocie czoła aż do pierwszego „apsika”
Potem uśmiecha się,
Ubiera się
Pakuje walizkę.
I znika.
Na dworze jest jesień i deszcz zacina z ukosa,
A katar, żeby nie tracić czasu
W biegu przeskakuje z nosa do nosa.
L.J.Kern
I znikam, do roboty, młoty!!
Też ! 🙂
Witaj, Lukrecjo: )
Od roboty konie zdychają!
Dzień dobry ! 🙂 naprawdę mam babie lato… 19 stopni było wczoraj, a dziś też niebo błękitne 🙂
Witaj Wiedźminko 🙂 U mnie jest podobnie. 😀
Ja chcę na grzyby!!!!!!!
.. pomarzyć to ja mogę o grzybach… 🙂
Nie ma szans na grzyby, za mało było deszczu. Można liczyć tylko na pieczarki w sklepie, ale co to za grzyby.. 🙁
U nas wylazły podgrzybki, nawet sporo jest!
„Podgrzybki” u nas stoją przy szosach i zatrzymują samochody, przeważnie tiry.Ale chyba tak jest wszędzie…
Coś podobnego!! Dlaczego ja o tym dowiaduję się dopiero teraz??: )
Koło mnie są. Jutro jadę!
Właśnie wróciłam z grzybami ze straganu i przy okazji się dowiedziałam, że nie ma grzybów w lesie. Jeśli nawet grzybiarze z trudem je znajdują, to ja bym nawet na obiad nie nazbierała.
Brat, ten z Twoich okolic, jeździ na grzyby hen, w lubuskie, nawet nie wiem, gdzie dokładnie.
Tam może coś nazbierać, lasy są grzybne. Ja jeździłam też do Puszczy Noteckiej, bo w pobliżu nas marne szanse by coś nazbierać.
W zeszłym roku – a może już 2 lata temu? – Pani Quackie jeździła ze swoimi kuzynami w Bory Tucholskie, ponad 100 km od 3miasta, ale za to prawdziwki można było kombajnem zbierać. Aż kupiliśmy suszarkę do grzybów/ owoców.
A ja dziś nie dałam rady. Już wczoraj stwierdziłam, że się poddaję.:( Zmęczenie mnie pokonało.:(
A przecież mi żal…
Dzień dobry! Już jestem na Wyspie od godziny, tylko przy próbach zalogowania wyskakiwał mi jakiś błąd. Za oknem jak w wierszu wyżej!
Witaj Quackie. 🙂
„502 Bad Gateway” miałam tylko przez chwilę. 🙂
O to, to, albo 504 i to samo. Odświeżanie strony nic nie dawało. Może ja jestem trochę dalej od Wyspy i miałem dłużej? Ale tak to mi się jeszcze nie zdarzyło, żeby widzieć wszystko poza stroną logowania.
„Pocieszające”, że jak widać, wszystko jeszcze przede mną. 🙂
Nic to. „Wszystko mija, nawet najdłuższa żmija.”.
Jak się dziś czujesz ❓ Proszę o odpowiedź. 🙂
Lepiej 🙂 właściwie już tylko prawa dłoń trochę dokucza, a tak to OK. Na noc wziąłem tabletkę, owszem, ale to po to, żeby nie budzić się po nocy, kiedy dajmy na to przekręcę się na drugi bok i urażę sobie coś.
Cieszę się, bo gdyby, to…, na szczęście wygląda na to, że nie. :):*
A teraz na czas jakiś zmykam. Moje gnaty domagają się poleżenia w wannie. Nie jestem w stanie im odmówić. 😆
Do popotem zatem. 🙂
Miłego odmakania 😉
Witaj Kwaku, cały i zdrowy ? 🙂 Oby tak było…
Cały może tak, ale chyba niezbyt zdrowy jeśli na noc tabletkę połknął. Ja jednak dałabym tę rękę prześwietlić..
Oj tam, prewencyjnie ta tabletka. Jakbym nie szedł spać tej nocy, to bym nie brał, naprawdę.
: ) jesteś rozgrzeszony!: ))
Jeszcze nie tak do końca, ale mam wrażenie, że najgorsze już mam za sobą. To i tak szczęście w nieszczęściu, że przy wywrotce na asfalcie, przez kierownicę, z górki, obeszło się ze stłuczeniami.
Naprawdę miałeś szczęście, mogłeś się nawet zabić
Hmm, myślisz? Aż tak to chyba nie, ale połamać się mogłem na pewno
Wiesz co, Quackie, tu cosik jest podejrzane, bo wedle twierdzenia Senatorowej pomylić rękę lewą z prawą to mogą jedynie kobiety!!
Właściwie to nie pomyliłem, tylko instynktownie przyhamowałem, nie zwracając w ogóle uwagi na to, którą ręką. A to była lewa – i przedni hamulec 🙁
No tak….: )
Wybywam na dłuższą chwilę – zakupy i takie tam.
Witam: ) Rowerem, mam nadzieję?
Ożesz, Senatorze! Tego się po Tobie nie spodziewałem! 🙂 Rower już chyba do końca sezonu odstawię, a jeżeli nie, to będę jeździł jak ostatnia niemota – asekuracyjnie i powoli.
Kochająca mama do syna lotnika.
Uważaj na siebie synku. Lataj nisko i powoli.
Skojarzyło mi się. 🙂
Na szczęście na rowerze nie da się „wysoko”, a powoli nie zaszkodzi tak jak samolotowi 😉
Na szczęście w przypadku roweryzowania wystarczy się nie mylić. 🙂
Dawno temu, gdy w zamian za „składaka” dostałam „górala” z przerzutkami, często się myliłam i hamowałam pedałami. Miałam szczęście, bo nie było z góry a z czasem weszło mi w nawyk która ręka za hamowanie, bezpieczne, odpowiada. 🙂
Duży jesteś, ta sytuacja już się nie powtórzy. Jestem tego pewna. :):*
Eeexactly!
No co? Ja tak z troskliwej sympatii! Podobno rowerem to przyjemnie i zdrowo, sam tak niedawno twierdziłeś!: )
Ale nie ma tego złego…..Ty lubisz na dodatek narty. No, to sporo wrażeń jeszcze przed nami!: )
Proszę uprzejmie o odpukanie w niemalowane!
Wszędzie mam – niestety – forniry!: (
Ja osobiście w takiej sytuacji pukam się w czoło, ale nie wiem, czy Tobie wypada polecić takie rozwiązanie
Cóż, Senatorowa niejeden guz mi opatrywała! Niech będzie….!!
Senator nie może, to odpukałam ja. 🙂
Nie dygaj nic, jak mawiał mój kumpel. 🙂
Wiele wrażeń przed nami, tylko i wyłącznie pozytywnych. Na relacje ze śmigania na nartach jeszcze trochę poczekamy, ale wszystkie będą radosne, no… może czasem zdarzy się, że pogoda nie dopisała.
Na wszelki splunę jeszcze przez lewe ramię i na psa urok ❗
Dlaczego na psa ❓ Ktoś wie ❓
Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale kiedyś zdaje się używano psów do odczyniania uroków. Nie pomnę tylko, czy wystarczyło samo wypowiedzenie „na psa urok”, żeby urok zaczął prześladować czworonoga, czy też były tam jakieś groźniejsze (dla psa) rytuały.
Czary prędzej kojarzą mi się z czarnym kotem, ale
może to inne czasy lub kraje
Aaa, no właśnie, coś mi przebłyskuje, jakbym kiedyś czytał o takim rytuale, że do psiego ogona się coś przywiązywało, co zabierało urok ze sobą, a psa – wyganiało precz na rozstajne drogi, i stąd powiedzenie, ale mogę się mylić.
Jak przyjaciel, to w potrzebie pomoże. Jakim kosztem? Przecież to przyjaciel!
Przyjemności 🙂
Skowronek to dzie????
Nasz Skowroneczek zawisł nad polem i świergoli czekając na wiosennych oraczy ❓
Skowronka zapracowało…. i wcale nie przy przetworach na zimę 🙁
Okna i podłogę pucuje??: )
Rzeczywiście! Dzisiaj wcale nie było tu Skowronka!
Może kaca-giganta leczy??: )
Gdybyz to był tylko kac, nawet gigant 🙁
Witam wszystkich weekendowo 🙂 Lubię jesień, ale tylko słoneczną. Niestety u mnie od kilku dni pada i słońce schowało się za chmury. A to nie nastraja pozytywnie. Muszę wrócić do lata, bo wpadnę w melancholię 🙂
Witaj: )) Niezły pomysł!: )
Dzisiaj w Gdyni prawie jak w lecie – ludzie chodzą w samych koszulach, a wczoraj widziałem Szweda albo Fina z dwójką dzieci w wózku (udekorowanym flagami szwedzkimi i fińskimi), który miał na sobie li i jedynie Tshirt!
Się nie dziwię, Quackie. 🙂 Jestem posiadaczką długich i gęstych włosów. Dziś wyschły mi bezsuszarkowo. Jak latem. 🙂
Aj, właśnie mi przypomniałaś, że chciałem ściąć na króciutko, bo mi znowu schną dłużej niż 5 minut. Chyba jutro się przejdę pod maszynkę.
Zazdroszczę, bo gdybym ja tak zadecydowała nie miałabym po co wracać do domu. 🙁
Witaj Miro:) ciekawam bardzo Twoich zdjęć 🙂
Chciałem nieśmiało zapodać, że szykują mi się goście, więc jak odejdę od komputera, to nie wiem, czy jeszcze dzisiaj dotrę z powrotem.
Mówią, że goście to dwie radoście. Jak przyjadą i jak wyjadą. 🙂
No, jedno młode gościę się zagospodaruje Najjuniorem, drugiego tym razem nie będzie, a my, dorośli, jakoś się dogadamy.
Z przedwieczornym powitaniem!
Miśku, zarzucasz mi, że nie poznałem się na sztuce „najwybitniejszego tłumacza Baudelaire’a”. Wszak zaznaczyłem, że dopuszczam tezę iż odstąpienie od rytmu było zamiarem tłumacza – tyle tylko, ze mnie taki wybór się nie podoba! Spróbuj ten wiersz przeczytać na głos, to zobaczysz ile razy język ci wykręci brak lub nadmiar sylaby! A potem zrób to samo z wersją Jastruna – może ona jest i mniej dosłowna (pies a nie suka i tym podobne drobiazgi 😉 ), ale czytać się na głos da. Nie znam wymowy francuskiej, ale wydaje się że forma przekładu Jastruna jest znacznie bliższa oryginalnej.

Wiadomo, że przekład jest jak kochanka: albo piękny, albo wierny; twój arcytłumacz wyszedł widocznie z założenia że piękne to i tak nie będzie . Jego wybór.
Nikt tu nie broni przedstawiania swoich sympatii czy antypatii, jak narzekasz, ale nikt ci nie obiecuje poklasku z automatu. Zauważ też, że nie wysuwałem ja ani nikt inny sugestii na temat zawartości mózgu autora ni tłumacza, co już się tutaj zdarzało przy prezentowaniu innych tekstów – pamiętasz?
Cieszę się, ze pokazujesz nam swoje sympatie – chętnie przeczytam kolejne wpisy, ale nie obiecuję z góry się zachwycać.
Tetryku…mam tomik wierszy Verlaine’a o tyle ciekawy, że część utworów jest powtórzona, w różnych tłumaczeniach… Kiedyś zaprezentuję przynajmniej dwa przykłady 🙂
Jeżu kolczasty, czy Wyście powariowali wszyscy, czy tylko ja nie potrafię wyrazić swoich myśli i wyglądam na nadętego bufona, który strzela focha przy każdej próbie recenzji wrzucanych wypocin, to wszystko kuźwa nie tak, muszę staranniej dobierać słowa, ja zawsze tak piszę, wygląda to na koncertową agresję, ale ja mam taki styl po prostu, muszę się od tego stylu odzwyczaić.
Witam: ))) Może SzanPan w dziób sobie życzy? Zleci z katedry i będzie kwękał jak Quackie po jeździe rowerem w stanie wskazującym: )
Poproszę dwa razy Senatorze, w twarz i po twarzy
Ps.Ja nie kwękam, miałem połamane niemal wszystkie gnaty, niektóre wielokrotnie [prawą rękę, 7 razy]to skutek mojej burzliwej młodości, wiem jak to boli i nie życzę nikomu, a Mistrzowi najmniej 🙂
A nie lepiej dyplomowany masażysta Miśku ? Senator rączkę ma słuszną i mógłby Cię nam zdefasonować
Z całym szacunkiem, ale szczerze wątpię 🙂
Miśku, ja mam prawie dwa metry wzrostu (193cm) i ważę (schudłem!!) 132 kg Niech Cię Bogi wspomagają, bo mimo wieku….: ))))
Szykuję koszyczek! Trala lala lala lala, radość w sercu się rozpala…!: ))))
Mnóstwa grzybków życzym!
Ja też
Dziękuję, ale ten koszyczek to na dyskusję o walorach tłumaczeń najróżniejszych. A to: szlifowanych, chropawych, wylizanych i nawet drzaździastych!
Jak braknie argumentów to zobaczymy który z grających ma cięższą szachownicę!: ))))
I koszyczek się może przydać!; ))
Też jutro się wybieram, Senatorze. Wzajem życzę tego co Ty mnie. 😆
Mi też życzcie, proszę. 😆
Łikend się zaczął, mi się zacina net, jak zawsze w tym czasie. I jak mam się cieszyć z łikenda z Wami jak mi gorzej ❓
No pewnie, że życzymy! Mnóstwo pozytywnej grzybiarskiej emocji i bogatych trofeów!
Dziękuję Tetryku. :):*
Życzę Ci Jasminko udanego grzybobrania
Ci też dziękuję, Bożenko. :):*
Żarty żartami, ile można pracować ❓ 12 godzin to już chyba dość. By się mogła odezwać. 🙁
Spotkałm panią z koszem bardzo przystojnych podgrzybków… takich w sam raz do octu i dusza moja aż jęknęła…. Nawet zapytałam czyby mi ich nie sprzedała….. ale nie miała najmniejszej ochoty….
Dziwne, Wiedźminko. Z tego co wiem, w moich stronach z pełnymi koszami chadzają tylko Ci, którzy mają swoje tajemne miejsca i zbierają grzyby na sprzedaż. Podgrzybki po 15 zł za kilogram. Przeliczamy na cenę benzyny każdy wyjazd. Każde in plus zaliczamy jako zysk. : ) Nie licząc oczywiście przyjemności z samego łażenia po lesie. 🙂
Pani powiedział, że ma liczną rodzinę i wnuków uwielbiających grzybki w occie…… najmłodszy pożeracz ma 3,5 roku. Nie skomentowałam tego, bo musiałabym zapytać czy aby na pewno to jest samo zdrowie dla takiego szkraba….
Taki maluch i grzyby w occie ❓
Przypomniało mi to znajomą. Odwiedziła moją siostrę z 5-letnią córeczką, której pozwalała pić kawę. Siostra zapytała czy pozwala jej pić wódkę. Nie, bo mała nie lubi, usłyszałyśmy.
To faktycznie dobre 🙂 Nie pije, bo nie lubi 🙂 Czyli mój syn by pił, bo zawsze mu to smakowało 🙂
Jednak więcej już nie dostał. 
A było to tak. Na jakiejś imprezie mój, może dwuletni (wtedy) synek, ciągle jęczał, żeby dać mu się napić z kieliszka tego, co my pijemy. Znajomi poradzili, żeby umoczyć jego paluszek w wódce i niech spróbuje. Zobaczy jakie to niedobre i nie będzie potem chciał. Zrobiłam tak. Synek posmakował, skrzywił się niemiłosiernie i znowu wyciągnął rączkę, żeby paluszek namoczyć. Powiedział też, że to dobre
Kurcze, narobiliście mi oskomy na te grzybki
Kiedyś jedna znajoma mówiła mi, że była na grzybach w sąsiednim stanie – Wisconsin, ale jak ją zapytałam gdzie, to powiedziała, że nie pamięta jak się to nazywa.
A nie mam tu gdzie na nie jechać. Najbliższe o których wiem, są w Colorado, gdzie mieszka moja córka. Tylko to trochę za daleko. Samochodem 14 godzin jazdy. Także nie wybiorę się na grzybki
Przyjedź do Polski Mireczko, przy okazji mnie odwiedzisz i razem pojedziemy na grzyby
A Ty do mnie nie chcesz przyjechać 🙂 Tylko mnie namawiasz 🙂 Co prawda nie zabrałabym Cię na grzyby, ale zawsze…
Dostałam kiedyś w prezencie trochę prawdziwków z takiej hodowli, były …. dziwne tzn. urodziwe, ale w smaku jak wata:(
To dotyczy nie tylko grzybów, Wiedźminko.
To nie hodowla, Wiedźminko! W ogrodzie Mamy, pod drzewami, rosną grzyby. Tam są prawdziwe leśne paprocie, prawdziwe leśne, nie ogrodowe – konwalie. Sam je wykopywałem w lesie koło Pobołowic. Przyjęły się, rosną, rozkrzaczają.. Mama lubi las…..
Bardzo przydatna informacja, Senatorze. 🙂
Oczywiście !u Twojej Mamy jest las. W ogródkach przydomowych rosnie co najwyżej kilka drzewek niekoniecznie leśnych…
Ale to da się zrobić! Fakt, kawałek ziemi trzeba mieć, ale 20 arów to nie tak dużo, to np. 40×50 m. i już!
Ściana niewielkiego domu ma minimum 10 – 15 m!
Mamy 20 arów, wydawało mi się, że to za mało, ale po tym co mówisz, Senatorze, uważam, ze warto spróbować. 🙂
Ja mam działeczkę przydomową takiej wielkości, że widelcem można ją skopać. Nie mam żadnych iglaków na niej i nie wyobrażam sobie gdzie mogłabym je posadzić. Do takiej grzybni musi być odpowiedni podkład z igliwia. Czyli musiałabym czekać parę ładnych lat. A i tak nie wiadomo co by mi z tego wyrosło. Także niestety muszę obejść się smakiem 🙁
Nie jestem jednak zawistna i wszystkim grzybiarzom wybierającym się jutro do lasu życzę jak największego zbioru 🙂
Ja też…. bo to jest frajda, gdy sie znajdzie grzyby ! 🙂
Dziękuję, Miral. :):*
Szkoda, że nie mogę się z Tobą podzielić. 🙁
Taki malutki, w tej wielkiej Hameryce?? Taż tam u was dzicz okropna, zurbanizowane i liźnięte cywilizacją jest ponoć ledwie 5% powierzchni tego raju, a reszta ludzką stopę raz na wiek i to jeszcze w mokasynach widziała:)
No dobra, rano wstawać trza, kośba czeka!
Dobranoc!!: )))
Wielkiej kośby życzę Senatorze. 🙄
Ja już też się pożegnam i życzę wszystkim dobrej nocy
Miral, podłączyłem ci galerię p.t. „Halloween” do szkicu wpisu pod tym samym tytułem – 13 fotek.
Dopisz w szkicu stosowną treść i można publikować 🙂
Nie lato, a miralowy Halloween 🙂
Przepraszam, ale komentarzy nie będzie. Takie paskudztwa nie wiem jak opisać. Dopiszcie sobie sami
No to jutro mamy Miralowe lato ?:)
Dziwne… Za każdym razem gdy czas jakiś nie zaglądam na Wyspę to robię odśwież. Dlaczego więc części Waszych wypowiedzi, tych sprzed wielu godzin też, nie widziałam

Żal, bo niektóre skierowane były do mnie i „olałam” odpowiedź.
O wybaczenie proszę i przepraszam. 🙂
PS: Wiedźminko, cała ja. Pomyliłam Leszka Długosza z Maciejem Zembatym. 🙁 To dzięki Zembatemu Leonard Cohen zaistniał w Polsce.
Maciej Zembaty zasługuje na osobny wpis. Nie tylko za Cohena. 🙂