« Charles Baudelaire "Zwłoki" Co mi w duszy gra... Też. »

Oda do jesieni

Poro mgieł bujna i nabrzmiała plonem.
W spisku serdecznym z dojrzewania słońcem
Dumasz, jak hojnie błogosławić gronem
Wino w krąg strzechy pod okap się pnące,
Jak sad omszały giąć jabłek ciężarem,
Jak aż do pestek w owoc wlać dojrzałość,
Zjędrnić orzechy, wzdąć pękate dynie,
I późnym kwiatom, których wciąż ci mało,
Co dzień dać jeszcze, jeszcze pąków parę,
Aż pszczoły w ule wracając z nektarem
Myślą, że lato nigdy nie przeminie.
 
 Któż cię nie widzi w twoich skarbach stale?
Możesz być wszędzie – czasem w kącie spichrza
Siedzisz wśród ziarna w przewiewie niedbale,
A wiatr mięciutko ci włosy rozwichrza;
Lub śpisz na miedzy jeszcze z sierpem w dłoni
Przy niedożętej tkanej w kwiaty niwie
Oparem maków słodko odurzona;
Czasem znów głowę nad strumykiem skłonisz 
Podczas zbierania pokłosia po żniwie 
Lub godzinami stoisz tak cierpliwie
W cydr, co się sączy spod prasy, wpatrzona.
 
Gdzie pieśni wiosny? Gdzież są  teraz one ?
Nie myśl, nie żałuj, masz muzykę własną
W zmierzchy pręgami chmurek rozkwiecone
Nad rżyskiem w rosie, nim róże dnia zgasną;
Szumią szuwary w komarów lamentach;
Szemrze wiklina, gdy wiatr ją pochyla,
Nim znów zapadnie z westchnieniem w martwotę;
Beczą nad strugą podrosłe jagnięta;
Cykają świerszcze – i rzewny gwizd gila
Z krzewów za chatą splata je co chwila
                                 Z gwarem jaskółek w górze przed odlotem.
 
John Keats
   

198 komentarzy

  1. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry ! Babie lato nas nawiedziło 🙂

  2. misiekpancerny pisze:

    I to lubię 🙂
    Niech się wszystko odnowi, odmieni….
    O jesieni, jesieni, jesieni …..
    Niech się nocą do głębi przeźrocza
    nowe gwiazdy urodzą czy stoczą,
    niech się spełni, co się nie odstanie,
    choćby krzywda, choćby ból bez miary,
    niesłychane dla serca ofiary,
    gniew czy miłość, życie czy skonanie,
    niech się tylko coś prędko odmieni.
    O jesieni!… jesieni! … jesieni!

    Ja chcę burzy, żeby we mnie z siłą
    znowu serce gorzało i biło,
    żeby życie uniosło mnie całą
    i jak trzcinę w objęciu łamało!
    Nie trzymajcie, nie wchodźcie mi w drogę
    już się tyle rozprysło wędzideł …
    Ja chcę szczęścia i bólu, i skrzydeł
    i tak dłużej nie mogę, nie mogę!
    Niech się wszystko odnowi, odmieni! …
    O jesieni! … jesieni! … jesieni …
    Iłłakowiczówna Kazimiera „O jesieni, jesieni”

    Przy okazji, „Zwłoki” [„Padlinę”] tłumaczył Stanisław Korab-Brzozowski najwybitniejszy tłumacz utworów Baudelaire’a, a nie studentka UJ, dalej chcecie się turlać z jego nieporadności ? I ja się nie żołądkuję WCz Panie Tetryku, ja tylko chciałbym, raz od wielkiego dzwonu, przedstawić swoją projekcję, tego co lubię, lub tego co nienawidzę, tylko tyle.

  3. Incitatus pisze:

    Tak, teraz się sprawdzi o co była awantura!

    • Incitatus pisze:

      Iiii, tam, taka awantura!: (
      Myślałem, że zęby trzeba będzie koszykiem wynosić, a tu zaledwie jakieś niewinne pytania i Miśko gimnastykę szwedzką na placu apelowym na tempa uprawiał!

      Nie mógł to kto komu dać w dziób, choćby przez pomyłkę!?

  4. lukrecja pisze:

    Dzień dobry
    To ja też z jesiennym wierszykiem.

    Ledwo nastanie jesień złotowłosa
    Katar nosokrążca zaczyna krążyć od nosa do nosa
    Czasem wchodzi lewą
    Czasem prawą dziurką
    Wszystkie nosy uważa za swoje podwórko
    Najpierw we wnętrzu nosa,
    Które jest małym przedpokojem
    Otwiera walizkę i rozkłada instrumenty swoje:
    Pędzelki z puchu
    (rzecz w mieście nie do dostania)
    Świderki cieniuteńkie
    (do upartego świdrowania)
    Jakąś małą flaszeczkę
    (w niej amoniaku troszeczkę)
    I wielkie pudło z proszkiem do kichania.
    Potem katar zdejmuje płaszcz
    Marynarkę,
    Potem u koszuli zawija rękawy,
    I naukowo – fachowo przystępuje do całej sprawy.
    Pracuje w pocie czoła aż do pierwszego „apsika”
    Potem uśmiecha się,
    Ubiera się
    Pakuje walizkę.
    I znika.
    Na dworze jest jesień i deszcz zacina z ukosa,
    A katar, żeby nie tracić czasu
    W biegu przeskakuje z nosa do nosa.
    L.J.Kern

    I znikam, do roboty, młoty!!

  5. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry ! 🙂 naprawdę mam babie lato… 19 stopni było wczoraj, a dziś też niebo błękitne 🙂

  6. Incitatus pisze:

    Ja chcę na grzyby!!!!!!!

  7. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Już jestem na Wyspie od godziny, tylko przy próbach zalogowania wyskakiwał mi jakiś błąd. Za oknem jak w wierszu wyżej!

  8. Quackie pisze:

    Wybywam na dłuższą chwilę – zakupy i takie tam.

    • Incitatus pisze:

      Witam: ) Rowerem, mam nadzieję? Whistling

      • Quackie pisze:

        Ożesz, Senatorze! Tego się po Tobie nie spodziewałem! 🙂 Rower już chyba do końca sezonu odstawię, a jeżeli nie, to będę jeździł jak ostatnia niemota – asekuracyjnie i powoli.

        • Jasmine pisze:

          Kochająca mama do syna lotnika.
          Uważaj na siebie synku. Lataj nisko i powoli.
          Skojarzyło mi się. 🙂

          • Quackie pisze:

            Na szczęście na rowerze nie da się „wysoko”, a powoli nie zaszkodzi tak jak samolotowi 😉

            • Jasmine pisze:

              Na szczęście w przypadku roweryzowania wystarczy się nie mylić. 🙂
              Dawno temu, gdy w zamian za „składaka” dostałam „górala” z przerzutkami, często się myliłam i hamowałam pedałami. Miałam szczęście, bo nie było z góry a z czasem weszło mi w nawyk która ręka za hamowanie, bezpieczne, odpowiada. 🙂
              Duży jesteś, ta sytuacja już się nie powtórzy. Jestem tego pewna. :):*

        • Incitatus pisze:

          No co? Ja tak z troskliwej sympatii! Podobno rowerem to przyjemnie i zdrowo, sam tak niedawno twierdziłeś!: ) Doctor
          Ale nie ma tego złego…..Ty lubisz na dodatek narty. No, to sporo wrażeń jeszcze przed nami!: )

          • Quackie pisze:

            Proszę uprzejmie o odpukanie w niemalowane!

            Please1

            • Incitatus pisze:

              Wszędzie mam – niestety – forniry!: (

            • Jasmine pisze:

              Senator nie może, to odpukałam ja. 🙂
              Nie dygaj nic, jak mawiał mój kumpel. 🙂
              Wiele wrażeń przed nami, tylko i wyłącznie pozytywnych. Na relacje ze śmigania na nartach jeszcze trochę poczekamy, ale wszystkie będą radosne, no… może czasem zdarzy się, że pogoda nie dopisała.
              Na wszelki splunę jeszcze przez lewe ramię i na psa urok ❗
              Dlaczego na psa ❓ Ktoś wie ❓ Thinking

              • Quackie pisze:

                Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale kiedyś zdaje się używano psów do odczyniania uroków. Nie pomnę tylko, czy wystarczyło samo wypowiedzenie „na psa urok”, żeby urok zaczął prześladować czworonoga, czy też były tam jakieś groźniejsze (dla psa) rytuały.

                • Bożena pisze:

                  Czary prędzej kojarzą mi się z czarnym kotem, ale Thinking może to inne czasy lub kraje

                • Quackie pisze:

                  Aaa, no właśnie, coś mi przebłyskuje, jakbym kiedyś czytał o takim rytuale, że do psiego ogona się coś przywiązywało, co zabierało urok ze sobą, a psa – wyganiało precz na rozstajne drogi, i stąd powiedzenie, ale mogę się mylić.

                • Quackie pisze:

                  Jak przyjaciel, to w potrzebie pomoże. Jakim kosztem? Przecież to przyjaciel!

  9. Bożena pisze:

    Przyjemności 🙂

  10. Incitatus pisze:

    Skowronek to dzie????

  11. miral59 pisze:

    Witam wszystkich weekendowo 🙂 Lubię jesień, ale tylko słoneczną. Niestety u mnie od kilku dni pada i słońce schowało się za chmury. A to nie nastraja pozytywnie. Muszę wrócić do lata, bo wpadnę w melancholię 🙂

  12. Quackie pisze:

    Chciałem nieśmiało zapodać, że szykują mi się goście, więc jak odejdę od komputera, to nie wiem, czy jeszcze dzisiaj dotrę z powrotem.

  13. Tetryk56 pisze:

    Z przedwieczornym powitaniem!

  14. Tetryk56 pisze:

    Miśku, zarzucasz mi, że nie poznałem się na sztuce „najwybitniejszego tłumacza Baudelaire’a”. Wszak zaznaczyłem, że dopuszczam tezę iż odstąpienie od rytmu było zamiarem tłumacza – tyle tylko, ze mnie taki wybór się nie podoba! Spróbuj ten wiersz przeczytać na głos, to zobaczysz ile razy język ci wykręci brak lub nadmiar sylaby! A potem zrób to samo z wersją Jastruna – może ona jest i mniej dosłowna (pies a nie suka i tym podobne drobiazgi 😉 ), ale czytać się na głos da. Nie znam wymowy francuskiej, ale wydaje się że forma przekładu Jastruna jest znacznie bliższa oryginalnej.
    Wiadomo, że przekład jest jak kochanka: albo piękny, albo wierny; twój arcytłumacz wyszedł widocznie z założenia że piękne to i tak nie będzie . Jego wybór.
    Nikt tu nie broni przedstawiania swoich sympatii czy antypatii, jak narzekasz, ale nikt ci nie obiecuje poklasku z automatu. Zauważ też, że nie wysuwałem ja ani nikt inny sugestii na temat zawartości mózgu autora ni tłumacza, co już się tutaj zdarzało przy prezentowaniu innych tekstów – pamiętasz?
    Cieszę się, ze pokazujesz nam swoje sympatie – chętnie przeczytam kolejne wpisy, ale nie obiecuję z góry się zachwycać.
    Poklon

    • Wiedźma pisze:

      Tetryku…mam tomik wierszy Verlaine’a o tyle ciekawy, że część utworów jest powtórzona, w różnych tłumaczeniach… Kiedyś zaprezentuję przynajmniej dwa przykłady 🙂

    • misiekpancerny pisze:

      Jeżu kolczasty, czy Wyście powariowali wszyscy, czy tylko ja nie potrafię wyrazić swoich myśli i wyglądam na nadętego bufona, który strzela focha przy każdej próbie recenzji wrzucanych wypocin, to wszystko kuźwa nie tak, muszę staranniej dobierać słowa, ja zawsze tak piszę, wygląda to na koncertową agresję, ale ja mam taki styl po prostu, muszę się od tego stylu odzwyczaić.

  15. Incitatus pisze:

    Szykuję koszyczek! Trala lala lala lala, radość w sercu się rozpala…!: ))))

  16. Jasmine pisze:

    Mi też życzcie, proszę. 😆

  17. Jasmine pisze:

    Żarty żartami, ile można pracować ❓ 12 godzin to już chyba dość. By się mogła odezwać. 🙁

  18. Wiedźma pisze:

    Spotkałm panią z koszem bardzo przystojnych podgrzybków… takich w sam raz do octu i dusza moja aż jęknęła…. Nawet zapytałam czyby mi ich nie sprzedała….. ale nie miała najmniejszej ochoty…. Cry

    • Jasmine pisze:

      Dziwne, Wiedźminko. Z tego co wiem, w moich stronach z pełnymi koszami chadzają tylko Ci, którzy mają swoje tajemne miejsca i zbierają grzyby na sprzedaż. Podgrzybki po 15 zł za kilogram. Przeliczamy na cenę benzyny każdy wyjazd. Każde in plus zaliczamy jako zysk. : ) Nie licząc oczywiście przyjemności z samego łażenia po lesie. 🙂

      • Wiedźma pisze:

        Pani powiedział, że ma liczną rodzinę i wnuków uwielbiających grzybki w occie…… najmłodszy pożeracz ma 3,5 roku. Nie skomentowałam tego, bo musiałabym zapytać czy aby na pewno to jest samo zdrowie dla takiego szkraba…. Disapproval

        • Jasmine pisze:

          Taki maluch i grzyby w occie ❓
          Przypomniało mi to znajomą. Odwiedziła moją siostrę z 5-letnią córeczką, której pozwalała pić kawę. Siostra zapytała czy pozwala jej pić wódkę. Nie, bo mała nie lubi, usłyszałyśmy. I-see-stars

          • miral59 pisze:

            To faktycznie dobre 🙂 Nie pije, bo nie lubi 🙂 Czyli mój syn by pił, bo zawsze mu to smakowało 🙂
            A było to tak. Na jakiejś imprezie mój, może dwuletni (wtedy) synek, ciągle jęczał, żeby dać mu się napić z kieliszka tego, co my pijemy. Znajomi poradzili, żeby umoczyć jego paluszek w wódce i niech spróbuje. Zobaczy jakie to niedobre i nie będzie potem chciał. Zrobiłam tak. Synek posmakował, skrzywił się niemiłosiernie i znowu wyciągnął rączkę, żeby paluszek namoczyć. Powiedział też, że to dobre Wink1 Jednak więcej już nie dostał. Happy-Grin

  19. miral59 pisze:

    Kurcze, narobiliście mi oskomy na te grzybki Delicious
    A nie mam tu gdzie na nie jechać. Najbliższe o których wiem, są w Colorado, gdzie mieszka moja córka. Tylko to trochę za daleko. Samochodem 14 godzin jazdy. Także nie wybiorę się na grzybki Tears Kiedyś jedna znajoma mówiła mi, że była na grzybach w sąsiednim stanie – Wisconsin, ale jak ją zapytałam gdzie, to powiedziała, że nie pamięta jak się to nazywa.

  20. Wiedźma pisze:

    Dostałam kiedyś w prezencie trochę prawdziwków z takiej hodowli, były …. dziwne tzn. urodziwe, ale w smaku jak wata:(

  21. miral59 pisze:

    Ja mam działeczkę przydomową takiej wielkości, że widelcem można ją skopać. Nie mam żadnych iglaków na niej i nie wyobrażam sobie gdzie mogłabym je posadzić. Do takiej grzybni musi być odpowiedni podkład z igliwia. Czyli musiałabym czekać parę ładnych lat. A i tak nie wiadomo co by mi z tego wyrosło. Także niestety muszę obejść się smakiem 🙁

  22. Incitatus pisze:

    No dobra, rano wstawać trza, kośba czeka!
    Dobranoc!!: )))

  23. Tetryk56 pisze:

    Miral, podłączyłem ci galerię p.t. „Halloween” do szkicu wpisu pod tym samym tytułem – 13 fotek.
    Dopisz w szkicu stosowną treść i można publikować 🙂

  24. Wiedźma pisze:

    No to jutro mamy Miralowe lato ?:) All-I-See-is-Love

  25. Jasmine pisze:

    Dziwne… Za każdym razem gdy czas jakiś nie zaglądam na Wyspę to robię odśwież. Dlaczego więc części Waszych wypowiedzi, tych sprzed wielu godzin też, nie widziałam Thinking
    Żal, bo niektóre skierowane były do mnie i „olałam” odpowiedź. Sad
    O wybaczenie proszę i przepraszam. 🙂

    PS: Wiedźminko, cała ja. Pomyliłam Leszka Długosza z Maciejem Zembatym. 🙁 To dzięki Zembatemu Leonard Cohen zaistniał w Polsce.

    Maciej Zembaty zasługuje na osobny wpis. Nie tylko za Cohena. 🙂

Skomentuj misiekpancerny Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)