Czy pomnisz, moja luba, cośmy to widzieli
W ów letni ranek tak strojny w promienie?
Na zakręcie drożyny trup się ścieli;
A łożem jemu żwir i kamienie.
Nogi wznosząc do góry, jak w rozpusty szale,
Ziejące jadem to ścierwo gorące
Otwierało cynicznie i niby niedbale
Brzuch swój, skąd biły wyziewy trujące.
Słońce ciskało żarem na ową zgniliznę,
Jakby w płomieniach zgotować ją chciało
I naturze dać stokroć zwiększoną spuściznę
Materii niegdyś włożonej w to ciało.
Niebo patrzało w szkielet, co z ciała wyzierał,
Jak na rozkwitły kwiat w słońca promieniu;
Smród zasię tak cuchnący stamtąd się wydzierał,
Żeś się zachwiała jakoby w zemdleniu.
Roje much nad tym brzuchem brzęczały zmurszałym,
Skąd wylegały wciąż czarne gromady
Robactwa płynącego potokiem zgęstniałym
Wzdłuż tych żyjących łachmanów szkarady.
Wszystko to się jak fala pięło, zstępowało
Lub się miotało iskrzące od słońca,
Rzekłbyś, że tchnieniem wiatru nadęte to ciało
Ożyło znowu mnożąc się bez końca.
I muzyka płynęła jakaś stamtąd gwarna,
Jak wiatr szumiący pośród liści drzewa
Lub jak ruchem rytmicznym kołysane ziarna,
Które rolnik w przetaku swym przesiewa.
Formy się rozpływały, były jak sen mglisty,
Jak na sztaludze w pracowni malarza
Szkic jeszcze nie skończony, by pamięć artysty
Niepewna z trudem tylko go odtwarza.
Za skałami ukrytej, niespokojnej suki
Wzrok w nas utkwiony spoglądał straszliwie,
Bo czekała tej chwili, kiedy cielska sztuki,
Rzucone teraz, znów pochwyci chciwie.
– A jednak będziesz do tej ohydy ponurej
I ty podobna i pełna zarazy,
O gwiazdo oczu moich, słońce mej natury,
Kochanie moje, Aniele bez zmazy!
Zaprawdę będziesz taką, o wdzięków królowo,
Gdy już ostatnie wziąwszy sakramenta,
Pod bujnym legniesz kwieciem i trawą grobową,
By gnić, gdzie kości kryje ziemia święta.
Mów natenczas robactwu, moja piękna, blada,
Gdy pocałunki będzie wyżerać ci w grobie,
Że ja miłości mojej, która się rozkłada,
Treść i kształt boski wiernie chowam w sobie!
Non omnis moriar ! Chyba 🙂
Baudelaire to mój drugi po Blake`u ulubiony poeta i nie chodzi tylko o moje upodobania do poezji turpistycznej, ale ten facet był prawdziwym mistrzem ubierania w słowa zdarzeń sytuacyjnych, to mistrz nad mistrze, ten opis padliny jest naprawdę piękny w swej ohydzie. Dobrej nocy .
Dzień dobry 🙂 Dobrze, że ten wiersz przeczytałam rano a nie o północy, bo nie mogłabym chyba usnąć. A jakby mi się to w końcu udało, to miałabym koszmarne sny…
Dzień dobry: )))
I dzie te słowiki i róże??
No i jeszcze róże dla Ciebie

Dzień dobry: ))) Dziękuję: )
Dzień dobry ! Błeee, wyznanie miłosne godne mistrza słowa…. Chyba wstrząsające.
… tylko spopielanie może nas uratować ….
Witaj Wiedźminko 🙂 Nie chciałabym usłyszeć takiego wyznania
Witaj Bożenko… ja też nie ! a mógł jednym zdaniem powiedzieć, że będzie ją kochał aż poza grób 🙂 i zająć się na przykład medycyną sądową; miałby wspaniały materiał do wierszy…. 🙂
To byłoby zbyt proste dla poety Wiedźminko 🙂
hihi… i Ty to mówisz ? a jak powiem, ze to takie bla bla w ponurym stylu to się zgodzisz ? 🙂
– A jednak będziesz do tej ohydy ponurej

I ty podobna i pełna zarazy, 🙁 Co za miłe przypomnienie…
…… ironiczne ” non omnis moriar” ?
Misiaczek jest niezawodny… Przedstawia nam swego ulubionego poetę z jego miłymi upodobaniami
Dzień dobry 🙂 Wspaniały poranek, słowiki śpiewają, róże pachną, podlane gnojówką, żyć nie umierać
Cześć: ))) Najlepiej się rozłożyć!
Jasne! Co się rozkłada i much gromada, to najwspanialsze…
A ile taka mała mucha zji!…
Na leżaczku w ogrodzie Senatorze 🙂
Takem i myślał!: )
Witaj Miśku… zaiste, piękny mamy poranek, bezczelne słońce nas epatuje, a i niebo z delikatymi białymi obłoczkami…… że też para wodna bywa taka ozdobna !:)
O tak,poranek piękny, słoneczko mnie z domu wyciąga… Szkoda mu odmówić… Do zobaczenia się z Wami
Robi się za ciepło jak dla mnie, pogoda na krótki rękaw 🙂
Dzień dobry. Pamiętam, jak omawialiśmy ten wiersz na polskim! Ech, to były czasy, trzecia klasa liceum (tego czteroletniego), taka burzliwa, tyle się działo!
Witaj. Wszyscy wpadli w zachwyt, czy niektórzy jednak lekko zbledli??
… paw zbielał dokumentnie i patrz… jeszcze piękniejszy !
…
To troszkę świrnięte ptaki!: )
A drą dzioba zarazy 🙂
…zgoła niemelodyjnie
..
Bardziej niż ludzie ?
O nie, ludziom nic nie dorówna! Ale pawie potrafią zachowywać się bezdennie głupio. Sam widziałem jak jeden taki wielki z pół godziny starał się wzlecieć by trafić na dosyć nisko rosnącą gałąź i – jako że lotnik z niego żaden – spadał na zbity łeb, a kilka innych ustawiło się akurat w miejscu gdzie za każdym razem walił się jak kloc na ziemię! Na grzbietach im lądował, ale zaraz się zbierał i start apiat’ od nowa!: ) Brak instynktu samozachowawczego?
Kiedyś w Turcji nie potrafiliśmy namierzyć pawi, które gdzieś-tam na terenie hotelu były, bo tego wrzasku się nie da z niczym pomylić – i okazało się, że właśnie siedziały dość wysoko na drzewach. Ponoć ze względu na koty – więc może nie taki to znowu brak instynktu?
Bo one, w gruncie rzeczy, są ptakami latającymi i na drzewa potrafią się wtarabanić. Ten akurat był potężnie zainteresowany gałęzią tak na oko z półtora metra nad ziemią i na nią starał się trafić!
Dobrze latają te dzikie, z hodowlanymi gorzej. Kaczki – masz najprostszy przykład!
Aha, a przecież i warszawskie, łazienkowskie pawie lubią polecieć wzwyż – jak ostatnio byliśmy, polatywały właśnie na drzewa w tym teatrze na wodzie i darły dzioby tak, jakby to był jakiś konkurs (a może i był – na zasadzie piania kogutów, który głośniej?). Aż ludzie naokoło zaczęli snuć teorie „Patrz pan, wlazł tak wysoko i na pewno teraz nie może zejść, to dzioba drze. Trzeba będzie straż pożarną z drabiną wołać, żeby go zdjęła.” Swoją drogą w Łazienkach parkowe niby bardziej hodowlane, a fruwają jak złoto!
..zbyt piękne, żeby były mądre ?
.
A to bardzo możliwe: )
Niektóre dziewczyny zbladły nielekko. Ale nie wszystkie.
Hop, hop Kwaku, nie zanurzaj się we wspomnieniach czasów chmurnych i durnych
I nizinnych!: )
Chyba górskich! Góry Świętokrzyskie nie są najwyższe, ale jednak są to oficjalnie uznane góry, a liceum kończyłem bądź co bądź w Kielcach! 😉
Uuuu!! Kraina latających scyzoryków!: )
Tak mówią, ale ja przez 15 lat najgroźniejsze (w sensie wielkości i naostrzenia) noże widziałem u harcerzy 😀
Mój wędkarski „Cormoran” ma ostrze długości 30 cm, dziś już takiego nie kupisz – okładziny rękojeści z brzozy karelskiej! Mistrz kamienia szlifierskiego, do którego dostarczyłem go dla naostrzenia, patrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
Swoją drogą naostrzyć to on go na brzytwę naostrzył, ale cały chrom z klingi zdarł!: (( I ze srebrnego nóż się zrobił siny!: (
Ja już nie noszę noża, kiedyś po Kielcach wieczorową porą się zdarzało, ale nigdy nie miałem nawet okazji wyciągnąć. Teraz to nawet nie mam powodu – na ryby nie chodzę, na grzyby i jagody nóż niepotrzebny. Natomiast Najjunior jak najbardziej nosi na zbiórki i inne rajdy finkę całkiem zacną, chociaż nie potrafiłbym określić, z czego rękojeść.
Są świetne finki, typowe finki, bo jak wiesz ten nóż ma nazwę od narodowości co jego kształt upowszechniła. Muszę jedynie poszukać nazwy firmy co je robi!
No, już jestem z powrotem (z tamtych czasów) 😉
Idę sobie w siną dal…. ale wrócę jak zły szeląg
Co chcesz Wiedźminko od szeląga? On wcale nie jest taki zły – Bożena Szeląg.
Teraz ja lecę, jako ten paw!: (
Wrócę to się odezwę!: )
Byle nie tak jak paw! 😉
To ja też na trochę wybywam
A ja przybyłam już. Pogoda piękna, byłam nad jeziorem. Dużo spacerowiczów i biegaczy.
Ej, tak się zaczytałam i zasłuchałam w piękne ptasząt trele, że zapomniałam znów się zalogować.
Dzień dobry ponownie. Już jestem, poobijany nieco. Byłem się wyrowerować i na stromym zjeździe, na środku jezdni wykonałem numer, przed którym sam przestrzegałem Juniorów – mianowicie zapomniałem, który hamulec jest pod którą dłonią i zahamowałem gwałtownie przodem 🙁 Mam nadzieję, że nic nie złamałem, wątpliwości mam tylko co do prawej dłoni, ale jeżeli piszę tak, jak widać, to chyba nic jej (bardzo poważnego) nie jest.
Oby!!! Nie napiszę „jak było można…” bo sam się ukarałeś
Witaj Quackie. 🙂
Też mam nadzieję, że nic poważniejszego się nie stało. Dawno temu siostrzeniec też zapomniał, walnął głową w kamień i wylądował w szpitalu. 🙁 Uważaj nie tylko na rodzinę, ale też na siebie. :):*
No nie wiem, na razie jestem nasmarowany w potłuczonych miejscach różnymi leczniczymi maściami i żelami, na kolano i prawą dłoń dałem opaski elastyczne, na razie idzie wytrzymać.
Może jednak, duży jesteś, sam zadecyduj, trzeba by było udać się do dochtora. ❓ Da się wytrzymać nie brzmi zbyt pocieszająco. Sama tego tekstu używam, więc wiem jak jest. 🙁 Mimo to wolałabym sie upewnić, że to TYLKO i samo przejdzie.
Otóż to, nawet nie musisz mieć nic złamanego, ale częste są nadpęknięcia kości, zrasta się samo, ale potem rwie przy zmianie pogody, jak nie masz pewności to rentgen nie zawadzi .
Może być też odbicie, a to też jest bolesne. 🙁
Straszne rzeczy opowiadacie. Nie mam zbyt dobrych skojarzeń ze służbą zdrowia, więc zanim się ewentualnie zdecyduję, to muszę się dobrze namyślić.
Myślę, że warto prześwietlić te obolałości …. kolano jest szczególnie wrażliwe a prawa rączka też przydatna. Mam nadzieję, że nie ma opuchlizny ?
Byle nie za długo się namyślaj, Quackie…
Z całego serca życzę Ci, żeby to było TYLKO. 🙂
Na kolanie jest lekka opuchlizna i siniak, ale jeżeli mogę chodzić prawie nie kulejąc… A dłoń nie jest w ogóle spuchnięta, tylko strzyka.
Dzień dobry 🙂
Skorzystam z okazji, że nikogo nie ma i się przywitam. 🙂
Dobrze, że wiersza nie przeczytałam przed snem, bo o tej porze nie robi już na mnie wielkiego wrażenia, w temacie pawia. 😆
Baudelaire`a lubię,dziękuję za przypomnienie, Miśku. 🙂
Ciekawe co tak przeraża w tych strofach. Wiadomo przecież co się dzieje z „pojemnikiem na duszę” po śmierci.
Człowiek wierzący w życie pozagrobowe wie przecież, że prochem jest i w proch się obróci. Ateista też nie powinien się przejmować tym, co z jego ciałem po śmierci się stanie.
Reakcja czytaczy, w tym moja, to znak, że więcej w nas pogan niż chrześcijan i ateistów. 🙂
Co prawda nie chciałabym być adresatką tego wiersza. 😆
O białych pawiach nawet nie słyszałam wcześniej. Znowu, dzięki Wam, mam pewność, że nieco mądrzejsza umrę. 🙂
Do popotem, bo padam na twarz, bardzo zmęczona jestem, prawie nie kontaktuję. 🙂
A chciałam Was dziś poczęstować domowej roboty winem, coby radośnie było…
Nic to, może jutro się uda. Dziś się pożegnam, coby nie narozrabiać za bardzo. Starzeję się, niedawno 3 godziny snu to byłby aż nadmiar, dziś… doczołgać się muszę do nocy jakoś, żeby nie obudzić się w środku nocy. 🙂
Wino, powiadasz? To tak do obiadku? 😉 Aż mi się przypomniał a propos „doczołgać się muszę do nocy” stary wojskowy dowcip o czasoprzestrzeni.
Opowiedz ten dowcip, bo chyba nie znam. 🙂
PS: Wino jest pyszne, niestety, nie mogę zbyt wiele wypić, bo padnę. 🙂
Chętnie się podzielę. 🙂
Następne wino będzie tylko z winogron. Nie mamy własnych, ale widocznie obrodziły, bo tak nas nimi obdarowano, że nie byliśmy ich w stanie wszystkich zjeść, czy też w inny sposób zagospodarować. Pozostało kupić jeszcze jeden baniak. Ciekawe czy będzie równie smaczne. 🙂 Mam nadzieję, ze tak. 🙂
Jak się w wojsku definiuje czasoprzestrzeń?
Szeregowy, macie zacząć kopać rów, od tego drzewa – do północy!
Nie znałam. 😆
Padam! Mam dosyć. Senatorową jeszcze tylko poślę po orchidee!: ((
Ty padasz, Senatorze, taki twardziel ❓
Kuńc świata. ❗ 
Przegnali mnie po parku jak głupiego!: ((
Możesz jaśniej? Park aż tak może wykończyć? Nie rozumiem. 🙁
Podobają mi się orchidee i wcale a wcale mi się nie kojarzą z.
Spać mi się chce.
O 18-ej półfinał KMŚ. Muszę doczekać.. 🙂
Drabinka się skończyła, więc tu.
Bożenko, potrzebnie się „wcięłaś”. Nie żałuj, Ty i ja, obie mamy prawo do wypowiedzi na dowolny temat. I dobrze. Dzięki temu lepiej się poznajemy.
Nie gniewaj się na mnie, proszę i uśmiechnij się do mnie. 🙂
Oczywiście, że każdy ma prawo do własnego zdania, o tym już pisałam, a do gniewu mi tak daleko jak stąd do Marsa.
Żeby to udowodnić, uśmiecham się do Ciebie jak tylko mogę szeroko
Dziękuję Bożenko.
Nic to, muszę się położyć i chociaż trochę pospać.
Nikogo nie miałam zamiaru zranić. TYLKO rozmawiamy przecież, wymieniając myśli, poglądy, coby się lepiej poznać i nie tylko. Spojrzenie z drugiej strony jest bezcenne, jeśli chce się posłuchać. Prawda ❓
Na wszelki, do jutra Kochani. 🙂
Masz rację Jasminko, śpij dobrze
Dzień dobry… Jeszcze :)? Rzeknę wzorem Misiaka; nie moje klimaty 😀
Kwiaty zła…:)
Dobry! Ładne kwiatki.
No, nareszcie mogłam znów tu przyjść, chociaż na koniec. Miałam gościa i musiałam odejść od kompa. Ale widzę, że się jakoś tu opróżniło. Czyżby znów był jakiś mecz?
Panie Q czy na pewno dobry?? Jak kolano?
Szczyka, ale da się chodzić 😉 Proszę uprzejmie zauważyć, że nie było nawet potrzeby zażycia środków przeciwbólowych doustnie, to też chyba o czymś świadczy.
np. o solennym postanowieniu w temacie abstynencji?
Eee, nie, takim masochistą już nie jestem, jakby mnie bolało nieznośnie, nie wahałbym się ani chwili.
No ale że jak? Tak nic a nic?
Dwie i pół godziny panowała ty cisza. Czy to nie dziwne? Tak było tylko podczas meczu Polska – Anglia 🙄
Witajcie! Znów późno, niestety…
Co do tematu wiodącego: wiersz mi się nie podoba. Ale nie ze względu na tematykę, ale na warsztat; z tym że nie wiem do kogo mieć pretensje: do Baudelair’a czy do tłumacza? (Miśku, kto jest tłumaczem?)
Rymy są jako-tako utrzymane, natomiast rytmu wiersz nie trzyma wcale – tego się nie da wydeklamować płynnie; i jeżeli zamierzeniem artysty było wzmaganie obrzydzenia również przez formę, to swój cel osiągnął. Tylko po co?
Treścią wiersza jest banalna oczywistość: uroda człowieka zależy (dramatycznie!) od skali zarówno geometrycznej jak i czasowej, w jakiej prowadzimy obserwację; jest więc sprawą chwilową i lokalną.
Postawa poety koresponduje z cytowanym listem Czechowa; w skrócie brzmi to tak:
„Mój piękny umysł mężczyzny jest w stanie tworzyć wiekopomnną poezję na kanwie nawet paskudztwa – twój jedyny atut – uroda – nie jest nic wartą jako nietrwała”.
Bardzo dobrze to ująłeś Tetryku. Nic dodać nic ująć. Ale może są tacy, którym się to podoba – o gustach się nie dyskutuje ponoć…
Małe dzieci mały kłopot.. Duże… Dobranoc:)
Dobranoc kochani 🙂 Ja też już idę spać.
A-a-a… kotki dwa…
Wiecie, niestety zaczynam odczuwać zmęczenie (nie żeby coś zbytnio strzykało – strzyka całkiem solidnie, ale w normie, nie zbytnio). Dobranoc!