Zenek rzadko wracał myślą do swoich dziecinnych lat. Bo też to jego dzieciństwo – jak i późniejsze życie – nie było szczególnie barwne ani intrygujące. Owszem, miał zabawki – ale nigdy najmodniejsze, którymi mógłby zaszpanować przed rówieśnikami. Owszem, rodzice kupili mu rower – ale dwa tygodnie wcześniej Wojtek na urodziny dostał najprawdziwszą kolarzówkę! Taką z przerzutką, z kierownicą – barankiem, na wąskich oponach, lśniącą barwnym lakierem i niklem. Wszyscy ten rower podziwiali! A Zenek ze swoją czarną „Ukrainą” toczył się gdzieś na końcu stawki bez żadnej satysfakcji.
W piłkę też nie grał zbyt dobrze. Tak się jakoś od początku porobiło, że kapitanowie zwoływanych ad hoc drużyn dokooptowywali go zawsze w ostatniej kolejności – kiedy ewidentnie brakowało im sztuki zawodnika, a nie sztuki prezentowanej przez zawodnika… Kolejność odwracała się, gdy przychodził czas rozliczania porażki – wtedy Zenek był pierwszy.
Oczywiście zdarzały się też chwile przyjemne – bywały świadectwa bez brązowego ojcowskiego paska, ogólnie jakoś sobie w szkole radził przecież; zdobył parę rozmaitych wyróżnień, zdarzało mu się zainteresować sobą jakieś dziewczyny (choć nigdy z pierwszej szkolnej ligi!). W sumie, jak się wreszcie nad tym zastanowił, było tych wspomnień zdumiewająco mało. Pozbawione wyrazistych barw dzieciństwo było przygotowaniem do szarego dalszego życia – po prostu toczyło się samo.
Pewnego dnia mając perspektywę samotnego weekendu – kumple od brydża mieli jakieś pilne sprawy, Kryśka wyjechała na jakieś szkolenie – nieoczekiwanie dla samego siebie Zenek uległ potrzebie wspomnień. Zapragnął koniecznie przypomnieć sobie coś jednoznacznie i absolutnie miłego. Usiadł na kanapie, wyłączył odruchowo uruchomiony telewizor i zaczął myślami cofać się w czasie. Bilans niestety nie był budujący! Dorosłe życie przemknęło mu przez głowę prawie bez zatrzymywania – jak film puszczony na zepsutym projektorze na najszybsze przewijanie. Z późnej młodości znalazł parę momentów, które może bliskie były założeniom tych poszukiwań, ale żadne nie spełniało ich w pełni. I tak, cofając życie na wstecznym biegu, przypomniał sobie miśka.
Gdy był mały, miał taką maskotkę. Misiek był w sam raz – nie za duży i nie za mały, dobrze pasował do jego ówczesnych rozmiarów. Nie był wprawdzie pluszowy, ale cały pokryty był miłą, mechatą skórką – jak prawdziwy niedźwiedź futerkiem. Właściwie to tylko te chwile, kiedy zasypiał przytulony do swojego miśka, odprężony i bezpieczny – tylko te chwile warte były, by do nich wracać!
Gdzie on mógł teraz być? Dom dziadków Zenka – dom jego dzieciństwa – stał jeszcze kilkanaście kilometrów od miasta; mieszkała tam jego kuzynka z mężem i z dziećmi. Zenek nigdy nie lubił się z Hanką, toteż rzadko bywał na wsi. Ale tym razem, pod wpływem impulsu, pojechał na poszukiwania. Kuzynostwa nie było w domu, więc ceremonie rodzinne ograniczyły się do chłodnego „Cześć, dzieciaki” i jeszcze chłodniejszego „Cześć, wujek!” – i droga na strych stanęła przed Zenkiem otworem. Kichając i otrzepując się z zewsząd spadającego kurzu, dotarł wreszcie do zostawionej pod samym skrajem dachu skrzyni, wypełnionej resztkami jego starych zabawek. Przerzucanie tych szczątków wzniosło kolejną falę pyłu – walcząc z bezdechem, kichając, plując i smarkając, Zenek dokopał się dna skrzyni i znalazł swoje wspomnienie!
Stary misiek był prawie nieuszkodzony – jedno oczko miał naderwane i wykręconą łapkę – w sumie nie widać było po nim lat, które spędził na tym wygnaniu. Zenek porwał go, otrzepał nieco i nie żegnając się z młodymi, wrócił do domu.
W domu zrzucił z siebie zakurzone ciuchy i krytycznie przyjrzał się zdobyczy: miśkowi ewidentnie należała się kąpiel, jeszcze wyraźniej niż samemu Zenkowi. Kąpiel niestety sprawiła, czego czas nie zdołał: prawie cała mechata miękkość spłynęła do umywalki. Misiek niby ten sam, ale twardy i do przytulania wcale się nie nadawał.
Ryzykowne jest liczenie na powtórkę z dawnych przyjemności!
Dawno nie było tu Zenka – ani bajeczek z morałem
Czyli nie uda się wejść dwa razy do tej samej rzeki…
Sympatycznie opowiedziane
Witaj, nocna Maniu!
Dzień dobry bardzo!!! Opowiadanie ciekawe, dobrze się czyta. Czasami miłe wspomnienia sprzed lat nie są aż takie miłe jak je dobrze odkurzyć…
Dzień dobry:)) Bardzo ryzykowne
Się zastanowiłam i doszłam do wniosku, że w dzieciństwie nie miałam żadnej przytulanki. Pamiętam lalki, które po latach.. – rozpracowało moje dziecko
i małe, niebieskie, plastikowe autka. Dostawałam od Mamy na każde urodziny, do któregoś tam wieku
Na pewno ich nie kolekcjonowałam, bo w zasadzie jedno autko wytrzymywało od jednych urodzin do drugich. Oczywiście jeśli, któryś z braciszków przez przypadek(!?)nie nadepnął
I właśnie te autka wspominam z sentymentem, bo takich ( tu westchnienie..) – nawet Chińczycy nie produkują już:)))
Dzień dobry :)Zenuś to był figlarnik jeden,co on temu misiu z urwanym oczkiem miał zamiar zrobić po kąpieli,mam dziwne fetyszystyczne skojarzenia:))
Tulnąć misia miał zamiar, Misiu:))) Witaj…
Witaj:)Do tego sybaryta,tuli tylko miękkie misie :))
Cholerka, takiego tulnąć się nie da..

Rower z cienkimi oponami jak u kolarzówki miałam. Czeski. I też niebieski
A kierownicę się wykręcało /specjalizacja brata/
I zastępował najszybsze auto /wtedy/ Alfa Romeo – tak rzekł autorytet – starszy brat:)))
Ja roweru nie miałam, tylko hulajnogę. Pierwszy rower kupiłam sobie za własne pieniądze.
Drewnianą hulajnogę?
Ja też nie miałam przytulanki i nawet nie myślałam o tym. Bawiłam się szmacianymi lalkami, bo rodziców nie było stać na droższe. Najcenniejszą rzeczą jaką dostałam, to była nakręcana kluczykiem kolejka. Lalki też robiłam sama papierowe, do nich ubranka z papieru, mogłam się przy tym wykazać „inwencją twórczą”. Najwięcej mnie jednak zajmowały książki, które czytałam od niepamiętnych czasów.
Nie pamiętam jakiejś szczególnej zabawki, może tylko śliczną czerwoną torebkę na pasku….:) A .. i książeczke, którą dostałam, gdy ciotka przycięła mi palec w pociągu do Międzyzdrojów. Książeczka zadziałała, palec jakby mniej bolał, choć paznokieć zszedł
Dzień dobry !
Moją przytulanką zawsze był KOT ! Koty w domu należały do mnie, pozwalały się nawet kąpać i tylko potem długo się wylizywały. To jasne, że spały ze mną .
Lalki? najchętniej naprawiałam lalkom koleżanek urwane rączki i nóżki… 
Witaj Wiedźminko
Koty kąpałaś, ale chyba ich nie wykręcałaś?

No nie, ale pierwszemu mojemu kotu imieniem Maciuś, obcięłam wibrysy i potem płakałam, bo kot zaginął.:(
Dzień dobry! Przepiękny morał, ze wszech miar słuszny!
Cześć Kwaku ! morały na ogól sa słuszne, ale i tak ich nie lubimy
Hm, to prawda. A jak jeszcze naszą przytulankę przytula teraz ktoś inny…
I to jest to, czego lepiej nie wspominać Kwaku….
Ja przytulałem się do blaszanego czołu,co to mi go wujcio przywiózł z jakiejś misji ONZ,niestety nie w skali 1:1,ale zawsze i na twardość przytulanki nie narzekałem :)))
Witaj Misiu… i dlatego jesteś Pancerny ?
Można powiedzieć,że to były miłe złego początki

Ps.Gdzie mogę sobie zafundować ryjka awatarowego,cobym z gołką nie biegał,jak to Senator ujął
Gołąbek poleciał
Nosz żesz,nie wierzę,że nie świta,Iorek Byrnison,panserbjorne, „Mroczne materie” Philipa Pullmana,”Zorza północna” ew.”Złoty kompas”,niedźwiedź pancerny,chyba robię z siebie głupka
Lubię to! Żadnego zbędnego słowa, akuratne.
Dziękuję Panu !
Próba wizualna
Co Ciebie Misiu się dzieje???
Oooo… Jesteś.. kolczasty:))))
Sfutrzyć się ?
No to się sfutrzę
Zostań sobą
No to pozostanę w zbroi
Brawo Misiu!!! Przestaniemy patrzeć na ciebie przez dziurkę od klucza
Chyba się nasz Misiek wystraszył tego przytulania !
Skołowałem się lekko
Ale tylko lekko
na szczęście.. Zatem na dzień jutrzejszy przygotuj nowy Wpis. Czyli, jak to na onetowym hucznie się zwał – TEMAT. Pierwsze koty za płoty.., a chrzest musowo też musisz przejść:)))
Niby mła ? Tak z marszu ? Może się uleżę troszkę ?
Taki cudny Miś jak Ty nie ma prawa być ulęgałką ! Z marszu, proszę Pancernego::) Dobrze, ze nie Jeża, bo kojarzyłbyś mi się z Sapkowskim
Jak to szło ? Płomień Tańczący na Kurhanach Wrogów ?:)
E, nie Biały Płomień? Senatorzeeeeeeee! Ratuj, bo będę musiała lecieć do książki !
Po prostu Deithwen Addan yn Carn aep Morvudd
Ale wiesz w czym gustuję ? Nie potraktuję Was trumienno-turpistyczną poezją na dzień dobry ,no doooobra coś wymyślę,a jakiej konwencji mam się trzymać,opowiadanie,wiersz…?
A co chcesz, może być i biały wiersz! Blake’a moze istotnie na później……
Nie uważacie, że już pora na nowy odcinek przygód pana Ignacego? Do niedzieli jeszcze trochę czasu jest
I proszę, nasz Kwak, nie dość, że się oddalił, to jeszcze nie wrócił….
Misiu, drabinka się skończyła, więc tutaj dzięki przepiękne:) Ty tak z głowy ???
No proszę Cię :)Emhyr var Emreis, Biały Płomień Tańczący na Kurhanach Wrogów to pamiętałem,ale Starszą Mową z głowy się nie posługuję,wujek Google pomógł,po co biegać do książki jak masz ją przed nosem ?
Hmmm, biegam do książek chyba dlatego, że jestem staroświecka ? Choć nie powiem, z pomocy wujka Google zdarza mi się korzystać …
Dobry wujek nie jest zły
Witam serdecznie bardzo wieczorową porą.
Gębusia się śmieje Was czytając..:)
Zenek przypomniał mi…eh, lepiej o tym zapomnę.

Trzeba z żywymi naprzód iść. po życie sięgać nowe
Witam Miśka o mientkim, dla zmylenia przeciwnika zakutym w zbroję, sercu.
Skorzystam z okazji i pożyczę wszystkim dobrej nocy.
Na jaki procent?
Przyzwoity, Tetryku, jak u lichwiarza przed wojną, co najwyżej 10%.:)
Witaj Jaśminko! Komu teraz kibicujesz i gdzie się podziewasz jak Cie nie ma ? I ta pożyczka bez zaświadczeń?
Witaj Wiedźminko.
Z kibicowaniem czekam do Memoriału Wagnera.
Potem, wiadomo, Olimpiada. 
Pałętam się tu i tam.
W szczegóły wgłębiać się nie będę, bo nudne. 

Jak mnie nie ma to jestem.
Bez zaświadczeń, bez procentów, pożyczam z serca. Może być na wieczne nieoddanie.
No proszę Jasminka szastu-prastu,nie mam rączek jedenastu,przeprowadziła operację na mym otwartym sercu,no i jakie teraz mam szanse ? Żebym nie wiem jak brzuchola wciągał i prężył klatę,to ta klata zawiera miętkie serce,dobrze że zadek mam ze stali,ale czym tu się chwalić
Nie tylko ja mam ciche dni
se raczyłam zauważyć:))) Witam znikającą ostatnio zbyt często Jasminkę 
Jeszcze zdążę Ci obrzydnąć Skowroneczku.
Od kiedy zaczniesz próbować Jaśminko, żeby zdążyć ???:)
Jak chrychać przestanę Wiedźminko, jak mi się i stracę ochotę na marudzenie, i…
Obecnym i nie.. Dobrej nocy
To i ja wpadam tutaj by się pożegnać z Wami przed nocą. Kolorowych snów wszystkim życzę
Śpijcie dobrze, dziewczyny!
Ale przedtem do wanny, pod prysznic.
Albowiem napisane jest: Myjcie się dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny. 
PS: Chłopaki nie muszą


Jakiś czas temu na głównej onetu wyczytałam, że pewna Rosjanka zatłukła męża żelazkiem, bo śmierdział.
I tym miłym akcentem zachęcam chłopaków żeby myli się też.
Jakieś starożytne to żelazko…. że swoją wagę miało
O ile mnie pamięć nie myli, Wiedźminko, pomogła sobie kablem, doduszając onym męża, żelazkiem tylko ogłuszyła.
Jak tak dalej pójdzie, to będę musiała jakoś przestawić swój zegar….. albo spokojnie poczekać do zimowego czasu… Na dworze jasno, a tu dobranocki…. łeeee:)
Spoko, na razie pierwsza zmiana idzie spać!
Na drugiej zmianie jesteś Ty, na nocnej Misio, a ja się pętam
Ja, pewnie jak zwykle zasnę około 5-ej.

Wczesne dobranoc przeznaczam dla Skowronków i na zaś dla Sów.
Hihi, Jaśminko, nie wiedziałam, że umiesz byc taka zapobiegliwa
Po piątej, to ja wstaję do pracy:)) Musiałabym w ogóle się nie kłaść:))) A to może się zdarzyć jedynie wtedy, gdy nie idę do pracy. W pracy dużo jeżdżę samochodem:))) Muszę być w miarę wyspana:)))
I jest jeszcze Miral na -siódmej
Do Miral nie mam startu.

Zdarzało mi się co prawda z Kanadyjczykiem przegadać do 9-ej, rano, ale na dłuższą metę bym padła.
No tak, zwykle wpadam, ja wszyscy już dawno śpią:))) Wstawię kilka komentarzy i robię klasyczny wypad:( Było fajnie, jak miałam trochę luzu w pracy i mogłam o przyzwoitych godzinach stawić się na Wyspie:))) Teraz (przynajmniej na razie) to niemożliwe:(
No to i ja odpadam – wczoraj nadużyłem nocy. Dobranoc!
Niech Cię Tetryku ….” spójrz na misia aaaaaaaaaaaaa…”
Aaaaaaaaaaaa i jeszcze raz od ucha do ucha aaaaaaaaaakotkidwa:)
Miłego dnia wszystkim życzę:))) I sympatycznego łyk endu:))))))))))))))
Dzień dobry
Wskoczyłam tu na chwilkę, bo mam małą przerwą w spełnianiu obowiązku gospodyni i kogo widzą moje piękne oczy :rill: Witaj Mireczko, dawno tu nie byłaś. Mam nadzieję, że będziesz bywać częściej z nami? :Flowers-for-you: