« Obraz trójręki św. Kazimierza. Antoni Czechow "Kameleon". »

Zenek i wspomnienia z dzieciństwa

Zenek rzadko wracał myślą do swoich dziecinnych lat. Bo też to jego dzieciństwo – jak i późniejsze życie – nie było szczególnie barwne ani intrygujące. Owszem, miał zabawki – ale nigdy najmodniejsze, którymi mógłby zaszpanować przed rówieśnikami. Owszem, rodzice kupili mu rower – ale dwa tygodnie wcześniej Wojtek na urodziny dostał najprawdziwszą kolarzówkę! Taką z przerzutką, z kierownicą – barankiem, na wąskich oponach, lśniącą barwnym lakierem i niklem. Wszyscy ten rower podziwiali! A Zenek ze swoją czarną „Ukrainą” toczył się gdzieś na końcu stawki bez żadnej satysfakcji.

W piłkę też nie grał zbyt dobrze. Tak się jakoś od początku porobiło, że kapitanowie zwoływanych ad hoc drużyn dokooptowywali go zawsze w ostatniej kolejności – kiedy ewidentnie brakowało im sztuki zawodnika, a nie sztuki prezentowanej przez zawodnika… Kolejność odwracała się, gdy przychodził czas rozliczania porażki – wtedy Zenek był pierwszy.

Oczywiście zdarzały się też chwile przyjemne – bywały świadectwa bez brązowego ojcowskiego paska, ogólnie jakoś sobie w szkole radził przecież; zdobył parę rozmaitych wyróżnień, zdarzało mu się zainteresować sobą jakieś dziewczyny (choć nigdy z pierwszej szkolnej ligi!). W sumie, jak się wreszcie nad tym zastanowił, było tych wspomnień zdumiewająco mało. Pozbawione wyrazistych barw dzieciństwo było przygotowaniem do szarego dalszego życia – po prostu toczyło się samo.

Pewnego dnia mając perspektywę samotnego weekendu – kumple od brydża mieli jakieś pilne sprawy, Kryśka wyjechała na jakieś szkolenie – nieoczekiwanie dla samego siebie Zenek uległ potrzebie wspomnień. Zapragnął koniecznie przypomnieć sobie coś jednoznacznie i absolutnie miłego. Usiadł na kanapie, wyłączył odruchowo uruchomiony telewizor i zaczął myślami cofać się w czasie. Bilans niestety nie był budujący! Dorosłe życie przemknęło mu przez głowę prawie bez zatrzymywania – jak film puszczony na zepsutym projektorze na najszybsze przewijanie. Z późnej młodości znalazł parę momentów, które może bliskie były założeniom tych poszukiwań, ale żadne nie spełniało ich w pełni. I tak, cofając życie na wstecznym biegu, przypomniał sobie miśka.

Gdy był mały, miał taką maskotkę. Misiek był w sam raz – nie za duży i nie za mały, dobrze pasował do jego ówczesnych rozmiarów. Nie był wprawdzie pluszowy, ale cały pokryty był miłą, mechatą skórką – jak prawdziwy niedźwiedź futerkiem. Właściwie to tylko te chwile, kiedy zasypiał przytulony do swojego miśka, odprężony i bezpieczny – tylko te chwile warte były, by do nich wracać!

Gdzie on mógł teraz być? Dom dziadków Zenka – dom jego dzieciństwa – stał jeszcze kilkanaście kilometrów od miasta; mieszkała tam jego kuzynka z mężem i z dziećmi. Zenek nigdy nie lubił się z Hanką, toteż rzadko bywał na wsi. Ale tym razem, pod wpływem impulsu, pojechał na poszukiwania. Kuzynostwa nie było w domu, więc ceremonie rodzinne ograniczyły się do chłodnego „Cześć, dzieciaki” i jeszcze chłodniejszego „Cześć, wujek!” – i droga na strych stanęła przed Zenkiem otworem. Kichając i otrzepując się z zewsząd spadającego kurzu, dotarł wreszcie do zostawionej pod samym skrajem dachu skrzyni, wypełnionej resztkami jego starych zabawek. Przerzucanie tych szczątków wzniosło kolejną falę pyłu – walcząc z bezdechem, kichając, plując i smarkając, Zenek dokopał się dna skrzyni i znalazł swoje wspomnienie!

Stary misiek był prawie nieuszkodzony – jedno oczko miał naderwane i wykręconą łapkę – w sumie nie widać było po nim lat, które spędził na tym wygnaniu. Zenek porwał go, otrzepał nieco i nie żegnając się z młodymi, wrócił do domu.

W domu zrzucił z siebie zakurzone ciuchy i krytycznie przyjrzał się zdobyczy: miśkowi ewidentnie należała się kąpiel, jeszcze wyraźniej niż samemu Zenkowi. Kąpiel niestety sprawiła, czego czas nie zdołał: prawie cała mechata miękkość spłynęła do umywalki. Misiek niby ten sam, ale twardy i do przytulania wcale się nie nadawał.

Ryzykowne jest liczenie na powtórkę z dawnych przyjemności!

97 komentarzy

  1. Tetryk56 pisze:

    Dawno nie było tu Zenka – ani bajeczek z morałem 😉

  2. Mania pisze:

    Czyli nie uda się wejść dwa razy do tej samej rzeki…

    Sympatycznie opowiedziane 🙂

  3. Bożena pisze:

    Dzień dobry bardzo!!! Opowiadanie ciekawe, dobrze się czyta. Czasami miłe wspomnienia sprzed lat nie są aż takie miłe jak je dobrze odkurzyć… Thinking

  4. Alla pisze:

    Dzień dobry:)) Bardzo ryzykowne 😉

  5. Alla pisze:

    Się zastanowiłam i doszłam do wniosku, że w dzieciństwie nie miałam żadnej przytulanki. Pamiętam lalki, które po latach.. – rozpracowało moje dziecko 😀 i małe, niebieskie, plastikowe autka. Dostawałam od Mamy na każde urodziny, do któregoś tam wieku 🙂 Na pewno ich nie kolekcjonowałam, bo w zasadzie jedno autko wytrzymywało od jednych urodzin do drugich. Oczywiście jeśli, któryś z braciszków przez przypadek(!?)nie nadepnął 😀 I właśnie te autka wspominam z sentymentem, bo takich ( tu westchnienie..) – nawet Chińczycy nie produkują już:)))

  6. Alla pisze:

    Rower z cienkimi oponami jak u kolarzówki miałam. Czeski. I też niebieski 😆 A kierownicę się wykręcało /specjalizacja brata/ 😀 I zastępował najszybsze auto /wtedy/ Alfa Romeo – tak rzekł autorytet – starszy brat:)))

  7. Bożena pisze:

    Ja też nie miałam przytulanki i nawet nie myślałam o tym. Bawiłam się szmacianymi lalkami, bo rodziców nie było stać na droższe. Najcenniejszą rzeczą jaką dostałam, to była nakręcana kluczykiem kolejka. Lalki też robiłam sama papierowe, do nich ubranka z papieru, mogłam się przy tym wykazać „inwencją twórczą”. Najwięcej mnie jednak zajmowały książki, które czytałam od niepamiętnych czasów. 🙄

    • wiedzma pisze:

      Nie pamiętam jakiejś szczególnej zabawki, może tylko śliczną czerwoną torebkę na pasku….:) A .. i książeczke, którą dostałam, gdy ciotka przycięła mi palec w pociągu do Międzyzdrojów. Książeczka zadziałała, palec jakby mniej bolał, choć paznokieć zszedł 🙂

  8. wiedzma pisze:

    Dzień dobry ! 🙂 Moją przytulanką zawsze był KOT ! Koty w domu należały do mnie, pozwalały się nawet kąpać i tylko potem długo się wylizywały. To jasne, że spały ze mną . 🙂 Lalki? najchętniej naprawiałam lalkom koleżanek urwane rączki i nóżki… 🙂

  9. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Przepiękny morał, ze wszech miar słuszny!

  10. misiekpancerny pisze:

    Ja przytulałem się do blaszanego czołu,co to mi go wujcio przywiózł z jakiejś misji ONZ,niestety nie w skali 1:1,ale zawsze i na twardość przytulanki nie narzekałem :)))

  11. wiedzma pisze:

    Witaj Misiu… i dlatego jesteś Pancerny ? 🙂

    • misiekpancerny pisze:

      Można powiedzieć,że to były miłe złego początki 🙂
      Ps.Gdzie mogę sobie zafundować ryjka awatarowego,cobym z gołką nie biegał,jak to Senator ujął 🙂

    • misiekpancerny pisze:

      Nosz żesz,nie wierzę,że nie świta,Iorek Byrnison,panserbjorne, „Mroczne materie” Philipa Pullmana,”Zorza północna” ew.”Złoty kompas”,niedźwiedź pancerny,chyba robię z siebie głupka 🙂

  12. pan. pisze:

    Lubię to! Żadnego zbędnego słowa, akuratne.

  13. Tetryk56 pisze:

    Chyba się nasz Misiek wystraszył tego przytulania ! Happy-Grin

  14. wiedzma pisze:

    Nie uważacie, że już pora na nowy odcinek przygód pana Ignacego? Do niedzieli jeszcze trochę czasu jest 🙂

  15. wiedzma pisze:

    Misiu, drabinka się skończyła, więc tutaj dzięki przepiękne:) Ty tak z głowy ???

    • misiekpancerny pisze:

      No proszę Cię :)Emhyr var Emreis, Biały Płomień Tańczący na Kurhanach Wrogów to pamiętałem,ale Starszą Mową z głowy się nie posługuję,wujek Google pomógł,po co biegać do książki jak masz ją przed nosem ? 🙂

  16. Jasmine pisze:

    Witam serdecznie bardzo wieczorową porą. 🙂
    Gębusia się śmieje Was czytając..:)

    Zenek przypomniał mi…eh, lepiej o tym zapomnę. 🙂
    Trzeba z żywymi naprzód iść. po życie sięgać nowe ❗

    Witam Miśka o mientkim, dla zmylenia przeciwnika zakutym w zbroję, sercu. 🙂

    • Jasmine pisze:

      Skorzystam z okazji i pożyczę wszystkim dobrej nocy. 🙂

      • Tetryk56 pisze:

        Na jaki procent? 😆

      • wiedzma pisze:

        Witaj Jaśminko! Komu teraz kibicujesz i gdzie się podziewasz jak Cie nie ma ? I ta pożyczka bez zaświadczeń? 🙂

        • Jasmine pisze:

          Witaj Wiedźminko. 😆 Z kibicowaniem czekam do Memoriału Wagnera. 🙂 Potem, wiadomo, Olimpiada. 🙂
          Jak mnie nie ma to jestem. 🙂 Pałętam się tu i tam. 🙂 W szczegóły wgłębiać się nie będę, bo nudne. 🙂
          Bez zaświadczeń, bez procentów, pożyczam z serca. Może być na wieczne nieoddanie. 🙂

    • misiekpancerny pisze:

      No proszę Jasminka szastu-prastu,nie mam rączek jedenastu,przeprowadziła operację na mym otwartym sercu,no i jakie teraz mam szanse ? Żebym nie wiem jak brzuchola wciągał i prężył klatę,to ta klata zawiera miętkie serce,dobrze że zadek mam ze stali,ale czym tu się chwalić 🙂

  17. Alla pisze:

    Nie tylko ja mam ciche dni 🙂 se raczyłam zauważyć:))) Witam znikającą ostatnio zbyt często Jasminkę 🙂

  18. Alla pisze:

    Obecnym i nie.. Dobrej nocy 🙂

  19. Tetryk56 pisze:

    Śpijcie dobrze, dziewczyny! Zzzzzz

    • Jasmine pisze:

      Ale przedtem do wanny, pod prysznic. 🙂 Albowiem napisane jest: Myjcie się dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny. 😆

      PS: Chłopaki nie muszą ❓
      Jakiś czas temu na głównej onetu wyczytałam, że pewna Rosjanka zatłukła męża żelazkiem, bo śmierdział. 😆
      I tym miłym akcentem zachęcam chłopaków żeby myli się też. 😆

    • wiedzma pisze:

      Jak tak dalej pójdzie, to będę musiała jakoś przestawić swój zegar….. albo spokojnie poczekać do zimowego czasu… Na dworze jasno, a tu dobranocki…. łeeee:)

      • Tetryk56 pisze:

        Spoko, na razie pierwsza zmiana idzie spać! 😉

        • wiedzma pisze:

          Na drugiej zmianie jesteś Ty, na nocnej Misio, a ja się pętam 🙂

          • Jasmine pisze:

            Ja, pewnie jak zwykle zasnę około 5-ej. 😆
            Wczesne dobranoc przeznaczam dla Skowronków i na zaś dla Sów. 😆

            • wiedzma pisze:

              Hihi, Jaśminko, nie wiedziałam, że umiesz byc taka zapobiegliwa 🙂

            • miral59 pisze:

              Po piątej, to ja wstaję do pracy:)) Musiałabym w ogóle się nie kłaść:))) A to może się zdarzyć jedynie wtedy, gdy nie idę do pracy. W pracy dużo jeżdżę samochodem:))) Muszę być w miarę wyspana:)))

          • Tetryk56 pisze:

            I jest jeszcze Miral na -siódmej 😉

            • Jasmine pisze:

              Do Miral nie mam startu. 😆
              Zdarzało mi się co prawda z Kanadyjczykiem przegadać do 9-ej, rano, ale na dłuższą metę bym padła. 😆

              • miral59 pisze:

                No tak, zwykle wpadam, ja wszyscy już dawno śpią:))) Wstawię kilka komentarzy i robię klasyczny wypad:( Było fajnie, jak miałam trochę luzu w pracy i mogłam o przyzwoitych godzinach stawić się na Wyspie:))) Teraz (przynajmniej na razie) to niemożliwe:(

  20. Tetryk56 pisze:

    No to i ja odpadam – wczoraj nadużyłem nocy. Dobranoc!

  21. wiedzma pisze:

    Niech Cię Tetryku ….” spójrz na misia aaaaaaaaaaaaa…”

  22. miral59 pisze:

    Miłego dnia wszystkim życzę:))) I sympatycznego łyk endu:))))))))))))))

    • Bożena pisze:

      Dzień dobry 🙂 Wskoczyłam tu na chwilkę, bo mam małą przerwą w spełnianiu obowiązku gospodyni i kogo widzą moje piękne oczy :rill: Witaj Mireczko, dawno tu nie byłaś. Mam nadzieję, że będziesz bywać częściej z nami? :Flowers-for-you:

Skomentuj Jasmine Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)