„Zawsze trzeba podejmować ryzyko i tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie,gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los” – Paulo Coelho
Codziennie rano wstaję. Noszę się czysto i o wszystko staram się dbać. Ze zdrowiem, jak ze zdrowiem – raz lepiej, a raz gorzej. Pracuję dużo i choć może zapał już nie ten, co kiedyś, to jednak staram się. Odwiedzam przyjaciół… czasem! Wieczorami siedzę w domu, sypialnia – mój azyl. Nie oglądam telewizji. Dużo milczę. Wsłuchuję się w siebie. Próbuję zrozumieć, ogarnąć myśli, jakoś sobie pomóc. Walczę z bólem pleców. Coraz częściej spaceruję. Przynoszę trochę piachu w butach. Myślę, myślę, sporadycznie ale czasem piszę…
A tymczasem na dworze coraz cieplej. Ubieram się więc lżej, czuję wiosnę. Po pracy przysiadam na chwilę na tarasie. Wypijam kawę, może dwie… coraz częściej witam sznur ptaków przelatujących nad moim ogrodem…
Łapię się na tym, że ciągle czekam. Czekam, choć mało już we mnie cierpliwości. To dlatego to czekanie tak boli. Mam taki mały koszyczek, do którego usiłuję pozbierać okruchy rozdeptanej dumy, odłamki podeptanych uczuć, kawałki połamanego serca… zbieram je mozolnie i wytrwale z nadzieją, że to się jeszcze na coś przyda. Odrzuciłam złe myśli. Odrzuciłam złość. Kupiłam kilka nowych ciuchów. Kilka starych wyrzuciłam.
Przeglądam zdjęcia te stare i te całkiem świeże. Wspominam… Śpię tych kilka godzin i znowu wstaję rano. Chciałabym kiedyś wyspać się na tyle, żeby rano czuć, że się budzę. Co dzień ta sama pierwsza myśl. Znajoma, bo „myślana” wczoraj przed zaśnięciem. Trzyma się mnie i nie opuszcza. Wierna…przypominająca, że wszystko, co mamy w tym życiu dano nam zaledwie na chwilę. I z chwil zaledwie składa się to nasze życie.
To żadne odkrycie, ale gdy się o tym myśli wzrasta intensywność odczuwania.
Nic i nikt nie jest Ci dany na zawsze? Nic i nikt nie jest Twój do końca?
Po dłuższym rozmyślaniu przychodzi jednak refleksja: Ciesz się, że możesz właśnie dziś mieć to złudne poczucie posiadania. To zaledwie chwila. Jutro albo za rok możesz wszystko stracić. Nie żałuj, przecież i tak zaczniesz wszystko od nowa.
Gdy od czasu do czasu robisz porządki, wyrzucasz całe wory niepotrzebnych, a jednak skrzętnie gromadzonych przedmiotów. Tym samym robisz miejsce dla nowych.
Gdy od czasu do czasu przeglądasz listę znajomych, zastanawiasz się czy ich jeszcze wszystkich znasz. Niektórzy opuszczają tę listę bezpowrotnie. Nic się nie martw. Sukcesywnie będą ją zapełniać nowe osoby. Każdy nowy ktoś jest jak nowe odkrycie, nowa książka, nowa podróż.
Nie bój się opuszczać bezpiecznego zacisza swoich czterech ścian. Tylko w ten sposób możesz prawdziwie poznać smak chwili, która mija. Tylko w ten sposób możesz stać się niezbędny dla kogoś. Biegnij więc… nie ma czasu. Musisz dogonić siebie.
Zapomnij o tym, co boli. Polub, pokochaj ten ból. Niech przypomina Ci, że żyjesz. Prawdziwie… najprawdziwiej.
Uzależnij się od tych chwil. Co z tego, że przeminą. Będziesz smakować wciąż nowe i nowe – jak narkotyk. I gdy już dostaniesz zadyszki, gdy wyplujesz płuca, połamiesz nogi i serce, zrozumiesz, że i tak warto było.
…Nie potrafię bez ciebie żyć, chwilo…
Dzień dobry 🙂 Natchniona „chwilą” pozwoliłam sobie podzielić się z Wami moimi refleksjami.
Cieszmy się chwilą, otwórzmy swe serca, uśmiechnijmy się do siebie i innych, przytulmy swego partnera/partnerkę, swe dzieci, utrzymajmy nasz poziom radości w ciągu całego dnia na wysokim poziomie. To tak naprawdę niewiele, a to właśnie powoduje, że zaczynamy sie wznosić. Radość, uśmiech, życzliwość, akceptacja, pozytywne myśli. Miłej, radosnej niedzieli i samych cudownych i magicznych chwil 🙂
Dzień dobry! No no, niby takie proste, niby sama codzienność, a opisana co najmniej ujmująco. Czyta się, czyta, i w pewnym momencie zawód – „to już koniec tekstu?!” Pisz więcej!
BTW, oczywiście nie do Autorki – czy to jakieś antyspamowe zmiany tak rozjechały główną stronę Wyspy?
Z tym „rozjechaniem” to chyba moja niezamierzona zasługa
Dzień dobry !
Wejście przez tytuł wycieraczki …. już tak kiedys było, więc poczekajmy, aż Mistrz Tetryk przywita dzień…..
Śmiem podejrzewać, że jak (miejmy nadzieję, że) zniechęceni spamerzy odpuszczą, to Mistrz T. przywróci stan poprzedni.
Dopóki można Kopciuszku miły…. dopóki można biec…
Hi,hi… mam Twoje ulubione lody

I wiesz co zrobiłam?? Nie wiesz.. To Ci powiem:
naładowałam do pucharku trzy wielkie gały i polałam śmietaną 36%, pycha..
wrrrrrrrrrr….. a oponki ???
Na sporych oponkach łatwiej się toczyć…. 😉
Wzorem Mistrza Q
dokładnie tak Wiedźminko, dokładnie tak … dopóki można…
Witajcie!
Cierpliwości, za chwilę będzie dobrze 🙂
Dziękuję Tetryku za „posprzątanie” po mnie bałaganu
Opanowawszy technikę, serdecznie witam debiutantkę! Pomijając problemy techniczne, zdarzające się na początku każdemu, tekst bardzo dobry i znakomicie wpisujący się w klimaty naszej Wyspy.
Kłopoty wynikły ze stosowania zbyt ciężkiego edytora ( M$O ) do przygotowania tekstu.
Zatem raz jeszcze – witaj, cieszymy się, że jesteś z nami i dzielmy się chwilami jak najczęściej!
Senatorze!! Kochamy Cię!!

I proszę, tylko nie milcz.
Czasami zadyszka jest jednak silniejsza niż dopuszcza to Kopciuszek. Nic, minie…: )))
oby jak najszybciej
Ponieważ pogoda sprzyja, idę do słonecznego kącika wypić kawę.
Zapraszam
Trochę spóźniony, dołączam z niewielkim dystansem czasoprzestrzennym 😉
Jutro też ma być ciepełko 😀 I ja do pracy nie mam zamiaru iść, zatem… i realnie – zdążysz 😀
A wiecie, że ptaki zaczynają porządnie dzioby drzeć???

W przypadku mew zbliża się wielkimi krokami ten wiosenno-letni okres, kiedy witają po swojemu wschód słońca i siebie nawzajem – z dachu na dach, z dachu na dach, nad całym śródmieściem Gdyni…
Budzą Cię?? Bo dźwięki nie wydają zbyt subtelne
Coś w rodzaju chrapliwych, nosowych jęków, jakie mogłaby wydawać mordowana kura.
I czas się brać za obiad..
„Pieczone gołąbki same nie wpadają do rączki”??? Tak to przysłowie leci??
W moim ulubionym dzikim lasku rewolucja – trakty brukowane robią, drzewa wycinają i cywilizowany park sposobią. A szkoda….
Hmmm, znacznie lepiej byłoby, gdyby na ten przykład ścieżki jedynie utwardzili??
Nie będziesz miała już lasku, a jeno park z ławeczkami. Co lepsze?? Chyba jednak lasek, bym wolała 🙂
Najbardziej sie boję, że ptaki nie zostaną. Bo lisy i kuny znikną na pewno:(
Ptaki zostaną, może tylko mniej ich będzie…
Dzień dobry

Gratuluję Kopciuszkowi udanego debiutu
Dzień dobry: )))
Okruchy, jak pisze Kopciuszek, okazują się być nadzwyczaj ważne. I pomyśleć, że kiedyś-kiedyś strzepywałem je byle gdzie….
Czy koty bywają nimi zainteresowane, czy też odkurzanie takowych (ze stołu opadłych) to raczej psia domena?
Witaj, przyszłości narodu!: )
Ja akurat o takich troszkę innych…. Ale Ty o tym dobrze wiesz…
Jej, i dzień dobry, oczywiście!
Nie tylko jej, swoje też!
Tralalala laaaaaaaa
Troszki pobyłem, oddalam się by nieco odpocząć: )))
Odpoczywaj i dziękujeeemyyyy

Dobrze cię było i przez chwilę widzieć 🙂
: ) Was bardziej!
Odpoczywaj starannie….. moja Ami zawdzięcza Ci elegancki łebek z wyczesanymi i przystrzyżonymi kudełkami nad uszami…ale wdzięczności po niej nie oczekuj:)
Kamil odzyskał koszulkę!! Sama radość dzisiejszego dnia

I jak tu nie być szczęśliwym??
Joj, to przedtem skakał bez??? Biduczkowi musiało być zimno! Ale jak mu oddali, to dobrze.
A tak bardziej serio, to mam nadzieję, że nic sobie nie zrobił w lewe kolano, bo to lądowanie wyglądało dość nieciekawie z punktu widzenia stawów i ścięgien. No i trochę się krzywił zaraz po.
😀 😀
Sprawozdawcy tak byli podnieceni, że nie zwrócili uwagi co się z Kamilem dzieje. Miejmy nadzieję, że to nic poważnego.
Może czytał twoje opowiadanie?
Ale… To o skoczkach? Ej, to by się chyba nie krzywił?
Chodziło mi o … brak koszulki
Witam serdecznie 🙂
Moim zdaniem Kamil troszkę przeszarżował wykonując telemark na takiej odległości,wiadomo iż siły kompresyjne działające na staw przy lądowaniu już praktycznie na wypłaszczeniu są o wiele większe niż przy „miękkim” lądowaniu na zeskoku.Ewidentnie było widać jak kolano poszło pod wpływem siły skrętnej do wewnątrz narażając głownie ACL na kontuzję.ale to taka chłodna analiza a oni raczej nie kalkulują tylko robią do końca to co potrafią najlepiej 🙂
Niemniej jednak radość wielka,żółta koszulka powraca na swoje miejsce 🙂
Dzień dobry. Ja oczywiście jestem laikiem, tzn. sobie znalazłem po dłuższej chwili, co to ACL, i widzę, że to dokładnie to, co ja sam miałem zerwane 24 lata temu, z tym że w prawym kolanie i w sposób dość niestety odległy od sportu.
Niemniej jestem pod wrażeniem fachowej oceny. Oby nie było to poważne.
Ciekawe czy i kalesony mu oddali!
Myślisz, że wcześniej mu z zadka ściągali ?
Zdaje mi sie, że to jednak byłoby zbyt inwazyjne 🙂
Jak mu nie przysługuje koszulka mistrza to i mistrzowe gacie chyba też?
Humanitarnie tylko koszulkę zabierają coby nie umarzł ?
Łatwiej zedrzeć z grzbietu niż z zadka!!
Ja idę kręcić dopiero po 20:00, jakby kto się pytał.
Po 20 to się śpi!! A o 18 kręci 😀
Quackie, Ty pracujesz dzisiaj też??
Nieee, trochę siedzę tu, trochę tam, cały czas na Wyspie.
Dwudziesta minęła? Minęła.. Dobrej nocy i do jutra 😀
Witam wieczorowo i dziękuję za ciepłe słowa
A ja dopiero wróciłam do domu po całym dniu pracy 
Witaj zatem Kopciuszku wieczorowo.
…. czy mogę zapytać o Twoje społeczne zajęcia?
Poluje na chuliganów! Dopadnie drania wieczorową porą i w michę go, w michę!! Jednoosobowa jednostka specjalna!!
Taka subtelna i myśląca osóbka i ” w michę ” ? pową
tpiewam mocno !
Cóż, „Zły” na tytana też nie wyglądał. Jakiś kurduplowaty był, ale za to jak walił!! Czysta rozkosz coś takiego zobaczyć!!
Fakt….ale „Zły” miał mroczną przeszłość…. 🙁
Nu, jakby tak Kopciuszka…. Nie ma ludzi niewinnych, są tylko źle przesłuchani!!
Kurduplowata też jestem
ale walić „w michę” nie potrafię 
No proszę, drobna osóbka z dużą energią nam przybyła !
Potrafisz. Każdy potrafi, jeno jeden z większą, drugi z mniejszą wprawą!
Witaj Wiedźminko
Jestem członkiem Rady Mieszkańców, czyli realizujemy wszelkie działania na rzecz środowiska lokalnego. Nasz zasięg działania to głównie miasto ale też i gmina. Dzisiaj odbyło się bardziej świątecznie, organizowaliśmy „Dzień Sołtysa”, który przypada 11 marca, ale z racji ostatnich dni karnawału odbył się dzisiaj
Natomiast zawodowo – typowy „pomagacz” 
Ciekawe…. a co na to władze miasta i okolicy 🙂
Szczerze … to ich inicjatywa 🙂 My natomiast zajęliśmy się całą organizacją 🙂
Czyli oni mieli pomysła a Wy koszty! Niedurne te wasze władze!!
„Dzień sołtysa”!! Kto jutro będzie naprawiał wszystkie płoty??
Też się nad tym zastanawiam
Szczerze powiedziawszy wolę wszelkie „szlachetniejsze” działania…ale z racji członkostwa chciał czy nie chciał muszę i w takich uczestniczyć 
A ja idę kręcić, proszę Wyspiarstwa.
A jak ja przyszedłem to wszyscy zwiali!
Duchów się boją?
Niezupełnie….ja jestem i do Ciebie przemawiam ….
Na szczęście!!!!
Znaczy, Senatorze….. z duchami masz całkiem mało wspólnego !
Tak jakby….
Jakaś Biała Dama po rodzinie Ci się nie kręciła, prawda ?:)
A nie!! U mnie jeno same jędze!: ((
Te dwie też były jędze nieliche :)i kłótliwe ! sam Skołuba tako rzecze:)
A widzisz! Ja zawsze mam rację!!
Nooo… to zwyczajnie nie wymaga dowodu
A nie!! Nawet Quackie przestał się już ich domagać!!
Yestem. Ale się zadziało, jak tylko wyszedłem troszeczkę pokręcić!
Co do mew, to najchętniej bym je widywał tylko i wyłącznie na zdjęciach, policyjnych właśnie, zwłaszcza gdyby to oznaczało dla nich odsiadkę, daleko ode mnie. Zrozumie ten, kto bywał budzony przez nie o wschodzie słońca i nie modlitwą bynajmniej.
Kup giwerę, kup giwerę, kup giwerę, kup giwerę, kup giwerę, kup giwerę….
Tak tak, a to całe tałatajstwo pod ochroną, jeszcze by mnie jakiś ekolog zakapował… Już pomijając, że mało krwiożerczy ze mnie osobnik.
Ja chyba rozumiem. Zdarza mi się korzystać z uprzejmości koleżanki i noclegu u niej w Gdyni. Pamiętam jak uczyłyśmy się przed sesją, przyleciała taka jedna i tak dziobkiem pukała w szybę, że nawet flesz aparatu jej nie odstraszył. Natomiast nas skutecznie rozpraszała
Moje mewy są wyraźnie lepiej wychowane ! Siadają na parapecie wyłącznie wtedy, gdy, jest coś do zjedzenia ! Bardzo lubię to robić, bo moje zwierzaki mają przypływ adrenaliny 🙂
No nie, to im muszę oddać, na parapecie też siadają tylko jak tam coś jest jadalnego. Ale dzioby drą, bo gniazdują na dachach.
U mnie – nie…. jak się ociepli znikną z krajobrazu, by wrócić jesienią )
No, dobranoc! Chyba troszkę zaszalałem!: )))
Dobranoc Senatorze . Spokojnej i pięknej nocy
Witaj Kopciuszku: )
Spokojna była!
Obyś tak szalał codziennie, Senatorze
Ja też się już pożegnam. Kołysanka do podusi idealna. Jedna z moich ulubionych…
Snów pięknych i spokojnych Kochani. Dobranoc 
A Quackie mnie dżemem!
Cóż, de gustibus…. Ja tam baleron wolę!
Witaj Senatorze…. mam nadzieję, że wyspany ? 🙂
Dzień dobry: )))
Ten baleron??
Dzień dobry: )))
Ja jeszcze a propos dżemu. Przeczytałem niedawno skład marmolady o smaku różanym. Składa się z przetartych buraków i szeregu środków chemicznych!
Róże pod ochroną???
Napisano, że o smaku ???
Dzień dobry Panie Senatorze 😀
No właśnie… Jakby to była marmolada różana, to i pewnie skład miałaby inny.
A o smaku, to wcale nie znaczy – różana 

Witaj poranny Skowronku
Noo brakowało mi wczoraj Ciebie
Ostatni raz, żeby mi to było, że się na cały dzień wynosi!!
No proszę, jeszcze opieprzantus pospolitus mi się dostało
A przecież w niedziele rzadko kiedy jestem cały dzień, bo zwykle latam po polach, łąkach i lasach, żeby coś ciekawego opstrykać
A tu jeszcze ze wsiech stron 

A ja tak dzisiaj na przemian zamarzałam, to się gotowałam w upale, żeby tylko zrobić dobre zdjęcia
Ale twarda jestem, to dam radę
Wierzę w Ciebie!!

A propos opieprzantusa, nie wiesz Mirelko, że o to w życiu najłatwiej????
Dzień dobry
Połaziliśmy parę godzin, to i na dziobek się przewracam
A jeszcze musiałam porozmawiać z córką… Facet z którym mieszka zrealizował w końcu swoje marzenie i kupił sobie młodziutką tarantulę… A mówi się, że nad gustami się nie dyskutuje… jak kto
Nie powtórzę, co miałam na ten temat do powiedzenia, bo zajęło mi to z godzinę, a nie mam siły na opisanie tego wszystkiego 
Dziś późno… jestem padnięta, bo oczywiście niedziela i wycieczka
Witaj Podróżniczko
! 🙂 Na to liczyliśmy: że znów coś ciekawego znajdziesz i poszerzysz nam horyzon:)
Nie mogę Cię nazwać Wędrowniczką, bo Wędrowniczek należał do Stana… za którym tęsknię …. i nie tylko ja!
Mnie jest obojętne, jak mnie nazywasz, o ile nie jest to obraźliwe
A podróżniczka nie jest 
Nie znałam Wędrowniczka, ani Stana…
Dzień dobry

Hi,hi.. a ja se pobuszowałam po Wyspie dnia poprzedniego
Tęsknota Skowronku ? Czasem sama sie dziwię, jakie znas były zabawne gaduły 🙂
Może i tęsknota 😀 Były, były.. i
Aa tera na śniadanko
To smacznego, Skowronku
Aaa dziękuję bardzo
A Senator dzie?
Bo jak napisałam, to od razu się zmył
Jeszcze nie wiem czemu, ale chyba się mnie boi
Musiał coś solidnie przeskrobać… 
Rykną na mnie, bryknął i już Go nie ma… Czyżby się na mnie obraził?!!!
Witajcie!
Nowy dzień, nowy tydzień, nowy miesiąc, a ja taki sam stary! To niesprawiedliwe!
A zdrowy???? Hę??? I nie stary, nie stary


Ja tam jestem zawsze młoda, a co! Nie wierzysz???
Duchem
Witaj Mistrzu T
Dzień dobry Mistrzu T ! Do urodzin jeszcze chwila, więc skąd te samokrytyczne refleksje ? Starość – to wszak stan ducha !
Dziękuję, dziewczyny!
Z duchem w porządku, ciało też się jakoś trzyma, ale myśl o jakiejś odnowie i tak wydaje się kusząca. Nie wypominajęcy: która z was nigdy w życiu w żadnym Salonie Odnowy nie zagościła?
Nas tak pod włos???

Oj, dałabym się tak oklepywać, masować, okładać… Nawet tydzień calutki…
Taż dopiero bym fruwała
Dziwne. Taki sam, bez zmian….Powinieneś się zdziebko posunąć…..
Iii tam… nie chce mi się… 😉
Oj, Mistrzu T…. A co to za jakieś dziwne stwierdzenie
Właśnie tylko czas jest sprawiedliwy, bo wszystkim równo odmierza. I nie ma od tego ucieczki… nawet operacje plastyczne nie pomogą 
To znaczy nie ja, tylko mój PESELek (jak to mówi moja przyjaciółka). Ale o to, to niech on się martwi, a nie ja 
A jeśli jesteś taki sam stary, to znaczy, że czas Ci się zatrzymał? Ja robię się starsza z każdą sekundą
Dzień dobry.
Co do dżemu (przez małe „dż”) – Senatorze, teraz wystarczy, że zawiera płatek róży sztuka jedna i resztę przetartych buraków, i już można nazywać „różanym”. Najwyżej daje się gdzieś na odwrocie, malutką czcionką, napis „zawiera śladowe ilości dzikiej róży” i już, lege artis. Niestety.
Co do tarantuli – Miral, ale czy pajączek jest trzymany luzem, czy w terrarium? W terrarium to i Brat Quackie, recte dziodu, swego czasu hodował, bardzo nadobne to było zwierzątko, i szczerze mówiąc mało ruchliwe, głównie siedziała bez ruchu, ożywiała się tylko na jedzenie, więc dopóki nie ucieknie z terrarium, nie ma się czym martwić. Gorzej jakby była luzem, wtedy nie dość, że można się z nią niespodziewanie spotkać, to jeszcze jaja może złożyć (sprawdzić, czy nie samiec) i się rozmnożyć, a tak bez kontroli to niefajnie.
Pajączek, pajączek…. aż mnie ciarki przeszły…
Witaj Mistrzu Q
Witaj Skowronku..
.. pająki mi specjalnie nie przeszkadzają… dopóki mnie nie gryzą 🙂
Hejka Wiedźminko, miło Cię widzieć uśmiechniętą
Niech se te pająki żyją spokojnie, byle jak najdalej od mego mieszkania 😀
Ha. Mam opinię od posiadacza. Cytuję: „To głupi zwierz, jak mało który. Rozróżnia tylko jadalne/ niejadalne, w sensie atakować/ uciekać. Natomiast ponoć nie ugryzie tego, na czym siedzi, więc teoretycznie powinno być bezpiecznie wziąć go na rękę [rozmówca tego nie próbował – przyp. Quacka], natomiast NIEbezpiecznie – np. wkładać nogę do buta, w którym już siedzi pająk. Absolutnie się nie oswaja, właściciela nie rozpoznaje, nie łasi się też ani nie przymila.” Koniec cytatu.
Nigdy nie miałam w domu hodowlanego pająka, także nie jestem ekspertem i nie znam się na tym zupełnie. Kiedyś hodowaliśmy rybki, bywały u nas koty i psy. Na białe myszki, czy chomika mama się nie zgodziła, bo sam ich widok przyprawiał ją o palpitację
Przecież nie zaszczeka, ani nie zamiauczy 
Zanim chłopak córki kupił tego pająka, kilka razy zabierał córkę na różne wystawy pająków, czy do sklepów. Sadzał jej na rękę różne takie pajączki. Zaczynał od tych, które nic człowiekowi nie są w stanie zrobić. Potem już były te większe. Ale on też mówił, ze pająk nie ugryzie tego na czym siedzi. A facet mojej córki chciał wiedzieć, że jej na pewno nie będzie przeszkadzało trzymanie takiego pupila w domu…
Taki pająk potrafi żyć nawet 30 lat. To jak na zwierzę domowe dość długo. Żaden kot czy pies tyle nie żyje (a szkoda)…
I tak prawdę mówiąc, to nie wiem jak by się pająk miał przymilać czy łasić
Ten pajączek jest w dużym terrarium z odpowiednimi zabezpieczeniami, żeby nie przyszło mu do głowy szwendać się po domu. I to nie ze względu na mieszkańców, ale na jego bezpieczeństwo. Jest to prawdopodobnie młodziutka samiczka. Nie tak dawno wykluta. Jak mi powiedziała córka ten gatunek rośnie do dużych rozmiarów i jest cudownie włochaty
Na pierwszą przekąskę zeżarła 3 świerszcze (czy koniki polne?). Amerykanie nazywają to „cricket”. Facet mojej córki trochę się wystraszył, bo to za dużo dla takiego malucha jak na jeden raz. Poszedł do sklepu z tymi pająkami, a oni dali mu gratis ogromnego karalucha. Nie wiem w czym lepszy jest karaluch od świerszcza?… Ale ten karaluch był za duży i pajączka nie chciała go jeść (a może była obżarta po tych świerszczach?). W każdym bądź razie córka zapowiedziała, że więcej żadnych karaluchów w domu. Jeszcze taki spryszczy i się zagnieździ w domu. A karaluchy bywają obojnacze. I tak jak lubi ona pajączki, to karaluchy wywołują w niej niesamowite obrzydzenie. Ma to chyba po mnie. Bo tak jak nie boję się myszy, żab, czy jakichkolwiek robali i wszystko mogę brać na ręce, tak na widok karalucha nieprzyjemny dreszcz leci mi po plecach i nie ma takiej opcji, żeby tego paskudztwa dotknęła. Nawet jak jest martwy. 
Jak dla mnie dziwne upodobania… ale nad gustami się nie dyskutuje…
Co prawda, córka wolałaby kota w domu, bardziej niż pająka, ale ten jej nie przepada za kotami, a pająki kocha
Dzień dobry
!A pogłaskać te tarantule można ? Czy tylko jednorazowo? 🙂
Z tym był pewien problem, pająki w ogóle, a ta bratowa pajęczyca w szczególe wydawała się nie kojarzyć, że jakikolwiek ludź jest jej właścicielem, daje jej jeść itp. pozytywne rzeczy, do każdego podchodziła jednakowo nieufnie, ale nie gryzła, tylko strzelała takimi włoskami z odwłoka, które działały jak włosowate kolce kaktusika, tzn. wchodziły pod skórę i piekły/ swędziały niemiłosiernie. Tak przynajmniej wiem z drugiej ręki, bo sam nie doświadczyłem, ale też i nie byłem chętny.
Witaj Kwaku…
. przyznam, że też nie miałąbym ochotyna taki ostrzał. Myślisz, ze pajęczyca umiałaby sie do kogokolwiek przywiązać ? Ja – wątpię, choć podobno zdarzały sie oswojone pająki ….
Ale tarantellę pajączkowi zawdzię
czamy 🙂
No proszę, czyli jednak się da oswoić. Zadziwiające. Ciekawe, jak takie oswojone pająki postrzegają ludzi – jako dystrybutory pożywienia, a więc niegroźne ze wskazaniem na przyjazne? Czy w ogóle pająki rozumieją coś takiego, jak „przyjazne” (biorąc pod uwagę takie np. obyczaje godowe)?.
Tak strzelał ptasznik Michała. Dorósł do wielkości pięści. Myszy lubił jadać!
Dzień dobry Panu! A jak z „zaprzyjaźnianiem się” tego pająka? Właśnie napisałem do brata, żeby się wypowiedział jako wieloletni właściciel.
Nie ma przyjaźni. Siedzi sobie w swojej norze, mikroklimat se zamówił bardzo szczególny i pilnować jego parametrów trza, od czasu do czasu coś zeżre, od czasu do czasu przejdzie wylinkę i tak se żyje!
Dzień dobry Wiedźminko

Oczywiście, że można je pogłaskać, z tym że najbezpieczniej wtedy, gdy siedzą na Twojej ręce
Komu w drogę, temu sznurowadło pęka 🙁 Do popo
tem….
Ja też zaniebawem wybywam na dłuższą chwilę… a może nie tak dłuższą?
Byle nie za długą 😀
Mgła mi sołnyszko podprowadziła

No to ruszam w miasto, co wcale nie było w planie
Jestem zez powrotem. U nas też słoneczko prześwituje zza chmurek, mizernych bo mizernych, ale zawsze.
Ale bez zeza?? Znaczy wady wzroku
Bez! I wcale nie roślina!
Troszkę się przejaśniło…. a mnie obowiązki za uszy trzymają . Wieczór powinien być milszy 🙂
Witam serdecznie, chociaż dopiero wieczorowo
Poniedziałek przepracowany !!!
Za to dzień piękny, tyle słońca było w całym mieście… a i do urlopu coraz bliżej 
Wybywam se pokręcić. Za chwilę.
Dobranoc, Kochani. Dziś – jak widać – z wczorajszej aktywności niewiele zostało. No nic…. Jakoś to będzie!
A ja obejrzałem świetną rolę Gajosa w „Norymberdze” na TVP1. Ostałowska też była znakomita…
Fakt ! Wciągnęła mnie ta sztuka … 🙂
Oglądałem ją już wcześniej, a i tak mnie wciągnęła… 🙂
A ja kręciłem i czytałem, ale już (?) skończyłem jedno i drugie. Schemat jest taki – 50 minut z obciążeniem rosnącym od 3 do 5 w ośmiostopniowym zakresie regulacji. Tak żeby się spocić.
No popatrz pan, a ja się wcale nie spociłem… 😉
Widocznie sztuka była w inny sposób sugestywna!
Interesująca i pozbawiona dydaktyzmu i płaskości, mimo iż tematem była działalność pułkownika prl-owskiego kontrwywiadu… Zagrana znakomicie …Myślałam, że sie szybko zniechęcę…i wsiąkłam:)
A z którego roku spektakl? Nówka czy puszkowana?
2006
A to całkiem jeszcze świeży.
Pięknej nocy Kochani
Dobrych snów!
Dzień dobry i zapraszam na pięterko 🙂