« Depesze z życzeniami W kalendarzu jest wciąż taki dzień.... Przeznaczony wyłącznie dla Ciebie... »

Illinois Canyon

Do Starved Rock State Park już od dawna ciągnęły mnie bieliki amerykańskie. Zlatują się tam co roku… Bielik w zasadzie odlatuje do cieplejszych rejonów, bo jako rybożerny padłby z głodu jak pozamarzają wszystkie rzeki i jeziora… Niedaleko Starved Rock jest tama i woda dokoła niej nie zamarza nawet w najgorsze mrozy. Bieliki doszły do wniosku, że nie ma potrzeby gdzieś tam daleko latać, skoro tu, bliżej też mogą coś upolować. Leniuchy…

W niedzielę namówiłam małżonka na wypad. Zgodził się pod warunkiem, że to ja pojadę. Jak dla mnie to sama radocha… Jak zwykle wybraliśmy się rano. Amerykanie, jak nie muszą, to wylegają z domów dopiero ok. 10-11. A w niedzielę mało kto pracuje… Byliśmy mniej więcej w połowie drogi, gdy na górce zobaczyłam migające światła policji i straży pożarnej. Od razu też zrobiło się jakby więcej samochodów… Ruch „zgęstniał”… Ze wszystkich trzech pasów wszyscy zjeżdżali na jeden. Gdy mijaliśmy to miejsce, małżonek wyciągnął komórkę i zrobił dwa zdjęcia. Miejsce wypadku nie wyglądało ciekawie… dwa rozwalone samochody.

Już po powrocie do domu, wieczorem dowiedzieliśmy się, że kierowca tego białego samochodu wjechał pod prąd na autostradę i zderzył się czołowo z tym czerwonym. Zginął na miejscu… Drugi kierowca w stanie krytycznym został przewieziony do szpitala. Nie wiem jak można wjechać na autostradę pod prąd??!!! Jest tam tyle różnych zabezpieczeń i ostrzeżeń… Pokazali też dwóch mężczyzn, którzy byli świadkami i oni jako pierwsi udzielili pomocy ofiarom tego wypadku. Było ich trzech, ale ten trzeci odjechał, gdy tylko przyjechała policja i nie spisali jego danych. Z tego co mówił i dziennikarz i policjant, uratowali temu rannemu życie (chociaż i tak nie wiadomo czy przeżyje). Dziennikarz określił ich nawet jako bohaterów, ale z tą opinią nie zgodził się jeden z ratujących. Powiedział, że nie czuje się jak bohater, bo uważa, że taka pomoc jest obowiązkiem każdego człowieka. Od razu go polubiłam…

Pojechaliśmy dalej, chociaż jeszcze długo w naszych oczach migały obrazy z wypadku… Na miejscu, małżonek od razu poleciał do łazienki, a ja nad rzekę. Musiałam zobaczyć te swoje bieliki… Oprócz kilku gęsi kanadyjskich i dwóch mew nie zobaczyłam niczego pierzastego. Byłam zawiedziona. I wtedy na wyspie, spory kawałek od mojego brzegu zobaczyłam na drzewie sporą białą plamę. Aż mi serduszko żywiej zabiło… Próbowałam zrobić zdjęcie swoim aparatem, ale było za daleko. Niewiele myśląc poleciałam do samochodu na parking po mężowski aparat. Całe szczęście ten teleobiektyw jest największy i małżonek wozi go w plecaku razem z aparatem, bo nie wiem czy umiałabym zmienić obiektywy. Ciężki ten aparat jak diabli. To znaczy nie tyle aparat, co obiektyw… Poleciałam z powrotem nad rzekę, bojąc się, że to ogromne ptaszysko sobie odleci. Siedział. Nawet aparatem męża nie udało mi się zrobić wyraźnego zdjęcia. Nie mam chyba zdolności do takich sprzętów. Wrócił małżonek i przyleciał do mnie nad rzekę, zelektryzowany wiadomością. Wziął swój aparat, ustawił (on umie), cyknął, potem popatrzył, przybliżył… Powiedział żebym się już tak nie ekscytowała, bo to nie żaden ptak, a ułamany konar… Ręce mi opadły… szczęka też… Już wolniejszym krokiem poszłam w stronę karmników. Można tam czasami spotkać mniej spotykane ptaki. I faktycznie, małżonkowi udało się „ustrzelić” sikorkę dwubarwną i pasówkę śpiewną. Mój aparat jest za wolny na takie ptaszki…

Po obcykaniu czego się dało przy karmnikach, poszliśmy do Visitors Center. Małżonek zauważył tam bielika, a właściwie jego posąg. Oczywiście obcykany na wszystkie strony i boki…

Małżonek zapytał mnie co teraz. Bo jechać taki szmat drogi po to tylko, żeby cyknąć kilka zdjęć ptaszkom na karmnikach, to bez sensu. Do Matthiessen, niedalekiego kanionu nie chciało mi się jechać, na górę Starved Rock też nie… To bardzo ciężka trasa i trzeba mieć do niej żelazną kondycję. Chociaż na górze jest cudnie, a widoki zapierają dech w piersiach… Przypomniałam sobie jeden z kanionów, który nam się kiedyś podobał – Illinois Canyon. Jest łatwy do przejścia i nawet kiedyś zabierałam tam swoją mamę… Krótko mówiąc „poszliśmy na łatwiznę”…

Starved Rock State Park, to nie tylko skały „wyrastające” z Illinois River, ale również cały ciąg różnych kanionów. Przy wejściu do każdego jest oddzielny parking… Pojechaliśmy.

Już na parkingu usłyszeliśmy strzały. Polowanie… Po drugiej stronie Illinois River, przy Buffalo Rock State Park, są tereny łowieckie. Od (chyba) połowy października do marca jest to zakazana turystom strefa. Jak pisze na tablicach ostrzegawczych, można dostać zabłąkaną kulkę i lepiej tam nie łazić… Nie wiedziałam, że odgłos strzałów aż tak daleko niesie… Te strzały towarzyszyły nam prawie do połowy kanionu i muszę przyznać, że mi przeszkadzały. Jakoś tak nieprzyjemnie brzmiały w uszach i miałam nadzieję, że żaden z myśliwych niczego nie trafi… Później strzały umilkły, a gdy odezwały się znowu były dużo cichsze. Widocznie myśliwi przenieśli się w dalsze rejony…

Illinois Canyon jest szeroki. I chociaż skały go otaczające są bardzo wysokie, to nie odczuwa się aż tak ich wysokości. Może dlatego, że między nimi rośnie dość gęsty las… Momentami skały się rozstępują i w ogóle ich między drzewami nie widać. Przez kanion przepływa strumyk, wijąc się zygzakiem. Momentami znika pod skałami, gdzieniegdzie rozlewa się szeroką strugą, to znowu zmniejsza się, ograniczony skałami, do wąskiego potoku. W jednym miejscu rozlał się w poprzek kanionu i trzeba przez niego przejść. Całe szczęście od dłuższego czasu trwa susza, mimo padających często deszczy, i poziom wody we wszystkich rzekach jest bardzo niski. Kanion zamyka mała kaskada. Szkoda, że nie da się pójść dalej. Może tam być całkiem ciekawie… Może wybierzemy się tam, jak wszystko na dobre zamarznie? To mogłoby być ciekawe…

Wracaliśmy trochę inną ścieżką niż przyszliśmy. To znaczy jedną odnogą głównej. Lubię tak sobie zboczyć z utartych szlaków, bo zawsze można coś ciekawego zobaczyć. Moją uwagę zwróciła ściana skalna, która tworzyła jakby monstrualną wnękę. Zeszłam ze ścieżki i wtedy zobaczyłam gniazdo os (czy też szerszeni, co na jedno wychodzi). Od razu zawołałam małżonka, który się zaczął śmiać. Powiedział mi, że zawszę muszę coś takiego wypatrzyć. Ale jak się człowiek rozgląda, to zawsze coś zobaczy. Jak on głównie patrzy pod nogi, żeby nie wleźć w błoto, czy się nie potknąć, to jak ma pierwszy zauważyć cokolwiek na górze. Po naszych wyprawach to ja mam uwalane błotem buty i  często się potykam o niezauważone konary, czy pniaki. Całe szczęście nie przewracam się i szybko łapię równowagę…

Ktoś zauważył to gniazdo wcześniej i je zniszczył.

Gdybym dorwała tego gnoja, to bym mu nogi z tyłka powykręcała. Nie przepadam za osami, szczególnie w pobliżu swojego domu, ale z daleka od ludzkich osiedli niechby sobie żyły!!! Skoro są, to znaczy że są do czegoś potrzebne. Jak można tak niszczyć naturę?!!! Rozejrzeliśmy się za drugą częścią tego gniazda. Małżonek zauważył je pierwszy i był z tego dumny. No tak… leżało na ziemi…

Nawet nie zauważyłam upływu czasu. Minęło już południe… Czas było wracać do domu. Trochę żałowałam, że nie widzieliśmy bielików… Wjechałam już na autostradę i nabrałam odpowiedniej prędkości. Gdy mijaliśmy most na Du Page River nad nami pojawiła się para bielików amerykańskich. Szybowały dumnie wzdłuż rzeki… Świnie nie ptaki!!!!!!! Nie miałam jak się zatrzymać, bo na moście nie było pobocza. Poza tym tuż za mną jechał samochód (nie znoszę tego) i gdybym tylko depnęła na hamulec, wjechałby mi w kufer. Za mostem nie było już po co zjeżdżać na to pobocze. Bieliki poleciały… I tak je kiedyś dorwę!!!!

200 komentarzy

  1. miral59 pisze:

    Zapraszam na wędrówkę po Illinois Canyon. Mam nadzieję, że nie jest to za długie i się nie zmęczycie tym chodzeniem Happy-Grin

  2. miral59 pisze:

    U mnie północ, czyli tradycyjnie spadam na górę do łóżeczka Spanko
    Miłej niedzieli wszystkim życzę i przyjemnych spacerów przy pięknej pogodzie Buziaczki I to niekoniecznie wirtualnych… Wink

  3. Alla pisze:

    Dzień dobry Delighted
    A co tu tak cicho??? Mrelka świtem bladym po kanionach biega, ptice fotografuje a Wyspiarze jeszcze śpią??
    Tylko niezawodna Bożenka honor Wyspy ratuje Wink

  4. Alla pisze:

    A w ogóle, to ja się wcale nie dziwię, że pognała do tej Hameryki. No bo; kanion, choćby najmniejszy, to nie ojczysty jar, parów, wąwóz, np. 😀
    A ptaszki urocze, łącznie z dawno nie widzianym wróbelkiem 😀
    Dzięki Mierelko za uroczą wycieczkę… No i wcale się nie zmachałam In Love

    • Wiedźma pisze:

      I te prześliczne sikory z kowalikiem ! Takich błękitów nie mamy 🙁

      • Alla pisze:

        Też nie widziałam, a fruwa mi tego pierzastego koło okien mnóstwo 😀
        Wiesz, nie ma jaskółek, za to rozkrzyczanych jeżyków całe stada 😀

      • miral59 pisze:

        Takie błękity mamy i w Polsce, Wiedźminko Happy-Grin Nasza polska kraska też ma cudne kolory. A żołna? Z rodziny krasek. Ma nie tylko niebieski kolor, ale i czerwony. Jest bajecznie kolorowa Pleasure Nie tylko amerykańskie ptaki są cudne. Nasze polskie w niczym im nie ustępują Happy-Grin A przynajmniej takie jest moje zdanie Delighted

    • miral59 pisze:

      Nasze ojczyste jary, parowy, czy wąwozy są bliskie mojemu sercu, chociaż wolę nasze polskie jeziora, czy kochany Bałtyk Pleasure Wszędzie jest pięknie, jeśli chce się nam trochę rozejrzeć… Moim ulubionym miejscem było jezioro Białe koło Wydmin. Cudne niewielkie jeziorko, otoczone lasem… Woda czysta i przejrzysta… Cała kolonia olch dokoła i cała masa szyszek olchowych w wodzie… Jak się wchodziło do wody, to była ona jak wywar z tych szyszek… pachnąca i taka przyjemna w dotyku… aksamitna… Chętnie bym się tam znowu wybrała. Tylko trochę za daleko… Chlip

  5. Tetryk56 pisze:

    Dzięki, Miral, za kolejna piękną wycieczkę za miasto i za ocean! 😉
    Czyża złotawego wypatrywałem chyba z 5 minut. Schowała się jak słoń w truskawkach!
    Pionowe pasy na skałach są, na moje oko, rezultatem spływania tamtędy wody podczas roztopów. W sumie bardzo ciekawe malarstwo abstrakcyjne 😉

    • Wiedźma pisze:

      Witaj Tetryku… pani czyżowa nieźle się zakamuflowała! 🙂

    • miral59 pisze:

      Czasami słyszę ptaka, a nie mogę go zobaczyć, bo się schowa, jak ta czyżykowa. Dopiero ruch zwraca uwagę Wink Wiele ptaków rozpoznaję po głosie i to pomaga w poszukiwaniach obiektu do fotografowania. Wiadomo, że kosmatego trzeba szukać na pniach drzew, epoletnika krasnoskrzydłego na czubkach drzewa i krzaków, drozdy też lubią wyższe partie drzew, chociaż pokarmu szukają często na ziemi… Także, jak się wie, łatwiej jest znaleźć… Happy-Grin
      O tych pasach na skałach też myślałam jak Ty. I w sumie innego wytłumaczenia nie znalazłam Delighted

  6. Wiedźma pisze:

    Bieliki bawią sie z Mirelką w chowanego ! 🙂 Na pociechę Amazed zostawiły szponiasty posąg…..

    • miral59 pisze:

      Niech się te bieliki bawią, a i tak je kiedyś dorwę Wink Ja czasami bywam uparta (małżonek by pewnie powiedział, że zawsze) I jak mi na czymś zależy, to nie odpuszczam… Pleasure A na zdjęciu bielika, szczególnie w locie, mi zależy…

  7. Tetryk56 pisze:

    No i oczywiście DZIEŃ DOBRY wszystkim TUbylcom!

  8. Wiedźma pisze:

    Smętnie wygląda to zniszczone gniazdo os.I dziwnie jest zniszczone…. może te osy to były brakoroby ? 🙁

    • miral59 pisze:

      Chyba raczej to nie były brakoroby, Wiedźminko Sad One nie działają „rozumowo”, a instynktownie. Zabezpieczenie gniazda przed złymi warunkami atmosferycznymi jest dla nich priorytetem. To dla nich być, albo nie być. Bez gniazda na mrozie zginą…

      • Wiedźma pisze:

        … niezbyt udał mi sie ten żarcik…. 🙁 jestem uczulona na osy i pszczoły, unikam ich jak ognia…..

        • miral59 pisze:

          Ja też nie jestem ich miłośniczką 😀 I chyba jak wszyscy wywalam je ze swojego ogródka wszelkimi możliwymi metodami… Ale w lesie, czy jak tam, w kanionach, nie są one zagrożeniem. Przecież nie rzucają się na ludzi bez powodu. Gryzą, gdy czują się zagrożone. Ale jak się omija ich gniazda, nawet przechodząc pod nimi i jak się ich nie zaczepia, nikomu krzywdy nie zrobią…
          Moim skromnym zdaniem, zabijanie, dla samego zabijania, jest barbarzyństwem nie do przyjęcia. Worry
          Nie wiem czy słyszeliście o Polaku, który zakatował tutaj psa. Jak czytałam co ten gnój temu psu zrobił, coś mi się w środku przewracało. Jeszcze żył, gdy go znaleźli, ale musieli uśpić, bo nie można go już było uratować. Nigdy nie zrozumiem ludzi (o ile można takie coś tak nazwać), którzy potrafią się znęcać nad zwierzakiem. Całe szczęście, to działo się tutaj, bo facet będzie miał dużo czasu na przemyślenia. Grozi mu ponad 50 lat odsiadki… I tego mu życzę Disapproval

  9. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Jak zwykle świetna relacja, tak pod względem przyrody ożywionej, jak i nieożywionej. Co do tej ostatniej, to skały na zdjęciach Miral są zbudowane najpewniej z piaskowca, ponieważ w Starved Rock State Park dominuje taka skała, konkretnie St. Peter’s sandstone, czyli coś jakby piaskowiec św. Piotra.

    Ptaszki na zdjęciach może i małe, ale urocze! Dzięcioł przez te paski na głowie skojarzył mi się z borsukiem w wydaniu ptasim, a wiewiórek, jak widzę, zawsze się wciśnie w kadr.

    Sam kanion, i w ogóle te miejsca w Starved Rock kojarzą mi się z tutejszym Jarem Raduni na Kaszubach, oczywiście z tą poprawką, że nad Radunią nie ma tyle odsłoniętych skał, ale kolory i nastrój są całkiem podobne.

    Gniazdo os jest całkiem nieludzkie w sensie wyglądu, czasami wydaje się, że owady to jacyś przybysze z kosmosu (może z Saturna? Tam właśnie odkryto huragan o kształcie sześciokąta, jak komórka plastra miodu). Na 3 metry wysoki facet sięgnie kijem.

    Jak zwykle brawa za spostrzegawczość i całokształt!

    • Wiedźma pisze:

      Witaj Kwaku ! 🙂 jak aura ? Mirelka jest nie tylko spostrzegawcza, ale ma też wyobraźnię….. ja za nic nie mogłam zobaczyć ptaka w tym ułamanym konarze 🙁

      • Quackie pisze:

        Na razie przyjemnie. Jest taka prognoza, że po południu/ wieczorem ma znów padać śnieg (mam nadzieję, że do rana ustanie, bo ten lot!).

      • Wiedźma pisze:

        „Skalna ” część pokazu jest żywym dowodem na wyobraźnię Mirelki…. zobaczyłam te ryby i lwa… poprowadzona za rękę:)

    • Alla pisze:

      Witaj Panie Q, też się wściekam na osy, które mają gniazda w najmniej oczekiwanych zakątkach ogródka, ale tam gdzieś daleko od zabudowań? Może komuś bardzo dokuczyły i z tej złości, jak bezmózgowiec tępi bez zastanowienia.
      Pamiętacie Ewę Sałacką??

      • Quackie pisze:

        Tak, myślę, że bezmózgowość jest dobrym wytłumaczeniem. „Leci mysza/ Weź se kopnij”. Ewę Sałacką oczywiście pamiętam.

    • miral59 pisze:

      Dzień dobry Mistrzu Q. Delighted Jak wspominałam, na skałach się nie znam. Wydawało mi się zawsze, że piaskowiec powinien być żółty, jak piaseczek. Delighted Ale na pewno duża część tych skał jest z tego rodzaju, bo kiedyś widząc popisaną skałę, sama ją delikatnie drapnęłam. Faktycznie, kruszyło się bardzo łatwo… Tym bardziej jestem pełna podziwu. Tak łatwo jest tą skałę skruszyć, a takie kolosy stoją od wieków… i stoją…
      Zastanowiłam się, czy borsuki mają takie czerwone paski z tyłu głowy… Delighted A dopiero potem pomyślałam o czarno-białych… Wiewiórek ci u nas dostatek. Są wszędzie i to w dużych ilościach… A i tak nasze polskie rudzielce są ładniejsze!!!!!
      Nie byłam nad Radunią, a szkoda. Nie można jednak być wszędzie. Wierzę, że jest tam cudnie…
      Bardzo długo myślałam, że to gniazdo jest z gliny i dziwiłam się, że nie spada z takich cienkich gałązek. Bo to przecież nie jest nasze pierwsze znalezione gniazdo. W Elgin widzieliśmy podobne (tylko całe)… Nie potrafię opowiedzieć wrażenia, gdy dotknęłam tej części gniazda, która leżała na ziemi. I żal mi się zrobiło tych biednych owadów. Tyle pracy i starań, a całe gniazdo wyginęło… Chlip

      • Quackie pisze:

        Rodzice geologowie twierdzą, że z piaskowcem to niekoniecznie, może być rudy/czerwony od tlenków żelaza albo w innych kolorach. Taki geolog ma czasem przedziwnie filozoficzne nastawienie do świata, ponieważ zdarza mu się widzieć rzeczy przez pryzmat skali właśnie geologicznej – setek tysięcy albo milionów lat. I te wieki, od których stoją kolosy, to w skali geologicznej wcale nie jest dużo czasu. Bardzo często to, że coś zostaje, a coś innego jest zerodowane i nie zostaje, wynika z minimalnych różnic twardości czy tam innej wytrzymałości na ścieranie, a do tego jeszcze kwestia, którędy woda popłynie i dlaczego (np. teraz przy okazji huraganowego wiatru była cofka, morze naniosło piachu i zatkało się ujście Piaśnicy w Dębkach koło Jastrzębiej Góry i musieli maszynowo przekopywać).

        Wiewiórki są faktycznie powszechne, opowiadałem kiedyś, że w 2007 Junior zaczął liczyć napotkane wiewiórki w Marylandzie i gdzieś w połowie szóstej dziesiątki się pogubił, a minęło dopiero parę dni. Rudzielce są ładniejsze, ale słyszałem, że sprowadzono – nie wiem, czy naumyślnie, czy przypadkowo – te szare wiewióry z Ameryki i okazują się szalenie ekspansywne w Polsce i wypierają rude.

        Gniazda są niebywale leciutkie, ta masa jest jak papier-mache, właściwie niewiele się różni od papieru, o ile pamiętam, obróbka, jakiej osy poddają części roślin w celu uzyskania masy na gniazdo, niewiele się różni od obróbki w papierni.

        Może wandala kiedyś pokłuły jakieś żądłonie i zachował urazę do gniazd?

        • miral59 pisze:

          W Matthiessen, też kanion, w niektórych miejscach skały są właśnie rude. Barwią też wodę na rudo. I tak myślałam, że to od rudy żelaza. Widocznie jest jej na tyle mało, że nie opłaca się wydobywać, a dodaje uroku kanionowi…
          Wiele gatunków zwierząt, ptaków, czy ryb sprowadzonych z innych kontynentów (nie tylko z Ameryki) szkodzi naszym rodzimym gatunkom. Ludzie często nie zastanawiają się jaką szkodę wyrządzają. Czy to zwierzak, czy rybka się znudziła, to trzeba wywalić na wolność. To takie wygodnictwo i bezmyślność. Wiem, że szopy coraz bardziej panoszą się w Polsce, bo nie mają naturalnych wrogów. Podobnie z żółwiami czerwonolicymi. Dodatkowo przenoszą choroby, na które są uodpornione, a które powodują ginięcie naszych rodzimych gatunków. To samo ryby. O tym pisał nam Senator. Też niszczą nasze rodzime zasoby… Tutejsze szare wiewiórki też nie są jednolite i podejrzewam, że jest ich kilka gatunków. Mamy też czarne wiewióry i białe. Od jakiegoś czasu wybieramy się z małżonkiem na te białe. Ale mieszkają od nas spory kawał i nie wiem, czy wyrobilibyśmy się w jeden dzień.
          Wiem już, że te gniazda są leciutkie 😀 Papier jest ciężki. Wink
          Mnie osy pogryzły już nieraz. To czy mam tłuc wszystko co lata?

          • Quackie pisze:

            No i wcisnąłem przypadkiem „odśwież” i cała odpowiedź poszła sobie do kosza.

            Żeby ocenić wydajność i opłacalność rudy, to oko i kolor nie wystarczą, już pomijając, czy park narodowy (lub stanowy), czy też nie.

            Szopa bym chętnie w Polsce zobaczył luzem, ponoć przesuwają się na wschód z prędkości kilkudziesięciu-stu km rocznie. A co do innych gatunków, to np. w Zatoce ponoć pływa jakaś ryba, która wypiera lokalne gatunki, nazwy nie pomnę, bodaj babka (z jakimś przymiotnikiem)?

            PPapier jest ciężki, ale porowata papier-mache już niekoniecznie…

            • miral59 pisze:

              Nie miałam na myśli oka przy ocenianiu zasobów rudy. Wiem, że do tego potrzebne są specjalistyczne badania i odwierty. Podejrzewam, że gdyby się opłacało, to nikomu by nie przeszkadzało, że to park stanowy.
              Szopa widziałam już kilkanaście razy na własne oczęta Pleasure Lubię je, chociaż szkodniki. Tak samo jak lubię skunksy, chociaż śmierdzą Wink Popatrzeć mogę, a wąchać nie muszę…
              Wiem też, że papier papierowi nie równy Delighted Książki, czy gazety są ciężkie. Ale osy książek nie piszą Wink

          • Tetryk56 pisze:

            Tworzywo gniazd os przypomina raczej bibułkę, niż kartki papieru

  10. korab1 pisze:

    Ogólnopolskie DzieńDobry :))

  11. Wiedźma pisze:

    Nie ma śniegu… jest coraz cieplej ino duje ciut za mocno 🙂 Happy

  12. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin Cieszę się, że wycieczka była udana Delighted I że nie wywołała u Was zadyszki Wink

  13. Wiedźma pisze:

    Wyjątkowo wdzięczne są te dzisiejsze skrzydlate maleńtasy….. i sikory i dzięciołek, z przyjemnoscią do nich wracam 🙂

  14. korab1 pisze:

    DobryWieczór:)) Pozdrawiam Wyspiarzy i oznajmiam, iż samoczynnie naprawił się „ortograf” :)))

  15. Alla pisze:

    Mama leniaaaaa Shout I dobrze mi z nim Happy-Grin
    To idę się dalej lenić 😀

  16. miral59 pisze:

    Kolorowych i miłych snów Wam życzę Spanko Później przyjdę poprawić Wam kołderki, żebyście nie zmarzły Pleasure

  17. Incitatus pisze:

    Dzień dobry: )))
    Nigdy, przenigdy nie będę łaził po żadnych górach! Tak mi dopomóż piaskowcu, granicie, sjenicie i bazalcie też!!

  18. miral59 pisze:

    Dzień dobry Wyspiarze Happy-Grin (żeby potem nie było, że tylko Senatora przywitałam Wink )
    Od rana sypał drobny śnieżek i nasypał Delighted Jest tak mniej więcej do pół łydki Pleasure Rano muszę oczyścić samochód, bo zasypany dokładnie Worry Może z tydzień ten śnieg poleży i będziemy mieli trochę zimy. Zobaczymy jak długo…
    Boże Narodzenie lubię mieć białe, a nie zawsze tak tutaj bywa…
    Miłego dnia życzę Buziaczki I tradycyjnie spadam na górę… Spanko

  19. Quackie pisze:

    Dzień dobry. No i słomiany-m się ostał.

  20. Alla pisze:

    Dzień dobryyyy… ale jazda 🙁 Na te 40cm śniegu od wczorajszego wieczoru pada deszcz.. Cudo 🙁

  21. Quackie pisze:

    No, zmykam do pracki.

  22. Tetryk56 pisze:

    Witam wszystkich, dorywczo jak zwykle o tej porze! 😉

  23. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry ! Delighted U mnie, jak u Bożenki…. deszcz i plusowo:)

  24. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin Samochód już odśnieżony i można jechać do pracy Pleasure Łatwo poszło, bo jest trochę mrozu i śnieg jest sypki i delikatny. Trochę szkoda było takiego pięknego kożucha, ale jakoś trzeba jechać Wink
    Lecę do pracy, życząc miłego dnia i niebolących głów (i nie tylko głów) Buziaczki

  25. korab1 pisze:

    Deszczowe DzińDybry:)))

  26. Wiedźma pisze:

    Witam ponownie…. deszcz uśpił Wyspiarzy ? 🙂 Wink

  27. Tetryk56 pisze:

    Ale pozwolił dotrzeć do domu. Witam oficjalnie! Delighted

  28. Wiedźma pisze:

    Przekazuję Wszystkim serdeczne pozdrowienia od Jaśminki. Jeszcze jest daleko od netu, więc sama nie może…. Buziaczki

  29. Quackie pisze:

    Przepraszam, jeśli zawiodłem nadzieję (na płacz, moczenie klawiatury etc.), ale nie mam czasu się podrapać w głowę dzisiaj, załatwiałem mnóstwo rzeczy naraz, a robota w tym czasie w lesie, a jeszcze kręcenie wchodzi w grę i jak Boga kocham, dzisiaj na stacjonarnym rowerze będę odpoczywał, bo to bułka z masłem po bieganiu, załatwianiu, dzwonieniu. Znaczy życiu.

  30. Alla pisze:

    Kiepski dzień..
    Dobranoc i do jutra 🙂

  31. miral59 pisze:

    Przychodzę jak zwykle, gdy wszyscy smacznie śpią Sad
    To może poprawię sobie humor opowiadając historyjkę z ZOO…
    Alejką w ZOO idzie prześliczna kobieta z mężczyzną. Na jej widok goryl siedzący w klatce aż się podniósł i złapał za kraty. Mężczyzna podpuszcza kobietę
    – Pokręć trochę bioderkami… Kobieta z uśmiechem kręci… Goryl w klatce aż się oblizuje.
    – A teraz pomasuj sobie biust – podpowiada facet i kobieta zmysłowo masuje, a goryl mało krat nie wyłamie…
    – Może jeszcze troszkę więcej sexy? – pyta facet. Kobieta wolno oblizuje wargi i posyła gorylowi buziaka, a ten mało klatki nie rozwali.
    W pewnej chwili facet łapie kobietę za włosy i ciągnie w stronę klatki. Szybko otwiera, wpycha kobietę, zatrzaskuje drzwi i mówi
    – A teraz mu wytłumacz, że cię głowa boli…

  32. Quackie pisze:

    No no, ależ Panie zaszalały po dobranocce. Aż miło poczytać! Tym razem już całkiem bezwarunkowa dobranoc!

    • miral59 pisze:

      Ajtam, ajtam Od razu zaszalały Delighted Jeden żarcik i krótka wymiana zdań Wink
      Ale że i Ty Mistrzu nie śpisz???!!!!
      Dobranoc Spanko Tobie też kolorowych snów Pleasure

  33. miral59 pisze:

    A tak w ogóle, to dzisiaj nie padało i było dość zimno. O godz. 15 było minus 8C. Zerwał się wiatr, temperatura spadła do -11C, a wydaje się jakby było ze 20 na minusie.
    Śmiałam się, bo dzisiaj na stadionie (Soldier Field), przy samym Lake Michigan grają w ten ichni futbol. Trybuny są otwarte i na pewno gwiździ niesamowicie. Ale o ile znam Amerykanów, to i tak będą tłumy Overjoy W telewizji proszą, żeby brać ze sobą dodatkowe kurtki i ciepłe koce, bo można zamarznąć Delighted Chicagowska drużyna gra z drużyną z Teksasu. Ci to dopiero będą marznąć!!! Zupełnie nieprzyzwyczajeni do takich chłodów Delighted

  34. Alla pisze:

    Dzień dobry 😀 Kto żyw – biegiem na górkę 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)