Wydostanie się z pokoju ,w którym tkwiłem unieruchomiony, zajęło mi dobre pół godziny. Najtrudniejsze było odblokowanie uchwytów w podłokietnikach, ale ukryte włośnicowe ostrze poradziło sobie i z nimi. Kiedy miałem już wolne ręce, reszta była już bajecznie prosta, tym bardziej, że MIB, który mnie przesłuchiwał, tak się spieszył, że zostawił niedomknięte drzwi. Nie dziwiłem mu się nic a nic. Każdy by się spieszył, usłyszawszy o spisku na szczytach władzy. Teraz winda… i podziemny parking… Zanim zdecydowałem się wyjść z opuszczonego magazynu, rozejrzałem się uważnie. W końcu widok faceta w eleganckim garniturze opuszczającego na wpół zrujnowany budynek mógłby kogoś zainteresować – zupełnie niepotrzebnie.
Droga do dziupli, której nikt namierzyć nie mógł, bo wynajęta została nie przeze mnie i dawno temu, minęła bez kłopotu. Przycisnąłem opuszkę palca do czytnika, zamek szczęknął i… już byłem we względnie bezpiecznym miejscu. Wziąłem prysznic, włączyłem ekspres do kawy i – kiedy się nagrzewał – pstryknąłem pilotem. Podniecony reporter jednej z informacyjnych stacji usiłował sklecić sensowną relację sprzed Kancelarii Premiera, nad którą unosił się gęsty dym. Wyglądało na to, że siła „Grzmiących Świerszczyków” i cięższych modeli jest równoważona umiejętnościami BORowików i żadna ze stron nie może osiągnąć przewagi.
Kawa gotowa! Siadłem na kanapie i pozwoliłem sobie na szeroki uśmiech. Nie chodziło mi tylko o ulgę i satysfakcję – ten grymas miał również wymiar praktyczny. Sięgnąłem po specjalnie wyprofilowane szczypce i delikatnie wyjąłem ze szczęki ząb, który w istocie był implantem, po ściśnięciu generującym infradźwięki. Nie był mi już potrzebny.
Za to tu i teraz potrzebna mi była łączność. Powiodłem wzrokiem po ścianach. Tak, to musiało być to. Za obrazem „Generał Jaruzelski pod Krumlovem”, tak jak pamiętałem. Zdjąłem ze ściany ciężką ramę i przymknąłem oczy. Cyfry szyfru do ukrytego za obrazem sejfu wypływały z pamięci, a ja ustawiałem zamek w kolejnych pozycjach. Ciężkie drzwiczki otworzyły się bezszelestnie. Wnętrze sejfu ziało pustką!
I tak właśnie miało być. Podszedłem do biurka, otworzyłem najniższą szufladę i wyjąłem garść biurowych spinaczy. Jeden z nich po rozprostowaniu doskonale mieścił się w szparze z boku grubych drzwiczek sejfu. Delikatny odgłos oznaczał, że skrytka w drzwiczkach otworzyła się. Wyjąłem z niej przyczepionego przylepcem netbooka i włączyłem go. Hasło i skan siatkówki – sprzęt działał błyskawicznie i po chwili byłem już w systemie. Kiedy tylko dioda z boku dała znać zielonym światełkiem, że ma również dostęp do netu, rozległ się cichy pisk i jedna z ikon zaczęła migać. Widocznie w centrali ktoś dyżurował na okrągło. Pospiesznie założyłem słuchawki z laryngofonem.
– Syn Muchomor, Syn Muchomor, jak mnie słyszysz?
– Świetny odbiór, zdaj relację! – zatrzeszczał w słuchawce lekko zniekształcony kodowaniem głos.
– Zadanie wykonane, dezinformacja przekazana, pełen sukces! Zresztą pewnie sami widzicie…
– Widzimy na wszystkich kanałach, gratulujemy. Zamykamy operację „Łabędzie jajo”, powtarzam, koniec operacji. Przekaż hasła i kody dostępu Kuzynowi Purchawce, a za 72 godziny podejmiemy cię zwykłym kanałem. Potwierdź!
Potwierdziłem, zakończyłem rozmowę i dopiero mogłem wyciągnąć się na wznak. Moja rola w tej części operacji była zakończona. Agenci polskiego oddziału MIB udowodnili swoją przydatność, a ich wydział mógł spodziewać się sporego dofinansowania z budżetu. Nie trzeba dodawać, że kasa włożona w ich operacje była kasą bezpowrotnie straconą – ale za to budżetowych cięć mógł spodziewać się CeBeeŚ, kontrwywiad i jeszcze parę dyskretnych służb. To z kolei było na rękę moim szefom, kimkolwiek i gdziekolwiek byli – w Moskwie, Pekinie, czy jeszcze innej stolicy państwa, którego rząd uważał, że może rozdawać karty w słabszych krajach. No a rozróba w Kancelarii Premiera była już tylko czystym bonusem.
Jeszcze minuta i siądę do netbooka, otworzę kopertę, wpiszę jednorazowe kody do komunikatora i kiedy kartka z nimi będzie się utleniać, żeby zniknąć jako kupka molekuł, przekażę całą zawartość pamięci następnemu agentowi. W przyszłym tygodniu Faceci W Czerni mogą spodziewać się wizyty z układu – układu Procjona. A świerszczyki zagrzmią tym razem gdzie indziej. Może w Pałacu Prezydenckim?
________
Tekst chroniony prawem autorskim. Opublikowany w witrynie www.kontrowersje.net oraz na blogu madagaskar08.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przedruk tylko za zgodą autora.
Dzień dobry na nowym pięterku. Opowiadanie ma tytuł i fabułę symetryczną do poprzedniego – co tam się nakręciło, tu się odkręca, żeby ostatecznie zakręcić jeszcze bardziej. Ciąg dalszy będzie już luźniej związany z tymi dwoma opowiadaniami, a jeszcze dalszy – jeszcze luźniej.
Witam raz drugi, żeby Cię Panie Q 😀 Czyta się jak kawałek fajnej książki.

Nie schlebiając, rzeknę, że Pan się marnujesz!
” Malovaný džbánku z krumlovského zámku ..”,.. operacja łabędzie jajo.. 😀
Pozwalam sobie na szeroki uśmiech iii zasuwam kawę zaparzyć 😀
No właśnie, kawałek, bo na więcej mnie nie stać w sensie konstrukcyjnym.
Miło, jak smaczki są zauważane. Swoją drogą, czyje to może być mieszkanie, jak takie cuda na ścianach wiszą?
Nie powiem, że.. Szwejka 😀 Może być p. Generała J. 😉
A szczerze mówiąc – nie wiem 🙁
Skryte mieszkanie odziedziczone po zwolennikach… 🙂
No jak – zapewne jakiegoś przedstawiciela nomenklatury, zachowującego pamięć o przodkach i ich bohaterach.
jasne! 🙂 i nietracącego nadziei…
no i w tle piękna Helena 🙂
Skowronku… to są udane próby… 🙂 co będzie dalej ? Tylko Kwak to wie:)
” Operacja łabędzie jajo ” była w Pałacu Prezydenckim hasłem dnia do podjęcia niezwykle skomplikowanej operacji zamiany płaskorzeżby orła białego, na przestrzenną figurę orła w czekoladowym realu, którą miano uroczyście poświęcić w dniu, bardzo świątecznym. Zadanie było przeogromne…Czczony i niemalże świety model, to płaski wizerunek orła z jednym okiem ,ze złotą koroną na orlej głowie i złotymi pazurami. Najtęższe głowy w Pałacu myślały, jak przekonać społeczeństwo,że ten czekoladowy,to wszystko może i jest na trudne czasy lepszy od płaskiego. Przez wszystkie stacje telewizyjne przetoczył się spór Rodaków,a dzień gorących dyskusji,można nazwać :Dniem świra.
Ha, tak rzeczywistość przerasta fikcję. Swoją drogą, jakby tak chcieć, można by na tej kanwie dopisać ciąg dalszy… czego na razie nie planuję! Zastrzegam od razu!
Nieśmiało dopisałem pewną propozycję na dziś, natomiast jutro-zycie , podrzuci nam coś nowego.Dzień dobry z pozdrowieniami
Prawdę rzekłszy…. nie wiem, o czym piszesz, Maxiu 🙂
Przegapiłaś burzę jaka rozpętali narodowcy przeciwko Prezydentowi ,za wplątanie do uroczystośći Trzeciego Maja,, sceny z odsłonięciem modelu orła z czekolady,jako orła,który wiele może.Szkoda czasu na dyskusję o tym. Dzień świra,oddaje sens calej dyskusji. Pozdrowionka.
Istotnie… przegapiłam ! Czasu na to rzeczywiście szkoda ! 🙂
Nie chce mi się sprawdzać, ale zapewne nazachwycałam się onegdaj wystarczająco coby utwierdzić, że szczerze z serca ów zachwyt. 🙂
Merci z beaucoup, frontu i tyłu, Mistrzu. 🙂
Po tym co nam tu aplikujesz już chyba nikt się nie będzie dziwił, że było tam COŚ co mnie TAM trzymało. 😆 SuperKubak też. 🙂
Czasem brakuje mi niektórych osób… Tych, którzy przez jakiś czas zaglądali na wyspę, też. Trudno… Nic na siłę, wszystko młotkiem. 😆 😉
Celnie podsumowujesz, i bynajmniej nie chodzi mi o wpis. Podobnie pod jednym z poprzednich, gdzie na ten sam temat komentowałaś.
Co do „nic na siłę”, znam zakończenie „weź większy młotek!”
Celność wyrabiałam na wiejskim odpuście. Zamiast na pierścionki, jak siostra, „prawie złote”, wszystko wydawałam na strzelnicy. Cieszy, że nadal zdarza mi się trafiać. 😉
Nie zmieniam zdania w temacie, że talentu Ci nie brak do podjęcia się dłuższych (niż opowiadania) form wypowiedzi. Od zapisków na pudełkach zapałek też można zacząć. Dziś nie, ale któż to wie co będzie jutro ❓ 🙂
PS: Tęsknię, nie tyle do Pana Ignacego, ile do Pani Chandry. 🙂 Nic to… Cierpliwi odziedziczą Królestwo Niebieskie. 😆 😉
Można, i na serwetce knajpianej, też. Co nie? Witaj Pachnąca 😀
Witaj Skowroneczku Najmilejszy.

Można, a jakże.
Na serwetce (albo w telefonie) zapisuję pomysły, które potem dojrzewają i się rozwijają, czasem kwitnąć i owocując. Ale najpierw muszą przyjść do głowy.
… otwartą masz głowę, i niech tak Ci zostanie na zawsze ! 🙂
PS: Wygrzebało mi, co do wpisu, mój komentarz sprzed ponad trzech lat.
To wciąga! Muszę uważać, żeby mnie nie wessało. Niecierpliwie czekam na ulubiony ciąg dalszy.:)
PS: Kolaborować nie zamierzam, ale już wiem komu będę kibicować.;)
Nadal aktualny.

Zakręciłeś ! … i nic nie wiemy, bo operacja „Premier” wygląda na kamuflującą, jako, że „Debenianin” nie planował wpadki ! Chyba ….
No jak to nie. Nowak udawał Denebianina, żeby dać się złapać, nakarmić MIB-ów dezinformacją (w tym się specjalizuje) i napuścić ich na BOR i premiera, mając na uwadze korzyść doraźną (rozróbę pod URM) i długofalową (uwiarygodnienie działań MIB Polska w walce z nielegalnymi kosmitami, a dzięki temu osłabienie innych tajnych służb, zajmujących się realnymi zagrożeniami).
dezinformacja się zgadza… Nowak też…. a słabość służb jeszcze bardziej:(
hihi… obiad mi się przypalił ! 🙂 to w ramach wciągania 🙂
Nie o to chodziło, chociaż przyznaję, że to możliwy efekt uboczny. Ech, ten Nowak. Nawet cudzy obiad potrafi przypalić. Zdalnie.
Jaaaa??? Ale skąd!
Dzień dobry
Poczytałam i jestem pod wrażeniem talentów, które się tu na Wyspie zalęgły
Chylę z szacunkiem czoło 
Dobry! Z talentem to jest tak, że autor jest tak dobry, jak jego ostatnie dzieło. Nie wypieram się autorstwa wpisu (szorta), ale to jednak jest rzecz sprzed lat kilku.
Witaj, Miral! Dawno cię nie było!
Witaj. Fakt, dawno mnie nie było. Już nie chcę wnerwiać Senatora i pisać, że zarobiona jestem
Ale coś w tym rodzaju. Oczywiście muszę chodzić do pracy, a po burzy 18 kwietnia jeszcze nie mogę dosuszyć mieszkania. Mam taki bajzel w domu, że normalnie nie mogę na to patrzeć. Ale trzeba było część rzeczy wynieść z piwnicy, żeby wszystko dokładnie wyschło. No i schnie… Wiatraki chodzą na okrągło i suszą. Najgorzej z panelami podłogowymi, bo pod nimi jest gąbka. Nie wiem ile jeszcze tygodni to będzie schło, ale ja już jestem tym zmęczona… Całe szczęście, w tych kątach, które już wyschły, podłoga się wyrównuje (każda deska się wygięła na brzegach) i jest nadzieja, że nie trzeba będzie tej podłogi zmieniać. I nie chodzi tu o koszty, bo nie są wielkie. Małżonek sam tą podłogę kładł, to położyłby jeszcze raz, a same panele nie kosztują dużo. Tylko jak pomyślę, że WSZYSTKO by trzeba było wynosić z piwnicy, to mam gęsią skórkę…
Witaj Mirelko…. masz jakieś plony z wypraw ? Bo chyba nie siedziałaś tylko w domu i w pracy ?
Witaj Wiedźminko
Mam tyle tych plonów, że wystarczyłoby na kilka fotoreportaży. Teraz już nie tylko ja robię zdjęcia, ale i mój małżonek
Nawet w tą sobotę byliśmy w Busse Wood, a w niedzielę w Starved Rock i Matthiessen State Park. Czyli dwa parki stanowe w jeden dzień. Nic nie mówię, ale tylko w niedzielę zrobiliśmy ponad 500 zdjęć
Mój małżonek 224, a ja 324
Wiem dokładnie ile, bo jak kopiuję do folderu to mi pisze ile tego jest. Co się dziwić, że nie mam czasu. Nawet samo przejrzenie wymaga czasu…
To mogę obiecać…
Chciałam pokazać Wam zdjęcia z zalanych terenów. Tych koło nas. Ale zmieniłam zdanie. W sumie co tu oglądać? Kałuża obok mostu, czy woda dokoła domu na wysokości połowy okna w piwnicy… No i jeszcze kilka zatopionych samochodów. To znaczy nie do końca zatopionych, bo dachy i kawałek samochodu widać… Także, jak ogarnę to wszystko, to napiszę najpierw o moich czaplach i kormoranach, a potem resztę
Super… bo te czaple „za mną chodzą ” ! 🙂
Muszę coś zaprezentować …. wierszyk z przedstawienia dla dzieci z zerówek czyli sześciolatków ! :
” Kiedy cię, cudna dziewczyno ujrzałem.
to się od razu zakochałem,
twój obraz wciąż przed sobą miałem,
to smutny byłem to się śmiałem.
Trawiony silnym miłości żarem,
niewiele jadłem, mało spałem…
Przed szkołą zawsze pierwszy stałem
bo rano już cię widzieć chciałem.
Ładniejszej nigdy nie spotkałem!
Miłości ogarnięty szałem,
piszę ten list, by miła ma
wyznać ci miłość – Mateusz K.
Jak się Wam to podoba ?
Z wrażenia mnie zatkało.
Właściwie to nie ma się z czego śmiać…
Noo, jakby już pomijając fakt, że prawie całość na jednym rymie, to jak na sześciolatka całkiem fajne. No i ta końcówka na męskim rymie, wygląda trochę jak napisana przez dorosłego, nie żebym się czepiał. Ale siła uczuć porażająca.
To jest utwór DLA DZIECI napisany przez jakiegoś dorosłego…
i to ma być przedstwienie zerówkowiczów, więc muszą sie tego uczyć na pamięć…. a jest więcej tekstu
Za moich czasów wczesnoszkolnych na przedstawieniu było tak:
Wszyscy mówią o mnie ziółko, ziółko, ziółko słyszę w kółko
Cała klasa mnie przezywa ziółko, oset i pokrzywa.
Za co?, że ja bez obłudy na rudego mówię rudy?
albo powiem do kolegi, że ma piegi, gdy ma piegi?
Widać prawda w oczy kole, więc za prawdę cierpię w szkole.
itd….
Widocznie mi się podobało, bo swój tekst pamiętam do dziś.
Zaraz. To jest wiersz (powiedzmy) napisany przez dorosłego DLA dziecka w sensie „na oddolne zapotrzebowanie dziecka”, czy też dla dziecka w sensie „Masz i musisz to publicznie zarecytować”?
Skoro to przedstawienie to stawiam na masz i musisz publicznie.
To nałożyłbym na dorosłego dotkliwą karę – może być w pracach społecznych, byle niezwiązanych z pisaniem czegokolwiek – za dopuszczanie do publicznego obrotu towaru niepełnowartościowego.
Się tym zbulserwowałam ( tak !) tym tekstem …. i różne nieparlamentarne słowa mi na myśl przychodziły….kretyn/ka było najłagodniejsze……
To chyba jednak pisał dla dzieci jakiś nie do końca dojrzały dorosły… Znałem paru gówniarzy znacznie starszych ode mnie 🙂
Wierszyk – bez komentarza… Nie wiem jak można czegoś takiego uczyć dzieci. Temat nieodpowiedni dla wieku, a formie nie będę się wypowiadać…
Ukłon z bezpiecznej przystani!
Jestem już w domu – między jedną a drugą pracą – i tradycyjnie chylę czoła.
Może ktoś się odważy na jakiś – choćby króciutki – koreferat?
??? Na zasadzie takiej jak do sinusa – kosinus, tangensa – kotangens, a leżanki – koleżanka?
Quackie, ty to potrafisz nawet matematykę objaśniać w sposób dla ludzi!

Oj, to stare, z czasów przełomu podstawówka/ liceum, i nie moje nawet, tylko kolegi, który obecnie pisze podręczniki i zbiory zadań dla Nowej Ery – więc faktycznie ma dar pedagogiczny.
Dobranoc, ale dzisiaj może warunkowa, więc bez precyzowania snów.
Dobranoc Quackie. 🙂
Przyznaję, że nie załapałam warunkowania. 🙁
To znaczy, że dopuszczam możliwość, że jeszcze się pojawię. Np. tak jak teraz.
Za pół godziny TVP1 daje ostatni film Skolimowskiego – lista nagród sugeruje, że wart obejrzenia…
No i obejrzałem… i nie wiem, czy było warto… 🙁
Nie widziałem, ale uważam, że doświadczenie negatywne też jest wartościowe, chociażby po to, żeby nie powtarzać błędu?
Też wyszedłem z tego założenia…
.. a ja sobie w tym czasie poczytałam… Tessę d’Uberville. Nie wiem dlaczego omijałam tę pozycję 🙂
W 80. (chyba) oglądałem Tessę w ekranizacji Polańskiego… i też byłem nieco rozczarowany
Filmu też nie znam… i może lepiej, że jednak przeczytam książkę ? 🙂
Rozumiem Kwaku, że następne z tej serii już niebawem ? Jestem zaintrygowana 🙂
Tak, to jest przecież gotowe sama-wiesz-gdzie.
Cieszę się, że będzie…. 🙂
Witam śródnocnie. 🙂
Wcześniejsze doświadczenia burzowe skłoniły mnie do wyłączenia komputera także dziś. Miałam się już nie odzywać, ale…
Jak zawsze czekałam aż burza sobie pójdzie, żeby otworzyć okno i pooddychać. Zaczytałam się (o książce innym razem) i… Szum deszczu uśpił moją czujność. Nie zauważyłam, że przestało grzmieć i błyskać. Po raz pierwszy, pewnie dlatego, że maj, mam deszcz, śpiew słowików i parującą ziemię jednocześnie. Widać bardzo była spragniona. Bardzo ciepło…
W taką noc jak ta cieszę się, że mieszkam na wsi. 🙂
A teraz już dobranoc i… do dziś, już po północy. 🙂
Dobranoc, ja też już w sumie kończę. Snów pięknych i dziwnych, żeby dawały do myślenia – jeżeli dadzą się zapamiętać.
Niektórym Wyspiarzom (w tym mnie) nocy bez snów. 🙂
Świeżego powietrza w nocy… u mnie duszno, spadło coś, co nawet nie zmoczyło chodników i niczego nie odświeżyło. Jutro ma być podobnie, więc nadal tęsknię za porządnym deszczem…
Dzień dobry
Dzień dobry Mierelko 😀 zza Wielkiej Wody..
Witaj Uśmiechnięta …. :)u Ciebie teraz noc czy popołudnie ?:)
Dzień dobry 🙂 Wiedźminka prosi o deszcz, a ja mam go powyżej mej czupryny!! Dzisiaj świeci od rana /wiem, nie chwal dnia przed zachodem/ 😀 dlatego za godzinę wybywam z pracy żeby się nim troszkę nacieszyć..!!! Troszkę, bo burze zapowiadają. Tylko skąd burze, skoro jeszcze porządnie ciepłego dnia nie było???
Gdzie ja mieszkam? Nie dość, że zimno, to i mokro 🙁 Poleję łzy czyste, rzęsiste.. Niech się Adaśko nie obraża, że se go tak parafrazuję 😀
Adaśko się nawet ucieszy, on lubił „pod strzechy” trafiać!
Witajcie w przelocie 😉
Hej Tetryku, ja Adaśka lubię 😀 I w tym momencie narażam się Rumakowi i Misiaczkowi
A Pan tak chyłkiem, zza winkla?? 😀
Witaj Tetryku ! Uskrzydlony jesteś ?
Dzień dobry. Środa zapowiada się biegająca, zresztą czwartek od rana takoż. Czy szanowni PT Czytelnicy zaczekają dzisiaj do popołudnia?
Witaj Mistrzu. Spokojnie, pewnie, że zaczekają 😀
Witajcie 🙂 Pewnie, że szanowni PT Czytelnicy zaczekają
Dzień dobry ! Miło jest czekać, wiedząc, ze warto 🙂
Hop, hop Senatorze ! aż tyle masz chwastów ? Nie wyprostujesz pleców choć na trochę ?
Dzień dobry. 🙂
A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój, że se zacytuję innego klasyka. 😆
Na razie +25 za oknem i ani jednej chmurki. Skowroneczek narzeka na zimno, ja pewnie zacznę na gorąco. Dziwny jest ten świat. TU powinno być zimniej niż TAM. Teoretycznie. Chyba.
A u nas chmurno, durno i niekoniecznie przyjemnie. Cosik mi się widzi, że będzie lało.
Tutaj już pada, a mnie się zaczyna bieganie zaraz. No nic, z cukru nie jestem.
Ale mimo tego…. dbaj o siebie, jak nie dla siebie, to dla nas, Kwaku ! 🙂
Taaak! Dwa dni mi zajęło rozkodowanie zakamuflowanych informacji, ale już teraz wiem co to za „faceci w czerni”!!
Wszyscy co czytali ten szyfrowany panegiryk na ich cześć powinni chórem za mną zawołać: „Niech żyją żałobnicy!!” Niektórzy zasię powinni dodać słówko „nam!”
Ja, po zapoznaniu się z treścią obu meldunków o żałobniku Nowaku, wybieram się właśnie obstalować sobie stosowny futerał (wybrałem jesionowy) i resztę zacnego grona czytaczy do tego namawiam!
Zaprawdę powiadam Wam, Armagedon zacznie się przed świtem!!!
Dzień dobry 🙂 A co się dzieje Senatorze, bo jakoś przegapiłem oznaki zbliżającego się kataklizmu, a nadszyszkownik Purchawa mnie o niczym nie powiadomił 🙂
Czerń nas, Misiu, otacza,a jej prowydnykiem Mistrz Quackie się zaczyna jawić!
PS Ponadto takiego jednego z Deneba swego czasu utłukłem i choć zmiłowania prosił ni krzty go u mnie nie znalazł!
Jak teraz nas najadą to o tego jednego mogą się upomnieć, a nuż oni do sztuki policzeni??
No będzie wiadomo, kto jest winny Armagedonowi, jak się już doliczą tego jednego 🙂
A po co Quackie Deneba wyciągnął?? Przyschło, cisza była….ale nie, nie mógł wytrzymać…i nieboszczyk kosmita wziął i się odkopał!: ((!
To faktycznie ciemność widać i żadnego światełka w tunelu 🙂
Jak to Miśku po rosyjsku??: )))))))
Witaj pogromco Denebian 🙂 ja tam wolę zgrabną urnę ….. niż jesionowy futerał.
Witam: ))) Ustawioną na telewizorze? Teraz telewizory cienkie, będzie spadowywać i jeszcze się rozsypiesz!
iiii…. moje dziecko nie ma telewizora, a ktoś musi czuwać 🙂
Aha….W rachubę wchodzi komoda. Mebel stabilny o solidnych podstawach…?
Komódka… Ludwik Filip przynależny do masy spadkowej 🙂
No wreszcie porządny nastrój funeralny 🙂 🙂
Teraz widzisz, że beze mnie nawet o porządną trumnę ciężko!!
Dzień dobry! Przewlokło nas przez rozkopane Orłowo i częściowo Sopot do Gdańska i (na szczęście) z powrotem. Już jestem.
Bardzom kontent, że się Senator wypowiedział, wszystko się zgadza, gratuluję autentycznego Denebianina na rozkładzie, czy może łeb, Mistrzu Incitatusie, zachowałeś sobie na ścianie trofeów?
Witam: ))) Zakopałem draba w całości żeby dobrze skruszał i za nic później nie mogłem znaleźć miejsca gdziem go zaziemiował! Przepadł udziec i comber, że o żeberkach nie wspomnę! Stanowczo zbyt dobrze opanowałem sztukę maskowania!: ((
Hi,hi,hi…

Spadam… Na słoneczko, znowu
a jednak, Senatorze… Armagedonu nie będzie 🙂
Będzie! Przed świtem!!!!!!!
Jutro! Daję na to senatorskie słowo!!!
Czyli – kamuflaż ZBYT doskonały, że tak zgrabnie nawiążę!
Wszystko przez ten mój wrodzony – excusez-moi un mot – pieprzony perfekcjonizm!!: (((
Nie ma rady. Trzeba ustrzelić następnego, jakby się pojawił w pobliżu!
Ze „świerszczyka”??
Czy sytuacja dojrzała do kolejnej odsłony, proszę społeczeństwa?
No. Obawiam się nawet, że zaraz spadnie!!
Jakby spadła, to by była przejrzała. Idę domurowywać pięterko.
No i poszedł. Zanim dobuduje to, i tak już nikt tego nie przeczyta, podzielę się wzruszeniem. Taką emilkę otrzymałam z pewnego rosyjskiego portalu.
Здравствуйте, уважаемая Ewa!
От всей души поздравлям Вас с наступающим Днём Победы! Пусть Ваша жизнь всегда будет беззаботной и счастливой и никогда не омрачится ужасами войны!
Jeszcze nikt nigdy nie pozdrawiał mnie z okazji Dnia Zwycięstwa.
Może dlatego, że my już, szczęśliwie, NIE musieliśmy walczyć o pokój aż do ostatniego martwego wroga?
I oby naszym dzieciom też się tak udawało…
Zapraszam piętro wyżej!